2017-07-18, 16:03 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Może jednak do siebie nie pasujemy?
Witajcie dziewczyny i być może jacyś rodzynkowi faceci
Kilka dni zastanawiałam się czy założyć konto i po raz pierwszy nie tylko czytać posty innych, ale napisać coś od siebie. Jednak ostatnia rozmowa z partnerem postawiła mnie w takiej sytuacji, że nie mogę logicznie ułożyć tego w głowie sama. Potrzebuje obiektywnej oceny kogoś kto nie zna tematu. Waszej Jestem w związku od 5 lat. Obecnie ja i mój partner mamy po 24 lata. Nie zawsze było kolorowo, zdarzały się tarcia mniejsze i większe, ale głównie na początku związku. Jednak przetrwaliśmy i wszystko byłoby super gdyby nie wizja przyszłości. Mój TŻ (jak to tutaj ładnie ujmujecie ) kompletnie nie próbuje się rozwinąć, przejść na jakiś kolejny poziom. Zakończył edukację na liceum (bez matury), nie dokształca się, pracuje, chociaż narzeka, że zarabia mało (ale nie szuka niczego nowego), nie ma żadnego hobby... Kiepsko to brzmi, ale to dobry człowiek, razem się śmiejemy, razem miło spędzamy czas, mam w nim wsparcie niezależnie od tego co postanowię. Ja obecnie studiuje drugi kierunek studiów. Mam wiele pasji, pracę, która wymaga kontaktu z ludźmi - w związku z tym często chciałabym kogoś przedstawić mojemu chłopakowi. Niestety słyszę wtedy "nie szukam nowych znajomości". Przez te 5 lat nie poznał nawet niektórych moich bliskich znajomych, twierdząc, że są "dziwni, głupi" i on nie chce. Cóż nie zmuszałam. Ostatnio zarzucił mi, że nie lubię jego rodziny. Mówiąc szczerze - nie znam jej. Mieszkamy w innych miastach, to on odwiedza mnie, byłam u jego rodziny może pięć razy przy jakichś większych okazjach typu wesela. Nigdy nie było szansy spokojnie usiąść i porozmawiać chociażby z rodzicami. Pociągnęłam temat i niestety wysypało się pełno rzeczy. Między innymi odmienna wizja przyszłości. Ja chciałabym za 2-3 lata pomyśleć o zamieszkaniu razem. Przecież trzeba się jakoś poznać, sprawdzić. W odpowiedzi usłyszałam, że jemu się do żadnego ślubu nie spieszy i koniec. Ja również nie chce ślubu przez trzydziestką. Kiedy zapytałam czy wyobraża sobie, że razem zamieszkamy dopiero po trzydziestce i w dodatku po ślubie - nie odpowiedział. Powiedział natomiast, że moje poglądy są jakieś głupie, że się ciągle czepiam i koniecznie chce się pokłócić. Że wyrzucam mu, że jest beznadziejny (zwróciłam mu uwagę, że powinien bardziej przykładać wagę do terminów faktur, bo naliczyli mu karę). Planujemy wyjazd na wakacje, więc dodatkowo usłyszałam, że on jedzie bo ja chce, a on nie ma z tego żadnej frajdy. (To dopiero nasz drugi wspólny wyjazd). Jest wiele rzeczy, z których zrezygnowałam bądź je ograniczyłam ze względu na niego. Ale powoli zaczynam się męczyć, a to co usłyszałam daje mi do myślenia. Zrobił się też dużo bardziej zazdrosny niż wcześniej. Denerwuje się nawet o wyjścia z koleżankami (co zdarza się jakieś 2-3 razy w miesiącu bo mieszkamy prawie 100 km od siebie). Czy ja przesadzam? Może to jest normalne myślenie, a ja faktycznie oczekuje cudów? Chciałabym żeby tak długi związek miał jakieś długoterminowe plany w stylu "za dwa lata pomyślimy o przeprowadzce na swoje", a nie "za tydzień jedziemy nad morze, a później nie wiadomo". Czy jest sens to ciągnąć? |
2017-07-18, 16:20 | #2 |
Konto usunięte
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Dziewczyno, 5 lat razem, 24 lata, i za 2-3 lata dopiero ze sobą zamieszkać?
