trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-03-10, 16:33   #1
gro1983
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 22

trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko


Większość moich koleżanek ma mężów i dziecko lub dzieci. Niestety, nie wszystkie te małżeństwa są udane. Ostatnio 2 moje koleżanki powiedziały mi, że gdyby nie dziecko, to by się już rozwiodły. Widzę, jak męczą się w małżeństwie, ale chwilami chciałoby się powiedzieć, że na własne życzenie, bo zawsze można się rozwieść. Co Wy sądzicie na ten temat? Zaznaczę, że sama nie mam i nie miałam męża, nie mam również dziecka/dzieci. Chciałabym poznać przede wszystkim zdanie kobiet, które mają już rodzinę, jak one to widzą. Żal mi tych koleżanek, wydaje mi się, że same nie widzą, że swoim postępowaniem wyrządzają więcej szkody, tym dzieciom i sobie samym, niż pożytku.
gro1983 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 16:37   #2
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Sądzę że gdyby serio się chciały rozwieść to by do tego doszło a tak może miały gorszy dzień i tylko chciały komuś wylać żale?
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 16:43   #3
gro1983
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 22
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Raczej nie o gorszy dzień, bo to takie małżeństwa, gdzie dochodziło już do czasowych wyprowadzek do domu rodziców, a później były powroty i coraz gorzej. I teksty: "wiem, że będzie już tylko gorzej i że przegrałam swoje życie, ale dziecko musi mieć ojca".
gro1983 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 16:46   #4
madana
Zakorzenienie
 
Avatar madana
 
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez gro1983 Pokaż wiadomość
Raczej nie o gorszy dzień, bo to takie małżeństwa, gdzie dochodziło już do czasowych wyprowadzek do domu rodziców, a później były powroty i coraz gorzej. I teksty: "wiem, że będzie już tylko gorzej i że przegrałam swoje życie, ale dziecko musi mieć ojca".
- ale BZDET, tak jakby po rozwodzie ojciec nie widywał dziecka. Tkwienie w nieudanym, złym małżeństwie, gdzie jeszcze na dodatek są patologie, jest zawsze z krzywdą dla dziecka. Zobacz, ile tu wątków dziewczyn , które są DDA? Przecież gdyby ich matki wcześniej rozwiodły się z ich ojcami, nie byłoby tak pokiereszowane psychicznie.
Tylko wczoraj był wątek dziewczyny, która była w roli ratowniczki matki, bo ta związała się z pijakiem i przemocowcem, strzeliła sobie jeszcze 3 dzieci z nim i jest kanał do kwadratu.
madana jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 16:46   #5
pepsikolakokakola
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 986
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez drabineczka Pokaż wiadomość
Sądzę że gdyby serio się chciały rozwieść to by do tego doszło a tak może miały gorszy dzień i tylko chciały komuś wylać żale?
oczywiscie, ze tak. dziecko jest dla tych kobiet "usprawiedliwieniem" dalszego trwania przy mezu. Panie sie boja rozwodow z 2 przyczyn:
- ze beda same i nikogo nie spotkaja (to swiadczy o tym, jak taka kobieta jest "slaba" psychicznie)
- ze nie poradza sobie finansowo.
mam rozne kolezanki i co ciekawe tylko te, ktore dobrze zarabiaja odeszly z dzieckiem od meza. te, ktore mowia, ze nie "bo dziecko" to najczesciej sa to "kury domowe".
prawda jest taka, ze dla dziecka wcale nie jest lepsza taka rodzina. przyklad... ja sama! mimo, ze w moim domu nie bylo przemocy, alkoholizmu itp. ale byla ozieblosc i obojetnosc to wiele razy "zyczylam" sobie, zeby rodzice sie rozeszli.
aaaa i chcialam jeszcze dodac, ze z tej rodziny "dla dobra" dziecka wyrosla kobieta niezdolna kochac mezczyzn, innych ludzi chyba tez nie bardzo :/ bo nie wie jak...

Edytowane przez pepsikolakokakola
Czas edycji: 2012-03-10 o 16:49
pepsikolakokakola jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 16:57   #6
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Krótko i na temat, dla mnie to totalna głupota.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 17:56   #7
nacik23
Rozeznanie
 
Avatar nacik23
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 662
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

dla mnie to taka sama głupota jak szybkie branie ślubu bo kobitka przypadkiem zaciążyła
nacik23 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-03-10, 18:29   #8
tarji
Zadomowienie
 
Avatar tarji
 
Zarejestrowany: 2011-08
Lokalizacja: pl
Wiadomości: 1 335
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Szczerze powiedziawszy, żal mi takich kobiet. Bo nie potrafią odważyć się odejść. I tak jak pepsikola napisała są to najczęściej kury domowe, bo osoby mające jakieś pojęcie, wykształcenie nie godzą się na coś takiego. Dla dobra dziecka.

Edit: Co więcej, powiem, że znam też jedną osobę, która tkwi w czymś takim. I chce miec drugie dziecko z tym facetem, bo "spodobało jej się macierzyństwo".
__________________

“I know what I have to do, and I’m going to do whatever it takes. If I do it, I’ll come out a winner, and it doesn’t matter what anyone else does.”
-Florence Griffith Joyner-

Edytowane przez tarji
Czas edycji: 2012-03-10 o 18:36
tarji jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 18:32   #9
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Z perspektywy dziecka, którego rodzice nie rozwiedli się, "ze względu na dziecko" (czyt. ze strachu przed zmianą i wzięciem za swoje czyny odpowiedzialności) -> to najdurniejsza wymowka jaka można zastosować. Nic z tego dobrego dla dziecka nie wynika, a ten idiotyczny tekst jest po to, by uspokoić swoje (rodzica) sumienie.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 18:35   #10
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Rodziny swojej nie mam, jak dotąd. ALE moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam 10 lat. I dobrze. Nie było żadnej patologii, ale dzieci tak czy siak czują że coś jest nie tak, nawet jeśli rodzice (jak moi) starają się nie kłócić przy dzieciach, to i tak widać, że tatuś już mamusi nie przytula, nie całuje, a ona jest dla niego wiecznie niemiła. I patrzenie na coś takiego jest gorsze niż rozwód, z mojego, jako dziecka, punktu widzenia. A to że dziecko musi mieć ojca, bez jaj, ja tam mam ojca (mam z nim kiepski kontakt obecnie, ale to świeża sprawa, sprzed niecałych dwóch lat i rozwód nie ma nic do rzeczy, poprzednie 10 lat było bardzo dobrze). Jak ojciec jest normalnym człowiekiem to nie oleje dzieci po rozwodzie, zresztą mi i siostrze od początku tata mówił, że rozstaje się z mamą, a nie z nami itd. Tak więc podsumowując: uważam, że trwanie w małżeństwie ze względu na dzieci jest czystą głupotą i wyrządzaniem dziecku krzywdy.
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 19:37   #11
findsomething
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 1 463
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

przeciez nawet po rozwodzie facet bedzie spotykal sie z dzieckiem, wiec czemu miaoby ono nie miec ojca?

a trwanie w nieudanym malzenstwie i zaslanianie sie dziecmi to zyciowa nieporadnosc, takie ukrywanie strachu przed 'nikt mnie nie zechce' , trzeba miec odwage zeby siegac po marzenia, zeby się realizowac.

