Pracy szukamy, ciągle się wspieramy i nigdy nie poddamy! cz. XII

[visionAM]

Napisane przez MissCath

Może Ci umknęło, a może ja zapomniałam, ale nie będzie do czego tu wracać, bo ich stanowiska będą zlikwidowane, jak całej reszty. Mówiąc o powrocie miałam na myśli rynek pracy ogólnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Przepraszam, nie doczytałam. Nadal jednak uważam, że nie będzie im ciężko wrócić na rynek pracy.

Napisane przez kejtiCe

Temat zachodzenia w ciążę przez pracownice wiecznie żywy na wizażu. o dziwo najwięcej na ten temat mogą wypowiedzieć się osoby, które dzieci nie mają, tylko oceniają postawy innych kobiet. Dlaczego tak rzadko się widzi posty matek, które narzekają, że nie mają gdzie wrócić? Dlaczego panuje przekonanie, że matki to już tylko siedzą w domu? Przecież na rynku pracy jest mnóstwo kobiet aktywnych zawodowo, które mają dzieci. Zaszły w ciążę, były na macierzyńskim i świat się nie zawalił.

[MissCath]

Powiem wam, że jak widzę, co się dzieje dookoła, to zaczynam myśleć, że powrót po macierzyńskim do pracy jest wręcz niebywałym fartem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kejtiCe]

Napisane przez MissCath

Powiem wam, że jak widzę, co się dzieje dookoła, to zaczynam myśleć, że powrót po macierzyńskim do pracy jest wręcz niebywałym fartem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A ja widzę co się dzieje dookoła i mam zupełnie inne zdanie.

[MissCath]

Napisane przez visionAM

Przepraszam, nie doczytałam. Nadal jednak uważam, że nie będzie im ciężko wrócić na rynek pracy.

A ja uważam, że niestety, ale może być im trudno. Tak jak wspominałam, jedna ma tylko wykształcenie średnie i doświadczenie jako przedstawiciel handlowy, ale tym przedstawicielem nie chce już być, a druga ma wprawdzie wyższe, ale tylko 1,5 roku doświadczenia ogólnie. Życzę im jak najlepiej, żeby szybko coś znalazły (a przynajmniej jedna, bo druga chyba w ogóle nie planuje powrotu do pracy takiej na etat), ale jak widziałam, co było z koleżanką, to to był jakiś dramat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[MissCath]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Nie u mnie, niestety. Bo gdyby tak było, to ja bym w ogóle się nie przejmowała wypowiedzeniem. U mnie na to szans nie ma

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:12 ----------

W ogóle jestem ostatni dzień w pracy. I doskonale sobie większość zdaje sprawę, że po Nowym Roku pracowników będzie za mało, ale kierownictwa to nie interesuje. Zawsze szukali oszczędności.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

Napisane przez MissCath

A ja uważam, że niestety, ale może być im trudno. Tak jak wspominałam, jedna ma tylko wykształcenie średnie i doświadczenie jako przedstawiciel handlowy, ale tym przedstawicielem nie chce już być, a druga ma wprawdzie wyższe, ale tylko 1,5 roku doświadczenia ogólnie. Życzę im jak najlepiej, żeby szybko coś znalazły (a przynajmniej jedna, bo druga chyba w ogóle nie planuje powrotu do pracy takiej na etat), ale jak widziałam, co było z koleżanką, to to był jakiś dramat.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale to, że będzie im ciężko wrócić na rynek pracy, wynika z ich kiepskiego wykształcenia czy doświadczenia, a nie z tego, że zostały matkami

Poza tym w ciąży/ po ciąży można się jeszcze dokształać itp. Wszystko zależy od organizacji, dobrych chęci.

[MissCath]

Napisane przez visionAM

Ale to, że będzie im ciężko wrócić na rynek pracy, wynika z ich kiepskiego wykształcenia czy doświadczenia, a nie z tego, że zostały matkami

Poza tym w ciąży/ po ciąży można się jeszcze dokształać itp. Wszystko zależy od organizacji, dobrych chęci.

