Radzenie sobie z samotnością - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2018-02-22, 18:59   #1
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16

Radzenie sobie z samotnością


Cześć, dziewczyny.
Jak radzicie sobie z samotnością? Chodzi o takie sytuacje, raczej dłuższy okres, kiedy jesteście trochę skazane same na siebie. Ja trochę wariuję i mam wrażenie, że nie potrafię czerpać przyjemności ze spędzania czasu sama ze sobą.
Jeżeli kiedykolwiek miałabym być sama, bez perspektyw na zmianę tego stanu to chyba miałabym głęboką depresję.

Uprzedzam pytania: nie mam już dawno lat 20, kiedy takie nastroje byłyby wytłumaczalne.

Jestem raczej typem introwertyka, nie przychodzi mi łatwo zawieranie znajomości, nie mam też wokół siebie mnóstwa znajomych. Mam raczej pojedyńcze osoby, które są mi bliskie (na pierwszym miejscu oczywiście TŻ), reszta to osoby, z którymi rozmawiam od czasu do czasu i nie łączą mnie z nimi żadne bliższe relacje.

Nadszedł taki dzień, że zostałam sama w domu, tż jest w delegacji, a ja nie mam specjalnie niczego do zrobienia. No właśnie, a ja usycham z tęsknoty i nie potrafię się sobą zająć.
Jedyne, co potrafię zrobić to uciekać od problemu, zapychać sobie wolny czas wszystkim co możliwe (chyba już wszystkim proponowałam spotkanie...), a jak okazuje się, że muszę zostać sama ze sobą to mam ochotę się rozpłakać. Nie chce mi się czytać książki, oglądać filmu, robić rzeczy, które lubię, bo zwyczajnie nie mam na nie psychicznie siły.

Jak tż jest w domu to wystarczy, że jest gdzieś w czterech ścianach, robi swoje rzeczy, a ja od razu czuję się lepiej i nagle mam mnóstwo siły na wszystko. Tż też jest typem introwertyka, więc prawie cały czas wolny spędzamy razem albo obok siebie. A bez tż czuję się jakaś strasznie samotna.

Miałam do tej pory bliską przyjaciółkę, z którą gadałam w takich sytuacjach, spotykałyśmy się, ale kontakt się urwał. Tak czy inaczej to też uciekanie od problemu, a ja bym wolała problem rozwiązać.

Macie tak? Macie jakiś pomysł na poradzenie sobie z tym?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 22:28   #2
ulakrakauer
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 93
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Mój partner kilka razy w roku wyjeżdża służbowo na tydzień, dwa, ale nie przeżywam tego tak jak Ty. Myślę nawet, że czasem fajnie na chwilę odetchnąć. A jak długo jesteście ze sobą?

Kiedy jestem sama, to odwiedzam częściej rodziców, robię gruntowne sprzątanie, jakieś ciuchowe zakupy i podejmuję aktywności, za którymi mój pan nie przepada. A poza tym spotykam się ze znajomymi, ale to robię również podczas obecności TŻ. Nie jestem introwertyczką.
ulakrakauer jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 22:39   #3
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Mój mąż jest praktycznie ciągle w rozjazdach, jeśli miałabym liczyć średnią, to przynajmniej jeden tydzień w miesiącu go nie ma. A czasami to i trzy tygodnie. Też mnie to rozbija, przed wyjazdem płaczę, bu, smutno. Ale muszę się jakoś brać w garść, bo szkoda życia. Nie wiem co ci poradzić, bo to chyba kwestia przełamania się, nawet na siłę. Najlepiej polubić bycie samą, przeznaczyć ten czas dla siebie, na swój rozwój, ale rozumiem że to trudne. Pomijam też koleżanki, bo o tym pisałaś, chociaż to duża część mojego wsparcia.

