"Dobra pensja" "dobra praca"

[Czarna2000]

Napisane przez Liara_Tsoni

Chodziłam na korki bo w liceum zdawałam maturę z innych przedmiotów niż profilowe i musiałam nauczyć się rozszerzonego materiału. A co do nauki przez całe wakacje zazwyczaj byłam na intensywnym kursie języka przez miesiąc, a kolejny miesiąc wypoczywałam od nauki na obozach sportowych. Rozdawanie ulotek na pewno zrobiłoby mi lepiej niż te głupie języki i sporty.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

Twoich rodziców było na to stać, tylko pozazdrościć. Ale nie każdy tak ma. Ba! Bardzo wiele rodzin zwyczajnie nie ma kasy na ciągłe korepetycje, kursy językowe i jeszcze obozy sportowe w wakacje. Nikt nie mówi, że praca to obowiązek każdego, ale fajne opcja dla nastolatków, których rodzice nie płacą za wszystkie zachcianki.
A tak btw, czemu nie zmieniłaś klasy?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez _ema_

Mam teraz wątpliwą przyjemność współpracy z ludźmi świezo po szkole i niestety 90% z nich to podejście: będzie praca to będzie, nie to mama da, ja musu pracować nie mam. A jak rano nie chce mi się pracować, to po prostu nie przyjdę i już więcej mnie w robocie nie zobaczą. Chciałabym uniknąć wychowania dziecka na taka osobę, chciałabym żeby, w miarę rozsądku oczywiście, poznało smak pracy i mimo zaplecza finansowego w postaci rodziców potrafiło ją szanować.

Bo czesto jest tak ze sie takich prac nie szanuje. Ja sobie pracowalam na infolini i czesto przychodzilam po 2 h spania, prawie prosto z imprezy, na kacu itd. I tak, nie byloby mi zal gdybym ja stracila bo w tydzien znalazlabym taka sama
Teraz jak pracuje w zawodzie to wiadomo ze juz inaczej, nie wyobrazam sobie tego wszystkiego.

No i zawsze mozna byc mna z chorym kregoslupem gdzie wszystkie prace stojace i inne fizyczne odpadaja. Wtedy to sie nie ma za wiele prac do wyboru i wypadaloby nie odcinac kasy bo sie truskawek nie zbiera

Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[panthher]

Napisane przez nelciak

Korki z chemii ok, ale z biologii? Przeciez to głównie nauka na pamięć (owszem, wymagająca zrozumienia tematu), korepetytor się za nikogo nie wyuczy, wiele typów zadań do liczenia na maturze z biologii to nie ma.
Rozszerzenie zdawałam parę lat temu, biologii w liceum miałam tyle co nic, więc znam temat nauki biologii od zera.

Korki z biologii i chemii najbardziej kojarzą mi się z cierpiącymi na przerost ambicji rodzicami, których dzieci KONIECZNIE muszą iśc na medycynę, a jak mimo tysięcy wydanych na korki się nie dostaną, to dzieci idą na analitykę medyczną albo biotechnologię, potem dalej przez trzy lata bez sukcesu próbują się dostać na medycynę, żyją w frustracji i w końcu nie wiedzą czego chcą sami, a czego chcą dla nich rodzice. Niech podniesie rękę, kto nie zna 10 takich historii

Brałam korepetycje z biologii, ba, uważam, że były bardziej przydatne, niż ewentualne korki z chemii. Przychodzisz obkuta z materiału i robisz zadania, ucząc się odpowiedzi pod klucz. Obecna matura z biologii to w dużym stopniu czytanie ze zrozumieniem, nie tyle wymagająca wiedzy, co właśnie umiejętności dobierania słów i konstruowania odpowiedzi. Człowiek się nauczy, że "gromadzi" nie jest synonimem dla "zbiera". Jeżeli chodzi o chemię, prawie wszystkie zbiory zadań posiadają odpowiedzi. Jeżeli wyliczona odpowiedź jest inna, to znaczy, że gdzieś został popełniony błąd. W biologii nie ocenisz poprawności swojej odpowiedzi na podstawie klucza, często poprawnych sformułowań jest wiele.
I owszem, znam kilka wspomnianych przez Ciebie przypadków, ba, znam gościa, który od 6 lat próbuje podciągnąć wyniki, żeby dostać się na niestacjonarny lekarski, gdzie progi są niższe. Ale znakomita większość znajomych, którzy brali korki z biologii to ludzie bardzo ambitni, którzy teraz świetnie sobie radzą jako przyszli lekarze.