Czasem łatwiej siedziec w domu z dziecmi i beznadziejnym mężem, przynajmniej nie trzeba sie starac.
findsomething jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-10, 20:37   #12
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez findsomething Pokaż wiadomość
przeciez nawet po rozwodzie facet bedzie spotykal sie z dzieckiem, wiec czemu miaoby ono nie miec ojca?

a trwanie w nieudanym malzenstwie i zaslanianie sie dziecmi to zyciowa nieporadnosc, takie ukrywanie strachu przed 'nikt mnie nie zechce' , trzeba miec odwage zeby siegac po marzenia, zeby się realizowac.

Czasem łatwiej siedziec w domu z dziecmi i beznadziejnym mężem, przynajmniej nie trzeba sie starac.
Ojciec mojego się nie spotyka więc nie ma ojca.
Myślę, że decyzja o odejściu jest dużo trudniejsza gdy są dzieci, podejmuje się więcej prób, daje więcej szans, jednak gdy człowiek dostrzega, że nic z tego nie wynika to zaczyna myśleć o ratowaniu dzieci i siebie bo każdy ma prawo do normalnego życia a nie emocjonalnej huśtawki i innych jazd na codzień.
Byłabym w stanie do pewnego stopnia być z facetem dla dziecka ale tylko w przypadku gdy to mi by się coś nagle odwidziało, a on byłby fajnym ojcem i dobrym mężem. Aby nie krzywdzić dziecka niepełną rodziną. Odeszłabym gdy dzieci by dorosły. Teoretyzuję oczywiście bo było u mnie całkiem odwrotnie, odeszłam kilka lat za późno ale na tyle wcześnie, żeby mojemu dziecku zapewnić szczęśliwe dzieciństwo.

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:33 ----------

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Rodziny swojej nie mam, jak dotąd. ALE moi rodzice rozwiedli się kiedy miałam 10 lat. I dobrze. Nie było żadnej patologii, ale dzieci tak czy siak czują że coś jest nie tak, nawet jeśli rodzice (jak moi) starają się nie kłócić przy dzieciach, to i tak widać, że tatuś już mamusi nie przytula, nie całuje, a ona jest dla niego wiecznie niemiła. I patrzenie na coś takiego jest gorsze niż rozwód, z mojego, jako dziecka, punktu widzenia. A to że dziecko musi mieć ojca, bez jaj, ja tam mam ojca (mam z nim kiepski kontakt obecnie, ale to świeża sprawa, sprzed niecałych dwóch lat i rozwód nie ma nic do rzeczy, poprzednie 10 lat było bardzo dobrze). Jak ojciec jest normalnym człowiekiem to nie oleje dzieci po rozwodzie, zresztą mi i siostrze od początku tata mówił, że rozstaje się z mamą, a nie z nami itd. Tak więc podsumowując: uważam, że trwanie w małżeństwie ze względu na dzieci jest czystą głupotą i wyrządzaniem dziecku krzywdy.
Całkowita racja. Jednak wydaje mi się, że z normalnym człowiekiem tworzy się normalną rodzinę i nikt o rozwodzie nie myśli. A gdy są dzieci to tłumaczenia typu..bo we mnie się coś wypaliło, czy nasze charaktery są niezgodne (jakoś były zgodne gdy te dzieci powoływaliśmy na świat) jakoś do mnie nie przemawiają..
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 20:44   #13
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Moi rodzice rozwiedli się gdy byłam dość mała ale już rozumna Wtedy był to dla mnie straszny czas ale z perspektywy po stokroć gorsze były te ok. 2 lata przed rozwodem kiedy już żarli się pomiędzy sobą albo mieli wieczne ciche dni. Gdyby nie rozwód takie by było całe życie aż do teraz. Więc ja podziękuję. A kontakt w tym momencie mam i z matką i z ojcem, jestem już dorosła.
Bzdura dla usprawiedliwienia niemocy takiej kobiety albo takiego mężczyzny. Nawet nie wiedzą jak bardzo krzywdzą takie dziecko robieniem dla niego niby w ich pojęciu dobrej rzeczy.
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 20:53   #14
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Ojciec mojego się nie spotyka więc nie ma ojca.
Myślę, że decyzja o odejściu jest dużo trudniejsza gdy są dzieci, podejmuje się więcej prób, daje więcej szans, jednak gdy człowiek dostrzega, że nic z tego nie wynika to zaczyna myśleć o ratowaniu dzieci i siebie bo każdy ma prawo do normalnego życia a nie emocjonalnej huśtawki i innych jazd na codzień.
Byłabym w stanie do pewnego stopnia być z facetem dla dziecka ale tylko w przypadku gdy to mi by się coś nagle odwidziało, a on byłby fajnym ojcem i dobrym mężem. Aby nie krzywdzić dziecka niepełną rodziną. Odeszłabym gdy dzieci by dorosły. Teoretyzuję oczywiście bo było u mnie całkiem odwrotnie, odeszłam kilka lat za późno ale na tyle wcześnie, żeby mojemu dziecku zapewnić szczęśliwe dzieciństwo.

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:33 ----------



Całkowita racja. Jednak wydaje mi się, że z normalnym człowiekiem tworzy się normalną rodzinę i nikt o rozwodzie nie myśli. A gdy są dzieci to tłumaczenia typu..bo we mnie się coś wypaliło, czy nasze charaktery są niezgodne (jakoś były zgodne gdy te dzieci powoływaliśmy na świat) jakoś do mnie nie przemawiają..

Bzdura. Bo co, jak się coś wypaliło, to trzeba tkwić w tym związku, co by dzieci miały pełną rodzinę? A co, sądzisz, że dzieci są głupie i nie widza, że tatuś mamusi nie kocha i odwrotnie? U mnie zanim zaczęła się dziać patologia, było po prostu wypalenie. I co, sądzisz ze na mnie to nie wpłynęło? Wpłyneło. Szczególnie, gdy jak już byłam dorosła usłyszałam od rodziców, ze przeze mnie zmarnowali sobie życie, bo tak to by się wczesniej rozsali i każde poszło własną drogą.


Więc tak - jak coś się wypali to też trzeba odejść i dać sobie szansę na szczęście. Bo szczęśliwi rodzice = w większości przypadków szczęśliwe dziecko. I niezaleznie od tego, czy się te dzieci ma czy nie - kazdy ma prawo do szczęścia i nie wolno go poświęcać nawet w imię dobra (choć watpliwego) dzieci.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy


klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 20:57   #15
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Ojciec mojego się nie spotyka więc nie ma ojca.
Myślę, że decyzja o odejściu jest dużo trudniejsza gdy są dzieci, podejmuje się więcej prób, daje więcej szans, jednak gdy człowiek dostrzega, że nic z tego nie wynika to zaczyna myśleć o ratowaniu dzieci i siebie bo każdy ma prawo do normalnego życia a nie emocjonalnej huśtawki i innych jazd na codzień.
Byłabym w stanie do pewnego stopnia być z facetem dla dziecka ale tylko w przypadku gdy to mi by się coś nagle odwidziało, a on byłby fajnym ojcem i dobrym mężem. Aby nie krzywdzić dziecka niepełną rodziną. Odeszłabym gdy dzieci by dorosły. Teoretyzuję oczywiście bo było u mnie całkiem odwrotnie, odeszłam kilka lat za późno ale na tyle wcześnie, żeby mojemu dziecku zapewnić szczęśliwe dzieciństwo.

