Zabluszczam mojego faceta. Pomocy! - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-02-27, 09:12   #1
arctic_fox
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 3

Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!


Cześć. Założyłam nowe konto w celu zachowania anonimowości. Sprawa jest dla mnie wstydliwa... Będzie długo, za co z góry przepraszam.

W skrócie: zrobił się ze mnie straszny bluszcz i cierpi na tym mój związek, ja sama i, jak się domyślam, mój TŻ. Mam 21, on 22. Razem od 4 lat.

Żyję od półtora roku w związku na odległość, widujemy się średnio co dwa tygodnie. Kiedy się widzimy, w ogóle nie przejawiam takich zachowań, ja robię swoje, on swoje, potem robimy coś razem, nikt nie widzi problemu. Wtedy umiem zająć się sobą i swoimi sprawami, studiami czy hobby. Jest sielanka.

Problem zaczyna się kiedy się rozjeżdżamy - każdy do siebie. Nie za bardzo lubimy rozmawiać przez telefon, zwłaszcza mój TŻ (tzn. ja właściwie lubię, ale kiedy on ma zły humor i nie jest zbyt chętny do prowadzenia rozmowy, nie umiem znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Wiszę niepotrzebnie na telefonie, bo bardzo za nim tęsknię i chciałabym pogadać, co się zdarzyło u niego, u mnie, etc., on wtedy często milczy, odpowiada monosylabami, ja się stresuję. Kilka razy powiedział mi, że nie może/nie ma ochoty rozmawiać, a ja głupia dalej do niego dzwoniłam - wiem, to jest chore ). Ostatnio staram się dać mu spokój, kiedy tego potrzebuje. Kiedy jest wszystko ok, to czasem rozmawiamy po kilkanaście/kilkadziesiąt minut. Ale to jest uzależnione od jego humoru! Doszło do tego, że stresuję się, kiedy mam do niego zadzwonić...

Zdaję sobie sprawę, że przesadzam. Ostatnio trochę przegięłam. Od kilku dni coś go dręczy i męczy, kontakt chwilowo osłabł (wymieniamy kilka smsów dziennie), powiedział mi, że nie chce rozmawiać. Ok. To taki typ, który "wycofuje się do jaskini", kiedy coś go gryzie. Potem napisał mi sms (kiedy już spałam) z pytaniem, o której jutro wstaję. A ja sobie wytłumaczyłam, że może chciał, żebym go obudziła telefonem rano (miał wcześnie zajęcia) i... dzwoniłam do niego rano kilka razy (może 6-7). Zapytał, czy postawiłam sobie za cel uprzykrzanie mu życia. Na co odpisałam, że po prostu chcę się przydać.

I tu leży pies pogrzebany. Chcę być potrzebna. Przydawać się. Być dawcą. Poświęcać się. Wtedy czuję, że "zasłużyłam". Potrzeba ciągłej uwagi i kontroli bierze się z kompleksów. Nie umiem sobie przetłumaczyć, że kocha mnie za to, jaka jestem, a nie za to, co dla niego robię. I sama działam na szkodę tego związku... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Pewnie zaraz polecicie wizytę u psychologa. Obawiam się, że bez tego się nie obejdzie. Tylko zastanawiam się, czy to ma teraz sens (nie stać mnie na prywatne wizyty, do NFZ czeka się 4-6 tygodni, a ja na początku lipca kończę studia w tym mieście, gdzie jestem i już tu nie wracam. Czy opłaca się iść do specjalisty, jeśli zdążę prawdopodobnie pójść na 2-3 seanse?)


Wylejcie na mnie kubeł zimnej wody. Już nie wiem, co robić...
Teraz też mnie kusi, żeby się do niego odezwać. Od wczorajszego poranka cisza. Ale jeśli on ma problem, to jak mogę siedzieć z założonymi rękami? Chciałabym go wesprzeć, poradzić, pomóc jakoś... Ciężko mi tak siedzieć na tyłku i nic nie robić. Ale im bardziej naciskam, tym bardziej on się zamyka. Ceni sobie wolność. I nie daje sobie wejść na głowę, ale przez to ja cierpię. Gdyby było po mojemu, to on by się chyba udusił. Więc wiem, że to z mojej strony coś szwankuje i że mam problem ze sobą.

Poza tym problemem to dobry związek. Wiem, że mnie kocha, ale obawiam się, że się w końcu zmęczy, jak tak dalej będę robić. Poza tym szanuje mnie (chociaż czasem ma chyba dość, raz napisał: odwal się, potem przepraszał za to, nie byłam wtedy bez winy, ale uważam, że nie powinien tak powiedzieć. Już lepiej, gdyby się wyłączył i nie odezwał. Poza tym incydentem w porządku); robimy razem wiele rzeczy (filmy, czytanie, kino, chodzimy na sanki i na basen, etc.); mamy podobne poglądy na życie, religię i politykę (nie takie same, ale zbliżone); wspiera mnie w jakichś trudnościach, np. kiedy pokłócę się z rodzicami, martwię się sesją, etc.; wzajemnie motywujemy się do rozwoju (to też jest niepokojące, bo chwilami wydaje mi się, że rozwijam się tylko po to, żeby mu się spodobać... Ale znajduję w tym autentyczną przyjemność, więc to chyba jednak hobby); mamy o czym rozmawiać, itd.

Czasem boję się, że przestanie mnie kochać. Potrzebuję częstych zapewnień o miłości. Lubię się przytulać i być blisko - może dlatego kiedy jesteśmy razem, to wszystko jest w porządku. Od razu wyjaśniamy każdą sprawę/nieporozumienie, coś tam sobie tłumaczymy. Na odległość - klapa.

Tak czytam to, co napisałam i widzę, że jest źle...

Edytowane przez arctic_fox
Czas edycji: 2013-02-27 o 09:28
arctic_fox jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 09:23   #2
zieloneoliwki
Raczkowanie
 
Avatar zieloneoliwki
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 250
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Ja nie wiem czy to jest 'zabluszczenie'. Może tak, ale z drugiej strony trochę się nie dziwię Twojego zakłopotania. Po 4 latach związku Jego coś gryzie, a on nie chce Ci nawet choćby ogólnikowo powiedzieć o co chodzi. Jeśli ma jakiś problem, to powinnaś być pierwszą, bądź jedną z tych osób, której mógłby się wygadać. Ja rozumiem że może i ma taki charakter, ale kurcze- ja też w takiej sytuacji czułabym niepokój, że coś jest nie tak, że on nie czuje tego, że ma we mnie oparcie.

z tymi telefonami to faktycznie przegięcie Musisz znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby non stop nie wydzwaniać. Naprawdę może poczuć Twoją nachalność- 6 czy 7 telefonów? Zdecydowanie przeginasz
Powiedz mu jednak, że chciałabyś kilka razy w tygodniu porozmawiać z nim przez telefon, gadu gadu czy smsy. To normalne, że kiedy się nie widzicie też chciałabyś wiedzieć co u niego. On się nie interesuje tym co u Ciebie słychać?

Natomiast, nie bardzo rozumiem o co chodzi w tym zdaniu o uprzykrzaniu sobie życia?
__________________
69-68-67-66-65-64-63-62-61-60-59-58-57-56

od 25.12.2013 Szczęśliwa Narzeczona!
zieloneoliwki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 09:38   #3
arctic_fox
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 3
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez zieloneoliwki Pokaż wiadomość
Ja nie wiem czy to jest 'zabluszczenie'. Może tak, ale z drugiej strony trochę się nie dziwię Twojego zakłopotania. Po 4 latach związku Jego coś gryzie, a on nie chce Ci nawet choćby ogólnikowo powiedzieć o co chodzi. Jeśli ma jakiś problem, to powinnaś być pierwszą, bądź jedną z tych osób, której mógłby się wygadać. Ja rozumiem że może i ma taki charakter, ale kurcze- ja też w takiej sytuacji czułabym niepokój, że coś jest nie tak, że on nie czuje tego, że ma we mnie oparcie.

z tymi telefonami to faktycznie przegięcie Musisz znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby non stop nie wydzwaniać. Naprawdę może poczuć Twoją nachalność- 6 czy 7 telefonów? Zdecydowanie przeginasz
Powiedz mu jednak, że chciałabyś kilka razy w tygodniu porozmawiać z nim przez telefon, gadu gadu czy smsy. To normalne, że kiedy się nie widzicie też chciałabyś wiedzieć co u niego. On się nie interesuje tym co u Ciebie słychać?

Natomiast, nie bardzo rozumiem o co chodzi w tym zdaniu o uprzykrzaniu sobie życia?
Już poprawiłam, chodziło o uprzykrzanie mu życia.

On przez telefon mi raczej tego nie powie, jeżeli jest jakiś problem. Musiałby być bardzo pilny albo bardzo poważny. Wiem, że jest zamknięty w sobie i nie lubi gadać "po próżnicy", do tej pory to akceptowałam.
Dwa lata temu zaczął wychodzić z trzyletniej depresji, bardzo mu pomagałam w tym, starałam się, bo chciałam, żeby był szczęśliwy. Trwało to około roku. Potem mu się polepszyło i stopniowo przestał potrzebować mojej pomocy, a więcej chciał robić na własną rękę i radzić sobie samemu. On potrzebował więcej wolności, a mi nagle zabrakło "celu" w życiu, bo już nie trzeba było się nim opiekować. Przestawiłam się powoli na związek partnerski, a raczej cały czas się przestawiam, bo jakoś nie mogę tego zaakceptować, że nie jestem mu potrzebna (w sensie niezbędna...) i że może mnie kochać nie za to, co dla niego robię, ale za to, jaka jestem i co sobą reprezentuję i za to, co mu się we mnie podoba...

