Ludzie niestosujący się do obostrzeń

[JestemSynemKrolaCyganow]

Hej!

Co sądzicie o niestosowaniu się do obostrzeń przez coraz większą ilość osób?

Noszenie masek nadal obowiązuje, nie trzeba ich nosić tylko w przestrzeni otwartej i tylko jeśli mozemy zachować dwumetrowa odległość.

Tymczasem większość osób nie ma masek nawet w sklepie i pociągu.

Co o tym sądzicie? Jak reagujecie? Ja uważam, że to arogacja, głupota i brak szacunku dla innych ludzi - nawet teraz właśnie koleś charka mi za plecami w pociągu. Jeśli masek nie ma ktoś z pracowników danego miejsca, to zgłaszam do szefostwa i sanepidu.

A Wy? Zapraszam do dyskusji.

[Ruwi]

Napisane przez JestemSynemKrolaCyganow

Hej!

Co sądzicie o niestosowaniu się do obostrzeń przez coraz większą ilość osób?

Noszenie masek nadal obowiązuje, nie trzeba ich nosić tylko w przestrzeni otwartej i tylko jeśli mozemy zachować dwumetrowa odległość.

Tymczasem większość osób nie ma masek nawet w sklepie i pociągu.

Co o tym sądzicie? Jak reagujecie? Ja uważam, że to arogacja, głupota i brak szacunku dla innych ludzi - nawet teraz właśnie koleś charka mi za plecami w pociągu. Jeśli masek nie ma ktoś z pracowników danego miejsca, to zgłaszam do szefostwa i sanepidu.

A Wy? Zapraszam do dyskusji.

Też mnie to irytuje, podobnie jak ogólnie niestosowanie się do przepisów w innych dziedzinach życia. Nie lubię jak nie patrzy się na wspólny interes społeczeństwa, nie rozumiem czemu każdy musi być zawsze najmądrzejszy i wręcz jest się dumnym z łamania zasad?

Sama przez to, że nikt się nie stosuje do obostrzeń jestem bardzo zniechęcona do powrotu do wielu aktywności. Jakbym wiedziała, że np. w pociągu ludzie będą nosić maseczki to chętniej bym gdzieś pojechała, tak to wolę sobie odpuścić.

[Veredise]

Napisane przez JestemSynemKrolaCyganow

Noszenie masek nadal obowiązuje, nie trzeba ich nosić tylko w przestrzeni otwartej i tylko jeśli mozemy zachować dwumetrowa odległość.

Noszenie masek nie było i nie jest obowiązkowe. Można nie nosić, jeśli utrudnia to oddychanie. I nie trzeba mieć na to żadnego potwierdzenia, więc każdy może tak powiedzieć. Jak dla mnie te przepisy to fikcja.

[JestemSynemKrolaCyganow]

Utrudnione oddychanie w masce ma każdy.

Tak, wiem, ze brak jest delegacji ustawowej do wydania takiego rozporzadzenia, to (niestety) moja dzialka. Ale! Przecietny Kowalski o tym nie wie. Nie analizuje. On sie obnosi z tym, ze wirusa nie ma (kelner w knajpie w ktorej już nigdy nie zjem, bez maski, pewnie stoliki niedezynfekowane), że on ma gdzieś obostrzenia, czy jak mój wujek, co gorsza(!) wyksztalcony czlowiek, że on nie nosi, bo JEGO nie chroni. Tym sposobem większość nie nosi, a noszący cierpią i są narażeni. A gdyby nosila zdecydowana większość, poza tymi, ktorzy RZECZYWISCIE maja problemy, byloby lepiej.

Nasze społeczeństwo cwaniakuje. Znacznie bardziej cenię niemiecki reżim czy skandynawskie informowanie organów.

Dziś zgłosiłam do sanepidu konduktorki. Nie wstydzę się i nie żałuję, jeśli poniosą konsekwencje. Są w pracy, mają się stosować.

Ludzi, ktorzy mają problemy, jest naprawdę mało. Gora 10% pewnie. A nie nosi 90%.

[Veredise]

Napisane przez JestemSynemKrolaCyganow

Znacznie bardziej cenię niemiecki reżim czy skandynawskie informowanie organów.

