Zmiana miasta na mniejsze-czy popełniam błąd?

[poduszeczka22]

Dziewczyny,

nie radze juz sobie sama, stad ten watek. Postaram sie w skrocie- 3 lata trmu wyjechalam na studia- miasto, ktore wybralam jest 7h od domu, studia- nie jest zle, praca bedzie ale bez szalu. Glownym powodem wyboru tego miasta byl moj chlopak (oszukiwalam sama siebie, ze wcale nie, ale tak bylo) , z ktorym jestesmy kilka dobrych lat razem. Kochamy sie, mam znajomych, mialabym pewnie prace ale jest jeden problem-nie znosze tego miasta. Nie wiem, czy dlatego, ze jestem tak daleko od domu, czy przez fakt, ze gdyby nie moj tz nigdy bym w nim nie byla i juz dawno bym z niego wyjechala czy wszystko po trochu,ale mecze sie strasznie, nie czuje sie w nim dobrze. Wracam do domu rzafko, wiec mialam czas by sie zaklimatyzowac, polubic je- nic z tego.

I tu pojawia sie moj dylemat- moge w tym roku wyjechac, pojsc do miasta blizej domu, na uczelnie ktora daje mi wieksze pole do popisu i na spelnienie moich planow, ale jest mniejsze, wszyscy strasza, ze nie znajde pracy. Poza tym, zaczniemy zyc z tz na odleglosc, za jakis czas moze sie przeprowadzic, ale bardzo niechetnie.

czy cos jest ze mna nie tak, ze nie potrafie odnalezv sie w tym miescie i chce rzucic te 3 lata zycia? Mimo, ze mam tz ktorego kocham, nie potrafiesie tam odnalezc??? Co zrobilybysvie na moim miejscu??

[Fleur_D]

Napisane przez poduszeczka22

Dziewczyny,

nie radze juz sobie sama, stad ten watek. Postaram sie w skrocie- 3 lata trmu wyjechalam na studia- miasto, ktore wybralam jest 7h od domu, studia- nie jest zle, praca bedzie ale bez szalu. Glownym powodem wyboru tego miasta byl moj chlopak (oszukiwalam sama siebie, ze wcale nie, ale tak bylo) , z ktorym jestesmy kilka dobrych lat razem. Kochamy sie, mam znajomych, mialabym pewnie prace ale jest jeden problem-nie znosze tego miasta. Nie wiem, czy dlatego, ze jestem tak daleko od domu, czy przez fakt, ze gdyby nie moj tz nigdy bym w nim nie byla i juz dawno bym z niego wyjechala czy wszystko po trochu,ale mecze sie strasznie, nie czuje sie w nim dobrze. Wracam do domu rzafko, wiec mialam czas by sie zaklimatyzowac, polubic je- nic z tego.

I tu pojawia sie moj dylemat- moge w tym roku wyjechac, pojsc do miasta blizej domu, na uczelnie ktora daje mi wieksze pole do popisu i na spelnienie moich planow, ale jest mniejsze, wszyscy strasza, ze nie znajde pracy. Poza tym, zaczniemy zyc z tz na odleglosc, za jakis czas moze sie przeprowadzic, ale bardzo niechetnie.

czy cos jest ze mna nie tak, ze nie potrafie odnalezv sie w tym miescie i chce rzucic te 3 lata zycia? Mimo, ze mam tz ktorego kocham, nie potrafiesie tam odnalezc??? Co zrobilybysvie na moim miejscu??

Trochę nie rozumiem obaw, bo to nie jest tak, że możemy pracować jedynie w miejscu, w którym skończyliśmy studia. Szczególnie, że uczelnia daje większe perspektywy.

[December12]

To bardzo trudna kwestia. Sama po sobie wiem, że mieszkanie w mieście które się lubi potrafi bardzo poprawić samopoczucie i jakość życia. Mieszkanie blisko rodziny też ma znaczenie. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że nie wiesz czy tamto miasto będzie Ci odpowiadać, czy znajdziesz pracę i czy Wasz związek przetrwa. Musisz ustalić priorytety. Możesz też spróbować wyjechać na magisterkę i najwyżej jeśli nie uda Ci się znaleźć pracy/miasto nie będzie Ci jednak odpowiadać, wrócić. Mam znajomą która tak zrobiła, była w związku na odległość przez te 2 lata.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Napisane przez poduszeczka22

I tu pojawia sie moj dylemat- moge w tym roku wyjechac, pojsc do miasta blizej domu, na uczelnie ktora daje mi wieksze pole do popisu i na spelnienie moich planow, ale jest mniejsze, wszyscy strasza, ze nie znajde pracy. Poza tym, zaczniemy zyc z tz na odleglosc, za jakis czas moze sie przeprowadzic, ale bardzo niechetnie.

Cóż bywa. Jak męczysz się w tym mieście, nie umiesz zaklimatyzować, wolałabyś być bliżej rodziny, a w tym drugim mieście masz szansę na lepsze studia, znaleźć pracę, to nie ma się czego obawiać.Kwestia tego jak dogadasz się z facetem i czy da się pogodzić wasze wizje.

[Cherry Blossom Girl]

Ja bym wypisała plusy i minusy wyjazdu do mniejszego miasta. Plusem na pewno jest uczelnia, która daje duże możliwości. Pytanie, czy znasz to drugie miasto? Czy masz tam znajomych albo przyjaciół - jeśli nie, to będziesz tam zupełnie sama. Pytanie, czy sobie z tym poradzisz i będziesz w stanie się zaaklimatyzować w nowym mieście.

[poduszeczka22]

Dziekuje za Wasze odpowiedzi. W mniejszym miescie mam kilku znajomych, sporo osob po liceum tam poszlo, mam tam tez siostre, choc ona niedlugo chce wyjechac. Bylabym blisko domu, w ktorym czuje sie swietnie, koszty wynajecia pokoju sa rowniez mniejsze.

Plusy i minusy wydaja sie byc rozsadna opcja. Najgorsze jest to, ze czekalam na ten moment prawie cale 3 lata, by moc w koncu sie wyniesc, a teraz mam watpliwosci. Najbardziej szkoda mi naszego zwiazku, czuje sie jak jakas wyrodna dziewczyna, wiekszosc osob robi zupelnie odwrotnie- jedzie tam gdzie tz, a ja chce wyjechac. Inna sprawa, ze on przy sobie ma rodzicow i jest mu dobrze, natomiast ja czuje sie, mimo wszystko, jakbym byla wiecznie na obczyznie.

[adult90]

Napisane przez poduszeczka22

Dziewczyny,

nie radze juz sobie sama, stad ten watek. Postaram sie w skrocie- 3 lata trmu wyjechalam na studia- miasto, ktore wybralam jest 7h od domu, studia- nie jest zle, praca bedzie ale bez szalu. Glownym powodem wyboru tego miasta byl moj chlopak (oszukiwalam sama siebie, ze wcale nie, ale tak bylo) , z ktorym jestesmy kilka dobrych lat razem. Kochamy sie, mam znajomych, mialabym pewnie prace ale jest jeden problem-nie znosze tego miasta. Nie wiem, czy dlatego, ze jestem tak daleko od domu, czy przez fakt, ze gdyby nie moj tz nigdy bym w nim nie byla i juz dawno bym z niego wyjechala czy wszystko po trochu,ale mecze sie strasznie, nie czuje sie w nim dobrze. Wracam do domu rzafko, wiec mialam czas by sie zaklimatyzowac, polubic je- nic z tego.

I tu pojawia sie moj dylemat- moge w tym roku wyjechac, pojsc do miasta blizej domu, na uczelnie ktora daje mi wieksze pole do popisu i na spelnienie moich planow, ale jest mniejsze, wszyscy strasza, ze nie znajde pracy. Poza tym, zaczniemy zyc z tz na odleglosc, za jakis czas moze sie przeprowadzic, ale bardzo niechetnie.

czy cos jest ze mna nie tak, ze nie potrafie odnalezv sie w tym miescie i chce rzucic te 3 lata zycia? Mimo, ze mam tz ktorego kocham, nie potrafiesie tam odnalezc??? Co zrobilybysvie na moim miejscu??

Wyjechałabym do miasta w którym twierdzisz, iż jest lepsza uczelnia. Pracę docelową to możesz podjąć po studiach w każdej miejscowości w której będą oferty, więc nie musisz żyć w mieście studenckim, może to być przecież etap przejściowy, na czas studiów.

W jakiej odległości jest miasto w którym obecnie studiujesz od miasta do którego chciałabyś się przenieść?

[poduszeczka22]

Napisane przez adult90

Wyjechałabym do miasta w którym twierdzisz, iż jest lepsza uczelnia. Pracę docelową to możesz podjąć po studiach w każdej miejscowości w której będą oferty, więc nie musisz żyć w mieście studenckim, może to być przecież etap przejściowy, na czas studiów.

W jakiej odległości jest miasto w którym obecnie studiujesz od miasta do którego chciałabyś się przenieść?

Odleglosc od domu obecnie to 350km, odleglosc miasta do ktorego chcialabym isc od domu to 50km

[adult90]

Napisane przez poduszeczka22

Odleglosc od domu obecnie to 350km, odleglosc miasta do ktorego chcialabym isc od domu to 50km

Zapytam inaczej: jaka byłaby odległość między Tobą a chłopakiem?

[poduszeczka22]

Napisane przez adult90

Zapytam inaczej: jaka byłaby odległość między Tobą a chłopakiem?

Rzeczywiscie pogmatwałam -300km

[Rena]

Napisane przez poduszeczka22

Rzeczywiscie pogmatwałam -300km

moze nie pogmatalas tylko juz teraz nie planujesz tam jezdzic?

[poduszeczka22]

Napisane przez Rena

moze nie pogmatalas tylko juz teraz nie planujesz tam jezdzic?

Mysle, ze raz na 2 tyg będę w stanie pojechać, ale to tyle. To nie jest jakaś wielka przeszkoda ale jednak znacząca zmiana.

[2cfaa0a5c37026ea4ab814c74c2acc8bc9bbc2c1]

Miałam ten sam problem. Wszyscy mi wmawiali, że popełniam błąd, ale ja postawiłam na swoim. W końcu czuję się komfortowo i jestem zadowolona z uczelni

[poduszeczka22]

[1=2cfaa0a5c37026ea4ab814c 74c2acc8bc9bbc2c1;5944144 1]Miałam ten sam problem. Wszyscy mi wmawiali, że popełniam błąd, ale ja postawiłam na swoim. W końcu czuję się komfortowo i jestem zadowolona z uczelni [/QUOTE]

Dziwi mnie bardzo ta presja ze strony niektórych ludzi, ktorym wydaje sie, ze studia w wiekszym miescie to od razu kariera, a jakakolwiek zmiana to wielki błąd..

A czy mogę zapytać czy jestes z tz teraz na odległość, czy nie dotyczyla Cie ta kwestia??

[skara]

Dla mnie ogólna sympatia dla miasta jest ważna. Wiadomo, związek bardzo ważna rzecz, ale chyba nie potrafiłabym mieszkać w miejscu, którego nie lubię. Najprawdopodobniej bym się przeniosła na Twoim miejscu.

[poduszeczka22]

Napisane przez skara

Dla mnie ogólna sympatia dla miasta jest ważna. Wiadomo, związek bardzo ważna rzecz, ale chyba nie potrafiłabym mieszkać w miejscu, którego nie lubię. Najprawdopodobniej bym się przeniosła na Twoim miejscu.

Mam bardzo podobnie, uważam, że miasto ma wpływ na nasze samopoczucie i styl życia. Niestety wielkszosc osob z ktorymi rozmawiam uważa, że "wydziwiam", mam przeciez chlopa, studia, mozliwosci to po co to zmieniac. Wiec bilam sie z myslami, ze moze rzeczywiscie cuduje..

[thirky]

350 km i 7h? Czym Ty jeździsz? xD

Ogólnie rozumiem Cię w 100%, wyjechałam na studia na drugi koniec Polski żeby nie studiować w którymś z miast blisko domu, bo ich po prostu nie lubiłam, źle się tam czułam. Wszyscy odradzali, były awantury ale uparłam się i pojechałam i nie żałuję. Dla mnie to jest podstawa żeby dobrze czuć się w miejscu w którym się mieszka, po co się męczyć?
Tylko czy jesteś na 100% pewna że w tym mniejszym mieście będzie Ci dobrze? Lubisz je?

[celka2000]

Rozumiem, ze przeprowadzilas się 350km głownie dla chłopaka...
Czy nie jest przypadkiem tak, ze teraz próbujesz od niego uciec?
A szkola była i jest tylko pretekstem (?)

[adult90]

Napisane przez celka2000

Rozumiem, ze przeprowadzilas się 350km głownie dla chłopaka...
Czy nie jest przypadkiem tak, ze teraz próbujesz od niego uciec?
A szkola była i jest tylko pretekstem (?)

Też takie odniosłam wrażenie...liczy się tylko odległość od domu... nie od ukochanego....
Być może to podświadoma ucieczka od nieudanego związku.

[201606270916]

Napisane przez poduszeczka22

Dziewczyny,

nie radze juz sobie sama, stad ten watek. Postaram sie w skrocie- 3 lata trmu wyjechalam na studia- miasto, ktore wybralam jest 7h od domu, studia- nie jest zle, praca bedzie ale bez szalu. Glownym powodem wyboru tego miasta byl moj chlopak (oszukiwalam sama siebie, ze wcale nie, ale tak bylo) , z ktorym jestesmy kilka dobrych lat razem. Kochamy sie, mam znajomych, mialabym pewnie prace ale jest jeden problem-nie znosze tego miasta. Nie wiem, czy dlatego, ze jestem tak daleko od domu, czy przez fakt, ze gdyby nie moj tz nigdy bym w nim nie byla i juz dawno bym z niego wyjechala czy wszystko po trochu,ale mecze sie strasznie, nie czuje sie w nim dobrze. Wracam do domu rzafko, wiec mialam czas by sie zaklimatyzowac, polubic je- nic z tego.

I tu pojawia sie moj dylemat- moge w tym roku wyjechac, pojsc do miasta blizej domu, na uczelnie ktora daje mi wieksze pole do popisu i na spelnienie moich planow, ale jest mniejsze, wszyscy strasza, ze nie znajde pracy. Poza tym, zaczniemy zyc z tz na odleglosc, za jakis czas moze sie przeprowadzic, ale bardzo niechetnie.

czy cos jest ze mna nie tak, ze nie potrafie odnalezv sie w tym miescie i chce rzucic te 3 lata zycia? Mimo, ze mam tz ktorego kocham, nie potrafiesie tam odnalezc??? Co zrobilybysvie na moim miejscu??

To na pewno decyzja o zmianie miasta a nie rozstaniu? Co tak naprawdę nie odpowiada Ci w obecnym mieście?

W nowym mieście nie jest powiedziane że będziesz utrzymywać relacje z dotychczasowymi znajomymi. Nie będziesz też wcale częściej w domu. Będziesz mieć tam po prostu bliżej ale nie na tyle blisko żeby sobie wyskoczyć wieczorem i tego samego dnia wrócić bo kolejnego dnia rano uczelnia. Wolne weekendy będziesz dzielić między TŻ a rodzinę - czyli dalej będzie do pokonania kilka godzin jazdy ale w drugą stronę. No i będziecie mogli przyjeżdżać na zmianę.

Poza tym lepsza uczelnia ale większe problemy z pracą? O jakim mieście myślisz docelowo Ty a o jakim Twój partner?

[Koci Pazur]

Uczelnia lepsza, to na plus. Ale problem z pracą. Oczywiście po ukończeniu studiów nikt Cię lina okrętową w tym mniejszym mieście nie przywiąże, ale jednak czegoś w zawodzie, albo w okolicach, mogłabyś się w większym mieście pewnie doszukać i już na magisterce i po nie mieć pustki w CV. Chyba że w tym mniejszym też znajdziesz.

Ja bym się mocno zastanowiła, co oznacza fakt, że p kilku latach związku wolisz być 300 km od chłopaka, niż 350 kilometrów od domu. Sama wiesz, że uczelnia to tylko przykrywka, wspominasz o niej mimochodem, ale tak naprawdę chodzi o Twoje samopoczucie w mieście.

Mieszkacie razem z chłopakiem? Dobrze Wam się układa? Ja, jeśli miałabym możliwość studiowania i rozwoju tam gdzie jestem to nigdy w życiu nie wyprowadziłabym się na dwa lata daleko od faceta, którego kocham. A nawet jeśli Wasz związek przetrwa, to co potem? Tż chyba nie jest entuzjastą przeprowadzki do mniejszego miasta. Rozmawialiście w ogóle o tym, co zrobicie? Może po studiach jakieś inne miasto wchodziłoby w grę?

Myślę, że to kwestia priorytetów, ale jakby mi facet powiedział, że wyprowadza się 300km ode mnie bo chce być bliżej domu, to myślę, że byśmy się pożegnali.

[201607211025]

Nie wmawiajcie dziewczynie, że ucieka od chłopaka, bo słowem nie wspomniała, że im się nie układa.

---------- Dopisano o 10:58 ---------- Poprzedni post napisano o 10:56 ----------

Napisane przez thirky

350 km i 7h? Czym Ty jeździsz? xD

Piechotą. Nie wpadłaś na to, że może jedzie z przesiadką?

[celka2000]

a czemu Autorka usunela wszystkie posty?