Mam złodzieja w domu

[Aliass]

Ktoś mnie okrada i nie wiem kto. Od października mieszkam z dwoma koleżankami ze studiów, mamy zgraną ekipę, robiliśmy posiadówy u nas w mieszkaniu. Ja udostępniałam swój pokój jako przechodni, bo jako jedyna mam balkon.

Zaczęło się od kilkunastu złotych w monetach, miałam dosłownie pustą przegrodę w portfelu na drobniaki. Potem zniknęło mi 20 zł w banknocie z portfela. Oczywiście wszystkim o tym powiedziałam. Zaczęłam zamykać pokój na klucz nawet przy wyjściu do łazienki, ale minęło kilka miesięcy i znowu się poluzowało - poza tym ile można mieszkać jak w kryminale. Uznałam nawet, że może sama tamte pieniądze gdzieś zgubiłam. Nie minął miesiąc, a ktoś wyjął z mojej szuflady z ruloniku pieniędzy 200 zł (słownie dwieście złotych!), chyba licząc, że się nie zorientuje przy takiej kwocie (były tam oszczędności na dwa czynsze - zorientowałam się dopiero pod koniec miesiąca więc nie mogę tego połączyć z jakimiś konkretnymi wydarzeniami).

Nie mam pojęcia kto to mógł być - czy współlokatorki, czy ludzie z jakiejś imprezy, czy moja przyjaciółka, czy chłopak mojej przyjaciółki... Znowu zamykam drzwi, ale chce żeby, ta osoba po prostu wpadła. Jak mogę nastawić na nią "pułapkę"?

[ColourTheSmallOne]

To w obecnych czasach ktos jeszcze trzyma gotowke po szufladach? Ok...
Skoro juz wczesniej sie to zdarzalo, to nie ma sily, musial to byc ktos, kto jest w mieszkaniu czesto, a nie jakas okazjonalna osoba z imprezy.

[Ellen_Ripley]

Niestety, ale to jedna z tych dziewcząt lub ktoś, kto u nich często przesiaduje. No bo raczej nie, że ktoś wchodzi przez balkon i kradnie jakieś drobne sumy.

Po 1 przestań trzymać w domu gotówkę i to w tak oczywistych miejscach. Jeżeli już to jakieś zamykane miejsce lub skrytka. Po 2 może kamerka z czujnikiem ruchu, którą byś uruchamiała wychodząc? Po 3 jeżeli chcesz tam zostać, to niestety będziesz musiała zamykać drzwi nawet idąc na zwykłe siku. Ale mając kamerkę, gdy raz nie zamkniesz, jest duża szansa że złodziejka będzie chciała wykorzystać ten właśnie moment (że np. się myjesz) i wtedy wkroczy do akcji. Zastawiłabym taką pułapkę. Ale gdybym złapała pannę (bo niestety obstawiam że to któraś z Twoich współlokatorek), to nie ma zmiłuj - oddajesz złodziejko wszystko plus odsetki, albo policja plus wszyscy znajomi dostaną zdjęcie jak kradniesz w ramach życzeń wielkanocnych.

[deadlift]

Mam wątpliwości, czy kamera jest legalnym środkiem w takiej sytuacji, skoro pokój udostępniany jest innym osobom jako przechodni.

[ColourTheSmallOne]

Policja to raczej sie nie przejmie tym, ze ktos ukradl 200 zl plus jakies drobne sumy. Ale postraszenie rozeslania tego znajomym pewnie by podzialalo.

[Limonka2738]

Szczerze mówiąc najlepszym sposobem byłaby szafka na zamek. Zamykanie pokoju jest upierdliwe, ale trzymanie oszczędności i portfela w tej szufladzie powinno rozwiązać sprawę.

Jak chcesz pułapkę, to zawsze możesz założyć kamerę. To jest absolutnie legalne, bo to twoja własność. Jakby mnie pytali na policji czemu ją zainstalowałam, to bym powiedziała, że kręce amatorskie porno na własny użytek i akurat zapomniałam wyłączyć i się nagrało.

(Nie mówię, że masz iśc z tym na policję, za małe kwoty. No i ona powie, że jej pożyczyłaś 200zł i kazałaś sobie wziąć z szuflady i będzi esłowo przeciwko słowu. Raczej jakby w drugą stronę, to ona poszła na ciebie.)

---------- Dopisano o 16:20 ---------- Poprzedni post napisano o 16:17 ----------

Napisane przez deadlift

Mam wątpliwości, czy kamera jest legalnym środkiem w takiej sytuacji, skoro pokój udostępniany jest innym osobom jako przechodni.

Nawet nie trzeba kupować kamery, wystarczy strategicznie umieścić telefon.

Środek nie musi być legalny, jeśli sposób zwrotu ukradzionej kwoty nie będzie zakładał mieszania w to Policji. (Co nie ma sensu, mówię od razu.)

[rejczeI]

Prowadzą otwarty studencki dom, jedna z dziewczyn ma chłopaka, ekipa przesiaduje lub wpada na posiadówy i domówki, to może być kazdy.
Większe sumy trzymaj na koncie, portfel w zamykanej na klucz szafce.

Zmien karty, jeśli ktoś ci wyjął kasę z portfela mógł zrobić im zdjęcia a mając nr, datę i kod może kupować w internetach. To jest słabe niestety że sporo sklepów w sieci nie weryfikuje kart dodatkowym kodem sms np., wystarczy podać dane. To a propos zdziwienia wyżej że ktoś może mieć kasę w jakiejś szufladzie, jakby karta w niepożądanych rękach gwarantowała jakieś bezpieczeństwo.

Można poszukać w proszkach barwiących (wśrod pułapek), ale ja bym poszukała czegoś nie widocznego w uv tylko takiego, co od razu barwi dłonie na fioletowo i nie daje się zmyć nawet kilka dni. Może nalezałoby kogoś dopytać.

[ColourTheSmallOne]

Jeszcze się z tym nie spotkałam, żeby jakiś sklep internetowy nie wysyłał dodatkowego kodu sms-em na telefon połączony z kartą abo żeby nie trzeba było potwierdzić płatności aplikacją na telefonie.

Chociaż jak tak pomyślę to ok, może raz mi się tak zdarzyło i się zdziwiłam.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[deadlift]

Napisane przez Limonka2738

Środek nie musi być legalny, jeśli sposób zwrotu ukradzionej kwoty nie będzie zakładał mieszania w to Policji. (Co nie ma sensu, mówię od razu.)

Dlaczego nie ma sensu? Dowód niezbity to nie będą mieli wyjścia. Inna sprawa, że mogą unikać przyjęcia zgłoszenia: https://pamietnikwindykatora.pl/gdy-...ac-zgloszenia/

[Sweet_Judi]

Przy takiej regularności kradzieży obstawiałabym lokatorki albo kogoś, kto pojawia się regularnie. Może warto sobie przypomnieć, kto był w mieszkaniu w okresie zbliżonym do zniknięcia i zrobic sobie tak drogę eliminacji do wąskiego grona?

[Limonka2738]

Napisane przez deadlift

Dlaczego nie ma sensu? Dowód niezbity to nie będą mieli wyjścia. Inna sprawa, że mogą unikać przyjęcia zgłoszenia: https://pamietnikwindykatora.pl/gdy-...ac-zgloszenia/

Nawet jak złapiesz kogoś na kamerze i za rękę w sklepie, po czym wezwiesz policję, to o ile nie przekroczy kwoty 500zł (czy tam 800zł, teraz podnoszą, nie jestem pewna kiedy), to nie jest przestępstwo i nic z tym nie zrobią.

Sporządzą notatkę i tyle.

Pracowałam w sklepie, myślisz że dlaczego ludzie sobie po prostu biorą towar z półki i nie płacą? Bo nie ma czego się bać przy drobnych kwotach.

[deadlift]

Napisane przez Limonka2738

Nawet jak złapiesz kogoś na kamerze i za rękę w sklepie, po czym wezwiesz policję, to o ile nie przekroczy kwoty 500zł (czy tam 800zł, teraz podnoszą, nie jestem pewna kiedy), to nie jest przestępstwo i nic z tym nie zrobią.

Sporządzą notatkę i tyle.

Tego, że leń jeden z drugim nic z tym nie robi, nie trzeba akceptować i można odwołać się.

Art. 119 kodeksu wykroczeń
§ 1. Kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 800 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
§ 4. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1, można orzec obowiązek zapłaty równowartości ukradzionego lub przywłaszczonego mienia, jeżeli szkoda nie została naprawiona.

[deadlift]

Znaczy się jak złodziejaszka na gorącym złapią i łup odbiorą to rozumiem (nie pochwalam) że mu odpuszczą ale w wątkowej sytuacji jest inaczej.

[TheSunTheMoonTheStars]

Napisane przez Limonka2738

Nawet jak złapiesz kogoś na kamerze i za rękę w sklepie, po czym wezwiesz policję, to o ile nie przekroczy kwoty 500zł (czy tam 800zł, teraz podnoszą, nie jestem pewna kiedy), to nie jest przestępstwo i nic z tym nie zrobią.

Sporządzą notatkę i tyle.

Pracowałam w sklepie, myślisz że dlaczego ludzie sobie po prostu biorą towar z półki i nie płacą? Bo nie ma czego się bać przy drobnych kwotach.

Przecież to jest wykroczenie, normalnie sprawa trafia potem do sądu i złodziejowi grozi grzywna, ograniczenie wolności, a nawet areszt. Chociaż z reguły ma zwrócić pokrzywdzonemu to, co ukradł, a jak nie, to zwraca równowartość. Plus płaci grzywnę Skarbowi Państwa.

No chyba że ktoś ukradł cukierka i Policja faktycznie stwierdza, że jest znikoma szkodliwość społeczna. Chociaż w skali kraju były znane afery o to, że ktoś ukradł batonika, więc wszystko zależy od konkretnego przypadku.

Ale jak ktoś wam kradnie parę stówek czy nawet parę złotych, zgłaszajcie to na Policję.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez TheSunTheMoonTheStars

Przecież to jest wykroczenie, normalnie sprawa trafia potem do sądu i złodziejowi grozi grzywna, ograniczenie wolności, a nawet areszt. Chociaż z reguły ma zwrócić pokrzywdzonemu to, co ukradł, a jak nie, to zwraca równowartość. Plus płaci grzywnę Skarbowi Państwa.

No chyba że ktoś ukradł cukierka i Policja faktycznie stwierdza, że jest znikoma szkodliwość społeczna. Chociaż w skali kraju były znane afery o to, że ktoś ukradł batonika, więc wszystko zależy od konkretnego przypadku.

Ale jak ktoś wam kradnie parę stówek czy nawet parę złotych, zgłaszajcie to na Policję.

O to to. Poza tym, co już pisałam, nawet samo postraszenie policją w takiej sytuacji jednak wielu zniechęcić na przyszłość do takich działań.