Tylko, że niemieckie przepisy są tak skonstruowane, że nie da się cwaniakować. A u nas kretyni piszą na kolanie przepisy, nie przewidując konsekwencji i takie są skutki.

Napisane przez JestemSynemKrolaCyganow

Ludzi, ktorzy mają problemy, jest naprawdę mało. Gora 10% pewnie. A nie nosi 90%.

No i co z tego, że 10%, skoro nie wiesz, które 10%? Może to być równie dobrze ta konduktorka, którą podkablowałaś. I nie musi nic udowadniać, wystarczy, że powie, że jej było duszno. Sama mówisz, że utrudnione oddychanie ma każdy, więc jaki sens zgłaszać, że ktoś nie nosi? Na jakie konsekwencje liczysz, skoro nie może być żadnych konsekwencji?

[JestemSynemKrolaCyganow]

A czytalas przepis, czy tylko powtarzasz, co slyszalas? Bo wcale nie ma w nim mowy o utrudnianiu oddychania spowodowanego maseczka, a o zaburzeniach zdrowotnych, w tym psychicznych.

Po co zglosilam? A niech sie tlumaczy szefostwu. Ja mam to gdzies, co ona z tym zrobi i jak sie szef zachowa. Dla mnie moze z nia wszystko zrobic.

---------- Dopisano o 10:17 ---------- Poprzedni post napisano o 10:15 ----------

Co do niemieckich przepisow - owszem, sa. Ale u nas wiele przepisow (akurat nie tych) tez jest skonstruowanych dobrze, a i tak cwaniakuja. I trzeba to rabac, najlepiej po kieszeni. Ja pracowalam z takimi cwaniakujacymi ludzmi. W kilku przypadkach cwaniactwo skończyło się postepowaniem dyscyplinarnym (w moim przypadku byla to praca, w ich nie - ale wyksztalcenie chyba chcieli zdobyc). zatem zawsze mozna cos zrobic, zeby takie cwaniactwo i do tego bezczelność i klamanie tepic.

[meliandra]

Noszenie maseczek w niczym nie pomaga i przed niczym nie chroni, wręcz szkodzi. Na początku epidemii miałam trochę obaw i trochę inne podejście, a teraz po prostu podchodzę do tego zdroworozsądkowo. Wiem, że jak będę się miała zarazić to się zarażę i maseczka mi nie pomoże. Spotykam się z ludźmi, wychodzę do knajp, nie unikam jakoś bardzo większych skupisk ludzi. Nie interesuje mnie czy stolik jest zdezynfekowany czy nie, bo nie jem ze stołu, nie jem rękami. Kelner bez maseczki może mnie zarazić tak samo jak kolega z pracy. Jak ktoś ma potrzebę unika ludzi i miejsc z ludźmi to niech unika, ale niech nie narzuca głupot innym.

[Veredise]

Napisane przez JestemSynemKrolaCyganow

A czytalas przepis, czy tylko powtarzasz, co slyszalas? Bo wcale nie ma w nim mowy o utrudnianiu oddychania spowodowanego maseczka, a o zaburzeniach zdrowotnych, w tym psychicznych.

Nie no skąd, tylko ty go czytałaś, przecież to nie tak, że te przepisy są opublikowane i ogólnie dostępne w Dzienniku Ustaw


Jest w nich mowa o osobie, która nie może zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia. Duszności jak najbardziej są stanem zdrowia.

A skoro tak dobrze znasz przepisy, to pewnie zauważyłaś, że nigdzie w nich nie jest powiedziane, że masz udowodnić to, że masz taki stan zdrowia, który skutkuje brakiem obowiązku. Więc każdy może tak powiedzieć. Piszę to trzeci raz, ale nadal do ciebie nie dociera.



Do postępowania dyscyplinarnego też musi być jakaś podstawa prawna. A tu jej po prostu nie ma.

