Znajomi mają najnowsze telefony, laptopy, a brak szklanek do picia w domu.

[Harmonija]

Napisane przez Ineczka33

Jest coś takiego jak selekcja znajomych. Jeśli obrabiasz im tyłek na forum, znaczy, że nie pasuje ci ta relacja, więc proponuję poluzować kontakty, aż znajomość padnie. Po co ciągnąć znajomości, które cię tak frustrują?? Przeprowadziłam takową selekcję i jestem zdrowsza.

Też prawda.

[Omadan]

Zgadzam się z poprzedniczką. Jeżeli znajomi działają Ci na nerwy, to nie masz obowiązku się z nimi spotykać. Nie ma sensu ciągnąć relacji, z której nie jesteś zadowolona. Ja na Twoim miejscu na pewno bym tką znajomość zakończyła, nie kryjąc nawet powodu.

Swoją drogą postawa Twoich znajomych to dla mnie typowa postawa zagranicznych dorobkiewiczów. To typ ludzi, którzy wyjeżdżają za granicę i zashcłystują się najczęściej wysokością swoich zarobków, jednocześnie zapominając, że życie w innym kraju też swoje kosztuje. Nie chcą jednak rezygnować z poczucia bogactwa i luksusu, więc zamiast kupić własne mieszkanie czy nawet zadbać o artykuły podstawowe, wolą brać kredyty na plazmy i samochody, robić zdjęcia,wrzucać w sieć i pokazywać znajomym z Polski, jak to im się dobrze 'zagranico' wiedzie. Nie rozumiem takich ludzi, a sama za granicą mieszkam.

[201605161006]

Też nie kumam po co ciągnąć znajomości z osobami, które niewiele dla nas znaczą. Marnowanie czasu. Ja zawsze sobie myślę tak - czy tęskniłabym za tą osobą, gdybym przeprowadziła się gdzieś daleko? Jeśli nie to znaczy że mam tą osobę w nosie, więc po co mi znajomość z tą osobą.

[Ineczka33]

Ja sie w takich sytuacjach zastanawiam, czy dana osoba daje mi więcej złości/frustracji/irytuje mnie/wysysa energię/ czy wręcz przeciwnie. Jeśli czuje sie za każdym razem źle, jestem zła, smutna, zdolowana po spotkaniu, znaczy ze nie po drodze mi z nią.

[201605161006]

Napisane przez Ineczka33

Ja sie w takich sytuacjach zastanawiam, czy dana osoba daje mi więcej złości/frustracji/irytuje mnie/wysysa energię/ czy wręcz przeciwnie. Jeśli czuje sie za każdym razem źle, jestem zła, smutna, zdolowana po spotkaniu, znaczy ze nie po drodze mi z nią.

Też dobry sposób .

[Eflinka]

Dziewczyny, wszystko rozumiem, ale tej wyższości posiadania niby własnego mieszkania na kredyt nad wynajmowanym kompletnie nie pojmę.

Co jest dobrego w posiadaniu kredytu na 30 lat i płaceniu gigantycznych odsetek? Lepiej znaleźć takie mieszkanie do wynajmu, którego opłaty miesięczne będą niższe niż potencjalna rata i resztę odkładać. W najgorszym wypadku po 30 latach ma się niezłą kwotę odłożoną. W najlepszym jak Wasza sytuacja finansowa się polepsza odkładacie więcej i kupujecie mieszkanie za własne pieniądze.

Szpanowanie posiadanym mieszkaniem na kredyt to jedna z większych pułapek, w jakie wpadło nasze pokolenie. Podwinie się komuś noga i co dalej z kredytem? Mieszkania z dnia na dzień się nie sprzedają
Decyzja o kredycie hipotecznym to poważna sprawa i obawiam się, że przez wielu zbyt pochopnie podjęta.

Oczywiście nie wliczam do powyższych rozważań przypadków kupienia mieszkania w za własne pieniądze.

