kredyt dla singielki

[Jolka2525]

hej,

zdecydowałybyście się na kredyt będąc singielką? kawalerka czy 2 pokojowe? mam w miarę stabilną pracę, chociaż to nigdy nie wiadomo jak będzie kiedyś z pracą ale też cały czas wynajmować mieszkanie...czy też pokój.

Jakie macie do tego podejscie? są tu jakieś singielki, które dają radę same ze spłata kredytu?

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

To nie status związku powinien być dla ciebie decydujący w tej kwestii, tylko zarobki.

[201701300929]

ja bym sie zdecydowala-ma to pewne zalety zreszta

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Jak chcesz i cię stać to kupuj.
Jestem singielką i bym się nie zdecydowała, ale to dlatego, że póki co nie wiem, gdzie osiądę na stałe.

[HealthOne]

a jakie to ma znaczenie czy się jest singlem czy ma się partnera w związku z kredytem?
jedynie zarobki się liczą.

[skazana_na_bluesa]

jeśli byłoby mnie stać na ratę kredytu to bym się nawet nie wahała. i kupowała 2 pokoje.

[Heledore]

Kolezanki singielki kupowaly mieszkania. Metraz od 50 do 65m2 czyli 2 lub 3 pokoje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[zakonna]

gdyby mnie było stać, to brałabym dwupokojowe, nawet o metrażu kawalerki. Osobna sypialnia czy po prostu pokój w którym można się odizolować to majątek.

[Jagoda1982]

Ja jestem singileka i od 6 lat mam kredyt. Kupilam kawalerke, czasami zaluje ze nie 2 pokoje...pewnie dojrzeje w koncu do decyzji zeby to mieszkanie sprzedac i kupic 2 pokojowe.

Nie masz sie czego bac, z wynajmowanego tez Cie przeciez wyrzuca jezeli nie bedziesz placic....
Trzeba po prostu mierzyc sily na zamiary

[201803111829]

Dwupokojowe. Nie są dużo droższe, a dużo bardziej ustawne, wygodniejsze.

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

[syyyyyylwia]

Mam od 2,5 roku kredyt na dom, jestem singielka.
Ciężko bywa z ogarnieciem tego, ale z mieszkaniem o wiele łatwiejsza sprawa, mniej wydatków i pracy 😉
Ale zawsze marzyłam o swoim własnym domu z działka i byla to najlepsza decyzja w moim życiu 😀

2 pokoje! Jednak osobna przestrzeń do spania / relaksu jest fenomenalna.

[lukrecja222]

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

[zakonna]

Napisane przez lukrecja222

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

Ja uważam, że to wystarczająca kwota na kredyt.

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez lukrecja222

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

na przykładzie znajomych mogę powiedzieć, że to wystarczająca kwota, żeby spłacać kredyt w mieście wojewódzkim i mieć chorujące dziecko.

[niebieska_chmura]

Napisane przez lukrecja222

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

Para z tego wątku ma 4 z kawałkiem, a 6 przewiduje w przyszłości. Chyba że piszemy o innych wątkach.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez lukrecja222

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

nie zauwazylam zeby ktos odradzal przy 6 tys.
Oni mieli 4 z kawalkiem, to ogromna roznica.


Jak cie autorko stac to czemu nie. Nie czekalabym na faceta w tej sprawie.

[Rena]

Jak mozesz liczyc na rodzicow w razie W to tak, jak nie to za duze ryzyko.

[Veredise]

Napisane przez lukrecja222

widziałam wczoraj wątek, gdzie odradzali kredyt na mieszkanie dla pary, która ma 6 netto dochodu razem...
Ile Waszym zdaniem trzeba mieć, żeby dać radę?

Nie, netto, tylko brutto. Brutto mieli 6 tys, ale na rękę tylko 4.

Moim zdaniem jednak sytuacja gdy jest para i mają x na życie, a jest singiel, który ma tyle samo jest nieporównywalna. Bo jak coś się stanie - choroba, albo jakiś wypadek, to w parze zostaje jeszcze druga osoba i mają 1/2 x, a przy jednej osobie, to sytuacja się drastycznie pogarsza.
Poza tym przy dwóch osobach prawdopodobieństwo wyższych zarobków jest wyższe (przynajmniej w teorii), bo obie osoby mogą dostać podwyżkę i te wspólne dochody mogą rosnąć szybciej niż w przypadku jednej osoby.

[Wolha wRedna]

Jeśli Cię na ten kredyt stać to bym brała, bo liczą się możliwości finansowe, a nie status związku lub jego brak. Mieszkanie 2 - pokoje.

Sama pewnie za kilka lat będę miała podobny dylemat, ale na razie dylematu nie ma, tak samo jak nie mam wkładu własnego

Co do losowych zdarzeń. Moim zdaniem najbezpieczniej jest brać kredyt mając większą sumę przy najniższym wkładzie własnym oraz rozłożonym maksymalnie czasie spłaty. Pieniędzy lepiej mieć więcej "na zapas" właśnie gdyby się coś stało, a z czasem zbierając sobie pieniądze na nadpłatę można renegocjować warunki kredytu.

[samotny_t]

Status związku ma gigantyczne znaczenie i nie wiem skąd w ogóle absurdalny pogląd że nie ma. Znaczenie jest takie, że np. dlugotrwala chorób u osoby samotnej powoduje częściową lub całkowitą utratę możliwości spłaty. W przypadku małżonków zwykle dopiero choroba obojga (czyli zdarzenie znacznie mniej prawdopodobne) powoduje częściowa lub całkowita niemożność spłaty.

Sam jestem singlem i kredyt wziąłbum tylko przy następujących założeniach:
- rata < 30% aktualnego dochodu
- gotowka na koncie na wkład i 2 lata spłaty
- perspektywa wzrostu dochodu tak by szybciej spłacić / powiększać zapas bezpieczeństwa na ponad 2 lata.

[Veredise]

Napisane przez samotny_t

Status związku ma gigantyczne znaczenie i nie wiem skąd w ogóle absurdalny pogląd że nie ma. Znaczenie jest takie, że np. dlugotrwala chorób u osoby samotnej powoduje częściową lub całkowitą utratę możliwości spłaty. W przypadku małżonków zwykle dopiero choroba obojga (czyli zdarzenie znacznie mniej prawdopodobne) powoduje częściowa lub całkowita niemożność spłaty.

Zastanawia mnie natomiast jak banki patrzą na małżeństwo, gdzie tylko jedna osoba bierze kredyt (mając rozdzielność majątkową). Czy wtedy bycie w małżeństwie jest traktowane nadal jako plus, czy wręcz przeciwnie.

[Rena]

Napisane przez Veredise

Nie, netto, tylko brutto. Brutto mieli 6 tys, ale na rękę tylko 4.

Moim zdaniem jednak sytuacja gdy jest para i mają x na życie, a jest singiel, który ma tyle samo jest nieporównywalna. Bo jak coś się stanie - choroba, albo jakiś wypadek, to w parze zostaje jeszcze druga osoba i mają 1/2 x, a przy jednej osobie, to sytuacja się drastycznie pogarsza.
Poza tym przy dwóch osobach prawdopodobieństwo wyższych zarobków jest wyższe (przynajmniej w teorii), bo obie osoby mogą dostać podwyżkę i te wspólne dochody mogą rosnąć szybciej niż w przypadku jednej osoby.

Rownie dobrze w przypadku wypadku ta druga osoba opusci chora i zadnej polowy dochodu nie bedzie. Takie przypadki tez sa znane.

[samotny_t]

Napisane przez Rena

Rownie dobrze w przypadku wypadku ta druga osoba opusci chora i zadnej polowy dochodu nie bedzie. Takie przypadki tez sa znane.

Przecież jeśli wezmą wspólnie kredyt, to rozstanie nic nie zmienia, dalej są współkredytobiorcami.

[vilka1]

Ja bym się zdecydowała. Podstawą jest oczywiście dobrze płatna praca. Wybierałabym między 2 a 3 pokojowym mieszkaniem. Kawalerki nie opłaca się kupować

[haru_haru]

Jeśli masz zdolność kredytową i pieniądze na wkład własny to kupuj. Pamiętaj, że co innego chcieć mieszkanie a co innego móc sobie na nie pozwolić.

[Wolha wRedna]

Ciekawe są Wasze opinie na temat ryzykowania kupna mieszkania w przypadku bycia singlem. Z jednej strony to rozumiem, ale z drugiej będąc z kimś i tak nie mamy 100% pewności, że nas w razie choroby/wypadku nie opóści.

Druga sprawa, że dla mnie to jest takie skazywanie: jesteś sam/sama - mieszkaj do końca życia w wynajmowanym pokoju/mieszkaniu. No nie, no po prostu nie. Chyba jednak jeśli czuje się potrzebę kupna w końcu swojego m. i ma do tego chęci, kase oraz perspektywy, trzeba zaryzykować.

[Veredise]

To nie są nasze opinie, tylko opinie banku.
I nie chodzi o jakieś "opuści czy nie opuści", bo z punktu widzenia banku to nie ma żadnego znaczenia, chyba, że opuści przenosząc się na inny świat (ale wtedy i tak zobowiązanie przechodzi na spadkobierców, chyba że odrzucą spadek).
To jest po prostu normalna kalkulacja - lepiej pożyczyć milion złotych dwóm osobom, które odpowiadają solidarnie (w sensie, że jak jedna nie może spłacać, to całość spłaca druga, a rozliczenie 50:50 to już ich sprawa, a nie banku), niż pół miliona jednej osobie. To się nazywa dywersyfikacja ryzyka kredytowego.

Stąd też dla banku ogromne znaczenie ma to w jakiej konfiguracji (tj. ile osób i w jakiej relacji względem siebie) bierze się kredyt.

Natomiast z perspektywy tego, kto bierze kredyt, to jak najbardziej bardziej opłaca się wziąć kredyt i po x latach mieć swoje mieszkanie, niż całe życie wynajmować i nic z tego nie mieć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201703061232]

Moja koleżanka singielka - pielęgniarka (więc zarobki marne) kilka lat temu wzięła kredyt. Rata wynosi ją tyle co wynajem. Nie żałuje.

[WiktoriaPolek]

no a jakie masz wyjscie będąc niezalezna singiellką? trzeba wziac kredyt zamiast czekac na ksiecia z bajki z mieszkaniem, który moze sie nie pojawić :P

[Wolha wRedna]

Napisane przez WiktoriaPolek

no a jakie masz wyjscie będąc niezalezna singiellką? trzeba wziac kredyt zamiast czekac na ksiecia z bajki z mieszkaniem, który moze sie nie pojawić :P

No i właśnie. Dlatego rozumiem obawy, ale czasami trzeba zaryzykować oczywiście przy na prawde sprzyjających warunkach i prognozach