Najbardziej wymagające kierunki studiów

[201605300922]

plox, mój facet studiuje prawo na UJ, niby jeden z dwóch najlepszych obok UW wydziałów prawa. I co? I nic, nie wiem, czy to kwestia 500 osób na roku z samych stacjonarnych, ale poza sesją on nie musi robić NIC. Dla przyzwoitości czasami coś poczyta, ale generalnie teraz stwierdził, że musi sobie czas wypełnić i robi certyfikaty językowe. Ma czas absolutnie na wszystko, poza sesją. Ja studiuję medycynę, nie uważam, żeby były to studia dla nie wiadomo kogo, ale przy podobnym poziomie uzdolnień, co mój facet, jednak muszę się uczyć znacznie więcej. Może nie ślęczę po nocach, bo generalnie szybko mi wiedza wchodzi do głowy, ale że tak to ujmę ,,rygor studiowania" mam zupełnie inny - na każdym przedmiocie wejściówka albo zaliczenie pod koniec bloku, w regularnych odstępach czasu jakieś większe kolokwium. Oczywiście, że chodzę na imprezy, siedzę na wizażu, gotuję i oglądam seriale - ale naprawdę, zawdzięczam to głównie dobrej pamięci i umiejętności skupiania uwagi, bo mieszkałam z osobami, które uczyły się o wiele więcej ode mnie a wcale nie szło im jakoś wymiernie lepiej, często wręcz przeciwnie.

Moim zdaniem kierunkiem studiów, który rzadko jest wymieniany jako ,,najbardziej wymagający" to pielęgniarstwo. Po pierwsze, mają dużo nauki, konkretnych rzeczy, a nie jakiegoś lania wody jak na niektórych kierunkach humanistycznych. Po drugie, poza normalnymi zajęciami, wejściówkami, mają naprawdę dużo godzin praktyk w szpitalu, także często siedzą na uczelni od rana do nocy. No i nie są to praktyki w parzeniu kawy, tylko naprawdę dość obciążające psychicznie i fizycznie.

Za wymagające uważam też studia filologiczne. Co do politechnicznych, mam mieszane wrażenia, randkowałam z kilkoma przyszłymi inżynierami i nie wiem, czy trafiałam na jakieś super mózgi czy super leserów, ale oni też poza sesją takiego wielkiego rygoru nauki nie mieli.

[Oshin1]

nie wiedziałam, że na uś jest weta. ja też mam rygor i wejściówki, a na uj nawet ćwiczenia są nieobowiązkowe (właśnie przez te 500 osób na stacjo), dlatego nie mają kolokwiów i wejściówek... także rankingi, rankingi... dla mnie uj to jest fabryka, a nie uczelnia.
nie wiem, jakie wydziały są najlepsze w Polsce, nie sugeruję się rankingami, uczyłam się w jednym z najlepszych LO w kraju i wygórowany to był poziom uczniów, a nie tej szkoły, a w rankingach jest na bardzo wysoko.
ja do przeciętnych osób obiektywnie nie należę, mam duże osiągnięcia naukowe na każdym szczeblu mojej szkolnej nauki, ale nie ma opcji, bym zaliczyła, siadając do ksiązek tylko przed sesją- za duzo tego jest. zresztą, napisałam wyżej, są wejściówki, kolokwia, oceniana jest aktywność studentów na zajęciach, bez regularnej nauki w semestrze do sesji nie byłabym nawet dopuszczona, teoretycznie nawet jeśli ktoś byłby geniuszem, który byłby wstanie zapamiętać każdą przeczytaną rzecz, to nie ma opcji, by wziął się za książki dopiero przed sesją, bo musi je otworzyć przed każdą wejściówką.

[micraneska]

Napisane przez Oshin1

nie wiedziałam, że na uś jest weta. ja też mam rygor i wejściówki, a na uj nawet ćwiczenia są nieobowiązkowe (właśnie przez te 500 osób na stacjo), dlatego nie mają kolokwiów i wejściówek... także rankingi, rankingi... dla mnie uj to jest fabryka, a nie uczelnia.

nie spinaj się tak wiem jak jest na UŚ i moje zdania dotyczące ilości dni nauki i średniej dotyczą właśnie tej uczelni, dość dokładnie dowiedziałam się o systemie i ilości nauki na tej uczelni
o prawie na UWMie wiem tyle że studenci nie mają co robić a kolokwium w semestrze letnim jest dla nich wielkich zdziwieniem

aż jestem ciekawa na jakiej cudownej uczelni studiujesz hmm?