[201701300929]

Napisane przez pingwinek=]

Jestem jeszcze studentka, ale mam umowę o pracę na czas nieokreślony, mieszkam w Warszawie w domu rodzinnym bo niestety ale orientując się w wynajmie stwierdziłam że nie stać mnie przy obecnej pensji na wyprowadzke z domu.

Pracuje w dziale związanym z klientami i logistyka w bardo dużej korporacji w samym centrum. Prace lubię ale jest mi zwyczajnie przykro że mam takie same stanowisko jak moi koledzy którzy są 10 lat starsi w dziale a jednocześnie wiem że zarabiam najmniej z racji młodego wieku i niedokończonych studiów. Obrabiam cała Europe a nie stać mnie na własne życie.

Jeszcze mam taką sytuację że nie mam ani faceta ani koleżanki do wspólnego wynajmu, chciałabym wynająć kawalerkę ale to koszt ok 2 tys. Jedzenie 600, rachunki to tamto i myślę ze zostaje mi wolnych środków 500 zł. Rewelacji nie ma. A wiadomo że każdy by sobie jeszcze chciał gdzieś pójść. Coś kupić. O wyjazdach mogłabym pomarzyć.

Więc tak... Na Wawe uważam że dobra pensja to powinna być od 5000 zł w górę...


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

jesli zarabiasz min 3 tys ,a tak wyczytalam z Twojego postu to wcale zle nie jest , wiadomo,ze by sie chcialo wiecej ale od czegos trzeba zaczac

a co do kawalerki to tez zalezy od metrazu i dzielnicy-ja wynajmuje w wawie za 1300, aczkolwiek na ursusie, ale znalam ludzi ktorzy w tej samej (albo nizszej) kwocie wynajmowali na ochocie tylko mniejsze,
ale z drugiej strony nie ma co sie na sile wyprowadzac jak mozna sobie przyoszczedzic mieszkajac w domu

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;68736391]Bo czesto jest tak ze sie takich prac nie szanuje. Ja sobie pracowalam na infolini i czesto przychodzilam po 2 h spania, prawie prosto z imprezy, na kacu itd. I tak, nie byloby mi zal gdybym ja stracila bo w tydzien znalazlabym taka sama
Teraz jak pracuje w zawodzie to wiadomo ze juz inaczej, nie wyobrazam sobie tego wszystkiego.[/QUOTE]

to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

i tylko pretensje, ze musza siedziec nadgodziny(chociaz mniej niz Ty), ze musza jechac gdzies gdzie nie jest im po drodze (jak kazdy), i najwiekszy problem-ze musza cos zrobic w wyznaczonym czasie (szok!) i ktos czegos od nich wymaga!
i 70% ludzi jak im zaczynam tlumaczyc co maja zrobic to mnie uprzedza,ze owszems probuja ale robia to pierwszy raz i nie umieja wiec pewnie bedzie zle (to nic,ze daje im rpace w stylu zrob tabelke z tych danyc, przetlumacz to na angielski, stresc umowe, przelicz marze i zrob wykresiki).. potem ktos niby cos robi , idzie na ploty do kuchni to pytasz czy juz Ci moze wyslac i slyszysz ,ze za chwile... po czym dostajesz na koniec dnia kiedy studen wybiega juz do domu unikajac Cie maila z info czego nie umial i nie zrobil z tego co mu dalas (bo lepiej plotkowac w kuchni niz kogos zapytac) - i to ja mam wg nich konczyc ich prace, i jestem autentycznie przerazaona podejsciem i niezaradnoscia tych ludzi bo 5 lat temu tak jeszcze nie bylo