Może są rzeczy, które lubisz, za którymi TŻ nie przepada albo których nie chcesz robić przy nim? Dla mnie to np. nakładanie śmierdzących kosmetyków, które męża brzydzą (tonik p50 i lakier do paznokci ) , ćwiczenie głosu , głośne słuchanie tragicznej muzyki typu Ariana Grande i gotowanie zupy grzybowej, która mu "śmierdzi".

A jak już masz tylko 1-2 dni do przyjazdu, to zacznij szykować się na jego przyjazd. To może być upieczenie czegoś fajnego, wysprzątanie domu na błysk, albo gruntowny peeling / nawilżenie i upiększenie całej siebie
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 22:44   #4
MissChievousTess
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Kocham naukę języków obcych, uwielbiam kino i książki, więc w sumie nie nudzę się nigdy. Lubię mieć na to wszystko czas.
W delegacji na telefonie zawsze można mieć np. duolingo albo obcojęzyczne podcasty ze Spotify, na książki można mieć Kindle, filmy można oglądać na laptopie. Poza tym trudno być samotnym gdy przez internet można w sumie całą dobę gadać np. ze znajomymi z różnych stref czasowych i zakątków świata.
A jak nie ma zasięgu netu to zawsze można spędzać czas z książką czy filmem. Albo poszukać ludzi w okolicy. Zawsze ktoś się znajdzie. Także to kwestia nastawienia. Jak człowiek chce czuć się samotny to będzie samotny, jak będzie chciał znaleźć towarzystwo zawsze jakieś znajdzie o ile nie siedzi w bazie na pustyni czy na Antarktydzie.
Żeby nie było- ja jestem introwertyczką i możliwe, że dzięki temu dobrze się czuję sama ze sobą. Jestem też umiarkowaną pesymistką z natury. A jednak naprawdę nie przeżywam wyjazdów i delegacji bliskich aż tak bardzo. Po prostu zagospodarowuję czas dla siebie, w nieco inny sposób niż czas spędzany z kimś.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894

Edytowane przez MissChievousTess
Czas edycji: 2018-02-22 o 22:49
MissChievousTess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 23:02   #5
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Dzięki za odpowiedzi, dziewczyny!

Wszystkie Wasze rady oczywiście są jakimś rozwiązaniem problemu i to nie jest tak, że ja na to nie wpadłam. U mnie raczej jest tak, że mam niechęć do robienia tych wszystkich rzeczy. Lubię czytać, oglądać filmy, lubię uczyć się czegoś nowego czy nawet poleżeć w wannie i ponakładać wszelkie kremy, maseczki itd.
Tylko ja mam na to ochotę dopiero jak tż jest w pobliżu, albo nie czuję się tak strasznie sama.
Jak czuję się tak, jak dzisiaj to muszę się niemal zmuszać do ruszenia ręką, bo wszystko wydaje się być bez sensu, nic mnie nie cieszy.
Zazwyczaj po prostu zapycham ten czas wszystkim, co możliwe - rozmawiam ze znajomymi, znajduje sobie setki zajęć, ale ja wcale nie mam na to ochoty.

W takim stanie nie mam ochoty pisać ze znajomymi o głupotach, nie mam ochoty zrobić zakupów i ugotować czegoś, nie mam ochoty wziąć książki i poczytać. Jakbym na własne życzenie dusiła się w tym swoim piekiełku.

Jak byłam mała to moja babcia była sama, nigdzie nie wychodziła prawie z domu, spędzała 24h u siebie w domu z drobną przerwą, jak ktos do niej przyszedł. I zawsze tak myśląc o tym wtedy, jak dziecko, marzyłam o tym, żeby nigdy nie być w takiej sytuacji.
Mojej babci to nie przeszkadzało, a ja już jako małe dziecko wiedziałam, że to by był dla mnie koszmar i pewnie w takiej sytuacji prędzej czy później bym się załamała.

Później właściwie całe życie szukałam kogoś, kto będzie przez większość czasu, z kim będę mogła porozmawiać na każdy temat i zawsze uciekałam od tej samotności.