---------- Dopisano o 21:37 ---------- Poprzedni post napisano o 21:33 ----------



Całkowita racja. Jednak wydaje mi się, że z normalnym człowiekiem tworzy się normalną rodzinę i nikt o rozwodzie nie myśli. A gdy są dzieci to tłumaczenia typu..bo we mnie się coś wypaliło, czy nasze charaktery są niezgodne (jakoś były zgodne gdy te dzieci powoływaliśmy na świat) jakoś do mnie nie przemawiają..
Nie zgodzę się z Tobą. Normalna rodzina normalną rodziną, a udany związek udanym związkiem. Można nie chcieć być w czymś, co się wypaliło, można mieć świadomość, że w wieku 40 lat ma się ponad połowę życia przed sobą i niekoniecznie chcieć ją spędzić z osobą, której się już nie kocha. I nie widzę nic nienormalnego w tym, że czasem po prostu nie wyjdzie. I do mnie takie tłumaczenia przemawiają w pełni, mówię o tym na podstawie doświadczeń związanych właśnie z rozwodem moich rodziców. I sama, jeżeli, odpukać, mi nie wyjdzie, a będę miała dziecko, na pewno nie brałabym pod uwagę zostania z facetem, którego nie kocham, bo dziecko. Nawet, gdybym faceta lubiła i szanowała nadal, i nie miała problemu z mieszkaniem z nim. To jest sztuczna sytuacja, a sztuczne sytuacje to najgorsze, co można zafundować dziecku.
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 21:34   #16
ama4
High Quality Since 2007
 
Avatar ama4
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Z punktu widzenia dziecka - lepiej się rozstać i żyć w pokoju zamiast męczyć wspólnie tyłek i udawać szczęście. Dziecko najlepiej wie, kiedy go nie ma.
__________________
Cytat:
Napisane przez sztojabudu
Życie jest nieprzewidywalne, ale pojęcie uczciwości jest niezmienne.
Cytat:
Napisane przez normalnyFacet
Desperacja prowadzi tylko do masochizmu
ama4 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 22:08   #17
mariamarysienka
Zakorzenienie
 
Avatar mariamarysienka
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 14 017
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

ja uważam że to durnota, większą krzywdę robi się dziecku jak się tkwi w małżeństwie w ktorym dwoje ludzi się nie kocha i ignoruje nawzajem. bo ja na przykład wolałabym żeby moi rodzice się rozeszli, mimo że kiedyś byli zgodnym małżeństwem ale obecnie kłócą się z powodu wypalenia jak to któraś ładnie ujęła, charakterów których nie mogą już znieść nawzajem, innych marzeń i celów które w końcu zmieniają się z czasem i nie są takie jak w pierwszych 10 latach wspólnego życia (to nie przyklad ode mnie, tylko taki ogólny ). a zasłanianie się dziećmi to po prostu wymówka, żeby nie babrać się z rozwodem i życiem po nim. niektórzy wolą żeby zostało jak jest, wmawiając sobie że po rozstaniu wcale nie będzie lepiej.
__________________
.

"One cat just leads to another." - E. Hemingway



I love you
I will
I do
mariamarysienka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 23:03   #18
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez klempaa Pokaż wiadomość

Bzdura. Bo co, jak się coś wypaliło, to trzeba tkwić w tym związku, co by dzieci miały pełną rodzinę? A co, sądzisz, że dzieci są głupie i nie widza, że tatuś mamusi nie kocha i odwrotnie? U mnie zanim zaczęła się dziać patologia, było po prostu wypalenie. I co, sądzisz ze na mnie to nie wpłynęło? Wpłyneło. Szczególnie, gdy jak już byłam dorosła usłyszałam od rodziców, ze przeze mnie zmarnowali sobie życie, bo tak to by się wczesniej rozsali i każde poszło własną drogą.


Więc tak - jak coś się wypali to też trzeba odejść i dać sobie szansę na szczęście. Bo szczęśliwi rodzice = w większości przypadków szczęśliwe dziecko. I niezaleznie od tego, czy się te dzieci ma czy nie - kazdy ma prawo do szczęścia i nie wolno go poświęcać nawet w imię dobra (choć watpliwego) dzieci.
Pisałam ze swojego punktu widzenia. Nic by się nie wypaliło gdyby nie było patologii. Nie zgasła by miłość i pożądanie. Gdy zaczyna gasnąć to można to próbować różnymi środkami ratować, niekoniecznie musi to kończyć się rozwodem. U Twoich rodziców było więc odwrotnie więc nie da rady generalizować.
Argumenty o wypaleniu do mnie nie przemówią, są zbyt abstrakcyjne, o patologii tak. Co to znaczy :Wypaliło?

---------- Dopisano o 23:59 ---------- Poprzedni post napisano o 23:47 ----------

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Nie zgodzę się z Tobą. Normalna rodzina normalną rodziną, a udany związek udanym związkiem. Można nie chcieć być w czymś, co się wypaliło, można mieć świadomość, że w wieku 40 lat ma się ponad połowę życia przed sobą i niekoniecznie chcieć ją spędzić z osobą, której się już nie kocha. I nie widzę nic nienormalnego w tym, że czasem po prostu nie wyjdzie. I do mnie takie tłumaczenia przemawiają w pełni, mówię o tym na podstawie doświadczeń związanych właśnie z rozwodem moich rodziców. I sama, jeżeli, odpukać, mi nie wyjdzie, a będę miała dziecko, na pewno nie brałabym pod uwagę zostania z facetem, którego nie kocham, bo dziecko. Nawet, gdybym faceta lubiła i szanowała nadal, i nie miała problemu z mieszkaniem z nim. To jest sztuczna sytuacja, a sztuczne sytuacje to najgorsze, co można zafundować dziecku.
Mogę napisać jedynie to co powyżej, że tłumaczenie wypaleniem jest zbyt abstrakcyjne jak na moje pojmowanie świata. Kochasz kogoś, wychodzisz za niego za mąż, rodzą się dzieci, wszystko się zmienia i ewoluuje ale człowiek podejmując decyzję i przysięgając sobie coś na zawsze nie przestaje ot tak sobie kochać. Jeśli tak to albo miłości nie było albo była niedojrzała, może to było tylko zauroczenie. Zauroczenie się wypala, nie możemy wszystkiego nazywać miłością.
Widzisz, ja w ogóle bym nie brała pod uwagę powoływania dziecka na świat w chwili, gdy nie jestem w 100% pewna, że to ten ktoś (kiedyś właśnie taki błąd popełniłam i płacę za niego po dziś dzień więc piszę z nieco innej już perspektywy). Więc i nie zakładam, że zostałabym z ojcem dziecka którego nie kocham (ojca oczywiście) To wszystko jest dość proste tylko obecnie ludzie te wartości poprzekręcali, miłością nazywają coś co jest zauroczeniem, pobierają się po kilku miesiącach znajomości, rozwodzą równie szybko. Nie tak to powinno wyglądać. Możecie mieć inne zdanie, ja pozwolę sobie pozostać przy swoim

---------- Dopisano o 00:03 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:59 ----------

Cytat:
Napisane przez mariamarysienka Pokaż wiadomość
ja uważam że to durnota, większą krzywdę robi się dziecku jak się tkwi w małżeństwie w ktorym dwoje ludzi się nie kocha i ignoruje nawzajem. bo ja na przykład wolałabym żeby moi rodzice się rozeszli, mimo że kiedyś byli zgodnym małżeństwem ale obecnie kłócą się z powodu wypalenia jak to któraś ładnie ujęła, charakterów których nie mogą już znieść nawzajem, innych marzeń i celów które w końcu zmieniają się z czasem i nie są takie jak w pierwszych 10 latach wspólnego życia (to nie przyklad ode mnie, tylko taki ogólny ). a zasłanianie się dziećmi to po prostu wymówka, żeby nie babrać się z rozwodem i życiem po nim. niektórzy wolą żeby zostało jak jest, wmawiając sobie że po rozstaniu wcale nie będzie lepiej.
Po rozstaniu jest bardzo ciężko ułożyć sobie z kimś normalne życie, wejść w zdrowy, szczęśliwy związek i utrzymać dzieci na takim poziomie na jaki zasługują. O tym także należy pamiętać.