Czy on się interesuje tym, co u mnie? Tak. Chociaż według mnie niewystarczająco, jestem takim "attention seeker" jak już napisałam i zawsze mi się wydaje, że za mało...
arctic_fox jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 09:47   #4
shawty19
Wtajemniczenie
 
Avatar shawty19
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Świętokrzyskie
Wiadomości: 2 592
GG do shawty19
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Widzisz, jeśli facet ma taki charakter, że chce zostać ze swoim problemem sam, musisz to zaakceptować. Nic nie pomoże tu nakłanianie do szczerej rozmowy. On się może jeszcze bardziej zablokować. Jesteś z nim już tyle czasu, że powinnaś sama najlepiej wiedzieć jaki on jest.
Uważam, że nie poradzisz nic w sytuacji kiedy on ma problem. Taki typ człowieka woli samemu go rozwiązać i w zasadzie później zachowuje się jak gdyby nigdy nic.
Zawsze możesz go prosić o to, żeby poświęcił Ci troszkę więcej czasu gdy się nie widzicie, ale podstawą jest to, żebyś Ty znalazła sobie jakieś zajęcie.
__________________
„Cała sztuka na tym polega, żeby nie gonić za niemożliwym.Musisz wybrać to, na czym ci najbardziej zależy.”
shawty19 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 09:55   #5
zieloneoliwki
Raczkowanie
 
Avatar zieloneoliwki
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 250
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Jeśli zawsze tak było, to chyba nie masz powodów do obaw.
Świetnie że mu pomogłaś, na pewno jest Ci wdzięczny.
Myślę że mogłaby coś tu pomóc szczera rozmowa. Powiedz jak się czujesz, że czasem chciałabyś więcej uwagi Nie widzę w tym nic złego, skoro widzicie się raz na dwa tygodnie.

Dziwne jednak są dla mnie te teksty o uprzykrzaniu mu życia. Mógł zwyczajnie zapytać dlaczego tyle razy do niego dzwoniłaś.

A Ty Autorko musisz sobie znaleźć jakieś zajęcia, żeby nie łapać non stop za telefon
__________________
69-68-67-66-65-64-63-62-61-60-59-58-57-56

od 25.12.2013 Szczęśliwa Narzeczona!
zieloneoliwki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 10:07   #6
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Ja tam uważam, że związek na odległość automatycznie wymaga większego dbania i częstszego kontaktu niż związki stacjonarne, gdy z partnerem jeśli jest potrzeba, to można się nawet i codziennie widzieć.

Na odległość tego nie ma, więc moim zdaniem trzeba bardzo dbać o kontakt, częściej dzwonić bądź pisać, żeby utrzymać tę więź.

Ja się Autorce w sumie nie dziwię. Owszem, wpadła trochę w paranoję, natomiast nie uważam, by z natury miała bluszczowe zapędy, bo to co ona pisze to nie jest "on powinien ciągle do mnie dzwonić, pisać, mysleć tylko o mnie, wszystko róbmy razem, nikt inny sie nie liczy, nikt inny nie istnieje tylko on", ja u niej widzę raczej rozpaczliwą prośbę o kontakt, o dzielenie się swoim życiem.

Związek na odległość z samej swojej natury jest trudny, a jeśli jeszcze dochodzi do tego zamknięty w sobie partner to jak dla mnie jest masakra.

Autorko, ja na twoim miejscu porozmawiałabym z partnerem, tak szczerze, że ty potrzebujesz tych rozmów i kontaktu, że nie chcesz być uzależniona od jego humorów, że przykrość sprawia ci brak tego kontaktu, że wystarczy jedna rozmowa dziennie, nie musi dzwonić na okrągło, ale żeby wymienić się wiadomościami co u was, jak dzień minął itd.

Wina, moim zdaniem, nie leży tylko w tobie. Uważam, że to jest mocno nie w porządku ze strony chłopaka, że przez jego humory ty się boisz do niego dzwonić - przecież to jest chore. Dzwonisz, jak masz czas. On np. nie odbierze, bo nie może - niech napisze smsa "Jestem zajety, oddzwonie za godzine/wieczorem/pozniej". I tyle. To normalne, że nie zawsze można odebrać telefon, to normalne, że czasem ktoś dzwoni, kiedy jesteśmy zajęci bądź nie mamy humoru, ale czy ludzie robią z tego jakiś problem? Nie. Wystarczy dać krótką informację i oddzwonić jak będzie czas/humor.

Ze swojej strony popracuj nad cierpliwością. Nie bój się dzwonić - ale zadzwoń raz, a jeśli nie odbierze, napisz np. smsa "Pewnie jesteś zajęty, prosze, oddzwon w wolnej chwili " i tyle. I czekaj na telefon, w tym czasie czymś się zajmij. Nie dzwoń po 5, 6 razy!

I nie dzwoń nad ranem... to każdego człowieka doprowadzi do szaleństwa
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 10:18   #7
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Autorko, a co ty robisz ciekawego w swoim życiu?
najlepiej wypunktuj nam tu
bo wiesz...z twojego posta bije aż obraz biednej, znudzonej, nie zajętej niczym konkretnym niuni.
Sorry, że tak ostro, ale takie było moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu tego co napisałaś w 1 poście, dla mnie, można by streścić to w zdaniu "jestem zakompleksiona, uwaga mojego faceta to jedyne co mi podnosi samoocenę, nie mam swojego życia, swoich spraw, ani istotnych zajęć prócz faceta. Jak facet się mną nie zajmuje to jestem nikim i niczym"
Kiepściutko to o tobie świadczy, prawda?
A i pewnie nie bardzo macie o czym gadać z tym facetem, skoro u ciebie nic oprócz "koffania go" się nie dzieje.
Sama bym takiej osobie w końcu napisała "odwal się"
Słuchaj, jest taka wielka masa rzeczy które studenci mogą robić w wolnym czasie, zamiast tylko czekać na telefon od misia.
Zajmij się sobą, swoimi życiowymi sprawami, jak nie masz pomysłu to ucz się języków- przynajmniej ci się to przyda w życiu bardziej niż wiszenie na telefonie.

A...i jeszcze jedna sprawa- masz rację- psujesz ten związek,facet którego opisujesz, to nie zakochany, albo chociaż zainteresowany Tobą partner. Ten facet ma cię dość, nudzisz go, męczysz wymagając ciągłej uwagi. Ty go męczysz- rozumiesz?
Jeśli to do ciebie dociera- zmień swoje zachowanie.
Jesli nie dociera, to zwizualizuj sobie- wyobraź sobie, ze twój facet to mały kociak, a ty jesteś wrednym bachorem, który ciąga kotka za ogon. Męczysz go. Z taką osobą nie chce się mieć kontaktu, stroni się od niej, a w końcu ucieka*

opis przerysowany na potrzeby dotarcia do hipokampa Autorki

ufff...ale jadu na ciebie wylałam no to teraz weźże się zbierz w kupę i zajmij czymś innym niż twój ukochany, tak, żebyś miała mu o czym opowiedzieć gdy w końcu zadzwoni (ON ZADZWONI, nie ty!)

a na koniec taka uwaga- pomijając już twoją bluszczowatość, to albo jesteś naprawdę mooocno zakopleksiona (tak, ze da się to aż wyczytać z twoich postów), albo...facet na prawdę trochę leje na ciebie.
Partnerstwa nie ma w waszym związku, skoro jesteś nieszczęśliwa i wręcz boisz się o jego humorki i to, co ci powie gdy znów zechcesz się z nim skontaktować, trochę to tak, jakbyś próbowała wyprosić u niego wiecej uczyć/zaangażowania. Słabe to, nie sądzisz???
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-02-27, 10:56   #8
201607040946
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 20 500
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

A ja cię rozumiem. To związek na odległość, więc to normalne, że tęsknisz. Myślę, że to nie charakter partnera jest winien, tylko jego temperament. Chatakter można zmienić, temperamentu - nie.
Twoja dobroć, chęć bycia potrzebną, jak napisałaś - bycia dawcą, nie jest niczym złym, po prostu nie każdy facet (i ogólnie nie każdy bez względu na płeć) potrafi to przyjąć i z tym żyć.
To niekoniecznie wynika z kompleksów. Sama też chcę być potrzebna, ważna, wręcz niezastąpiona.
Jeśli ci z tym zle, powiedz mu o tym.
201607040946 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 11:21   #9
pannaagacinska
Wtajemniczenie
 
Avatar pannaagacinska
 
Zarejestrowany: 2013-01
Lokalizacja: Siódme Niebo
Wiadomości: 2 497
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez kaguya Pokaż wiadomość
A ja cię rozumiem. To związek na odległość, więc to normalne, że tęsknisz. Myślę, że to nie charakter partnera jest winien, tylko jego temperament. Chatakter można zmienić, temperamentu - nie.
Twoja dobroć, chęć bycia potrzebną, jak napisałaś - bycia dawcą, nie jest niczym złym, po prostu nie każdy facet (i ogólnie nie każdy bez względu na płeć) potrafi to przyjąć i z tym żyć.
To niekoniecznie wynika z kompleksów.
Zgadzam sie z Toba.
La'Mbria - Wlasnie, skad u Ciebie tyle jadu?
__________________