Save

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Nocna Nimfa

jesli zarabiasz min 3 tys ,a tak wyczytalam z Twojego postu to wcale zle nie jest , wiadomo,ze by sie chcialo wiecej ale od czegos trzeba zaczac

a co do kawalerki to tez zalezy od metrazu i dzielnicy-ja wynajmuje w wawie za 1300, aczkolwiek na ursusie, ale znalam ludzi ktorzy w tej samej (albo nizszej) kwocie wynajmowali na ochocie tylko mniejsze,
ale z drugiej strony nie ma co sie na sile wyprowadzac jak mozna sobie przyoszczedzic mieszkajac w domu



to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

i tylko pretensje, ze musza siedziec nadgodziny(chociaz mniej niz Ty), ze musza jechac gdzies gdzie nie jest im po drodze (jak kazdy), i najwiekszy problem-ze musza cos zrobic w wyznaczonym czasie (szok!) i ktos czegos od nich wymaga!
i 70% ludzi jak im zaczynam tlumaczyc co maja zrobic to mnie uprzedza,ze owszems probuja ale robia to pierwszy raz i nie umieja wiec pewnie bedzie zle (to nic,ze daje im rpace w stylu zrob tabelke z tych danyc, przetlumacz to na angielski, stresc umowe, przelicz marze i zrob wykresiki).. potem ktos niby cos robi , idzie na ploty do kuchni to pytasz czy juz Ci moze wyslac i slyszysz ,ze za chwile... po czym dostajesz na koniec dnia kiedy studen wybiega juz do domu unikajac Cie maila z info czego nie umial i nie zrobil z tego co mu dalas (bo lepiej plotkowac w kuchni niz kogos zapytac) - i to ja mam wg nich konczyc ich prace, i jestem autentycznie przerazaona podejsciem i niezaradnoscia tych ludzi bo 5 lat temu tak jeszcze nie bylo

Save

Jak nadgodziny nieplatne to ja sie nie dziwie ze marudza. Jak platne to tez zalezy czy byla o tym mowa na rozmowie, nie kazdya ochote pracowac po 12 h.
Nie wiem, dla mnie to nieogarniecie studentow to fikcja. U mnie wiekszosc po studiach pracuje w zawodzie i nie sadze ze odwalaja takie akcje bo by tam juz dawno nie pracowali.

Ja tam tez czasami mowie ze potrzebuje wiecej czasu bo nie bardzo cos ogarniam. Nie jestem samodzielnym pracownikiem, nie placa mi za samodzielne stanowisko wiec tez nie ma co oczekiwac ze zrobie w 5 min jak nigdy czegos na oczy nie widzialam ;p

Wysłane z mojego LG-H955 przy użyciu Tapatalka

[lolita96]

A propos tej strasznej w moim mniemaniu dyskusji o korepetycjach, to myślę że przede wszystkim trzeba rozróżnić pewne rzeczy.
Korki a dodatkowe zajęcia to co innego.

Korepetycje są w przypadku kiedy dziecko ma problem z jakimś przedmiotem w szkole, chce się podciągnąć ( najczesciej korki z matmy i fizyki są praktykowane)
dodatkowe lekcje języka albo matmy, chemii czy biologii itd, mają na celu wyjście poza materiał szkolny i są czesto dla uczniów którzy są dobrzy, ale chcą być jeszcze lepsi.

W obydwu przypadkach to super jak rodziców stać na takie zajęcia, bo a nóż dziecko będzie czegoś takiego potrzebować. Gadanie że ja nie miałam, więc moje dziecko też nie będzie miało jest straszne ...

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Nocna Nimfa

to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

i tylko pretensje, ze musza siedziec nadgodziny(chociaz mniej niz Ty), ze musza jechac gdzies gdzie nie jest im po drodze (jak kazdy), i najwiekszy problem-ze musza cos zrobic w wyznaczonym czasie (szok!) i ktos czegos od nich wymaga!

no bożesztymój, dla studenta studia są najważniejsze! Też bym była zbulwersowana, jak oni w ogóle śmią! w dupach się poprzewracało, no nie mogę.

Nadgodziny są płatne? To problem okazjonalny czy notoryczny? Dziwisz się, że nie szaleją z radości bo, surprise surprise, może koliduje to ze studiami? że w tym czasie wolą nauczyć się materiału niż "przepisywać idiotyczną tabelkę"?

Co do podejścia do pracy (szwendanie się i ploty zamiast pracy) i jojczenia, zgoda. Ale jakoś trudno uwierzyć, że trafiasz na samych takich leserów a obrywa się wszystkim studentom równo za to, że ośmielają się chcieć wykorzystać studia na maksa.

