Czy warto studiować filozofię?

[Mileva_]

Akurat jeśli ktoś jest "urodzonym" filozofem, to ma bodaj największy potencjał, jeśli chodzi o myślenie i wykorzystanie wiedzy. Jeśli zainteresowanie ma polegać na kuciu życiorysu i cytatów Arystotelesa i Schopenhauera, to go to oczywiście nie dotyczy.

Filozofem z wykształcenia jest Janusz Palikot

[reila_]

Hmmm to tak. Filozofię miałam na studiach semestr. Jezu Maria co to było. Ale facet ponoć uczy na uczelniach z połowy województwa! Czyli jeśli chcesz to studiować to przygotuj się na to, że całe życie na to poświęcisz aż zrobisz co najmniej dr i będziesz tego uczyć. Inaczej raczej pracy po tym nie znajdziesz. Z drugiej strony to ciekawe studia do postudiowania sobie. Jeśli masz na to ochotę to śmiało.

P.S. Człowiek bez studiów nie jest gorszy. A nawet po studiach jest gorszy, bo ma samą wiedzę teoretyczną, zero zawodu i ... bezrobocie murowane. Jak się odpowiednio o siebie nie zadba i nie wyuczy na własną rękę konkretów.

[Japanication]

Akurat jeśli ktoś jest "urodzonym" filozofem, to ma bodaj największy potencjał, jeśli chodzi o myślenie i wykorzystanie wiedzy. Jeśli zainteresowanie ma polegać na kuciu życiorysu i cytatów Arystotelesa i Schopenhauera, to go to oczywiście nie dotyczy.

I jak miałby ją niby wykorzystać?
Zadając martwe pytania typu "po co żyć"?
Po co analizować sprawy, na które się nie ma wpływu?
Zmienia to coś w życiu - nie, jedyne do samobójstwa może prowadzić czy popadnięcia w długi - było już sporo takich przypadków.
Konkretny uczeń w szkole, nauczyciele się nad nim rozpływają i wróżą świetlaną przyszłość i jaki efekt?
Ano zamiast pójść na coś konkretnego - poszedł na filozofie, rozmyślał nad "sensem" życia tak długo, aż popadł w długi i niedługo ma sprawę w sądzie, dodam też, że od narkotyków nie stroni, bo przecież pobudzają jego "wizje".
Przypadek żywcem wzięty z mojego podwórka, tak skończył kolega z klasy mojego starszego kuzyna.

Nie ma to jak "myślenie".

Możesz to rozwinąć? W jaki sposób matematyka wpływa na myślenie?

Generalnie "logika" to dział matematyki, jeśli myślisz logicznie - myślisz matematycznie.
Każdemu kto ma problemy z matematyką, zaleca się przerobienie "logiki" ( jest to także jako przedmiot na studiach - na tym się opiera matematyka ) i sprawdza się to wyśmienicie.

Generalnie matematyka to obraz rzeczywistości - te "wzory", które w takiej szkole średniej wydawały Ci się "nieżyciowe" nagle okazują się...fundamentem funkcjonowania naszej cywilizacji - nawet sobie nie wyobrażasz ile rzeczy opiera się na matematyce i jak ona hmm "zachodzi" w rzeczywistości.

Poznanie np. takich zagadnień jak "pochodne" czy nawet proste "macierze", daje spory zastrzyk możliwości, a już słynne "całki" wykorzystuje się w wielu dziedzinach.

Rozwijając swoją wiedzę matematyczną - rozwijasz myślenie, poszerza się także Twój obraz rzeczywistości - teorie matematyczne wcześniej abstrakcyjne i nieżyciowe nagle...okazują się czymś zupełnie innym.


No chociaż takie najbardziej życiowe i ciekawe zagadnienia, to moim zdaniem - optymalizacja.
Tyle wiedzy i możliwości to zapewnia, jestem wręcz wyznawcą optymalizacji, szczególnie że jest mi potrzebna zawodowo.