Tylk teraz dorosłam i wiem, że niszczę sobie i tż życie w ten sposób, bo nie mogę uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby, jak bardzo bym jej nie kochała.

I jak tu zacząć czerpać przyjemność z czytania książki, spędzania czasu samej, jeżeli muszę się do tego zmusić, a dzisiaj to się rozpłakałam na myśl o tej wizji:/
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 23:10   #6
Cytrynowy_Sorbet24
Zadomowienie
 
Avatar Cytrynowy_Sorbet24
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1 761
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Może jakieś zajęcie, które wyciągnie Cię z domu i da możliwość przebywania z innymi osobami? Basen, siłownia, kurs języka (lub czegokolwiek innego)? Nie masz rodziny, którą mogłabyś odwiedzić, kiedy jesteś sama?

Nie pracujesz?
Cytrynowy_Sorbet24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-22, 23:18   #7
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Jak na moje oko masz jakiś problem psychiczny. Jak pies nie jest w stanie zostać sam w domu, to się go zabiera do behawiorysty.

To nie jest normalne, żeby człowiek nie mógł funkcjonować bez towarzystwa. Niby jesteśmy istotami społecznymi, ale krótkie chwile samotności to normalna rzecz.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2018-02-22, 23:22   #8
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Pracuję, ale sporo czasu zdalnie. I też nie mam jakoś bardzo dużo tej pracy, nie jest tak, że bite 8h jestem zajęta.

Jeżdzę czasem do siostry, do rodziny, ale nie mam jakiejś bliskiej więzi z nimi i nie czuję, że to spełnienie moich marzeń, raczej ucieczka od samotności.

Na siłownię, basen mogę pochodzić i nawet byłam dzisiaj. Tylko to też takie uciekanie. No i nie pogadam tam z nikim (nie, nie jestem osobą, która zapoznaje osoby w takich miejscach, mam trudności z nawiązywaniem kontaktów raczej).

Potrzebuję chyba mieć poczucie, że jest ktoś, taki przyjaciel prawdziwy, który mnie wysłucha, zrozumie, wyjdzie czasem gdzieś. Takie poczucie wystarczy, a takim moim prawdziwym przyjacielem to chyba tylko tż :/
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 00:12   #9
Cytrynowy_Sorbet24
Zadomowienie
 
Avatar Cytrynowy_Sorbet24
 
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1 761
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość
Pracuję, ale sporo czasu zdalnie. I też nie mam jakoś bardzo dużo tej pracy, nie jest tak, że bite 8h jestem zajęta.

Jeżdzę czasem do siostry, do rodziny, ale nie mam jakiejś bliskiej więzi z nimi i nie czuję, że to spełnienie moich marzeń, raczej ucieczka od samotności.

Na siłownię, basen mogę pochodzić i nawet byłam dzisiaj. Tylko to też takie uciekanie. No i nie pogadam tam z nikim (nie, nie jestem osobą, która zapoznaje osoby w takich miejscach, mam trudności z nawiązywaniem kontaktów raczej).

Potrzebuję chyba mieć poczucie, że jest ktoś, taki przyjaciel prawdziwy, który mnie wysłucha, zrozumie, wyjdzie czasem gdzieś. Takie poczucie wystarczy, a takim moim prawdziwym przyjacielem to chyba tylko tż :/
Nie chcę uogólniać, ale osoby pracujące w domu (lub nie pracujące w ogóle) czasami mają tendencję do takich zachowań, bo nie mają miejsca, do którego regularnie chodzą i osób, które regularnie tam spotykają. Chyba, że mają jakieś zajęcia dodatkowe. Przy takim trybie życia można czasem zwariować. Nic dziwnego, że pragniesz kontaktu albo chociaż tego, żeby ktoś przebywał obok.

Nie próbowałaś może zajęć takich jak np. zumba? Można tam poznać inne kobiety i nawet przy problemach z nawiązywaniem kontaktów nie jest to trudne.

