|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2012-08-27, 15:45 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 168
|
Nie radzę sobie z sytuacją
Jeżeli kiedykolwiek wydawało mi się, że jestem w kropce, to miałam rację - wydawało mi się. W ostatnim czasie moje życie zmieniło się w koszmar...
Miesiąc temu okazało się, że mój ojciec ma raka. Mimo iż leczył się wiele lat, lekarz diazgnozował zupełnie inne schorzenie. Po zmianie poradni, okazało się, że konieczna jest szybka operacja. Tata trafił do szpitala w trybie pilnym. Lekarze przeciągali datę zabiegu wystawiając nasze nerwy na próbę. W końcu ojca zoperowano. Było lepiej. Tata szybko wracał do zdrowia. Cieszyliśmy się, że jeszcze tylko ostatnie wyniki.... jakaś nadzieja, że nie będzie najgorzej, ale... Niestety stan ojca bardzo się pogorszył. Mama jest zupełnie niestabilną osobą. Zawsze robiłą problemy z malych rzeczy, a teraz trudno z nią wytrzymać pod jednym dachem. Absolutnie nie daje wsparcia. Wszystko zostaje na barkach moich i młodszej siostry. Ja dzwonię po lekarzach, ja jeżdzę po szpitalach. Ja, ja, ja. Zamierzałam uciec od problemu w pracy. Guzik. Tam też nie wesoło. Współpracowniczki pojechały na urlop zmuszając mnie do zastępowania trzech osób jednocześnie. Nie wyrabiam psychicznie i fizycznie, a pracę mam odpowiedzialną. Obracam dużymi sumami, nie mogę się mylić i zrzucać winę na rozjokarzenie czy problemy rodzinne. Na domiar złego, nie mam przy sobie żadnej bliskiej osoby. Ani koleżanki, ani chłopaka. Pożalić się mamie nie mogę. Raz to zrobiłam i wyszłam na wyrodną córkę, która usiłuje uciec od problemu (powiedziałam, że to mnie przerasta i już nie mam siły skupiać się na tej sprawie). Ostatnio sama zaczynam się źle czuć. Zaczęły mi dokuczać bóle w klatce piersiowej. O nerwobólach, których się nabawiłam jakiś czas temu nie wspomnę... Co ja mam robić? |
2012-08-27, 15:50 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: z Honolulu :)
Wiadomości: 9 499
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
być silną kobietą- tyle Ci moge tylko poradzić.
__________________
♥ ból jest przejściowy. duma trwa wiecznie.
|
2012-08-27, 15:58 | #3 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-12
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 956
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Cytat:
__________________
Szanuj swoich adresatów. |
|
2012-08-27, 16:04 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-04
Lokalizacja: NRW
Wiadomości: 12 118
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Niestety nie wiele można Ci doradzić. Musisz podołać temu co narzucił Ci los. Trzymam kciuki za zdrowie Twojego taty i Twoje również. Trzymaj się ciepło !
__________________
Minimalizm. Rozsądek. Konsekwencja. 64,9 ... 64,0 ...58,0 |
2012-08-27, 16:30 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-11
Lokalizacja: południe Polski
Wiadomości: 272
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Życzę Ci bardzo dużo siły! i podziwiam Cię
|
2012-08-27, 16:36 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-02
Lokalizacja: LA
Wiadomości: 259
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Wygląda to niestety tak, że musisz jakoś dać radę! I dasz! Zobacz ile już zrobiłaś, z jakimi problemami sobie poradziłaś... Znajdziesz siły na więcej! Niech motywuje Cię to, że mimo wszystko jakoś się to wszystko toczy do przodu... A może jednak jest obok Ciebie ktoś do kogo mogłabyś zwrócić się o pomoc/radę? Koleżanka/kuzynka/ciotka...? Czasem warto... Wytrwałości życzę
__________________
"Kochał ją w trampkach, pożądał w szpilkach, ubóstwiał na boso..." |
2012-08-27, 16:45 | #7 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 1 976
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Całkiem niedawno byłam w identycznej sytuacji. Dodatkiem był bardzo toksyczny chłopak, który wyniszczał mnie psychicznie i dołowal zamiast wspierać, studia dzienne i praca, a potem na dodatek śmierć chorującej na raka, najbliższej na świecie mi osoby.