[Mileva_]

^ Umiejętność myślenia i zastosowanie jej w życiu codziennym. To daje elastyczność, która pozwala wykorzystać szanse np. na rynku. Przeanalizuj przypadek Palikota, niezależnie od sympatii i antypatii. To jest człowiek niesłychanie bystry, giętki i myślący, który bezbłędnie odczytywał nastroje pewnych grup (był taki tygodnik czy dwutygodnik OZON, jeszcze w 2006, silnie prawicowy - bo takie były klimaty po śmierci Papieża i takie było zapotrzebowanie - jego wydawcą był właśnie Palikot) i wpasowywał się w korzystne dla siebie luki. Po czym radykalnie zmieniał stronę, gdy tylko miało to przynieść zyski. Właśnie tego poszukuje się w korporacjach u absolwentów filozofii, choć zgadzam się, że to są wyjątki.

[eiri]

Napisane przez Japanication

Myślenie to akurat matematyka rozwija, a nie jakaś tam filozofia.
Kiedy już masz pewną wiedzę, inaczej patrzysz na taki zwyczajny 'wzór", bowiem...patrzysz za okno i niespodzianka - to się dzieje w rzeczywistości.

Chociaż tak stricte pod rozwój myślenia, to "logika" jest konkretnym działem matematyki.

Akurat miałam do czynienia i z filozofią i byłam też na politechnice, więc wydaje mi się, że wiem z doświadczenia, czym są te dwie dziedziny
Nie wiem jak teraz, ale logika była swego czasu i na etnologii, i na filozofii i innych takich. Na filozofię można było zdawać egzamin z fizyki, polskiego, matematyki, od czapy tego nie wymyślili.
Filozofia rozwija intelektualnie, a to, że robi to inaczej niż matematyka, nie znaczy, że jest gorsza, jest inna i tyle. Można z niej wyciągnąć wiele pod warunkiem, że się chce.

Nie ma sensu ta dyskusja, autorka wątku ma pracę i chce studiować filozofię, bo lubi te dziedzinę - naprawdę nie ma przeciwwskazań, żeby na to nie szła, lepszy filozof z pasją niż ekonomista, który poszedł na finanse, bo "się opłacało" a nie ma do nich serca.

[Mileva_]

Napisane przez eiri

Nie ma sensu ta dyskusja, autorka wątku ma pracę i chce studiować filozofię, bo lubi te dziedzinę - naprawdę nie ma przeciwwskazań, żeby na to nie szła, lepszy filozof z pasją niż ekonomista, który poszedł na finanse, bo "się opłacało" a nie ma do nich serca.

Kolegi J. nie przekonasz, on uważa, że i z matematycznego kretyna da się zrobić kandydata na EiTI PW, bo z tego kasa jest

[eiri]

Napisane przez Mileva_

Kolegi J. nie przekonasz, on uważa, że i z matematycznego kretyna da się zrobić kandydata na EiTI PW, bo z tego kasa jest

Tylko po co zrobi się nadpodaż absolwentów, pracy zabraknie i kasy nie będzie

[cranberry juice]

Napisane przez kleo14

Miałam jeden semestr filozofii na studiach, wykłady wieczorami 2 h 15 min bez przerwy byłam pod wrażeniem, jak przez tyle czasu można mówić o niczym. Naprawdę, po cyklu zajęć nie potrafię ani jednego słowa powiedzieć o czym to było.

Hahaha studiowałyśmy razem czy to specyfika filozofii?

Napisane przez carolinja

Po filozofii najlepiej wyjechać za granicę, w takiej Francji filolozofia jest bardziej poważana; jest przedmiotem obowiązkowym w szkołach.

tak, jest obowiązkowa, ale pogadaj z kilkoma Francuzami o tym, jak ją poważali au terminal Choć zgadzam się, że to tworzy niejakie zapotrzebowanie na nauczycieli filozofii (chociaż szału chyba nie ma, z tego co pamiętam filozofia jest obowiązkowa tylko w klasie maturalnej, może trochę więcej na profilu humanistycznym).