Edytowane przez Cytrynowy_Sorbet24
Czas edycji: 2018-02-23 o 00:16
Cytrynowy_Sorbet24 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 01:14   #10
ruda_beksa
Zakorzenienie
 
Avatar ruda_beksa
 
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Autorko, ja wiem, że to trudne, ale na twoim miejscu spróbowałabym wypracować w sobie jakiś wewnętrzny spokój, zadowolenie które są niezależne od obecności innych. Bo takie uzależnienie nastroju od tego, że ktoś jest, nie jest do końca zdrowe.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato.

https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0
ruda_beksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 06:27   #11
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Mam bardzo podobny charakter. Zawsze myślałam, że jestem po prostu introwertykiem, ale w którymś momencie zrozumiałam, że u mnie chęć bycia samemu łączy się z potrzebą posiadania obok chociaż jednej bliskiej osoby. TŻ zazwyczaj spełnia tę funkcję doskonale, mogę się zamknąć w swoim świecie, ale jak wpadnie mi do głowy ochota na ploty nad talerzem obiadu to on zawsze jest obok, zawsze jest ktoś, kto mnie dobrze zna, rozumie i doradzi. Wcześniej to była po prostu bliska przyjaciółka, z którą dzieliłam mieszkanie. Podejrzewam, że gdybym musiała pomieszkać sama przez chwilę to też bym chodziła po ścianach, taki durny charakter.

My problemy delegacji rozwiązaliśmy w ten sposób, że jeździmy na nie razem Oboje pracujemy zdalnie, uwielbiamy podróżować, uwielbiamy swoje towarzystwo, więc jak jedno czy drugie dostaje maila, że leci do innego kraju to zamiast wyrywać sobie włosy z głowy i rozpaczać zaczynamy się ekscytować na nową przygodę. Na miejscu też jest przyjemniej mieć do kogo wrócić wieczorem, a czasem nawet zostać trochę dłużej w danym kraju, wypożyczyć samochód czy motor i zobaczyć jakąś jego większą część. No ale wiadomo, że zżera to mnóstwo pieniędzy i czasu, no i trzeba po pierwsze móc pracować zdalnie, a po drugie umieć się bez problemu przestawić na pracę o dziwnych godzinach, jeżeli akurat są to dalsze delegacje.

No ale to tak z mojego doświadczenia, mimo wszystko uważam, że lepiej ten problem przepracować niż go zagłuszać. Wiem, że u mnie zadziałałoby znalezienie sobie przyjaciółki czy przyjaciół na miejscu, którzy "wpadliby" na miejsce TŻ, no ale znowu jest to jakaś forma zagłuszania problemu + bardzo ciężko jest mi zawierać nowe znajomości, więc to by trwało i trwało, a przy nowych ludziach i tak nigdy nie poczułabym się tak swobodnie jak przy partnerze czy przyjaciółce. Jeżeli nie chcesz "zagłuszać" problemu w formie wspólnych wyjazdów czy odnowienia kontaktów z przyjaciółką to psycholog to chyba jedyne rozwiązanie, pod warunkiem, że faktycznie jest to kwestia jakichś "zaburzeń", a nie po prostu charakteru. Trzymam kciuki w każdym razie i będę śledzić wątek, mi też na pewno przydadzą się porady

Edytowane przez amillia
Czas edycji: 2018-02-23 o 06:28
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-02-23, 09:46   #12
megamag
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Może jednak jakaś pogadanka z psychologiem? Taką zależność emocjonalną naprawdę lepiej przepracować, to może się stać męczące, jak będziesz próbowała chodzić za TŻ wszędzie.

W sumie mam podobną sytuację, bo pracuję zdalnie i mam kontakt głównie z moim psem i mężem, jak akurat nie jest na wyjeździe (ten drugi). Ale ja naprawdę muszę być introwertykiem (Ty moim zdaniem nie jesteś, raczej jesteś nieśmiała w kontaktach społecznych, ale ich potrzebujesz), bo kompletnie mi to nie przeszkadza. Inna kwestia to, że ja naprawdę dużo pracuję. Więc się ciszę, jak mam wolną chwilę, żeby się wyspać, posprzątać czy poczytać książkę.