Z tym się zgodzę i mam nadzieję, że nie zaprzepaszcza takiej okazji, bo naprawdę im dobrze życzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[megamag]

Napisane przez kejtiCe

Temat zachodzenia w ciążę przez pracownice wiecznie żywy na wizażu. o dziwo najwięcej na ten temat mogą wypowiedzieć się osoby, które dzieci nie mają, tylko oceniają postawy innych kobiet. Dlaczego tak rzadko się widzi posty matek, które narzekają, że nie mają gdzie wrócić? Dlaczego panuje przekonanie, że matki to już tylko siedzą w domu? Przecież na rynku pracy jest mnóstwo kobiet aktywnych zawodowo, które mają dzieci. Zaszły w ciążę, były na macierzyńskim i świat się nie zawalił.

Ale my tu w ogóle o takich nie mówimy. Pracownikowi (i to wcale nie tylko płci żeńskiej, bo przecież i ojciec może pójść) macierzyński należy się jak psu buda. Też mam koleżanki, które są matkami, i wracały po urlopie do pracy. Padł temat skrajnych postaw, w których ktoś tak naprawdę nie chce pracować, tylko jak najdłużej mieć świadczenia. Albo nie myśli, co będzie potem. A na wychowawczym pensji nie ma, ok, ale ZUS opłaca składki i pewnie o to chodzi.

[MissCath]

Napisane przez megamag

Ale my tu w ogóle o takich nie mówimy. Pracownikowi (i to wcale nie tylko płci żeńskiej, bo przecież i ojciec może pójść) macierzyński należy się jak psu buda. Też mam koleżanki, które są matkami, i wracały po urlopie do pracy. Padł temat skrajnych postaw, w których ktoś tak naprawdę nie chce pracować, tylko jak najdłużej mieć świadczenia. Albo nie myśli, co będzie potem. A na wychowawczym pensji nie ma, ok, ale ZUS opłaca składki i pewnie o to chodzi.

To dokładnie miałam na myśli.

Napisałam już pożegnalnego maila do kontrahentów, z którymi miałam kontakt. Trochę dziwnie się czuję. Nie tak to sobie wyobrażałam, sądziłam, że jak odejdę, to będzie to z tego powodu, że znalazłam inną pracę. Ale bywa.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kejtiCe]

Napisane przez megamag

Ale my tu w ogóle o takich nie mówimy. Pracownikowi (i to wcale nie tylko płci żeńskiej, bo przecież i ojciec może pójść) macierzyński należy się jak psu buda. Też mam koleżanki, które są matkami, i wracały po urlopie do pracy. Padł temat skrajnych postaw, w których ktoś tak naprawdę nie chce pracować, tylko jak najdłużej mieć świadczenia. Albo nie myśli, co będzie potem. A na wychowawczym pensji nie ma, ok, ale ZUS opłaca składki i pewnie o to chodzi.

Ja mam jednak wrażenie, że ocenia się całą grupę matek po tym, jak zachowały się jakieś pojedyncze przypadki.

Jeśli źle zrozumiałam, to przepraszam.

[MissCath]

Dostałam odpowiedź na aplikację na konsultanta i tym razem odpisała mi dziewczyna, z którą pisałam na LinkedIn może trochę inaczej spojrzy na moją aplikacje, niż jej poprzednik.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Darine7]

Napisane przez bonasera

Mam kurs animatora zrobiony. Przymierzałam się do pilota wycieczek, ale czekam, aż w mieście będzie nabór. Po Nowym Roku będę miała w pracy możliwość uczeszczania na kurs niemieckiego, chętnie skorzystam. Żeby mi tylko starczyło czasu na to wszystko, bo już teraz go prawie nie mam

W takim razie powodzenia! Choć ja bym uważała nie mając jeszcze umowy w ręku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Też się teraz uczę niemieckiego i mimo obaw na razie idzie zgodnie z planem, więc póki co nie rezygnuję z nauki. Umowy nie mam, ale jestem raczej pewna, choć słyszałam już i o takich przypadkach, gdzie komuś ze znajomych obiecano pracę, a potem powiedzieli że sorry, ale jednak przyjęli kogoś innego. Wszystko się może zdarzyć, ale postanowiłam wyluzować, przynajmniej na święta i nie zamartwiać się rzeczami, na które mam średni wpływ.



