malkontenctwo...

[syntagma]

Jak sobie radzicie z takimi ludzmi? Bez przerwy narzekania jak to jest zle, szukanie dziury w calym, wszystko na bank sie nie uda. Zmiany sa zle, dlaczego? "kazda zmiana jest na gorsze!". Na kazdy temat gotowe 10 powodow dlaczego w rezultacie wszystko fatalnie sie skonczy.

Kasliwe uwagi: "Ty to sie z takiej glupoty cieszysz jakby bylo z czego!".

Psuja wam tacy ludzie humor, wykanczaja psychicznie czy umiecie sie zdystansowac, podejsc do tego z przymruzeniem oka...?

dopisek: zeby nie bylo mowie tu o ludziach, ktorzy taka postawe prezentuja 365 dni w roku, zawsze i wszedzie..takie usposobienie

[pAtiŚ]

Najczęściej uspokajam takich ludzi, mówiąc im coś na ten temat. Czasem ludzie łapią takie dni, że tracą humor, wydaje im się że wszystko traci sens i w ogóle, ale najczęściej szybko im to przechodzi

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Unikam takich ludzi. No, przynajmniej się staram

W tej chwili przeraza mnie to, że od pewnego czasu sama widzę się właśnie tak - jako malkontentkę. Wiem, jakie to ma przyczyny i walczę z tym. Kiedyś się uda

[seemore]

Ja jestem typem takiej osoby po części, ponieważ zdarzają się szczęśliwe dni. I jak widzę, jestem na najlepszej drodze, żeby osiągnąć mój cel, aby ludzie mnie znienawidzili.

[Aeterna]

Nie lubię ich i ich unikam, wkurza mnie takie notoryczne zrzędzenie zakrapiane solidnie czarnowidztwem; do niczego sensownego to nie prowadzi.

Napisane przez seemore

Ja jestem typem takiej osoby po części, ponieważ zdarzają się szczęśliwe dni. I jak widzę, jestem na najlepszej drodze, żeby osiągnąć mój cel, aby ludzie mnie znienawidzili.

Najfajniejsze to jest to, że jak ktoś jest nadmiernie zadowolony z siebie, to też jest nienawidzony.

Najlepiej, tak po naszemu narodowemu chyba - narzekać na brak pieniędzy zostawiając przy tym w kasie kilka stów na totalne duperele.

[wenedka]

Ja mam taka osobę w domu(dziadka)
365 dni w roku zrzędzenie, narzekanie
'To jest do niczego, po co ty to robisz? Powinnas inaczej!'
Niby to ma być z troski, ale jakos do mnie nie przemawia.

[layla_lbn]

Noja babcia...
Na caczescie z nia nie mieszkam.

Jak sobie radze?
*Unikam kontaktu, a jak juz sie z nia spotkam (1 na miesiac to sie zdarza, czasem rzadziej), to jak najszybciej "uciekam" pod byle preketstem.
*Nie wdaje się w rozmowy [jak zaczyna nrzekac to tylko slucham, nie udzielam sie, bo po co?]

I tak od ponad 20 lat.
Da sie przezwyczaic.

[syntagma]

Napisane przez wenedka

Ja mam taka osobę w domu(dziadka)
365 dni w roku zrzędzenie, narzekanie
'To jest do niczego, po co ty to robisz? Powinnas inaczej!'
Niby to ma być z troski, ale jakos do mnie nie przemawia.

O, dokladnie to wenedka! A jak Ty sie z czegos cieszysz, to ta osoba zaraz przez 30 minut zacznie Ci tlumaczyc, ze Twoj pomysl jest zly, nie uda Ci sie go zrealizowac, w ogole Twoje myslenie jest bez sensu bo .....

i tu lista problemow jakie na pewno zaraz sie pojawia..

layla_lbn - to jest chyba dobre, nie wdawac sie w dyskusje... ja zawsze probuje tlumaczyc, ze przeciez "dlaczego ma byc tak zle?"...i jeszcze wiecej sie naslucham narzekan

[elly2]

Moj TŻ jest po czesci taka osoba, choc tez nie do konca bo to swoje ponuractwo odnosi do jednej kwestii (...)
Jest to na pewno meczace tym bardziej, ze do takiej osoby nie docieraja zadne argumenty i prosby. To juz chyba taka mentalnosc, ktorej nie da sie zmienic lub tez bardzo ciezko ja zmienic.

[Aeterna]

Napisane przez syntagma

ja zawsze probuje tlumaczyc, ze przeciez "dlaczego ma byc tak zle?"...i jeszcze wiecej sie naslucham narzekan

Olewaj zagadnienie i rób swoje.

[layla_lbn]

Napisane przez syntagma

layla_lbn - to jest chyba dobre, nie wdawac sie w dyskusje... ja zawsze probuje tlumaczyc, ze przeciez "dlaczego ma byc tak zle?"...i jeszcze wiecej sie naslucham narzekan

Wlasnie o to chodzi i tak nie wyjasnisz nic, niczego nie osiagniesz... , a tylko sie nasluchasz narzekania, po co sie niepotrzebnie denerowowac?