Twój facet cię nie szanuje, mówi, że twoje poglądy są głupie, twoi znajomi (mimo że ich nie zna) są głupi. Jaki on musi być za☠☠☠isty w łóżku, że Ty z nim jesteś? Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka |
2017-07-18, 16:21 | #3 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 2 276
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
W mojej opinii nie ma sensu. Typowy związek młodych ludzi, którym rozjechały się oczekiwania i plany na przyszłość. Tylko dopyta. A dzieci? Kwestie finansowe? Macie ustalone?
__________________
|
2017-07-18, 16:21 | #4 | |||||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
|||||
2017-07-18, 17:03 | #5 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
A jakieś pozytywy tego związku? Bo po tym, co przeczytałam, ewakuowałabym się w pośpiechu.
Naprawdę, trudno o bardziej beznadziejnego faceta. |
2017-07-18, 17:50 | #6 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 768
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Zaczęliście być ze sobą w takim wieku kiedy wchodzi się w dorosłość, studia/pierwsza praca, usamodzielnianie się. I po prostu wasze plany na przyszłość, styl życia i oczekiwania się nie pokrywają. Dziwi mnie że jesteście pięć lat razem, a nie rozmawialiście o przyszłości. Rozumiem że jak ma się 19 lat to może się o tym nie rozmawia, ale przez te pięć lat w ogóle o tym nie rozmawialiście? A co do pogrubionego, może dosadnie wytłumaczę: Miał facet spokój, dziewczynę, było z kim pogadać i z kim pójść do łóżka. Dla niego Eldorado. A tu ona nagle po pięciu latach zaczyna truć o jakieś deklaracje.
__________________
So much internet so little time. Edytowane przez Taranka Czas edycji: 2017-07-18 o 17:52 |
|
2017-07-18, 18:10 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 3 527
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
jeśli takie rzeczy jak to że on się nie dokształca i nie szuka lepszej pracy, nie chce się spotykać z twoimi znajomymi czy nie chce z tobą zamieszkać przeszkadzają no to tak wychodzi na to że nie pasujecie do siebie.
no bo w sumie w dwóch kwestiach to sie jemu nie dziwię, chodzi mi o to że chcesz mu przedstawic nowe osoby argumentując to pracą z ludźmi, no ja też bym nie miała na takie coś ochoty, ok na tym polegałaby praca tż spoko ale po co ja mam się z kimś kolejnym zapoznawać. ale to właśnie zależy od tego czy tobie to przeszkadza czy nie (a jak widać tak). i to samo dotyczy wyjazdu, no cóż może on faktycznie nie będzie miał frajdy z tego wyjazdu, moze mu taki sposób spędzania wolnego czasu jaki zaplanowaliście nie pasuje? też nie chciałoby mi się jechać jakbym wiedziała że ten wypad nie sprawi mi przyjemności. no ale pozatym to jak dla mnie to pozostałe kwestie też by mi przeszkadzały. skąd on wie że któś jest głupi skoro go nawet nie poznał? co to w ogóle za zarzucanie że nie lubisz jego rodziny skoro ich nie znasz? no chyba że coś powiedziałaś na ich temat, albo proponował spotkanie z nimi ale odmawiałaś. tekst o ślubie też kiepski, juz nie chodzi o ślub ale jak po tylu latach odmawia wspólnego zamieszkania razem rzucajac tylko ze mu sie do ślubu nie śpieszy to trochę to chamskie, nie potrafi użyć innych argumentów? inna sprawa to taka że widac że macie w tej kwestii chyba inne podejście wiec znak że do siebie nie pasujecie. zresztą on sam ci powiedział ze twoje poglądy są glupie, skoro tak uważa to chyba warto zastanowic sie nad rozstaniem bo pewnie w wielu innych kwestiach macie różne poglądy, a skoro uważa je za głupie to ich najzwyczajniej nie szanuje. zresztą skoro po tylu latach nie myśli o zamieszkaniu razem to pewnie cię poważnie nie traktuje |
2017-07-18, 18:23 | #8 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 99
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Dorośliście, pora się rozejść i szukać partnerów o bardziej zbliżonych oczekiwaniach.
|
2017-07-18, 18:32 | #9 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Potrafisz powiedziec cos pozytywnego o tym zwiazku i tym facecie?
