Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-05-05, 16:27   #1
zraniony
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 4

Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie


Cześć wszystkim, po przeczytaniu wielu postów na forach postanowiłem, że opiszę swoje rozstanie, ponieważ jest tak zagadkowe , że nie jestem w stanie go wytłumaczyć. Uprzedzam że będzie to bardzo długa historia, ale może jakaś kobieta wyjaśni o co chodzi

Wszystko zaczęło się ponad 4 lata temu. Ja - wysportowany blondyn z planami na Wyższą Szkołę Oficerską z gronem znajomych i wolnym sercem poznałem ją - 2 lata młodszą piękną dziewczynę. Zaczęliśmy się spotykać i poczuliśmy od razu silną chemię. Po miesiącu spotkań byliśmy razem. To było coś pięknego, przygotowując się do matur spotykałem się z nią w każdej wolnej chwili. Uczyła mnie jak to jest być w związku. Co wypada a co nie. Jak kochać. To ona powiedziała pierwsza "Kocham Cię". Powoli i ja zaczynałem coś do niej czuć. Była to moja pierwsza dziewczyna i byłem pewny, że to ta na całe życie.

Niestety pochodziła z patologicznej rodziny - jej tato pił i bił mamę. Ona zawsze starała się przejmować inicjatywę i podejmowała dorosłe decyzje. Mama nie chciała aby ojciec poszedł do więzienia dlatego zawsze wybierała dobro męża zamiast dobra dzieci. Wspierałem ją zawsze jak mogłem. Byłem na każde zawołanie. Nie miałem pieniędzy na busa (2 zł) i byłem w stanie jechać 15 km na rowerze czy też pożyczać od niej.. Dbała o mnie, miała ogromne serce i pokazywała że bardzo jej na mnie zależy.

Po maturach zacząłem składać papiery na studia. Baliśmy się że związek nie przetrwa takiej odległości, mimo że tak bardzo się kochamy. Zrezygnowałem ze szkoły wojskowej i mimo obaw wybrałem najbliższe miasto wojewódzkie gdzie poszedłem na kierunek który mnie nie interesował. Dzięki osobie z rodziny udało mi się zamieszkać samemu w mieszkaniu. Zaczęło się życie od weekendu do weekendu. Odwiedzała mnie, ja odwiedzałem ją. Dawaliśmy radę.

Po pół roku przeżyła takie piekło w domu, że musiała zamieszkać w domu samotnej matki z siostrą i mamą. Schudła.. nie miała na ciuchy. Oddaliła się ode mnie. Starałem się ją wspierać, ale było bardzo ciężko. Ja na studiach ona w tym domu. Był rygor co do wychodzenia z domu itd. Jej mama poprosiła mnie abym nie nalegał na nią, że ma teraz ciężki okres w życiu i jeśli ją kocham to żebym zaczekał. Tak zrobiłem. Wciąż się spotykaliśmy raz na tydzień/dwa. Sytuacja ta trwała 3-4 miesiące. Po czym wróciła do swojego domu rodzinnego. Mama wzięła rozwód z ojcem.

Była już inna. Nie miała takiego serca jak wcześniej. Starałem się ją odzyskać "tą starą". Udało się, mimo że nie była taka jak na początku to dalej ją kochałem i byliśmy szczęśliwi. Nasi rodzice bardzo nas polubili. Moi ją. Jej mnie. Wszystko zmierzało w dobrą stronę. Rozpocząłem drugi rok studiów okazało się że studia które wybrałem stały się moją życiową pasją. Wciąż mieliśmy ogromne problemy finansowe, ale miłość dawała nam siłę i byliśmy razem szczęśliwi.

Następny semestr to było tylko odliczanie do momentu kiedy zamieszkamy razem. Zawsze dla mnie była. Ja byłem dla niej. Na prawdę całkiem nieźle nam to wychodziło. Czasem się kłóciliśmy ale zawsze się godziliśmy i byliśmy razem. Pomagałem jej przygotowywać się do matury. Motywowałem ją. Była pewna że nie zda. Pytała czy jeśli nie da rady to z nią będę. Nie dawałem za wygraną udało mi się ją podciągnąć. Zdała maturę i złożyła papiery do tego samego miasta. Byliśmy tacy szczęśliwi. 2 lata związku "weekendowego" miało się przerodzić w coś bardziej poważnego.

Zdobyłem praktyki na wakacjach i pracowałem. Ona w swoim rodzinnym mieście wyczekiwała końca wakacji. Od października zamieszkaliśmy razem. Było cudownie... jakie to uczucie mieć przy sobie ukochaną osobę. Dzielić z nią całe dnie. Nie potrzebowałem niczego innego. Miałem ją. Miałem jej miłość.

Niestety podczas I semestru dostała strasznego trądziku. Nie dawała rady na studiach. Starałem się ją wspierać ale była dla mnie opryskliwa. Wstydziła się swojej twarzy mimo tego, że wiedziała że ją bardzo kocham. Zdecydowała się na tabletki antykoncepcyjne. Zdecydowała się na izotek. Po pierwszych 2 tygodniach było widać pierwszą różnicę i odżyła. Tego dnia kiedy zobaczyłem ją tańczącą zauważyłem w jej oczach pogardę. Od tego się wszystko zaczęło. Po 3 latach wspólnego wspaniałego związku.

Zaczęliśmy się kłócić i nie dogadywać się. Czułem wewnątrz siebie że coś jest nie tak. Że to nie jest ta jedyna. Zwątpiłem w miłość do niej. Było raz lepiej raz gorzej. Ona po wyleczeniu trądziku stała się całkiem inną osobą - samolubną, zapatrzoną w siebie egoistką. Było mi ciężko.. Miło wszystko byłem do niej strasznie przywiązany. Próby rozmów bagatelizowała. Nie chciała rozmawiać. Jednak wciąż byliśmy ze sobą.

We wrześniu 2015 przeżyliśmy kryzys. Ona poznała koleżanki, zaczęła wychodzić z nimi na spotkania. Poczuła że żyje. Nie potrzebowała już mnie, wyprowadziła się z domu ponad rok temu i odcięła się w jakimś stopniu od tej patologii. Moje wsparcie nie było jej już potrzebne. Miała zwyczaj wraz z mamą że kiedy ojciec się napił to uciekały. Uciekła tamtego wrześniowego dnia ode mnie.

Przeżyłem szok. Zrozumiałem jak bardzo ją kocham. Jak bardzo popadliśmy w monotonię. Jak bardzo siebie zaniedbaliśmy. Tego samego dnia udało mi się ją bezpiecznie sprowadzić do domu. Przeżyłem miłość na nowo. Obwiniałem się, że nie wychodziliśmy za często, że nie okazywałem jej uczuć, że nie dbałem o nas. Zmieniłem się o 100%.

Od tej chwili starałem się jak mogłem. Okres powątpiewania w moje uczucia od wiosny tamtego roku znikł. Była dla mnie wszystkim. Chciałem aby została moją żoną.

Po miesiącu zrobiła to samo. Uciekła, tym razem na 2 tygodnie. Przeżyłem załamanie psychiczne. Miała wyjechać do Niemiec do pracy. Ignorowała mnie, poniżała. Dzwoniłem do niej, prosiłem, błagałem aby wróciła. Starałem się jak mogłem ale ona tego nie dostrzegała. Wspominała tylko ciągle że nie możemy się dogadać.

Po 2 tygodniach udało mi się znowu ją odzyskać. Zrezygnowała z Niemiec. Została dla mnie. Szukała pracy. Obiecałem że pomogę jej finansowo i że damy radę. Wszystko było ok do stycznia. Wyjechałem na delegację z firmy na 4 dni. Kiedy wróciłem znowu chciała odejść tak po prostu bez powodu. Układało nam się całkiem dobrze. Zmieniła hasło na telefonie,ciągle coś ukrywała. Byłem załamany co się z nią dzieje? Tak bardzo się zmieniła przez rok. Była innym człowiekiem. Nie dbała o mnie. Była bezuczuciowa. Wypominałem jej to ciągle. Sama mnie nauczyła jak kochać a teraz nie potrafiła mnie docenić i dać żadnych uczuć.

W styczniu tego roku przyjechaliśmy wspólnie do restauracji w której poprosiłem ja o "chodzenie" 4 lata temu. Było to z okazji urodzin mojej mamy. Tego dnia była sobą. To prawdziwą dziewczyną w której się zakochałem. Podjąłem wtedy decyzję że chce się z nią zaręczyć. Może przez to się wahała? Może to naprawi nasz związek. Datę wyznaczyłem na 14 lutego. Naszą 4 rocznicę.

Zarezerwowałem stolik, ogromny bukiet róż i pokój w hotelu. Dzień przed zaręczynami przeżyliśmy kryzys. Mieliśmy się rozstać. Żałowałem swojej decyzji o zaręczynach. Ale wszystko było już gotowe.. pierścionek, kwiaty.

Zaręczyliśmy się. Rozpłakała się i zgodziła zostać moją żoną. Bardzo o mnie dbała od tego czasu - przez 2 tygodnie. Po czym wszystko wróciło do stanu sprzed zaręczyn. Mimo wszystko kochałem ją. Chciałem by została moją żoną. Spędziłem z nią 4 lata ale pomimo kłód rzucanych przez życie zawsze odnajdowaliśmy drogę do siebie.

Miesiąc po zaręczynach zostałem w domu aby popracować zdalnie. Tego dnia potrzebowałem jej telefon. Gdy go odblokowała zobaczyłem że przeglądała profil faceta "znajomego" z którym między innymi miała jechać do Niemiec do pracy. Pokłóciliśmy się. Powiedziała że musi się wyprowadzić bo nie wie czy mnie nadal kocha. Na początku pisała sms, że jest jej ciężko. Po 3 dniach przestała się odzywać. Kiedy wróciłem z weekendu i pojechałem do niej do pracy poinformowała mnie, że to koniec. Przeżyłem kolejne załamanie psychiczne. Bardzo to przeżyłem. Poinformowałem o tym rodzinę. Płakałem na świętach wielkanocnych. Było mi ciężko... Było mi tak wstyd co inni pomyślą ;(

Po tygodniu odnowiła kontakt, pisała że żałuje, że mnie kocha i że chce wrócić. Do dzisiaj żałuje że odpisałem. Przyleciałem na jej zawołanie jak zawsze. Pokazywała że chce się zmienić, że wszystko zrozumiała. I tak przez kolejny tydzień spotykaliśmy się. Pewnego dnia odmówiła spotkania. Pojechałem do niej do pracy. Była z tym facetem z którym miała jechać do Niemiec. Rzucił się na mnie i chciał mnie pobić. Chciałem żeby poszła ze mną ale wsiadła do jego samochodu i odjechała. Zdołała tylko powiedzieć że to koniec.

Napisałem jej bardzo długiego sms. Wyżaliłem się na wszystko. Napisała że to nie tak, że wpadła w kłamstwa, ale nigdy mnie nie zdradziła. Napisała do tego faceta tylko dlatego że była samotna i nie miała z kim porozmawiać. Po tym incydencie zerwała z nim kontakt. Przeprosiła mnie. Wybaczyłem jej.. chciała znowu o nas walczyć. Tym razem miałem już dystans. Powiedziałem jej że pierścionek tak łatwo nie wróci na jej palec, że musi odbudować zaufanie które zniszczyła.

Spotykaliśmy się tydzień. Była idealna. Zapatrzona we mnie. Chciała wrócić. Pisała że mnie kocha, że pomimo tego wszystkiego co przeżyliśmy chce ze mną być. W ubiegły czwartek olała mnie. Byliśmy umówieni na spotkanie. Specjalnie dla niej zostałem w mieście. Nie znalazła dla mnie czasu.

Na długim weekendzie majowym pojechała ze znajomymi w góry na 2 dni. Pisała bardzo oschle, bezuczuciowo. Wczoraj napisała że sama nie wie co czuje, że zwiedziła wiele pięknych miast, że dziękuje za wszystko i zablokowała mnie na telefonie.

Jest mi ciężko. Jestem zakochany w niej po uszy. Nigdy nie wierzyłem że możemy się rozstać i że to koniec. Siedzę samotny w domu. Za oknem burza, słucham dołującej muzyki i robię wszystko aby nie pojechać do niej do pracy. Dziś tam byłem ale nie trafiłem na jej zmianę...

Nie rozumiem jej. Nie rozumiem co się stało. Jak może mnie tak ranić i dawać ciągle nadzieje. Tym razem czuje że się nie odezwie. Że to koniec. Nie odblokuje mnie na telefonie i będzie starać się mnie zapomnieć. Jak mam sobie z tym poradzić? Czy ktoś może mi wyjaśnić co się stało, co ma w głowie?
zraniony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 16:41   #2
Loup89
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Jestem facetem więc nie znam może tak dobrze kobiecej głowy ale wynika z tego, że ona ma problem ze sobą. Jest niedojrzała, niestabilna emocjonalnie. Może kiedyś jej przejdzie, może nie. Jej ciężkie lata napewno zostawiły ślad na psychice i moja rada - jakby nie bolało to nie wracaj do niej. Jeżeli będzie chciała i się starała to jako przyjaciele ale nie rób sobie nadziei.
Loup89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 16:45   #3
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez zraniony Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim, po przeczytaniu wielu postów na forach postanowiłem, że opiszę swoje rozstanie, ponieważ jest tak zagadkowe , że nie jestem w stanie go wytłumaczyć. Uprzedzam że będzie to bardzo długa historia, ale może jakaś kobieta wyjaśni o co chodzi

Wszystko zaczęło się ponad 4 lata temu. Ja - wysportowany blondyn z planami na Wyższą Szkołę Oficerską z gronem znajomych i wolnym sercem poznałem ją - 2 lata młodszą piękną dziewczynę. Zaczęliśmy się spotykać i poczuliśmy od razu silną chemię. Po miesiącu spotkań byliśmy razem. To było coś pięknego, przygotowując się do matur spotykałem się z nią w każdej wolnej chwili. Uczyła mnie jak to jest być w związku. Co wypada a co nie. Jak kochać. To ona powiedziała pierwsza "Kocham Cię". Powoli i ja zaczynałem coś do niej czuć. Była to moja pierwsza dziewczyna i byłem pewny, że to ta na całe życie.

Niestety pochodziła z patologicznej rodziny - jej tato pił i bił mamę. Ona zawsze starała się przejmować inicjatywę i podejmowała dorosłe decyzje. Mama nie chciała aby ojciec poszedł do więzienia dlatego zawsze wybierała dobro męża zamiast dobra dzieci. Wspierałem ją zawsze jak mogłem. Byłem na każde zawołanie. Nie miałem pieniędzy na busa (2 zł) i byłem w stanie jechać 15 km na rowerze czy też pożyczać od niej.. Dbała o mnie, miała ogromne serce i pokazywała że bardzo jej na mnie zależy.

Po maturach zacząłem składać papiery na studia. Baliśmy się że związek nie przetrwa takiej odległości, mimo że tak bardzo się kochamy. Zrezygnowałem ze szkoły wojskowej i mimo obaw wybrałem najbliższe miasto wojewódzkie gdzie poszedłem na kierunek który mnie nie interesował. Dzięki osobie z rodziny udało mi się zamieszkać samemu w mieszkaniu. Zaczęło się życie od weekendu do weekendu. Odwiedzała mnie, ja odwiedzałem ją. Dawaliśmy radę.

Po pół roku przeżyła takie piekło w domu, że musiała zamieszkać w domu samotnej matki z siostrą i mamą. Schudła.. nie miała na ciuchy. Oddaliła się ode mnie. Starałem się ją wspierać, ale było bardzo ciężko. Ja na studiach ona w tym domu. Był rygor co do wychodzenia z domu itd. Jej mama poprosiła mnie abym nie nalegał na nią, że ma teraz ciężki okres w życiu i jeśli ją kocham to żebym zaczekał. Tak zrobiłem. Wciąż się spotykaliśmy raz na tydzień/dwa. Sytuacja ta trwała 3-4 miesiące. Po czym wróciła do swojego domu rodzinnego. Mama wzięła rozwód z ojcem.

Była już inna. Nie miała takiego serca jak wcześniej. Starałem się ją odzyskać "tą starą". Udało się, mimo że nie była taka jak na początku to dalej ją kochałem i byliśmy szczęśliwi. Nasi rodzice bardzo nas polubili. Moi ją. Jej mnie. Wszystko zmierzało w dobrą stronę. Rozpocząłem drugi rok studiów okazało się że studia które wybrałem stały się moją życiową pasją. Wciąż mieliśmy ogromne problemy finansowe, ale miłość dawała nam siłę i byliśmy razem szczęśliwi.

Następny semestr to było tylko odliczanie do momentu kiedy zamieszkamy razem. Zawsze dla mnie była. Ja byłem dla niej. Na prawdę całkiem nieźle nam to wychodziło. Czasem się kłóciliśmy ale zawsze się godziliśmy i byliśmy razem. Pomagałem jej przygotowywać się do matury. Motywowałem ją. Była pewna że nie zda. Pytała czy jeśli nie da rady to z nią będę. Nie dawałem za wygraną udało mi się ją podciągnąć. Zdała maturę i złożyła papiery do tego samego miasta. Byliśmy tacy szczęśliwi. 2 lata związku "weekendowego" miało się przerodzić w coś bardziej poważnego.

Zdobyłem praktyki na wakacjach i pracowałem. Ona w swoim rodzinnym mieście wyczekiwała końca wakacji. Od października zamieszkaliśmy razem. Było cudownie... jakie to uczucie mieć przy sobie ukochaną osobę. Dzielić z nią całe dnie. Nie potrzebowałem niczego innego. Miałem ją. Miałem jej miłość.

Niestety podczas I semestru dostała strasznego trądziku. Nie dawała rady na studiach. Starałem się ją wspierać ale była dla mnie opryskliwa. Wstydziła się swojej twarzy mimo tego, że wiedziała że ją bardzo kocham. Zdecydowała się na tabletki antykoncepcyjne. Zdecydowała się na izotek. Po pierwszych 2 tygodniach było widać pierwszą różnicę i odżyła. Tego dnia kiedy zobaczyłem ją tańczącą zauważyłem w jej oczach pogardę. Od tego się wszystko zaczęło. Po 3 latach wspólnego wspaniałego związku.

Zaczęliśmy się kłócić i nie dogadywać się. Czułem wewnątrz siebie że coś jest nie tak. Że to nie jest ta jedyna. Zwątpiłem w miłość do niej. Było raz lepiej raz gorzej. Ona po wyleczeniu trądziku stała się całkiem inną osobą - samolubną, zapatrzoną w siebie egoistką. Było mi ciężko.. Miło wszystko byłem do niej strasznie przywiązany. Próby rozmów bagatelizowała. Nie chciała rozmawiać. Jednak wciąż byliśmy ze sobą.

We wrześniu 2015 przeżyliśmy kryzys. Ona poznała koleżanki, zaczęła wychodzić z nimi na spotkania. Poczuła że żyje. Nie potrzebowała już mnie, wyprowadziła się z domu ponad rok temu i odcięła się w jakimś stopniu od tej patologii. Moje wsparcie nie było jej już potrzebne. Miała zwyczaj wraz z mamą że kiedy ojciec się napił to uciekały. Uciekła tamtego wrześniowego dnia ode mnie.

Przeżyłem szok. Zrozumiałem jak bardzo ją kocham. Jak bardzo popadliśmy w monotonię. Jak bardzo siebie zaniedbaliśmy. Tego samego dnia udało mi się ją bezpiecznie sprowadzić do domu. Przeżyłem miłość na nowo. Obwiniałem się, że nie wychodziliśmy za często, że nie okazywałem jej uczuć, że nie dbałem o nas. Zmieniłem się o 100%.

Od tej chwili starałem się jak mogłem. Okres powątpiewania w moje uczucia od wiosny tamtego roku znikł. Była dla mnie wszystkim. Chciałem aby została moją żoną.

Po miesiącu zrobiła to samo. Uciekła, tym razem na 2 tygodnie. Przeżyłem załamanie psychiczne. Miała wyjechać do Niemiec do pracy. Ignorowała mnie, poniżała. Dzwoniłem do niej, prosiłem, błagałem aby wróciła. Starałem się jak mogłem ale ona tego nie dostrzegała. Wspominała tylko ciągle że nie możemy się dogadać.

Po 2 tygodniach udało mi się znowu ją odzyskać. Zrezygnowała z Niemiec. Została dla mnie. Szukała pracy. Obiecałem że pomogę jej finansowo i że damy radę. Wszystko było ok do stycznia. Wyjechałem na delegację z firmy na 4 dni. Kiedy wróciłem znowu chciała odejść tak po prostu bez powodu. Układało nam się całkiem dobrze. Zmieniła hasło na telefonie,ciągle coś ukrywała. Byłem załamany co się z nią dzieje? Tak bardzo się zmieniła przez rok. Była innym człowiekiem. Nie dbała o mnie. Była bezuczuciowa. Wypominałem jej to ciągle. Sama mnie nauczyła jak kochać a teraz nie potrafiła mnie docenić i dać żadnych uczuć.

W styczniu tego roku przyjechaliśmy wspólnie do restauracji w której poprosiłem ja o "chodzenie" 4 lata temu. Było to z okazji urodzin mojej mamy. Tego dnia była sobą. To prawdziwą dziewczyną w której się zakochałem. Podjąłem wtedy decyzję że chce się z nią zaręczyć. Może przez to się wahała? Może to naprawi nasz związek. Datę wyznaczyłem na 14 lutego. Naszą 4 rocznicę.

Zarezerwowałem stolik, ogromny bukiet róż i pokój w hotelu. Dzień przed zaręczynami przeżyliśmy kryzys. Mieliśmy się rozstać. Żałowałem swojej decyzji o zaręczynach. Ale wszystko było już gotowe.. pierścionek, kwiaty.

Zaręczyliśmy się. Rozpłakała się i zgodziła zostać moją żoną. Bardzo o mnie dbała od tego czasu - przez 2 tygodnie. Po czym wszystko wróciło do stanu sprzed zaręczyn. Mimo wszystko kochałem ją. Chciałem by została moją żoną. Spędziłem z nią 4 lata ale pomimo kłód rzucanych przez życie zawsze odnajdowaliśmy drogę do siebie.

Miesiąc po zaręczynach zostałem w domu aby popracować zdalnie. Tego dnia potrzebowałem jej telefon. Gdy go odblokowała zobaczyłem że przeglądała profil faceta "znajomego" z którym między innymi miała jechać do Niemiec do pracy. Pokłóciliśmy się. Powiedziała że musi się wyprowadzić bo nie wie czy mnie nadal kocha. Na początku pisała sms, że jest jej ciężko. Po 3 dniach przestała się odzywać. Kiedy wróciłem z weekendu i pojechałem do niej do pracy poinformowała mnie, że to koniec. Przeżyłem kolejne załamanie psychiczne. Bardzo to przeżyłem. Poinformowałem o tym rodzinę. Płakałem na świętach wielkanocnych. Było mi ciężko... Było mi tak wstyd co inni pomyślą ;(

Po tygodniu odnowiła kontakt, pisała że żałuje, że mnie kocha i że chce wrócić. Do dzisiaj żałuje że odpisałem. Przyleciałem na jej zawołanie jak zawsze. Pokazywała że chce się zmienić, że wszystko zrozumiała. I tak przez kolejny tydzień spotykaliśmy się. Pewnego dnia odmówiła spotkania. Pojechałem do niej do pracy. Była z tym facetem z którym miała jechać do Niemiec. Rzucił się na mnie i chciał mnie pobić. Chciałem żeby poszła ze mną ale wsiadła do jego samochodu i odjechała. Zdołała tylko powiedzieć że to koniec.

Napisałem jej bardzo długiego sms. Wyżaliłem się na wszystko. Napisała że to nie tak, że wpadła w kłamstwa, ale nigdy mnie nie zdradziła. Napisała do tego faceta tylko dlatego że była samotna i nie miała z kim porozmawiać. Po tym incydencie zerwała z nim kontakt. Przeprosiła mnie. Wybaczyłem jej.. chciała znowu o nas walczyć. Tym razem miałem już dystans. Powiedziałem jej że pierścionek tak łatwo nie wróci na jej palec, że musi odbudować zaufanie które zniszczyła.

Spotykaliśmy się tydzień. Była idealna. Zapatrzona we mnie. Chciała wrócić. Pisała że mnie kocha, że pomimo tego wszystkiego co przeżyliśmy chce ze mną być. W ubiegły czwartek olała mnie. Byliśmy umówieni na spotkanie. Specjalnie dla niej zostałem w mieście. Nie znalazła dla mnie czasu.

Na długim weekendzie majowym pojechała ze znajomymi w góry na 2 dni. Pisała bardzo oschle, bezuczuciowo. Wczoraj napisała że sama nie wie co czuje, że zwiedziła wiele pięknych miast, że dziękuje za wszystko i zablokowała mnie na telefonie.

Jest mi ciężko. Jestem zakochany w niej po uszy. Nigdy nie wierzyłem że możemy się rozstać i że to koniec. Siedzę samotny w domu. Za oknem burza, słucham dołującej muzyki i robię wszystko aby nie pojechać do niej do pracy. Dziś tam byłem ale nie trafiłem na jej zmianę...

Nie rozumiem jej. Nie rozumiem co się stało. Jak może mnie tak ranić i dawać ciągle nadzieje. Tym razem czuje że się nie odezwie. Że to koniec. Nie odblokuje mnie na telefonie i będzie starać się mnie zapomnieć. Jak mam sobie z tym poradzić? Czy ktoś może mi wyjaśnić co się stało, co ma w głowie?
idź na jakąś terapię, bo to aż żal czytać o każdym takim "załamaniu nerwowym".
co do laski - ona cię nie kocha, a przez to, że wychowana jest w patologii, ma pokrzywioną psychikę. jest przyzwyczajona do skrajnych emocji, skoków adrenaliny. powinna też przejść porządną psychoterapię, bo ma ze sobą poważne problemy. odetnij się od niej, nie błagaj o powrót, bo tyle rozstań i powrotów, ile zaliczyliście to jakaś farsa. i jak na moje to ona cię zdradziła, tylko nie chce się do tego przyznać.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 16:48   #4
paulinika
Zakorzenienie
 
Avatar paulinika
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: U.K.
Wiadomości: 7 128
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Mnie zastanawia jedno. Czy Ty siebie szanujesz?
paulinika jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 16:54   #5
zraniony
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 4
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez paulinika Pokaż wiadomość
Mnie zastanawia jedno. Czy Ty siebie szanujesz?
Dobre pytanie. Oboje znamy na nie odpowiedź...
Od kiedy się rozstaliśmy zacząłem o siebie dbać. Schudłem ponad 7kg. Mam perspektywy, za rok kończę studia. Zarabiam całkiem dobrze. Mam kochającą rodzinę... Tylko ta pustka i zakochanie. Przez swoje uczucia dawałem się poniżać. Nie szanowałem siebie.. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, tysiące wątków odpowiada że to przejdzie że znajdzie się kogoś innego. Ale ja boje się że nie znajdę takiej jak ona. Jest najładniejszą dziewczyną jaką poznałem przez swoje 23 lata. Dużo nas łączyło. Prawie 2 lata wspólnego mieszkania. Ciężko o tym zapomnieć i się poddać...
zraniony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 16:57   #6
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

znajdź sobie jakieś nowe hobby, wyjdź do ludzi. nie spinaj się teraz z poznawaniem kobiet "w celach romantycznych". daj sobie czas i przepracuj to rozstanie.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 17:28   #7
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Ona wychowała się w patologii... Po Twoim opisie to ten związek to jedna wielka huśtawka, w której ona non stop Cię zwodzi... raz wyznaje prawdę, że nie kocha, że odchodzi, potem coś jej się nie udaje, nie może sobie sama poradzić i wraca jak bumerang, by nabrać sił i znów odejść szukać szczęścia. Ona szuka. Ma Cię za nic, jak psa, którego można zlać, a on i tak przybiegnie na jedno gwizdnięcie.
Grasz w tym związku ostatnie skrzypce, ona wie, że jesteś zakochany po uszy - dlatego wielokrotnie odchodzi i wraca, robiąc z Ciebie popychadło i totalnego durnia. Wytwarza Ci huśtawkę emocjonalną i całkowity zamęt - a więc to w czym się wychowała, w patologii. Ona ją powiela i Ciebie wciąga w PATOLOGICZNY związek.

Po pierwsze, poczytaj o DDA. I lepiej nie pchaj się w to dalej, bo zrujnujesz sobie psychikę przez to wszystko i stracisz sam do siebie SZACUNEK.

Wasz związek:
Cechy toksycznego związku
Ty, jako partner Dorosłego Dziecka Alkoholika:
Partnerzy Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA)
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-05-05, 17:42   #8
lena__lena
Raczkowanie
 
Avatar lena__lena
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: przy komputerze
Wiadomości: 58
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Z tego opisu sadze, że Twoja była dziewczyna przejawia zaburzenia typu borderline. Poczytaj o tym wiecej i zobacz na czym polega.
I pamietaj, Ty tutaj nie zawiniłeś niczym, to ona ma problem ze sobą i to bardzo powazny tak myśle. Oczywiście taką diagnoze, może postawic tylko psycholog, ja nim nie jestem ale wiem dużo na temat tych zaburzeń.
Poczytaj o tym a poźniej podziekuj w duchu, że Twoj koszmar z tą osobą się skończył. Nie miałbys z nią zadnego zycia tylko ciągly placz i cierpienie takie jak teraz przezywasz, przeplatane cudownymi chwilami gdy na moment byłaby "normalna"
Jesteś fajnym facetem zdolnym do wielu poświecen dla drugiej osoby i zasługujesz na coś lepszego. Zdecydowanie.
lena__lena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 18:03   #9
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Ty zwątpiłeś najpierw, potem gdy zacząłeś ją tracić, wróciło uczucie. Ona zwątpiła później, ale doprowadziła do rozstania.

Zdarza się...

Żeby związek się udał, obie osoby muszą go naprawdę bardzo chcieć i o niego dbać. No cóż, przynajmniej wyciągniesz z tego wnioski na przyszłość.
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 18:05   #10
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Jest multum pięknych, wspaniałych dziewczyn, zdrowych na umyśle.
Podziwiam cię, że przetrwałeś to wszystko, bo ja dawno rzuciłabym ja w diabły.
Myślisz, że luki po niej nikt nie zapełni? Mylisz się.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 18:10   #11
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez I am Rock Pokaż wiadomość
Myślisz, że luki po niej nikt nie zapełni? Mylisz się.

Zdecydowanie teraz myśli, że to koniec świata bez niej, ale z czasem pozna inne, normalne dziewczyny i zobaczy jak wygląda prawdziwy, kochający związek ludzi którzy się wspierają i grają do jednej bramki I tego życzę Autorowi, aby spotkał na swojej drodze kogoś stabilnego emocjonalnie, normalną, fajną ciepłą dziewczynę

A tymczasem czas zadbać o siebie, poczytać dobrą książkę, obejrzeć inteligentny film, iść na basen, na siłownię, po pracy znaleźć czas dla swoich znajomych, wypić z nimi kawę, pogadać, pośmiać się. Na luzie, będzie dobrze, daj sobie czas.
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-05, 18:20   #12
BadLife
Rozeznanie
 
Avatar BadLife
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 684
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Patologiczna rodzina sprawiła, że ta dziewczyna musiała szybko dojrzeć. Radzić sobie z wieloma problemami. Teraz kiedy uwolniła się z takiego domu - odbija sobie te lata, w których powinna żyć w beztrosce.

Kolejną rzeczą jest to, że jesteś jej pierwszym chłopakiem. Pierwsze związki mają to do siebie, że MOGĄ (nie muszą) rozpaść się pod wpływem ciekawości tego co ,,nieznane". U mnie poniekąd tak było - też zerwałam. Zauroczyłam się w innym, z którym jestem od 2 lat. Nie żałuję tej decyzji. Z perspektywy czasu widzę ilu rzeczy brakowało mi w poprzednim związku.

Ostatnia opcja jaka mi się nasuwa - jesteś dla niej za dobry. DDA mają to do siebie, że często - nawet nieświadomie powielają pewne schematy (oczywiście nie każdy). Ona wychowała się z wizją faceta, który nie szanuje, poniża i bije kobietę. Podświadomie to mogło jej się utrzeć jako normalność. Niby wie, że to straszne. Z drugiej strony...takie sceny wgrywało jej się do umysłu od małego.

Akcja z tym narwanym facetem (skaczącym Ci do gardła) i to, że wsiadła Z NIM do auta, a nie z Tobą - mi złamałoby to serce - na dobre.

Edytowane przez BadLife
Czas edycji: 2016-05-05 o 18:22
BadLife jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 18:58   #13
zraniony
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 4
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez adult90 Pokaż wiadomość
Ona wychowała się w patologii... Po Twoim opisie to ten związek to jedna wielka huśtawka, w której ona non stop Cię zwodzi... raz wyznaje prawdę, że nie kocha, że odchodzi, potem coś jej się nie udaje, nie może sobie sama poradzić i wraca jak bumerang, by nabrać sił i znów odejść szukać szczęścia. Ona szuka. Ma Cię za nic, jak psa, którego można zlać, a on i tak przybiegnie na jedno gwizdnięcie.
Grasz w tym związku ostatnie skrzypce, ona wie, że jesteś zakochany po uszy - dlatego wielokrotnie odchodzi i wraca, robiąc z Ciebie popychadło i totalnego durnia. Wytwarza Ci huśtawkę emocjonalną i całkowity zamęt - a więc to w czym się wychowała, w patologii. Ona ją powiela i Ciebie wciąga w PATOLOGICZNY związek.

Po pierwsze, poczytaj o DDA. I lepiej nie pchaj się w to dalej, bo zrujnujesz sobie psychikę przez to wszystko i stracisz sam do siebie SZACUNEK.

Wasz związek:
Cechy toksycznego związku
Ty, jako partner Dorosłego Dziecka Alkoholika:
Partnerzy Dorosłych Dzieci Alkoholików (DDA)
Wow... jakie to wszystko jest podobne. Niemal identycznej jak w tym opisie o DDA. Nie byłem tego świadomy ale teraz już rozumiem w czym problem czy to oznacza że nie ma dla niej ratunku? Zobaczcie jak jedna osoba może zniszczyć życie kilku osobom w koło.. żonie, córkom mnie i pewnie całej rodzinie w koło..

Dziękuje Ci bardzo za ten link
zraniony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 20:23   #14
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez zraniony Pokaż wiadomość
Wow... jakie to wszystko jest podobne. Niemal identycznej jak w tym opisie o DDA. Nie byłem tego świadomy ale teraz już rozumiem w czym problem czy to oznacza że nie ma dla niej ratunku? Zobaczcie jak jedna osoba może zniszczyć życie kilku osobom w koło.. żonie, córkom mnie i pewnie całej rodzinie w koło..

Dziękuje Ci bardzo za ten link
Jest, ale nie baw się w ratownika, bo to tak nie działa. Ona musi to przepracować na terapii, ale to już nie jest Twoje zmartwienie. Nie możesz czuć się za nią odpowiedzialny, jest dorosła podjęła decyzję. Pomyśl teraz o sobie.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 21:50   #15
ajah
wańka wstańka
 
Avatar ajah
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez zraniony Pokaż wiadomość
Wow... jakie to wszystko jest podobne. Niemal identycznej jak w tym opisie o DDA. Nie byłem tego świadomy ale teraz już rozumiem w czym problem czy to oznacza że nie ma dla niej ratunku? Zobaczcie jak jedna osoba może zniszczyć życie kilku osobom w koło.. żonie, córkom mnie i pewnie całej rodzinie w koło..

Dziękuje Ci bardzo za ten link
Oczywiście, ze jest ratunek. Najlepiej terapia.
Dla ciebie też jest ratunek- ewakuacja.
W przeciwnym razie, też wyladujesz na terapii, by wyprostować swoje życie, bo będziesz od niej współuzalezniony.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
ajah jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 22:17   #16
adult90
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Cytat:
Napisane przez ajah Pokaż wiadomość
Oczywiście, ze jest ratunek. Najlepiej terapia.
Dla ciebie też jest ratunek- ewakuacja.
W przeciwnym razie, też wyladujesz na terapii, by wyprostować swoje życie, bo będziesz od niej współuzalezniony.
Ja uważam, że on już w tym momencie powinien porozmawiać z psychologiem. Zetknął się z osobą potrzebujacą takowej pomocy i ona na niego wpływała. Jego psychika już potrzebuje wsparcia. Inaczej powieli schemat i następną dziewczynę wybierze podobną, też taką co trzeba ratować i poniżać się przed nią w imię miłości.

Chłopak może przerobić sobie te przeżycia w gabinecie profesjonalisty,który pomoże mu spojrzeć na to z innej perspektywy, oraz uwolnić się psychicznie od (współ)uzależnienia. Jednym słowem, pozbyć się tendencji do uzależnienia psychicznego od partnera/partnerki.
adult90 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-06, 02:46   #17
topdong
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 647
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Ilość Waszych rozstań i powrotów w tym czasie jest tak duża, że chyba palców nie starczy aby to policzyć. Tak się nie zachowują normalni ludzie (patrz: ona). Fakt, że ona pochodzi z patologicznej rodziny ma tu z pewnością znaczenie, taka osoba ma może mieć poprzestawiany system wartości, okazywać emocje, nie wie co to znaczy stabilizacja, kochająca się rodzina, etc.

I najważniejsze na koniec: moim zdaniem to Ty ciągle jesteś zakochany w iluzji dziewczyny z samego początku, kiedy było idealnie. Zauroczyło Cię to tak mocno, że pomimo iż do dnia dzisiejszego wszystko się grubo schrzaniło - ta magia nadal Cię jeszcze trzyma. Problem w tym, że ona dziś ma już niewiele wspólnego z tamtą osobą, ludzie w tym wieku właśnie się najbardziej zmieniają i sam teraz widzisz co ona wyprawia. Szkoda prądu na kogoś, kto Ciebie nie szanuje kolego.
topdong jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-06, 07:59   #18
zraniony
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 4
Dot.: Czy ktoś to wyjaśni? - rozstanie

Uważam że macie wszyscy rację. Jestem ogarniętym facetem i jestem w stanie to wszystko zrozumieć. Szkoda mi jej i chętnie bym jej pomógł ze względu na to ile razem przeżyliśmy ale pytanie które zadała @paulinika dało mi dużo do myślenia. Tak nie wygląda związek gdzie ja ciągle obracam się do tyłu patrząc czy ona mnie nie zdradzi/ nie ucieknie bez powodu. Nie byłem idealny i jak każdy człowiek mam swoje wady. Uważam jednak, że dbałem o nią i dawałem jej bardzo dużo uczucia. Też mam prawo być szczęśliwy.

Tak jak mówicie teraz zostaje to „przepracować”, a wcześniej pogodzić się z tym. Wczoraj po przeczytaniu tych linków o DDA pierwszy raz przespałem całą noc. Dziękuje wam za pomoc bo otworzyliście mi oczy. Zastanowię się też nad tym psychologiem bo faktycznie może mieć do wpływ na moją przyszłą drugą połówkę, a nie chce żeby ktoś cierpiał przeze mnie.
zraniony jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-05-06 08:59:41


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:56.