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2012-03-10 o 23:04
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 23:18   #19
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Pisałam ze swojego punktu widzenia. Nic by się nie wypaliło gdyby nie było patologii. Nie zgasła by miłość i pożądanie. Gdy zaczyna gasnąć to można to próbować różnymi środkami ratować, niekoniecznie musi to kończyć się rozwodem. U Twoich rodziców było więc odwrotnie więc nie da rady generalizować.
Argumenty o wypaleniu do mnie nie przemówią, są zbyt abstrakcyjne, o patologii tak. Co to znaczy :Wypaliło?

---------- Dopisano o 23:59 ---------- Poprzedni post napisano o 23:47 ----------



Mogę napisać jedynie to co powyżej, że tłumaczenie wypaleniem jest zbyt abstrakcyjne jak na moje pojmowanie świata. Kochasz kogoś, wychodzisz za niego za mąż, rodzą się dzieci, wszystko się zmienia i ewoluuje ale człowiek podejmując decyzję i przysięgając sobie coś na zawsze nie przestaje ot tak sobie kochać. Jeśli tak to albo miłości nie było albo była niedojrzała, może to było tylko zauroczenie. Zauroczenie się wypala, nie możemy wszystkiego nazywać miłością.
Widzisz, ja w ogóle bym nie brała pod uwagę powoływania dziecka na świat w chwili, gdy nie jestem w 100% pewna, że to ten ktoś (kiedyś właśnie taki błąd popełniłam i płacę za niego po dziś dzień więc piszę z nieco innej już perspektywy). Więc i nie zakładam, że zostałabym z ojcem dziecka którego nie kocham (ojca oczywiście) To wszystko jest dość proste tylko obecnie ludzie te wartości poprzekręcali, miłością nazywają coś co jest zauroczeniem, pobierają się po kilku miesiącach znajomości, rozwodzą równie szybko. Nie tak to powinno wyglądać. Możecie mieć inne zdanie, ja pozwolę sobie pozostać przy swoim


---------- Dopisano o 00:03 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:59 ----------



Po rozstaniu jest bardzo ciężko ułożyć sobie z kimś normalne życie, wejść w zdrowy, szczęśliwy związek i utrzymać dzieci na takim poziomie na jaki zasługują. O tym także należy pamiętać.
Ja nie jestem w stanie tego ocenić. Mój najdłuższy związek trwał niecałe dwa lata, pozostałe 3 oscylowały między rokiem a półtora, i nie jestem w stanie stwierdzić, czy kochałam któregokolwiek z tych facetów (chociaż będąc z co najmniej dwoma z nich byłam o tym święcie przekonana). Moi rodzice brali ślub kiedy mama miała 23 lata a tata 24, po 3 latach związku i niecałym roku wspólnego mieszkania. Rozstali się 17 lat później. Ja (jestem starsza od siostry o 4 lata) urodziłam się prawie 7 lat po ślubie, decyzja o ślubie, a tym bardziej o dziecku była więc przemyślana. Nie jestem w stanie na chwilę obecną wyobrazić sobie, jaką osobą będę za 17 lat i czy będę w stanie kochać kogoś kogo mogłabym kochać teraz.
A moi dziadkowie z kolei pobrali się kilka miesięcy po poznaniu się i byli razem 53 lata (i kochali się bardzo, naprawdę, do samego końca).

Moim zdaniem nie ma reguły, chociaż sama skłaniam się ku tej "ostrożnej" opcji. Ale tak czy inaczej jestem bardzo daleka od oceniania ludzi tylko po tym, że im małżeństwo nie wyszło. Nie mnie oceniać, czy miłość się skończyła, czy było tylko zauroczenie (chociaż w to wątpię, prawdę mówiąc, chyba że zauroczenie może trwać 20 lat).
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-03-10, 23:29   #20
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Ja nie jestem w stanie tego ocenić. Mój najdłuższy związek trwał niecałe dwa lata, pozostałe 3 oscylowały między rokiem a półtora, i nie jestem w stanie stwierdzić, czy kochałam któregokolwiek z tych facetów (chociaż będąc z co najmniej dwoma z nich byłam o tym święcie przekonana). Moi rodzice brali ślub kiedy mama miała 23 lata a tata 24, po 3 latach związku i niecałym roku wspólnego mieszkania. Rozstali się 17 lat później. Ja (jestem starsza od siostry o 4 lata) urodziłam się prawie 7 lat po ślubie, decyzja o ślubie, a tym bardziej o dziecku była więc przemyślana. Nie jestem w stanie na chwilę obecną wyobrazić sobie, jaką osobą będę za 17 lat i czy będę w stanie kochać kogoś kogo mogłabym kochać teraz.
A moi dziadkowie z kolei pobrali się kilka miesięcy po poznaniu się i byli razem 53 lata (i kochali się bardzo, naprawdę, do samego końca).

Moim zdaniem nie ma reguły, chociaż sama skłaniam się ku tej "ostrożnej" opcji. Ale tak czy inaczej jestem bardzo daleka od oceniania ludzi tylko po tym, że im małżeństwo nie wyszło. Nie mnie oceniać, czy miłość się skończyła, czy było tylko zauroczenie (chociaż w to wątpię, prawdę mówiąc, chyba że zauroczenie może trwać 20 lat).
Niby teoretycznie ludzie pobierający się powinni to wiedzieć, Ty tego nie wiesz, nie wiążesz się więc z kimś na stałe i nie powołujesz dzieci na świat, jesteś ostrożna w takich decyzjach. Ja myślę, że tak to własnie powinno wyglądać. Nie wiem dlaczego ale patrząc na małżeństwa przez pryzmat różnych generacji to właśnie małżeństwa naszych dziadków wydają się najszczęśliwsze, małżeństwa rodziców (moich np) gdy rodziły się dzieci przechodziły inne, zewnętrzne próby ogniowe typu stan wojenny, internowania, pustki w sklepach, problemy z mieszkaniem i ludzie jakoś także trzymali się razem. Teraz niby wszystko powinno układać się łatwiej, a jest wręcz przeciwnie
Przykład Twoich rodziców rzeczywiście wydaje się być nietypowy, choć w sumie my, będąc dziećmi także wszystkiego pewnie nie wiedziałyśmy, widziałyśmy jakąś część prawdy bo dzieci zawsze się chroniło od złych wieści..