Wyslane telefonem |
2017-07-18, 19:15 | #10 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Napisałyście tak dużo, że mam problem odnieść się do wszystkiego ale postaram się
Jeśli chodzi o pozytywy tego związku - po prostu lubię ten spokój, który mamy, swoje powiedzonka, żarty, rzeczy które tylko my rozumiemy. Ta więź jest dla mnie bardzo istotna. No i najbardziej oczywista rzecz - kocham go. Za wszystko i za nic jak nikogo wcześniej. Cytat:
Jeśli chodzi o dzieci bardziej ja mówiłam, że nie czuję się stworzona do macierzyństwa i jeśli kiedykolwiek zdecyduje się na dziecko to tylko jedno i zdecydowanie bliżej czterdziestki. On nie powiedział niestety nic. [1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75586416]Twój facet ma jakiś buracki zwyczaj nazywania głupimi ludzi, których nigdy nie zna. Uważa ich za dziwnych i głupich, bo ...? Dlaczego wcześniej nie dążyliście do zamieszkania razem? W ogóle to dziwne, że przez 5 lat związku nie rozmawialiście o mieszkaniu razem i o waszym podejściu do ślubu. Ogólnie zamieszkanie razem jest dość łatwe, więc dziwię się, że taki plan rozciągasz na za 2-3 lata. On jakoś uzasadnia te odzywki o twoich głupich poglądach czy tylko rzuca burackie teksty, bo tak? To akurat może być prawda niezależnie od tego, że dopiero wasz drugi wyjazd. Nie każdy lubi i chce wyjeżdżać na wakacje. To się trochę kłóci z tym, co pisałaś wcześniej: że masz w nim wsparcie niezależnie od tego, co postanowisz.[/QUOTE] On najchętniej nie wyjeżdżałby nigdzie. Najdalej ruszyłby się do sąsiedniego miasta i powrót maksymalnie do 20:00. Ja jestem przyzwyczajona do jeżdżenia, zwiedzania. Ograniczyłam to bardzo ze względu na niego i praktycznie poza wakacjami i wyjazdami do znajomych na kilka godzin - siedzę w domu. On nie lubi wyjazdów - więc nie naciskam. Ale chociaż raz w roku potrzebuje wyjazdu takiego jak ten planowany na 4-5 dni. A niestety nie pozwoli mi jechać samej ani ze znajomymi. Także zaklęte koło. Co do tego czemu chce razem zamieszkać dopiero za 2-3 lata - myślę, że to kwestia właśnie tego jego podejścia. Gdyby on też tego chciał i mielibyśmy wspólnie taki plan - byłabym gotowa wyprowadzić się nawet w ciągu miesiąca. Ponieważ z nim nie mogę na to liczyć wstrzymuje się - mam ze swoimi rodzicami cudowny kontakt, to moi najlepsi przyjaciele i nie odczuwam potrzeby ucieczki z rodzinnego domu. Cytat:
Kilka razy pytałam czemu nie jeździmy do nich, czemu nie zabierze mnie ze sobą na jakiegoś grilla czy cokolwiek - jeżdzi sam. Zabrał mnie tylko raz. Mówi, że nie wie co mi powiedzieć i ucina temat. Nie przeszkadza mi, że się nie dokształca, ale wydaje mi się, że przez to robi się zamknięty na ludzi. Nie chciałabym oczywiście poznawać go z każdą osobą, która przewinie się przez moje życie, ale dobrzy znajomi to już grono osób, które chciałabym żeby znał i bez przeszkód spędzał z nimi czas na ognisku, grillu, spotkaniu na piwo. Niestety nic z tego. Nie oczekuje deklaracji nie zależy mi na oświadczynach, ślubach i wielkich czynach. Zależy mi na partnerskim związku, w którym wspólnie realizujemy jakąś wizję. A przynajmniej jesteśmy w stanie ją ustalić. A tutaj albo źle się do tego zabieram albo nie da się ;/ a to dołujące |
||
2017-07-18, 19:36 | #11 | |||||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
|
|||||
2017-07-18, 20:17 | #12 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75592206]To chyba w każdym związku w końcu się pojawia.