Słyszałyście o tym, że od nowego roku mają likwidować staże z UP? Dziś dostałam taką informację od koleżanki i zmartwiłam się trochę tym faktem (bądź plotką ), bo tutaj firma dopiero się rozkręca i będę mieć umowę na okres próbny na miesiąc i w razie niepowodzenia liczyłam na staż.

[MissCath]

Darine, skąd taka informacja? Raczej plotka, bo byłoby to dość głośno o tym. Raczej prędzej może być tak, że dany urząd pracy nie dostanie pieniędzy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bonasera]

Napisane przez Darine7

Też się teraz uczę niemieckiego i mimo obaw na razie idzie zgodnie z planem, więc póki co nie rezygnuję z nauki. Umowy nie mam, ale jestem raczej pewna, choć słyszałam już i o takich przypadkach, gdzie komuś ze znajomych obiecano pracę, a potem powiedzieli że sorry, ale jednak przyjęli kogoś innego. Wszystko się może zdarzyć, ale postanowiłam wyluzować, przynajmniej na święta i nie zamartwiać się rzeczami, na które mam średni wpływ.



Słyszałyście o tym, że od nowego roku mają likwidować staże z UP? Dziś dostałam taką informację od koleżanki i zmartwiłam się trochę tym faktem (bądź plotką ), bo tutaj firma dopiero się rozkręca i będę mieć umowę na okres próbny na miesiąc i w razie niepowodzenia liczyłam na staż.

Ja właśnie pracuję z niemieckimi dokumentami, więc kurs się przyda, zwłaszcza specjalistyczne słownictwo.
Sama miałam taką sytuację, gdzie po rozmowie dostałam pozytywną odpowiedź, ucieszona przedłużyłam umowę na mieszkanie i czekałam aż będę mogła rozpocząć (bo to miał być nowo otwarty sklep). Rekruterka miała mi przesłać dokumenty do podpisania, ale nie wysłała, więc próbowałam się do niej dodzwonić przez kilka dni, kamień w wodę i potem kolejne trzy miesiące szukałam pracy.

Co do likwidacji staży, to mój ojciec (pracownik urzędu pracy) mówi, że to plotka.

[Mahdab]

Napisane przez megamag

Ktoś mi kiedyś powiedział, ale nie mam możliwości zweryfikować, że to dość nowy wynalazek. Kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu chodziło się do pracy w ciąży. Ja w ogóle myślę, że kulturowe postrzeganie macierzyństwa poszło u nas w jakąś dziwna stronę na zasadzie "jak już jest dziecko, to trzeba zrezygnować z życia i zająć się nim na 100%". Może też stajemy się coraz bogatszym społeczeństwem, że możemy sobie na to pozwolić? Nie chcę wyjeżdżać z prababką pracującą w ciąży w polu, ale wiecie, o co mi chodzi. A może wręcz przeciwnie? Może właśnie nie dorośliśmy jako społeczeństwo do równouprawniania na rynku pracy? Tzn. część społeczeństwa zaakceptowała chodzenie do pracy przez kobiety, ale tak jak mama Twojego eksa uznaje to tylko na pół gwizdka, no bo żeby nie za dużo i nie za bardzo zarobić, a chodzić i tak tylko po to, żeby mieć macierzyński? Nie że mam coś do gospodyń domowych, ale chyba uczciwiej byłoby to robić na 100% niż udawać, że się jednak pracuje, ale tak naprawdę to nie pracować.

Napewno to prawda, bo też słyszałam o tym od niejednej osoby.
A moja mama w tamtych czasach pracowała z mama mojej kolezanki i razem w ciaży chodziły. Znajoma z pracy opowiadała, ze jeszcze w 9 miesiacu do tej pracy zasuwała co dzień kilka kilometrów pieszo. Nie myślało się wtedy o zwolnieniu.
Akurat tego eksa mama miala kontrowersyjne dla mnie poglądy, np. ze Matki zostajace w domu, jak ona powinny mieć normalną pensję od państwa. Właściwie była oburzona, że tak nie jest. Dla niej to była jedyna słuszna droga. W okolicy chlopak wpadł w narkotyki, to oczywiście dlategoStudiowałam z jej synem i gdy kiepsko nam poszlam sesja to odpaliła, ze on sie powinien bardziej przykładać, bo ja nie musze pracowac poźniej w zawodzie. Jak spytalam o co jej chodzi to powedziala ze ja moge pracowac np. W sklepie Jestesmy inżynierami.

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Juz Dziewczyny odpowiedzialy.
Jak sa w Domu to nawet oplacany zus to fajny bonus za nic.

[visionAM]

Mi mama mówiła, że kiedyś jak się wzięło w ciąży zwolnienie lekarskie to nie było ono płatne czy też o wiele mniej płatne, więc wszystkie kobiety siedziały w pracy praktycznie do porodu. Lekarze też nie byli skłonni wypisywać tych zwolnień tak często jak obecnie.

Powiem Wam, że ostatnio załatwiałam dość istotne kwestie u dewelopera z dziewczyną, która była w szóstym miesiącu ciąży. I jak dla mnie to nie powinna już pracować, bo niestety umysł nie pracował już tak sprawnie jak przed ciąża.

[MissCath]

Kwestia mentalności i równouprawnienia na rynku pracy to akurat temat rzeka jest. Mam wrażenie, że bardziej sami ludzie do tego nie dorośli, bo pracodawcy jednak w dużej mierze boją się pewnych batów w postaci kar finansowych lub innych. Ale właśnie mam bardziej na myśli takie przypadki jak mama eksa Mahdab - to wciąż częste, że kobiety myślą, że po co dziewczyna ma się starać, mieć ambitne cele, pracę, itd., jak koniec końców to facet ma ją utrzymywać. Ręce opadają. To po co było tyle lat walki o różne aspekty równouprawnienia?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------

Napisane przez visionAM

Mi mama mówiła, że kiedyś jak się wzięło w ciąży zwolnienie lekarskie to nie było ono płatne czy też o wiele mniej płatne, więc wszystkie kobiety siedziały w pracy praktycznie do porodu. Lekarze też nie byli skłonni wypisywać tych zwolnień tak często jak obecnie.

Powiem Wam, że ostatnio załatwiałam dość istotne kwestie u dewelopera z dziewczyną, która była w szóstym miesiącu ciąży. I jak dla mnie to nie powinna już pracować, bo niestety umysł nie pracował już tak sprawnie jak przed ciąża.

Powiem tak: gdybym miała pracować tak jak dotychczas i zaszlabym w ciążę (i tak wstępnie to planuje w przyszłym roku), to również od razu poszłabym na zwolnienie. Jazda autem, od czasu do czasu dźwiganie czegoś... Zbyt duże ryzyko jak dla mnie. Przy pracy czysto biurowej bym się zastanowiła, ale tak to się nie dziwię, że nasze przedstawicielki handlowe od razu pokazywały zwolnienie lekarskie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Darine7]

Napisane przez bonasera

Ja właśnie pracuję z niemieckimi dokumentami, więc kurs się przyda, zwłaszcza specjalistyczne słownictwo.
Sama miałam taką sytuację, gdzie po rozmowie dostałam pozytywną odpowiedź, ucieszona przedłużyłam umowę na mieszkanie i czekałam aż będę mogła rozpocząć (bo to miał być nowo otwarty sklep). Rekruterka miała mi przesłać dokumenty do podpisania, ale nie wysłała, więc próbowałam się do niej dodzwonić przez kilka dni, kamień w wodę i potem kolejne trzy miesiące szukałam pracy.

Co do likwidacji staży, to mój ojciec (pracownik urzędu pracy) mówi, że to plotka.

Jeśli tak się zdarzy, to i tak nie mam na to wpływu Mam nadzieję jednak, że nie.

To całe szczęście. Bo jeśli tu się nie uda, pokładam duże nadzieje w stażu z urzędu. Plotka miała dotyczyć wszystkich urzędów, też mi się wydawało to mało realne, ale ja mam zawsze takiego pecha, że jak staje mi się coś potrzebne to nagle znika. Dlatego bałam się, że przez lata to funkcjonowało a teraz nagle nie będzie.

[Mahdab]

Napisane przez visionAM

Mi mama mówiła, że kiedyś jak się wzięło w ciąży zwolnienie lekarskie to nie było ono płatne czy też o wiele mniej płatne, więc wszystkie kobiety siedziały w pracy praktycznie do porodu. Lekarze też nie byli skłonni wypisywać tych zwolnień tak często jak obecnie.

Powiem Wam, że ostatnio załatwiałam dość istotne kwestie u dewelopera z dziewczyną, która była w szóstym miesiącu ciąży. I jak dla mnie to nie powinna już pracować, bo niestety umysł nie pracował już tak sprawnie jak przed ciąża.

Moja znajoma w 7. Mies biegala jeszcze w kasku po budowie w pracy. Wszyscy byli w szoku. Ale ona pracowala w rodzinnej firmie.

Napisane przez MissCath

Kwestia mentalności i równouprawnienia na rynku pracy to akurat temat rzeka jest. Mam wrażenie, że bardziej sami ludzie do tego nie dorośli, bo pracodawcy jednak w dużej mierze boją się pewnych batów w postaci kar finansowych lub innych. Ale właśnie mam bardziej na myśli takie przypadki jak mama eksa Mahdab - to wciąż częste, że kobiety myślą, że po co dziewczyna ma się starać, mieć ambitne cele, pracę, itd., jak koniec końców to facet ma ją utrzymywać. Ręce opadają. To po co było tyle lat walki o różne aspekty równouprawnienia?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 12:28 ---------- Poprzedni post napisano o 12:25 ----------

Powiem tak: gdybym miała pracować tak jak dotychczas i zaszlabym w ciążę (i tak wstępnie to planuje w przyszłym roku), to również od razu poszłabym na zwolnienie. Jazda autem, od czasu do czasu dźwiganie czegoś... Zbyt duże ryzyko jak dla mnie. Przy pracy czysto biurowej bym się zastanowiła, ale tak to się nie dziwię, że nasze przedstawicielki handlowe od razu pokazywały zwolnienie lekarskie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No wlasnie to kobieta byla wyksztalcona i znala jezyki. Ale miala takie poglady i juz najwazniejszy cieply obiad na stole.
Ja bym nie poszla z powodu jezdzenia autem. Dzwigania juz tak. A ogolnie bym wziela jeszcze kilka innych aspektow pod uwage.
Jakby pracodawca mnie robil w konia czy mobbingowal I bym miala docs pracy to bym nie miala skrupulow i bym poszla .

[MissCath]

Mahdab, a jeżdżenie w dalekie trasy? Niech wiesz, nawet ktoś tylko lekko stuknie w auto, ale to już jest spora dawka stresu. No i właśnie też chodzi o to, że bywa, i to nierzadko, że przedstawiciel też coś dźwiga, bo np. nie opłacało się tak mało towaru wieźć kierowcy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[megamag]

Podobno w ostatnim trymestrze funkcje umysłowe ze względu na zmiany hormonalne siadają i robi się lekki down. Koleżanka mi opowiadała, że zdarzało jej się wtedy np. zapominać słów. No i brzuch się robi duży i przeszkadzający w poruszaniu, więc ok, wierzę, że wtedy już trudniej pracować. Ale wcześniej, jak nie ma żadnych komplikacji? Jeżdżenie samochodem też jakoś nie wydaje mi się w takim stanie bardziej stresujące niż w innych wypadkach. A dźwignąć to i czasem trzeba zakupy spożywcze do domu. Poza tym mnie by trafił szlag z takiego siedzenia. Już teraz mnie nosi, bo jestem przeziębiona i od tygodnia nie byłam na siłowni. Nie lubię się ze sobą szczypać.

