Po 1,5 r związku nie wie co do mnie czuje...

[analein9]

Cześć. Piszę z prośbą o radę. Przepraszam, ale będzie długo.
To może od początku. Poznaliśmy się 2 lata temu, wpadłam mu w oko, ale on na mnie nie robił wrażenia, dopiero potem swoimi staraniami i swoim charakterem mnie uwiódł i zostaliśmy parą. Na początku to on się bardziej starał, jednak gdy odkryłam, ze tak naprawdę go kocham (pierwszy raz w życiu cokolwiek takiego poczułam, nigdy wcześniej nawet nie chciałam mieć chłopaka, bo "to nie było to"), to mi zaczęło bardziej zależeć. Zależało mi już tylko na spotkaniach z nim. Pomimo,że studiuję w innym mieście, to co tydzień do niego wracałam, byleby spędzić z nim weekend (on nie mógł przyjechać z pewnych przyczyn, które rozumiem). Jednak do roku nie określił co do mnie czuje. Przed rocznicą postawiłam sprawę jasno (ale bez ciągłego marudzenia i nalegania), że mnie nie bawią niepoważne związki i jeżeli nie czuje, ze to miłość, to niech zakończy związek, bo jak do tej pory tego nie poczuł, to już nie poczuje. A dla nas obojga tak będzie lepiej, bo po co w to brnąć? W rocznicę wyznał mi miłość i od tego momentu było cudownie i nie tylko ja widziałam to nasze szczęście. Naprawdę czułam (a może mi się wydawało?) że to czuje. Pomimo tego i tak widziałam,że to mi bardziej zależy, że to ciągle chcę spotkania, że to ja bardziej tęsknię. Jednak wspomniał czasem o NASZYCH przyszłych dzieciach, o NASZYM przyszłym domu, bez żadnego przymusu. Jednak po sylwestrze coś zaczęło się psuć. Nagle stał się nieczuły, jeżeli się z nim w czymś nie zgodziłam to od razu był zły i niemiły, nie tak jak kiedyś. Po tygodniu nie wytrzymałam. zmusiłam go do rozmowy i dopiero wtedy powiedział,ze nie wie co do mnie czuje. Nie wie czy kiedykolwiek to była miłość. Że pierwszy raz to chyba powiedział dlatego,ze bał się,że mnie straci. Ale z tymi planami i z tym, ze jest ze mną szczęśliwy itd nie kłamał, bo tak wtedy czuł (a ponieważ to jest typ, który nie bardzo lubi się deklarować to mu wierzyłam, bo takich słów nigdy nie rzuca na wiatr). Prosił mnie, żebym nie traktowała go jak BYŁEGO chłopaka, bo on wciąż chce ze mną być, wie jaka jestem piękna, wspaniała, kochana itd tylko boi się,ze nie będzie mnie tak kochał jak powinien. Po tym, pochowałam nasze zdjęcia, zmieniłam tapetę, nie piszę już do niego pierwsza, nawet odmówiłam mu spotkania, bo myślałam, że jak poczuje,że mnie traci to oprzytomnieje, jednak to chyba nie działa. Co prawda to tylko 2 tygodnie, ale ja już wariuję. Teraz kumple są ważniejsi, mnie potrafi w towarzystwie zignorować, na więcej jak buziaka nie mogę liczyć, żadnych czułości. Wiadomo,że nie jest całkiem zły i napisze i gdzieś zaprosi. Jednak daje sprzeczne sygnały. Może to kryzys, bo miał ostatnio duże stresy, ale chwilowo się skończyły. Może do tego nie dojrzał? A może on nie umie kochać? Lub kocha, a nie wie,że to to? Nie wiem co mam robić. Zerwać? Być z nim, ale chwilowo zerwać kontakt? Udawać niedostępną?