Nawet nie znasz jego poglądów na najważniejsze sprawy w związku. On ci nie ma nic do pozwalania. Dajesz sobie wejść na głowę. Nie rozumiem po co ograniczyłaś wyjazdy, skoro masz potrzebę podróżowania. On może po prostu być jednym z tych ludzi, których męczy towarzystwo innych. Bycie zamkniętym na ludzi nie jest niczym obiektywnie złym, po prostu tobie nie odpowiada taki partner. Wygląda na to, że macie po prostu skrajnie różne wizje. O ile można tak powiedzieć w sytuacji, kiedy facet w sumie nie raczy wyjawić co sądzi oprócz tego, że twoje poglądy są głupie.[/QUOTE] Ograniczyłam, bo dla mnie kompromisy w związku są czymś naturalnym. Owszem nie znam jego poglądów na ważne rzeczy, ponieważ on nie chce ich ujawnić. Albo ucina temat albo mówi, że za wcześnie żeby o czymś myśleć. Towarzystwo swoich znajomych uwielbiam i potrafi wsiąknąć na wiele godzin. Nie jest może typem, który jest w centrum uwagi, ale nie jest to kwestia tego, że towarzystwo go męczy |
2017-07-18, 20:23 | #13 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Nie opisałaś żadnego kompromisu, a układ na którym tylko ty tracisz. "Zabrania" ci (w praktyce sama sobie zabraniasz) wyjazdów, a on nigdzie nie jeździ tak jak chciał.
Cytat:
|
|
2017-07-18, 20:27 | #14 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Może i sama sobie się trochę dziwię, ale trzyma mnie przy nim uczucie i fakt ile w ten związek włożyłam. Nie jestem typem osoby, która łatwo rezygnuje przy najmniejszych problemach czy niedopowiedzeniach.
|
2017-07-18, 20:32 | #15 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 22 549
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Przecież to nie są najmniejsze problemy i niedopowiedzenia. One są bardzo poważne. Gdyby to był dobry związek, to raczej nie miałabyś rozkmin związanych z wyliczaniem ile tam włożyłaś, bo w najgorszym wypadku wyszłabyś na zero. Ty masz najwyraźniej już teraz poczucie poniesionej straty.
|
2017-07-18, 20:34 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 768
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
To są fundamenty związku a nie niedopowiedzenia.
__________________
So much internet so little time. |
2017-07-18, 20:34 | #17 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
czego nie mam z przyjaciółmi: - bliskości fizycznej/seksu - wspólnych planów na przyszłość - wspólnego mieszkania - wspólnych wydatków ps. kompromis by był jakbyś jeździła sama, skoro on nie chce. |
|
2017-07-18, 20:36 | #18 | ||||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 3 527
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
szczerze to teraz widzę jeszcze wiecej argumentów za rozstaniem. ok kochasz go, ale sama miłość, możliwe że tylko z twojej strony to niestety za mało. jak dla mnie ta garstka zalet którą wymieniłaś to za mało przy takich wadach |
||||
2017-07-18, 20:41 | #19 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
---------- Dopisano o 21:41 ---------- Poprzedni post napisano o 21:38 ---------- Ale to nie są kompromisy. Co Ty jeszcze robisz z tym facetem? Rozumiem, że przyzwyczajenie, ale bez przesady. |
|
2017-07-18, 20:43 | #20 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 3 527
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
no i niestety w waszej sytuacji to twoje nie jeżdżę praktycznie nigdzie nie jest kompromisem a jedynie poświęceniem z twojej strony |
|
2017-07-18, 20:44 | #21 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
To nie tak, że miłość jest jednostronna czy coś. Naprawdę czuję się bardzo kochana. Nie wiem jak to ubrać w słowa ale jakieś małe gesty, które pokazuja zaangażowanie, codzienność, którą mamy. Nie czuję braku uczuć. Ale fakt, że ważne wspólne plany niestety nie istnieją.
Pytanie czy aby napewno nie jestem tutaj czemuś winna. Zawsze szukam najpierw winy w sobie ... |
2017-07-18, 20:46 | #22 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 104
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
No cóż... Szkoda czasu jak dla mnie. Mieszkanie razem czy nie, to akurat jest najmniejszy pikuś... Jak już słyszę gadki typu, że ktoś jedzie ze mną bo ja chcę, a on nie ma ochoty, to aż mi się włos na głowie jeży. Nie wiem na ile opłacony macie wyjazd i na jakich zasadach można zrezygnować, ale spróbowałabym to jakoś odkręcić. Wyobraź sobie, że pojedziesz na wakacje i będziesz musiała patrzeć na jego skrzywioną i wieczni niezadowoloną minę. Coś pójdzie nie tak, to będzie Ci suszył głowę, że to Twoja, że to Ty chciałaś jechać. Szkoda czasu i kasy, serio.
