Oszczędzanie niejedno imię ma - i nie będąc żyłą z klasą żyć się da! cz V

[Terha]

Napisane przez moooniek

Chociaż nie wyobrazam sobie pobytu na Teneryfie w sezonie w jakimś hotelu, bo to, co działo się w centrum to jakiś dramat. Wszędzie pełno ludzi, na plaży nie ma gdzie stopy postawić. Raz się tylko tam przeszliśmy i podziękowaliśmy

Domyślam się. To zdecydowanie nie moje klimaty.

[ZamyslonaRoztargniona]

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

[nurek119]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

Bardzo mało a gdzie byliście? Jezdzicie na nartach ?

[scarlett26]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

nie wiem jak ty to robisz, serio.... to za noclegi tylko, czy za wszystko???

nam się marzy tydzień w Londynie, ale jak zaczęłam szukać ofert to tyle nam wychodziło za sam przelot i nocleg, a gdzie reszta....

[figa84]

Tez nie wiem jak to możliwe

[Terha]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

Super. To grosze.

[moooniek]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

Wow, nie wiem jak to zrobiliście :O

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[aktogimka]

To teraz się chwal, jak się Wam udało zamknąć w takim budżecie!

[Jall]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Nie polecam butów quechua tych najtańszych. Pekaja podeszwy, robią się dziury w materiale na górze.
Droższych nie testowalam.

Policzyłam ile nas 2 tygodnie ferii zimowych kosztowały. Przeliczajac euro na zł łącznie nasza rodzina (2+2+pies) wydała niecałe 2 500zl.
Taniej niż w zeszłym roku, ale i nocleg był tańszy.

Teraz bolesny powrót do pracy i planowanie urlopu wakacyjnego.

zrób jakiś poradnik jak się zamknąć w takiej kwocie

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez nurek119

Bardzo mało a gdzie byliście? Jezdzicie na nartach ?

Bez nart w tym roku,

Napisane przez scarlett26

nie wiem jak ty to robisz, serio.... to za noclegi tylko, czy za wszystko???

nam się marzy tydzień w Londynie, ale jak zaczęłam szukać ofert to tyle nam wychodziło za sam przelot i nocleg, a gdzie reszta....

Za wszystko.
Nocleg: 100zł za dobę, 2 pokoje z aneksem kuchennym i łazienka, długo się naszukałam.
Reszta to paliwo, jedzenie na mieście i kilka biletów wstepu.
Głównie chodziliśmy po gorach, a to tani sport.
Nie jedliśmy na mieście obiadu codziennie, śniadania i kolacje na kwaterze sobie robiliśmy.

[scarlett26]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Bez nart w tym roku,


Za wszystko.
Nocleg: 100zł za dobę, 2 pokoje z aneksem kuchennym i łazienka, długo się naszukałam.
Reszta to paliwo, jedzenie na mieście i kilka biletów wstepu.
Głównie chodziliśmy po gorach, a to tani sport.
Nie jedliśmy na mieście obiadu codziennie, śniadania i kolacje na kwaterze sobie robiliśmy.

powinnaś chyba jakieś kursy zarządzania kasą prowadzić

7 lat już nie wyjeżdżaliśmy nigdzie, bo stwierdzamy, że nas nie stać

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Bez nart w tym roku,


Za wszystko.
Nocleg: 100zł za dobę, 2 pokoje z aneksem kuchennym i łazienka, długo się naszukałam.
Reszta to paliwo, jedzenie na mieście i kilka biletów wstepu.
Głównie chodziliśmy po gorach, a to tani sport.
Nie jedliśmy na mieście obiadu codziennie, śniadania i kolacje na kwaterze sobie robiliśmy.

Fajnie, naprawde ladnie urlop zorganizowaliscie. U nas by to nie przeszlo. Ja to ja, ale TZ tak duzo pracuje i tak rzadko jezdzi na urlop, ze dla niego jakies oszczedzanie na czymkolwiek, gotowanie jedzenia na urlopie itd. nie wchodzi w gre. Jak juz uda mu sie wyrwac na urlop, to pelna para. Ja bym wolala czesciej a biedniej . Jak bylismy w Polsce to w ogole wpadl w szal zakupow, bo wszystko mu sie wydawalo tanie - a to troche zludne, bo to wszystko wydaje sie byc tanszym niz jest.

