Zero Waste/Less Waste i świadomość ekologiczna.

[201608040942]

Nie, chodzilo i jakis slub, ktory tutaj nie byl wazny i osoby te musialy na nowo tutaj slubowac. tylko wlasnie takich historii to ja znam kilka i nie jestem pewna o ktora chodzilo, czy to wlasnie o Vegas, czy o slub na statku czy jeszcze slub z jakiegos innego panstwa.
Napewno slub brany przez niemca i obywatelke Malawi, sie 15 lat temu w DE nie liczyl i jak ona wkoncu po chyba 6 m-cych mogla do niego dolaczyc, to musieli na nowo tutaj slubowac. Podejrzewam, ze nadal taki slub moze nie byc wazny.

[CptCook]

Napisane przez MonikaPogrzeba

Nie, chodzilo i jakis slub, ktory tutaj nie byl wazny i osoby te musialy na nowo tutaj slubowac. tylko wlasnie takich historii to ja znam kilka i nie jestem pewna o ktora chodzilo, czy to wlasnie o Vegas, czy o slub na statku czy jeszcze slub z jakiegos innego panstwa.
Napewno slub brany przez niemca i obywatelke Malawi, sie 15 lat temu w DE nie liczyl i jak ona wkoncu po chyba 6 m-cych mogla do niego dolaczyc, to musieli na nowo tutaj slubowac. Podejrzewam, ze nadal taki slub moze nie byc wazny.

Pewnie o ślub na statku, bo wg przepisów kapitan może go udzielić ale po powrocie na lad trzeba go zarejestrować. Gdyby DE nie uznawała ślubów z USA to by było bardzo dziwne...Wtedy każde małżeństwo musiałoby sie drugi raz hajtac po przeprowadzce do Niemiec. Na to sa międzynarodowe umowy i nie może być samowolki w tym zakresie.

Może nie mieli dokumentów? Wtedy nie ma dowodu ślubu i tylko stany wiedza ze doszło do małżeństwa. Dziwne.


W każdym razie w ramach no waste idę w poniedziałek zapolować w szmateksie na kiecke ślubna, mozne jakaś znajdę .

[201608040942]

Nie pamietam, mnie gdzies tam dzwoni, ale nie wiem w ktorym kosciele ;-)
W przypadki slubi niemca z obywatelka Malawi tam u mniej, to papiery mieli, ale DE ich uznac nie chcialo, bo cos tam miedzy panstwami podpisane nie bylo.
tylko ze mnie wlasnie cos dzwoni innego i nie wiem co. Mozliwe ze to o slub na statku chodzilo. No cos bylo, ale nie umiem tego dopasowac. Dawno mi to ktos opowiadal, dlatego tak napisalam, zebys sie dokladnie wywiedziala czy sie wszystko bedzie liczyc.

A tak dla posmiania sie napisze, ze jak ja slubowalam to PL jeszcze w UE nie byla i jak umiejscowialam zawarcie slubu w Pl w moim miescie to bylo ok. Babka w urzedzie u mnie bardzo niemila, ale umiejscowila. Pozniej kolezanka slubowala tez w DE, PL byla juz w UE i ta sama babka do niej z pretensjami ze slub sie nie liczy. Tylko ze wczesniej jak jej wystawiala potwierdzenie ze jest wolna i moze slubowac to bylo ok, a pozniej wielkie hallo zrobila. Kolezanka nie jest taka spokojna jak ja i wsiadla na nia i odrazu sie dalo ;-)

[abiblabla]

Dziewczyny trafiłam na youtubie na kanale nissiaxs83 na tę butelkę - http://www.geysa.co/shop.html Mnie nie stać przez najbliższe miesiące (20 $ na przecenie, normalnie 40-coś), ale może komuś się przyda. Stalowa, zakrętka bambusowo-metaloa czyli zer plastikul. Podwójne ścianki, 600 ml i co najlepsze: trzyma chłód 24 godziny, a ciepło przez 12 Żaden termos mi tyle nie trzymał.

[201608040942]

O skoro o butelkach mowa, to biore sobie czasami te gazetki ze sklepow bio Reformhaus Kurier, Schrot & Korn itp i natykam sie na reklamy butelek ze szkla( sama mam plastikowa Dopper http://amazingy.com/de/bucher-hausha...l-blue-de.html )

Rozmyslam sobie, ale poki co tylko rozmyslam, bo moja butelka jeszcze sie sprawdza .

Emil die Flasche zum anziehen, czyli Emil butelka do ubierania
http://www.emil-die-flasche.de/index_intro.html

tutaj ich sklep
http://www.emil-die-flasche.de/emil-shop/
maja tez butelki dla niemowlat, do tego pudelka z plastiku bez zmiekczaczy na kanapki, toreby z materialu i nawet (takie cos chce kupic w najblizszej przyszlosci)pudelka ze szkla do przechowywania , zamrazania, pieczenia zywnosci z plastikowymi wieczkami, ktore tez nie maja miec rakotworczych zmiekczaczy.

jeszcze natrafilam na reklame butelki Flaska, ale ten opis ze rzekomo to szklo jest robione jakas tam technika, ktora zmienia strukture wody itp, mnie poprostu rozwala na lopatki. Dla mnie hokus pokus, ale... niech kazdy sam zdecyduje

http://www.flaska.de/
i sklep
http://www.flaska.de/shop/natural/cork/cork
tutaj mamy rozne rodzaje "ubranka" troche drozej od Emila, ale budowa jakos praktyczniejsza mi sie wydaje. Ogolem takie smukle butelki wydaja mi sie praktyczne, ale moze wydaje mi sie i Emil tak samo bylby wygodny.

a jeszcze dla psa Flaska tez jest
http://www.flaska.de/shop/doggy-flaska-2/doggy-flaska

[cotka]

Cała stalowa butelka z bambusowym korkiem jest tez kleen kanteen i jest łatwiej dostać chyba (przynajmniej u mnie to nawet w sklepach ze zdrowa żywnością)

[CptCook]

O taka butelka to cos dla mnie .

W ramach no waste i oszczędzania pojechałam do domu rodzinnego by troche "doposażyć" własne mieszkanie. Brakuje nam sztućców, talerzy, poduszek do spania. Wszystko zabrałam z domu, bo tu jest tego mnóstwo...(dostałyśmy po dziadku sporo szkła i naczyń).

Docelowo chciałabym kiedyś zainwestować w ładne naczynia z jakiejs polskiej pracowni ceramiki, bo uważam ze dobrze jest wspierać lokalnych twórców. Niestety to sporo kosztuje i póki co mamy inne wydatki. W każdym razie kupowanie ręcznie toczonego na kole talerza nie uważam za "waste", no i to inwestycja do końca życia.
Kombinuje aby co roku kupować po 1-2talerze, kiedyś uzbieramy komplet, może nawet każda rzecz od innej osoby, będzie różnorodnie .

Podobnie mamy z meblami, czesc jest z wystawki, niektóre chciałabym przejąć od babci ale nie daje sie namówić
Jakie jest wasze podejście do tzw wyposażenia wnętrz?

Kupujecie z drugiej ręki, uprawiacie DIY, jeszcze inaczej?

[lwia paszcza]

Napisane przez CptCook

O taka butelka to cos dla mnie .

W ramach no waste i oszczędzania pojechałam do domu rodzinnego by troche "doposażyć" własne mieszkanie. Brakuje nam sztućców, talerzy, poduszek do spania. Wszystko zabrałam z domu, bo tu jest tego mnóstwo...(dostałyśmy po dziadku sporo szkła i naczyń).

Docelowo chciałabym kiedyś zainwestować w ładne naczynia z jakiejs polskiej pracowni ceramiki, bo uważam ze dobrze jest wspierać lokalnych twórców. Niestety to sporo kosztuje i póki co mamy inne wydatki. W każdym razie kupowanie ręcznie toczonego na kole talerza nie uważam za "waste", no i to inwestycja do końca życia.
Kombinuje aby co roku kupować po 1-2talerze, kiedyś uzbieramy komplet, może nawet każda rzecz od innej osoby, będzie różnorodnie .

Podobnie mamy z meblami, czesc jest z wystawki, niektóre chciałabym przejąć od babci ale nie daje sie namówić
Jakie jest wasze podejście do tzw wyposażenia wnętrz?

Kupujecie z drugiej ręki, uprawiacie DIY, jeszcze inaczej?

kiedy tylko mogę. Kupiłam tak już lustrzankę (to nie do końca wyposażenie wnętrz, ale co mi tam), trochę półek, krzesło obrotowe, do tej pory zdarza mi się w kuchni używać zabranego z domu starego robota Bartka - działa tylko mu jednej drobnej części brakuje. Nawet już mam rabaty u zaprzyjaźnionych sprzedawców. rzeczy z lumpeksu idą na przeróbki, np. mnóstwo tkanin da się wykorzystać jako materiały, choćby na podszewki. Uwielbiam upcycling i te klimaty

Naczyń i sztućców też trochę z domu wzięłam, z pościelą to to raczej tak sobie... Lubię sklepy typu DaWanda, trwałość i jakość rzeczy tam kupionych jest przeważnie świetna. Ale np. taka typowa ceramika to nie jest coś, co mnie kręci, mimo, że to piękna rzecz na lata (o ile myślimy o podobnych klimatach). A co do mebli - półkę, którą chyba bawet gdzieś pokazałam, zamierzam odnowić i wymalować, jak tylko
1. zrobi się pogoda
2. ogarnę księgowość
3. przestanę ciągle łapać jakieś choróbska

to tak przykładowo...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez CptCook

Jakie jest wasze podejście do tzw wyposażenia wnętrz?

Kupujecie z drugiej ręki, uprawiacie DIY, jeszcze inaczej?

Chyba nigdy nie kupiłam nic nowego z kategorii wyposażenia wnętrz. Odkąd wyprowadziłam się z domu rodzinnego, zawsze miałam w wynajmowanych mieszkaniach pełno naczyń/sztućców/garnków i komplet mebli. Jeśli mi czegoś mimo wszystko brakowało, pytałam rodziców, czy mają coś, czego nienawidzą albo chcą wyrzucić. Zabierałam to i wykańczałam, a jeśli było dobre w momencie mojej wyprowadzki, zostawiałam współlokatorom. Ta metoda sprawdza się tak dobrze, że póki co nie zamierzam rezygnować.

[favianna]

Znalezione dziś w necie : tabletki diy do czyszczenia toalety
http://m.wimp.com/this-diy-toilet-bo...ampaign=story/

[201608040942]

Mnie to sie nie chce posciecac czas na robienie takich tabletek. Soda i ocet albo jak ktos woli kwasek wsypac/wlac do toalety i na to samo wylazi ;-)

[cotka]

Dziewczyny rzadko pisze na forum bardziej osobiste rzeczy ale pomyślałam ze moze którejś z opornym TZ to jakos pomoże
Mój chłop zakończył współpracę ze swoim pracodawca i jest teraz pomiędzy pracami, w czerwcu jedziemy na miesięczny urlop i w sumie plan był taki zeby teraz nic nie robic, poniewaz tutaj niedługo wypłacają pieniądze ktore ci wczesniej zabrali (tzw wakacyjne) i ogolnie był hajs. Niestety los bywa przewrotny i musieliśmy nadszarpnąc oszczędności. do wyjazdu został nam ponad miesiac. Pojawiła sie myśl zeby dorobić, co w tym kraju (holandia) jest relatywnie łatwe jesli sie ma dwie sprawne ręce No i tak mój TZ ktory juz nigdy nie chciał "robolić" (prace przy produkcji itp wykonują raczej ludzie bez znajomosci jezyka i/lub konkretnego zawodu) poszedł na pakownie.
Cos co ja tłumacze ponad rok zrozumiał w jeden dzien. Ze pakowanie zupełnie fajnych peczkow fasoli w folie jest bez sensu, ze zamowienie dla każdego supermarketu trzeba inaczej zapakować co kończy sie wielokrotnym przepakowywaniem w coraz to inne plastikowe opakowania (smieci) i ze takich pakowni sa na swiecie tysiące i maruja sie w nich tony jedzenia, następne tony marnują sie w supermarketach bo wszystkie te warzywa sa juz tak zmasakrowane i zmacane ze gniją znacznie szybciej niz by gnily w tych skrzynkach, a pewnie jeszcze sporo tego wyrzucają konsumenci.

Nie wiem jak możecie to przełożyć na swoje podwórko, ale zdesperowanych polecam prace sezonowe w strefie euro reszcie chce tylko powiedziec ze kazdy ma swoją drogę do przejścia, i czasami chyba naprawde trzeba czegoś doświadczyć zeby zrozumieć. Ciezko zmienić sposób myślenia nie doswiadczajac niczego nowego, zreszta kazdy z nas chyba kiedys żył w takim "zaprzeczeniu" i kiedy spadły mu klapki z oczu to nie mógł uwierzyć jak łykał to wszystko wczesniej...

Smutne w tej historii jest to, ze wiekszosc ludzi w tej pakowni w ogole nie kwestionuje rzeczywistości. Pracują tam bez zastanowienia i refleksji. Mój TZ ledwo tam zrobi ten miesiac, a i tak go to zjada. Ignorance is a bliss..

[CptCook]

Napisane przez cotka

Dziewczyny rzadko pisze na forum bardziej osobiste rzeczy ale pomyślałam ze moze którejś z opornym TZ to jakos pomoże
Mój chłop zakończył współpracę ze swoim pracodawca i jest teraz pomiędzy pracami, w czerwcu jedziemy na miesięczny urlop i w sumie plan był taki zeby teraz nic nie robic, poniewaz tutaj niedługo wypłacają pieniądze ktore ci wczesniej zabrali (tzw wakacyjne) i ogolnie był hajs. Niestety los bywa przewrotny i musieliśmy nadszarpnąc oszczędności. do wyjazdu został nam ponad miesiac. Pojawiła sie myśl zeby dorobić, co w tym kraju (holandia) jest relatywnie łatwe jesli sie ma dwie sprawne ręce No i tak mój TZ ktory juz nigdy nie chciał "robolić" (prace przy produkcji itp wykonują raczej ludzie bez znajomosci jezyka i/lub konkretnego zawodu) poszedł na pakownie.
Cos co ja tłumacze ponad rok zrozumiał w jeden dzien. Ze pakowanie zupełnie fajnych peczkow fasoli w folie jest bez sensu, ze zamowienie dla każdego supermarketu trzeba inaczej zapakować co kończy sie wielokrotnym przepakowywaniem w coraz to inne plastikowe opakowania (smieci) i ze takich pakowni sa na swiecie tysiące i maruja sie w nich tony jedzenia, następne tony marnują sie w supermarketach bo wszystkie te warzywa sa juz tak zmasakrowane i zmacane ze gniją znacznie szybciej niz by gnily w tych skrzynkach, a pewnie jeszcze sporo tego wyrzucają konsumenci.

Nie wiem jak możecie to przełożyć na swoje podwórko, ale zdesperowanych polecam prace sezonowe w strefie euro reszcie chce tylko powiedziec ze kazdy ma swoją drogę do przejścia, i czasami chyba naprawde trzeba czegoś doświadczyć zeby zrozumieć. Ciezko zmienić sposób myślenia nie doswiadczajac niczego nowego, zreszta kazdy z nas chyba kiedys żył w takim "zaprzeczeniu" i kiedy spadły mu klapki z oczu to nie mógł uwierzyć jak łykał to wszystko wczesniej...

Smutne w tej historii jest to, ze wiekszosc ludzi w tej pakowni w ogole nie kwestionuje rzeczywistości. Pracują tam bez zastanowienia i refleksji. Mój TZ ledwo tam zrobi ten miesiac, a i tak go to zjada. Ignorance is a bliss..

haha rewelacja

[abiblabla]

Łał, ale doświadczenie! Lekcja życia w sumie. Z samej ciekawości chciałabym ujrzeć to morze opakowań, bo niby o tym wiem i unikam, ale jednak zobaczyć na własne oczy to musi być cios.

[cotka]

Wiecie to tez nie było tak ze mówiłam zupełnie do ściany, ale ostatecznie w wielu przypadkach wygoda i takie troche rekompensowanie sobie przeszłości brało gore. To troche jak z byciem wege- niby kazdy wie skąd jest mięso, większości smakuje i wiekszosc sobie nie bedzie odmawiac bo krowa, ale u niektórych przychodzi taki moment ze informacja jakby dociera głębiej.
Lekcja dla mnie zeby nie byc taka terrorystka

Jeszcze długa droga przed nami, nadal kupujemy paczkowane rzeczy głownie słodycze (ja tez jestem winna i czasem kupuje gorzka czekoladę i pierniki ) tofu, jakies folie po glonach i papierze ryżowym itd itd ale przynajmniej nie produkujemy smieci tam gdzie jest to zupełnie nieuzasadnione.. Moze dotrzemy kiedys na wyższy level.
Niestety tak jak pisałam na niektóre rzeczy mnie nie stac (na oleje do gotowania na wage za 25€ za litr) albo nie umiem ich rozegrać logistyczne np wiem gdzie maja makaron czy ryż na wage ale to daleko od domu, nie mam samochodu a my jemy prawie pol kg ryżu na jeden obiad wiec narazie kupuje opakowania po minimum 1kg

Btw musze kupuc jakies fajne mydlo o cytrusowym zapachu bo na fali udało mi sie namówić chłopa do mycia mydłem moze cos polecacie? Bede niedługo w Polsce i chciałam sie tam zaopatrzyć w takie rzeczy
No i bede tez niedługo pomagać znajomemu w minimalizacji szafy, wiec moze trafi sie pare ciuchów dla TZ, bo ma istotne braki a nie mam ostatnio czasu chodzic po pchlich targach.

[CptCook]

My się teraz myjemy mydłami z Lawendowej Farmy i jestem z nich zadowolona
http://lawendowafarma.pl/

Mam zapas, ale obecnie do mycia włosów stosuje 'władcę włosów' a do ciała Oliwkowe shea. Używałam też mydeł z Ministerstwa Dobrego Mydła i tam najlepiej sprawdzał się Ryż i Węgiel.

[cotka]

Właśnie oglądałam stronę lawendowej chcąc sie zaopatrzyć w cos do wlosow chyba klikne pare mydeł ns próbę

[CptCook]

Napisane przez cotka

Właśnie oglądałam stronę lawendowej chcąc sie zaopatrzyć w cos do wlosow chyba klikne pare mydeł ns próbę

Tam jest opcja zamówienia małego mydła to chyba połowa dużego? Ja tak właśnie zamawiałam żeby popróbować. No i te wielkości są bardziej poręczne .

Póki co mydło do włosów sprawdza się super. Co prawda muszę jeszcze płukać wodą zoctem albo bardzo chłodną wodą, ale nie widzę różnicy w porównaniu z szamponem. Nie było łupieżu, swędzenia czy tego typu przykrości. Mój skalp już dawno odzwyczaił się od SLSów i tego typu zdzieraków więc na mydło dobrze zareagował, ale wiem że różnie może być.

Cudowna do mycia włosów i ciała jest biała glinka od Babuszki Agafii co prawda jest w opakowaniu ale przy ataku AZS działa na mnie równie dobrze co cetaphil.

---------- Dopisano o 21:50 ---------- Poprzedni post napisano o 21:08 ----------

Jeszcze wam powiem, że niestety ale TŻ mocno zaprotestował w sprawie kartonów na śmieci. Jeszcze plastik ujdzie bo jest suchy...ale organiczne... niestety ostatnio przeciekły . W każdym razie mam nadzieję że tylko chwilowo wróciły do łaski worki na śmieci.

Szkoda że na osiedlach nie kompostowników chociaż są jeszcze domowe kompostowniki. Problem w tym że trzeba mieć takie minimum dwa a my nie mamy miejsca, no i nie wiem czy to do końca by się sprawdziło.

[MariaFrancesca]

Napisane przez CptCook

Tam jest opcja zamówienia małego mydła to chyba połowa dużego? Ja tak właśnie zamawiałam żeby popróbować. No i te wielkości są bardziej poręczne .

Póki co mydło do włosów sprawdza się super. Co prawda muszę jeszcze płukać wodą zoctem albo bardzo chłodną wodą, ale nie widzę różnicy w porównaniu z szamponem. Nie było łupieżu, swędzenia czy tego typu przykrości. Mój skalp już dawno odzwyczaił się od SLSów i tego typu zdzieraków więc na mydło dobrze zareagował, ale wiem że różnie może być.

Cudowna do mycia włosów i ciała jest biała glinka od Babuszki Agafii co prawda jest w opakowaniu ale przy ataku AZS działa na mnie równie dobrze co cetaphil.

---------- Dopisano o 21:50 ---------- Poprzedni post napisano o 21:08 ----------

Jeszcze wam powiem, że niestety ale TŻ mocno zaprotestował w sprawie kartonów na śmieci. Jeszcze plastik ujdzie bo jest suchy...ale organiczne... niestety ostatnio przeciekły . W każdym razie mam nadzieję że tylko chwilowo wróciły do łaski worki na śmieci.

Szkoda że na osiedlach nie kompostowników chociaż są jeszcze domowe kompostowniki. Problem w tym że trzeba mieć takie minimum dwa a my nie mamy miejsca, no i nie wiem czy to do końca by się sprawdziło.

Tak z ciekawości - gdzie wyrzucasz organiczne skoro nie ma na osiedlu kompostowników?
Myślałam kiedyś o kompostowniku na balkonie, bo u mnie też nie ma, ale rodzina stwierdziła, że to bez sensu i na razie odpuściłam. Czasami jak jedziemy do teściów na wieś to zbieramy odpadki i zawozimy.

[CptCook]

Napisane przez MariaFrancesca

Tak z ciekawości - gdzie wyrzucasz organiczne skoro nie ma na osiedlu kompostowników?
Myślałam kiedyś o kompostowniku na balkonie, bo u mnie też nie ma, ale rodzina stwierdziła, że to bez sensu i na razie odpuściłam. Czasami jak jedziemy do teściów na wieś to zbieramy odpadki i zawozimy.

Wydaje mi sie ze wszędzie w Polsce jest teraz taka sama segregacja śmieci? Suche segregowane, mokre zmieszane i osobno szkło? Organiczne idą do tzw mokrych.

[MariaFrancesca]

Napisane przez CptCook

Wydaje mi sie ze wszędzie w Polsce jest teraz taka sama segregacja śmieci? Suche segregowane, mokre zmieszane i osobno szkło? Organiczne idą do tzw mokrych.

Tak, wiem, choć znam osiedla gdzie organiczne są osobno segregowane. Myślałam po prostu, że masz jakiś patent, typu zanosisz komuś organiczne na działkę.

[CptCook]

Napisane przez MariaFrancesca

Tak, wiem, choć znam osiedla gdzie organiczne są osobno segregowane. Myślałam po prostu, że masz jakiś patent, typu zanosisz komuś organiczne na działkę.

Nie znam nikogo z działka w wawie ale mam nadzieje ze sami kupimy jakiś ROD jak już będziemy mieć dzieci. Wtedy jest jakaś szansa na kompostownik.

[cotka]

Napisane przez CptCook

Wydaje mi sie ze wszędzie w Polsce jest teraz taka sama segregacja śmieci? Suche segregowane, mokre zmieszane i osobno szkło? Organiczne idą do tzw mokrych.

To nieprawda. To na co sie konkretnie segreguje ustala gmina. Wiadomo ze wszędzie wyglada to jednak podobnie ale czasem rozdziela sie metal i szkło albo metal i plastik a czasem któreś odpady sie razem zbiera. Zależy jaki sprzęt jest w sortowni.

Kupiłam dzis całe pudełko mango na targu 9szt za 2,5€, deal zycia bardzo dojrzałe wiec polowe zamrozilam i bedzie do smoothie

[lwia paszcza]

Napisane przez cotka

To nieprawda. To na co sie konkretnie segreguje ustala gmina. Wiadomo ze wszędzie wyglada to jednak podobnie ale czasem rozdziela sie metal i szkło albo metal i plastik a czasem któreś odpady sie razem zbiera. Zależy jaki sprzęt jest w sortowni.

Kupiłam dzis całe pudełko mango na targu 9szt za 2,5€, deal zycia bardzo dojrzałe wiec polowe zamrozilam i bedzie do smoothie

tak a propos segregacji - powaliła mnie dziś na kolana "segregacja" na dworcu pkp w moim mieście plastiki, papier, owszem, do osobnych kontenerów, ale reszta? Do pojemnika na pozostałe - mieszane kompletna porażka, zwłaszcza że ten dworzec, po remoncie, jest prawie zupełnie pusty, wiatr hula, i naprawdę, albo się segreguje, albo nie, bo to wygląda tak, jakby ktoś się w połowie rozmyślił. Miejsca na dodatkowe pojemniki na aluminium i odpady organiczne nie zabrakłoby na pewno no ale to już kwestia chęci. Niestety w moim otoczeniu wciąż łatwo jest spotkać ludzi, którzy reagują na wszystko machnięciem ręki. Po co komu panele słoneczne, do tego się tylko dopłaca a w lecie i tak nie potrzeba ciepłej wody po co odzyskiwać opakowania, skoro trzeba je myć, a na to woda potrzebna, więc to nieekologiczne (bo nie można przecież zrobić tego normalnie przy zmywaniu naczyń ). Po prostu - aż mnie słabi momentami od słuchania takich dyrdymałów.

[MariaFrancesca]

Napisane przez lwia paszcza

tak a propos segregacji - powaliła mnie dziś na kolana "segregacja" na dworcu pkp w moim mieście plastiki, papier, owszem, do osobnych kontenerów, ale reszta? Do pojemnika na pozostałe - mieszane kompletna porażka, zwłaszcza że ten dworzec, po remoncie, jest prawie zupełnie pusty, wiatr hula, i naprawdę, albo się segreguje, albo nie, bo to wygląda tak, jakby ktoś się w połowie rozmyślił. Miejsca na dodatkowe pojemniki na aluminium i odpady organiczne nie zabrakłoby na pewno no ale to już kwestia chęci. Niestety w moim otoczeniu wciąż łatwo jest spotkać ludzi, którzy reagują na wszystko machnięciem ręki. Po co komu panele słoneczne, do tego się tylko dopłaca a w lecie i tak nie potrzeba ciepłej wody po co odzyskiwać opakowania, skoro trzeba je myć, a na to woda potrzebna, więc to nieekologiczne (bo nie można przecież zrobić tego normalnie przy zmywaniu naczyń ). Po prostu - aż mnie słabi momentami od słuchania takich dyrdymałów.

Niestety, ale ludzi, o których piszesz jest dużo. Od 8 tygodni leżę w szpitalu, na korytarzu, zaraz przy wyjściu z pokoju są pojemniki do segregacji, przez ten czas przewinęło się 9 dziewczyn, wszystkie młodsze ode mnie (jestem rocznik 83), tylko 1 z nich segregowała odpady, reszta nawet butelki po wodzie beztrosko wyrzucała do odpadów zmieszanych. Dodam, że żadna nie była przykuta do łóżka, a dziewczyny nie były z nizin społecznych. Załamuje mnie to, w moim otoczeniu więcej starszych roczników segreguje, ale pewnie to nie reguła.

[cotka]

Widze ze tu cisza

Chciałam sie pochwalić, że pozbyłam sie kolejnej odpadkotworczej czynności.
Golenia. Nie przekonują mnie tradycyjne maszynki, duzo podróżuje samolotem. niby i bea i lauren latają z nimi bez przeszkód a nawet jesli to wszyscy sie zarzekaja ze żyletki sa wszędzie ale byłam w roznych pustkowiach gdzie nie było i wole nie ryzykować. Dotąd używałam Gilette Venus + 4 ok wkłady rocznie (nadal nie duzo smieci IMO), ale postanowiłam spróbować szczęścia z pasta cukrowa kiedys używałam tej metody śle z paskami tak jak wosku, bo nie umiem inaczej, czyli nie zero waste,
Teraz mnie olśniło ze moge te paski wyprać !!!
Wszystko ładnie schodzi, piore na wysokiej temp razem z ręcznikami itd.
Polecam maszynkę sobie zostawię w razie czego ale ciesze sie ze znalazłam alternatywę i nie budze die w nocy zeby die podrapać po nogach :/

[CptCook]

Napisane przez cotka

Widze ze tu cisza

Chciałam sie pochwalić, że pozbyłam sie kolejnej odpadkotworczej czynności.
Golenia. Nie przekonują mnie tradycyjne maszynki, duzo podróżuje samolotem. niby i bea i lauren latają z nimi bez przeszkód a nawet jesli to wszyscy sie zarzekaja ze żyletki sa wszędzie ale byłam w roznych pustkowiach gdzie nie było i wole nie ryzykować. Dotąd używałam Gilette Venus + 4 ok wkłady rocznie (nadal nie duzo smieci IMO), ale postanowiłam spróbować szczęścia z pasta cukrowa kiedys używałam tej metody śle z paskami tak jak wosku, bo nie umiem inaczej, czyli nie zero waste,
Teraz mnie olśniło ze moge te paski wyprać !!!
Wszystko ładnie schodzi, piore na wysokiej temp razem z ręcznikami itd.
Polecam maszynkę sobie zostawię w razie czego ale ciesze sie ze znalazłam alternatywę i nie budze die w nocy zeby die podrapać po nogach :/

Super, napisz proszę w jakich proporcjach robisz pastę cukrowa. Ja robiłam chyba rok temu i juz nie pamietam ile czego trzeba ugotować. Ja cały czas stosuje męska maszynkę na klasyczne żyletki, ale może na dłuższy wyjazd spróbuje sie potraktować znowu ta pasta.

[ineska86]

Też jestem ciekawa tej pasty, nigdy tego nie próbowałam, faktycznie działa? Ja powinnam dostać zerowasterskie baty za wyjazd wakacyjny - nie przemyslane posiłki i kupowanie mnóstwa rzeczy w opakowaniach... nastepny wyjazd jaki planuje - prawie 2 tyg.trip z namiotem samochodem - mam zamiar zabrac zapas pojemników na żywność plus część prowiantu do słoiczków (np brązowy cukier, kawę, herbatę). Chcę jeszcze znaleźć sposób na nie kupowanie wody butelkowanej na wyjazdach. W ogóle na wyjazdach chyba bardziej widzę ile śmieci bez sensu się produkuje....

---------- Dopisano o 19:12 ---------- Poprzedni post napisano o 18:48 ----------

A może macie no-wasterskie patenty na wyjazdy wakacyjne?

[CptCook]

Napisane przez ineska86

Też jestem ciekawa tej pasty, nigdy tego nie próbowałam, faktycznie działa? Ja powinnam dostać zerowasterskie baty za wyjazd wakacyjny - nie przemyslane posiłki i kupowanie mnóstwa rzeczy w opakowaniach... nastepny wyjazd jaki planuje - prawie 2 tyg.trip z namiotem samochodem - mam zamiar zabrac zapas pojemników na żywność plus część prowiantu do słoiczków (np brązowy cukier, kawę, herbatę). Chcę jeszcze znaleźć sposób na nie kupowanie wody butelkowanej na wyjazdach. W ogóle na wyjazdach chyba bardziej widzę ile śmieci bez sensu się produkuje....

---------- Dopisano o 19:12 ---------- Poprzedni post napisano o 18:48 ----------

A może macie no-wasterskie patenty na wyjazdy wakacyjne?

Hmm to w sumie ciekawe co piszesz bo ja nie zauważyłam żeby na wyjazdach było więcej śmieci wydaje mi się że nawet mniej. Jemy w knajpach albo na targach, do wody mamy sylikonowe butelki (Europa) albo butelki z filtrem(poza Europą). Może to dlatego, że nie mamy samochodu i nie pakuemy nic na zapas? sama nie wiem

[ZamyslonaRoztargniona]

Dołączam do wątku, choć do liderek mi daleko.
W podstawowce byłam bardzo Eco, potem mi przeszlo.
Teraz widzę, że w moim rodzinnym domu było lepsze waste, pewnie głównie ze względu na braki w sklepach i biedę.

1. oszczędzam wodę, prąd, gaz
2. Nie marnuje zywnosci, kupuję tyle, ile zjadamy
3. nie używam wkładek higienicznych, i u mnie też zbiegło się to z pozbycie się problemów z infekcjami
4.ciuchów nie wyrzucam. Oddaje lub sprzedaje. Jeśli coś nadaje się na przeróbkę na scierkę to ścierką się staje. kupuję mało ubrań i tylko wtedy kiedy są mi potrzebne, więc nie zawsze udaje się dostać to, czego akurat potrzebuję w ciuchlandzie, Le generalnie zaopatruje się w sh.
5. Nie kupuję stosów pościeli, ręczników, firanek, zasłon, obrusów, duperelek. pościele, ręczniki, obrusy są na wymianę (czyli jedno się pierze i schnie, drugie jest uzywane), firanek i zasłon nie uzywam
6. w ogóle bardzo mało żelazka używam, tylko wtedy kiedy rzecz naprawdę wymaga
7. Przestałam kupować gazety, książki wypożyczam w bibliotece, notatki robię na czystej stronie kartek zadrukowanych z jednej strony, wykańczam wszystkie zeszyty/notesiki do końca
8. Segreguje śmieci zgodnie z lokalnymi zaleceniami.
NIE MYJE SMIECI! Osobiście wybrałam się do firmy smieciowej i tam mi wyjaśniono, że na miejscu myją to pod ciśnieniem. Szkoda mi wody, której jest niedobór w tylu krajach na mycie śmieci.

Mam docelowe mieszkanie, wiec meble "na lata", choc nadal mam krzeslo z akademikowych czasow. Wszysykie meble ktore kupilam razem z domem dostaly nowe zycie. Naczynia, sztućce mam każde z innego kompletu. Przy dzieciach to praktyczne, bo często coś się tlucze. Mam też 2 dostane w prezencie komplety których rzadko używam bo się do zmywarki nie nadają.


Pralkę i zmywarkę uruchamiam dopiero jak mam pełen wsad.
Nie używam suszarki do włosów, elektrycznej suszarki do prania.

Pieluch wielorazowych nie brałam pod uwagę, bo wiedziałam że dzieci wcześnie do żłobka pójdą, a tam nikt by się nie bawił w składowanie moich brudow, no i nie wiem co na to sanepid.

Zero waste nie zamierzam być, bo wiele rozwiązań jest dla mnie jest za drogich, ale najbliższy plan to zainteresować się podpaskami wielorazowymi.

---------- Dopisano o 21:24 ---------- Poprzedni post napisano o 21:18 ----------

Torby na zakupy biorę wielokrotnego użytku z domu, ale jak zapomnę to nie rezygnuje z zakupów tylko biorę foliowe. Nie wyrzucam ich. Pakuje wielokrotnie inne rzeczy do nich, a na końcu psie odchody.

Jedzenie do pracy biorę w pojemnikach wielokrotnego użycia.