Doświadczenie zawodowe jest ważne ale póki studiowałam to zawsze studia były dla mnie ważniejsze i nigdy nie zgodziłabym się brać na siebie więcej, niż mogłabym bez szkody dla studiów.

Swoją drogą to nie Ty wyżej wyśmiewałaś studentów, którzy stoją w kolejkach żeby trafić do konkretnego promotora? Gratuluję podejścia do edukacji, naprawdę.

[sunshinebutterfly]

Napisane przez Nocna Nimfa

jesli zarabiasz min 3 tys ,a tak wyczytalam z Twojego postu to wcale zle nie jest , wiadomo,ze by sie chcialo wiecej ale od czegos trzeba zaczac

a co do kawalerki to tez zalezy od metrazu i dzielnicy-ja wynajmuje w wawie za 1300, aczkolwiek na ursusie, ale znalam ludzi ktorzy w tej samej (albo nizszej) kwocie wynajmowali na ochocie tylko mniejsze,
ale z drugiej strony nie ma co sie na sile wyprowadzac jak mozna sobie przyoszczedzic mieszkajac w domu

Dokładnie, nie ma się co frustrować tym, że na studiach zarabia się nie tyle co ludzie z 10-letnim doświadczeniem. Prawda jest taka, że pracodawcy strasznie wykorzystują studentów, bo ci dopiero zdobywają doświadczenie.
Ja też pracowałam na studiach i to, że na początku nie zarabiałam nie wiadomo jak dużych pieniędzy było dla mnie naturalne, więc nie ma się co frustrować. Wszystko w swoim czasie
A na swoje wyprowadzisz się po studiach, naprawdę nie ma się co śpieszyć.

A co do nieogarnięcia i roszczeniowości młodych ludzi powiem szczerze, ze wcale mnie to nie martwi. Przez wiele lat to pracodawcy wykorzystywali pracowników, a to pracownicy musieli tańczyć jak im zagrają. Teraz sytuacja się odwraca. Ludzie nie biorą każdej pracy, mają większe zaplecze finansowe, bardziej się cenią i co za tym idzie wymuszają na pracodawcach lepsze warunki.
A jak ktoś jest wykształcony, dokładny, ogarnięty to szybciej zostanie doceniony i szybciej się wybije.

[Liara_Tsoni]

Nie zmieniłam profilu bo na zmianę przedmiotów zdecydowałam się w połowie liceum.
A co do tych znudzi studentów na stażach, to chyba macie jakiś fatalny system rekrutacji, albo po prostu za mało placicie.

Wysłane z mojego ONE E1003 przy użyciu Tapatalka

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Nocna Nimfa

to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

A jakimi zarobkami charakteryzuje się ta praca? Bo generalnie jeśli standardem jest jakaś jałmużna jak dla niewolnika, za którą nie idzie się samodzielnie utrzymać na poziomie wyższym niż kraje trzeciego świata, to ja się nie dziwię, że ludzie mają robotę w dupie. A biorąc pod uwagę statystyki publikowane przez GUS, to w sumie więcej niż połowa ludzi zarabiających w Polsce dostaje właśnie takie wypłaty.

[samotny_t]

Napisane przez Nocna Nimfa

to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

No i co w tym dziwnego?! Czego od nich oczekujesz? Ja też kiedyś wziąłem na studiach robotę na pełny wymiar czasu pracy, ale przeliczyłem się z siłami, semestr był trudniejszy niż myślałem i przed sesją byłem w mocnych tarapatach. No i wtedy rzecz jasna w pracy rzuciłem wypowiedzenie, mimo że był środek gorącego okresu przed terminem oddania projektu. Ale cóż, skoro mnie zatrudniali na umowę zlecenia z 7-dniowym okresem wypowiedzenia no to właśnie 7 dni przed odejściem ich poinformowałem. Szef wewnętrznie widać że był wściekły ale nic nie mógł zrobić. Po sesji właśnie zrobiłem to co Ciebie tak bulwersuje - znalazłem nową pracę Zresztą na dobre mi to wyszło, bo nowa praca była lepsza

A tak na marginesie te "niepłatne nadgodziny" pojawiające się w postach to jest co? Nadgodziny odbierane w dniach wolnych?

