być razem po zdradzie - potraficie?

[suszarka]

Napisane przez elvegirl

BEZCZELNA!!!

Nie no, w sumie to się dziwię Twojemu zdziwieniu, przecież to oczywiste, że dla wielu osób Twoja decyzja będzie tą niewiarygodną, a już fakt, że jesteś szczęśliwa i nie masz już z tym żadnych problemów emocjonalnych, że wiedziałaś co robisz wracając, że razem udało Wam się stworzyć fajny związek, wydaje się wręcz kłamstwem, próbą zaklinania rzeczywistości
I nic dziwnego, wiesz dobrze, że takie happy endy się nie zdarzają zbyt często.

---------- Dopisano o 11:29 ---------- Poprzedni post napisano o 11:28 ----------


W takich sytuacjach chyba nie należy doradzać żadnego konkretu, najlepsze chyba jest "zrób tak, żeby czuć się dobrze ze sobą".

no ja nie wiem ale znów sie z Pania zgodzę.

[xooox]

Napisane przez elvegirl

Nie no, w sumie to się dziwię Twojemu zdziwieniu, przecież to oczywiste, że dla wielu osób Twoja decyzja będzie tą niewiarygodną, a już fakt, że jesteś szczęśliwa i nie masz już z tym żadnych problemów emocjonalnych, że wiedziałaś co robisz wracając, że razem udało Wam się stworzyć fajny związek, wydaje się wręcz kłamstwem, próbą zaklinania rzeczywistości

Przeczytałam wątek Suszarki. Przykro mi to pisać, ale wydaje mi się, że nadal, Suszarko, żyjesz w iluzji (jeśli dobrze rozumiem, że posty z 2008 i 2010 dotyczą tego samego hm faceta). Zauważ, że przed zdradą też pisałaś, że byłaś zadowolona ze związku...i sama przyznałaś, że masz problem z samooceną... Po prostu bardziej kochasz jego niż siebie. A to smutne.

[carolinascotties]

Xooox - poruszasz wazna kwestie... Czy i na ile same siebie kochamy i szanujemy... Czy nie umrzemy z rozpaczy, kiedy to zostaniemy same ze soba...

Wiele razy bylam swiadkiem rozstan znajomych, kiedy to kobiety - nie umialy sobie wyobrazic, jak beda oddychac bez mezczyzny, ktory je zawiodl. Wedlug mnie nie jest to zdrowe...oczywiscie bol, przykrosc, zal, strach, czasem nienawisc i gniew - to wszystko jest normalne, kiedy ktos bliski zawiodl...

Jednak sa tez postawy skrajne-i wydaje mi sie, ze dotyka to kwestii pewnosci siebie.

[suszarka]

Napisane przez xooox

Przeczytałam wątek Suszarki. Przykro mi to pisać, ale wydaje mi się, że nadal, Suszarko, żyjesz w iluzji (jeśli dobrze rozumiem, że posty z 2008 i 2010 dotyczą tego samego hm faceta). Zauważ, że przed zdradą też pisałaś, że byłaś zadowolona ze związku...i sama przyznałaś, że masz problem z samooceną... Po prostu bardziej kochasz jego niż siebie. A to smutne.

dziękuję bardzo za analizę i za uświadomienie mi, że to iluzia.

jeżeli ktoś odczuwa niepohamowaną chęć oceny mojej osoby bądź mojego postępowania to zapraszam na tamten wątek. bo ten chciałabym skromnie zauważyć - nie jest o mnie.

[xooox]

Napisane przez suszarka

dziękuję bardzo za analizę.

jeżeli ktoś odczuwa niepohamowaną chęć oceny mojej osoby bądź mojego postępowania to zapraszam na tamten wątek. bo ten chciałabym skromnie zauważyć - nie jest o mnie.

Tu chodzi bardziej o autorkę tego wątku - żeby miała świadomość, że Twoja decyzja nie jest powodowana tym, że powinno się takie rzeczy wybaczać w imię "miłości", a raczej niską samooceną (i dla wyjaśnienia- sama o niej napisałaś, to nie jest mój wniosek). Ja Cię nie oceniam, naprawdę mi przykro z Twojego powodu.

[suszarka]

Napisane przez xooox

Tu chodzi bardziej o autorkę tego wątku - żeby miała świadomość, że Twoja decyzja nie jest powodowana tym, że powinno się takie rzeczy wybaczać w imię "miłości", a raczej niską samooceną (i dla wyjaśnienia- sama o niej napisałaś, to nie jest mój wniosek). Ja Cię nie oceniam, naprawdę mi przykro z Twojego powodu.

zważ, że to co pisałam o mojej samoocenie pisałam cztery lata temu - tadaaa ludzie sie zmieniają, ludzie pracuja nad sobą i ludzie mogą mieć rożne pobudki w różnych okresach swojego życia.

i nawet, jeżeli zostałam z nim z poczucia tej niskiej swojej wartości to czy popełniłam błąd? a nie - sorry, przecież ja dalej żyję w iluzii.

i dziękuję, że Ci przykro ale naprawdę nie musi Ci być - chociaż w Twojej ocenie (bo tak złociutka - oceniasz mnie) jestem maluczką, niepewną i zakompleksioną dziewczynką - ale niechaj tak będzie bo nie rozumiem niestety po co ta chęć udowadniania mi, że podjełam złą decyzję.

[xooox]

Napisane przez suszarka

zważ, że to co pisałam o mojej samoocenie pisałam cztery lata temu

I cztery lata temu podjęłaś decyzję, by zostać z tym panem. Dokładnie o tą decyzję w obliczu tamtej samooceny mi chodzi.
Czy błąd to życie rozstrzygnie. Moim zdaniem tak, najprawdopodobniej żyjesz w iluzji, bo dałaś mu drugą szansę, a on ją zmarnował!!!, potem dałaś następną; teraz już pewnie wie, że musi się lepiej kryć- i tyle się nauczył.
Po co chęć udowodnienia? A no po to, żeby autorka dla własnego dobra postąpiła inaczej niż Ty.

[suszarka]

Napisane przez xooox

I cztery lata temu podjęłaś decyzję, by zostać z tym panem. Dokładnie o tą decyzję w obliczu tamtej samooceny mi chodzi.
Czy błąd to życie rozstrzygnie. Moim zdaniem tak, najprawdopodobniej żyjesz w iluzji, bo dałaś mu drugą szansę, a on ją zmarnował!!!, potem dałaś następną; teraz już pewnie wie, że musi się lepiej kryć- i tyle się nauczył.
Po co chęć udowodnienia? A no po to, żeby autorka dla własnego dobra postąpiła inaczej niż Ty.

a ile mam czekać na rozstrzygnięcie tego przez życie czy to błąd czy nie?

rok, dwa, trzy, dziesięc lat, dwadzieścia czy do śmierci? doprecyzujesz proszę?

[sistermorphine]

byłam dwa lata temu w podobnej sytuacji i wybaczyłam, co okazało się błędem... nie dość, że nie ufałam później chłopakowi, to jeszcze sama się 'oswobodziłam'. wprawdzie do łóżka z nikim nie poszłam, bo na coś takiego bym się nie zdobyła, ale czułam, że mogę sobie bezkarnie flirtować z innymi na wakacjach czy imprezach. nie traktowałam już eksa poważnie. po jakimś czasie stwierdziłam, że taki związek to o kant tyłka roztłuc i postanowiłam go zakończyć. nie mam żalu do byłego - wybaczyłam mu to, bo nie jesteśmy razem i dynda mi, co teraz robi. ale wiem, co by się działo, gdybyśmy nadal próbowali. zadręczałabym się, węszyła podstęp, za każdym razem, gdy słyszałabym ze słuchawki 'tutaj pięć, trzy, cośtam, cośtam', a w końcu rozładowałabym napięcie/podniosła swoją samoocenę, podrywając i dając się podrywać przez innego faceta. i po co to komu?

Autorko, możesz mieć inne zdanie na ten temat, ale zastanów się, kim jest dla Ciebie partner i czego od niego oczekujesz. dla mnie fundamentem związku są zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i stabilności, silna więź, troska... ja na przykład nie potrafiłabym znaleźć tego wszystkiego u osoby, która zraniła mnie w najgorszy z możliwych sposobów. cały czas utwierdzałabym się w przekonaniu, że robi mnie w konia. nie byłoby mowy o żadnym wewnętrznym spokoju.

[201604130936]

Dlaczego tak się wtryniacie w zwiazek suszarki? Wasza prawda jest najprawdziwsza? Bardziej prawdziwsza niz jej? Niech nawet będzie iluzja, ale to jest JEJ iluzja, a 90% tutaj to sami teoretycy z monopolem na rację

[NanoMysia]

Nie wszystko w życiu jest czarne albo białe. Sa rożne motywy które popychaja ludzi do zdrady. Ja w swoim związku to przetrwalam z tym ze to ja zdradzilam. bylo zle. Było cieżko. Ale potem zawalczylismy o Nas, przenieslismy sie do innego miasta , zmieniliśmy towarzystwo i zaczęliśmy nowe życie. Wcześniej przed zdrada nie układało sie dobrze a ja czułam sie nie kochana i nie szanowana przez partnera a obok był ktoś kto był blisko przez wiele lat i pewnego wieczoru stało sie. Kobieta zdradza kiedy w związku jej czwgos brakuje np uwagi i zaangazowania drugiej osoby a mężczyzna robi to często bez udziału serca i emocji , taka jest prawda.. W moim związku nigdy nie było lepiej niż jest teraz, obecnie planujemy ślub i nigdy nie byliśmy bardziej szczęśliwi. Dlatego moja rada to walczyć o to zeby wasz związek przetrwał , jeśli oboje tego naprawdę mocno pragnienie i nie oszukujmy sie - to partner bardziej powinien o to zabiegać bo w tej sytuacji to on zdradził. Daj sobie i jemu czas, w takich chwilach czas i rozmowy to najlepsi sprzymierzeńcy. Życie jest długie i skomplikowane, czasami nie warto niszczyc wielu lat szczęścia dla jednej pochopnej decyzji. Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości i siły.

[xooox]

Napisane przez harleyka

Dlaczego tak się wtryniacie w zwiazek suszarki? Wasza prawda jest najprawdziwsza? Bardziej prawdziwsza niz jej? Niech nawet będzie iluzja, ale to jest JEJ iluzja, a 90% tutaj to sami teoretycy z monopolem na rację

Dlaczego? Bo źle radzi i tyle.
No wiesz, ja mam za sobą pewne doświadczenia, które w ten sposób uformowały mój światopogląd

[201604130936]

Nie ma tu dobrej i zlej rady. O tym właśnie mowie.

[suszarka]

Napisane przez xooox

Dlaczego? Bo źle radzi i tyle.
No wiesz, ja mam za sobą pewne doświadczenia, które w ten sposób uformowały mój światopogląd

wybacz, chodząca wszechwiedzo - oczywiście Twoja rada jest jedyną słuszną.

i podkreślę - nie radzę, piszę o swoich, subiektywnych doświadczeniach, acz oczywiście w tym temacie Ty też masz rację, że ja jej nie mam.

[xooox]

Napisane przez harleyka

Nie ma tu dobrej i zlej rady. O tym właśnie mowie.

Idąc Twoim tokiem rozumowania powyższa wypowiedź to również tylko Twoja opinia

[201604130936]

Nie zablysnelas teraz, serio.

Ja sie nie upieram przy swoim i nie mowie ZLE TO NIE TAK. Niech kazdy napisze jak uwaza, autorka czy suszarka wezma to do siebie albo nie, ale nimt tu nie zna prawdy objawionej. Zwłaszcza, ze sama jak mowie, w większości tutaj to mistrzynie teorii

[xooox]

Napisane przez harleyka

Nie zablysnelas teraz, serio.

Ja sie nie upieram przy swoim i nie mowie ZLE TO NIE TAK. Niech kazdy napisze jak uwaza, autorka czy suszarka wezma to do siebie albo nie, ale nimt tu nie zna prawdy objawionej. Zwłaszcza, ze sama jak mowie, w większości tutaj to mistrzynie teorii

Ach, dziękuję. Upierasz sie, że nie ma jednej odpowiedzi, a tak jak napisałam, to również tylko Twoja opinia.