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2012-03-10 o 23:32
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 23:41   #21
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Niby teoretycznie ludzie pobierający się powinni to wiedzieć, Ty tego nie wiesz, nie wiążesz się więc z kimś na stałe i nie powołujesz dzieci na świat, jesteś ostrożna w takich decyzjach. Ja myślę, że tak to własnie powinno wyglądać. Nie wiem dlaczego ale patrząc na małżeństwa przez pryzmat różnych generacji to właśnie małżeństwa naszych dziadków wydają się najszczęśliwsze, małżeństwa rodziców (moich np) gdy rodziły się dzieci przechodziły inne, zewnętrzne próby ogniowe typu stan wojenny, internowania, pustki w sklepach, problemy z mieszkaniem i ludzie jakoś także trzymali się razem. Teraz niby wszystko powinno układać się łatwiej, a jest wręcz przeciwnie
Przykład Twoich rodziców rzeczywiście wydaje się być nietypowy, choć w sumie my, będąc dziećmi także wszystkiego pewnie nie wiedziałyśmy, widziałyśmy jakąś część prawdy bo dzieci zawsze się chroniło od złych wieści..
Nikt nie może wiedzieć jakim człowiekiem będzie za tyle lat, bo nie wie co się jeszcze w tym czasie wydarzy. Oczywiście, jeżeli mam lat 23 i całe życie byłam pewna siebie aż do przesady, to szansa że nagle za 20 lat zamienię się w cichutką myszkę jest raczej zerowa, ale już jakie będę miała wtedy oczekiwania wobec swojego faceta, czy wobec życia w ogóle? Nie wierzę, że ktoś może uczciwie powiedzieć, że WIE, jaki będzie, czego dokładnie będzie chciał i oczekiwał, za tyle lat. Można sobie planować, można przewidywać. Tylko plany i prognozy nie zawsze się sprawdzają.

Co do wcześniejszych czasów - myślę że niektórym się udawało i takich się pamięta. A niektórzy po prostu nie mieli wyjścia, bo właśnie - ciężkie czasy, a poza tym inna mentalność, wytykanie ludzi, którzy się rozstali, rozwiedli itd.
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 23:47   #22
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Niby teoretycznie ludzie pobierający się powinni to wiedzieć, Ty tego nie wiesz, nie wiążesz się więc z kimś na stałe i nie powołujesz dzieci na świat, jesteś ostrożna w takich decyzjach. Ja myślę, że tak to własnie powinno wyglądać. Nie wiem dlaczego ale patrząc na małżeństwa przez pryzmat różnych generacji to właśnie małżeństwa naszych dziadków wydają się najszczęśliwsze, małżeństwa rodziców (moich np) gdy rodziły się dzieci przechodziły inne, zewnętrzne próby ogniowe typu stan wojenny, internowania, pustki w sklepach, problemy z mieszkaniem i ludzie jakoś także trzymali się razem. Teraz niby wszystko powinno układać się łatwiej, a jest wręcz przeciwnie
Przykład Twoich rodziców rzeczywiście wydaje się być nietypowy, choć w sumie my, będąc dziećmi także wszystkiego pewnie nie wiedziałyśmy, widziałyśmy jakąś część prawdy bo dzieci zawsze się chroniło od złych wieści..
Ten przykład nie jest nietypowy a bardzo częsty, tak mi się wydaje. Rozmawiałam kiedyś długo z moją mamą na temat ich rozwodu. I owszem kochali się, byli pewni tego, że chcą być razem. I po tych 20 latach przyszło zmęczenie sobą. Tego nawet dokładnie nie da się określić. Uczucie, że ktoś kogo kochałeś może cię już tylko denerwować i drażnić co najwyżej. Smutne ale prawdziwe. Wypalenie nie zawsze wynika z jakiejś patologii. Moi rodzice kiedyś się kochali, naprawdę kochali, oboje to przyznają. Dziś to dla siebie obcy ludzie.
Ani Ty ani nikt nie wie co będzie za 20,30 lat. Nie da się nic założyć. Zakładanie takich rzeczy jest głupotą. Ludzie się zmieniają, charakter pod względem różnych rzeczy może się zmienić. Może się zmienić podejście do życia, mogą się pojawić różnice. I wtedy już zamiast się żreć i walczyć w imię dobra dziecka naprawdę lepiej jest odpuścić bo ja takim dzieckiem byłam i wiem, że najgorszy moment to był ten zaraz przed tym jak się rozstawali.

A przykłady dziadków dla mnie nigdy nie są wiarygodne. Nie przystają do obecnych czasów. Wtedy było inne życie, inne problemy, inna mentalność. Rozwody jako takie w ogóle nie były praktykowane, jeśli były to pewnie w jakiś kilku procentach. Ludzie często woleli męczyć się nawzajem niż wziąć rozwód, bo to po prostu było zbyt mało popularne, mało znane, zbyt wyróżniające się na zasadzie 'co ludzie powiedzą'. To już wolę czasy jak dziś, że rozwód nie jest jakąś abstrakcją a jedną z możliwości.

Edytowane przez maryanna3
Czas edycji: 2012-03-10 o 23:48
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-10, 23:50   #23
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Nikt nie może wiedzieć jakim człowiekiem będzie za tyle lat, bo nie wie co się jeszcze w tym czasie wydarzy. Oczywiście, jeżeli mam lat 23 i całe życie byłam pewna siebie aż do przesady, to szansa że nagle za 20 lat zamienię się w cichutką myszkę jest raczej zerowa, ale już jakie będę miała wtedy oczekiwania wobec swojego faceta, czy wobec życia w ogóle? Nie wierzę, że ktoś może uczciwie powiedzieć, że WIE, jaki będzie, czego dokładnie będzie chciał i oczekiwał, za tyle lat. Można sobie planować, można przewidywać. Tylko plany i prognozy nie zawsze się sprawdzają.

Co do wcześniejszych czasów - myślę że niektórym się udawało i takich się pamięta. A niektórzy po prostu nie mieli wyjścia, bo właśnie - ciężkie czasy, a poza tym inna mentalność, wytykanie ludzi, którzy się rozstali, rozwiedli itd.
Ale przecież to właśnie deklaruje wygłaszając przysięgę małżeńską Wszyscy robią to nieuczciwie i dla jakiegoś cyrku?

No i ja uważam, ze w takiej sytuacji lepiej pozostać w związku partnerskim i nie rodzić dzieci skazując je na niepewność dalszego losu. Pewne rzeczy powinny być opoką. Jak małżeństwo i rodzina właśnie. Po to się ją powołuje aby dzieci miały dobre życie. W innym wypadku można sobie żyć w partnerskim związku (konkubinacie) i przekonywać się czy moja miłość to miłość, czy może się właśnie wypala. Jedna, druga, kolejna.

No, to pewnie zadanie na granicy socjologii i psychologii dlaczego tak było, a teraz jest inaczej. Dla mnie jest ważne jednak czy ludzie tak globalnie patrząc są teraz szczęśliwsi z życiu, mają większą satysfakcję z jakości swojego życia i związków czy kiedyś mieli. Z tego, co mogę zaobserwować (nie generalizując) to coraz trudniej o szczęście i w małżeństwie i w rodzinie.

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2012-03-10 o 23:54
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 00:04   #24
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Ale przecież to właśnie deklaruje wygłaszając przysięgę małżeńską Wszyscy robią to nieuczciwie i dla jakiegoś cyrku?

No i ja uważam, ze w takiej sytuacji lepiej pozostać w związku partnerskim i nie rodzić dzieci skazując je na niepewność dalszego losu. Pewne rzeczy powinny być opoką. Jak małżeństwo i rodzina właśnie. Po to się ją powołuje aby dzieci miały dobre życie. W innym wypadku można sobie żyć w partnerskim związku (konkubinacie) i przekonywać się czy moja miłość to miłość, czy może się właśnie wypala. Jedna, druga, kolejna.