Napisane przez Unex

Ja bym jednak na zaoczne nie szla, szkoda pieniędzy, lepiej jakas administracja, pedagogika, wg mnie nawet politologia lepsza :P

Według mnei to cięzko wręcz znaleźć coś gorszego

Napisane przez Mileva_

^ Umiejętność myślenia i zastosowanie jej w życiu codziennym. To daje elastyczność, która pozwala wykorzystać szanse np. na rynku. Przeanalizuj przypadek Palikota, niezależnie od sympatii i antypatii. To jest człowiek niesłychanie bystry, giętki i myślący, który bezbłędnie odczytywał nastroje pewnych grup (był taki tygodnik czy dwutygodnik OZON, jeszcze w 2006, silnie prawicowy - bo takie były klimaty po śmierci Papieża i takie było zapotrzebowanie - jego wydawcą był właśnie Palikot) i wpasowywał się w korzystne dla siebie luki. Po czym radykalnie zmieniał stronę, gdy tylko miało to przynieść zyski. Właśnie tego poszukuje się w korporacjach u absolwentów filozofii, choć zgadzam się, że to są wyjątki.

Lol, zgadzam się co do Palikota. Ale jeżeli absolwenci filozofii stają się takimi giętkimi hipokrytami.... to zdecydowanieodradzałabym.

Co do pytania tytułowego, "czy warto" - dla świata i społeczeństwa to nie warto Może i warto dla siebie, ale to już co kto lubi. Ja już bym wolała administrację.

[carolinja]

Jeżeli ktos jest zdolny i ma ku temu umysłowe predyspozycje ( ) może spokojnie zająć się logiką na filozofii. Na UWr są trzy semestry, na innych uczelniach chyba podobnie, spokojnie pod okiem dobrego logika napisać licencjat i całą karierę skierować na ten dział filozofii. Ale trzeba naprawdę to lubić, bo to nie jest ulubiona działka studentów i kochają oni narzekać 'po co nam logika na filozofii?' No rzeczywiście, po co...

[201605300922]

Napisane przez carolinja

Jeżeli ktos jest zdolny i ma ku temu umysłowe predyspozycje ( ) może spokojnie zająć się logiką na filozofii. Na UWr są trzy semestry, na innych uczelniach chyba podobnie, spokojnie pod okiem dobrego logika napisać licencjat i całą karierę skierować na ten dział filozofii. Ale trzeba naprawdę to lubić, bo to nie jest ulubiona działka studentów i kochają oni narzekać 'po co nam logika na filozofii?' No rzeczywiście, po co...

Hm, niestety na niektórych uczelniach logika na filozofii jest na dość dramatycznym poziomie i jest bardzo okrojona w stosunku do tego, co mają ludzie np. na prawie. Wniosek na podstawie porównania programu filozofii z UŚ i prawa z UJ

[Hemikryptofit]

Myślę, że warto jak naprawdę to Cię interesuje. To specyficzne studia i naprawdę trzeba to lubić. Sama miałam na studiach ale tylko jeden semestr. Mnie zachwyciła, ale większość osób delikatnie mówiąc nie . Mieli z tym spory problem i nie mieli pojęcia po co się tego uczyć ...prostaki . Filozofia rozwija myślne i poszerza horyzonty. Może nawet się na nią wybiorę kiedyś w przyszłości, jak znajdę czas, jak coś to zawsze zostaje uniwerek trzeciego wieku ;D. Wiadomo studia dla rozwoju, bo konkretnego zawodu nie dają. Poza tym to bez sensu czuć się gorszym bo nie ma się studiów... daj spokój. Obecnie tytuł mgr tak się zdewaluował, że na nikim nie robi już to wrażanie. Ale jeśli mimo to poczujesz się lepiej to myślę że warto. Studia wcale nie są łatwe, przebrnąć przez Metodologie transcendentalne i tego typu abstrakcyjne rzeczy...trzeba naprawdę chcieć.
Logiki z tego co kojarzę jest całkiem sporo, ale to też pewnie zależy od wydziału. W każdym razie bardzo przyjemna dziedzina. Poza tym to też da się wyryć według schematu ( w końcu dostaje się zbiorek z zdaniami ), zna takie osoby które miały 5, a potem jak naprawdę trzeba było posłużyć się logicznym myśleniem i rozkmninić jakiś problem to średnio im to wyszło, ba nawet wcale. Na studiach wszytko da się przejść. Ale logika naprawdę jest fajne i szczerze to nie znam osoby która by na nią narzekała.
http://studiujfilozofie.pl/ - znalażłam fajno stronę, może pomóc

---------- Dopisano o 18:24 ---------- Poprzedni post napisano o 17:35 ----------

/studiujfilozofie.pl - ooo Pan profesor ma niezłą gadkę, mnie przekonał

[carolinja]