Zlikwiduj słowo „marzenie" i zastąp je słowem „plan".
pannaagacinska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 11:49   #10
kamila2006
Zakorzenienie
 
Avatar kamila2006
 
Zarejestrowany: 2006-09
Wiadomości: 4 897
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

a ja powiem wam tak- na przykladzie mojego zwiazku. Kiedys chcialam byc dla faceta wsyzsktim, zastapic mu matke, przyjaciela, kolege, wyreczałam ("zrobie to za ciebie, zostaw") , pomagałam ("przepisac Ci notatki?") , myslalam za niego ("nastaw budzik teraz bo pozniej zapomnisz") troszczylam sie ("kochanie włoz kalesony bo juz -5 C") dzwonilam upewnialam sie ze niczego nie zapomnial, ze nie jest glodny, ze to i tamto i....? i nie bylo tak jak jest teraz. Kiedy postawilam na twoim i z mysla - zaspi? to na drugi raz bedzie pamietal o budziku, nie kupil bulek ? to pojdzie glodny do pracy, przestalam go wyreczac i teraz wlasnie jest idealnie to facet zaczal troszczyc sie o mnie !
__________________

Biegam tydz: 2/10
Motywacja 100%

http://s7.suwaczek.com/200804173235.png



kamila2006 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 11:58   #11
zieloneoliwki
Raczkowanie
 
Avatar zieloneoliwki
 
Zarejestrowany: 2013-02
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 250
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

La'Mbria- czuję jakbyśmy czytały dwa zupełnie inne wątki.

---------- Dopisano o 12:58 ---------- Poprzedni post napisano o 12:51 ----------

Cytat:
Napisane przez kamila2006 Pokaż wiadomość
a ja powiem wam tak- na przykladzie mojego zwiazku. Kiedys chcialam byc dla faceta wsyzsktim, zastapic mu matke, przyjaciela, kolege, wyreczałam ("zrobie to za ciebie, zostaw") , pomagałam ("przepisac Ci notatki?") , myslalam za niego ("nastaw budzik teraz bo pozniej zapomnisz") troszczylam sie ("kochanie włoz kalesony bo juz -5 C") dzwonilam upewnialam sie ze niczego nie zapomnial, ze nie jest glodny, ze to i tamto i....? i nie bylo tak jak jest teraz. Kiedy postawilam na twoim i z mysla - zaspi? to na drugi raz bedzie pamietal o budziku, nie kupil bulek ? to pojdzie glodny do pracy, przestalam go wyreczac i teraz wlasnie jest idealnie to facet zaczal troszczyc sie o mnie !
Tyle że autorka nie ma takich możliwości co Ty, bo po pierwsze- widzą się raz na dwa tygodnie, a po drugie- nie napisała nigdzie że go wyręcza i zastępuje mamusię.

Jak dla mnie potrzebuje zwykłego zainteresowania i poczucia bliskości z obu stron. Ona chce się interesować nim, ale chce również żeby on interesował się nią.

dla mnie naprawdę jest dziwne to, co niektóre z Was piszą. Sytuacja związku na odległość(na początku kilka lat spotykali się częściej, z tego co wywnioskowałam bo mieszkali bliżej siebie) nagle spotykają się raz na dwa tygodnie. Nie chce mi się wierzyć że Wy nie chciałybyście wiedzieć co słychać u faceta i tworzyć normalnej rozmowy, a nie słyszeć zdawkowe odpowiedzi i nic pozatym. Przy czym nie tęskniłybyście, nie brakowałoby Wam przytulenia, zwykłych rozmów.

Też zaczęłabym sie martwić tym, że kiedy się widzę z TŻtem to wszystko jest ok, a przez następne półtora tygodnia on się nie odezwie, albo rozmowa jest typu '-Cześć Kochanie, co u Ciebie słychać?- wszystko dobrze. -jak tam dzisiaj spędziłeś dzień? -byłem na zajęciach. -i jak było? -dobrze' no odechciewa się. I tak właśnie sobie wyobrażam te ich rozmowy.
__________________
69-68-67-66-65-64-63-62-61-60-59-58-57-56

od 25.12.2013 Szczęśliwa Narzeczona!

Edytowane przez zieloneoliwki
Czas edycji: 2013-02-27 o 11:59
zieloneoliwki jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-02-27, 12:04   #12
Kolor Bzu
Zakorzenienie
 
Avatar Kolor Bzu
 
Zarejestrowany: 2011-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 6 023
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Nie dobraliście się. Ty potrzebujesz stałego kontaktu, jemu wystarczy sporadyczny. Możecie albo pójść na kompromis- dajmy na to jedna rozmowa dziennie, albo dać sobie spokój.

Ja swoją drogą nie wyobrażam sobie by TŻ nie mówił mi o tym, co go gryzie, albo zdawkowo rozmawiał ze mną przez telefon. Choć wydzwanianie po 6 razy dziennie też jest przesadą.
Kolor Bzu jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 12:19   #13
_lady_rebel_
Raczkowanie
 
Avatar _lady_rebel_
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 199
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

A ja po dużej części popieram zdanie |la'Mbria| .
Po pierwsze, gdybyś miała jakieś zajęcia to czas płynął by Ci szybciej, nie rozmyślałabyś tyle i aż tak nie tęskniła.
Po drugie miałabyś swoje zainteresowania i swoją część życia, co jest potrzebne w zdrowo funkcjonującym związku.
Nie możesz "wisieć" na facecie, bo jemu robi się najzwyczajniej w świecie ciężko. Czuje, że ciągle Cię na sobie ma. Mężczyźni z reguły lubią się opiekować kobietami i dbać o nie, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Jeżeli on czuje, że ciągle musi Cię "niańczyć" to nie będzie traktował Cię jak równą sobie partnerkę.
Ludzie, którzy mają swoje pasje są dla innych o wiele bardziej atrakcyjni, chociażby dlatego, że sami są szczęśliwsi.
Jeżeli nie znajdziesz sobie jakichś zajęć, pasji i będziesz żyć od telefonu do telefonu, to facet rzuci Cię w pierony! Tym bardziej, że z tego co piszesz, to nie jest jakaś pokraka życiowa, która bezustannie potrzebuje opieki.
Ogarnij się kobieto, bo jesteś młoda i wykorzystaj ten czas na coś pożytecznego i odpuść facetowi, a zobaczysz, że wtedy sam zatęskni.
__________________
"Every day is a new day"
_lady_rebel_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 12:26   #14
_kruszyna
Raczkowanie
 
Avatar _kruszyna
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 126
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Zgadzam się w całości z Narrhien.

I też nie uważam, że jesteś jakimś starsznym bluszczem tylko, że po prostu tęsknisz i chciałabyś mieć większy kontakt ze swoim chłopakiem. co innego jak mielibyście się codziennie, a co innego jak widujecie się raz na 2 tyg. I widać po Tobie- że jak jesteście razem to mówisz, że jesteś spokojna itp. bo Twój chłopak jest obok i jest ci fajnie i miło. A potem się rozjeżdżacie i brakuje Ci dłuższych i normalnych rozmów i takiego dzielenia się różnymi sprawami/ przeżyciami. Sama piszesz, że chłopak potrafi odpowiadać monosylabami albo, że jakoś super bardzo nie interesuje się tym co u Ciebie. Więc podejrzewam, że właśnie to powoduje takie zachowanie twoje. Myślę, że inaczej byś się zachowywała jakby chłopak sam z siebie się częściej z Tobą kontaktował czy dzwonił. Byłabys taka spokojniejsza. Sama wiem, że jeśli chodzi o kontakt to ciężko zmienić niektórych, możesz spróbować mu wytłumaczyć, że tobie to sprawia przyjemnośc, że tego potrzebujesz- zwłaszcza, że przez większość czasu się nie widzicie. A chłopak uważam, mógłby taką drobną rzecz- typu raz dziennie rozmowa normalna wprowadzić w życie żeby cię uszczęśliwić. Ale przygotuj się na to, że on tego nie zrobi. Albo to kwestia zbyt małych już jego uczuć albo taki jest i nie zmieni tego bo.. nie chce i nie potrzebuje. ps. z tym tekstem "odwal się" też uważam przegiął...

---------- Dopisano o 13:26 ---------- Poprzedni post napisano o 13:24 ----------

Cytat:
Napisane przez _lady_rebel_ Pokaż wiadomość
A ja po dużej części popieram zdanie |la'Mbria| .
Po pierwsze, gdybyś miała jakieś zajęcia to czas płynął by Ci szybciej, nie rozmyślałabyś tyle i aż tak nie tęskniła.
Po drugie miałabyś swoje zainteresowania i swoją część życia, co jest potrzebne w zdrowo funkcjonującym związku.
Nie możesz "wisieć" na facecie, bo jemu robi się najzwyczajniej w świecie ciężko. Czuje, że ciągle Cię na sobie ma. Mężczyźni z reguły lubią się opiekować kobietami i dbać o nie, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Jeżeli on czuje, że ciągle musi Cię "niańczyć" to nie będzie traktował Cię jak równą sobie partnerkę.
Ludzie, którzy mają swoje pasje są dla innych o wiele bardziej atrakcyjni, chociażby dlatego, że sami są szczęśliwsi.
Jeżeli nie znajdziesz sobie jakichś zajęć, pasji i będziesz żyć od telefonu do telefonu, to facet rzuci Cię w pierony! Tym bardziej, że z tego co piszesz, to nie jest jakaś pokraka życiowa, która bezustannie potrzebuje opieki.
Ogarnij się kobieto, bo jesteś młoda i wykorzystaj ten czas na coś pożytecznego i odpuść facetowi, a zobaczysz, że wtedy sam zatęskni.
więcej pasji nigdy nie zaszkodzi i wyjdzie Ci na dobre, ale jeśli mimo tych pasji i skupieniu się na sobie kontakt nadal jest mały i facet nie kwapi się zbytnio do dzwonienia czy rozmów czy zwykłej ciekawości co u jego dziewczyny to też trochę słabo...
_kruszyna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 13:02   #15
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Przyczyna Twojego stanu moze byc bardzo prosta: moze Ty sie po prostu do zwiazku na odleglosc nie nadajesz? To trudne, ciezkie, nie dla kazdego i nie kazdy to potrafi. To juz trwa 4 lata, a Ty sie zwyczajnie meczysz. I moze nie dlatego, ze taka juz jestes bluszczowata, tylko zwyczajnie zle Ci w takim ukladzie i nie jest on dla Ciebie. Jest jakas szansa, ze w koncu ten zwiazek przeistoczy sie w taki "normalny"?

A, i tez nie zwalalabym calej winy na siebie, tak jak Ty to robisz. Moze Twoj chlopak nie okazuje Ci uczuc w wytarczajacym stopniu i dlatego tak swirujesz. Z opisu to jakis troche taki zimny typ - i ponawiam: nie dla kazdej dziewczyny takie typy, a nawet smialo napisze: dla malo ktorej. No coz, gdybym ja byla w long distance relationship, to pewnie tez bym swirowala gdyby ktos sie do mnie od zeszlego poranka nie odezwal. Tobie brakuje bliskosci - tutaj, teraz! Takie zwiazki Bog wie ile trwac nie moga! Ten trwa juz o 3 lata za dlugo, wedlug mnie. Czas na zmiany.

Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Czas edycji: 2013-02-27 o 13:05
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 13:30   #16
Sarrai
Wtajemniczenie
 
Avatar Sarrai
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 035
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

No sorry autorko, nie rozumiem czemu dopatrujesz w sobie wszystkich win?
Ok, wydzwanianie po 6-7 razy nie jest dobre. Ale jakbym miala tak ograniczony kontakt jak ty, jesli bałabym się odezwać do tż bo go zdenerwuje, gdybym dzwoniąc do niego słyszała zniechęcony głos itd. - to też bym zaczęła świrować.
Ty się udręczasz ze jesteś bluszczem, a czy jemu przez myśl przeszło, że związek to nie jest jednostronna relacja, gdzie to JA króluję a druga osoba ma się dostosować? Bo na razie to wygląda tak - on nie chce dzwonić więc nie bedzie dzwonienia, on nie chce opowiadać co slychac to nie będzie opowiadania, on nie ma ochoty na rozmowę, to nie będzie rozmowy.
A czy by korona mu z głowy spadła gdyby zadzwonił do Ciebie, bo wie przecież ze ty czekasz na telefon, oczekujesz kontaktu itd. nawet w przypadku braku ochoty
Sarrai jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 13:46   #17
Melanchton
Zakorzenienie
 
Avatar Melanchton
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: z najwyższej wieży
Wiadomości: 3 768
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
Ja tam uważam, że związek na odległość automatycznie wymaga większego dbania i częstszego kontaktu niż związki stacjonarne, gdy z partnerem jeśli jest potrzeba, to można się nawet i codziennie widzieć.

Na odległość tego nie ma, więc moim zdaniem trzeba bardzo dbać o kontakt, częściej dzwonić bądź pisać, żeby utrzymać tę więź.

Ja się Autorce w sumie nie dziwię. Owszem, wpadła trochę w paranoję, natomiast nie uważam, by z natury miała bluszczowe zapędy, bo to co ona pisze to nie jest "on powinien ciągle do mnie dzwonić, pisać, mysleć tylko o mnie, wszystko róbmy razem, nikt inny sie nie liczy, nikt inny nie istnieje tylko on", ja u niej widzę raczej rozpaczliwą prośbę o kontakt, o dzielenie się swoim życiem.

Związek na odległość z samej swojej natury jest trudny, a jeśli jeszcze dochodzi do tego zamknięty w sobie partner to jak dla mnie jest masakra.

Autorko, ja na twoim miejscu porozmawiałabym z partnerem, tak szczerze, że ty potrzebujesz tych rozmów i kontaktu, że nie chcesz być uzależniona od jego humorów, że przykrość sprawia ci brak tego kontaktu, że wystarczy jedna rozmowa dziennie, nie musi dzwonić na okrągło, ale żeby wymienić się wiadomościami co u was, jak dzień minął itd.

Wina, moim zdaniem, nie leży tylko w tobie. Uważam, że to jest mocno nie w porządku ze strony chłopaka, że przez jego humory ty się boisz do niego dzwonić - przecież to jest chore. Dzwonisz, jak masz czas. On np. nie odbierze, bo nie może - niech napisze smsa "Jestem zajety, oddzwonie za godzine/wieczorem/pozniej". I tyle. To normalne, że nie zawsze można odebrać telefon, to normalne, że czasem ktoś dzwoni, kiedy jesteśmy zajęci bądź nie mamy humoru, ale czy ludzie robią z tego jakiś problem? Nie. Wystarczy dać krótką informację i oddzwonić jak będzie czas/humor.

Ze swojej strony popracuj nad cierpliwością. Nie bój się dzwonić - ale zadzwoń raz, a jeśli nie odbierze, napisz np. smsa "Pewnie jesteś zajęty, prosze, oddzwon w wolnej chwili " i tyle. I czekaj na telefon, w tym czasie czymś się zajmij. Nie dzwoń po 5, 6 razy!

I nie dzwoń nad ranem... to każdego człowieka doprowadzi do szaleństwa
Zgadzam się w całości z tym postem.
Może Autorka trochę za bardzo "ciśnie", ale generalnie nawet ślepy by zauważył, że koleś chce się raczej z tego związku wymiksować. Nie potrzebuje z nią kontaktu, nie chce mówić co u niego, telefonów też nie chce, czyli w sumie ma również w d**** co u niej...

Autorko, po co ciągniesz taki związek? Nie pisz, że "nie wyobrażasz sobie życia bez niego", bo w końcu żyjesz głównie bez niego. Macie jakąś perspektywę zmiany, robicie coś w celu zaprzestania bycia w związku na odległość?
__________________
just like Johnny Flynn said, 'the breath I've taken and the one I must' to go on
Melanchton jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 13:47   #18
Narrhien
Zakorzenienie
 
Avatar Narrhien
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 6 757
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez _lady_rebel_ Pokaż wiadomość
A ja po dużej części popieram zdanie |la'Mbria| .
Po pierwsze, gdybyś miała jakieś zajęcia to czas płynął by Ci szybciej, nie rozmyślałabyś tyle i aż tak nie tęskniła.
Po drugie miałabyś swoje zainteresowania i swoją część życia, co jest potrzebne w zdrowo funkcjonującym związku.
Nie możesz "wisieć" na facecie, bo jemu robi się najzwyczajniej w świecie ciężko. Czuje, że ciągle Cię na sobie ma. Mężczyźni z reguły lubią się opiekować kobietami i dbać o nie, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Jeżeli on czuje, że ciągle musi Cię "niańczyć" to nie będzie traktował Cię jak równą sobie partnerkę.
Ludzie, którzy mają swoje pasje są dla innych o wiele bardziej atrakcyjni, chociażby dlatego, że sami są szczęśliwsi.
Jeżeli nie znajdziesz sobie jakichś zajęć, pasji i będziesz żyć od telefonu do telefonu, to facet rzuci Cię w pierony! Tym bardziej, że z tego co piszesz, to nie jest jakaś pokraka życiowa, która bezustannie potrzebuje opieki.
Ogarnij się kobieto, bo jesteś młoda i wykorzystaj ten czas na coś pożytecznego i odpuść facetowi, a zobaczysz, że wtedy sam zatęskni.

Zgodzilabym się z tobą, gdybyśmy mówili o normalnym związku. Ale tutaj jest związek na odległość, więc po prostu NIE MOŻNA traktować go tak samo jak związek stacjonarny! W związku na odległość przy częstotliwości spotkań tak rzadkiej jak u Autorki, kontakt telefoniczny to właściwie podstawa relacji i nie wolno tego zaniedbywać. W związku na odległość jest trudniej, człowiek tęskni bardziej, przeżywa bardziej, więc trzeba się dużo bardziej starać, by to utrzymać i partnerowi odpowiednią dawkę czułości i zainteresowania zaaplikować.
A ja nie widzę tego u chłopaka Autorki, po prostu.

Oczywiście, w kwestii hobby i pasji ja się zgadzam, bo to każdemu człowiekowi się przyda, aczkolwiek nie wiem, skąd wniosek, że Autorka całymi dniami nic nie robi tylko siedzi i patrzy w telefon. Przecież może robić różne rzeczy i równocześnie odczuwać tęsknotę, to nic dziwnego.
__________________
"Nikt prawie nie wie, dokąd go zaprowadzi droga, póki nie stanie u celu."


Narrhien jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 15:33   #19
Dharma88
Raczkowanie
 
Avatar Dharma88
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 130
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Kiedyś bałam się bliskości i bardzo mi pasowały związki na odległość, a im mnie ktoś bardziej "zabluszczał", tym gorzej wiałam.

Związki na odległość to takie trochę związki bez związku... Rzadko się sprawdzają na dłuższą metę.
__________________
Nigdy, przenigdy się nie poddawaj!

.
Dharma88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-02-27, 16:13   #20
la'Mbria
Zakorzenienie
 
Avatar la'Mbria
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Shmalzberg
Wiadomości: 7 002
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez pannaagacinska Pokaż wiadomość
La'Mbria - Wlasnie, skad u Ciebie tyle jadu?
a bo jakoś nie lubię takich bluszczowatych osób, duszę się w takim towarzystwie.
Co innego być zainteresowanym co słychać u partnera, interesować się jego sprawami, a co innego wydzwaniać jak telemarketer z ofertą przejścia na abonament w jednej z sieci komórkowych
o...Autorko, a może ty się na handlowca/telemarketera nadajesz z tym twoim uporem i lubością do kontaktu tel?

---------- Dopisano o 17:01 ---------- Poprzedni post napisano o 16:58 ----------

Cytat:
Napisane przez zieloneoliwki Pokaż wiadomość
La'Mbria- czuję jakbyśmy czytały dwa zupełnie inne wątki.
skąd takie odczucia???

---------- Dopisano o 17:13 ---------- Poprzedni post napisano o 17:01 ----------

Cytat:
Napisane przez zieloneoliwki Pokaż wiadomość
Jak dla mnie potrzebuje zwykłego zainteresowania i poczucia bliskości z obu stron. Ona chce się interesować nim, ale chce również żeby on interesował się nią.

Dokładnie, to samo pisałam wyżej.
Tyle, że ona chce mu dać swoje zainteresowanie i czas, a on jej nie.
Pytanie- dlaczego?


dla mnie naprawdę jest dziwne to, co niektóre z Was piszą. Sytuacja związku na odległość(na początku kilka lat spotykali się częściej, z tego co wywnioskowałam bo mieszkali bliżej siebie) nagle spotykają się raz na dwa tygodnie. Nie chce mi się wierzyć że Wy nie chciałybyście wiedzieć co słychać u faceta i tworzyć normalnej rozmowy, a nie słyszeć zdawkowe odpowiedzi i nic pozatym. Przy czym nie tęskniłybyście, nie brakowałoby Wam przytulenia, zwykłych rozmów.


Oczywiście, że tęskniłabym i chciałabym wiedzieć co u faceta, jak spędził dzień, jakie ma plany, co robi itp. Ale NIE DOBIJAŁABYM się do niego na siłę, sorry ale tyle razy dzwonić raz za razem co autorka wątku to można na numer alarmowy gdy ci dom płonie, a nie do faceta TYLKO DLATEGO, że on jeszcze nie zadzwonił!



Też zaczęłabym sie martwić tym, że kiedy się widzę z TŻtem to wszystko jest ok, a przez następne półtora tygodnia on się nie odezwie, albo rozmowa jest typu '-Cześć Kochanie, co u Ciebie słychać?- wszystko dobrze. -jak tam dzisiaj spędziłeś dzień? -byłem na zajęciach. -i jak było? -dobrze' no odechciewa się. I tak właśnie sobie wyobrażam te ich rozmowy.
Sama piszesz, że "odechciewa się". A ja widzę, że Autorce wcale się nie odechciewa i ja jej rozmowy z facetem widzę własnie tak jak ty to opisałaś PLUS jej pół godzinne ciągnięcie go za język i dopytywanie. Autorka sama napisała, że nie umie zakończyć rozmowy, chce więcej i więcej, nawet gdy dociera do niej, ze partner jest rozmową znużony i nie ma ochoty jej kontynuować. Ona jest nachalna.
Widzisz, problem w tym, że Autorka nie martwi się co jest nie tak z jej związkiem (jako całością) martwi się swoim postepowaniem, które nawet sama nazwała stosownie, czyli ZABLUSZCZANIEM.
Autorka, tak jak i ty i ja i jeszcze grono Wizażanek powinna zastanowić się co jest z całością tej relacji, a nie tylko martwić się swoją postawą.
Jej postawa jest słaba i osobiście ostro ją ganię, ponieważ uważam, ze jej się słusznie należy.
Zachowuje się kiepsko i że tak powiem sama pod sobą dołek kopie,a jej zachowanie wcale nie wpłynie na poprawię ich relacji, wręcz sukcesywnie ją pogorszy.


ale...Związek to relacja, związek tworzą we dwoje i w tym, opisanym związku ogólnie jest kiepsko.
Co nie zmienia faktu, że kiepsko zachowuje się nie tylko facet, ale też i Autorka.
__________________
jedyne miejsce gdzie sukces jest wcześniej niż wysiłek, to słownik

jak chłopu zależy, to żeby skały srały, a mury pękały, to znajdzie czas i sposób, żeby się z Tobą skontaktować...
la'Mbria jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 16:16   #21
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez arctic_fox Pokaż wiadomość
Cześć. Założyłam nowe konto w celu zachowania anonimowości. Sprawa jest dla mnie wstydliwa... Będzie długo, za co z góry przepraszam.

W skrócie: zrobił się ze mnie straszny bluszcz i cierpi na tym mój związek, ja sama i, jak się domyślam, mój TŻ. Mam 21, on 22. Razem od 4 lat.

Żyję od półtora roku w związku na odległość, widujemy się średnio co dwa tygodnie. Kiedy się widzimy, w ogóle nie przejawiam takich zachowań, ja robię swoje, on swoje, potem robimy coś razem, nikt nie widzi problemu. Wtedy umiem zająć się sobą i swoimi sprawami, studiami czy hobby. Jest sielanka.

Problem zaczyna się kiedy się rozjeżdżamy - każdy do siebie. Nie za bardzo lubimy rozmawiać przez telefon, zwłaszcza mój TŻ (tzn. ja właściwie lubię, ale kiedy on ma zły humor i nie jest zbyt chętny do prowadzenia rozmowy, nie umiem znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Wiszę niepotrzebnie na telefonie, bo bardzo za nim tęsknię i chciałabym pogadać, co się zdarzyło u niego, u mnie, etc., on wtedy często milczy, odpowiada monosylabami, ja się stresuję. Kilka razy powiedział mi, że nie może/nie ma ochoty rozmawiać, a ja głupia dalej do niego dzwoniłam - wiem, to jest chore ). Ostatnio staram się dać mu spokój, kiedy tego potrzebuje. Kiedy jest wszystko ok, to czasem rozmawiamy po kilkanaście/kilkadziesiąt minut. Ale to jest uzależnione od jego humoru! Doszło do tego, że stresuję się, kiedy mam do niego zadzwonić...

Zdaję sobie sprawę, że przesadzam. Ostatnio trochę przegięłam. Od kilku dni coś go dręczy i męczy, kontakt chwilowo osłabł (wymieniamy kilka smsów dziennie), powiedział mi, że nie chce rozmawiać. Ok. To taki typ, który "wycofuje się do jaskini", kiedy coś go gryzie. Potem napisał mi sms (kiedy już spałam) z pytaniem, o której jutro wstaję. A ja sobie wytłumaczyłam, że może chciał, żebym go obudziła telefonem rano (miał wcześnie zajęcia) i... dzwoniłam do niego rano kilka razy (może 6-7). Zapytał, czy postawiłam sobie za cel uprzykrzanie mu życia. Na co odpisałam, że po prostu chcę się przydać.

I tu leży pies pogrzebany. Chcę być potrzebna. Przydawać się. Być dawcą. Poświęcać się. Wtedy czuję, że "zasłużyłam". Potrzeba ciągłej uwagi i kontroli bierze się z kompleksów. Nie umiem sobie przetłumaczyć, że kocha mnie za to, jaka jestem, a nie za to, co dla niego robię. I sama działam na szkodę tego związku... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

Pewnie zaraz polecicie wizytę u psychologa. Obawiam się, że bez tego się nie obejdzie. Tylko zastanawiam się, czy to ma teraz sens (nie stać mnie na prywatne wizyty, do NFZ czeka się 4-6 tygodni, a ja na początku lipca kończę studia w tym mieście, gdzie jestem i już tu nie wracam. Czy opłaca się iść do specjalisty, jeśli zdążę prawdopodobnie pójść na 2-3 seanse?)


Wylejcie na mnie kubeł zimnej wody. Już nie wiem, co robić...
Teraz też mnie kusi, żeby się do niego odezwać. Od wczorajszego poranka cisza. Ale jeśli on ma problem, to jak mogę siedzieć z założonymi rękami? Chciałabym go wesprzeć, poradzić, pomóc jakoś... Ciężko mi tak siedzieć na tyłku i nic nie robić. Ale im bardziej naciskam, tym bardziej on się zamyka. Ceni sobie wolność. I nie daje sobie wejść na głowę, ale przez to ja cierpię. Gdyby było po mojemu, to on by się chyba udusił. Więc wiem, że to z mojej strony coś szwankuje i że mam problem ze sobą.