[Oshin1]

moja uczelnia to wyższa szkoła humanitas w sosnowcu i czuję się pokrzywdzona tym, że nie ma jej w rankingach, to w końcu polski harvard.
nie znam nikogo z uś, nie zweryfikuję.

[listopadowa_noc14]

Napisane przez Oshin1

moja uczelnia to wyższa szkoła humanitas w sosnowcu i czuję się pokrzywdzona tym, że nie ma jej w rankingach, to w końcu polski harvard.
nie znam nikogo z uś, nie zweryfikuję.

polski harvard

[20160901857]

Zgadzam sie z tym, ze prawo trzeba "czuć" - 90% spraw, z którymi prawnik spotyka sie w pracy to przypadki, których na studiach nie widział na oczy, nawet w najbardziej skomplikowanych kazusach (których metodologia nauczania na większości uczelni leży i kwiczy, ale to juz osobny temat).


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[maria13888]

dlaczego nie wymieniacie technicznych kierunków? To one są moim zdaniem najtrudniejsze...
Prawo to fakt, też jest trudne.

(...)

[201605300922]

Napisane przez Oshin1

moja uczelnia to wyższa szkoła humanitas w sosnowcu i czuję się pokrzywdzona tym, że nie ma jej w rankingach, to w końcu polski harvard.
nie znam nikogo z uś, nie zweryfikuję.

to Ci się udało chyba wiesz, jak twórczo jest przekształcona nazwa tej zacnej placówki?

[gallina1]

Napisane przez maria13888

dlaczego nie wymieniacie technicznych kierunków? To one są moim zdaniem najtrudniejsze...
Prawo to fakt, też jest trudne.

(...)

najłatwiejsze filologie różnej maści? pozdrawiam

[Oshin1]

Napisane przez Nadis

to Ci się udało chyba wiesz, jak twórczo jest przekształcona nazwa tej zacnej placówki?

nie jestem z okolic Sosnowca i nie wiem, jak w lokalnym środowisku nazywa się tę uczelnię. dowiedziałam się o niej z facebooka, kiedy toczył się spór o różnice w poziomie studiów dziennych i zaocznych (które istnieją przynajmniej na większości uczelni, a zaoczni twierdzą, że nie), studentka wsh oburzyła się i stwierdziła, że u niej na niestacjonarnych w wyższej szkole humanitas poziom jest bardzo wygórowanysporo osób ją obśmiało.

jak spojrzałam na nazwę, to pomyślałam, że może w miejsce H wstawia się T?

[maacieek]

Napisane przez Oshin1

nie jestem z okolic Sosnowca i nie wiem, jak w lokalnym środowisku nazywa się tę uczelnię. dowiedziałam się o niej z facebooka, kiedy toczył się spór o różnice w poziomie studiów dziennych i zaocznych (które istnieją przynajmniej na większości uczelni, a zaoczni twierdzą, że nie), studentka wsh oburzyła się i stwierdziła, że u niej na niestacjonarnych w wyższej szkole humanitas poziom jest bardzo wygórowanysporo osób ją obśmiało.

jak spojrzałam na nazwę, to pomyślałam, że może w miejsce H wstawia się T?

Dobrze, że rozwinęłaś ten skrót, bo myślałem, że chodzi o jakże słynną "Wyższą Szkołę Hałasu" czy coś takiego.

[201605300922]

Napisane przez Oshin1

nie jestem z okolic Sosnowca i nie wiem, jak w lokalnym środowisku nazywa się tę uczelnię. dowiedziałam się o niej z facebooka, kiedy toczył się spór o różnice w poziomie studiów dziennych i zaocznych (które istnieją przynajmniej na większości uczelni, a zaoczni twierdzą, że nie), studentka wsh oburzyła się i stwierdziła, że u niej na niestacjonarnych w wyższej szkole humanitas poziom jest bardzo wygórowanysporo osób ją obśmiało.

jak spojrzałam na nazwę, to pomyślałam, że może w miejsce H wstawia się T?