Napisane przez Nadis

Hm, niestety na niektórych uczelniach logika na filozofii jest na dość dramatycznym poziomie i jest bardzo okrojona w stosunku do tego, co mają ludzie np. na prawie. Wniosek na podstawie porównania programu filozofii z UŚ i prawa z UJ

Wiem tylko jak jest we Wrocławiu; sytuacja jest odwrotna - prawo ma jeden semestr logiki, filozofia trzy. Poziom wiadomo, raczej kiepski, ale jeżeli student poprosi wykładowcę o dokładniejsze wskazówki, to ma szansę na wybicie się ponad poziom z zajęć. Wykładowca wie, że studenci są raczej niechętni, a jak znajdzie kogoś rzeczywiście zainteresowanego, to raczej jest z takiej perełki ucieszony i gotowy pomóc. W końcu rzadko to się zdarza.

[Japanication]

Umiejętność myślenia i zastosowanie jej w życiu codziennym. To daje elastyczność, która pozwala wykorzystać szanse np. na rynku.

Wyjaśnij w jaki sposób studiowanie jakiś traktatów o etyce itd., wpływa na "myślenie w życiu codziennym".

Przeanalizuj przypadek Palikota

Przecież to polityk, niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Mało to osób się w tym fachu przefarbowuje co rusz?
Nieważne czy po filozofii, prawie czy zawodówce.
Polityka to polityka - po prostu.

Nie wiem jak teraz, ale logika była swego czasu i na etnologii, i na filozofii i innych takich

To jest "inna" logika akurat.

Te sensowniejsze są na prawie i kierunkach powiązanych z matematyką, jakieś logiki "bytu i niebytu"...daj Pani spokój.

lepszy filozof z pasją niż ekonomista, który poszedł na finanse, bo "się opłacało" a nie ma do nich serca.

Ale ten drugi znajdzie konkretną prace i będzie robił konkretne rzeczy.
Znam np. trochę informatyków, którzy poszli na nią wyłącznie po pieniądze i...są zadowoleni z zarobków.
Czego nie da się powiedzieć np. o "pasjonatach kulturoznawstwa".

Kolegi J. nie przekonasz, on uważa, że i z matematycznego kretyna da się zrobić kandydata na EiTI PW, bo z tego kasa jest

Bez problemu, ale akurat politechnika to nie jest taka super opcja.
Są prostsze i wygodniejsze drogi do dobrobytu.

prostaki

Nom, uczenie się niepraktycznych, abstrakcyjnych i dziwnych rzeczy, jest bez wątpienia fundamentem awangardy.

To tak jak z tymi lasencjami "artystkami" z architektury - wyżej się wypróżniają niż tyłek mają.

Myślę, że warto jak naprawdę to Cię interesuje. To specyficzne studia i naprawdę trzeba to lubić.

Trzeba być hipsterem - tylko tyle i aż tyle.

[eiri]

Ech, dobrze, żeś nie żył w czasach starożytnych, bo jakbyś zaczął doradzać Talesowi z Miletu lub Pitagorasowi, to by matematyka długi czas kulała, bo przecież filozofowie za nią się brali

"Wszystko jest liczbą", kto to powiedział? Zgodzisz się, Japanication, prawda? A to filozof pierwszy na to wpadł

[Hemikryptofit]

Japanication ale suchary....

[pffe]

Napisane przez Hemikryptofit

Japanication ale suchary....

przynajmniej coś wnosi do tematu, nie to co Ty.

[201607231707]

Napisane przez Japanication

Bez problemu, ale akurat politechnika to nie jest taka super opcja.

O'really? Jeśli udałoby ci się nauczyć mnie matematyki - czegokolwiek z matematyki, serio, nawet z poziomu gimnazjum - oznaczałoby to, że jesteś po częsci Bogiem.
Kilku nauczycieli próbowało.
Rodzina próbowała.
Korepetytorzy próbowali.
Kumpel próbował.
I dupa, nie rozumiem ni w ząb.

Nie lubię tego pierdzielenia, że kazdy może byc super matematykiem. No nie, nie każdy.