Może po prostu masz problem z nudą? Jak się człowiek nudzi, to wymyśla problemy. Mało kto myśli o samotności, jak nie ma czasu się podrapać po tylnej części ciała. A jak nie, to polecam psa przylepę, nie opuści Cię nawet na chwilę.
megamag jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 15:19   #13
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

@Cytrynowy_Sorbet24

próbowałam zajęć, chodzę czasem na spinning, ale ja chyba jestem jakaś inna, ale nie potrafię tak po prostu zagadać do kogoś, a jak już ktoś do mnie zagada, to raczej nerowowo coś odpowiadam (tak, jestem nieśmiała...).

Chciałabym właśnie czuć się spokojnie, dobrze, przebywając sama, ale nie potrafię... Dzisiaj tż wraca i jestem zajęta więc jakoś to leci. No ale to też problem, bo nie cieszę się teraz z czasu ze sobą, tylko robię to wszystko, bo tż wraca... Jakbym sama dla siebie nie była ważna, zawsze wszystko robię dla kogoś... A nawet jeżeli coś jest dla mnie to i tak oczekuję, że ktoś będzie ze mnie dumny, pochwali mnie itp.


@amillia

Dobrze wiedzieć, że masz podobnie, miałam już wrażenie, że tylko ja jakaś "zepsuta" jestem
Jak mieszkałam ze współlokatorką to też było super, dla mnie wystarczy, że jest ktoś w domu. Może się do mnie nie odzywać, ale byleby był ktoś. Takie siedzenie w domu ze świadomością, że żadna żywa istota się tutaj nie pojawi jest dobijające. Źle mi jak wracam do domu i widzę, że światła są pogaszone, nigdzie nie słychać nikogo.

Chciałabym kota, ale często wyjeżdżamy, nie ma nas w domu i wtedy trochę nie ma co zrobić ze zwierzakiem. Kiedyś jak będziemy mieć bardziej stacjonarny tryb życia to pewnie pomyślimy o kocie. Tak czy inaczej to tylko zapchanie dziury, a nie rozwiązanie problemu.

O wyjazdach w delegacje z tż już myślałam, ale nie chcę się narzucać jednak
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 17:11   #14
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin
próbowałam zajęć, chodzę czasem na spinning, ale ja chyba jestem jakaś inna, ale nie potrafię tak po prostu zagadać do kogoś, a jak już ktoś do mnie zagada, to raczej nerowowo coś odpowiadam (tak, jestem nieśmiała...).
Oficjalnie jesteś mną Nawet jak od wielkiego dzwonu zdarzy się jakaś uparta dusza, która spróbuje mnie wyciągnąć z mojej małomówności to i tak szybko sobie daje spokój przez moją nerwowość. Staram się być uprzejma i miła, ciągnę rozmowę, no ale widać po mnie, że jestem podenerwowana i ludzie szybko sobie znajdują kogoś bardziej na luzie i zostaję sama w grupie.

Cytat:
O wyjazdach w delegacje z tż już myślałam, ale nie chcę się narzucać jednak
A Twój tż wie jak się czujesz podczas jego wyjazdów? Porozmawiajcie, może akurat też by mu było przyjemnie z kimś bliskim u boku.

Akurat w przyszłym miesiącu też mnie czeka sytuacja, gdzie akurat nie mogę się zabrać z moim partnerem i wiem, że tryskać radością wtedy nie będę. Nie chodzi o to, że nie mam hobby czy nie umiem spędzać sama czasu, no spędzam go sama bo co mam zrobić jak go nie ma, ale jednak humor mam zepsuty i po prostu źle się czuję sama w ciemnym domu A znowu aż tylu znajomych nie mam, żeby codziennie popołudniami z nimi siedzieć.