[Terha]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Bez nart w tym roku,


Za wszystko.
Nocleg: 100zł za dobę, 2 pokoje z aneksem kuchennym i łazienka, długo się naszukałam.
Reszta to paliwo, jedzenie na mieście i kilka biletów wstepu.
Głównie chodziliśmy po gorach, a to tani sport.
Nie jedliśmy na mieście obiadu codziennie, śniadania i kolacje na kwaterze sobie robiliśmy.

Naprawdę świetnie . Chodziliście po ośnieżonych górach? Ja uwielbiam chodzić po górach, ale w zimie nikt by mnie nie zmusił . Wystarczy, że wróciłam z Teneryfy i od razu się rozchorowałam.
[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8094810 1]Fajnie, naprawde ladnie urlop zorganizowaliscie. U nas by to nie przeszlo. Ja to ja, ale TZ tak duzo pracuje i tak rzadko jezdzi na urlop, ze dla niego jakies oszczedzanie na czymkolwiek, gotowanie jedzenia na urlopie itd. nie wchodzi w gre. Jak juz uda mu sie wyrwac na urlop, to pelna para. Ja bym wolala czesciej a biedniej . Jak bylismy w Polsce to w ogole wpadl w szal zakupow, bo wszystko mu sie wydawalo tanie - a to troche zludne, bo to wszystko wydaje sie byc tanszym niz jest.[/QUOTE]

Dla mnie też nie. W domu często mi się nie chce gotować, a co dopiero na wakacjach. A już domowe obiadki na wczasach uwielbiane przez moich rodziców na wyjazdach to już w ogóle dla mnie porażka.

A co do urlopów to mój Tż musi mieć z kolei odpowiedni standard domu. Nawet jak na jedną noc to gdyby to od niego zależało to wybierałby tylko i wyłącznie hotele o wysokim standardzie.

Tż mnie namawia, żebyśmy wykupili sobie obiady w szkole. I pewnie w końcu mnie przekona.

[scarlett26]

Myślę, że w przypadku Zamyślonej samodzielne gotowanie to również konieczność, bo inaczej głodni by chodzili. Miejsc, gdzie z całą pewnością można zjeść bezglutenowo jest u nas bardzo mało; ja dodatkowo nie mogę nabiału, jaj, konserwantów i powinnam unikać jeszcze kilku rzeczy. Nie mam pomysłu jak miałabym rozwiązać temat jedzenia na wyjazdach (pomijając kwestię, że nie mam na nie kasy, ale nawet jakbym miała to i tak byłyby karkołomne). Od czasu przejścia na dietę wyjechałam raz, na 3 dni - w dodatku do Londynu, gdzie nie mogłam dostać obczajonych jako bezpieczne produktów. Nocowałam w hostelu ze śniadaniami (z których oczywiście nie korzystałam), wzięłam pełno rzeczy z domu - tzw suchy prowiant i jadłam spore śniadania i kolacje, a w ciągu dnia nic, no i w brzuchu burczało. Poszłam do sieci knajp opisanych jako bezglutenowe, ale jak poczytałam składy to okazywało się, że np. wszystkie składniki w daniu bezglutenowe są, ale już sos dodany do nich od razu nie już nie wspominając, że w takim bezglutenowym miejscu i tak można zjeść góra 1-2 rzeczy oznaczone jako wegańskie, bo wszystkie mają nabiał czy jaja i jeszcze takie kwiatki.

Dla mnie standard nie jest ważny - za czasów licealno-studenckich byłam 2x na pieszej pielgrzymce, a tam bywało, że nocowało się w warunkach hartujących na całe życie Teraz jakbym jechała z dzieckiem gdzieś to jedyne co by mi zależało, żeby była łazienka w pokoju,a nie chodzić do jakiejś wspólnej na korytarz, no i osobne łóżko dla dziecka. Jak patrzyłam ostatnio na oferty w Londynie to za 2-2,5 tys za tydzień proponują spanie w osoby na jednym naprawdę dużym podwójnym Nie wyrobię tygodnia z małym karateką.