[P0m]

Napisane przez Demi93

O'really? Jeśli udałoby ci się nauczyć mnie matematyki - czegokolwiek z matematyki, serio, nawet z poziomu gimnazjum - oznaczałoby to, że jesteś po częsci Bogiem.
Kilku nauczycieli próbowało.
Rodzina próbowała.
Korepetytorzy próbowali.
Kumpel próbował.
I dupa, nie rozumiem ni w ząb.

Nie lubię tego pierdzielenia, że kazdy może byc super matematykiem. No nie, nie każdy.

To tylko źle o tobie świadczy. Też uważam, że każdy się może nauczyc matmy, ale bardziej niż nauczyciel przydałyby się szczere chęci Po co zakładać z góry, że się nie uda i mawiać sobie, że 'matma to nie dla mnie', 'nigdy nie zrozumiem'. W tym tkwi problem.

[201607231707]

No to mowię, zapraszam do mnie, jeśli mnie ktoś nauczy matmy, to będę go wielbic do końca życia. Jak na razie wszyscy mundrzy wymiękali po krótkim czasie.
Chęci były. Skończyly się szybko, bo efektów nie było. I nie ma do dziś.

[Karasu7]

Napisane przez P0m

To tylko źle o tobie świadczy. Też uważam, że każdy się może nauczyc matmy, ale bardziej niż nauczyciel przydałyby się szczere chęci Po co zakładać z góry, że się nie uda i mawiać sobie, że 'matma to nie dla mnie', 'nigdy nie zrozumiem'. W tym tkwi problem.

Mhm. Da się. Pisze to osoba z dyskalkulią. Zdaną rozszerzoną maturą z matmy i inżynierem w garści. I tylko czasem trzeba uważać by 2 +3 nie równało się 6.

[201607231707]

U mnie to nie jest na zasadzie 2+3=6
Ja nie umiem logicznie myślec w matmie. Do wzoru podstawię, proste zadania zrobię bez problemu, ale już przy tych wymagających większej logiki zawsze polegnę. A generalnie nie uważam żebym na codzien miała z myśleniem większe problemy.

[Karasu7]

Napisane przez Demi93

U mnie to nie jest na zasadzie 2+3=6
Ja nie umiem logicznie myślec w matmie. Do wzoru podstawię, proste zadania zrobię bez problemu, ale już przy tych wymagających większej logiki zawsze polegnę. A generalnie nie uważam żebym na codzien miała z myśleniem większe problemy.

Ah u mnie też nie było. Stanowczo za długo nie umiałam ogarnąć ułamków zwykłych, upierałam się na dziesiętne... (w podstawówce) i tak sobie zbierałam zaległości aż do liceum, ledwo zdając z matmy. Dyskalkulia to nie tylko 2+3 = 6 czy 6=9. Ale wszystko jest do przeskoczenia. Ja do dzisiaj nie lubie pomylonych zadań z treścią gdzie nie wiadomo co autor miał na myśli. Ale takich cudów na polibudzie nie ma. Matematyka jest bardzo schematyczna. Jak coś rozwiążesz raz to każde podobne będziesz wiedziała jak zrobić. Cała filozofia polega na nauczeniu się schematu a tu już nie wchodzą w gre żadne zdolności matematyczne.

[pffe]

po pierwsze CHĘCI dziewczyno bo sobie wmawiasz, że jesteś tępa, że nie umiesz, że nikt Cię nie nauczy.
Przypuszczam, że najprędzej sama jak byś siedziała to byś się nauczyła bo byś zrozumiała po swojemu.
I zdasz tą maturę bo matura z matmy jest banalna.

a jak ja słyszę o dyskalkulii to się pokładam ze śmiechu, kto to w ogóle wymyślił. był na roku chłopak, który chciał zwolnienia z zajęć z analizy matematycznej bo miał dyskalkulię, był pośmiewiskiem całej uczelni. Dyskalkulię to może własnie mieć osoba, która na siłę nie chce się nauczyć a skoro nagle się może nauczyć to znaczy, że się da a nie jak przy innych "dys", którzy się nie pozbędą swojego problemu.
Takie wymyślanie upośledzeń to już jest bajka na resorach i nie powinni tego w ogóle honorować w szkołach.

[Japanication]

a jak ja słyszę o dyskalkulii to się pokładam ze śmiechu, kto to w ogóle wymyślił. był na roku chłopak, który chciał zwolnienia z zajęć z analizy matematycznej bo miał dyskalkulię, był pośmiewiskiem całej uczelni. Dyskalkulię to może własnie mieć osoba, która na siłę nie chce się nauczyć a skoro nagle się może nauczyć to znaczy, że się da a nie jak przy innych "dys", którzy się nie pozbędą swojego problemu.
Takie wymyślanie upośledzeń to już jest bajka na resorach i nie powinni tego w ogóle honorować w szkołach.

Te wszystkie "dys" to jest bujda na resorach.
Wymyślili to rodzice, żeby tłumaczyć niższe IQ swoich dzieci.
A raczej...nie, niższe IQ to złe określenie - rzekłbym, że raczej czysto lenistwo.

Jedyne "dys", które ma coś wspólnego z rzeczywistością to "dysgrafia", ale tego też nie upatrywałbym w kategoriach zaburzeń.
Ktoś ma taki charakter pisma - po prostu.
Skoro ktoś jest kiepski z plastyki ( rysowanie itd. ), to oczywiste że charakter pisma również ma niezbyt zgrabny.

Zresztą jeśli miałoby to być zaburzenie, to 100% lekarzy musiałoby je mieć.
Zawsze podziwiam farmaceutów - z niesamowitą precyzją odczytują te szlaczki i inne dziwne symbole, których używają lekarze.

[201607231707]

Napisane przez pffe

I zdasz tą maturę bo matura z matmy jest banalna.

Już zdałam maturę, rok temu

[pffe]

Napisane przez Japanication

Te wszystkie "dys" to jest bujda na resorach.
Wymyślili to rodzice, żeby tłumaczyć niższe IQ swoich dzieci.
A raczej...nie, niższe IQ to złe określenie - rzekłbym, że raczej czysto lenistwo.

Jedyne "dys", które ma coś wspólnego z rzeczywistością to "dysgrafia", ale tego też nie upatrywałbym w kategoriach zaburzeń.
Ktoś ma taki charakter pisma - po prostu.
Skoro ktoś jest kiepski z plastyki ( rysowanie itd. ), to oczywiste że charakter pisma również ma niezbyt zgrabny.

Zresztą jeśli miałoby to być zaburzenie, to 100% lekarzy musiałoby je mieć.
Zawsze podziwiam farmaceutów - z niesamowitą precyzją odczytują te szlaczki i inne dziwne symbole, których używają lekarze.

no właśnie to nie Troll, poważnie domagał się wręcz zwolnienia z zajęć i egzaminu.
ale nie byli takimi głupkami żeby mu wierzyć i zrobili mu "łatwiejszy" egzamin i jakoś zaliczył.

ale owszem, "dys" to jest bajucha.

---------- Dopisano o 11:42 ---------- Poprzedni post napisano o 11:41 ----------

Napisane przez Demi93

Już zdałam maturę, rok temu

to czym się martwisz?

[micraneska]

nie dziw się pismem lekarzy, na studiach uczą się pisma lekarskiego bo na zaliczeniach trzeba dużo zapisać w krótkim czasie

dysleksję tez da się opanować - znam osoby które nie popelnialy błędów na dyktandach
no chyba ze to zaburzenie dostawali w gratisie

[pffe]

akurat pismo to najmniejszy problem i też nie powinno być dysfunkcją. Jest masa osób w szkołach, które mają dysgrafię ale jeśli nauczyciel nie może odczytać np. jego wypracowania to czyta taka osoba mu na głos a nauczyciel sprawdza do tego interpunkcję i takie tam ale się da i jak taka osoba chce to też ładnie napisze jak się postara, powoli.

Robienie z ludzi kalek to nie jest dobry pomysł a jeszcze wymyślanie coraz to nowych "chorób"...no nie róbmy z ludzi debili.

[201607231707]

Ja się nie martwię, ja tylko mówie, że nie każdy może się matmy nauczyć. Bo nie, nie może, ja nie mogę i kropka.

[pffe]

Napisane przez Demi93

Ja się nie martwię, ja tylko mówie, że nie każdy może się matmy nauczyć. Bo nie, nie może, ja nie mogę i kropka.

widocznie mogłaś skoro maturę zdałaś, kropka.