Pisałaś coś o dawnej przyjaciółce, nie myślałaś o odnowieniu kontaktu, skoro z nią się dobrze dogadywałaś?
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-23, 18:18   #15
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Oficjalnie jesteś mną Nawet jak od wielkiego dzwonu zdarzy się jakaś uparta dusza, która spróbuje mnie wyciągnąć z mojej małomówności to i tak szybko sobie daje spokój przez moją nerwowość. Staram się być uprzejma i miła, ciągnę rozmowę, no ale widać po mnie, że jestem podenerwowana i ludzie szybko sobie znajdują kogoś bardziej na luzie i zostaję sama w grupie.
Dokładnie! Czasem nie wiem jakim cudem ja w ogóle rozmawiam z kimś w pracy. Oczywiście wtedy poddenerwowana szukam w głowie tematu, ale jakoś wychodzi.
Nie mam pojęcia skąd mam tych znajomych, których już mam, musieli być bardzo cierpliwi

TŻ jest osobą należącą raczej do tych, co ciągle narzekają na brak czasu dla siebie. Jakbym jeszcze zaproponowała, że pojedziemy razem w delegację to już w ogóle zabrałabym tż cały czas wolny beze mnie...

Lubimy w domu spędzać czas razem, spędzamy go razem bardzo dużo, możemy pogadać ze sobą o wszystkim i jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jak myślę sobie, że mam wyjść ze znajomymi, ale w tym czasie tż będzie w domu i moglibyśmy spędzić czas razem... to muszę się prawie zmuszać żeby wyjść. Znasz to?



Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Akurat w przyszłym miesiącu też mnie czeka sytuacja, gdzie akurat nie mogę się zabrać z moim partnerem i wiem, że tryskać radością wtedy nie będę. Nie chodzi o to, że nie mam hobby czy nie umiem spędzać sama czasu, no spędzam go sama bo co mam zrobić jak go nie ma, ale jednak humor mam zepsuty i po prostu źle się czuję sama w ciemnym domu A znowu aż tylu znajomych nie mam, żeby codziennie popołudniami z nimi siedzieć.
Znowu strzał w dziesiątkę. Chyba znalazłam swojego klona. Ja, swego czasu, po zakończeniu poprzedniego związku spraszałam chyba wszystkich znajomych do siebie, a po dwóch tygodniach to już nie miałam ochoty patrzeć na ludzi, a jednak było mi źle, że nikogo nie widuję.
Może powinnyśmy w takich sytuacjach przełamać się i "zmusić" do robienia tych wszystkich rzeczy - hobby, czytanie, filmy, cokolwiek. Może po jakimś czasie nie będzie tak strasznie. Tym bardziej, że to wyjątkowa sytuacja.
Strach pomyśleć co by było jakbyśmy miały być singlami...

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Pisałaś coś o dawnej przyjaciółce, nie myślałaś o odnowieniu kontaktu, skoro z nią się dobrze dogadywałaś?
Przyjaciółka całkiem niedawno przestała się odzywać. Miałyśmy drobną kłótnię, zbiegło się to z jakimś kiepskim okresem w życiu i przestała się odzywać. Próbowałam wyciągnąć rękę, pogodzić się, ale zero kontaktu. Też dziwne, bo nigdy takiej sytuacji nie miałam... Ale to nie tylko ze mną kontakt się urwał.
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-24, 00:44   #16
201805170918
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 564
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość

Jak mieszkałam ze współlokatorką to też było super, dla mnie wystarczy, że jest ktoś w domu. Może się do mnie nie odzywać, ale byleby był ktoś. Takie siedzenie w domu ze świadomością, że żadna żywa istota się tutaj nie pojawi jest dobijające. Źle mi jak wracam do domu i widzę, że światła są pogaszone, nigdzie nie słychać nikogo.
Miałam identycznie . Na studiach mieszkałam z koleżankami i nie potrafiłam się na niczym skupić, kiedy ich nie było, z niczego czerpać przyjemności. Też nie spędzałam z nimi bardzo dużo czasu, lubiłam być sama, ale ze świadomością że one po prostu są w mieszkaniu

Potem mieszkałam z tż i tak samo, nie mogłam się odnaleźć będąc sama, więc doskonale znam to uczucie. Wyleczyło mnie dopiero to, że zamieszkałam sama, po rozstaniu. Na początku było strasznie ciężko się przyzwyczaić, ale potem... no właśnie, kwestia przyzwyczajenia.