Hmm, Tumanitas byłoby spoko, ale u nas w liceum bardziej funkcjonowało określenie Debilitas :P Być może znam tę osobę, która tak pisała o tym przybytku edukacyjnym, znam studentkę prawa z humanitasu, która twierdzi, że mają tak strasznie ciężko, że gorzej niż na UJ, UW (wstaw odpowiednie).

[casus_belli]

Napisane przez gallina1

najłatwiejsze filologie różnej maści? pozdrawiam

Jak ktoś z językiem miał styczność w szkole i ew. w jakimś empiku, to może wg filo są łatwe. Wzruszyła mnie kiedyś osoba tak właśnie twierdząca, która nawet w polskim z trudem odróżniała podmiot od orzeczenia. Już taką widzę na na gramie opisowej

[gallina1]

Nawet jak ktoś język zna na dobrym poziomie, to ma co robić jak ktoś zaczyna od zera.. No to już gorzej

[Hemikryptofit]

.

[listopadowa_noc14]

Napisane przez Hemikryptofit

Jest różnica między air a takimi jak zip czy budownictwo więc nie można ich wrzucać do jednego wora. Ja uważam moja EiT była średnia ( niezbyt wymagająca dla tych co nie wymagali od siebie.).
A laborki to akurat wszyscy najbardziej lubili.

Zresztą trudność to rzecz relatywna. Są osoby które skończyły Harvard bez większych trudności, są osoby dla których w lo czy prywatnych szkołach jest trudno. Natomiast z pewnością bardziej wymagające - czyli więcej materiału, co za tym idzie więcej nauki- jest na medycynie niż na transporcie czy filologii. Kwestia ile ktoś spędza czasu na nauce to też kwestia bardzo indywidualna.

Szkoda tylko ze z Twoich wcześniejszych wpisów wynika co innego ( że wyłaś nad zobowiązaniami, kpa, finansowym po nocach, ze w pewnych okresach chodziłaś jak zombi, ze dobrze ze nie zdawałaś kpc bo ludzie u Ciebie na wydziale mieli rok wyjęty z życia itp ), czyli nie tak łatwo; czy chodzi Ci o to że łatwo było w porównaniu z tym co później ?

Prawo ma bardzo indywidualny reżim bo to nie jest dziadzina gdzie daleko się zajdzie siedzą i kując, bo tutaj dojście do zawodu jest o wiele trudniejsze, aplikacja, konieczność przebicia się, konkurencja ( a zdolnych ludzi nie brakuje, nie bez przyczyny to właśnie prawnicy mają największe przedstawicielstwo na Harvardzie; z Polski rzecz jasna ),dla osób które nie studiują tylko dla mgr a chcą przebić się w zawodzie i nie być partaczami trzeba się troszkę wysilić bo prawo jest trudne ( a Ci co tego nie kumają to naprawdę muszę być strasznymi ignorantami ).

A tak generalnie to ja cenię w życiu ludzi za coś więcej niż pracowitość polegającą na siedzeniu tyłkiem nad książką. Bo to może każdy.

No dobre mi żarty...

[20160901857]

Napisane przez Hemikryptofit

Szkoda tylko ze z Twoich wcześniejszych wpisów wynika co innego ( że wyłaś nad zobowiązaniami, kpa, finansowym po nocach, ze w pewnych okresach chodziłaś jak zombi, ze dobrze ze nie zdawałaś kpc bo ludzie u Ciebie na wydziale mieli rok wyjęty z życia itp ), czyli nie tak łatwo; czy chodzi Ci o to że łatwo było w porównaniu z tym co później ?

Prawo ma bardzo indywidualny reżim bo to nie jest dziadzina gdzie daleko się zajdzie siedzą i kując, bo tutaj dojście do zawodu jest o wiele trudniejsze, aplikacja, konieczność przebicia się, konkurencja ( a zdolnych ludzi nie brakuje, nie bez przyczyny to właśnie prawnicy mają największe przedstawicielstwo na Harvardzie; z Polski rzecz jasna ),dla osób które nie studiują tylko dla mgr a chcą przebić się w zawodzie i nie być partaczami trzeba się troszkę wysilić bo prawo jest trudne ( a Ci co tego nie kumają to naprawdę muszę być strasznymi ignorantami ).

A tak generalnie to ja cenię w życiu ludzi za coś więcej niż pracowitość polegającą na siedzeniu tyłkiem nad książką. Bo to może każdy.

To prawda, wyłam, płakałam i przeżywałam - wtedy. Teraz mam wrażenie, że jednak trochę wyolbrzymiałam. To nie były studia lajtowe, były dość łatwe. Nie było co tydzień wejściówek (ok, miałam na 2 przedmiotach, gdzie na filologiach czy medycynie zwykle mają takie rzeczy na każdym i co zajęcia), było dużo bezsensownego czytania, nie było obowiązkowych wykładów (i dobrze, bo większość z nich oceniam jako kompletną pomyłkę i stratę czasu), a jak raz się komuś zdarzyło nie przeczytać jakiejś lektury, to żadna wielka krzywda się nie działa (ogromnej liczbie studentów "zdarzało się" to nagminnie przez 5 lat, a zaznaczam, że studiowałam na wydziale z tzw. czołówki rankingów).

Oczywiście braki ze studiów mszczą się później, a samo przebrnięcie przez kierunek nie wystarcza do bycia dobrym prawnikiem, ale prześlizgnąć się przez te studia można dosyć łatwo. Ja nie znam nikogo, kto wyleciał z mojego roku, mimo że wiele osób bardzo sobie na to zasługiwało.

[Hemikryptofit]

Ja nie wyłam, nie płakałam, nie rozpisywałam się jak się męczę i nigdy nie powiedziałam że prawo jest łatwe. A dla mnie to co robisz to lekka hipokryzja.

Napisane przez listopadowa_noc14

No dobre mi żarty...

Nie wiem gdzie tu widzisz żarty. Można zrozumieć i mieć 5, można bezmyślnie zakuć i mieć 5 ( i zapomnieć po tygodniu ) i to nawet na wymagających kierunkach .

[20160901857]

Być może tak to wygląda, ale uważam, że nie ma nic złego w zmianie perspektywy. Nie umniejszam wysiłków studentów prawa, nie mam potrzeby pastwic się nad tymi, którzy jeszcze nie skończyli, tylko dlatego, że ja skończyłam (bo niby w jakim celu?), natomiast uważam, że pomimo wszystkich problemów, które miewalam na tych studiach i z których wynikały moje ryki, uważam że mogło być o wiele gorzej, a i sporo moich problemów wynikało z braku organizacji i systematyczności, co akurat było winą moją, a niekoniecznie horrendalnego poziomu trudności. Cóż, kolejne lata nauki przede mną, nasluchalam się już jak to będzie ciężko, ale jeżeli za 2 lata mam być znowu posadzona o hipokryzje, to chyba wolę się już nie wypowiadać na ten temat.

[MsLizard]

Skończyłam kierunek na politechnice, teraz studiuję na uniwersytecie - też kierunek ścisły. Uważam, że jedne i drugie studia były (są) łatwe. Nocy nigdy nie zarywałam, chyba że zaczynałam się uczyć dopiero późnym wieczorem. Był czas kiedy naprawdę dużo imprezowałam i z zaliczeniami też nie było problemu. Studia zabierają mi sporo czasu, mam dużo godzin i nawet niektóre wykłady obowiązkowe. Zawsze jest coś do zrobienia, niektóre rzeczy są pracochłonne i trzeba się trochę nagłowić ale nie czuję, żeby był to nie wiadomo jaki wysiłek. Uważam, że teraz żeby wylecieć ze studiów to trzeba naprawdę chcieć albo mieć pecha do prowadzącego, który dla zasady lubi oblewać.

Dla mnie trudnymi studiami byłyby wszelkiej maści filologie, zapewne dlatego, że nie mam w tym kierunku predyspozycji i muszę wkładać sporo pracy w naukę języka. Dlatego gdybym chciała studiować np. filologię angielską to pewnie nie miałabym życia towarzyskiego. Nawet medycyna przy filologiach nie wydaje mi się straszna. Z naukami ścisłymi nigdy nie miałam problemu, lubię je, łatwo mi "wchodzą" i nie muszę poświęcać zbyt wiele czasu na zrozumienie pewnych rzeczy.

[sistermorphine]

studiuję filologię polską i nie uważam, że jest ciężko. czytania mnóstwo i są to nierzadko trudne teksty, z których Bóg wie, co tak naprawdę należy wydobyć. ale nad żadną książką, jak dotąd, nie płakałam. uważam, że to kierunek dla miłośników, bo niektóre przedmioty są tak bzdurne, że tylko pasjonaci znajdą energię na naukę i nie będą podsumowywać każdego akapitu czymś w stylu I po co mi to?! albo Z której strony to ugryźć? najwięcej czasu muszą poświęcać osoby, które znalazły się tu z przypadku - bo będzie łatwo. może i łatwo, ale dla kogoś ze smykałką.

[201604130936]

Mam porównanie co do prawa i filo orientalnej. Jesli przez wymagajace rozumiemy ilosc czasu, ktora potrzeba poswiecic na nauke i jej regularnosc, to na prawie jestem jak na wakacjach. Obecnie 4 przedmioty. Kolokwia z kazdego ok co 3-4tygodnie i na kazde jest sie czlowiek w stanie nauczyc w weekend. Na jednym przedmiocie tylko mamy wejsciowki.

[Hemikryptofit]

Napisane przez nouvelle90

Być może tak to wygląda, ale uważam, że nie ma nic złego w zmianie perspektywy.

Perspektywa zawsze się zmienia jeśli człowiek ewoluuje. Ale niech w tym będzie zachowana jakaś proporcja.

[ZamyslonaRoztargniona]

Zależy od człowieka.
Dla mnie bardzo wymagającym byłby kierunek, na którym trzeba by przyswajać dużo wiedzy pamięciowo. Nie umiem wykuć nic na pamięć. Wszystko muszę zrozumieć, a potem swoimi słowami opowiadać.

Kierunki techniczne są wymagające czasowo, ponieważ jest na nich dużo projektów, które robi się przez cały semestr i trzeba regularnie co tydzień przychodzić na zajecia i konsultować swoje postępy. Nie ma opcji żeby na koniec semestru przynieść gotowy projekt (przynajmniej tam gdzie studiowałam tak było).

Najłatwiejszy kierunek z jakim miałam styczność to filozofia. Zdawałam tam tylko jeden egzamin (egzaminator nie wiedział że nie jestem regularnym studentem tego kierunku). Nie byłam na żadnym wykładzie ani ćwiczeniach przez cały rok. Nie widziałam nigdy wcześniej wykładowcy (ani on mnie). Przyszłam pod koniec września na chyba 4 termin. Przeczytałam jedną książkę i na egzaminie mniej więcej opowiedziałam o czym była (bez szczegółów bo na pamięć nauczyć się nie potrafiłam szczegółów), posiłkując się otwarcie notatkami zrobionymi podczas lektury.
Dostałam 5.0. Podobno byłam jednym z lepiej przygotowanych studentów. Wykładowca nie był zdziwiony że mnie nie kojarzy, bo podobno sporo studentów nie chodzi na zajęcia (nawet na te teoretycznie obowiązkowe).

[201604130936]

Najbardziej zdziwil mnie 4 termin o.O.
4? Byl ktos kto podszedl do egzaminu tyle razy i nie zdal?

[201605161428]

Napisane przez harleyka

Najbardziej zdziwil mnie 4 termin o.O.
4? Byl ktos kto podszedl do egzaminu tyle razy i nie zdal?

U mnie na ekonomie bywaly i 6 terminy :p

[20160901857]

Harleyka, na prawie na uksw ludzie potrafią zaliczać we wrześniu przedmioty z poprzedniej sesji zimowej

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez harleyka

Najbardziej zdziwil mnie 4 termin o.O.
4? Byl ktos kto podszedl do egzaminu tyle razy i nie zdal?

Nie wiem.

[201604130936]

Napisane przez TheUnlike

U mnie na ekonomie bywaly i 6 terminy :p

Gdybym oblala cos 5 razy to chyba by w koncu do mnoe dotarlo, ze sie do tego nie nadaje, a nie maszerowala na 6 termin oO.

[201605161428]

Napisane przez harleyka

Gdybym oblala cos 5 razy to chyba by w koncu do mnoe dotarlo, ze sie do tego nie nadaje, a nie maszerowala na 6 termin oO.

Coz ze mna na roku studiowala dziewczyna, ktora semestr przed obrona wciaz poprawiala warunkowo przedmiot z 1 roku