|
2017-07-18, 20:49 | #23 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
|
|
2017-07-18, 21:05 | #24 | |||||||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-08
Wiadomości: 5 779
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
czujesz się kochana?
czyli rozumiem, że Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
wspólne mieszkanie? Cytat:
Cytat:
#relationshipgoals |
|||||||
2017-07-19, 04:58 | #25 | |
Konto usunięte
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka |
|
2017-07-19, 06:12 | #26 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Co Wy jej wpieracie ze facet nie ujawnił jej swoich poglądów?
Ujawnił, tylko ona jest zbyt zaślepiona żeby uwierzyć w to co widzi i słyszy na co dzień. facet jasno jej komunikuje swoim zachowaniem i gadaniem ze ona nie jest taka jak powinna bo: - głupio robi, ma głupich znajomych, ma głupie potrzeby, pewnie nie lubi jego rodziny( tu mała intryga, bo parwda jest odwrotna, ona denerwuje rodzinę swoja paniusiowatoscia i głupimi studiami robionymi nie wiadomo po co), ma siedzieć na dopie w kuchni jak jego matka i misiowi prać, sprzątać i gotowac jak jego matka żeby on mógł kisić tyłek na kanapie w świętym spokoju, a nie jakieś głupie studia , głupie wyjazdy z głupimi ludźmi w głupie miejsca. Dzieci nie, bo to kłopot, kosztują i zajmować trzeba się a misiaczek jak widać nie zamierza się w życiu wysilać. W żaden sposób. Mieszkanie razem tez nie z tego samego powodu, bo to trzeba się wysilić i za wcześnie ujawnić, lepiej ofiarę omotać żeby przestała głupio myśleć, a się pójdzie z nią mieszkać jak w końcu matka z domu leniwa doope wywali albo powie że to już czas żeby synek się usamodzielnił. No to wtedy trudno. Do zastępczej mamuni. Do tego czasu powinno się jej już skutecznie podciąć skrzydełka i wybic głupoty główki. Bardzo jasne poglądy, poparte w dodatku czynami, nie rozumiem co tu jest zagadkowego? facet jest bardzo spójny w tym co robi, gada, jak żyje.
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams Edytowane przez cava Czas edycji: 2017-07-19 o 06:16 |
2017-07-19, 07:34 | #27 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2017-07
Wiadomości: 28
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Pozwólcie proszę, że dopisze jeszcze kilka rzeczy do tego opisu.
Po prostu podeszłyście do tematu bardzo radykalnie, nie spodziewałam się, że tyle osób uzna ten obraz za tak zły to jeszcze bardziej daje do myślenia i nie mam za sobą najlżejsze nocy. Dlatego czuję potrzebę dopowiedzenia jeszcze kilku elementów. Jeśli wasze zdanie się nie zmieni będę musiała naprawdę przycisnąć chłopaka wbrew jego woli i zaczynam się tego bać. W kwestii tego co powiedział o moich poglądach: Przypomina mi się jedna, główna sytuacja kiedy rzucił ten tekst. Rozmawialiśmy o wszystkim i niczym jadąc autem i przypomniała mi się czytania niedawno rozprawka o chrzcie w kościele katolickim. Powiedziałam mu, że niemowlęta zaczęto chrzcić w średniowieczu kiedy ze względu na wiele chorób często umierały. Wcześniej chrzest dotyczył ludzi dorosłych, a więc był świadomą dobrowolną decyzją i gdyby pojawiło się dziecko, a ja mogłabym zdecydować sama to nie włączałabym dziecka do żadnej wiary tylko poczekała aż będzie na tyle duże, że będę mogła mu wytłumaczyć czym jest dana wiara, z czym się wiąże i czy samo chciałoby do niej przynależeć. Właśnie wtedy usłyszałam, że mam głupie poglądy. Co do braku kompromisu: Jakiś czas temu umówiłam się ze znajomymi, których nie chciał poznać na wydarzeniu kulturowym w dalszej okolicy. Mój facet nie lubi takich rzeczy, kiedyś zabrałam go na podobne i wyszliśmy po 2h jego krzywych