Powiem Ci tylko, że jedynym wyjściem jest zacisnąć zęby i przetrwać, nawet jeżeli nie masz siły, ochoty ani woli walki. Walczysz o ukochaną osobę i to zrób swoim priorytetem. Jeżeli chcesz się komuś wyżalić, kto wie co przechodzić to śmiało możesz pisać do mnie na PW, może jakoś będzie Ci łatwiej. Życzę dużo siły, bo czeka Cię ciężki okres, ale załamanie się czy poddanie wcale go nie ułatwi, wręcz przeciwnie- sprawi, że będzie jeszcze bardziej dotkliwy i bolesny.
__________________
Moja wymiana kosmetyczna!! Moje blogowanie Proszę odpisuj w moim wątku, ja odpiszę w Twoim! |
2012-08-27, 16:57 | #8 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 2 851
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Idż do terapeuty (psychologa, psychiatry) zanim rozkręcisz więcej objawów nerwicowych.
|
2012-08-27, 18:03 | #9 |
DAMAYANTI TROLLING INC.
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Chicago
Wiadomości: 3 397
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
musisz przetrwać i być silna, choćby po to, żeby wspierać tatę.
a jak masz wyrozumiałego szefa, to może uda się z nim pogadać i na jakiś czas oddać część Twoich obowiązków na inne koleżanki? |
2012-08-27, 20:39 | #10 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Pomorze
Wiadomości: 565
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Człowiek nie jest świadomy ciężaru jaki jest w stanie unieść do póki go nie uniesie... Dasz radę, wspierajcie się z siostrą nawzajem, a poza tym radziłabym rozmowę, rozmowę, rozmowę... jezeli nie masz z kim to pisz chociażby tutaj
__________________
Where words fail music speaks... 09.04.2008 [*]... |
2012-08-27, 20:59 | #11 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 854
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Cytat:
Nawet największym twardzielom zdarzają się chwile słabości, zwatpienia. I oni też chcą się czasem pożalić, wypłakać w rękaw usłyszeć słowa otuchy, pocieszenia, a nie tylko wymagania, obarczanie ich całym ciężarem sytuacji. To trochę nie fair. Niech dziewczyna się wygada, wypłacze, choćby tutaj na forum czy psychologa. Jesteś w trudnej sytuacji, a próbowałaś na spokojnie, przy kawie porozmawiać z mamą, rodzeństwem? W końcu jesteście wszyscy po tej samej stronie barykady, powinniście się wspierać. Masz czas po pracy na jakiś spacer, wyjście na herbatę z siostrą, oderwanie się na chwilę od tego wszystkiego? Tata jest w stanie wychodzić, może z nim pójdź w jakieś fajne miejsce, może zróbcie piknik całą rodziną? Coś, co was zbliży, naładuje do dalszej walki?
__________________
samica leniwca _______________________ *projekt denko. *o włosy dbam i zapuszczam! |
|
2012-08-27, 23:09 | #12 |
Rozeznanie
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Jak czytam twój wpis to jakbym widziała siebie nieco ponad rok temu, kiedy umierał mój tata...
I sytuacja była u mnie podobna, mama wyraźnie sobie nie radziła (w sumie nigdy nie miałam jej tego za złe, nie wyobrażam sobie nawet jaki to ból patrzeć na najukochańszą osobę i wiedzieć, że choćby się chciało, to za bardzo nic nie jest się w stanie zrobić), musiałam jeździć po szpitalach itd, itp. Pewnie nie napiszę ci nic odkrywczego, ale pewnym jest że sobie poradzisz, bo kto ma sobie poradzić jeśli nie ty? Mi bardzo pomógł mój chłopak, napisałaś że nie masz chłopaka, ale tak jak napisały dziewczyny masz chociażby to forum. Na pewno jeszcze nie jedna osoba się odezwie, która była, bądź jest w podobnej sytuacji. Z perspektywy czasu napiszę szczerze, że bardzo żałuję, że w owym czasie, a nawet po nim nie skorzystałam z pomocy psychologa, skutki tego odczuwam do dzisiaj. Polecam udać się do lekarza rodzinnego który przepisze ci coś na uspokojenie jeśli sobie nie radzisz (każdy ma prawo mieć takie chwile). Wiadomo, że z farmaceutykami nie należy przesadzać, ale czasami naprawdę pomagają, polecam szczególnie te ziołowe. Może jeszcze żeby cię w jakiś sposób pocieszyć napiszę, że tą bieganinę wokół szpitali itp. miałam w okresie sesji na studiach, miałam wtedy świadomość że dni mojego taty są policzone. Wiadomo, że wtedy myśli się tylko o tym żeby jak najwięcej czasu spędzać z bliskimi. Miło było wtedy usiąść z mamą i siostrą wieczorem i wygadać się i wypłakać, bo wtedy w tych najcięższych chwilach powinno się trzymać razem, mimo wszystko. Trzymaj się ciepło!
__________________
Bloguję http://myrosesnails.blogspot.com/
'You have to kiss a lot of frogs before you find a prince' Miło mi, Ewa |
2012-08-27, 23:17 | #13 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Trzymaj się... Życzę ci wiele siły żeby przejść przez te ciężkie chwile!
|
2012-08-28, 10:02 | #14 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 168
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Mówiąc szczerze - nie jest to pierwsza operacja taty. Pół roku temu także trafił do szpitala, ale z "błahostki" (tak to teraz nazwę), przepukliny. Szybko wrócił do zdrowia. Zawsze był człowiekiem pełnym życia. Jeszcze kilka dni przed wiadomością o chorobie, remontował okna. Czuł się dobrze, wyglądał dobrze. Nikt się nie spodziewał takiego problemu. Tata nie przypominał chorego człowieka, o którego trzeba się martwić. Gdyby nie badania, o które zleciła nowa lekarka z nowej poradni, nikt by nie wiedział o chorobie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie umiem patrzeć na tatę w takim stanie (tata ciągle leży w szpitalu). Po pierwszych odwiedzinach tuż po operacji, widok był dla mnie tak szokujący, że omal nie zemdlałam. Mama chce jeździć do szpitala jak najczęscięj. Rozumiem ją, ale ponieważ sama nie ma prawa jazdy, liczy na pomoc moją lub siostry. Ja nie mogę patrzeć na ten szpital. Robi mi się słabo na sam widok budynku. Najchętniej nie jeździłabym tam w ogóle (wiem, wydaje się to straszne, ale wcale nie wynika z niechęci odwiedzenia taty). W domu nie mówimy o niczym innym. Mama ciągle płacze. Przez moment wydawało się (tuż po operacji), że wszystko szybko wróci do normy. Tata czuł sie dobrze. Szybko odłączono go od aparatury, pozwolono wstawać, chodzić, powoli jeść. Potem stan nagle się pogorszył i nie wiadomo dlaczego. Choćbym gdzieś wyszła (ale z kim i gdzie?) to i tak nie zapomnę, bo ciagle telefony, prośby mamy. Na zakupy przecież nie pojadę. Zaraz usłyszę, że: "taki problem mamy, a ty się duperelami zajmujesz!" Na dodatek ta niewiedza... lekarze nic nie mówią, sami nie wiedzą, wysyłają na badania...
|
2012-08-28, 12:32 | #15 |
Rozeznanie
|
Dot.: Nie radzę sobie z sytuacją
Prawda jest taka, że aby się czegoś konkretnego od lekarza dowiedzieć, to trzeba za nim latać, latać i jeszcze raz latać ;/
Nam nikt nie owijał w bawełnę, mówiono nam że będzie gorzej a do nas i tak nie docierało... tata już miał wychodzić ze szpitala, wszyscy się cieszyli, aż tu nagle... Masz prawo w tych trudnych chwilach mieć trochę czasu dla siebie. Jednak uwierz mi widok widokiem, ból bólem ale będziesz żałowała, że nie odwiedzałaś taty częściej, mimo tego, że wiesz że częściej się nie dało, tak to chyba już z tym jest. Ja zawsze jak się zniechęcałam widokiem szpitala próbowałam naprowadzać swoje myśli na całkiem odwrotny tor. Mimo wszystko musisz patrzeć na szpital jak na miejsce, w którym próbują pomóc twojemu tacie, jak tylko się da. Pomyśl też o tym, jak bardzo on się cieszy, jak do niego często przychodzicie, mimo, że cierpi na pewno tak jest. Im częściej Was widuje tym mniej boi się swojej choroby, a boi się jej na pewno. Można zapytać na co twój tata dokładnie choruje?
__________________
Bloguję http://myrosesnails.blogspot.com/
'You have to kiss a lot of frogs before you find a prince' Miło mi, Ewa |
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 15:45.