Wydaje mi się, że z takiego podejścia wielu osób jak matka eksa się biorą nierówne zarobki. No bo jak facet i tak utrzyma, to w czym problem. Aż się prosi, żeby poprosić o zniżkę na bycie kobietą w spółdzielni i elektrowni. Mój kolega był na Erasmusie w Turcji i opowiadał, że Turczynki często miały takie podejście. Nie szły na studia, żeby w tym pracować, ale żeby podnieść wartość matrymonialną. Mam wrażenie, że i u nas się tak zdarza. Na przykład moja sąsiadka poszła na studia inżynierskie, które ją niespecjalnie nie interesowały, i nie zamierzała w tej dziedzinie pracować. Po studiach ślub i dzieci. No i po co to było? I ona się męczyła i podatnicy na darmo wydali na jej edukację.

[MissCath]

Też mam takie wrażenie, że kupa dziewczyn na studiach po prostu szuka męża/partnera. Nierówności w zarobkach też się właśnie biorą z takiego podejścia, ale też i konsekwencji. Skoro facet ma utrzymać rodzinę, to łatwiej mu się odezwać, by negocjować zarobki. A kobieta, która się odezwie, jest brana za bezczelna i arogancka. No i takie "no jak to, to mąż nie pracuje"?

Choć pamiętam, jak mój tato opowiadał koledze w pracy, że straciłam pracę, a on tak lekkomyślnie "ale ona i tak nie ma rodziny na utrzymaniu, to po co jej praca". Więc podejście jest różne, ale w żadnym wypadku tego nie popieram, wręcz uważam, że trzeba z tym walczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

Napisane przez MissCath

Też mam takie wrażenie, że kupa dziewczyn na studiach po prostu szuka męża/partnera. Nierówności w zarobkach też się właśnie biorą z takiego podejścia, ale też i konsekwencji. Skoro facet ma utrzymać rodzinę, to łatwiej mu się odezwać, by negocjować zarobki. A kobieta, która się odezwie, jest brana za bezczelna i arogancka. No i takie "no jak to, to mąż nie pracuje"?

Choć pamiętam, jak mój tato opowiadał koledze w pracy, że straciłam pracę, a on tak lekkomyślnie "ale ona i tak nie ma rodziny na utrzymaniu, to po co jej praca". Więc podejście jest różne, ale w żadnym wypadku tego nie popieram, wręcz uważam, że trzeba z tym walczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

W życiu nie wpadłabym na to, że dziewczyny idą na jakieś studia tylko po to, żeby szukać tam męża. A co do nierówności w zarobkach i przykładu, który podałaś, to też jakiś totalny absurd. Facetowi łatwiej się odezwać, kobiety są brane za bezczelne? Serio? Skąd Ty to wzięłaś, masz takie doświadczenia?

Nierówność w zarobkach i gorsze traktowanie kobiet bierze się właśnie z tego, że ludzie myślą tak, jak Ty. Szufladkują kobiety na każdej płaszczyźnie, np. na studiach technicznych (przyszła tu szukać męża), zachodzące w ciążę (pracowała tylko po to żeby wyłudzić macierzyński) itp., itd. Serio przykro się czyta Twoje ostatnie posty.

[bonasera]

Napisane przez megamag

Wydaje mi się, że z takiego podejścia wielu osób jak matka eksa się biorą nierówne zarobki. No bo jak facet i tak utrzyma, to w czym problem. Aż się prosi, żeby poprosić o zniżkę na bycie kobietą w spółdzielni i elektrowni. Mój kolega był na Erasmusie w Turcji i opowiadał, że Turczynki często miały takie podejście. Nie szły na studia, żeby w tym pracować, ale żeby podnieść wartość matrymonialną. Mam wrażenie, że i u nas się tak zdarza. Na przykład moja sąsiadka poszła na studia inżynierskie, które ją niespecjalnie nie interesowały, i nie zamierzała w tej dziedzinie pracować. Po studiach ślub i dzieci. No i po co to było? I ona się męczyła i podatnicy na darmo wydali na jej edukację.