[ciri15]

Napisane przez Nocna Nimfa

jesli zarabias
to ja Ci powiem, ze mam tak jak ema tzn pracuje ze studentami ostatnich lat i ludzmi po studiach w zawodzie-tzn oni sa na stazach, po stazu mozna u nas zostac (jak sie chce i jak sie sprawdzilo) ale od kilku lat obserwuje,ze ludzie maja robote w dupie (bo studiuja, i studia najwazniejsze, i oni sobie zawsze moga cos innego znalezc),

i tylko pretensje, ze musza siedziec nadgodziny(chociaz mniej niz Ty), ze musza jechac gdzies gdzie nie jest im po drodze (jak kazdy), i najwiekszy problem-ze musza cos zrobic w wyznaczonym czasie (szok!) i ktos czegos od nich wymaga!
i 70% ludzi jak im zaczynam tlumaczyc co maja zrobic to mnie uprzedza,ze owszems probuja ale robia to pierwszy raz i nie umieja wiec pewnie bedzie zle (to nic,ze daje im rpace w stylu zrob tabelke z tych danyc, przetlumacz to na angielski, stresc umowe, przelicz marze i zrob wykresiki).. potem ktos niby cos robi , idzie na ploty do kuchni to pytasz czy juz Ci moze wyslac i slyszysz ,ze za chwile... po czym dostajesz na koniec dnia kiedy studen wybiega juz do domu unikajac Cie maila z info czego nie umial i nie zrobil z tego co mu dalas (bo lepiej plotkowac w kuchni niz kogos zapytac) - i to ja mam wg nich konczyc ich prace, i jestem autentycznie przerazaona podejsciem i niezaradnoscia tych ludzi bo 5 lat temu tak jeszcze nie bylo

Save

Oprocz tego, ze ci ludzie nie chca sie dowiedziec jak robic zlecone im zadania dobrze, to nie rozumiem Twoich pretensji.

---------- Dopisano o 13:24 ---------- Poprzedni post napisano o 13:20 ----------

Napisane przez sunshinebutterfly

Dokładnie, nie ma się co frustrować tym, że na studiach zarabia się nie tyle co ludzie z 10-letnim doświadczeniem.

Ja uwazam, ze to wlasnie dobrze swiadczy o firmie, miejscu pracy. Znaczy, że sa podwyzki, premie, awansy. Slabo by bylo jakby poczatkujacy pracownik zarabial tyle samo co taki z 10-letnim stazem, a niestety sa takie miejsca pracy😝

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez ciri15

Ja uwazam, ze to wlasnie dobrze swiadczy o firmie, miejscu pracy. Znaczy, że sa podwyzki, premie, awansy. Slabo by bylo jakby poczatkujacy pracownik zarabial tyle samo co taki z 10-letnim stazem, a niestety sa takie miejsca pracy😝

Pracowałam w takim miejscu tuż po studiach magisterskich. Ludzie po doktoratach i po 8-10 latach pracy zarabiali dokładnie tyle samo co ja. Od razu wiedziałam, że długo tam nie zostanę

[_ema_]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68740851]A jakimi zarobkami charakteryzuje się ta praca? Bo generalnie jeśli standardem jest jakaś jałmużna jak dla niewolnika, za którą nie idzie się samodzielnie utrzymać na poziomie wyższym niż kraje trzeciego świata, to ja się nie dziwię, że ludzie mają robotę w dupie. A biorąc pod uwagę statystyki publikowane przez GUS, to w sumie więcej niż połowa ludzi zarabiających w Polsce dostaje właśnie takie wypłaty.[/QUOTE]