[niebieskie_oczko]

Napisane przez analein9

Cześć. Piszę z prośbą o radę. Przepraszam, ale będzie długo.
To może od początku. Poznaliśmy się 2 lata temu, wpadłam mu w oko, ale on na mnie nie robił wrażenia, dopiero potem swoimi staraniami i swoim charakterem mnie uwiódł i zostaliśmy parą. Na początku to on się bardziej starał, jednak gdy odkryłam, ze tak naprawdę go kocham (pierwszy raz w życiu cokolwiek takiego poczułam, nigdy wcześniej nawet nie chciałam mieć chłopaka, bo "to nie było to"), to mi zaczęło bardziej zależeć. Zależało mi już tylko na spotkaniach z nim. Pomimo,że studiuję w innym mieście, to co tydzień do niego wracałam, byleby spędzić z nim weekend (on nie mógł przyjechać z pewnych przyczyn, które rozumiem). Jednak do roku nie określił co do mnie czuje. Przed rocznicą postawiłam sprawę jasno (ale bez ciągłego marudzenia i nalegania), że mnie nie bawią niepoważne związki i jeżeli nie czuje, ze to miłość, to niech zakończy związek, bo jak do tej pory tego nie poczuł, to już nie poczuje. A dla nas obojga tak będzie lepiej, bo po co w to brnąć? W rocznicę wyznał mi miłość i od tego momentu było cudownie i nie tylko ja widziałam to nasze szczęście. Naprawdę czułam (a może mi się wydawało?) że to czuje. Pomimo tego i tak widziałam,że to mi bardziej zależy, że to ciągle chcę spotkania, że to ja bardziej tęsknię. Jednak wspomniał czasem o NASZYCH przyszłych dzieciach, o NASZYM przyszłym domu, bez żadnego przymusu. Jednak po sylwestrze coś zaczęło się psuć. Nagle stał się nieczuły, jeżeli się z nim w czymś nie zgodziłam to od razu był zły i niemiły, nie tak jak kiedyś. Po tygodniu nie wytrzymałam. zmusiłam go do rozmowy i dopiero wtedy powiedział,ze nie wie co do mnie czuje. Nie wie czy kiedykolwiek to była miłość. Że pierwszy raz to chyba powiedział dlatego,ze bał się,że mnie straci. Ale z tymi planami i z tym, ze jest ze mną szczęśliwy itd nie kłamał, bo tak wtedy czuł (a ponieważ to jest typ, który nie bardzo lubi się deklarować to mu wierzyłam, bo takich słów nigdy nie rzuca na wiatr). Prosił mnie, żebym nie traktowała go jak BYŁEGO chłopaka, bo on wciąż chce ze mną być, wie jaka jestem piękna, wspaniała, kochana itd tylko boi się,ze nie będzie mnie tak kochał jak powinien. Po tym, pochowałam nasze zdjęcia, zmieniłam tapetę, nie piszę już do niego pierwsza, nawet odmówiłam mu spotkania, bo myślałam, że jak poczuje,że mnie traci to oprzytomnieje, jednak to chyba nie działa. Co prawda to tylko 2 tygodnie, ale ja już wariuję. Teraz kumple są ważniejsi, mnie potrafi w towarzystwie zignorować, na więcej jak buziaka nie mogę liczyć, żadnych czułości. Wiadomo,że nie jest całkiem zły i napisze i gdzieś zaprosi. Jednak daje sprzeczne sygnały. Może to kryzys, bo miał ostatnio duże stresy, ale chwilowo się skończyły. Może do tego nie dojrzał? A może on nie umie kochać? Lub kocha, a nie wie,że to to? Nie wiem co mam robić. Zerwać? Być z nim, ale chwilowo zerwać kontakt? Udawać niedostępną?

Skoro teraz wygląda sytuacja tak, jak w pogrubionym, to ja bym zerwała. Wiem, że to trudne, ale na co tkwić w czymś takim? Facet nie wie, co czuje po ponad rok czasu, na dodatek twierdzi, że nie wie, czy będzie cię umiał kochać tak, jak powinien - nad czym tu myśleć? Facet na pewno potrafi kochać, ale nie potrafi kochać ciebie.
Ja jestem z tych osób, co kierują się zasadą tzw. "dwójki" Na zasadzie, że jeśli jestem z kimś 2 lata i mam obawy, czy to to i nie wiem, czy chcę z tą osobą tworzyć przyszłośc itp. to znak, że to nie ta osoba. 1,5 roku to też dużo, by wiedzieć, czy warto być w takim związku, a to co robi twój facet to dla mnie wycofywanie się z relacji albo może nawet tchórzostwo - może zachowuje się tak oschle i chłodniej, bo liczy, że to ty podejmiesz ostateczną decyzję.