[roxyroxy]

Nie za bardzo rozumiem Twojego podejscia. Sama mieszkam za granica, wyobraz sobie w wynajmowanym mieskaniu. Mam tez tableta, dobry telefon i duzy telewizor. Szpanuje i lansuje sie? Watpie. Wydaje ciezko zarobione pieniadze na to co mi odpowiada. Takze ocenianie kogos,ze jest szpanerem ba ma gadzety czy dobrej jakosci ciuchy, a nie ma samochodu czy mieszkania jest nie na miejscu. Nie kazdy ma parcie na wlasne Mieszkanie.

Tak samo nie na miejscu sa glupie komentarze Twojego kolegi. Zwyczajnie utnijcie te komentarze, powiedzcie mu,ze kupujecie to co wy uwazacie za sluszne. Pomijam fakt,ze my nie znamy goscia i ciezko ocenic czy daje rady z dobrego serca czy szpanuje. Ja tez moge komus polecic jakis gadzet bo np uwazam ,ze udogadnia zycie. Wszystko zalezy od tego jakim tonem on to mowi i w jakim celu

[Eflinka]

Napisane przez roxyroxy

Nie kazdy ma parcie na wlasne Mieszkanie.

Tak samo nie na miejscu sa glupie komentarze Twojego kolegi. Zwyczajnie utnijcie te komentarze, powiedzcie mu,ze kupujecie to co wy uwazacie za sluszne. Pomijam fakt,ze my nie znamy goscia i ciezko ocenic czy daje rady z dobrego serca czy szpanuje. Ja tez moge komus polecic jakis gadzet bo np uwazam ,ze udogadnia zycie. Wszystko zalezy od tego jakim tonem on to mowi i w jakim celu

[Omadan]

Bez obrazy, ale jak dla mnie człowiek, który posiada już założoną przez siebie rodzinę i nie dąży do całkowitego usamodzielnienia się, postępuje skądinąd nieodpowiedzialnie. Miałam taki przypadek w rodzinie, wujostwo z wędrującym mieszkaniem, dzieciaki ciągle przepisywane do innych szkół, brak poczucia posiadania własnego kata. Nie chcę sama tego przeżywać. I nikt nie mówi tutaj o zadłużaniu się, ale o odkładaniu jakiejś sumy pieniędzy na zakup własnego mieszkania. Przecież nie trzeba co roku wymieniać telefonów, telewizora, samochodu itp. Nikt tutaj nikomu nie zabiera prawa do kupowania sobie fajnych gadżetów, ale jeśli w domu jest super wypasiona plazma, a nie ma w czym zrobić herbaty, to już jest problem.

[Eflinka]

Napisane przez Omadan

Bez obrazy, ale jak dla mnie człowiek, który posiada już założoną przez siebie rodzinę i nie dąży do całkowitego usamodzielnienia się, postępuje skądinąd nieodpowiedzialnie. Miałam taki przypadek w rodzinie, wujostwo z wędrującym mieszkaniem, dzieciaki ciągle przepisywane do innych szkół, brak poczucia posiadania własnego kata. Nie chcę sama tego przeżywać. I nikt nie mówi tutaj o zadłużaniu się, ale o odkładaniu jakiejś sumy pieniędzy na zakup własnego mieszkania. Przecież nie trzeba co roku wymieniać telefonów, telewizora, samochodu itp. Nikt tutaj nikomu nie zabiera prawa do kupowania sobie fajnych gadżetów, ale jeśli w domu jest super wypasiona plazma, a nie ma w czym zrobić herbaty, to już jest problem.

Ile według Ciebie kosztuje mieszkanie, że uważasz że kwota na telefon czy telewizor odłożona właśnie na nie pozwoli kupić go za gotówkę wcześniej niż za jakieś 30 lat?

Posiadanie "własnego" mieszkania nie jest wyznacznikiem usamodzielnienia, wręcz jeśli w grę wchodzi kredyt braku wyobraźni. I też mam przykład z dość bliskiego otoczenia, w którym z dnia na dzień zabrakło pieniędzy na spłatę hipoteki, a mieszkania nawet nie ma komu kupić.

Co innego mieli nasi rodzice czy dziadkowie z "własnymi" mieszkaniami spółdzielczymi, w których do opłacania był sam czynsz. Płacić hipoteki po 2 tysiące wzwyż miesięcznie + opłaty to już kompletnie inna bajka. Teraz większość ma klapki niestety na oczach, bo musi być "własny kąt" jak to sama ujęłaś, wbrew rozsądkowi.

Autorka wątku powinna albo porozmawiać ze swoim znajomym albo się z nim nie kolegować. Jednak teksty o tym, że jest frajerem bo napycha komuś kieszeń za wynajmowane mieszkanie są bardzo słabe.

[Omadan]

Mówimy o sytuacji za granicą, a nie w Polsce, gdzie stosunek cen mieszkań do zarobków jest jednak relatywnie bardziej korzystny i po paru latach pracy można we dwie osoby spokojnie mieszkanie zakupić bądź nawet wziąć niewielki (!) kredyt. Z tym, że to oznaczałoby kupowanie mniejszej ilości wypasionych gadżetów, a niektórych to przerasta.

[Mome]

Napisane przez Eflinka

Co jest dobrego w posiadaniu kredytu na 30 lat i płaceniu gigantycznych odsetek? Lepiej znaleźć takie mieszkanie do wynajmu, którego opłaty miesięczne będą niższe niż potencjalna rata i resztę odkładać. W najgorszym wypadku po 30 latach ma się niezłą kwotę odłożoną. W najlepszym jak Wasza sytuacja finansowa się polepsza odkładacie więcej i kupujecie mieszkanie za własne pieniądze.

W jeszcze innym przypadku wynajem mieszkania może być - uwaga - droższy niż rata kredytu. Czy taka sytuacja ci przychodzi do głowy? Wszystko jest dla ludzi, kredyty też, na Ozyrysa. Nie chcesz kredytu - wynajmuj na zdrowie, ale dlaczego cały świat ma wynajmować razem z tobą?

Pomijając w ogóle fakt, że 500 zł odłożone dziś za 30 lat będzie miało zgoła inną wartość...

(I nie wspominając o takich drobiazgach, że a) wynajmowanie tego samego mieszkania przez 30 lat jest raczej mało realne, więc trzeba zakładać konieczność przeprowadzek, nie każdy lubi; b) cudzego mieszkania nie wyremontujesz, nie urządzisz w 100% tak, jak ci się podoba).

[dominikmeller25]

ale mieszkanie "własne" to jednak "własne" chcesz remont to go robisz, nie prosisz się nikogo o zgodę, jesteś mimo wszystko na swoim, nie włożysz z kasy w mieszkanie wynajęte bo to zbyt ryzykowne.

[roxyroxy]

Napisane przez Omadan

Mówimy o sytuacji za granicą, a nie w Polsce, gdzie stosunek cen mieszkań do zarobków jest jednak relatywnie bardziej korzystny i po paru latach pracy można we dwie osoby spokojnie mieszkanie zakupić bądź nawet wziąć niewielki (!) kredyt. Z tym, że to oznaczałoby kupowanie mniejszej ilości wypasionych gadżetów, a niektórych to przerasta.

Wcale nie. Za granica to nie kraina mlekiem i miodem plynaca. Mieszkam w UK od 10 lat i nadal nie mam wlasnego mieszkania. Przeciez trzeba gdzies mieszkac, placic wynajem, zyc normalnie, placic rachunki. Pewnie,ze mozna troche oszczedzic ale to nie takie proste odlozyc te 10 procent depozytu na mieszkanie ,ktore np w Londynie w miare spokojnej dzielnicy kosztuje 240 tysiecy. Do tego dochodza koszty prawnika, doradcy, meble itd.

Jasne jak ktos sie uprze , bedzie oszczedzal kazdy grosz i nic z zycia nie mial to moze i da rade. Ale nie kazdy chce tak zyc. Nie kazdemu jest potrzebne wlasne mieszkanie, zwlaszcza jesli mieszka za granica i na przyklad nie wie czy chce tu zostac.

[nadijka]

Autorko, nie rozumiem czemu masz problem z tym jak im powiedzieć, że to nie ich biznes? To Twoi znajomi, znasz ich sama najlepiej i wiesz jaka forma "przejdzie", a jaka nie. I wiesz najlepiej, czy Wasze różne podejścia do życia są dla Ciebie na tyle istotne, by np. w razie czego ograniczyć kontakt.

[201605161006]

Ja tam wolałabym wydawać kasę na kredyt, wiedząc, że mieszkanie za ileś lat będzie 100% moje, niż na wynajem, gdzie po tych iluś latach nie będę wcale tego mieszkania miała.

[Omadan]

Ja również mieszkam w UK i nie zgodzę się z powyższą opinią, że odłożyć się nie da. Da się, tylko trzeba chcieć i umieć. a także obierać siły na zamiary. Nie od dzisiaj wiadomo, że mieszkania w Londynie są drogie (przecież to stolica!), więc może osiedlanie się tam na stałe nie jest najlepszym pomysłem (tym bardziej, że miasto wielkie, zanieczyszczone i do tego niebezpieczne)?

[Rena]

troche za duzo dogmatow a za malo kontekstu sytuacji.

Mily chlopak, ale tyle nerwow Was kosztuje?

Kto mieszka zagranica? Wy? on? Wszyscy mieszkacie zagranica i tam sie zapraszacie na napoje w plastikach? Az taki kumpel ze przyjechaliscie do niego w odwiedziny zagranica liczac na porcelane i krysztal a tu tylko tworzywo sztuczne? Byliscie u niego w Polsce np u jego rodzicow i bylo duzo gosci a tam 4 szklanki na krzyz u starszych ludzi a ludzi sie zebralo 20scia to pobiegli do lewiatana po zestaw piknikowy? Czy moze ogolnie przyjecie ogrodowe a obok grill i znow zestaw piknikowy? A moze jak maja male dziecko to ono wszystko im tlucze, to dla spokoju maja serwis nietlukacy?

No i skad pewniak ze wynajmuja mieszkanie? Bo mieszkaja zagranica to juz na bank tak wlasnie jest? Tu wcale nie ma znaku rownosci, dopoki nie widzialas umowy to wszystko jest mozliwe, a i sama umowa moze byc w obcym dla Ciebie jezyku i zawierac jakies zapiski kompletnie nie przekladajace sie na polskie realia. Przeciez kazdy kraj ma swoje wlasne prawo takze okolo nieruchomosci.

A komorke tez facio moze miec sluzbowa, plazme dostal od znajomych jak zreszta pisalas lubi zbierac od znajomych meble to moze i sprzet elektroniczny tez, to wlasnie jest ekologia nie wyrzucasz starego a dzialajacego sprzetu do kosza tylko dajesz komus innemu, czasem w prezencie, a czasem wystawiasz ogloszenie i odsprzedajesz, zalezy od sytuacji.

[Eflinka]

Napisane przez Omadan

Mówimy o sytuacji za granicą, a nie w Polsce, gdzie stosunek cen mieszkań do zarobków jest jednak relatywnie bardziej korzystny i po paru latach pracy można we dwie osoby spokojnie mieszkanie zakupić bądź nawet wziąć niewielki (!) kredyt. Z tym, że to oznaczałoby kupowanie mniejszej ilości wypasionych gadżetów, a niektórych to przerasta.

Coś mi się nie wydaje żeby aż tak kolorowo to wyglądało Po paru latach spłacony kredyt

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Nadciągnie nieboga KRYZYS i przyjdzie porzucić te swoje nieruchomości w kredycie, tj. zwrócić je prawdziwemu właścicielowi, czyli bankowi i wyruszyć za chlebem w lepsze miejsce. Jak to np. miało miejsce w Stanach w okolicach 2008 r. Różnica jest jeszcze taka, że tam wartość kredytu nie przekracza zwykle znacząco wartości nieruchomości więc wystarczy odesłać klucze do banku i człowiek jest free again. Co innego w naszym pięknym kraju, gdzie nie jst tak hop do przodu, bo bank zlicytuje chałupę, a ty żuczku jeszcze zostaniesz z odsetkami do spłaty. Też dziwi mnie ta narodowa psychoza na bycie białym murzynem i chodzenie na pasku banku żeby oddać mu za nieruchomość dwa razy tyle ile wyjściowo kosztowała. Jakiegoś jobla ludzie tutaj z tym mają. W związku z czym próżno czekać na rozwój i uporządkowanie zinstytucjonalizowanego rynku wynajmu. Zostają mieszkania socjalne, które dla biednych są za drogie, a dla bogatszych też przez swoją taniość niedostępne. Więc chciał nie chciał, ludzie wpieprzają się w kredyty.
A co do samego tematu wątku, to szczerze? Latałoby mi koło tyłka, że ktoś coś tam bajdurzy na temat mojego starego telewizora. Mam grata, bo tak lubię. Straszną napinkę wyczuwam u autorki, której zupełnie nie rozumiem. Masz problem ze swoim starym telewizorem?

[Eflinka]

Napisane przez Mome

W jeszcze innym przypadku wynajem mieszkania może być - uwaga - droższy niż rata kredytu. Czy taka sytuacja ci przychodzi do głowy? Wszystko jest dla ludzi, kredyty też, na Ozyrysa. Nie chcesz kredytu - wynajmuj na zdrowie, ale dlaczego cały świat ma wynajmować razem z tobą?

Pomijając w ogóle fakt, że 500 zł odłożone dziś za 30 lat będzie miało zgoła inną wartość...

(I nie wspominając o takich drobiazgach, że a) wynajmowanie tego samego mieszkania przez 30 lat jest raczej mało realne, więc trzeba zakładać konieczność przeprowadzek, nie każdy lubi; b) cudzego mieszkania nie wyremontujesz, nie urządzisz w 100% tak, jak ci się podoba).

UUU, tak wyobraź sobie że przychodzi mi to do głowy Jednak chyba mówimy o innych metrażach mieszkań i innych ich cenach.

Problem w tym, że osoby wynajmujące są nazywane frajerami, a osoby to piszące chyba właśnie chcą narzucić reszcie kupowanie jako jedyną słuszną opcję.

Odkłada się pieniądze na lokaty więc raczej ich wartość rośnie, mieszkania natomiast wartości lecą systematycznie na łeb na szyję. Nie wspominając o tym, że po 30 latach wartość konkretnej lokalizacji jest niesamowicie ciężko przewidzieć.

Mieszkanie się wynajmuje takie, w którym są dobre warunki. Wszystko jest do ustalenia, np. ja mam całość własnych mebli w związku z czym mieszkanie jest urządzone w 100% przeze mnie i pode mnie.

Kredyty hipoteczne uważam jako wielce niekorzystne i dalekie od bycia "dla ludzi". Ryzyko, wysoki koszt, relatywnie niska wartość dodana w stosunku do ponoszonego ryzyka.

I co z tego, że musisz się przeprowadzać? XXI wiek i trzeba siedzieć jak kura na grzędzie? Dla części osób właśnie mobilność i brak uwiązania jest atutem. "Czy taka sytuacja ci przychodzi do głowy"?

Pomijając ten wywód, wszystko ma swoje plusy i minusy, ale nie obrażajcie ludzi, którzy ośmielają się myśleć inaczej od was

[Omadan]

Elfinko, nie po paru latach spłacony kredyt, a wzięcie niewielkiego kredytu po kilku latach oszczędzania, kiedy do zakupu wymarzonego mieszkania brakuje Wam już małej kwoty.

[201605161006]

Tzn. ja uważam, że jeśli kogoś realnie stać na to by w ciągu kilku lat odłożył i bez kredytu lub z małym kredytem kupił mieszkanie to jak najbardziej. Ale jeśli ktoś ma wybór: albo wynajem albo kredyt - wtedy lepiej kredyt. No ale większość Polaków nie ma wyboru bo kredytu nawet nie dostaną.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Omadan

Elfinko, nie po paru latach spłacony kredyt, a wzięcie niewielkiego kredytu po kilku latach oszczędzania, kiedy do zakupu wymarzonego mieszkania brakuje Wam już małej kwoty.

Po paru latach oszczędzania i z niewielkim kredytem, to sobie kupują mieszkania ludzie dobrze sytuowani, którzy - gdyby poczekali kilka lat - to kupiliby je sobie za gotówkę. Problem jest z tymi, którzy co prawda mają zdolność kredytową, ale rata kredytu i opłaty są tak duże, że spychają takie rodziny w smutny żywot od pierwszego do pierwszego. Z perspektywą na dekady. Pomijając ogromną rzeszę tych bez zdolności kredytowej, którzy po prostu nie mają gdzie mieszkać.

[Eflinka]

Napisane przez takasobie93

Ja tam wolałabym wydawać kasę na kredyt, wiedząc, że mieszkanie za ileś lat będzie 100% moje, niż na wynajem, gdzie po tych iluś latach nie będę wcale tego mieszkania miała.

Podam Ci prosty przykład kredytu 400 tys. Po 30 latach spłacania oddałaś bankowi jakieś +/- 800 tys. Masz stare mieszkanie w wielce prawdopodobnie już nieatrakcyjnej lokalizacji, o ile po drodze nie podwinęła Ci się noga i nie zabrakło pieniędzy na raty. Mieszkanie warte jest może jakieś 60-70% wartości kupna (kupna, nie kwoty którą spłaciłaś bankowi . Co to za interes?
Że masz gdzie mieszkać za 30 lat płacąc tylko czynsz? Za prawie milion to wypadałoby

Wynajmując za połowę kwoty raty przy dobrej sytuacji odkładasz drugą połowę dzięki czemu możesz chociażby po kilku latach kupić własną działkę i powoli budować sobie domek.
Przy złej sytuacji cieszysz się, że nie wzięłaś kredytu bo nie miałabyś właśnie drugiej połowy na spłacanie raty.

A że są mieszkania na wynajem droższe lub równe racie? To się szuka tańszego, niestety.

Zaślepienie kredytami sprawi, że jeszcze wiele tragedii przyjdzie nam oglądać z ludźmi na bruku w tle.

---------- Dopisano o 21:57 ---------- Poprzedni post napisano o 21:55 ----------

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;4721833 8]Po paru latach oszczędzania i z niewielkim kredytem, to sobie kupują mieszkania ludzie dobrze sytuowani, którzy - gdyby poczekali kilka lat - to kupiliby je sobie za gotówkę. Problem jest z tymi, którzy co prawda mają zdolność kredytową, ale rata kredytu i opłaty są tak duże, że spychają takie rodziny w smutny żywot od pierwszego do pierwszego. Z perspektywą na dekady.[/QUOTE]

Otóż to. Rynek wynajmu powinien się ustabilizować by wszyscy mieli dostępne mieszkania w normalnych cenach, ale żeby to się stało to ludzie musieliby przestać tak łapczywie patrzeć na kredyty.
Tylko dlatego, że ktoś je przyznaje nie znaczy, że faktycznie jest daną osobę stać na jego spłacanie.

---------- Dopisano o 21:59 ---------- Poprzedni post napisano o 21:57 ----------

Napisane przez takasobie93

Tzn. ja uważam, że jeśli kogoś realnie stać na to by w ciągu kilku lat odłożył i bez kredytu lub z małym kredytem kupił mieszkanie to jak najbardziej. Ale jeśli ktoś ma wybór: albo wynajem albo kredyt - wtedy lepiej kredyt. No ale większość Polaków nie ma wyboru bo kredytu nawet nie dostaną.

Problem właśnie w tym, że wcale nie lepiej kredyt. W wyjątkowych sytuacjach tak, ale większość bierze kredyty na wyrost i szkodząc sobie i swojej rodzinie.

Ależ się offtop zrobił

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Eflinka

Otóż to. Rynek wynajmu powinien się ustabilizować by wszyscy mieli dostępne mieszkania w normalnych cenach, ale żeby to się stało to ludzie musieliby przestać tak łapczywie patrzeć na kredyty.
Tylko dlatego, że ktoś je przyznaje nie znaczy, że faktycznie jest daną osobę stać na jego spłacanie.

Bankiersko deweloperska klika lobbująca na Wiejskiej nie dopuści do żadnych zmian w tym względzie.

[Omadan]

Macintosh, nie zgadzam się. Fakt, za najniższą krajową ciężko odłożyć więcej pieniędzy, ale moim zdaniem po kilku latach mieszkania w UK nikt za takie pieniądze raczej nie pracuje. Nie chodzi mi tutaj o jakieś zaślepienie koniecznością posiadania własnego mieszkania, po prostu uważam, że jeśli ktoś zamierza się w jakimś miejscu osiedlić na stałe, to powinien o tym pomyśleć.

[Vivienne]

Ja bym nie zniosła takich komentarzy i jasno i wyraźnie powiedziałabym co o tym myslę.

Ogólnie staram się nikomu w kieszeń i do portfela nke zaglądać, ale tak po ludzku DZIWI mnie, że ktos chwali się ile to nie ma kasy, telefony regularnie wymienione, samochód musi, no po prostu MUSI byc jak najnowszy, a mieszkanie w stanie tragicznym, niewykonczona łazienka, brak podłóg, no ostatni remont 25 lat temu. Rozumiem, że kwestia priorytetów, ale naprawdę tego nie ogarniam.

Przyklad z życia ogólnie.

Napisane przez Eflinka

Co jest dobrego w posiadaniu kredytu na 30 lat i płaceniu gigantycznych odsetek? Lepiej znaleźć takie mieszkanie do wynajmu, którego opłaty miesięczne będą niższe niż potencjalna rata i resztę odkładać. W najgorszym wypadku po 30 latach ma się niezłą kwotę odłożoną. W najlepszym jak Wasza sytuacja finansowa się polepsza odkładacie więcej i kupujecie mieszkanie za własne pieniądze.

Ale w wynajmowanym mieszkaniu wciąz jesteś u kogos, mieszkasz na warunkach kogoś innego, nie na swoich. Nie zawsze możesz sobie pomalowac scianę jak chcesz. Nie robisz remontu za kupę kasy, chociaż chcesz mieszkać po swojemu, bo nie masz do tego prawa, albo nie chcesz inwestować w czyjeś. Bo nie wiesz czy za trzy miesiące cię ktoś nie wywali? Długo by wymieniać. U mnie kredyt to tylko kilka stówek więcej od odstępnego placonego komuś.

I znów- kwestia priorytetów

[Elfia4]

Napisane przez aska_k9

Pytanie pierwsze Drogie wizazanki brzmi, co kieruje tymi ludzmi? Dlaczego maja takie dziwne priorytety w zyciu, wynajmowane mieszkanie, ale najnowszy telefon, kosmetyki Diora? Czy to, ze mieszkam za granica ma jakiekolwiek znaczenie? Chca popisac sie przed znajomymi w Polsce?
I kolejne; jak grzecznie dac do zrozumienia koledze, zeby sie odpi***olil od naszych wydatkow?

Pospolity przerost formy nad treścią, wspomagany próbą leczenia jakichś kompleksów, które uwierają znajomego gorzej, niż odcisk na stopie?

Ja bym ucinała dyskusje na temat gadżetów elektronicznych krótkim "nie potrzebuję tego", "nie interesują mnie takie rzeczy, w sumie mogłabym żyć nawet bez telewizora". Tak też zakańczam dyskusje dotyczące zmiany mojego telefonu, który ma już dobrych parę lat, ale którego w życiu dobrowolnie nie zamienię na jakiś dotykowy szajs.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Vivienne

Ale w wynajmowanym mieszkaniu wciąz jesteś u kogos, mieszkasz na warunkach kogoś innego, nie na swoich. Nie zawsze możesz sobie pomalowac scianę jak chcesz. Nie robisz remontu za kupę kasy, chociaż chcesz mieszkać po swojemu, bo nie masz do tego prawa, albo nie chcesz inwestować w czyjeś. Bo nie wiesz czy za trzy miesiące cię ktoś nie wywali? Długo by wymieniać. U mnie kredyt to tylko kilka stówek więcej od odstępnego placonego komuś.

I znów- kwestia priorytetów

Masz rację, dlatego trzeba powrócić do wynajmu zinstytucjonalizowanego, tj. w ramach towarzystw mieszkaniowych, spółdzielni czy jak to tam zwać ( które powinny być powoływane na zasadzie partnerstwa prywatno- publicznego jak jest w innych krajach europejskich). Wtedy podpisujesz umowę najmu na ile chcesz, dostajesz meldunek i puste mieszkanie, które urządasz jak chcesz. Tak jak było w Polsce zanim członkowie/lokatorzy nie wykupili ( czasem pod przymusem) mieszkań spółdzielczych.
3/4 Europy tak żyje i jest dobrze.