Jesli chodzi o moje doświadczenia: pensje są dobre, warunki pracy dobre, zero nadgodzin. Praca lajtowa, mało wymagająca, atmosfera luźna. A mimo wszystko usłyszałam, że 8h dziennie (+ soboty, ale odbierane w tygodniu w formie wolnego) to za cięzko. I nie "rezygnuję, bo mi cięzko", tylko nie przychodzę, nie odbieram telefonów, mam to w d... Kiedy zaczynają się problemy? Jak człowiekowi "zawracasz głowę" czyli zrób to, to i to. Wtedy się rezygnuje, bo wolałoby się posiedzieć przy kawie te 8h. Nie raz. Nie dwa. Nie trzy razy. W sumie pomału sie przyzwyczajam.
I nie mówię tu o fachowcach, z wykształceniem i możliwościami, tylko również ludziach świeżo po LO, bez zawodu, jakiegokolwiek doświadczenia - staramy się nie patrzeć na CV tylko zaangażowanie. Ale cóż, przejechałam sie na tym nie raz, więc pomału zmieniam podejście i szukam jednak nie ludzi z inicjatywą i zapałem, tylko doświadczeniem

Zapisz

[zakonna]

Bosze. Co to za praca? Ja bym chętnie do takiej poszła.

wysłane telepatycznie

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _ema_

Jesli chodzi o moje doświadczenia: pensje są dobre, warunki pracy dobre, zero nadgodzin. Praca lajtowa, mało wymagająca, atmosfera luźna. A mimo wszystko usłyszałam, że 8h dziennie (+ soboty, ale odbierane w tygodniu w formie wolnego) to za cięzko. I nie "rezygnuję, bo mi cięzko", tylko nie przychodzę, nie odbieram telefonów, mam to w d... Kiedy zaczynają się problemy? Jak człowiekowi "zawracasz głowę" czyli zrób to, to i to. Wtedy się rezygnuje, bo wolałoby się posiedzieć przy kawie te 8h. Nie raz. Nie dwa. Nie trzy razy. W sumie pomału sie przyzwyczajam.
I nie mówię tu o fachowcach, z wykształceniem i możliwościami, tylko również ludziach świeżo po LO, bez zawodu, jakiegokolwiek doświadczenia - staramy się nie patrzeć na CV tylko zaangażowanie. Ale cóż, przejechałam sie na tym nie raz, więc pomału zmieniam podejście i szukam jednak nie ludzi z inicjatywą i zapałem, tylko doświadczeniem

Zapisz

Ale co to znaczy, że pensje są dobre?

[_ema_]

Napisane przez zakonna

Bosze. Co to za praca? Ja bym chętnie do takiej poszła.

wysłane telepatycznie

To niech pozostanie moją słodką tajemnicą Ale nie ściemniam, podaję czyste fakty

---------- Dopisano o 15:21 ---------- Poprzedni post napisano o 15:18 ----------

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68744201]Ale co to znaczy, że pensje są dobre?[/QUOTE]
Nie są wysokie jak na standardy np. Warszawskie, ale na moje okolice, gdzie na pensję minimalną trzeba zazwyczaj wyrabiać ponad etat, są w granicach +/- 2000zł netto, to dużo wiem z doświadczenia.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez _ema_

Nie są wysokie jak na standardy np. Warszawskie, ale na moje okolice, gdzie na pensję minimalną trzeba zazwyczaj wyrabiać ponad etat, są w granicach +/- 2000zł netto, to dużo wiem z doświadczenia.

Jeśli mówimy o 2000 netto za etat, to bardzo dobrze rozumiem ludzi, którzy mają w zadku taką pracę.

[cholernarejestracja]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68744361]Jeśli mówimy o 2000 netto za etat, to bardzo dobrze rozumiem ludzi, którzy mają w zadku taką pracę.[/QUOTE]
Serio? 2000 netto za lekką pracę biurową? w wielu miejscach w Polsce to jest bardzo dobra i poszukiwana praca.

[_ema_]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68744361]Jeśli mówimy o 2000 netto za etat, to bardzo dobrze rozumiem ludzi, którzy mają w zadku taką pracę.[/QUOTE]
Pisałam już to w którymś wątku o zarobkach, mieszkam w małym mieście, pensja minimalna z umową o pracę to dobra robota, 2500zł to już bardzo dobra pensja. Za 2000zł bez większej spiny wynajmujesz kawalerkę i utrzymujesz się samodzielnie, bez większych problemów.
Wiadomka, że to nie jest szaleństwo. Ale dla osoby bez wiedzy, doświadczenia i wykształcenia, w naszych standardach to super start.