No, to pewnie zadanie na granicy socjologii i psychologii dlaczego tak było, a teraz jest inaczej. Dla mnie jest ważne jednak czy ludzie tak globalnie patrząc są teraz szczęśliwsi z życiu, mają większą satysfakcję z jakości swojego życia i związków czy kiedyś mieli. Z tego, co mogę zaobserwować (nie generalizując) to coraz trudniej o szczęście i w małżeństwie i w rodzinie.
Wydawało mi się że raczej się deklaruje że się będzie trwało w związku, a nie że się wie czego się będzie chciało. Że już nie wspomnę o tym że średni się ma wpływ na treść przysięgi

Ale w jakiej sytuacji? Każdy jest w takiej sytuacji, że nie wie, co mu się przez najbliższych 20 lat wydarzy i jak to na niego wpłynie. Jeżeli ktoś wierzy, że jest inaczej, to się może srogo przejechać, niestety.
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 00:14   #25
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
Ten przykład nie jest nietypowy a bardzo częsty, tak mi się wydaje. Rozmawiałam kiedyś długo z moją mamą na temat ich rozwodu. I owszem kochali się, byli pewni tego, że chcą być razem. I po tych 20 latach przyszło zmęczenie sobą. Tego nawet dokładnie nie da się określić. Uczucie, że ktoś kogo kochałeś może cię już tylko denerwować i drażnić co najwyżej. Smutne ale prawdziwe. Wypalenie nie zawsze wynika z jakiejś patologii. Moi rodzice kiedyś się kochali, naprawdę kochali, oboje to przyznają. Dziś to dla siebie obcy ludzie.
Ani Ty ani nikt nie wie co będzie za 20,30 lat. Nie da się nic założyć. Zakładanie takich rzeczy jest głupotą. Ludzie się zmieniają, charakter pod względem różnych rzeczy może się zmienić. Może się zmienić podejście do życia, mogą się pojawić różnice. I wtedy już zamiast się żreć i walczyć w imię dobra dziecka naprawdę lepiej jest odpuścić bo ja takim dzieckiem byłam i wiem, że najgorszy moment to był ten zaraz przed tym jak się rozstawali.

A przykłady dziadków dla mnie nigdy nie są wiarygodne. Nie przystają do obecnych czasów. Wtedy było inne życie, inne problemy, inna mentalność. Rozwody jako takie w ogóle nie były praktykowane, jeśli były to pewnie w jakiś kilku procentach. Ludzie często woleli męczyć się nawzajem niż wziąć rozwód, bo to po prostu było zbyt mało popularne, mało znane, zbyt wyróżniające się na zasadzie 'co ludzie powiedzą'. To już wolę czasy jak dziś, że rozwód nie jest jakąś abstrakcją a jedną z możliwości.
Właśnie dlatego nie zakładam już posiadania kolejnych dzieci bo one muszą mieć oparcie w rodzinie, bazę życia. Dopóki nie jestem pewna, że im to zapewnię to nie poczuję się na siłach aby je rodzić.
To wszystko prawda, ta inna mentalność, czasy i w ogóle ale tak naprawdę to musiałybyśmy wiedzieć czy oni byli szczęśliwi, spełnieni, czy przepełniał ich ten niedosyt wrażeń, który jest typowy dla nas obecnie. I który szczęścia także nam finalnie nie przynosi. Bo o to szczęście przecież w końcu chodzi. Nie o wrażenia, kolejne doświadczenia, zranienia..kiedyś był tutaj taki wątek w którym ścierały się zdania na temat tego które życie erotyczne jest bardziej udane i bogate: to z wieloletnim partnerem, w ramionach którego czujesz się bezpieczna, kochana i chciana (i który doskonale wie jaki rodzaj bliskości sprawi ci największą przyjemność) czy takie
gdy wpadasz z jednych w drugie i kolejne ramiona, niby zdobywasz kolejne doświadczenia ale one są takie nie dające głębszej satysfakcji i zaspokojenia, wciąż za czymś gonisz, szukasz, wciąż nie to. Wbrew pozorom, to zagadnienie jest ściśle związane z tematem tego wątku, pokazuje pewną obecną normę. Może norma to za duże słowo, ale tendencję, nic stałego.

---------- Dopisano o 01:14 ---------- Poprzedni post napisano o 01:07 ----------

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Wydawało mi się że raczej się deklaruje że się będzie trwało w związku, a nie że się wie czego się będzie chciało. Że już nie wspomnę o tym że średni się ma wpływ na treść przysięgi

Ale w jakiej sytuacji? Każdy jest w takiej sytuacji, że nie wie, co mu się przez najbliższych 20 lat wydarzy i jak to na niego wpłynie. Jeżeli ktoś wierzy, że jest inaczej, to się może srogo przejechać, niestety.
Nie no treść treścią ale myślę, że ludzie jednak powinni wierzyć w to co wtedy obiecują i deklarują bo inaczej to właśnie prowadzi do nieporozumień, ktoś może się poczuć oszukany..Ile to zarzutów słyszałam z ust znajomych, że przecież ich partner nie to im ślubował więc i nie tego oczekiwali. Więc jednak część ludzi jest w tamtej chwili przekonana, że podejmuje wyzwanie na całe życie. Jeśli tak nie jest to w ogóle instytucję małżeństwa musiałybyśmy tutaj podważyć..
Aby nie wyszło jednak, że tylko w ramach instytucji małżeństwa mają prawo dorastać szczęśliwe dzieci. Chodzi mi o dojrzałość i stabilność emocjonalną rodziców, nie o instytucję. Ludzie w konkubinacie mogą tworzyć dzieciom szczęśliwszą rodzinę i ich miłość nie musi się "wypalić" przecież. Papierek nie wznieci tego, co jak tutaj nazwałyście się wypala..
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 00:20   #26
All That Jazz
Zadomowienie
 
Avatar All That Jazz
 
Zarejestrowany: 2010-10
Wiadomości: 1 011
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Właśnie dlatego nie zakładam już posiadania kolejnych dzieci bo one muszą mieć oparcie w rodzinie, bazę życia. Dopóki nie jestem pewna, że im to zapewnię to nie poczuję się na siłach aby je rodzić.
To wszystko prawda, ta inna mentalność, czasy i w ogóle ale tak naprawdę to musiałybyśmy wiedzieć czy oni byli szczęśliwi, spełnieni, czy przepełniał ich ten niedosyt wrażeń, który jest typowy dla nas obecnie. I który szczęścia także nam finalnie nie przynosi. Bo o to szczęście przecież w końcu chodzi. Nie o wrażenia, kolejne doświadczenia, zranienia..kiedyś był tutaj taki wątek w którym ścierały się zdania na temat tego które życie erotyczne jest bardziej udane i bogate: to z wieloletnim partnerem, w ramionach którego czujesz się bezpieczna, kochana i chciana (i który doskonale wie jaki rodzaj bliskości sprawi ci największą przyjemność) czy takie
gdy wpadasz z jednych w drugie i kolejne ramiona, niby zdobywasz kolejne doświadczenia ale one są takie nie dające głębszej satysfakcji i zaspokojenia, wciąż za czymś gonisz, szukasz, wciąż nie to. Wbrew pozorom, to zagadnienie jest ściśle związane z tematem tego wątku, pokazuje pewną obecną normę. Może norma to za duże słowo, ale tendencję, nic stałego.