spojrzeć, stania przy ścianie i nie odzywania się ponad teksty, że on wraca, jest głodny, zmęczony, wróci sobie beze mnie. Tym razem więc tylko poinformowałam go, że umówiłam się z nimi na taki i taki dzień, to i to wydarzenie i pojechałam. Tego dnia zdenerwował się, że wracam późno i go olewam (byłam w domu koło 21:00, a nie jak zakładałam o 18:00), a tydzień później wytknął mi, że go nie zabrałam. Powiedziałam, że przecież ostatnio sytuacja wyglądała jak wyglądała, a nie chciałam go znowu zmuszać i jeśli chciał jechać to powiedziałam mu o tym na tyle z wyprzedzeniem, że mógł spokojnie powiedzieć, że pojedzie i on. Nie odpowiedział. Zwykle kiedy chce gdzieś pojechać - zoo, jakieś ruiny zamku, rzeka - mówi, że nie ma kasy, jest zmęczony po pracy, chce odpocząć psychicznie. Miałabym wyrzuty sumienia ciągnąć go 200km przykładowo do zoo nawet moim autem i za moje pieniądze kiedy jest zmęczony. Czasem wybierzemy się nad Wisłę, na zakupy, pojedzie ze mną kiedy mam krótsze zajęcia albo egzamin i poczeka. Teraz z wyjazdem wakacyjnym - pytałam gdzie chce jechać, żebyśmy razem wybrali ośrodek, kiedy planujemy jechać, na ile. Na wszystko odpowiedział, że jest mu wszystko jedno i żebym postanowiła sama. Co do jego zdania na temat mieszkania razem, finansów, dzieci: Uważam, że to jeszcze o wiele za wcześnie na dzieci i budowanie razem domu. Chciałabym tylko raz na jakiś czas sprawdzić czy nasza wizja jest spójna czy kompletnie różna. Nie sadzam go na ławie z latarką świdrującą oczy i nie przesłuchuje. Staram się zwyczajnie poruszając różne tematy przejść do takiej rozmowy naturalnie. Kiedy niczego się nie dowiaduje mam bardziej wrażenie, że on rzeczywiście nie myślał jeszcze o tym, czuje się zbyt młody żeby to jakoś poukładać. Osobiście chciałabym po prostu pogadać z nim gdzie kiedyś planujemy mieszkać, gdzie dla nas obojga będzie praca, gdzie mamy perspektywy na ułożenie życia. Jeśli chodzi o mieszkanie razem już teraz - zależnie od miesiąca nasze wspólne zarobki to byłoby od 3 do 4.5 tys zł. To niewiele niestety, ale wydaje mi się, że wynajem mieszkania w mniejszej miejscowości pochłonąłby razem z opłatami licznikowymi do 1500 zł. Większość dużych opłat wypada 1-2 razy do roku. Można by na nie odłożyć. A może jednak on ma rację i z takimi pieniędzmi nawet nie ma co myśleć o zamieszkaniu razem? Co do moich znajomych: Kilku z nich to faceci. Chłopak w najlepszym wypadku ich toleruje, nie chce żebym widywała się z nimi sam na sam. Ogół moich znajomych to ludzie z podobnymi do moich zainteresowaniami, bardzo otwarci, pogadają z każdym o wszystkim zarówno siedząc na trawie nad rzeką jak i w eleganckiej restauracji siedząc w sukniach i garniturach. Wydaje mi się, że mój chłopak obawia się, że wypadnie głupio, coś powie - nie jest zbyt pewny siebie. Ale z osobami, które już poznał udało mu się miło spędzić czas podczas grilla czy zwykłego łażenia po mieście. Tym bardziej nie rozumiem czemu nie chciałby poznać kolejnych 2-3 osób. Najbardziej przypadła mu do gustu koleżanka, która była kiedyś dziewczyną jego znajomego. W niej nie widzi nic złego i nigdy nie miał nic przeciwko wychodzeniu do niej. Kiedyś widzieli się też sami co na jego standardy już było wyczynem. Moja wina w tym wszystkim: Poprzednie związki nie należały w moim wydaniu do jakichś bardzo udanych. Byłam okłamywana notorycznie, zdradzana. Mimo swojej otwartości na ludzi - ciężko mi komuś zaufać. Na początku związku również i tu pojawiły się kłamstwa. Nakryłam go na nich wiele razy. Od małych w stylu "jestem w domu", a był na mieście z kolegą, po duże "po ślubie znajomego jestem zaproszony na grilla i ciasto u