No i najważniejsze - po 1,5 roku wiesz, że facet cię nie kocha. Chcesz tracić kolejne lata w walce o coś, co może nigdy nie nastąpić?

[201607110949]

Napisane przez analein9

Prosił mnie, żebym nie traktowała go jak BYŁEGO chłopaka, bo on wciąż chce ze mną być, wie jaka jestem piękna, wspaniała, kochana itd tylko boi się,ze nie będzie mnie tak kochał jak powinien.

Czytaj: nie rzucaj mnie zanim znajdę sobie inną. Bezczelny typ.

[januszpolak]

Napisane przez analein9

Cześć. Piszę z prośbą o radę. Przepraszam, ale będzie długo.
To może od początku. Poznaliśmy się 2 lata temu, wpadłam mu w oko, ale on na mnie nie robił wrażenia, dopiero potem swoimi staraniami i swoim charakterem mnie uwiódł i zostaliśmy parą. Na początku to on się bardziej starał, jednak gdy odkryłam, ze tak naprawdę go kocham (pierwszy raz w życiu cokolwiek takiego poczułam, nigdy wcześniej nawet nie chciałam mieć chłopaka, bo "to nie było to"), to mi zaczęło bardziej zależeć. Zależało mi już tylko na spotkaniach z nim. Pomimo,że studiuję w innym mieście, to co tydzień do niego wracałam, byleby spędzić z nim weekend (on nie mógł przyjechać z pewnych przyczyn, które rozumiem). Jednak do roku nie określił co do mnie czuje. Przed rocznicą postawiłam sprawę jasno (ale bez ciągłego marudzenia i nalegania), że mnie nie bawią niepoważne związki i jeżeli nie czuje, ze to miłość, to niech zakończy związek, bo jak do tej pory tego nie poczuł, to już nie poczuje. A dla nas obojga tak będzie lepiej, bo po co w to brnąć? W rocznicę wyznał mi miłość i od tego momentu było cudownie i nie tylko ja widziałam to nasze szczęście. Naprawdę czułam (a może mi się wydawało?) że to czuje. Pomimo tego i tak widziałam,że to mi bardziej zależy, że to ciągle chcę spotkania, że to ja bardziej tęsknię. Jednak wspomniał czasem o NASZYCH przyszłych dzieciach, o NASZYM przyszłym domu, bez żadnego przymusu. Jednak po sylwestrze coś zaczęło się psuć. Nagle stał się nieczuły, jeżeli się z nim w czymś nie zgodziłam to od razu był zły i niemiły, nie tak jak kiedyś. Po tygodniu nie wytrzymałam. zmusiłam go do rozmowy i dopiero wtedy powiedział,ze nie wie co do mnie czuje. Nie wie czy kiedykolwiek to była miłość. Że pierwszy raz to chyba powiedział dlatego,ze bał się,że mnie straci. Ale z tymi planami i z tym, ze jest ze mną szczęśliwy itd nie kłamał, bo tak wtedy czuł (a ponieważ to jest typ, który nie bardzo lubi się deklarować to mu wierzyłam, bo takich słów nigdy nie rzuca na wiatr). Prosił mnie, żebym nie traktowała go jak BYŁEGO chłopaka, bo on wciąż chce ze mną być, wie jaka jestem piękna, wspaniała, kochana itd tylko boi się,ze nie będzie mnie tak kochał jak powinien. Po tym, pochowałam nasze zdjęcia, zmieniłam tapetę, nie piszę już do niego pierwsza, nawet odmówiłam mu spotkania, bo myślałam, że jak poczuje,że mnie traci to oprzytomnieje, jednak to chyba nie działa. Co prawda to tylko 2 tygodnie, ale ja już wariuję. Teraz kumple są ważniejsi, mnie potrafi w towarzystwie zignorować, na więcej jak buziaka nie mogę liczyć, żadnych czułości. Wiadomo,że nie jest całkiem zły i napisze i gdzieś zaprosi. Jednak daje sprzeczne sygnały. Może to kryzys, bo miał ostatnio duże stresy, ale chwilowo się skończyły. Może do tego nie dojrzał? A może on nie umie kochać? Lub kocha, a nie wie,że to to? Nie wiem co mam robić. Zerwać? Być z nim, ale chwilowo zerwać kontakt? Udawać niedostępną?