Poza tym problemem to dobry związek. Wiem, że mnie kocha, ale obawiam się, że się w końcu zmęczy, jak tak dalej będę robić. Poza tym szanuje mnie (chociaż czasem ma chyba dość, raz napisał: odwal się, potem przepraszał za to, nie byłam wtedy bez winy, ale uważam, że nie powinien tak powiedzieć. Już lepiej, gdyby się wyłączył i nie odezwał. Poza tym incydentem w porządku); robimy razem wiele rzeczy (filmy, czytanie, kino, chodzimy na sanki i na basen, etc.); mamy podobne poglądy na życie, religię i politykę (nie takie same, ale zbliżone); wspiera mnie w jakichś trudnościach, np. kiedy pokłócę się z rodzicami, martwię się sesją, etc.; wzajemnie motywujemy się do rozwoju (to też jest niepokojące, bo chwilami wydaje mi się, że rozwijam się tylko po to, żeby mu się spodobać... Ale znajduję w tym autentyczną przyjemność, więc to chyba jednak hobby); mamy o czym rozmawiać, itd.

Czasem boję się, że przestanie mnie kochać. Potrzebuję częstych zapewnień o miłości. Lubię się przytulać i być blisko - może dlatego kiedy jesteśmy razem, to wszystko jest w porządku. Od razu wyjaśniamy każdą sprawę/nieporozumienie, coś tam sobie tłumaczymy. Na odległość - klapa.

Tak czytam to, co napisałam i widzę, że jest źle...
do psychologa powinnaś się zapisać już DAWNO temu. teraz wyszukujesz sobie argumenty, dlaczego tego nie zrobić. nawet te 2-3 wizyty mogą ci naświetlić problem, a później możesz znaleźć innego psychologa.

po drugie - możliwe, że w tym momencie facet ma cię serdecznie dość, dlatego stał się taki milczący.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 16:26   #22
Kwiatuszek133
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2012-10
Wiadomości: 1 217
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

.
__________________
W życiu nie ma powrotów, czas przecież nigdy nie zawraca...

Edytowane przez Kwiatuszek133
Czas edycji: 2013-02-27 o 16:27
Kwiatuszek133 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 16:33   #23
arctic_fox
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2013-02
Wiadomości: 3
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, Dziewczyny.

Cytat:
Napisane przez Narrhien Pokaż wiadomość
(...)
Autorko, ja na twoim miejscu porozmawiałabym z partnerem, tak szczerze, że ty potrzebujesz tych rozmów i kontaktu, że nie chcesz być uzależniona od jego humorów, że przykrość sprawia ci brak tego kontaktu, że wystarczy jedna rozmowa dziennie, nie musi dzwonić na okrągło, ale żeby wymienić się wiadomościami co u was, jak dzień minął itd.

Wina, moim zdaniem, nie leży tylko w tobie. Uważam, że to jest mocno nie w porządku ze strony chłopaka, że przez jego humory ty się boisz do niego dzwonić - przecież to jest chore. Dzwonisz, jak masz czas. On np. nie odbierze, bo nie może - niech napisze smsa "Jestem zajety, oddzwonie za godzine/wieczorem/pozniej". I tyle. To normalne, że nie zawsze można odebrać telefon, to normalne, że czasem ktoś dzwoni, kiedy jesteśmy zajęci bądź nie mamy humoru, ale czy ludzie robią z tego jakiś problem? Nie. Wystarczy dać krótką informację i oddzwonić jak będzie czas/humor.

Ze swojej strony popracuj nad cierpliwością. Nie bój się dzwonić - ale zadzwoń raz, a jeśli nie odbierze, napisz np. smsa "Pewnie jesteś zajęty, prosze, oddzwon w wolnej chwili " i tyle. I czekaj na telefon, w tym czasie czymś się zajmij. Nie dzwoń po 5, 6 razy!

I nie dzwoń nad ranem... to każdego człowieka doprowadzi do szaleństwa
Zgadzam się z tym, co wiele z Was tutaj pisało - muszę z nim o tym porozmawiać jak się zobaczymy. Już wcześniej coś o tym przebąkiwałam, ale teraz "się przygotuję", żebym potrafiła odpowiednio powiedzieć, co mam na myśli. Czasem mam problem z opisaniem uczuć bo podchodzę do tego bardzo emocjonalnie.
I rzeczywiście przydałaby się od niego jakaś informacja zwrotna, kiedy nie chce/nie może odebrać, bo ja się tylko bardziej nakręcam wtedy... To nie jest tak, że zawsze milczenie. Też piszemy, rozmawiamy czasem. Chodzi o potrzeby - ja mam w tym zakresie duże, on małe. Któraś z Was trafnie tu napisała o temperamencie.
Ale dotyczy to tylko odległości.. Kiedy jesteśmy razem przytula się do mnie częściej niż ja do niego. Widać wtedy, że szuka kontaktu.

Cytat:
Napisane przez la'Mbria Pokaż wiadomość
Autorko, a co ty robisz ciekawego w swoim życiu?
najlepiej wypunktuj nam tu
bo wiesz...z twojego posta bije aż obraz biednej, znudzonej, nie zajętej niczym konkretnym niuni.
Sorry, że tak ostro, ale takie było moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu tego co napisałaś w 1 poście, dla mnie, można by streścić to w zdaniu "jestem zakompleksiona, uwaga mojego faceta to jedyne co mi podnosi samoocenę, nie mam swojego życia, swoich spraw, ani istotnych zajęć prócz faceta. Jak facet się mną nie zajmuje to jestem nikim i niczym"
Kiepściutko to o tobie świadczy, prawda?
A i pewnie nie bardzo macie o czym gadać z tym facetem, skoro u ciebie nic oprócz "koffania go" się nie dzieje.
Sama bym takiej osobie w końcu napisała "odwal się"
Słuchaj, jest taka wielka masa rzeczy które studenci mogą robić w wolnym czasie, zamiast tylko czekać na telefon od misia.
Zajmij się sobą, swoimi życiowymi sprawami, jak nie masz pomysłu to ucz się języków- przynajmniej ci się to przyda w życiu bardziej niż wiszenie na telefonie.

A...i jeszcze jedna sprawa- masz rację- psujesz ten związek,facet którego opisujesz, to nie zakochany, albo chociaż zainteresowany Tobą partner. Ten facet ma cię dość, nudzisz go, męczysz wymagając ciągłej uwagi. Ty go męczysz- rozumiesz?
Jeśli to do ciebie dociera- zmień swoje zachowanie.
Jesli nie dociera, to zwizualizuj sobie- wyobraź sobie, ze twój facet to mały kociak, a ty jesteś wrednym bachorem, który ciąga kotka za ogon. Męczysz go. Z taką osobą nie chce się mieć kontaktu, stroni się od niej, a w końcu ucieka*

opis przerysowany na potrzeby dotarcia do hipokampa Autorki

ufff...ale jadu na ciebie wylałam no to teraz weźże się zbierz w kupę i zajmij czymś innym niż twój ukochany, tak, żebyś miała mu o czym opowiedzieć gdy w końcu zadzwoni (ON ZADZWONI, nie ty!)

a na koniec taka uwaga- pomijając już twoją bluszczowatość, to albo jesteś naprawdę mooocno zakopleksiona (tak, ze da się to aż wyczytać z twoich postów), albo...facet na prawdę trochę leje na ciebie.
Partnerstwa nie ma w waszym związku, skoro jesteś nieszczęśliwa i wręcz boisz się o jego humorki i to, co ci powie gdy znów zechcesz się z nim skontaktować, trochę to tak, jakbyś próbowała wyprosić u niego wiecej uczyć/zaangażowania. Słabe to, nie sądzisz???
Nie odebrałam tego jako jad. Dziękuję za obrazowe porównanie, trafiło do hipokampa, zapewniam!
Masz rację, czekam, aż ON zadzwoni.
Czasem po prostu myślę, że mu się narzucam, bo jest spora dysproporcja w inicjowaniu kontaktu na odległość. To nie znaczy, że nie rozmawiamy albo że zawsze mi odburkuje. Opisałam ostatnie dwie sytuacje
Jeśli chodzi o moje zainteresowania, to CZĘŚCIOWO niestety masz rację. Mam swoje sprawy i hobby (uczę się dwóch języków obcych, studiuję, b. lubię czytać książki historyczne i ogólnie interesuje się historią, czasem się przejdę na basen, aerobik, pilates, etc., dwa-trzy razy w tygodniu wychodzę do koleżanek lub z nimi, czyli ogólnie pojęte spotkania towarzyskie). Nie mam jakiejś ogromnej pasji, ale nie nudzę się.
Chodzi o to, na co kładę nacisk. Czasem myślę, że związek jest "zbyt ważny" w moim życiu. Za dużo uwagi temu poświęcam i za bardzo się przejmuję. Nie wiem, czy to normalne. Czy związek jest dla Was najważniejszy?
Jak facet się mną nie zajmuje, to nie jestem nikim i niczym, ale... jest mi źle/przykro (znaczy jak się za mało zajmuje, nie wymagam 100% uwagi).
A jeśli chodzi o kompleksy vs. partnerstwo - tak, jestem zakompleksiona. Dlatego zastanawiam się nad wizytą u psychologa. Żeby przywrócić właściwe proporcje i pozbyć się złego zdania o sobie.

Cytat:
Napisane przez kaguya Pokaż wiadomość
Twoja dobroć, chęć bycia potrzebną, jak napisałaś - bycia dawcą, nie jest niczym złym, po prostu nie każdy facet (i ogólnie nie każdy bez względu na płeć) potrafi to przyjąć i z tym żyć.
To niekoniecznie wynika z kompleksów. Sama też chcę być potrzebna, ważna, wręcz niezastąpiona.
No właśnie TŻ chce to przyjmować w bardzo małych dawkach
I taka sytuacja już trwa od roku, ale nie mogę tego zrozumieć, jak można nie chcieć pomocy drugiej połówki!

Cytat:
Napisane przez zieloneoliwki Pokaż wiadomość

Tyle że autorka nie ma takich możliwości co Ty, bo po pierwsze- widzą się raz na dwa tygodnie, a po drugie- nie napisała nigdzie że go wyręcza i zastępuje mamusię.

Jak dla mnie potrzebuje zwykłego zainteresowania i poczucia bliskości z obu stron. Ona chce się interesować nim, ale chce również żeby on interesował się nią.

dla mnie naprawdę jest dziwne to, co niektóre z Was piszą. Sytuacja związku na odległość(na początku kilka lat spotykali się częściej, z tego co wywnioskowałam bo mieszkali bliżej siebie) nagle spotykają się raz na dwa tygodnie. Nie chce mi się wierzyć że Wy nie chciałybyście wiedzieć co słychać u faceta i tworzyć normalnej rozmowy, a nie słyszeć zdawkowe odpowiedzi i nic pozatym. Przy czym nie tęskniłybyście, nie brakowałoby Wam przytulenia, zwykłych rozmów.

Też zaczęłabym sie martwić tym, że kiedy się widzę z TŻtem to wszystko jest ok, a przez następne półtora tygodnia on się nie odezwie, albo rozmowa jest typu '-Cześć Kochanie, co u Ciebie słychać?- wszystko dobrze. -jak tam dzisiaj spędziłeś dzień? -byłem na zajęciach. -i jak było? -dobrze' no odechciewa się. I tak właśnie sobie wyobrażam te ich rozmowy.
Nie niańczę go. On mi na to nie pozwala . Ale mam takie zapędy... Jak mam się tego pozbyć? Tłumaczę sobie, że jesteśmy dorośli (sic!), on potrzebuje niezależności i sobie ją ceni, ale cały czas przesadzam. Może zresztą nie wiem, co jest normą? I czy tak bardzo odstaję od niej?

Na końcu trochę przekoloryzowałaś (widocznie tak to przedstawiłam w 1 poście, wybacz). Nie półtora tygodnia, wtedy bym zwariowała ze zmartwienia. Jeśli już rozmawiamy, to są to ciekawe rozmowy, bo każde z nas ma coś do powiedzenia i podzielenia się.
Widzicie, to jest taki typ: przez telefon nie powie mi, że tęskni (może się boi, że bym się rozkleiła? bo reaguję emocjonalnie i byłoby mi przykro? lepiej, żeby o tym nie myśleć? nie wiem...). Ale kiedy się spotkamy, mówi o tym. Tylko że ja przez telefon zdążyłam to powiedzieć 6 razy w ciągu tych 2 tygodni. Nooo... więc tak, mamy różny temperament.


Cytat:
Napisane przez _lady_rebel_ Pokaż wiadomość
(...)
Nie możesz "wisieć" na facecie, bo jemu robi się najzwyczajniej w świecie ciężko. Czuje, że ciągle Cię na sobie ma. Mężczyźni z reguły lubią się opiekować kobietami i dbać o nie, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Jeżeli on czuje, że ciągle musi Cię "niańczyć" to nie będzie traktował Cię jak równą sobie partnerkę.
Ludzie, którzy mają swoje pasje są dla innych o wiele bardziej atrakcyjni, chociażby dlatego, że sami są szczęśliwsi.
Jeżeli nie znajdziesz sobie jakichś zajęć, pasji i będziesz żyć od telefonu do telefonu, to facet rzuci Cię w pierony! Tym bardziej, że z tego co piszesz, to nie jest jakaś pokraka życiowa, która bezustannie potrzebuje opieki.
Ogarnij się kobieto, bo jesteś młoda i wykorzystaj ten czas na coś pożytecznego i odpuść facetowi, a zobaczysz, że wtedy sam zatęskni.
Dzięki. Taki kopniak jest przydatny. Bo ja to wszystko wiem, ale... czasem nie potrafię się zastosować.

Cytat:
Napisane przez _kruszyna Pokaż wiadomość
(...) Myślę, że inaczej byś się zachowywała jakby chłopak sam z siebie się częściej z Tobą kontaktował czy dzwonił. Byłabys taka spokojniejsza. (...)
Tak, zdecydowanie byłabym spokojniejsza. I szczęśliwsza.

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;39487085]Przyczyna Twojego stanu moze byc bardzo prosta: moze Ty sie po prostu do zwiazku na odleglosc nie nadajesz? To trudne, ciezkie, nie dla kazdego i nie kazdy to potrafi. To juz trwa 4 lata, a Ty sie zwyczajnie meczysz. I moze nie dlatego, ze taka juz jestes bluszczowata, tylko zwyczajnie zle Ci w takim ukladzie i nie jest on dla Ciebie. Jest jakas szansa, ze w koncu ten zwiazek przeistoczy sie w taki "normalny"?

A, i tez nie zwalalabym calej winy na siebie, tak jak Ty to robisz. Moze Twoj chlopak nie okazuje Ci uczuc w wytarczajacym stopniu i dlatego tak swirujesz. Z opisu to jakis troche taki zimny typ - i ponawiam: nie dla kazdej dziewczyny takie typy, a nawet smialo napisze: dla malo ktorej. No coz, gdybym ja byla w long distance relationship, to pewnie tez bym swirowala gdyby ktos sie do mnie od zeszlego poranka nie odezwal. Tobie brakuje bliskosci - tutaj, teraz! Takie zwiazki Bog wie ile trwac nie moga! Ten trwa juz o 3 lata za dlugo, wedlug mnie. Czas na zmiany.[/QUOTE]

Nie lubię związków na odległość. I chyba rzeczywiście średnio się nadaje... No ale co zrobić? Wybrałam sobie, to mam A poważnie, od października zamieszkamy razem (a na pewno w tym samym mieście), więc jeszcze trochę. To trwa nie od 4 lat, lecz od mniej więcej roku, kiedy zaczął być bardziej samodzielny i samowystarczalny. Zimny typ... no właśnie, tak, ale na odległość! Naprawdę, przepaść dzieli te dwie sytuacje - bycie razem i osobno. I nie wiem, czy to normalne.

Cytat:
Napisane przez Sarrai Pokaż wiadomość
No sorry autorko, nie rozumiem czemu dopatrujesz w sobie wszystkich win?
Ok, wydzwanianie po 6-7 razy nie jest dobre. Ale jakbym miala tak ograniczony kontakt jak ty, jesli bałabym się odezwać do tż bo go zdenerwuje, gdybym dzwoniąc do niego słyszała zniechęcony głos itd. - to też bym zaczęła świrować.
Ty się udręczasz ze jesteś bluszczem, a czy jemu przez myśl przeszło, że związek to nie jest jednostronna relacja, gdzie to JA króluję a druga osoba ma się dostosować? Bo na razie to wygląda tak - on nie chce dzwonić więc nie bedzie dzwonienia, on nie chce opowiadać co slychac to nie będzie opowiadania, on nie ma ochoty na rozmowę, to nie będzie rozmowy.
A czy by korona mu z głowy spadła gdyby zadzwonił do Ciebie, bo wie przecież ze ty czekasz na telefon, oczekujesz kontaktu itd. nawet w przypadku braku ochoty
No i to mu też powiem. Bo jest tak, jak piszesz.

Cytat:
Napisane przez Melanchton Pokaż wiadomość
Zgadzam się w całości z tym postem.
Może Autorka trochę za bardzo "ciśnie", ale generalnie nawet ślepy by zauważył, że koleś chce się raczej z tego związku wymiksować. Nie potrzebuje z nią kontaktu, nie chce mówić co u niego, telefonów też nie chce, czyli w sumie ma również w d**** co u niej...

Autorko, po co ciągniesz taki związek? Nie pisz, że "nie wyobrażasz sobie życia bez niego", bo w końcu żyjesz głównie bez niego. Macie jakąś perspektywę zmiany, robicie coś w celu zaprzestania bycia w związku na odległość?
Cóż, on nie chce się wymiksować.
A jestem w tym związku, bo go kocham. I chcę z nim być. Odległość jest tylko tymczasowa, już bliżej niż dalej. Znam jego temperament i charakter, wiem, że nie jest wylewny na odległość. Mam po prostu problem z akceptacją tego i z zachowaniem zdrowych proporcji między związkiem, a resztą życia.
arctic_fox jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-27, 18:13   #24
kalincia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 13 025
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Cytat:
Napisane przez arctic_fox Pokaż wiadomość
Cześć. Założyłam nowe konto w celu zachowania anonimowości. Sprawa jest dla mnie wstydliwa... Będzie długo, za co z góry przepraszam.

W skrócie: zrobił się ze mnie straszny bluszcz i cierpi na tym mój związek, ja sama i, jak się domyślam, mój TŻ. Mam 21, on 22. Razem od 4 lat.

Żyję od półtora roku w związku na odległość, widujemy się średnio co dwa tygodnie. Kiedy się widzimy, w ogóle nie przejawiam takich zachowań, ja robię swoje, on swoje, potem robimy coś razem, nikt nie widzi problemu. Wtedy umiem zająć się sobą i swoimi sprawami, studiami czy hobby. Jest sielanka.

Problem zaczyna się kiedy się rozjeżdżamy - każdy do siebie. Nie za bardzo lubimy rozmawiać przez telefon, zwłaszcza mój TŻ (tzn. ja właściwie lubię, ale kiedy on ma zły humor i nie jest zbyt chętny do prowadzenia rozmowy, nie umiem znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Wiszę niepotrzebnie na telefonie, bo bardzo za nim tęsknię i chciałabym pogadać, co się zdarzyło u niego, u mnie, etc., on wtedy często milczy, odpowiada monosylabami, ja się stresuję. Kilka razy powiedział mi, że nie może/nie ma ochoty rozmawiać, a ja głupia dalej do niego dzwoniłam - wiem, to jest chore ). Ostatnio staram się dać mu spokój, kiedy tego potrzebuje. Kiedy jest wszystko ok, to czasem rozmawiamy po kilkanaście/kilkadziesiąt minut. Ale to jest uzależnione od jego humoru!
1.Doszło do tego, że stresuję się, kiedy mam do niego zadzwonić...

Zdaję sobie sprawę, że przesadzam. Ostatnio trochę przegięłam. Od kilku dni coś go dręczy i męczy, kontakt chwilowo osłabł (wymieniamy kilka smsów dziennie), powiedział mi, że nie chce rozmawiać. Ok. To taki typ, który "wycofuje się do jaskini", kiedy coś go gryzie. Potem napisał mi sms (kiedy już spałam) z pytaniem, o której jutro wstaję. A ja sobie wytłumaczyłam, że może chciał, żebym go obudziła telefonem rano (miał wcześnie zajęcia) i... dzwoniłam do niego rano kilka razy (może 6-7). Zapytał, czy postawiłam sobie za cel uprzykrzanie mu życia. Na co odpisałam, że po prostu chcę się przydać.

2.I tu leży pies pogrzebany. Chcę być potrzebna. Przydawać się. Być dawcą. Poświęcać się. Wtedy czuję, że "zasłużyłam". Potrzeba ciągłej uwagi i kontroli bierze się z kompleksów. Nie umiem sobie przetłumaczyć, że kocha mnie za to, jaka jestem, a nie za to, co dla niego robię. I sama działam na szkodę tego związku... Nie wiem, jak sobie z tym poradzić.

3. Pewnie zaraz polecicie wizytę u psychologa. Obawiam się, że bez tego się nie obejdzie. Tylko zastanawiam się, czy to ma teraz sens (nie stać mnie na prywatne wizyty, do NFZ czeka się 4-6 tygodni, a ja na początku lipca kończę studia w tym mieście, gdzie jestem i już tu nie wracam. Czy opłaca się iść do specjalisty, jeśli zdążę prawdopodobnie pójść na 2-3 seanse?)


4.Wylejcie na mnie kubeł zimnej wody. Już nie wiem, co robić...
Teraz też mnie kusi, żeby się do niego odezwać. Od wczorajszego poranka cisza. Ale jeśli on ma problem, to jak mogę siedzieć z założonymi rękami? Chciałabym go wesprzeć, poradzić, pomóc jakoś... Ciężko mi tak siedzieć na tyłku i nic nie robić. Ale im bardziej naciskam, tym bardziej on się zamyka. Ceni sobie wolność. I nie daje sobie wejść na głowę, ale przez to ja cierpię. Gdyby było po mojemu, to on by się chyba udusił. Więc wiem, że to z mojej strony coś szwankuje i że mam problem ze sobą.

Poza tym problemem to dobry związek. Wiem, że mnie kocha, ale obawiam się, że się w końcu zmęczy, jak tak dalej będę robić. Poza tym szanuje mnie (chociaż czasem ma chyba dość, raz napisał: odwal się, potem przepraszał za to, nie byłam wtedy bez winy, ale uważam, że nie powinien tak powiedzieć. Już lepiej, gdyby się wyłączył i nie odezwał. Poza tym incydentem w porządku); robimy razem wiele rzeczy (filmy, czytanie, kino, chodzimy na sanki i na basen, etc.); mamy podobne poglądy na życie, religię i politykę (nie takie same, ale zbliżone); wspiera mnie w jakichś trudnościach, np. kiedy pokłócę się z rodzicami, martwię się sesją, etc.; wzajemnie motywujemy się do rozwoju (to też jest niepokojące, bo
5. chwilami wydaje mi się, że rozwijam się tylko po to, żeby mu się spodobać... Ale znajduję w tym autentyczną przyjemność, więc to chyba jednak hobby); mamy o czym rozmawiać, itd.

6.Czasem boję się, że przestanie mnie kochać. Potrzebuję częstych zapewnień o miłości. Lubię się przytulać i być blisko - może dlatego kiedy jesteśmy razem, to wszystko jest w porządku. Od razu wyjaśniamy każdą sprawę/nieporozumienie, coś tam sobie tłumaczymy. Na odległość - klapa.

Tak czytam to, co napisałam i widzę, że jest źle...
1. NaucZ się nie dzwonić i mówić - odezwij się, jak będziesz chciał.
2. Zasłużyłaś? To on ma się w równym stopniu cieszyć, że na ciebie zasłużył i dbać, byś była szczęśliwa i robić wiele, by tak było. Co robi?
3. Nie wiem, czy ci potrzebna wizyta, czy trochę przemyśleć sytuację. I rozmowa z facetem, który jest tobą zniecierpliwiony.
4. On nie chce po twojemu, bo by się udusił, ty nie chcesz, na jego sposób, bo cierpisz. Chyba nie dobrana za bardzo para. Czego ty chcesz, on ci dać nie może, bo nie jest taki, jakiego ty byś chciała. I odwrotnie. Wniosek? Domyśl się, skoro każdy ma być sobą a nie rezygnować ze swojej osobowości dla drugiego i męczyć się.
5. Rozwijałabyś się w tym samym kierunku, gdyby go nie było? Jeśli tak, to dobrze, jeśli nie - nie ma ciebie bez niego, nie istniejesz bez faceta, a to chore.
6. Zmęczysz go sobą i przestanie cię kochać - może już przestaje, bo widzi, że dogadać się przy takich różnicach w podstawowych kwestiach - nie sposób. A jeśli głupi nie jest, to wie, że ty możesz zachowywać się inaczej dla niego, żeby był, ale to sztuczne, zagrane, bo sobie życia bez niego nie potrafisz wyobrazić. I zagrasz dla niego każdfą rolę, ale nie jesteś naprawdę.
kalincia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-28, 08:47   #25
_lady_rebel_
Raczkowanie
 
Avatar _lady_rebel_
 
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 199
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

Masz rację, że związek na odległość jest inny, tak się składa, że z moim TŻ już to przerabialiśmy, kiedy pracował za granicą. Myślałam, że umre! Doskonale wiem, co się wtedy czuje. Dzień wypełniałam sobie różnymi zajęciami, inaczej bym zwariowała chyba, ale przychodził wieczór i pędziłam na skype'a. Codziennie rozmawialiśmy/pisaliśmy od ok. 18 do 23. I może tu jest w takim razie rozwiązanie?

Autorko! Spróbujcie ustalić z partnerem codzienną godzinę na rozmowy. Np. dzwonicie do siebie codziennie o 19 i żeby 10 minut, ale gadacie. Albo co dwa dni.

Ja rozumiem tęsknoty itp. ale moim zdaniem, jeśli dziewczyna czuje, że przegina, to prawdopodobnie tak jest. Dzwonienie do faceta kilka razy dziennie to przesada, nawet w związku na odległość. W miłości chodzi o to, by wiedzieć, że MOŻESZ ŻYĆ BEZ TEJ OSOBY, ALE TEGO NIE CHCESZ. A nie opierać wszystko na zdaniu: nie mogę bez Ciebie żyć. Bo możesz i dobrze o tym wiesz, że możesz.
Każdy potrzebuje trochę swobody i oddechu, naprawdę spróbujcie ustalić te godziny telefonowania, a poza nimi nie dzwoń!! Chyba, że coś naprawdę ważnego się wydarzy.
Trzymam kciuki, że się trochę opamiętasz A Twój mężczyzna zrozumie, że kobieta chce wiedzieć o wszystkim, co cieszy i co smuci jej faceta.
__________________
"Every day is a new day"
_lady_rebel_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-02-28, 09:58   #26
maszToCoChcesz
Zakorzenienie
 
Avatar maszToCoChcesz
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: podlasie
Wiadomości: 4 220
Dot.: Zabluszczam mojego faceta. Pomocy!

czy ja wiem, aż takich strasznych rzeczy nie robisz. Po prostu dbasz o niego i się martwisz
__________________
it's a fool's game
maszToCoChcesz jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:20.