---------- Dopisano o 01:14 ---------- Poprzedni post napisano o 01:07 ----------



Nie no treść treścią ale myślę, że ludzie jednak powinni wierzyć w to co wtedy obiecują i deklarują bo inaczej to właśnie prowadzi do nieporozumień, ktoś może się poczuć oszukany..Ile to zarzutów słyszałam z ust znajomych, że przecież ich partner nie to im ślubował więc i nie tego oczekiwali. Więc jednak część ludzi jest w tamtej chwili przekonana, że podejmuje wyzwanie na całe życie. Jeśli tak nie jest to w ogóle instytucję małżeństwa musiałybyśmy tutaj podważyć..
Aby nie wyszło jednak, że tylko w ramach instytucji małżeństwa mają prawo dorastać szczęśliwe dzieci. Chodzi mi o dojrzałość i stabilność emocjonalną rodziców, nie o instytucję. Ludzie w konkubinacie mogą tworzyć dzieciom szczęśliwszą rodzinę i ich miłość nie musi się "wypalić" przecież. Papierek nie wznieci tego, co jak tutaj nazwałyście się wypala..
Nie no oczywiście że biorąc ślub powinno się wiedzieć, że się chce być z tym kimś zawsze. Tylko to tak czy siak jest wiedza na moment ślubu, a nie na za 20 lat, bo takiej wiedzy nikt mieć nie może.
__________________
No, I'm no ones wife
But oh, I love my life
And all that jazz
All That Jazz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 00:26   #27
maryanna3
Zakorzenienie
 
Avatar maryanna3
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 911
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
Właśnie dlatego nie zakładam już posiadania kolejnych dzieci bo one muszą mieć oparcie w rodzinie, bazę życia. Dopóki nie jestem pewna, że im to zapewnię to nie poczuję się na siłach aby je rodzić.
To wszystko prawda, ta inna mentalność, czasy i w ogóle ale tak naprawdę to musiałybyśmy wiedzieć czy oni byli szczęśliwi, spełnieni, czy przepełniał ich ten niedosyt wrażeń, który jest typowy dla nas obecnie. I który szczęścia także nam finalnie nie przynosi. Bo o to szczęście przecież w końcu chodzi. Nie o wrażenia, kolejne doświadczenia, zranienia..kiedyś był tutaj taki wątek w którym ścierały się zdania na temat tego które życie erotyczne jest bardziej udane i bogate: to z wieloletnim partnerem, w ramionach którego czujesz się bezpieczna, kochana i chciana (i który doskonale wie jaki rodzaj bliskości sprawi ci największą przyjemność) czy takie
gdy wpadasz z jednych w drugie i kolejne ramiona, niby zdobywasz kolejne doświadczenia ale one są takie nie dające głębszej satysfakcji i zaspokojenia, wciąż za czymś gonisz, szukasz, wciąż nie to. Wbrew pozorom, to zagadnienie jest ściśle związane z tematem tego wątku, pokazuje pewną obecną normę. Może norma to za duże słowo, ale tendencję, nic stałego.

---------- Dopisano o 01:14 ---------- Poprzedni post napisano o 01:07 ----------



Nie no treść treścią ale myślę, że ludzie jednak powinni wierzyć w to co wtedy obiecują i deklarują bo inaczej to właśnie prowadzi do nieporozumień, ktoś może się poczuć oszukany..Ile to zarzutów słyszałam z ust znajomych, że przecież ich partner nie to im ślubował więc i nie tego oczekiwali. Więc jednak część ludzi jest w tamtej chwili przekonana, że podejmuje wyzwanie na całe życie. Jeśli tak nie jest to w ogóle instytucję małżeństwa musiałybyśmy tutaj podważyć..
Aby nie wyszło jednak, że tylko w ramach instytucji małżeństwa mają prawo dorastać szczęśliwe dzieci. Chodzi mi o dojrzałość i stabilność emocjonalną rodziców, nie o instytucję. Ludzie w konkubinacie mogą tworzyć dzieciom szczęśliwszą rodzinę i ich miłość nie musi się "wypalić" przecież. Papierek nie wznieci tego, co jak tutaj nazwałyście się wypala..
Ludzie pewnie nie byli AŻ tak różni, więc zdarzały się szczęśliwe i nieszczęśliwe związki, jak zawsze i wszędzie. Różnica polegała na tym, że tym nieszczęśliwym dużo trudniej było odwrócić się na pięcie i tak po prostu odejść bo nie wypada.

Co do dzieci. Teoretyzuję, wiadomo, Ty na pewno masz lepszy pogląd na sprawę bo masz dziecko w końcu. Jednak uważam, że gdyby ludzie decydowali się świadomie na dziecko wtedy tylko gdy mają 100% pewności że się nigdy nie rozstaną to byśmy wyginęli. Bo takiej pewności nikt nigdy nie ma. A raczej może mało kto. Różne rzeczy dzieją się w życiu, możemy sobie nawet coś zakładać a za x lat sytuacja ulegnie diametralnej zmianie, czego nie mieliśmy szans przewidzieć wcześniej.

I dla mnie to tu w ogóle mało ma do rzeczy papierek względem dziecka. Rozwód nie rozwód, jak rodzice są parą bez żadnego ślubu i mają dziecko, po czym się rozstają, to co, dziecko nie cierpi? Cierpi tak samo, dla dziecka nie ma różnicy czy pojawia się słówko rozwód. Ale tak samo dziecko cierpi jak się żrą niekochający już dawno jego rodzice-małżonkowie jak i jego rodzice-żyjący na kocią łapę.
maryanna3 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 00:35   #28
laisla
Zakorzenienie
 
Avatar laisla
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 825
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez All That Jazz Pokaż wiadomość
Nie no oczywiście że biorąc ślub powinno się wiedzieć, że się chce być z tym kimś zawsze. Tylko to tak czy siak jest wiedza na moment ślubu, a nie na za 20 lat, bo takiej wiedzy nikt mieć nie może.
No to bez sensu to całe małżeństwo, chyba, że chodzi o łatwiejsze funkcjonowanie finansowo-podatkowe.
Wiem, że dość ortodoksyjnie podchodzę do tematu, ale wpływają na to nieciekawe doświadczenia z okresu małżeństwa i także po nim gdy podejmowałam (podejmuję powinnam napisać) próby ułożenia sobie życia na nowo. Widząc ile to kosztuje mnie i moje niczemu niewinne dziecko wydumałam sobie, że gdybym miała jakiekolwiek szanse ratować związek z ojcem dziecka (tym bardziej że wydawało się że to wielka miłość więc miało szansę zostać uratowane) to zrobiłabym wszystko aby to zrobić. I gdyby "wypalenie" miało być powodem do jego rozpadu to nie dopuściłabym do tego. Niestety powód był bardziej drastyczny więc było pozamiatane.

---------- Dopisano o 01:35 ---------- Poprzedni post napisano o 01:31 ----------

Cytat:
Napisane przez maryanna3 Pokaż wiadomość
Ludzie pewnie nie byli AŻ tak różni, więc zdarzały się szczęśliwe i nieszczęśliwe związki, jak zawsze i wszędzie. Różnica polegała na tym, że tym nieszczęśliwym dużo trudniej było odwrócić się na pięcie i tak po prostu odejść bo nie wypada.

Co do dzieci. Teoretyzuję, wiadomo, Ty na pewno masz lepszy pogląd na sprawę bo masz dziecko w końcu. Jednak uważam, że gdyby ludzie decydowali się świadomie na dziecko wtedy tylko gdy mają 100% pewności że się nigdy nie rozstaną to byśmy wyginęli. Bo takiej pewności nikt nigdy nie ma. A raczej może mało kto. Różne rzeczy dzieją się w życiu, możemy sobie nawet coś zakładać a za x lat sytuacja ulegnie diametralnej zmianie, czego nie mieliśmy szans przewidzieć wcześniej.

I dla mnie to tu w ogóle mało ma do rzeczy papierek względem dziecka. Rozwód nie rozwód, jak rodzice są parą bez żadnego ślubu i mają dziecko, po czym się rozstają, to co, dziecko nie cierpi? Cierpi tak samo, dla dziecka nie ma różnicy czy pojawia się słówko rozwód. Ale tak samo dziecko cierpi jak się żrą niekochający już dawno jego rodzice-małżonkowie jak i jego rodzice-żyjący na kocią łapę.
To prawda. Ja już swoją cegiełkę w zaludnianiu świata dołożyłam, teraz mogę sobie pozostać przy swoim niepopularnym zdaniu i nie ryzykować więcej.

Prawda, dla dziecka mała to różnica, nie o papierki więc chodzi.

Ciekawe w sumie, że odezwałyście się te dziewczyny, które pochodzą właśnie z rozbitych rodzin.. Moi rodzice byli akurat szczęśliwym małżeństwem więc z tej strony także łapię nieco inną perspektywę.

No i jeszcze jest jeden aspekt całej tej sprawy, a mianowicie czy kobieta z dziećmi ma prawo ułożyć sobie życie na nowo. I wszyscy pewnie zgodnie zakrzykną że oczywiście, ma pełne prawo, a mój pogląd znowu będzie odosobniony bo po tym jak to wyglądało w praktyce coraz bardziej przychylam się do opinii, że nie ma. Bo w imię jakiej zasady ma skazywać swoje dzieci na zmieniający się kalejdoskop kolejnych wujków? To ma być szczęśliwe, spokojne dzieciństwo dające bazę na przyszłość? Niestety nie. Mając ok 30 i rozwodząc się z mężem oczywiście nie zakładałam, że będę do końca życia sama, uważałam to za okrutne, tak więc próbowałam (próbuję), egoistycznie próbuję mając codziennie dylemat, czy mam prawo to robić. W końcu do ślubu z ojcem córki nikt mnie na siłę nie zaciągnął, a że byłam ślepa to już mój problem, nie mojego dziecka.

Edytowane przez laisla
Czas edycji: 2012-03-11 o 01:00
laisla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 09:25   #29
gosiaska
Zadomowienie
 
Avatar gosiaska
 
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 1 084
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez tarji Pokaż wiadomość
Edit: Co więcej, powiem, że znam też jedną osobę, która tkwi w czymś takim. I chce miec drugie dziecko z tym facetem, bo "spodobało jej się macierzyństwo".
hehe to może nasza wspólna znajoma )) klapki na oczach, brak komunikacji w małżeństwie, które zostało zawarte na mocy wpadki a kolejny powód gość jest nadziany ;D wiec cóż...
__________________
Stażysta 2011
Misja WAKACJE- Gdańsk
Misja język niemiecki
Misja Wiedeń

Romantycznie:
Chuck&Blair, Blair&Chuck
have to be together
gosiaska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-03-11, 09:48   #30
klempaa
Zakorzenienie
 
Avatar klempaa
 
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
Dot.: trwanie w małżeństwie z uwagi na dziecko

Cytat:
Napisane przez laisla Pokaż wiadomość
No to bez sensu to całe małżeństwo, chyba, że chodzi o łatwiejsze funkcjonowanie finansowo-podatkowe.
Wiem, że dość ortodoksyjnie podchodzę do tematu, ale wpływają na to nieciekawe doświadczenia z okresu małżeństwa i także po nim gdy podejmowałam (podejmuję powinnam napisać) próby ułożenia sobie życia na nowo. Widząc ile to kosztuje mnie i moje niczemu niewinne dziecko wydumałam sobie, że gdybym miała jakiekolwiek szanse ratować związek z ojcem dziecka (tym bardziej że wydawało się że to wielka miłość więc miało szansę zostać uratowane) to zrobiłabym wszystko aby to zrobić. I gdyby "wypalenie" miało być powodem do jego rozpadu to nie dopuściłabym do tego. Niestety powód był bardziej drastyczny więc było pozamiatane.


---------- Dopisano o 01:35 ---------- Poprzedni post napisano o 01:31 ----------



To prawda. Ja już swoją cegiełkę w zaludnianiu świata dołożyłam, teraz mogę sobie pozostać przy swoim niepopularnym zdaniu i nie ryzykować więcej.

Prawda, dla dziecka mała to różnica, nie o papierki więc chodzi.

Ciekawe w sumie, że odezwałyście się te dziewczyny, które pochodzą właśnie z rozbitych rodzin.. Moi rodzice byli akurat szczęśliwym małżeństwem więc z tej strony także łapię nieco inną perspektywę.

No i jeszcze jest jeden aspekt całej tej sprawy, a mianowicie czy kobieta z dziećmi ma prawo ułożyć sobie życie na nowo. I wszyscy pewnie zgodnie zakrzykną że oczywiście, ma pełne prawo, a mój pogląd znowu będzie odosobniony bo po tym jak to wyglądało w praktyce coraz bardziej przychylam się do opinii, że nie ma. Bo w imię jakiej zasady ma skazywać swoje dzieci na zmieniający się kalejdoskop kolejnych wujków? To ma być szczęśliwe, spokojne dzieciństwo dające bazę na przyszłość? Niestety nie. Mając ok 30 i rozwodząc się z mężem oczywiście nie zakładałam, że będę do końca życia sama, uważałam to za okrutne, tak więc próbowałam (próbuję), egoistycznie próbuję mając codziennie dylemat, czy mam prawo to robić. W końcu do ślubu z ojcem córki nikt mnie na siłę nie zaciągnął, a że byłam ślepa to już mój problem, nie mojego dziecka.


Rozumiem, że gdyby facet zdradzał Cię na prawo i lewo, ale był wspaniały dla dzieci i Ciebie nie bił i nie wyzywał, to Ty byś z nim dla ich dobra została? Jesli tak - to uświadomię Cię: to nie jest dla dobra dzieci. Bo uwierz mi, dzieci takie rzeczy wiedzą. I np. moja koleżanka, której matka własnie tak zrobiła, powiedziała mi kiedyś, że przez to cały szacunek do niej straciła - bo matka nie uszanowała samej siebie.


Rozbita rodzina? Właśnie moja była nie rozbita aż za długo (do mojego prawie 17rż) - i to było straszne.


Mądra matka nie będzie dziecku fundować nowego wujka co miesiąc. Mądra matka najpierw porządnie faceta pozna, pobędzie z nim dłuższy czas (np. pół roku czy rok) i wtedy dopiero pozna dizecko z "wujkiem" (swoją droga - dla mnie chore określenie, a już proponowanie dziecku, by tak do partnera mamy mówiło - druga chora rzecz). A jeśli nie wyjdzie - no cóż, tak bywa. Ale matka powinna mieć możliwie dużą pewność, że chce coś z tym partnerem tworzyć trwałego.
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania.
Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się.


Śledź też pies! - blogujemy



Edytowane przez klempaa
Czas edycji: 2012-03-11 o 09:49
klempaa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:07.