Mam podobny przypadek wśród znajomych. Dziewczyna studiowała skończyła jeden kierunek (licencjat) zaczęła drugi, który po roku rzuciła, zaszła w ciążę i wzięła ślub. Trzy, a w zasadzie cztery lata poświęcone nauce, na którą, jak słusznie zauważyłaś, łożyli podatnicy , i jej rodzice, bo nigdzie w trakcie studiów nie pracowała.

[kejtiCe]

Napisane przez visionAM

W życiu nie wpadłabym na to, że dziewczyny idą na jakieś studia tylko po to, żeby szukać tam męża. A co do nierówności w zarobkach i przykładu, który podałaś, to też jakiś totalny absurd. Facetowi łatwiej się odezwać, kobiety są brane za bezczelne? Serio? Skąd Ty to wzięłaś, masz takie doświadczenia?

Nierówność w zarobkach i gorsze traktowanie kobiet bierze się właśnie z tego, że ludzie myślą tak, jak Ty. Szufladkują kobiety na każdej płaszczyźnie, np. na studiach technicznych (przyszła tu szukać męża), zachodzące w ciążę (pracowała tylko po to żeby wyłudzić macierzyński) itp., itd. Serio przykro się czyta Twoje ostatnie posty.

w punkt.
I to jeszcze równolegle z hasłami o równouprawnieniu.

[MissCath]

Napisane przez visionAM

W życiu nie wpadłabym na to, że dziewczyny idą na jakieś studia tylko po to, żeby szukać tam męża. A co do nierówności w zarobkach i przykładu, który podałaś, to też jakiś totalny absurd. Facetowi łatwiej się odezwać, kobiety są brane za bezczelne? Serio? Skąd Ty to wzięłaś, masz takie doświadczenia?

Nierówność w zarobkach i gorsze traktowanie kobiet bierze się właśnie z tego, że ludzie myślą tak, jak Ty. Szufladkują kobiety na każdej płaszczyźnie, np. na studiach technicznych (przyszła tu szukać męża), zachodzące w ciążę (pracowała tylko po to żeby wyłudzić macierzyński) itp., itd. Serio przykro się czyta Twoje ostatnie posty.

Chyba źle mnie rozumiesz. To, że opisuje pewne zjawiska, to nie znaczy, że ja je popieram czy mówię, że w sumie trudno, że tak jest, nic na to nie poradzimy.

Trochę czuję się obrażona, ponieważ jestem z wykształcenia socjologiem i jestem ostatnią osobą, która szufladkuje innych ludzi. Staram się wczuc, próbować wyjaśnić, to wszystko. Idąc tym tropem nie powinno być żadnych tekstów, opracowań na ten temat, bo jest to szufladkowanie innych. To, że mówi się o danym zjawisku i o reakcjach ludzi, nie znaczy jeszcze, że coś się popiera.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[visionAM]

Napisałaś wyraźnie "Też mam takie wrażenie, że kupa dziewczyn na studiach po prostu szuka męża/partnera."

To jest szufladkowanie. Tak jakby one były na tych studiach tylko po to, żeby znaleźć męża.

[MissCath]

Napisane przez visionAM

Napisałaś wyraźnie "Też mam takie wrażenie, że kupa dziewczyn na studiach po prostu szuka męża/partnera."

To jest szufladkowanie. Tak jakby one były na tych studiach tylko po to, żeby znaleźć męża.

Ale czy napisałam, że wszystkie? Czy napisałam, że tak jest na 100%? Czy napisałam, że to jest w porządku? Nie, wręcz mnie to smuci i pisałam, z czego to wynika - a często właśnie z takiego wychowania, że mąż i tak cię utrzyma, to po co masz się starać na studiach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kazleto]

Napisane przez bonasera

Mam podobny przypadek wśród znajomych. Dziewczyna studiowała skończyła jeden kierunek (licencjat) zaczęła drugi, który po roku rzuciła, zaszła w ciążę i wzięła ślub. Trzy, a w zasadzie cztery lata poświęcone nauce, na którą, jak słusznie zauważyłaś, łożyli podatnicy , i jej rodzice, bo nigdzie w trakcie studiów nie pracowała.

Może studiowała dla własnej satysfakcji i samorozwoju i dla niej to nie są zmarnowane lata?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz