Za dużo wymagam czy on jest zbyt niedojrzały?

[Alina185]

skoro coś dostał to jest jego i nikogo innego, miałam podobną sytuację, nie można ciągle mówić, że coś jest reodziców w nieskonczonosc

[topdong]

Napisane przez Meagara

Skoro matka podarowała mu tę kasę to znaczy, że jest jego.

Jakby zamiast tego kupiła mu te gry i figurki to też powiesz, że to nie jest jego tylko matki?

Naiwna jesteś. Jak trafisz chłopaka, który ma "zawód syn" to też będziesz piać koleżankom i tu na wizażu jakiego to zaradnego i bogatego faceta masz, bo przecież to "jego" pieniądze i efekt "jego" pracy?

Łatwo jest dysponować nieswoją kasą, nie ma żadnej odpowiedzialności, nic się nie traci, nie czuć "ciężaru" pieniądza. Gdyby sam musiał tyrać na te powiedzmy 1500-1800 zł, to by się 3x zastanowił czy wydać ostatnie 500 zł na jedzenie czy na gry, a potem głodować - zakładając że miałby się sam utrzymywać. Po pierwszym miesiącu by zrewidował swoje poglądy.

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;67996391]Autorko, moim zdaniem nie oczekujesz cudów. Ja Ci się w ogóle nie dziwię, że przeszkadza Ci - jak to fanie określiła Wizażanka wyżej - "zawód syn" Twojego chłopaka. [/QUOTE]

Nie jestem kobietą :P

[Djuno]

Napisane przez topdong

Łatwo jest dysponować nieswoją kasą, nie ma żadnej odpowiedzialności, nic się nie traci, nie czuć "ciężaru" pieniądza.

Najlepiej wie to autorka, która najchętniej rozporządzałaby kasą chłopaka. Oraz ty, fantazjując o tym samym.

[Oiojoioj]

Szokujące że tak mało wizażanek zauważyło wzmiankę o synie...
Koleś jest leniwym księciuniem i tyle. Na razie jest miło bo mama daje pieniądze i wszystkie dookoła niego skaczą, ciekawe co, jak się skończy. Można rzeczywiście być skupionym na studiowaniu i nie mieć jak pracować, ale on ani nie pracuje, ani nie studiuje....

ps
mnie akurat nie przeszkadza "zawód syn", ale na wizażu tendencje są chyba inne xd i rozumiem, że można nie chcieć związku z synem.

[ama4]

Napisane przez Cytrynowy_Sorbet24

Oburzenia co do tego, że mu matkuje i go wyręczam też nie rozumiem. Bo nie napisałam nigdzie, że coś za niego robię, tylko że pilnuję, żeby robił... Może pilnuję to zbyt wiele powiedziane, ale daje mu do zrozumienia lub przypominam o pewnych obowiązkach. To chyba nie jest karalne.

Dziewczyny zwracają Ci uwagę na problem, a Ty się obruszasz i stwierdzasz, że "to chyba nie jest karalne"... wyluzuj. Jak będziesz w dojrzalszym związku to zrozumiesz, że dorosłym ludziom nie trzeba nawet dawać do zrozumienia czy przypominać o pewnych obowiązkach. Po prostu każdy odpowiada za siebie.

Rozumiem Cię trochę, bo jak byłam młodsza to miałam podobnie. Jestem bardzo ambitna, czasami pewnie aż za ambitna. Zawsze poukładana, samodzielna, perfekcyjna. Trafiałam na facetów, którzy byli nieogarnięci życiowo i miałam nadzieję, że uda mi się ich zmienić. Miotałam się podobnie do Ciebie. Natomiast na jakimś etapie (niestety po wielu przykrych doświadczeniach) doszłam do wniosku, że albo trafię na osobę, która będzie mi odpowiadać, albo nie i wtedy lepiej być samej. Obecnie mam zdecydowanie luźniejsze podejście do życia, mój partner nie musi być ideałem, ja też nim nie jestem, jak mogę mu coś podpowiedzieć to mówię, ale generalnie wychodzę z założenia, że każde z nas jest dorosłe i odpowiada za siebie.