[wenedka]

Napisane przez syntagma

O, dokladnie to wenedka! A jak Ty sie z czegos cieszysz, to ta osoba zaraz przez 30 minut zacznie Ci tlumaczyc, ze Twoj pomysl jest zly, nie uda Ci sie go zrealizowac, w ogole Twoje myslenie jest bez sensu bo .....

i tu lista problemow jakie na pewno zaraz sie pojawia..

Mnie najbardziej w tym wszystkim denerwuje, że dziadek próbuje wpływać na moje decyzje-nawet te najważniejsze w życiu jak kierunek studiów itp.
Często wynikają z tego okrutne kłótnie. Z powodu takiego podejścia do życia, nie potrafię z nim rozmawiać.

[Ludowa]

A ja mam ten luksus, że nie znam malkontentów. Nie spotkałam ani jednego, nigdy, nigdzie. Może patrzę na świat przez różowe okulary i po prostu malkontenctwa nie dostrzegam. Ale pierwsza wersja jest bardziej prawdopodobna.

[syntagma]

Ja spotkalam w zyciu 1 taka osobe..i o jedna za duzo

[zizou]

unikam takich ludzi. a jak juz sie zdarzy to nie wdaje sie w rozmowe a czasami prosze, aby sie taka osoba zamknela bo nie chce sluchac jak narzeka. skutkuje

[kasia20a]

Niedawno poznałam taką osobę (niestety) nie moge jej unikać bo z nią pracuje, znam ją od miesiąca i uwierzcie mi ,może dwa razy widziałam jak sie śmieje jest okropnie marudna i robi problemy z niczego, wszyscy wokoło mówią żeby wyluzowała, no ale ona nawet tego potrafi się uczepić.
Rozumie że ktoś może mieć gorsze dni i ma prawo ponarzekać ale bez przesady

[ZooZoleQ=*]

Wszędzie pełno takich ludzi.
Wychodzę z założenia, że w takim kraju jak Polska pozostaje tylko śmiać się

[layla_lbn]

Napisane przez ZooZoleQ=*

Wszędzie pełno takich ludzi.
Wychodzę z założenia, że w takim kraju jak Polska pozostaje tylko śmiać się

W dziwnym srodowisku "musisz sie obracac" skoro mowisz, ze wszedzie pelno takich ludzi, ja znam tylko jedna taka osobe... a znajomych mam wielu.

[Ludowa]

Napisane przez ZooZoleQ=*

Wszędzie pełno takich ludzi.

Pełno? Na pewno nie. Pełno jest ludzi, którzy mają (częściej lub rzadziej) gorsze dni, i dlatego nie należy oceniać usposobienia po jednym czy dwóch spotkaniach. Prawdziwi malkontenci zdarzają się, jak mniemam, raczej sporadycznie, czego dowodzi mój poprzedni post.

[sylwónia]

Wiosna, to taka obrzydliwa pora roku, nawet już sobie na co ponarzekać nie ma. Słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają,szlag czlowieka może trafić.Jak się dotąd usprawiedliwiało swojego lenia zimową depresję, to teraz koniec, ucięło się. jak ja nie lubię wiosny...


A ja tam lubię sobie pomarudzić. To takie odprężające. A zauważyłyście od czego ludzie na ogół zaczynają rozmowy między sobą na przystankach, dworcach, w pociągu? Od narzekania : na PKP, na "kaczki", na deszcz/grad/upał, na niewygodne siedzenia, na za wysokie schody.
Taka nasza narodowa przypadłość. Ale można odróżnić takie nieszkodliwe marudy, co sobie tylko zrzędzą dla przyjemności od tych, którzy swoim gadaniem odbierają człowiekowi całą energię. Ci pierwsi są zabawni, mam np. kolegę który jeśli stoi w korku to potrafi cały czas syczeć "jak ja żałuję , że nie pojechałem ulicą X. , ja wiedziałem że tak będzie , co za magia jakaś że zawsze jak ja jadę to musi być korek, co za pech..., jak ja żałuję,... itd" albo wściekać się że jakikolwiek samochód śmiał wyjechać na ulicę w tym samym czasie co on Ci drudzy są straszni.

[layla_lbn]

Napisane przez sylwónia

Taka nasza narodowa przypadłość.

Niekoniecznie narodowa, to chyba po prostu ludzka przypadlosc, wiadomo, kazdy ma gorsze i lepsze chwile i czasem musi ponarzekac

[Karolynka]

Staram się unikac takich ludzi, bo tylko niepotrzebnie mnie dołują A gdy już nie uda mi się wymigać od ich towarzystwa to próbuję obrócić to co mówią w żart lub w jakiś sposób wpłynąć na nich i przedstawić im wszytsko w lepszym bardziej pozytywnym świetle.. chociaż to trudna sprawa Ale ogólnie stronię od takich osób

[ruda7816]

Napisane przez sylwónia

Wiosna, to taka obrzydliwa pora roku, nawet już sobie na co ponarzekać nie ma. Słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają,szlag czlowieka może trafić.Jak się dotąd usprawiedliwiało swojego lenia zimową depresję, to teraz koniec, ucięło się. jak ja nie lubię wiosny...