[201605231458]

Mnie nigdy nie zdradzono, ale mojego ojca już tak. Wybaczył raz, drugi trzeci... aż w końcu po wielu latach nasza rodzina się rozpadła. Rodzice nigdy nie byli ze sobą szczęśliwi, może i nie była patologii w domu, ale nie było też rodzinnego ciepła. Byli bardzo nieszczęśliwi, mój ojciec ma niełatwy charakter, a matka szukała szczęścia gdzie indziej...

Wolałabym, aby ich małżeństwo rozpadło się dużo, dużo szybciej - może dzięki temu miałabym szansę na normalne, rodzinne szczęście. Pomyśl, co się stanie jeśli Twoja decyzja okaże się pomyłką, nie za rok, dwa, a za 15 lat, gdy na świecie będą już dzieci.

To nie tak, że czyjaś zdrada wpływa tylko na Ciebie i partnera. Dla dziecka trudno o gorsze wzorce i potem to powoduje naprawdę duże problemy w intymniejszych kontaktach z innymi.

[93f3798e881f84a2d27604fd91409608e23d92eb]

Zarzekałam się, że nigdy nie wybaczę zdrady. Ale wybaczyłam. I nie żałuję
Było ciężko, ale teraz po ponad roku jestem bardzo szczęśliwa. Pracuję nad zaufaniem, jestem mniej zazdrosna niż przed tym wszystkim, w końcu potrafię rozmawiać.
Można żałować, że się wybaczyło, ale można też żałować, że nie spróbowało się raz jeszcze. Szczególnie po kilku latach wspaniałego związku.
Zapomnieć nie można, ale da się nie myśleć o tym na co dzień i może to zupełnie nie mieć na nas wpływu. Trzeba dać sobie czas

[zakonna]

Szczerze mówiąc, jak czytam tutaj wypowiedzi dziewczyn, które zostały Po zdradzie to dla mnie kolejny argument za zakończeniem związku. Cały czas motyw ciężkiej pracy się pojawia nad sobą i związkiem. Ja bym tak Nie chciałabym żeby związek zamienił się w harowke

[201608191619]

Zawsze jak czytam takie wątki uderza mnie radykalne podejście wszystkich osób, które tak dobrze wiedzą "co by było gdyby"... szczególnie tych, które nie maja żadnych doświadczeń.

Byłam w każdej możliwej przy zdradzie sytuacji:
-zdradzono ze mną(wiedziałam o tym przed),
-zdradziłam,
-mnie zdradzono.
Wiem jak się zachowałam w każdej tej sytuacji(no shit Sherlock!), ale mimo wszystko nie pozwolę sobie na stwierdzenie, że przy kolejnej okazji, w innych okolicznościach etc. na pewno zachowałabym się tak czy inaczej.

A co do mówienia- ja tam od zawsze mówiłam "chcę wiedzieć", zdania nie zmieniam. I nie- nie uważam tego za zrzucanie na mnie ciężaru.
W tej akurat kwestii podejście ma takie, że robi się to czego chce druga strona.

[_Mia]

Dajcie już spokój. Potem się dziwimy, że powstają wątki 'byłam an Wizażu już za komuny, ale ten wątek zakładam pod nowym nickiem, bo...". Człowiek coś napisze i ma wypominane latami ni stąd ni zowąd przykre szczegóły swojej przeszłości.

Ja też nie rozumiem i nie próbuję zrozumieć decyzji suszarki, ale miałą dziewczyna odwagę podpisać się chociaż swoim nickiem (jakkolwiek to brzmi ).

[carolinascotties]

Napisane przez alkor

Zawsze jak czytam takie wątki uderza mnie radykalne podejście wszystkich osób, które tak dobrze wiedzą "co by było gdyby"... szczególnie tych, które nie maja żadnych doświadczeń.

Byłam w każdej możliwej przy zdradzie sytuacji:
-zdradzono ze mną(wiedziałam o tym przed),
-zdradziłam,
-mnie zdradzono.
Wiem jak się zachowałam w każdej tej sytuacji(no shit Sherlock!), ale mimo wszystko nie pozwolę sobie na stwierdzenie, że przy kolejnej okazji, w innych okolicznościach etc. na pewno zachowałabym się tak czy inaczej.

Przydałyby się ankiety wpuszczające do wątku
Zdradziłaś - TAK, NIE
- TAK - wchodzisz

A na poważnie - ktoś, kto zakłada wątek - na pewno jest zagubiony i szuka podpowiedzi i musi liczyć się z tym, że padną różne opinie...

Alkor - ja pewne złożenia na swój temat poczyniłam dawno - i w praktyce okazało się, że jednak tak się zachowałam

[Espoir91]

Ta rozmowa po mału sięga dna...

Niech się wypowiedzą kobiety, które zostały zdradzone, a nie wszystkowiedzące babki, które zdradę oglądały w telewizji sam tytuł wątku jasno i wyraźnie skierowany jest do skrzywdzonych kobiet

[madana]

Napisane przez Espoir91

Ta rozmowa po mału sięga dna...

Niech się wypowiedzą kobiety, które zostały zdradzone, a nie wszystkowiedzące babki, które zdradę oglądały w telewizji sam tytuł wątku jasno i wyraźnie skierowany jest do skrzywdzonych kobiet

- ale tutaj wypowiadały się też kobiety w tym ja, które widziały to we własnym domu- u mnie był to ojciec, dwie osoby pisały o zdradliwych często matkach, uważasz, ze to żadna wiedza, że musisz po prostu przejść puszczanie faceta, któremu wybaczysz i wtedy dopiero można mówić???
Bo inaczej robisz za wszechwiedzącą? Uwierz, wolałabym nie mieć żadnych takich doświadczeń.

[_Mia]

Przecież sporo dziewczyn, które się tu wypowiadały zna sytuacje z autopsji-choćby ja, na ten przykład wiec nie rozumiem...
Nie no, pewnie wszystkie te, które wybaczyły, mówią z doświadczenia, a te, które nie, nie wiedza, co mówią

[201609102148]

A emocjonalna zdrada się liczy? Bo nie wiem, czy się mogę wypowiadać, jeszcze znowu mnie Aisling czy Asling czy jak jej tam objedzie.

[GgochaA]

Dla mnie poglądy typu "zdradził ale przecież kocha" są mniej więcej tym samym co "pije, bije, nie dba o dzieci, ale na pewno kocha, na pewno!".
Ale to moja opinia. Jak komuś nie przeszkadza-jego życie.

[AislingR]

Napisane przez Farmakopea

A emocjonalna zdrada się liczy? Bo nie wiem, czy się mogę wypowiadać, jeszcze znowu mnie Aisling czy Asling czy jak jej tam objedzie.

Liczy się liczy. Heh..
Już, już
może... byłam zbyt oschła -wybacz.
Masz bardzo zdecydowany ton wypowiedzi i przekonanie o słuszności swoich racji a to czasem drażni innych -cóż, nie to żebym się akurat w tej materii dużo od Ciebie różniła. ;p Głoś poglądy w pokoju.

[201609102148]

Napisane przez AislingR

Liczy się liczy. Heh..
Już, już
może... byłam zbyt oschła -wybacz.
Masz bardzo zdecydowany ton wypowiedzi i przekonanie o słuszności swoich racji a to czasem drażni innych -cóż, nie to żebym się akurat w tej materii dużo od Ciebie różniła. ;p Głoś poglądy w pokoju.

To, że teraz jestem w szczęśliwym, bardzo dobrze rokującym związku, to nie oznacza, że zawsze tak było i nikt mnie nigdy nie zranił.

I większość wizażanek "idealnych" tak ma. Nie ma się co burzyć, że "już to widzę, że misiaczek taki perfekcyjny, pani wszechwiedząca", bo pewnie aktualny misiaczek perfekcyjny jest, ale zastąpił kogoś znacznie dalszego od doskonałości. Stąd mamy i porównanie, i prawo do opinii.