[blueania]

Nie ma obowiązku noszenia maseczki jeśli ma się problem z oddychaniem, a po drugie kawalek materialu w niczym nie pomoze...tym bardziej,ze wiekszosc ludzi nie zmienia jej co chwile.Niektorzy maja jednorazowe maseczki az ciemne od brudu.Warto pomyslec, jakie konsekwencje to za sobą niesie...np. grzybica ukladu oddechowego, a z tym to juz nie ma zartow.
Co da kawalek szmatki na ustach czy siadanie co drugie miejsce w komunikacji, jeśli nad kims stoi wiele innych osob.Wszyscy oddychamy tym samym powietrzem, więc te zasady sa troche smieszne.

[Limonka2738]

Napisane przez meliandra

Noszenie maseczek w niczym nie pomaga i przed niczym nie chroni, wręcz szkodzi. Na początku epidemii miałam trochę obaw i trochę inne podejście, a teraz po prostu podchodzę do tego zdroworozsądkowo. Wiem, że jak będę się miała zarazić to się zarażę i maseczka mi nie pomoże. Spotykam się z ludźmi, wychodzę do knajp, nie unikam jakoś bardzo większych skupisk ludzi. Nie interesuje mnie czy stolik jest zdezynfekowany czy nie, bo nie jem ze stołu, nie jem rękami. Kelner bez maseczki może mnie zarazić tak samo jak kolega z pracy. Jak ktoś ma potrzebę unika ludzi i miejsc z ludźmi to niech unika, ale niech nie narzuca głupot innym.

Te stoliki w kawiarni to jest taka głupota. Byłam wczoraj w Starbucksie, no i przetarli mi stolik. Usiadłam na kanapie (której zdezynfekować się przecież nie da) i siedziałam 4 godziny bez maski (czekałam na kogoś pijąc kawę i czytając książkę). Myślę, że ta dezynfekcja stolika mnie nie uratowała, jeśli się tam mogłam zarazić.


Plus jakoś ci bariści w kawiarniach, kelnerzy w restauracjach, nie padają jak muchy. A gdyby te maski robił różnicę, to w lokalach gastronomicznych byłoby gigantycznie więcej zarażeń, bo tam się ściąga maseczki.



To tak jak dezynfekcja zabawek w żłobku, przedszkolu itd.


Co z tego, że nawet codziennie podezynfekują, skoro te dzieci siedzą ze sobą 8-10 godzin...


Przecież jak się mają zarazić, to nie od wczorajszej zabawki. Bo że siedzi każde w swoim rogu, to ja nie wierzę.



A wiece wyborcze oczywiście bez ani jednej maseczki...

[07f49d5297ed442eaa63bdc5e3365630f1fe1bde_620d9001ec3ce]

Bo to wszystko to jest właśnie taki pic na wodę fotomontaż jak to się mówi. Jasne, że dezynfekcja w przedszkolu jest głupia, bo dzieciaki i tak się razem bawią tyle godzin w jednej sali. Już gdzieś pisałam, że córka mojej koleżanki jedzie na obóz i oczywiście kartka a4 przepisów sanitarnych do spełnienia, a wszystko się sprowadza do obecności płynów dezynfekcyjnych na jadalni i do odstępu między stolikami. A to, że dzieci są przecież razem w pokojach, będą miały razem wszelkie aktywności wewnątrz i na zewnątrz to taki mały szczegół. Uratuje je płyn do dezynfekcji i stolik odsunięty od drugiego na 2 m

Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka

[Limonka2738]

[1=07f49d5297ed442eaa63bdc 5e3365630f1fe1bde_620d900 1ec3ce;87957791]Bo to wszystko to jest właśnie taki pic na wodę fotomontaż jak to się mówi. Jasne, że dezynfekcja w przedszkolu jest głupia, bo dzieciaki i tak się razem bawią tyle godzin w jednej sali. Już gdzieś pisałam, że córka mojej koleżanki jedzie na obóz i oczywiście kartka a4 przepisów sanitarnych do spełnienia, a wszystko się sprowadza do obecności płynów dezynfekcyjnych na jadalni i do odstępu między stolikami. A to, że dzieci są przecież razem w pokojach, będą miały razem wszelkie aktywności wewnątrz i na zewnątrz to taki mały szczegół. Uratuje je płyn do dezynfekcji i stolik odsunięty od drugiego na 2 m
[/QUOTE]

[meliandra]

Napisane przez Limonka2738

Te stoliki w kawiarni to jest taka głupota. Byłam wczoraj w Starbucksie, no i przetarli mi stolik. Usiadłam na kanapie (której zdezynfekować się przecież nie da) i siedziałam 4 godziny bez maski (czekałam na kogoś pijąc kawę i czytając książkę). Myślę, że ta dezynfekcja stolika mnie nie uratowała, jeśli się tam mogłam zarazić.