Pomijając dywagacje nt. komu jaka pensja się opłaca - choćby to był wolontariat, pracę trzeba szanować i zachowywać się jak dorosły człowiek, nie jak dziecko. Można z niej zrezygnować, ale porzucanie w idiotycznym stylu zawsze jest dowodem na brak szacunku do pracy.

[WhiteCherry]

Napisane przez _ema_

Co ja mam zrobić z tym swoim niewyobrażalnym majątkiem, jesli nie zafunduje dziecku ajfona?

Zapisz
Zapisz

w mojej poprzedniej pracy właścicielka firmy powiedziała, że dziecku nie kupi drogiego telefonu, bo kto to widział żeby dzieciak miał lepszy telefon niż prezes

Napisane przez Margot45

A to, co Cava opisuje...mogę tylko pozazdrościć, że mnie tak nikt nie rozpieszczał.

ja tam dzieciom Cavy zazdroszczę. Moich rodziców nie było stać na zafundowanie mi aparatu stałego + wizyt u ortodonty, więc teraz sama muszę odkładać z comiesięcznej wypłaty, a tak to miałabym dzięki rodzicom za free :P

[_ema_]

Napisane przez cholernarejestracja

Serio? 2000 netto za lekką pracę biurową? w wielu miejscach w Polsce to jest bardzo dobra i poszukiwana praca.

Z ust mi to wyjęłaś

Zapisz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez cholernarejestracja

Serio? 2000 netto za lekką pracę biurową? w wielu miejscach w Polsce to jest bardzo dobra i poszukiwana praca.

Napisane przez _ema_

Pisałam już to w którymś wątku o zarobkach, mieszkam w małym mieście, pensja minimalna z umową o pracę to dobra robota, 2500zł to już bardzo dobra pensja. Za 2000zł bez większej spiny wynajmujesz kawalerkę i utrzymujesz się samodzielnie, bez większych problemów.
Wiadomka, że to nie jest szaleństwo. Ale dla osoby bez wiedzy, doświadczenia i wykształcenia, w naszych standardach to super start.

Pomijając dywagacje nt. komu jaka pensja się opłaca - choćby to był wolontariat, pracę trzeba szanować i zachowywać się jak dorosły człowiek, nie jak dziecko. Można z niej zrezygnować, ale porzucanie w idiotycznym stylu zawsze jest dowodem na brak szacunku do pracy.

Ale co z tego tak właściwie wynika? Ja uważam za tragedię, że w Polsce biorąc pod uwagę stosunek cen do zarobków, opcja z 2k na rękę to super opcja.
Nie wiem też co masz ema na myśli pisząc o utrzymywaniu się 'bez większych problemów'. Wiesz, ja też się utrzymam za tyle, ale nie widzę powodu, by uważać pracę za super okazję, jeśli to wystarcza tylko na podstawowe utrzymanie, nawet jeśli ma być bez większych problemów.

[cholernarejestracja]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68744731]Ale co z tego tak właściwie wynika? Ja uważam za tragedię, że w Polsce biorąc pod uwagę stosunek cen do zarobków, opcja z 2k na rękę to super opcja.
Nie wiem też co masz ema na myśli pisząc o utrzymywaniu się 'bez większych problemów'. Wiesz, ja też się utrzymam za tyle, ale nie widzę powodu, by uważać pracę za super okazję, jeśli to wystarcza tylko na podstawowe utrzymanie, nawet jeśli ma być bez większych problemów.[/QUOTE]

Jeżeli podstawowa, lekka praca biurowa, do której nie trzeba wybitnych kompetencji, wystarcza na podstawowe, nieproblematyczne utrzymanie, to nie wiem, gdzie tu widzisz tragedię.

[samotny_t]

Ja uważam, że 2000 na rękę dla kogoś kto nic nie umie, nie ma doświadczenia, a rzecz dzieje się w biednym rejonie Polski, to pensja sprawiedliwa.

[zupa_grochowa]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;68744361]Jeśli mówimy o 2000 netto za etat, to bardzo dobrze rozumiem ludzi, którzy mają w zadku taką pracę.[/QUOTE]

Dokładnie, to jest śmieszna pensja dla osoby, która chciałaby się już utrzymać bez wyciągania dodatkowej kasy od rodziców. Jak z 2tys, opłacić wynajem/kredyt, nawet w małym mieście, kupić jedzenie na cały miesiąc, dobre, ale bez szaleństw, buty na zimę, dojazdy do pracy i jeszcze troszkę odłożyć? Wątpię. Też bym się przesadnie nie zaangażowała.

[_ema_]

Napisane przez zupa_grochowa

Dokładnie, to jest śmieszna pensja dla osoby, która chciałaby się już utrzymać bez wyciągania dodatkowej kasy od rodziców. Jak z 2tys, opłacić wynajem/kredyt, nawet w małym mieście, kupić jedzenie na cały miesiąc, dobre, ale bez szaleństw, buty na zimę, dojazdy do pracy i jeszcze troszkę odłożyć? Wątpię. Też bym się przesadnie nie zaangażowała.

Żeby kupić sobie mieszkanko na kredyt, samochód i odłożyć niestety ale trzeba się troszkę wysilić - zdobyć wyższe, sensowne wykształcenie, wpisać do CV coś poza roznoszeniem ulotek i jakis czas popracować w zawodzie, żeby zarobki wzrosły.
Nie wiem, czy mieszkam w tak patologicznej okolicy, czy Wy macie zbyt duże wymagania. Ale nikt kogo znam nie kupił sobie jeszcze mieszkania i nie odłożył pieniążków zaraz bo zrobieniu LO czy zawodówki, miesiąc po uzyskaniu świadectwa maturalnego. To co wypisuje to dla mnie jakis kosmos.
I szczerze wątpię, czy gdziekolwiek w Polsce jest to możliwe, to raczej pobożne życzenia.

[samotny_t]

Napisane przez _ema_

Żeby kupić sobie mieszkanko na kredyt, samochód i odłożyć niestety ale trzeba się troszkę wysilić - zdobyć wyższe, sensowne wykształcenie, wpisać do CV coś poza roznoszeniem ulotek

Zgadzam się w 100%.

Napisane przez _ema_

i jakis czas popracować w zawodzie, żeby zarobki wzrosły.

A tu już się nie zgodzę, uważam, że jak ktoś dobrze się wyszkolił na studiach, ma umiejętności i był na świetnych stażach, to od razu można mu zapłacić☠dużo.

[zupa_grochowa]

Napisane przez _ema_

Żeby kupić sobie mieszkanko na kredyt, samochód i odłożyć niestety ale trzeba się troszkę wysilić - zdobyć wyższe, sensowne wykształcenie, wpisać do CV coś poza roznoszeniem ulotek i jakis czas popracować w zawodzie, żeby zarobki wzrosły.
Nie wiem, czy mieszkam w tak patologicznej okolicy, czy Wy macie zbyt duże wymagania. Ale nikt kogo znam nie kupił sobie jeszcze mieszkania i nie odłożył pieniążków zaraz bo zrobieniu LO czy zawodówki, miesiąc po uzyskaniu świadectwa maturalnego. To co wypisuje to dla mnie jakis kosmos.
I szczerze wątpię, czy gdziekolwiek w Polsce jest to możliwe, to raczej pobożne życzenia.

Aha, sorry doczytałam że nie chodzi o ludzi po 5 latach studiów, tylko LO i zawodówce. To rozumiem i zgadzam się. Dla takich osób nie jest to zła pensja, gorzej jak po magisterce w mieście wojewódzkim proponują 2 tys na rękę i jak nie chcesz to jesteś roszczeniowy i rozpuszczony gówniarz co życia nie zna

[ridja devojka]

Ja uważam że 2000 to bardzo mało ale z drugiej strony biorąc pod uwagę to jakie są w Polsce place to za robotę lekka i bez kwalifikacji to niestety może być uznane za "w porzadku". Jak skończyłam studia dostałam prace biurowa za 1700-1800 netto. I byłam nawet zadowolona bo totalnie nie miałam w tym kierunku wykształcenia i nie miałam pojęcia o księgowości, wszystkiego się uczyłam od zera. Mój wtedy jeszcze narzeczony zarabiał dużo więcej. Ale gdybym była po administracji czy rachunkowości i miała 10 lat doświadczenia i dwoje dzieci i zarabiała 1800 to byłabym załamana.

Послато са GT-I9506 уз помоћ Тапатока