[Terha]

Ja jedynie czego bym nie chciała to pokoju bez toalety. Bez prysznica na 1, czy 2 noce bym przeżyła, ale nie na tydzień.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Jak bylam ostatnio w Polsce to tez szukalam weganskich restauracji, ktore w dodatku bylyby bezglutenowe. No i wlasnie na wyjezdzie do Polski zakonczylo sie moje kolejne podejscie do diety bezglutenowej, bo przez caly wyjazd moglam albo jesc frytki i salatke bez sosu, albo pizze margherite (i to byl wlasnie moj kompromis, bo juz mi te frytki wylazily uszami). To nie bylo male miasto, raczej srednie, ale mialo kilka restauracji takich bardziej ekskluzywnych, przejrzalam wszystkie menu i np. restauracja chwalaca sie jako przyjazna dla wegetarian miala jako wegetarianskie oznaczone dania z rybami.

Dobrze, ze wtedy dopiero zaczynalam moje podejscie do dan bg, bo inaczej po tej pizzy mialabym urlop w toalecie.

No nie jest latwo.

[Terha]

No i tu wychodzi że bycie wegetarianinem, czy weganem bywa strasznie upierdliwe. I o ile rozumiem że jak ktoś musi być na diecie to co innego, to komplikować sobie życie i głodować na wyjeździe to moim zdaniem bez sensu.

[62f33e9ec77d3cf0943e95da9955941e4a625c6c]

Napisane przez Terha

No i tu wychodzi że bycie wegetarianinem, czy weganem bywa strasznie upierdliwe. I o ile rozumiem że jak ktoś musi być na diecie to co innego, to komplikować sobie życie i głodować na wyjeździe to moim zdaniem bez sensu.

Wegetarianizm czy weganizm to nie jest kwestia upierdliwosci czy nie. To po prostu jakas filozofia. I o ile wyobrazam sobie zrobic ustepstwa na jajka dobrej jakosci czy ser, o tyle juz nie wyobrazam sobie wziac do ust miesa, bo po prostu w tym kontekscie przekroczylam pewna granice i juz sie to nie miesci w moim kodeksie. Nawet jakbym miala jesc przez 2 tygodnie urlopu frytki.

A co do obiadow w szkole, to jesli u was w szkole jakosc obiadow jest w miare zdrowa, a nie tylko okrasa+ziemniory+sos z maka, to ja bym sie zdecydowala. Nie ma nic lepszego dla organizmu niz zjesc cos cieplego, zamiast od rana do 18 karac sie kanapkami.

[Terha]

[1=62f33e9ec77d3cf0943e95d a9955941e4a625c6c;8095702 1]Wegetarianizm czy weganizm to nie jest kwestia upierdliwosci czy nie. To po prostu jakas filozofia. I o ile wyobrazam sobie zrobic ustepstwa na jajka dobrej jakosci czy ser, o tyle juz nie wyobrazam sobie wziac do ust miesa, bo po prostu w tym kontekscie przekroczylam pewna granice i juz sie to nie miesci w moim kodeksie. Nawet jakbym miala jesc przez 2 tygodnie urlopu frytki.

A co do obiadow w szkole, to jesli u was w szkole jakosc obiadow jest w miare zdrowa, a nie tylko okrasa+ziemniory+sos z maka, to ja bym sie zdecydowala. Nie ma nic lepszego dla organizmu niz zjesc cos cieplego, zamiast od rana do 18 karac sie kanapkami.[/QUOTE]

No wiesz.... sos z dodatkiem mąki rzadko jest czymś zastępowany. Przynajmniej u mnie w domu zawsze zagęszcza się w ten sposób sosy. A jedzenie jest jakie jest, ale to i tak lepsze niż jedzenie co chwilę dań gotowych.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez Terha

Naprawdę świetnie . Chodziliście po ośnieżonych górach? Ja uwielbiam chodzić po górach, ale w zimie nikt by mnie nie zmusił . Wystarczy, że wróciłam z Teneryfy i od razu się rozchorowałam.


Dla mnie też nie. W domu często mi się nie chce gotować, a co dopiero na wakacjach. A już domowe obiadki na wczasach uwielbiane przez moich rodziców na wyjazdach to już w ogóle dla mnie porażka.

Tak, chodziliśmy po osniezonych górach. Uwielbiam
Ja ja codzień mało gotuje, tylko w weekendy.
Wkurza mnie ogromnie, jak czlowiek schodzi z gór, przetyrany, przemęczona, a tu musi szukać lokalu na obiad i potem czekać jeszcze na posiłek. Właśnie w dniu długich wycieczek wolę zjechać na kwaterę, suszyć ciuchy, a przy okazji przygotować coś na szybko na ciepło do jedzenia. Na codzień tak nie jemy, wiec jak ja urlopie zjem pierogi z biedronki czy jakies danie z mikrofalówki, to nic mi się nie stanie.

Na urlopie muszę mieć swoją kuchnie i łazienkę tylko dlatego że nie lubię czekać. W stajemy rano, mamy plan Wyjścia na długą trasę, a tu najpierw czekanie do łazienki, potem żeby się do kuchni dopisać żeby kanapki i herbatę zrobić, no nie.
Nie musi być wysoki standard, NAsz byl raczej skromny, ale swój czajnik, swoją łazienka z dostępem 24h, kiedy tylko mam ochotę.

Nie odbieram tego jako oszczędzania na wakacjach. Nie mam zwyczaju rozwalania kasy, wiem jak cieków muszę na nią pracować.

Jedliśmy na slowacji obiad, placilismy w euro, nawet nie przeliczalam na zł, żeby mi w gardle nie stanął. Spacer w koronach drzew też swoje kosztował. Obkupilam ie też w słodycze i alkohol słowacki, bo nie ma ich u nas. Cena chipsów z konopiami zwalała z nóg, ale nigdy tego wcześniej nie jadłam, wiec euro nie żałował am.
Ale zeby jeść obiad w restauracji i podrzednego schabowy go za gruby hajs tylko dlatego, że to urlop? To nie ja.

W wakacje musimy jechać na wczasy zorganizowane, bo potrzebujemy konkretną fakturę i juz mi nieswojo. Plus taki, że mąż dostanie w pracy Z to bardzo duży zwrot więc opłaca się tak najbardziej, ale to nie w moim stylu.

[Terha]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Tak, chodziliśmy po osniezonych górach. Uwielbiam
Ja ja codzień mało gotuje, tylko w weekendy.
Wkurza mnie ogromnie, jak czlowiek schodzi z gór, przetyrany, przemęczona, a tu musi szukać lokalu na obiad i potem czekać jeszcze na posiłek. Właśnie w dniu długich wycieczek wolę zjechać na kwaterę, suszyć ciuchy, a przy okazji przygotować coś na szybko na ciepło do jedzenia. Na codzień tak nie jemy, wiec jak ja urlopie zjem pierogi z biedronki czy jakies danie z mikrofalówki, to nic mi się nie stanie.

Na urlopie muszę mieć swoją kuchnie i łazienkę tylko dlatego że nie lubię czekać. W stajemy rano, mamy plan Wyjścia na długą trasę, a tu najpierw czekanie do łazienki, potem żeby się do kuchni dopisać żeby kanapki i herbatę zrobić, no nie.
Nie musi być wysoki standard, NAsz byl raczej skromny, ale swój czajnik, swoją łazienka z dostępem 24h, kiedy tylko mam ochotę.

Nie odbieram tego jako oszczędzania na wakacjach. Nie mam zwyczaju rozwalania kasy, wiem jak cieków muszę na nią pracować.

Jedliśmy na slowacji obiad, placilismy w euro, nawet nie przeliczalam na zł, żeby mi w gardle nie stanął. Spacer w koronach drzew też swoje kosztował. Obkupilam ie też w słodycze i alkohol słowacki, bo nie ma ich u nas. Cena chipsów z konopiami zwalała z nóg, ale nigdy tego wcześniej nie jadłam, wiec euro nie żałował am.
Ale zeby jeść obiad w restauracji i podrzednego schabowy go za gruby hajs tylko dlatego, że to urlop? To nie ja.

W wakacje musimy jechać na wczasy zorganizowane, bo potrzebujemy konkretną fakturę i juz mi nieswojo. Plus taki, że mąż dostanie w pracy Z to bardzo duży zwrot więc opłaca się tak najbardziej, ale to nie w moim stylu.

Zazdroszczę pięknych widoków. Ośnieżone góry potrafią być naprawdę piekne. I o ile góry uwielbiam, to nawet najcudowniejsze widoki nie zmusiłyby mnie do kilkugodzinnych wędrówek w zimie.

[tamtaglista]

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Tak, chodziliśmy po osniezonych górach. Uwielbiam

Ja ja codzień mało gotuje, tylko w weekendy.

Wkurza mnie ogromnie, jak czlowiek schodzi z gór, przetyrany, przemęczona, a tu musi szukać lokalu na obiad i potem czekać jeszcze na posiłek. Właśnie w dniu długich wycieczek wolę zjechać na kwaterę, suszyć ciuchy, a przy okazji przygotować coś na szybko na ciepło do jedzenia. Na codzień tak nie jemy, wiec jak ja urlopie zjem pierogi z biedronki czy jakies danie z mikrofalówki, to nic mi się nie stanie.



Na urlopie muszę mieć swoją kuchnie i łazienkę tylko dlatego że nie lubię czekać. W stajemy rano, mamy plan Wyjścia na długą trasę, a tu najpierw czekanie do łazienki, potem żeby się do kuchni dopisać żeby kanapki i herbatę zrobić, no nie.

Nie musi być wysoki standard, NAsz byl raczej skromny, ale swój czajnik, swoją łazienka z dostępem 24h, kiedy tylko mam ochotę.



Nie odbieram tego jako oszczędzania na wakacjach. Nie mam zwyczaju rozwalania kasy, wiem jak cieków muszę na nią pracować.



Jedliśmy na slowacji obiad, placilismy w euro, nawet nie przeliczalam na zł, żeby mi w gardle nie stanął. Spacer w koronach drzew też swoje kosztował. Obkupilam ie też w słodycze i alkohol słowacki, bo nie ma ich u nas. Cena chipsów z konopiami zwalała z nóg, ale nigdy tego wcześniej nie jadłam, wiec euro nie żałował am.

Ale zeby jeść obiad w restauracji i podrzednego schabowy go za gruby hajs tylko dlatego, że to urlop? To nie ja.



W wakacje musimy jechać na wczasy zorganizowane, bo potrzebujemy konkretną fakturę i juz mi nieswojo. Plus taki, że mąż dostanie w pracy Z to bardzo duży zwrot więc opłaca się tak najbardziej, ale to nie w moim stylu.

Spacer w koronach drzew?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez tamtaglista

Spacer w koronach drzew?


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

http://chodnikkorunamistromov.sk/pl/

[Kalindaa]

Też mi się te korony drzew marzą

Napisane przez ZamyslonaRoztargniona

Tak, chodziliśmy po osniezonych górach. Uwielbiam
Ja ja codzień mało gotuje, tylko w weekendy.
Wkurza mnie ogromnie, jak czlowiek schodzi z gór, przetyrany, przemęczona, a tu musi szukać lokalu na obiad i potem czekać jeszcze na posiłek. Właśnie w dniu długich wycieczek wolę zjechać na kwaterę, suszyć ciuchy, a przy okazji przygotować coś na szybko na ciepło do jedzenia. Na codzień tak nie jemy, wiec jak ja urlopie zjem pierogi z biedronki czy jakies danie z mikrofalówki, to nic mi się nie stanie.

Na urlopie muszę mieć swoją kuchnie i łazienkę tylko dlatego że nie lubię czekać. W stajemy rano, mamy plan Wyjścia na długą trasę, a tu najpierw czekanie do łazienki, potem żeby się do kuchni dopisać żeby kanapki i herbatę zrobić, no nie.
Nie musi być wysoki standard, NAsz byl raczej skromny, ale swój czajnik, swoją łazienka z dostępem 24h, kiedy tylko mam ochotę.

Nie odbieram tego jako oszczędzania na wakacjach. Nie mam zwyczaju rozwalania kasy, wiem jak cieków muszę na nią pracować.

Jedliśmy na slowacji obiad, placilismy w euro, nawet nie przeliczalam na zł, żeby mi w gardle nie stanął. Spacer w koronach drzew też swoje kosztował. Obkupilam ie też w słodycze i alkohol słowacki, bo nie ma ich u nas. Cena chipsów z konopiami zwalała z nóg, ale nigdy tego wcześniej nie jadłam, wiec euro nie żałował am.
Ale zeby jeść obiad w restauracji i podrzednego schabowy go za gruby hajs tylko dlatego, że to urlop? To nie ja.

(...)

I fajnie. Najważniejsze, że Wam się podobało i pasowało. A, że jeszcze tak tanio w sumie to mega plus.

[piekielkoo]

Zamyślona idealnie byśmy się dogadaly na wakacjach. My dokładnie tak samo na wyjazdach.
Tak samo obiady na kwaterach, nie wyobrażam sobie wakacje podporządkować pod jedzenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Shiruvii]

Napisane przez piekielkoo

Zamyślona idealnie byśmy się dogadaly na wakacjach. My dokładnie tak samo na wyjazdach.
Tak samo obiady na kwaterach, nie wyobrażam sobie wakacje podporządkować pod jedzenie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

To ja mam dokładnie w drugą stronę. Nie wyobrażam sobie wakacji podporządkować pod jedzenie i dlatego jemy na mieście

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[moooniek]

Napisane przez Shiruvii

To ja mam dokładnie w drugą stronę. Nie wyobrażam sobie wakacji podporządkować pod jedzenie i dlatego jemy na mieście

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja lubię śniadania przygotowywać sama, bo zanim dojedziemy do jakiejś fajniej restauracji, to jestem już głodna i nie mam humoru no i lubię wieczorem usiąć na tarasie z winkiem i delektować się ciszą i ładnym widokiem ale tak, to resztę posiłków jemy na miescie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[semantique]

Napisane przez moooniek

Ja lubię śniadania przygotowywać sama, bo zanim dojedziemy do jakiejś fajniej restauracji, to jestem już głodna i nie mam humoru no i lubię wieczorem usiąć na tarasie z winkiem i delektować się ciszą i ładnym widokiem ale tak, to resztę posiłków jemy na miescie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja śniadania to tylko w hotelu, reszta na mieście. Ale wcześniej robię dobry research na TripAdvisor i planuje gdzie będziemy jedli z góry, żeby nie tracić czasu.

Wysłane z mojego 5080X przy użyciu Tapatalka

[moooniek]

Napisane przez semantique

Ja śniadania to tylko w hotelu, reszta na mieście. Ale wcześniej robię dobry research na TripAdvisor i planuje gdzie będziemy jedli z góry, żeby nie tracić czasu.

Wysłane z mojego 5080X przy użyciu Tapatalka

My raczej nie bywamy w hotelach, chyba, ze jedziemy gdzies na 1-2 noce, za tłoczno tam dla nas, ale podobnie przy wyborze restauracji tez korzystam z tripadvisora. Bardzo ulatwia sprawę, no i z gory moge sprawdzic czy w menu znajde cos, co mi odpowiada.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Cockatrice]

Napisane przez Shiruvii

To ja mam dokładnie w drugą stronę. Nie wyobrażam sobie wakacji podporządkować pod jedzenie i dlatego jemy na mieście

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

A ja zawsze pół na pół, obiady zazwyczaj jem na mieście a śniadania i kolacje robię sobie w hotelu, chyba że hotel oferuje jakieś śniadania za dopłatą.