Plus jakoś ci bariści w kawiarniach, kelnerzy w restauracjach, nie padają jak muchy. A gdyby te maski robił różnicę, to w lokalach gastronomicznych byłoby gigantycznie więcej zarażeń, bo tam się ściąga maseczki.



To tak jak dezynfekcja zabawek w żłobku, przedszkolu itd.


Co z tego, że nawet codziennie podezynfekują, skoro te dzieci siedzą ze sobą 8-10 godzin...


Przecież jak się mają zarazić, to nie od wczorajszej zabawki. Bo że siedzi każde w swoim rogu, to ja nie wierzę.



A wiece wyborcze oczywiście bez ani jednej maseczki...

Dokładnie. Poza tym co mi da kelner w maseczce skoro klienci nie muszą mieć? Tak samo w knajpie nie trzeba mieć, a w sklepie i mpk tak. No głupota jakich mało.

[Misia452]

Mam to gdzieś. Patrzę na siebie i nie interesuje mnie czy ktoś nosi tą maseczkę czy nie. Każdy ma swoje życie i decyduje za siebie. Śmieszy mnie jedynie to kiedy ktoś idzie w maseczce i rękawiczkach przez pusty chodnik gdzie nikogo nie mija. No ale może lubi

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Monia284]

Moim zdaniem w zamkniętych pomieszczeniach lepiej mieć maseczkę, tutaj wirus łatwiej się roznosi. Chociaż chirurgiczną, to zawsze coś.

Tylko dziewczyny wkleję to co napisałam w innym wątku. Pracuję w sklepie. Szefowa powiedziała nam, że są kontrole teraz i były już jakieś kary dla sklepu za to, że klient nie miał maseczki i dla klienta też. Teraz nie wpuszczamy już klientów bez maseczek, w innych sklepach to już zależy od nich. Nikt z nas nie chce płacić kary, to chyba oczywiste. Także uczulam, bo nie wiem gdzie szefowa czytała, ale może faktycznie tak jest i nawet jak ryzyko bycia załapanym jest małe i to bardziej straszenie, to jednak lepiej maseczkę w takich miejscach mieć, bo można mieć pecha i karę dostać, a raczej nikt tego nie chce. Nie stać mnie na mandaty Dzisiaj otwarcie o tym mówimy klientom, niestety paru osobom a może nawet z 10 już zwracało się uwagę. Na szczęście jest już klimatyzacja dlatego da się wytrzymać. Paru klientów wyszło, zrezygnowali, nie mieli maseczek.

[natalia_t]

Myślę, że to wszystko jest kwestią zdrowego rozsądku. Co innego gdy idę do restauracji i wiadomo, że ludzie nie będą jeść i pić w maseczkach - sama godzę się na takie ryzyko i na własne sumienie biorę to, że mogę się rozchorować i pozarażać bliskich. Jednak uważam, że w komunikacji zbiorowej, poczekalniach, urzędach, czyli w takich miejscach, z których ludzie korzystają raczej nie z kaprysu, powinno się te maseczki nosić zawsze. Jakakolwiek szmatka to już ochrona przed bardziej obfitą plwociną np. podczas rozmowy.

[JestemSynemKrolaCyganow]

Ja mam w zumie gdzies, co robia w przedszkolach, moje zdrowie mnie intresuje. a w pociagu przebywam gora godzine. Jezli ktos kicha, to maska blokuje rozsiewanie sie tego na iles metrow.

Ja dezynfekuje rece, torebke, wszystko w torebce. Zabawki mnie nie dotyczą, nie dotykam ich, moga byc na nich nawet tygodniowe smarki jak dla mnie

Juz powiedzialam - wsio mi ryba, co zrobi z tym szefostwo.

A co do postepowania dyscyplinarnego studenta - byla podstawa prawna, regulamin ich studiow. Za jego przewinienie przewidziane nawet wydalenie ze studiów ale ja tylko zglosilam, dalej sie glowil prodziekan, nie moj problem. Na szczescie tam panowal formalizm, wiec postepowanie wszczeli, bo tak stalo w przepisie.

---------- Dopisano o 15:27 ---------- Poprzedni post napisano o 15:23 ----------

Zgadzam się w calej rozciaglosci z Natalia. Nie musze jesc w knajpie. Ale korzystac z niektorych uslug publicznych czy robic zakupy - muszę. A jesli ktos uwaza, ze maseczki nie chronia przed roznoszeniem wirusa, to warto, zeby troche na ten temat poczytal.

A co do tego, ze to martwy przepis - och, ile się kar administracyjnych wczoraj we Wrocławiu w tramwajach posypalo! Wygooglujcie

I bardzo dobrze!

---------- Dopisano o 15:30 ---------- Poprzedni post napisano o 15:27 ----------

Mam wrazenie, ze Polacy zawsze mudza byc "madrzejsi". W tym przypadku od lekarzy. Lekarze swoje, Polacy swoje. Oni sie nie zaraza. Ale ze inni moga, to juz im wsio ryba. Ale jak trafi na matke czy babcie takiego, to bek i zalujcie mnie i mamuni/babuni.

[Ruwi]

Napisane przez natalia_t

Myślę, że to wszystko jest kwestią zdrowego rozsądku. Co innego gdy idę do restauracji i wiadomo, że ludzie nie będą jeść i pić w maseczkach - sama godzę się na takie ryzyko i na własne sumienie biorę to, że mogę się rozchorować i pozarażać bliskich. Jednak uważam, że w komunikacji zbiorowej, poczekalniach, urzędach, czyli w takich miejscach, z których ludzie korzystają raczej nie z kaprysu, powinno się te maseczki nosić zawsze. Jakakolwiek szmatka to już ochrona przed bardziej obfitą plwociną np. podczas rozmowy.

Trafnie podsumowane, zgadzam się z powyższym

[FajnaMarta]

Ja noszę maseczkę, ale coraz bardziej mnie korci, żeby to olać jak większość ludzi. Ale póki co jeszcze mam jakieś resztki instynktu samozachowawczego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Mogłaś zwrócić uwagę konduktorkom czy ich szefostwu a nie latać kablować. Buzia cię bolała czy o co chodzi. Masz mentalność donosicielki jak dla mnie.

[JestemSynemKrolaCyganow]

Zwracanie uwagi nie przynosi zadnego skutku. I nie wierze, ze caly sklad mial choroby drog oddechowych i ze te kilkanascie minut w masce w pociagu, w ktorym bylo z 10 osob (na 3 konduktorow) by im zaszkodzilo. Mieli to po prostu w dupie, a takie cos trzeba tepic.

Donosicielstwo? W takim razie Finowie to straszni donosiciele, bo jak ktos lamie przepisy ruchu drogowego, to szybciutko dzwonia.

Tylko u nas sprzeciw wobec lamania zasad podchodzi pod donosicielstwo, inne nacje maja na to troche inny oglad. W ogole u nas chwali sie kombinatorstwo, co jest obrzydliwe.

[Hultaj]

Nie wiem co jest obrzydliwe i co się chwali. Nie rozmyślam o Finach bo Polska nie jest w Finlandii. Dziwię ci się że dziwisz się dlaczego ludzie zachowują się tak a nie inaczej.

[avocado77]

A zdradzisz jakie konkretnie te benefity maseczki są (other things being equal to znaczy przyjmując, że zachowujesz 2m dystansu, unikając dotykania niczego oraz myjąc co chwila ręce)?

Bo jak na początku kryzysu googlowałam to opinie były raczej takie, że znaczenie takich maseczek (materiałowych, nie specjalistycznych chirurgicznych) jest minimalne albo żadne.

Zgadzam się, że obsługa powinna nosić, bo oni mają jednak kontakt z dużą liczbą klientów.

Ale dlaczego idąc do supermarketu i starając się szybko zrobić zakupy, nie rozmawiając z nikim, nie kichając, itp. powinnam nosić nie jest dla mnie jasne.

I i tak nosiłabym gdyby mnie to nic nie kosztowało. Problem w tym, że jakiś miesiąc temu miałam koszmarny wysyp trądziku w dolnej części swojej czterdziestoletniej twarzy. Pryszcz na pryszczu. Dopiero antybiotyk pomógł, leki lżejszego kalibru nie dały rady. Przyczyną były maseczki, mimo że prałam je po każdym użyciu.

[Nightmare666]

Napisane przez Monia284

Tylko dziewczyny wkleję to co napisałam w innym wątku. Pracuję w sklepie. Szefowa powiedziała nam, że są kontrole teraz i były już jakieś kary dla sklepu za to, że klient nie miał maseczki i dla klienta też. Teraz nie wpuszczamy już klientów bez maseczek, w innych sklepach to już zależy od nich. Nikt z nas nie chce płacić kary, to chyba oczywiste. Także uczulam, bo nie wiem gdzie szefowa czytała, ale może faktycznie tak jest i nawet jak ryzyko bycia załapanym jest małe i to bardziej straszenie, to jednak lepiej maseczkę w takich miejscach mieć, bo można mieć pecha i karę dostać, a raczej nikt tego nie chce. Nie stać mnie na mandaty Dzisiaj otwarcie o tym mówimy klientom, niestety paru osobom a może nawet z 10 już zwracało się uwagę. Na szczęście jest już klimatyzacja dlatego da się wytrzymać. Paru klientów wyszło, zrezygnowali, nie mieli maseczek.

Wyjęłaś mi to z ust. Sama pracuję w sklepie, noszę maseczkę 8 godzin, bo są kontrole (okoliczne sklepy ostatnio mocno zostały przetrzepane, te małe jak i Biedra, Lidl). Mandaty od 150 do 500 zł. Nie wiem czy są one zgodne z prawem czy nie, ale wolę nie ryzykować. I 90 procent klientów tak myśli i nosi, pozostały wykręca się wymówkami, że mu gorąco, niewygodnie, parują okulary. Okej, nie wyganiamy, ale ostrzegamy, że wchodzą na własne ryzyko, nikt nie będzie się z dorosłymi ludźmi szarpać, i tak ten wirus nam, pracownikom sklepów, nerwów zeżarł.
Poza tym, czy przebywanie w sklepie aż tyle zajmuje czasu by udusić się w masce? No chyba nie.
Jeśli ktoś nie może z przyczyn zdrowotnych zakrywać nosa i ust to powinien okazać zaświadczenie albo leki, gołe słowo nie wystarczy. Potwierdzone info, bo szef dzwonił do instytucji.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Chailleach]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ja co prawda tylko krótkie trasy, ale wymóg noszenia maseczek w pociągu... szczerze mówiąc coraz bardziej gilga mnie to O ile w IC założyłam na same usta bo jest tam klima, to w nieklimatyzowanych tlk na pewno nie zamierzam tego nosić (tym bardziej na długich trasach), bo zaraz cała twarz spocona i ciężko w tym ustrojstwie oddychać. I nie tylko ja. Szczególnie, że pkp w ramach walki z koronawirusem sprzedaje już wszystkie miejsca siedzące bo przecież siedzenie w ciasnym przedziale w 6-8 osób jest takie zdrowe i bezpieczne, no tak

[Veredise]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Przepisy mówią, że w pociągach czy innych środkach transportu można ściągnąć na czas jedzenia i picia.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[bezimienna_3232]

Nie noszę maseczki, bo nie mogę. Od razu robi mi się słabo. Już raz zemdlałam w kolejce w sklepie. Jak próbowałam założyć maseczkę na chwilę, to przypłaciłam to atakiem migreny (koszmarny ból, wymioty, L4 na 2 dni, żeby dojść do siebie).
Jeżeli wyjdą jakieś przepisy nakazujące naprawdę nosić maseczcki, zastanawiam się jaki lekarz wypisze mi zaświadczenie "Niestety" problemów z astmą ani z płucami nie mam.

EDIT: Na szczęście w pracy siedzę sama w pokoju, praktycznie z nikim nie mam kontaktu (a już absolutnie z nikim z zewnątrz).

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Nie nosze i mam w dupie tego koronoswirusa juz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz