Co zrobić z tą relacją? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-02-09, 20:19   #1
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8

Co zrobić z tą relacją?


Cześć wszystkim.
Jestem kobietą. 35 lat. Mieszkam w Iławie. Z partnerem. W moim, własnościowym mieszkanku. Nie mam już dawno rodziców. Rodzeństwo nie żyje w zgodzie. Nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Od wielu lat jestem w związku. Znamy się od czasów nastoletnich. Byliśmy przyjaciółmi. Przychodził do mnie i jak to kiedyś nazwał: "wychodził" sobie mnie. Ja nie byłam do końca przekonana, co do budowania z nim przyszłości, bo pomimo, że był mi pomocny i uważam go za inteligentnego człowieka to zawsze brakowało mu wiary w siebie. Lubił obwiniać ludzi za swoje nieszczęścia. Rodzinę za to, ze nic mu nie dała. Za biedę w domu. Nie kończył studiów. I zadzroscił tym, którzy coś dostali od rodziny. Jest też krytyczną osobą. Często nie zgadza się z czyimiś poglądami. Samotnik.
Paweł jest osobą, z negatywnym stosunkiem do życia. Boi się zmian. Zmiany pracy, w której jest mu ciężko i popadł przez nią dość dawno w dołek. Ucieka w filmy i czasem w książki. Wraca z pracy zły. Każda nasza rozmowa kończy się jego złością, bo on nie lubi rozmów na poważne tematy i nie chce być motywowany. Nie idzie go zmotywować do zmian. Woli się wkurzać, leżeć na kanapie i ściągać filmy. Ma ich tysiące. I tylko o nich mówi. Przy każdej okazji. Mnie się już nie chce o nich słyszeć.
Do psychologa nie chce iść, żadnych leków też nie chce, o psychiatrze nie chce słyszeć.
Nie sypiamy w jednym łóżku. Nie kochamy się. Nie chce wychodzić z domu. Nie mamy wspólnych przyjaciół. Na wakacje ze mną nie jeździ, bo zawsze ma powód. Na imprezy branżowe nie chciał ze mna chodzić. Na zakupy też ze mną nie chodzi. Czasem zrobi on. Byle szybko i do domu. Czasem ja.
Niczego ze mną nie planuje. Ja już też nie planuje, bo wiem, że usłyszę - nie. Nie raz powtarzał, ze mam sobie kogoś innego znaleźć i że mu na mnie zależy, jak mi nie zależy. Kiedy mu móiłam, ok, odejdę i znajdę kogoś kto będzie chciał ze mna po prostu żyć, to twierdził: "jeśli tak to zobię, to jestem dla niego gówno warta."
Nie chce mieć rodziny. Czasem jednak chce. Potem nie. I tak jest z wieloma sprawami. Twierdzi też, że nigdy nie dorobi się własnego mieszkania. Nie ma prawka. Próbował zdać egzamin. Zdał teorię. Praktyki wielokrotnie nie. Boi się jeździć. I nie chce mieć prawka. Nie chce mieć samochodu. Jeśli ja będę mieć - nie wsiądzie, tak stwierdził.
Nie wspierał mnie kiedy studiowałam, jeżdziłam na egzaminy, na obrony, ale też kiedy traciłam pracę - mówił, że jestem cieniasem. Że mam schizy. Wiedziałam, ze muszę odejść z pewnej firmy, że najwyższy czas, a on mnie straszył, że jak tak zrobię to nigdzie indziej nie dostanę pracy. Nie wierzy we mnie. Więc go posłuchałam go. Skończyło się tak, (że jednak po latach) straciłam pracę.
Teraz odżywam, uwierzyłam w siebie i własną siłę. Realizuję swój plan na życie. Mam oszczędności. Partner ma od wielu tę samą pracę. Czuje się w niej pewne, ale jej nie lubi. Jest inteligentny, szkoda tylko, że nie wierzy w siebie. I boi się zaradzić swoim problemom.
Paweł był dla mie zawsze dobrym kumplem, spoko przyjacielem, ale zawiódł mnie - jako mój partner. Kłócimy się.
Ja kocham życie. Chcę się rozwijać. Mieć kiedyś włąsną rodzinę i odważniejszego, czułego partnera. Jego nie zmienię.

Zależy mi na nim. Staram się go wspierać. Gotuję mu. Wysłuchuję. Teraz stracił babcię. Wspieram go. On wspiera mamę. Ale najlpiej kiedy siedzę cicho i o nic nie proszę. Trudno to wytrzymać. Myślałam żeby się wyprowadzić, zosatwić moje mieszkanie i poszukać pracę w dużym mieście. Ale lubię swoje mieszkanie. Chciałabym się jednak ustabilizować. Ale przy moim partnerze jest to dość bolesne. Nie umiem go też wygonić z domu. Zresztą już się kiedyś wyprowadzał, wracał i dalej bez zmian. Teraz, od lat. Mnie nie słucha. W sumie nie liczy się z moim zdaniem.

Jak mam zmienić swoją sytuację? Kiedy on się ze mną już nie liczy?Macie jakieś pomysły?

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:30 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 20:30   #2
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Szczerze mówiąc, zmęczyłam się czytając opis życia z kimś tak skrajnie negatywnym. Wspierasz go, gotujesz, słuchasz. Ok. A co z tobą? Myślę, że powinnaś zadać sobie kilka podstawowych pytań - co ty masz z tego związku? Co on konkretnie wnosi do twojego życia? Czym je wzbogaca?
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 20:51   #3
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez ruda_beksa Pokaż wiadomość
Szczerze mówiąc, zmęczyłam się czytając opis życia z kimś tak skrajnie negatywnym. Wspierasz go, gotujesz, słuchasz. Ok. A co z tobą? Myślę, że powinnaś zadać sobie kilka podstawowych pytań - co ty masz z tego związku? Co on konkretnie wnosi do twojego życia? Czym je wzbogaca?
Obecność człowieka w drugim pokoju, dodatkowe pieniądze na rachunki i złudzenie, że jestem kochana, bo on zawsze panicznie się bał że go zostawię. Plus przyzwyczajenie i względną stabilizację. Ale ja się bardziej czuję wolna niż w związku. I myślę, że powoli od niego odchodzę. Chyba stopniowe odchodzenie będzie najlepsze....

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:30 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 20:54   #4
dieRaserei
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2016-09
Wiadomości: 1 461
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim.
Jestem kobietą. 35 lat. Mieszkam w Iławie. Z partnerem. W moim, własnościowym mieszkanku. Nie mam już dawno rodziców. Rodzeństwo nie żyje w zgodzie. Nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Od wielu lat jestem w związku. Znamy się od czasów nastoletnich. Byliśmy przyjaciółmi. Przychodził do mnie i jak to kiedyś nazwał: "wychodził" sobie mnie. Ja nie byłam do końca przekonana, co do budowania z nim przyszłości, bo pomimo, że był mi pomocny i uważam go za inteligentnego człowieka to zawsze brakowało mu wiary w siebie. Lubił obwiniać ludzi za swoje nieszczęścia. Rodzinę za to, ze nic mu nie dała. Za biedę w domu. Nie kończył studiów. I zadzroscił tym, którzy coś dostali od rodziny. Jest też krytyczną osobą. Często nie zgadza się z czyimiś poglądami. Samotnik.
Paweł jest osobą, z negatywnym stosunkiem do życia. Boi się zmian. Zmiany pracy, w której jest mu ciężko i popadł przez nią dość dawno w dołek. Ucieka w filmy i czasem w książki. Wraca z pracy zły. Każda nasza rozmowa kończy się jego złością, bo on nie lubi rozmów na poważne tematy i nie chce być motywowany. Nie idzie go zmotywować do zmian. Woli się wkurzać, leżeć na kanapie i ściągać filmy. Ma ich tysiące. I tylko o nich mówi. Przy każdej okazji. Mnie się już nie chce o nich słyszeć.
Do psychologa nie chce iść, żadnych leków też nie chce, o psychiatrze nie chce słyszeć.
Nie sypiamy w jednym łóżku. Nie kochamy się. Nie chce wychodzić z domu. Nie mamy wspólnych przyjaciół. Na wakacje ze mną nie jeździ, bo zawsze ma powód. Na imprezy branżowe nie chciał ze mna chodzić. Na zakupy też ze mną nie chodzi. Czasem zrobi on. Byle szybko i do domu. Czasem ja.
Niczego ze mną nie planuje. Ja już też nie planuje, bo wiem, że usłyszę - nie. Nie raz powtarzał, ze mam sobie kogoś innego znaleźć i że mu na mnie zależy, jak mi nie zależy. Kiedy mu móiłam, ok, odejdę i znajdę kogoś kto będzie chciał ze mna po prostu żyć, to twierdził: "jeśli tak to zobię, to jestem dla niego gówno warta."
Nie chce mieć rodziny. Czasem jednak chce. Potem nie. I tak jest z wieloma sprawami. Twierdzi też, że nigdy nie dorobi się własnego mieszkania. Nie ma prawka. Próbował zdać egzamin. Zdał teorię. Praktyki wielokrotnie nie. Boi się jeździć. I nie chce mieć prawka. Nie chce mieć samochodu. Jeśli ja będę mieć - nie wsiądzie, tak stwierdził.
Nie wspierał mnie kiedy studiowałam, jeżdziłam na egzaminy, na obrony, ale też kiedy traciłam pracę - mówił, że jestem cieniasem. Że mam schizy. Wiedziałam, ze muszę odejść z pewnej firmy, że najwyższy czas, a on mnie straszył, że jak tak zrobię to nigdzie indziej nie dostanę pracy. Nie wierzy we mnie. Więc go posłuchałam go. Skończyło się tak, (że jednak po latach) straciłam pracę.
Teraz odżywam, uwierzyłam w siebie i własną siłę. Realizuję swój plan na życie. Mam oszczędności. Partner ma od wielu tę samą pracę. Czuje się w niej pewne, ale jej nie lubi. Jest inteligentny, szkoda tylko, że nie wierzy w siebie. I boi się zaradzić swoim problemom.
Paweł był dla mie zawsze dobrym kumplem, spoko przyjacielem, ale zawiódł mnie - jako mój partner. Kłócimy się.
Ja kocham życie. Chcę się rozwijać. Mieć kiedyś włąsną rodzinę i odważniejszego, czułego partnera. Jego nie zmienię.

Zależy mi na nim. Staram się go wspierać. Gotuję mu. Wysłuchuję. Teraz stracił babcię. Wspieram go. On wspiera mamę. Ale najlpiej kiedy siedzę cicho i o nic nie proszę. Trudno to wytrzymać. Myślałam żeby się wyprowadzić, zosatwić moje mieszkanie i poszukać pracę w dużym mieście. Ale lubię swoje mieszkanie. Chciałabym się jednak ustabilizować. Ale przy moim partnerze jest to dość bolesne. Nie umiem go też wygonić z domu. Zresztą już się kiedyś wyprowadzał, wracał i dalej bez zmian. Teraz, od lat. Mnie nie słucha. W sumie nie liczy się z moim zdaniem.

Jak mam zmienić swoją sytuację? Kiedy on się ze mną już nie liczy?Macie jakieś pomysły?
No, zmień faceta. Ten Cię tylko pociągnie w dół swojego odwiecznego smutku i smętów. Współczuję Ci tak smutnego życia. Ludzie powinni razem się śmiać, spędzać czas, pomagać sobie, jasne czasem jest ciężko, ale nie całe życie..

---------- Dopisano o 21:54 ---------- Poprzedni post napisano o 21:52 ----------

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Obecność człowieka w drugim pokoju, dodatkowe pieniądze na rachunki i złudzenie, że jestem kochana, bo on zawsze panicznie się bał że go zostawię. Plus przyzwyczajenie i względną stabilizację. Ale ja się bardziej czuję wolna niż w związku. I myślę, że powoli od niego odchodzę. Chyba stopniowe odchodzenie będzie najlepsze...
Też mi zaleta z tego człowieka w drugim pokoju, który jak piszesz chciałby żebyś najlepiej nic od niego nie chciała i nic nie mówiła To Ci naprawdę daje poczucie bycia kochaną? Że ktoś po prostu jest?
__________________
...co było, nie zniknie, nie przeminie z wiatrem,
zakotwiczyło w sercu, stało się teatrem,
teatrem wspomnień, których nie da się zapomnieć..
dieRaserei jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 20:56   #5
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Obecność człowieka w drugim pokoju, dodatkowe pieniądze na rachunki i złudzenie, że jestem kochana, bo on zawsze panicznie się bał że go zostawię. Plus przyzwyczajenie i względną stabilizację. Ale ja się bardziej czuję wolna niż w związku. I myślę, że powoli od niego odchodzę. Chyba stopniowe odchodzenie będzie najlepsze...
To trochę mało.
On się panicznie boi, że go zostawisz, bo pewnie zdaje sobie sprawę że kiepski z niego partner. Ale... nie boi się aż tak, żeby coś w sobie zmienić, żeby spróbować cię uszczęśliwić. Radziłabym ewakuację.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 21:21   #6
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez dieRaserei Pokaż wiadomość
No, zmień faceta. Ten Cię tylko pociągnie w dół swojego odwiecznego smutku i smętów. Współczuję Ci tak smutnego życia. Ludzie powinni razem się śmiać, spędzać czas, pomagać sobie, jasne czasem jest ciężko, ale nie całe życie..

---------- Dopisano o 21:54 ---------- Poprzedni post napisano o 21:52 ----------



Też mi zaleta z tego człowieka w drugim pokoju, który jak piszesz chciałby żebyś najlepiej nic od niego nie chciała i nic nie mówiła To Ci naprawdę daje poczucie bycia kochaną? Że ktoś po prostu jest?
Myślałam, że mnie kocha. Tylko ten jego wieczny smutek, żal, beznadzieja. Mnie się też to udzieliło. Jestem po rocznej terapii. Wyszłam z dołka. I nie chcę tego powtórzyć. Wiem, że jestem ok. i mogę znaleźć innego faceta. Nie chciałabym tylko trafić gorzej
No ale chyba się ogarnęłam...

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:31 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 21:32   #7
Hanako
lubi eks swojego męża
 
Avatar Hanako
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 791
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim.
Jestem kobietą. 35 lat. Mieszkam w Iławie. Z partnerem. W moim, własnościowym mieszkanku. Nie mam już dawno rodziców. Rodzeństwo nie żyje w zgodzie. Nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Od wielu lat jestem w związku. Znamy się od czasów nastoletnich. Byliśmy przyjaciółmi. Przychodził do mnie i jak to kiedyś nazwał: "wychodził" sobie mnie. Ja nie byłam do końca przekonana, co do budowania z nim przyszłości, bo pomimo, że był mi pomocny i uważam go za inteligentnego człowieka to zawsze brakowało mu wiary w siebie. Lubił obwiniać ludzi za swoje nieszczęścia. Rodzinę za to, ze nic mu nie dała. Za biedę w domu. Nie kończył studiów. I zadzroscił tym, którzy coś dostali od rodziny. Jest też krytyczną osobą. Często nie zgadza się z czyimiś poglądami. Samotnik.
Paweł jest osobą, z negatywnym stosunkiem do życia. Boi się zmian. Zmiany pracy, w której jest mu ciężko i popadł przez nią dość dawno w dołek. Ucieka w filmy i czasem w książki. Wraca z pracy zły. Każda nasza rozmowa kończy się jego złością, bo on nie lubi rozmów na poważne tematy i nie chce być motywowany. Nie idzie go zmotywować do zmian. Woli się wkurzać, leżeć na kanapie i ściągać filmy. Ma ich tysiące. I tylko o nich mówi. Przy każdej okazji. Mnie się już nie chce o nich słyszeć.
Do psychologa nie chce iść, żadnych leków też nie chce, o psychiatrze nie chce słyszeć.
Nie sypiamy w jednym łóżku. Nie kochamy się. Nie chce wychodzić z domu. Nie mamy wspólnych przyjaciół. Na wakacje ze mną nie jeździ, bo zawsze ma powód. Na imprezy branżowe nie chciał ze mna chodzić. Na zakupy też ze mną nie chodzi. Czasem zrobi on. Byle szybko i do domu. Czasem ja.
Niczego ze mną nie planuje. Ja już też nie planuje, bo wiem, że usłyszę - nie. Nie raz powtarzał, ze mam sobie kogoś innego znaleźć i że mu na mnie zależy, jak mi nie zależy. Kiedy mu mówiłam, ok, odejdę i znajdę kogoś kto będzie chciał ze mna po prostu żyć, to twierdził: "jeśli tak to zobię, to jestem dla niego gówno warta."
Nie chce mieć rodziny. Czasem jednak chce. Potem nie. I tak jest z wieloma sprawami. Twierdzi też, że nigdy nie dorobi się własnego mieszkania. Nie ma prawka. Próbował zdać egzamin. Zdał teorię. Praktyki wielokrotnie nie. Boi się jeździć. I nie chce mieć prawka. Nie chce mieć samochodu. Jeśli ja będę mieć - nie wsiądzie, tak stwierdził.
Nie wspierał mnie kiedy studiowałam, jeżdziłam na egzaminy, na obrony, ale też kiedy traciłam pracę - mówił, że jestem cieniasem. Że mam schizy. Wiedziałam, ze muszę odejść z pewnej firmy, że najwyższy czas, a on mnie straszył, że jak tak zrobię to nigdzie indziej nie dostanę pracy. Nie wierzy we mnie. Więc posłuchałam go. Skończyło się tak, (że jednak po latach) straciłam pracę.
Teraz odżywam, uwierzyłam w siebie i własną siłę. Realizuję swój plan na życie. Partner ma od wielu tę samą pracę. Czuje się w niej pewne, ale jej nie lubi. Jest inteligentny, szkoda tylko, że nie wierzy w siebie. I boi się zaradzić swoim problemom.
Paweł był dla mie zawsze dobrym kumplem, spoko przyjacielem, ale zawiódł mnie - jako mój partner. Kłócimy się.
Ja kocham życie. Chcę się rozwijać. Mieć kiedyś włąsną rodzinę i odważniejszego, czułego partnera. Jego nie zmienię.

Zależy mi na nim. Staram się go wspierać. Gotuję mu. Wysłuchuję. Teraz stracił babcię. Wspieram go. On wspiera mamę. Ale najlpiej kiedy siedzę cicho i o nic nie proszę. Trudno to wytrzymać. Myślałam żeby się wyprowadzić, zosatwić moje mieszkanie i poszukać pracę w dużym mieście. Ale lubię swoje mieszkanie. Chciałabym się jednak ustabilizować. Ale przy moim partnerze jest to dość bolesne. Nie umiem go też wygonić z domu. Zresztą już się kiedyś wyprowadzał, wracał i dalej bez zmian. Teraz, od lat. Mnie nie słucha. W sumie nie liczy się z moim zdaniem.

Jak mam zmienić swoją sytuację? Kiedy on się ze mną już nie liczy?Macie jakieś pomysły?
Wybacz, ale ty nie masz partnera - ty masz kamień młyński u szyi. Kogoś, z kim trzeba się cackać, opiekować i wspierać, a kto w zamian nie daje od siebie nic. Kogoś, kto cię dodatkowo poniża i szantażuje, że jeśli odejdziesz to będziesz dla niego "gówno warta".

Poważnie: po co ci on? Skoro nie dość, że nie pomaga, to jeszcze przeszkadza na każdym kroku? Kup sobie psa - mniej je i zawsze się cieszy jak wracasz do domu. A tego pana spakuj ładnie w walizeczki i pozwól mu być egoistycznym smutasem, ale daleko od ciebie.

---------- Dopisano o 22:32 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Tak od razu ciężko będzie się ewakuować, bo:

- on nie chce się ruszyć,
- nie uszanuje mojej prośby o wyprowadzenie się (prosiłam go od kwietnia do sierpnia, nie, bo twierdził, że nie znajdzie mieszkania, bo go nie stać, ale teraz umarła mu babcia która mieszkała z jego mamą, więc być może wyprowadzi się do mamy)
- masz pomysł albo znasz jakąś grupę gdzie można się nauczyć odchodzenia od kogoś?
To jest jego mieszkanie czy twoje? Mówisz: nie kocham cię, rozstajemy się, dajesz mu tydzień na wyprowadzkę, a jeśli po tygodniu nie ma efektów, to pakujesz go ładnie w kartony i zmieniasz zamki.
Sorry, ale koleś zachowuje się jak panicz na włościach i wierzy, że będziesz się uginała pod każdym jego naciskiem (jak to robisz od lat). Ty mu nic nie jesteś winna, on mieszka u ciebie i skoro nie wystarczyło mu pół roku na zebranie tyłka, to kończy się miłosierdzie i po prostu wyprowadzasz pana siłą.
Co do twojego problemu z odejściem: skoro byłaś w terapii, być może skontaktowałabyś się ze swoim psychologiem w tym temacie? Tutaj na forum jest też wątek rozstaniowy, gdzie dziewczyny służą zwykłą ludzką radą, wsparciem i kibicowaniem w trudnych momentach.
__________________
chase the rain!
Hanako jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-02-09, 21:59   #8
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez Hanako Pokaż wiadomość
Wybacz, ale ty nie masz partnera - ty masz kamień młyński u szyi. Kogoś, z kim trzeba się cackać, opiekować i wspierać, a kto w zamian nie daje od siebie nic. Kogoś, kto cię dodatkowo poniża i szantażuje, że jeśli odejdziesz to będziesz dla niego "gówno warta".

Poważnie: po co ci on? Skoro nie dość, że nie pomaga, to jeszcze przeszkadza na każdym kroku? Kup sobie psa - mniej je i zawsze się cieszy jak wracasz do domu. A tego pana spakuj ładnie w walizeczki i pozwól mu być egoistycznym smutasem, ale daleko od ciebie.

---------- Dopisano o 22:32 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------


To jest jego mieszkanie czy twoje? Mówisz: nie kocham cię, rozstajemy się, dajesz mu tydzień na wyprowadzkę, a jeśli po tygodniu nie ma efektów, to pakujesz go ładnie w kartony i zmieniasz zamki.
Sorry, ale koleś zachowuje się jak panicz na włościach i wierzy, że będziesz się uginała pod każdym jego naciskiem (jak to robisz od lat). Ty mu nic nie jesteś winna, on mieszka u ciebie i skoro nie wystarczyło mu pół roku na zebranie tyłka, to kończy się miłosierdzie i po prostu wyprowadzasz pana siłą.
Co do twojego problemu z odejściem: skoro byłaś w terapii, być może skontaktowałabyś się ze swoim psychologiem w tym temacie? Tutaj na forum jest też wątek rozstaniowy, gdzie dziewczyny służą zwykłą ludzką radą, wsparciem i kibicowaniem w trudnych momentach.
Dzięki

Teraz jest w jeszcze większym dole, bo zmarła mu babcia, więc głupio mi wyprowadzać go siłą...
W dodatku ja teraz nie pracuję na etacie, ale tak, to moje mieszkanie, mam też swoją kasę i mogę komuś udostępnić pokój i w mig mieć zatrudnienie, bo jak wiadomo - potrzeba matką wynalazków. Rozkręcam własną działalność, ale dla mnie kasa to nie problem. Myślenie jest problemem.

Ok, podjęłam decyzję, to koniec. Jak widzę, że można być kochaną, tak po prostu, to mam już dość trzymania go u siebie.
Byłam w terapii kilka miesięcy i też leczona farmaceutycznie.
Powoli odchodzę od leków. Rozwijam swój plan zawodowy.
Do terapuety chodziłam prywatnie. On jest z dużego miasta, do którego chciałam się wyprowadzić. Tylko bałam się trochę zostawić to wszystko: mojego partnera, mieszkanie które kocham.
Z tym, że w większym mieście szybciej dostanę etat.
Ale co? Wynajmę pokój i będę żyć, jak studentka?
Tu mam swoje mieszkanie. Tylko gorzej z pracą. Mam swój plan - jestem nauczycielem, chcę szkolić na własną rękę, może z czasem mi się uda.
Psycholog tutaj - mogę szukać na NFZ.

Pytanie do was:

Co byście woleli?

- znaleźć lepszą pracę, w dużym mieście i wynająć pokój. Zostawić partnera i wynająć komuś własne mieszkanie? Mieć pewność, że z partnerem to koniec. Tylko gdzie ja będę wtedy wracać?

- zostać w Iławie, poprosić partnera o wyprowadzkę. Rozwijać się zawodoowo na własną rękę, wyjść z inicjatywą, ewnetualnie pracować np w sklepie? Chociaż może znajdę coś lepszego.
Do tej pory pracowałam w instytucjach związanych z nauczaniem.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:32 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 22:20   #9
Hanako
lubi eks swojego męża
 
Avatar Hanako
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 791
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Teraz jest w jeszcze większym dole, bo zmarła mu babcia, więc głupio mi wyprowadzać go siłą...
Teraz zmarła mu babcia, za miesiąc umrze chomik, za pół roku będzie mu smutno, bo masło zdrożało... Niech tylko jeszcze pracę straci, to się nigdy na to nie zdecydujesz.
Ja rozumiem, że ludzie bywają bardzo przywiązani do rodziny i przeżywają śmierć dziadków. Jest to dla mnie dziwne, ale rozumiem. Ale przecież ty nie knujesz niecnego planu jak spaprać mu życie, tylko grzecznie prosisz, żeby zabrał swoje zabawki i poszedł sobie z twojego mieszkania. Jeśli on twojego zdania w tej kwestii nie szanuje i uważa że ma prawo u ciebie mieszkać, bo "jego nie stać na mieszkanie" (śmiech na sali), to trzeba to zrobić w sposób stanowczy i ostateczny. Koniec końców, to on zachowuje się jak buc, nie ty.

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Co byście woleli?

- znaleźć lepszą pracę, w dużym mieście i wynająć pokój. Zostawić partnera i wynająć komuś własne mieszkanie? Mieć pewność, że z partnerem to koniec. Tylko gdzie ja będę wtedy wracać?

- zostać w Iławie, poprosić partnera o wyprowadzkę. Rozwijać się zawodowo na własną rękę, wyjść z inicjatywą, ewnetualnie pracować np w sklepie? Chociaż może znajdę coś lepszego.
Do tej pory pracowałam w instytucjach związanych z nauczaniem.
Ja zawsze wolę większe miasta. Nie czuję się pewnie w miejscach, gdzie z pracą jest krucho, martwię się wtedy o przyszłość. Poza tym w dużych miastach czuję się mniej samotna, jest tyle wydarzeń, tyle możliwości, szkół tańca, wieczorów poezji śpiewanej, zawodów w rzutki... I mogę być pewna, że jeśli o trzeciej w nocy zapragnę kaczki na ostro, to dostanę kaczkę na ostro.
Natomiast każdy człowiek ma własne preferencje, dla jednych senny małomiasteczkowy klimat to jest to, własne wychuchane mieszkanie to skarb i największe marzenie. Musisz wiedzieć sama, co dla ciebie ważne, nie możesz zrobić nam ankiety ze swoich marzeń.
Nie rozumiem też dylematu z "gdzie ja będę wtedy wracać" - wspominałaś, że nie utrzymujesz kontaktów z rodziną. Do kogo chcesz i potrzebujesz wracać?
__________________
chase the rain!
Hanako jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 22:35   #10
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez Hanako Pokaż wiadomość
Teraz zmarła mu babcia, za miesiąc umrze chomik, za pół roku będzie mu smutno, bo masło zdrożało... Niech tylko jeszcze pracę straci, to się nigdy na to nie zdecydujesz.
Ja rozumiem, że ludzie bywają bardzo przywiązani do rodziny i przeżywają śmierć dziadków. Jest to dla mnie dziwne, ale rozumiem. Ale przecież ty nie knujesz niecnego planu jak spaprać mu życie, tylko grzecznie prosisz, żeby zabrał swoje zabawki i poszedł sobie z twojego mieszkania. Jeśli on twojego zdania w tej kwestii nie szanuje i uważa że ma prawo u ciebie mieszkać, bo "jego nie stać na mieszkanie" (śmiech na sali), to trzeba to zrobić w sposób stanowczy i ostateczny. Koniec końców, to on zachowuje się jak buc, nie ty.


Ja zawsze wolę większe miasta. Nie czuję się pewnie w miejscach, gdzie z pracą jest krucho, martwię się wtedy o przyszłość. Poza tym w dużych miastach czuję się mniej samotna, jest tyle wydarzeń, tyle możliwości, szkół tańca, wieczorów poezji śpiewanej, zawodów w rzutki... I mogę być pewna, że jeśli o trzeciej w nocy zapragnę kaczki na ostro, to dostanę kaczkę na ostro.
Natomiast każdy człowiek ma własne preferencje, dla jednych senny małomiasteczkowy klimat to jest to, własne wychuchane mieszkanie to skarb i największe marzenie. Musisz wiedzieć sama, co dla ciebie ważne, nie możesz zrobić nam ankiety ze swoich marzeń.
Nie rozumiem też dylematu z "gdzie ja będę wtedy wracać" - wspominałaś, że nie utrzymujesz kontaktów z rodziną. Do kogo chcesz i potrzebujesz wracać?
Wiem, że mieszkanie w dużym mieście daje więcej perspektyw:

- jeśli stracę pracę, w mig mogę znaleźć gdzieś następną,
- więcej ludzi, to przy mojej otwartości, większa szansa na znalezienie wartościowej/wych relacji,
- mam swoje pasje, które mogę tam realizować, bo więcej się dzieje i jest więcej miejsc

u siebie:
- mieszkanie po rodzicach, wyremontowałam je, jest przytulne, namiastka domu, ciepła, bezpieczeństwa (wyprowadzając się, oddałabym je komuś pod wynajem, jak własne dziecko, bałabym się, że ktoś mi je zniszczy, że nie będzie już takie moje)
- mam siostrę w swojej miejscowości, ale ona jest skłocona z naszym bratem. Ma jakieś pretensje. Za swoje i czyjeś winy. Ja jestem sporo od nich młodsza. Są cięzcy.
Dla własnej higieny psychicznej, wolę być z nią na dystans.

Czuję, że może być tak, że powysyłam CV i wyjadę.
Mój były może przez chwilę, jeszcze zostanie w mieszkaniu, zanim coś mi się w głowie nie wyklaruje.

PS przez większą część życia - byłam tą, która pomagała ludziom, dawała, dzieliła się, bo tak zostałam wychowana, no i bałam się stracić kogoś. Nie chciałam być sama.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:32 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 22:43   #11
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Cześć wszystkim.
Jestem kobietą. 35 lat. Mieszkam z partnerem. W moim, własnościowym mieszkanku. Nie mam już dawno rodziców. Rodzeństwo nie żyje w zgodzie. Nie utrzymuje z nimi kontaktów.
Od wielu lat jestem w związku. Znamy się od czasów nastoletnich. Byliśmy przyjaciółmi. Przychodził do mnie i jak to kiedyś nazwał: "wychodził" sobie mnie. Ja nie byłam do końca przekonana, co do budowania z nim przyszłości, bo pomimo, że był mi pomocny i uważam go za inteligentnego człowieka to zawsze brakowało mu wiary w siebie. Lubił obwiniać ludzi za swoje nieszczęścia. Rodzinę za to, ze nic mu nie dała. Za biedę w domu. Nie kończył studiów. I zadzroscił tym, którzy coś dostali od rodziny. Jest też krytyczną osobą. Często nie zgadza się z czyimiś poglądami. Samotnik.
Paweł jest osobą, z negatywnym stosunkiem do życia. Boi się zmian. Zmiany pracy, w której jest mu ciężko i popadł przez nią dość dawno w dołek. Ucieka w filmy i czasem w książki. Wraca z pracy zły. Każda nasza rozmowa kończy się jego złością, bo on nie lubi rozmów na poważne tematy i nie chce być motywowany. Nie idzie go zmotywować do zmian. Woli się wkurzać, leżeć na kanapie i ściągać filmy. Ma ich tysiące. I tylko o nich mówi. Przy każdej okazji. Mnie się już nie chce o nich słyszeć.
Do psychologa nie chce iść, żadnych leków też nie chce, o psychiatrze nie chce słyszeć.
Nie sypiamy w jednym łóżku. Nie kochamy się. Nie chce wychodzić z domu. Nie mamy wspólnych przyjaciół. Na wakacje ze mną nie jeździ, bo zawsze ma powód. Na imprezy branżowe nie chciał ze mna chodzić. Na zakupy też ze mną nie chodzi. Czasem zrobi on. Byle szybko i do domu. Czasem ja.
Niczego ze mną nie planuje. Ja już też nie planuje, bo wiem, że usłyszę - nie. Nie raz powtarzał, ze mam sobie kogoś innego znaleźć i że mu na mnie zależy, jak mi nie zależy. Kiedy mu mówiłam, ok, odejdę i znajdę kogoś kto będzie chciał ze mna po prostu żyć, to twierdził: "jeśli tak to zobię, to jestem dla niego gówno warta."
Nie chce mieć rodziny. Czasem jednak chce. Potem nie. I tak jest z wieloma sprawami. Twierdzi też, że nigdy nie dorobi się własnego mieszkania. Nie ma prawka. Próbował zdać egzamin. Zdał teorię. Praktyki wielokrotnie nie. Boi się jeździć. I nie chce mieć prawka. Nie chce mieć samochodu. Jeśli ja będę mieć - nie wsiądzie, tak stwierdził.
Nie wspierał mnie kiedy studiowałam, jeżdziłam na egzaminy, na obrony, ale też kiedy traciłam pracę - mówił, że jestem cieniasem. Że mam schizy. Wiedziałam, ze muszę odejść z pewnej firmy, że najwyższy czas, a on mnie straszył, że jak tak zrobię to nigdzie indziej nie dostanę pracy. Nie wierzy we mnie. Więc posłuchałam go. Skończyło się tak, (że jednak po latach) straciłam pracę.
Teraz odżywam, uwierzyłam w siebie i własną siłę. Realizuję swój plan na życie. Partner ma od wielu tę samą pracę. Czuje się w niej pewne, ale jej nie lubi. Jest inteligentny, szkoda tylko, że nie wierzy w siebie. I boi się zaradzić swoim problemom.
Paweł był dla mie zawsze dobrym kumplem, spoko przyjacielem, ale zawiódł mnie - jako mój partner. Kłócimy się.
Ja kocham życie. Chcę się rozwijać. Mieć kiedyś włąsną rodzinę i odważniejszego, czułego partnera. Jego nie zmienię.

Zależy mi na nim. Staram się go wspierać. Gotuję mu. Wysłuchuję. Teraz stracił babcię. Wspieram go. On wspiera mamę. Ale najlpiej kiedy siedzę cicho i o nic nie proszę. Trudno to wytrzymać. Myślałam żeby się wyprowadzić, zosatwić moje mieszkanie i poszukać pracę w dużym mieście. Ale lubię swoje mieszkanie. Chciałabym się jednak ustabilizować. Ale przy moim partnerze jest to dość bolesne. Nie umiem go też wygonić z domu. Zresztą już się kiedyś wyprowadzał, wracał i dalej bez zmian. Teraz, od lat. Mnie nie słucha. W sumie nie liczy się z moim zdaniem.

Jak mam zmienić swoją sytuację? Kiedy on się ze mną już nie liczy?Macie jakieś pomysły?

Sprawa jest prosta i wg mnie już na starcie,na wstępie przegrana. Zostaw go. Na tej ziemi nie posadzisz już żadnego drzewa, nie posadzisz żadnego kwiatka. Jeśli tak drzewo spróchnieje albo urośnie chore i będzie do ścięcia, kwiatek - po prostu nie będzie taki idealny, taki jakim chcesz aby był Twój partner.

Zostaw go, odejdź. Ty się rozwijałaś przez tyle lat i nadal chcesz żyć pełnią życia na pełnej petardzie (zupełnie jak ja, tylko ja dopiero się ''budzę'', buduję swoje życie zupełnie od podstaw gdyż byłam u zgliszczy), chcesz dzielić z kimś swoje życie. On nie. On jest zupełnym przeciwieństwem. Nie chce się rozwijać w żadnej sferze swego życia. Nie chce się rozwijać jeśli chodzi o samorozwój. Bije z tego posta, że na niczym mu w życiu praktycznie nie zależy. W życiu chodzi o to aby iść do przodu, a nie stać w miejscu...

Jasne, to od nas zależy jak to życie przeżyjemy (mam na myśli ułożenie naszej edukacji, kwestii zawodowych, planów życiowych, celów, życia prywatnego gdzieś tam; bo tutaj nie mam na myśli rzeczy niezależnych od nas, na coś na co nie mamy wpływu etc.), ale nie chodzi o to aby wegetować, aby wszystko mieć w dvpie, no sorry...

On nie jest dobrym materiałem na partnera, a w przyszłości nawet i na męża. Ty byś się z nim męczyła. Nie założysz z nim rodziny bo on nie jest lotny do tego typu spraw. Nawet Ci to dał jasno do zrozumienia, uświadomił. Jemu wystarczy zwykła praca za najniższą krajową, może nie mieć znajomych, przyjaciół, rodziny, która w jakiś sposób go skrzywdziła bo jest samotnikiem i może żyć sam. Wybrał taką drogę, tak chce żyć. Że tak powiem, nie ''nawrócisz'' go. On już zadecydował.