nich w domu, tylko najbliżsi więc nie mogę cię zabrać", a tymczasem impreza odbyła się w małej sali weselnej i poszedł tam ze świadkową. Dwie osoby z jego wcześniejszego środowiska naprawdę przeszkadzały naszemu związkowi funkcjonować. Jego "przyjaciółka" o której opinia nawet w moim mieście była gorsza niż o paniach stojących w lesie, i kumpel tłukący żonę, z wyrokiem na karku i kolejnymi zarzutami w drodze. Sączyli mu jad, namawiali do zachowań, które uderzały we mnie. To było moje jedyne ultimatum w tym związku. Ja albo oni. Wybrał mnie i nagle kłamstwa i wszystkie złe akcje się skończyły. Jedynie czasem w jakiejś sprzeczce potrafi mi powiedzieć, że nie ma znajomych i jest to mam wrażenie taki wyrzut w moją stronę, że zrezygnował z tamtej dwójki dla mnie to czemu się dziwię, że teraz nie bardzo ma do kogo się odezwać. Z resztą swoich znajomych ma ograniczony kontakt - wielu z nich wyjeżdża regularnie za granicę albo wyprowadziło się do innych miast i nie da się z nimi widywać często. Na pewno jestem pełna obaw. Dużo analizuje, dużo myślę, układam sobie w głowie. Kiedy już o coś go zapytam z pewnością jest to przemyślane i sformułowane pytanie nie pozostawia furtki ucieczki w postaci możliwości wymigania się głupim tekstem. Stąd jego ucinanie tematów - nie ma lepszej opcji. Nie wiem czy dobrze to opisałam - mam taką nadzieję, Jeśli wasza opinia pozostanie tak radykalna - to jest ze mną coś nie tak i muszę podjąć jakieś kroki. Edytowane przez NadiaEm Czas edycji: 2017-07-19 o 07:38 |
2017-07-19, 07:42 | #28 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 4 592
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Cytat:
Dodam ,że warto dopuścić do siebie myśl ,że czasem miłość nie wystarczy ,żeby zbudować udany i trwały związek. Doczytałam ,co napisałaś autorko i nie podoba mi się ten chłopak ,sorry.Wieje egoista ,na dodatek z kompleksami.Nie ma argumentu ,nie dyskutuje tylko głupie i już.On oczekuje ,że ty się dostosujesz do niego ,zaniżysz loty i będziesz pasowała do niego i jego rodziny. Nie wiem ,czy chciałabym całe życie ustępować, zastanawiać się ,czy go nie urażę ,czy nie jest zmęczony.To nie są kompromisy , on po kawałeczku cię urabia ,żebyś rezygnowała z kolejnych rzeczy. Dla mnie to w końcu będzie jeden z tych przechodzonych związków , których obecnie pełno, 10 lat razem ,12 lat a o małżeństwie i dzieciach ani słychu ani widu ,bo misiu nie jest gotowy. Jasne jest ,że na tyle jesteście długo ze sobą ,że tutaj nie ma co go tłumaczyć albo siebie ,że nie chcesz naciskać na deklaracje. A właśnie naciskaj ,masz do tego prawo ,czas płynie i nic ci go nie wróci. Wóz albo przewóz. Ile jeszcze życia chcesz mu oddać zanim się zdecyduje albo nie ,rok ,dwa? Miej świadomość ,że to może nie nastąpić a do rodziny cię nie zaprasza ,bo nie jesteś tą ,którą chciałby się im pochwalić. Edytowane przez robcia Czas edycji: 2017-07-19 o 07:54 |
|
2017-07-19, 08:13 | #29 |
po drugiej stronie szafy
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Jesteś. Jesteś winna tkwienia na siłę w związku, który nie ma przyszłości. A i z teraźniejszością jest w tym związku cienko.
Ba, z tego co piszesz, to ten związek od początku był do bani.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany |
2017-07-19, 09:27 | #30 |
lokalna gwiazda
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 804
|
Dot.: Może jednak do siebie nie pasujemy?
Trzymasz się tego faceta, jakby naprawdę było czego. A tymczasem samo czytanie o jego cechach charakteru zniechęca i męczy.
Skończysz jako frustratka i sama sobie będziesz winna. |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:56.