Czemu on nie może do Ciebie jeździć, co to za powody?

On nigdy Cię nie pokochał, wyznał miłość pod przymusem (ultimatum), żeby Cię nie stracić.

Teraz też nie chce Cię stracić, stąd sprzeczne sygnały.

Co zrobić? Odejść na zawsze i liczyć się z tym, że jak zerwiesz to odezwie się i powie że jednak zmienił zdanie i kocha. I wtedy nie wrócić, bo już raz powiedział że kochał pod przymusem, więc powie drugi raz a po pół roku mu przejdzie albo pozna inną.

[analein9]

Z tym, że ja po naszej rocznicy naprawdę czułam się kochana, umiał to okazać. Nie tylko słowa, ale nawet drobne gesty. Nie wydaje mi się,żeby był na tyle wyrachowany, by cały czas kłamać. No i dlaczego akurat teraz by mi mówił,ze nie wie?
Z tym, ze nie nie miałam do tej pory obaw, czy chcę z nim wiązać przyszłość, bo to mimo wszystko bardzo wartościowy człowiek, ktorego kocham i wiem, że chciałabym z nim być już zawsze. Oczywiście o ile będzie mnie kochał...

[niebieskie_oczko]

Napisane przez analein9

Z tym, że ja po naszej rocznicy naprawdę czułam się kochana, umiał to okazać. Nie tylko słowa, ale nawet drobne gesty. Nie wydaje mi się,żeby był na tyle wyrachowany, by cały czas kłamać. No i dlaczego akurat teraz by mi mówił,ze nie wie?

No popatrz, ja przy swoim facecie czuję się kochana, a o jego uczuciach świadczą przede wszystkim gesty. Pamiętaj, że słowa to tylko słowa, niektórym ludziom łatwo przychodzi mówienie. Twój facet już raz powiedział, że cię kocha, a za jakiś czas stwierdził, że jednak nie. I jak tu wierzyć w jego słowa?

[201607110949]

Napisane przez analein9

Z tym, że ja po naszej rocznicy naprawdę czułam się kochana, umiał to okazać. Nie tylko słowa, ale nawet drobne gesty. Nie wydaje mi się,żeby był na tyle wyrachowany, by cały czas kłamać. No i dlaczego akurat teraz by mi mówił,ze nie wie?
Z tym, ze nie nie miałam do tej pory obaw, czy chcę z nim wiązać przyszłość, bo to mimo wszystko bardzo wartościowy człowiek, ktorego kocham i wiem, że chciałabym z nim być już zawsze. Oczywiście o ile będzie mnie kochał...

Ale on Ciebie nie kocha, powiedział Ci to w twarz. Chcesz robić a koło zapasowe? Dla typa, który zachowuje się tak: Teraz kumple są ważniejsi, mnie potrafi w towarzystwie zignorować, na więcej jak buziaka nie mogę liczyć, żadnych czułości. Wiadomo,że nie jest całkiem zły i napisze i gdzieś zaprosi Wkręcanie sobie "a może on nie potrafi kochać" jest naprawdę żałosne. Potrafi i przekonasz się o tym bardzo boleśnie, gdy kogoś pozna i się zakocha na zabój.

[slonecznik11]

Powiem Ci jak było u mnie... Byłam z chłopakiem ponad 5 lat. W te wakacje pojechałam do pracy za granicę, przed wyjazdem między Nami było super, cudownie, wiele planów na przyszłość itp. Lecz kiedy wróciłam po 2 miesiącach nie potrafiliśmy się dogadać, pomimo wspólnych kilku lat. Oddalał się ode mnie z tygodnia na tydzień. Wpadł w nowe towarzystwo i zostawił bez słowa (to ja jeździłam i prosiłam o jakiekolwiek wyjaśnienia- stwierdził, że wypalił się).
Cierpię już ponad 2 miesiące, a on znalazł sobie najprawdopodobniej kogoś innego.