Szkoda faceta, bo mógłby wiele osiągnąć. Nie wiem czy kara sam siebie za swoje życie, za to co go spotkało w przeszłości i nie chce zmian czy po prostu uważa, że skoro rodzina wychowała go w biedzie, on ma żal etc. to będzie nieszczęśliwy bo nie zasługuje na szczęście.

Myślę nad opcją number two. Że on ją ma. Miałam tak samo jeszcze w ubiegłym roku. Też chciałam być nieszczęśliwa. Już nie chcę. Sama staram się zmienić swoje myślenie jak i życie i z pomocą również innej osoby.
Terapia by mu się przydała, ale on nie chce. Bo ja dziś wiem, jak terapia wiele zmienia chcąc w niej brać udział, uczestniczyć. I on sam by zobaczył, że zmieniłaby jego tok myślenia, postępowania, być może rozumowania.

Odejdź od niego, rozstań się z nim. Jesteś jeszcze młoda, jesteś jakby za chwilę dojdziesz do wieku dojrzałego, pomyśl o rodzinie jeśli chcesz ją mieć. O nowym partnerze za jakiś czas.
To, że go kochasz... Co z tego. Ale co on Ci daje od siebie, w tym związku? Nic. Zupełne zero.

Wspominałaś, że mieszkanie z nim daje Ci to, że dokłada się do rachunków itd. To brzmi jak mieszkanie dwóch współlokatorów, nie osoby, które żyją razem w związku. Wy nawet nie sypiacie ze sobą razem, nie uprawiacie seksu. To dla mnie trochę chore, dlatego musisz się z nim rozstać. On Ci nie da nic dobrego w życiu.

Kurtyna.
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-02-09, 22:53   #12
ShortHandedGoal
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Sankt Petersburg 1917
Wiadomości: 57
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Witaj droga Magdo! Ja co prawda z Iławy nie jestem i mam do Iławy daleko ale w jakimś sensie 'rozumiem' twój problem. Skoro rozumiem to jaka moja diagnoza możesz zapytać. Powiem Ci jaka. Niestety zawiodę Cię Marto. Niezbyt optymistyczna, ja w tego twojego Pawła to tak po ludzku nie wierzę. Lepiej nie będzie
Z wyrazami szacunku
SHG
ShortHandedGoal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 22:56   #13
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MsN Pokaż wiadomość
Sprawa jest prosta i wg mnie już na starcie,na wstępie przegrana. Zostaw go. Na tej ziemi nie posadzisz już żadnego drzewa, nie posadzisz żadnego kwiatka. Jeśli tak drzewo spróchnieje albo urośnie chore i będzie do ścięcia, kwiatek - po prostu nie będzie taki idealny, taki jakim chcesz aby był Twój partner.

Zostaw go, odejdź. Ty się rozwijałaś przez tyle lat i nadal chcesz żyć pełnią życia na pełnej petardzie (zupełnie jak ja, tylko ja dopiero się ''budzę'', buduję swoje życie zupełnie od podstaw gdyż byłam u zgliszczy), chcesz dzielić z kimś swoje życie. On nie. On jest zupełnym przeciwieństwem. Nie chce się rozwijać w żadnej sferze swego życia. Nie chce się rozwijać jeśli chodzi o samorozwój. Bije z tego posta, że na niczym mu w życiu praktycznie nie zależy. W życiu chodzi o to aby iść do przodu, a nie stać w miejscu...

Jasne, to od nas zależy jak to życie przeżyjemy (mam na myśli ułożenie naszej edukacji, kwestii zawodowych, planów życiowych, celów, życia prywatnego gdzieś tam; bo tutaj nie mam na myśli rzeczy niezależnych od nas, na coś na co nie mamy wpływu etc.), ale nie chodzi o to aby wegetować, aby wszystko mieć w dvpie, no sorry...

On nie jest dobrym materiałem na partnera, a w przyszłości nawet i na męża. Ty byś się z nim męczyła. Nie założysz z nim rodziny bo on nie jest lotny do tego typu spraw. Nawet Ci to dał jasno do zrozumienia, uświadomił. Jemu wystarczy zwykła praca za najniższą krajową, może nie mieć znajomych, przyjaciół, rodziny, która w jakiś sposób go skrzywdziła bo jest samotnikiem i może żyć sam. Wybrał taką drogę, tak chce żyć. Że tak powiem, nie ''nawrócisz'' go. On już zadecydował.

Szkoda faceta, bo mógłby wiele osiągnąć. Nie wiem czy kara sam siebie za swoje życie, za to co go spotkało w przeszłości i nie chce zmian czy po prostu uważa, że skoro rodzina wychowała go w biedzie, on ma żal etc. to będzie nieszczęśliwy bo nie zasługuje na szczęście.

Myślę nad opcją number two. Że on ją ma. Miałam tak samo jeszcze w ubiegłym roku. Też chciałam być nieszczęśliwa. Już nie chcę. Sama staram się zmienić swoje myślenie jak i życie i z pomocą również innej osoby.
Terapia by mu się przydała, ale on nie chce. Bo ja dziś wiem, jak terapia wiele zmienia chcąc w niej brać udział, uczestniczyć. I on sam by zobaczył, że zmieniłaby jego tok myślenia, postępowania, być może rozumowania.

Odejdź od niego, rozstań się z nim. Jesteś jeszcze młoda, jesteś jakby za chwilę dojdziesz do wieku dojrzałego, pomyśl o rodzinie jeśli chcesz ją mieć. O nowym partnerze za jakiś czas.
To, że go kochasz... Co z tego. Ale co on Ci daje od siebie, w tym związku? Nic. Zupełne zero.

Wspominałaś, że mieszkanie z nim daje Ci to, że dokłada się do rachunków itd. To brzmi jak mieszkanie dwóch współlokatorów, nie osoby, które żyją razem w związku. Wy nawet nie sypiacie ze sobą razem, nie uprawiacie seksu. To dla mnie trochę chore, dlatego musisz się z nim rozstać. On Ci nie da nic dobrego w życiu.

Kurtyna.
Dzięki.
Tak. Oprócz tego, że da na rachunki i kupi coś do lodówki - co też należy do moich obowiązków, to żyjemy obok siebie.
Dlatego... jestem wolna. Nie w związku (tak sobie mówię).

Myślę, że on ma depresję. Nie chcę siebie w to wciągnąć.
Mogę go zapisać do lekarza, na terapię, do psychiatry.
Zmotywować do terapii. Ale on tego nie uznaje.
Wszystko to dla niego puste hasła.
Myślę, żeby powiedzieć jego mamie, co z nim jest.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:33 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:08   #14
ShortHandedGoal
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Sankt Petersburg 1917
Wiadomości: 57
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Ja się nie znam na depresji, ale twój Paweł mi przypomina 20-stoparoletnie kobiteki, które znam i które łykają jakieś leki, jakieś paroksetyny i inne gówna , czego ja kuurwa nie pojmuję, ale one łykaja i cholera wie czy się lepiej czują. No pewnie się lepiej czują bo łykają i w ogóle się czują lepiej bo są na cos chore. Na te pieprzoną depresję. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego wiele z nich tak bardzo leki lubi łykać. To jest straszne. Droga Magdo, zatem uwazałbym z takimi apodyktycznymi diagnostycznymi tezami. Czasem lepsza od diagnozy i wizyty od psychiatry jest butelka dobrego alkoholu i szczera rozmowa. Choć powiem ci szczerze, jak gbyłem młody i głupi to myślałem tak jak ty, żeby pójśc od razu do psychiatry i poprosić o leki, które będzie można łyknąc to będzie super. Teraz wiem, że błędnie sądziłem.
SHG

Edytowane przez ShortHandedGoal
Czas edycji: 2018-02-09 o 23:24
ShortHandedGoal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:11   #15
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez ShortHandedGoal;812 55341
Ja się nie znam na depresji, ale twój Paweł mi przypomina 20-stoparoletnie kobiteki, które znam i którę łykają jakieś leki, jakieś paroksetyny i inne gówna , czego ja kuurwa nie pojmuję, ale one łykaja i cholera wie czy się lepiej czują. No pewnie się lepiej czują bo łykają i w ogóle się czują lepiej bo są na cos chore. Na te pieprzoną depresję. Swoją drogą nie rozumiem dlaczego wiele z nich tak bardzo leki lubi łykać. To jest straszne. Droga Magdo, zatem uwazałbym z takimi apodyktycznymi diagnostycznymi tezami. Czasem lepsza od diagnozy i wizyty od psychiatry jest butelka dobrego alkoholu i szczera rozmowa. Choć powiem ci szczerze, jak gbyłem młody i głupi to myślałem tak jak ty, żeby pójśc od razu do psychiatry i poprosić o leki, które będzie można łyknąc to będzie super. Teraz wiem, że błędnie sądziłem.
On nie pije alkoholu.
I siedzę w tych tematach, bo jestem z "tego" fachu więc wiem co mu dolega. Rodzinny postawił mu dawno taką diagnozę.
Generalnie zawsze miał opinię słabego człowieka.

Mnie pomaga wszystko.
A najbardziej uwolnienie od toksycznych relacji, samoświadomość i wiara w siebie, własne sądy, a nie w oceny ludzi bez klasy.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:33 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:15   #16
ShortHandedGoal
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Sankt Petersburg 1917
Wiadomości: 57
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

że w jakich tematach siedzisz? Depresji? i że rodzinny lekarz mu taką diagnozę postawił? I jeśli siedzisz w tych tematach i rodzinny mu postawił mu taką diagnozę i to cię nie rusza i utwierdza. No to macie prawdziwego gieroja rodzinnego. No cóż przestaję wierzyć,że Paweł ma wiele szans, najlepiej może dla niego to walnąc paroksetynę.
ShortHandedGoal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:17   #17
MagdaZawrotna
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2018-02
Wiadomości: 8
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez ShortHandedGoal;812 55386
że w jakich tematach siedzisz? Depresji? i że rodzinny lekarz mu taką diagnozę postawił? I jeśli siedzisz w tych tematach i rodzinny mu postawił mu taką diagnozę i to cię nie rusza i utwierdza. No to macie prawdziwego gieroja rodzinnego. No cóż przestaję wierzyć,że Paweł ma wiele szans, najlepiej może dla niego to walnąc paroksetynę.
Idź już, bo smęcisz.
Nie da się ciebie czytać.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2018-02-10 o 22:34 Powód: Przywrócenie treści usuniętego posta
MagdaZawrotna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:20   #18
ShortHandedGoal
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Sankt Petersburg 1917
Wiadomości: 57
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Masz rację idę już. Ale tak jak powiedziałem w pierwszym poście ja tam w 'Pawła' nie wierzę. I jeśli są jacyś ludzie, którzy wierzą to niechaj lepiej baśnie Andersena przeczytają i będzą bardziej zadowoleni kiedy uwierzą w Królową Śniegu. Nie owijajmy w bawełnę, dawno takich bredni nie czytałem.
ShortHandedGoal jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-09, 23:21   #19
Hanako
lubi eks swojego męża
 
Avatar Hanako
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 791
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez MagdaZawrotna Pokaż wiadomość
Idź już, bo smęcisz.
Nie da się ciebie czytać.
Taka fajna z ciebie dziewczyna, już cię lubię. Jakbym była bliżej Iławy, to miałabyś u mnie piwo
__________________
chase the rain!
Hanako jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-02-10, 06:46   #20
Fortuna1
Zakorzenienie
 
Avatar Fortuna1
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 5 715
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Och, jak ja kocham, jak autorzy wątków usuwają treści postów. Czy to nie powinno być zakazane?

Autorko, skoro chłopak-psychopata-len nie chce się wyprowadzić, to po prostu wystaw mu walizki za drzwi zanim wróci z pracy i zmień zamki. Serio jeszcze zastanawiasz się, co powinnaś z takim człowiekiem zrobić? Nie rokuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Senza l'amore sarei solo un ciarlatano,
Come una barca che non esce mai dal porto.
Fortuna1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-10, 22:17   #21
Hanako
lubi eks swojego męża
 
Avatar Hanako
 
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 791
Dot.: Co zrobić z tą relacją?

Cytat:
Napisane przez Fortuna1 Pokaż wiadomość
Och, jak ja kocham, jak autorzy wątków usuwają treści postów. Czy to nie powinno być zakazane?
Jest zakazane, grozi banem. Myślę jednak, że autorce to w tym momencie niestraszne.
Ciekawa jestem, czy to masowe kasowanie podyktowane jest lękiem przed rozpoznaniem (co zresztą zbytnio nie pomoże, cytowania zostaną), czy jednak nagłą utratą odwagi cywilnej i lękiem przed zakończeniem związku. Oby jednak to pierwsze.
__________________
chase the rain!
Hanako jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-02-10 23:17:03


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:21.