A ja tam lubię sobie pomarudzić. To takie odprężające. A zauważyłyście od czego ludzie na ogół zaczynają rozmowy między sobą na przystankach, dworcach, w pociągu? Od narzekania : na PKP, na "kaczki", na deszcz/grad/upał, na niewygodne siedzenia, na za wysokie schody.
Taka nasza narodowa przypadłość. Ale można odróżnić takie nieszkodliwe marudy, co sobie tylko zrzędzą dla przyjemności od tych, którzy swoim gadaniem odbierają człowiekowi całą energię. Ci pierwsi są zabawni, mam np. kolegę który jeśli stoi w korku to potrafi cały czas syczeć "jak ja żałuję , że nie pojechałem ulicą X. , ja wiedziałem że tak będzie , co za magia jakaś że zawsze jak ja jadę to musi być korek, co za pech..., jak ja żałuję,... itd" albo wściekać się że jakikolwiek samochód śmiał wyjechać na ulicę w tym samym czasie co on Ci drudzy są straszni.

Co do wiosny to rownież nie lubię mam wtedy największe depresje, a co za tym idzie ,marudze.
Po częsci jestem takim malkontentem.
Czarno widze wiele spraw,i marudze,ale tez smieje się rownie tyle co truję

kolege tez mam takiego. Wiecznie, nic mu się nie podoba, krzeslo za twarde, stól brudny, piwo za zimne/cieple, swięta bez sniegu??? toż to jak nie swięta ; swięta w sniegu- ło matko nie mozna chodzic , takie zaspy ...
Ale jest przy tym tak zabawny,że nikt nie traktuje go powaznie, wszyscy mają ubaw, a i on sam chyba przywykł do tego ,że wlasnie swoim ''wiecznym'' marudzeniem rozbawia ludzi .

[syntagma]

Oj, to czesc z was prawdziwego malkontenta nie spotkala Marudzenie odnosnie pogody czy tam przytyki odnosnie polityki, a to co gada prawdziwy malkontent to jak porownac mrowke do mamuta

[wenedka]

Napisane przez syntagma

Oj, to czesc z was prawdziwego malkontenta nie spotkala Marudzenie odnosnie pogody czy tam przytyki odnosnie polityki, a to co gada prawdziwy malkontent to jak porownac mrowke do mamuta

Co racja, to racja
Jakby mój dziadek na pogodę narzekał, to bym na mszę w kościele może dała

[zizou]

Napisane przez syntagma

Oj, to czesc z was prawdziwego malkontenta nie spotkala Marudzenie odnosnie pogody czy tam przytyki odnosnie polityki, a to co gada prawdziwy malkontent to jak porownac mrowke do mamuta

spotkalam prawdziwego malkontenta wiecej niz raz wiekszosc przyjaciol mojego dziadka to prawdziwi malkontenci [na szczescie on sam taki nie jest, ale takimi ludzmi sie otacza ], od malego mnie na nich skazywal i w tej chwili wiem, jak odroznic malkontenta od nie-malkontenta

[ZooZoleQ=*]

Napisane przez layla_lbn

Niekoniecznie narodowa, to chyba po prostu ludzka przypadlosc, wiadomo, kazdy ma gorsze i lepsze chwile i czasem musi ponarzekac

Pisałam ogólnie

Edit: przepraszam, nie ta wypowiedż zamierzałam zacytować. Mój post dotyczył się Twojej poprzedniej wiadomości

[layla_lbn]

Napisane przez layla_lbn

W dziwnym srodowisku "musisz sie obracac" skoro mowisz, ze wszedzie pelno takich ludzi, ja znam tylko jedna taka osobe... a znajomych mam wielu.

O tą moja wypowiedz Ci chodzilo? Tak?

Napisane przez ZooZoleQ=*

Pisałam ogólnie

Edit: przepraszam, nie ta wypowiedż zamierzałam zacytować. Mój post dotyczył się Twojej poprzedniej wiadomości

Pisalas ogolnie?
To spojrz na wypowiedzi Wizazanek, malo ktora zna wiecej niz jednego malkontnta, to chyba jednak nie ma ich za duzo...

[gofimi]

Na szczęście takich typowych malkontentów w moim życiu nie ma. Są tylko tacy tymczasowi, ale to chyba każdemu sie zdarza. Nie lubię narzekania, marudzenia i pesymizmu. Mój TŻ czasami przypomina takiego zrzędę. I zależnie od mojego nastroju albo go pozostawiam w samotności albo robię mu wykład.

[Nemezja]

Napisane przez syntagma

Jak sobie radzicie z takimi ludzmi?

Nie radzę sobie,bo uważam,że to prawda.

Napisane przez syntagma

Kasliwe uwagi: "Ty to sie z takiej glupoty cieszysz jakby bylo z czego!".

To przeciez moje słowa!