Radzę Ci przemyśl sobie moją historię, żebyś nie cierpiała tak jak ja teraz.

wczoraj założyłam nawet wątek: https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...5#post54214275

[CorkaGiddensa]

moim zdaniem traktuje Cię jak kogoś w rezerwie. Jesteś to jesteś, ale jak Cię nie ma to też niewielki żal. Przyzwyczaił się, że jesteś niezależnie od tego co zrobi. Teraz pytanie czy chcesz tkwić w tym co i tak się nie zmieni i się zadręczać, czy zacząć nowy etap w swoim życiu, a to może okazać się nie takie łatwe....

[analein9]

Usłyszałam dzisiaj radę, że mógł się wystraszyc,bo powiedział mi niedawno,że wydaje mu się, że nalegam na oświadczyny. A młodość ma swoje prawa i nie zawsze chce stabilizacji. A on mówił, że jeszcze na wszystko za wcześnie. Jesteśmy jeszcze młodzi, on dopiero kończy technikum. A może go tylko usprawiedliwiam...

[niebieskie_oczko]

Napisane przez analein9

Usłyszałam dzisiaj radę, że mógł się wystraszyc,bo powiedział mi niedawno,że wydaje mu się, że nalegam na oświadczyny. A młodość ma swoje prawa i nie zawsze chce stabilizacji. A on mówił, że jeszcze na wszystko za wcześnie. Jesteśmy jeszcze młodzi, on dopiero kończy technikum. A może go tylko usprawiedliwiam...

Jak dla mnie tylko go usprawiedliwiasz.
Wystraszyć się? A nie mógł spokojnie porozmawiać i wyjaśnić, że dla niego za wcześnie? Poza tym, co to znaczy, że "wydaje się mu". To nalegasz na oświadczyny czy mu się wydaje?
Kompletnie nie rozumiem tekstu, że młodość ma swoje prawa. Jakie to prawa?

W ogóle to z tego co właśnie napisałaś, to mam wrażenie, że facet w ogóle poważnie nie podchodzi do waszego związku.

[Istielig]

Naprawde rok musialas czekac na to, by jeszcze pod przymusem, facet powiedział Ci, ze Cie kocha? nie wydalo Ci sie to nigdy dziwne i podejrzane? Ty mu mowilas, ze go kochasz?
Teraz on Ci wprost powiedział, ze Cie jednak nie kocha. Jak dla mnie jest to koniec zwiazku i nie ma co ratowac. Teraz Cie olewa i koledzy wazniejsi, napisalas ze technikum dopiero konczy, nie dorosl jeszcze do powaznego związku, jakiego Ty juz oczekujesz.
Jak juz ktos powiedzial, to nie jest tak, ze ktos nie potrafi kochac, on nie po prostu nie pokochal Ciebie.
To trudne, ale zostaw go, jak juz czas podleczy rany rozejrzyj sie za facetem ze spojrzeniem na zycie podobnym do Twojego.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez analein9

Usłyszałam dzisiaj radę, że mógł się wystraszyc,bo powiedział mi niedawno,że wydaje mu się, że nalegam na oświadczyny. A młodość ma swoje prawa i nie zawsze chce stabilizacji. A on mówił, że jeszcze na wszystko za wcześnie. Jesteśmy jeszcze młodzi, on dopiero kończy technikum. A może go tylko usprawiedliwiam...

A nalegasz?
Zresztą o jakich zareczynach mowa, skoro on cie nawet nie kocha.

[Nora90]

Ogólnie chłopak jest inteligentny i sprytny. Rzeczywiście wyznał jej miłość, ale w sumie pod przymusem (żeby jej nie stracić). A chyba każdy wie, że facet jak rzeczywiście kocha to wcale nie trzeba go namawiać do wyznawania uczuć.

Nie kocha autorki i wprost mówi jej, że nie wie czy kiedyś pokocha. Teraz może z nią być, bo mu tak wygodnie. Ale jak się pojawi ktoś, w kim na prawdę się zakocha, to autorkę zostawi, a ta nie będzie mogła mu wyrzucać jaki to zły, jak ją oszukał. Bo przecież był z nią szczery i postawił sprawę jasno.

Także autorko... zastanów się, czy taki układ Ci pasuje i daje satysfakcję.

[analein9]

Napisane przez PaulinciaKWC

A nalegasz?
Zresztą o jakich zareczynach mowa, skoro on cie nawet nie kocha.

Nie nalegam. Ostatnio rzeczywiście dużo się nasłuchał o ślubie, zaręczynach itd., ale to tylko była rozmowa na takie tematy,jak na każde inne, ewentualnie poinformowanie o zaręczynach koleżanek. Rzeczywiście mógł się poczuć odrobinę "osaczony", ale sama teraz nie chcę tego. A po tym wyzwaniu to już w ogóle...

[201607110949]

Napisane przez analein9

Nie nalegam. Ostatnio rzeczywiście dużo się nasłuchał o ślubie, zaręczynach itd., ale to tylko była rozmowa na takie tematy,jak na każde inne, ewentualnie poinformowanie o zaręczynach koleżanek. Rzeczywiście mógł się poczuć odrobinę "osaczony", ale sama teraz nie chcę tego. A po tym wyzwaniu to już w ogóle...

możesz jeszcze raz, bardziej klarownie? Bo nie bardzo rozumiem jak gadka "ale śniegu napadało" ma się do "ale ładny pierścionek zaręczynowy widziałam w Kruku".

[analein9]

Napisane przez SALIX

możesz jeszcze raz, bardziej klarownie? Bo nie bardzo rozumiem jak gadka "ale śniegu napadało" ma się do "ale ładny pierścionek zaręczynowy widziałam w Kruku".

Gdy np byliśmy na weselu miesiąc temu, to mówiłam mu, że ja chciałabym taką i taką obrączkę KIEDYŚ, czy chciałabym taki bukiet jak dał mi na pierwszej randce, itd. Wspominałam mu ostatnio o ślubie czy zaręczynach koleżanek w moim wieku (no ale nie miałam nic na myśli, to było tylko informowanie). Ale rzeczywiście w ostatnim czasie tych informacji o ślubie i zaręczynach się sporo nagromadziło i widziałam, że po którejś tam, średnio uśmiecha mu się o tym rozmawiać.

[Erykah_B]

Mój były nie wiedział co do mnie czuje przez 2,5 roku. Głupia byłam, że to ciągnęłam, ale dziś już wiem, że nigdy więcej. Byłam finalnie z kimś kto mnie bardzo lubi, ale jak przyszło co do czego i pojawiła się przed nami wizja wspólnej decyzji, to okazało się, że tylko ja chcę robić coś dalej w życiu wspólnie.

[tranqil babe]

Napisane przez analein9

Usłyszałam dzisiaj radę, że mógł się wystraszyc,bo powiedział mi niedawno,że wydaje mu się, że nalegam na oświadczyny. A młodość ma swoje prawa i nie zawsze chce stabilizacji. A on mówił, że jeszcze na wszystko za wcześnie. Jesteśmy jeszcze młodzi, on dopiero kończy technikum. A może go tylko usprawiedliwiam...

Wybacz autorko, może napisze ostro, ale weź sie ogarnij. Czasami kobiety maja straszna tendencje do ignorowania faktów. ON CIEBIE NIE KOCHA i powiedział Ci to wprost. Czego jeszcze nie rozumiesz?

Jakby Ciebie kochał to by Ci to powiedział, ale powiedział jasno i wyraznie, ze nie wie co czuje (czytaj: NIE CZUJE MIŁOŚCI).

Ktos tu słusznie zauważył- robisz teraz za opcją zapasową. On tego nawet nie ukrywa. A ty za nim biegasz i udajesz że to, jak ktos na Ciebie pluje to deszcz....