Teraz mieszkam z przyjaciółką, i kompletnie nie mam problemu z tym, że wyjeżdża czasem na weekend. Potrafię się na wszystkim skupić itd.

Do czego zmierzam - można to przepracować. Niekoniecznie wyprowadzką do samotnego mieszkania, ale w Twoim wypadku może terapeuta, jakieś ćwiczenia?
201805170918 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-24, 10:51   #17
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość
TŻ jest osobą należącą raczej do tych, co ciągle narzekają na brak czasu dla siebie. Jakbym jeszcze zaproponowała, że pojedziemy razem w delegację to już w ogóle zabrałabym tż cały czas wolny beze mnie...
Mój tż jest bardzo podobny, chociaż akurat na szczęście lubi też podróżować i nie lubi zwiedzać sam, więc akurat na wycieczkach moje towarzystwo jest mile widziane No ale jego też zazwyczaj wysyłają do powiedzmy takich ciekawych pod kątem turystycznym miejsc, albo w ogóle bardzo egzotycznych, to jest co zwiedzać. W zeszłym miesiącu natomiast byliśmy razem w mieście, które już kiedyś zwiedziliśmy i wiem, że specjalnie by nie rozpaczał, gdyby miał lecieć sam, bo jemu samotne noce w hotelu nie przeszkadzają tak jak mi, a zawsze ma czas wtedy podłubać samotnie w komputerze, co nie zawsze się w domu udaje. No więc wiedząc o tym dawałam mu dużo swobody na wyjeździe, wiadomo, wychodziliśmy czasem na miasto coś zjeść czy na krótki spacer, a w weekend odwiedziliśmy atrakcję, której jeszcze nie widzieliśmy, ale typowy wieczór wyglądał tak, że ja siedziałam z książką na łóżku, a on sobie klikał na komputerze przy biurku. W domu też bym mogła siedzieć z książką, ale miałabym zepsuty humor, a tak oboje wróciliśmy zadowoleni.
Zmierzam w każdym razie do tego, że da się to załatwić tak, żeby nie odbierać Twojemu tżtowi czasu dla siebie, a jednocześnie być obok niego. Z tym że jeśli chcesz sobie poradzić ze swoim problemem to oczywiście nie jest to żadne rozwiązanie, tylko unikanie sytuacji, które źle na Ciebie działają, co pewnie nie jest znowu zbyt zdrowe.

Cytat:
Lubimy w domu spędzać czas razem, spędzamy go razem bardzo dużo, możemy pogadać ze sobą o wszystkim i jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jak myślę sobie, że mam wyjść ze znajomymi, ale w tym czasie tż będzie w domu i moglibyśmy spędzić czas razem... to muszę się prawie zmuszać żeby wyjść. Znasz to?
O jezu, tak, i nienawidzę tego w sobie. Nie wiem, inni ludzie wręcz na skrzydłach czasem wylatują z domów, bo potrzebują nowych doznań czy chcą odpocząć od partnera, a mnie trzeba wołami z domu wyciągać, a i tak zazwyczaj idę jak na skazanie. Po czym po powrocie stwierdzam, że w sumie było miło i cieszę się, że poszłam, na związek też to dobrze wpływa, że za sobą zatęsknimy czasem, no ale potem nadchodzi kolejne spotkanie i znowu wpadam w apatię i jedyne na co mam ochotę to zostać z partnerem w domu.

Cytat:
Przyjaciółka całkiem niedawno przestała się odzywać. Miałyśmy drobną kłótnię, zbiegło się to z jakimś kiepskim okresem w życiu i przestała się odzywać. Próbowałam wyciągnąć rękę, pogodzić się, ale zero kontaktu. Też dziwne, bo nigdy takiej sytuacji nie miałam... Ale to nie tylko ze mną kontakt się urwał.
A miałam bardzo podobną sytuację ostatnio, też najbliższa przyjaciółka się nagle ode mnie odcięła i trochę mi przez to zmniejszyła grono osób, z którymi mogę spędzać czas swobodnie przy nieobecności TŻ.

[Zaczynam w ogóle się teraz zamartwiać, że zwariowałam w którymś momencie, założyłam multikonto i nieświadomie dyskutuję sama ze sobą ]

Skoro próbowałaś wyciągać rękę to faktycznie nie ma co dalej naciskać. Ja jeszcze nie wyciągnęłam, bo mi duma nie pozwala, na razie się trzymam stanowiska, że jak ona się fochnęła to ona powinna się odezwać pierwsza i tym sposobem straciłam główne wsparcie w trakcie wyjazdów tżta

Cytat:
Może powinnyśmy w takich sytuacjach przełamać się i "zmusić" do robienia tych wszystkich rzeczy - hobby, czytanie, filmy, cokolwiek. Może po jakimś czasie nie będzie tak strasznie. Tym bardziej, że to wyjątkowa sytuacja.
Strach pomyśleć co by było jakbyśmy miały być singlami...
Jak byłam singlem to na szczęście miałam wspomnianą przyjaciółkę pod bokiem, która była wielką fanką sypiania u siebie wzajemnie po pogaduszkach wieczorem, więc to mnie jakoś tam ratowało Ale gdybym teraz zakończyła związek to pewnie zaczęłabym chodzić po ścianach po 2 dniach. Z tym że wydaje mi się, że to byłby też dobry bodziec do znalezienia sobie większej grupy znajomych, których teraz nie potrzebuję specjalnie, może też przy częstszych kontaktach z ludźmi wyzbyłabym się tej głupiej nerwowości. No ale nie będę zrywać tylko po to, żeby sprawdzić, a mając tż u boku nie mam motywacji próbować no i koło się zamyka.

Jak mam takie sytuacje, że faktycznie no nie ma zmiłuj muszę spędzić ten tydzień sama w domu to mi jakoś tam pomaga kilka rzeczy:

- zaczęcie wciągającego serialu. Z początku oglądam oczywiście przygnębiona i apatyczna, ale jak się akcja rozwinie to zaczynam się nawet dobrze bawić i zapominam o złym nastroju przynajmniej na jakiś czas. Z książką czasem działa, ale dużo gorzej, chyba pomaga mi słuchanie innych ludzi na ekranie, a cisza mnie przygnębia,

- czasem mama do mnie przyjeżdża Mamy bardzo dobry kontakt ze sobą i lubimy swoje towarzystwo, wtedy oczywiście mi mija cały zły nastrój, bo mam z kim ugotować kolację czy obejrzeć film wieczorem, no ale logistycznie to jest rzadko możliwe, bo mieszka stosunkowo daleko,

- mam kota i bez niego pewnie bym zwariowała, bardzo pomaga posiadanie zwierzęcia, którym trzeba się zająć, które szuka Twojego towarzystwa i które przynosi zabawki i nalega na wspólne spędzanie czasu. Jak do niego mówię to też jakoś mniej samotnie się robi, no i wtuli się w nocy i zawsze jest to uczucie, że jakaś żywa istota leży obok. Pisałaś, że nie macie czasu na zwierzę i oczywiście wy znacie swój grafik najlepiej, ale tak jak pisałam my też jesteśmy wiecznie w rozjazdach, a kot ma się dobrze Nasi znajomi lubią z nim przebywać, zresztą wzajemnie, czasem go zabierają do siebie, czasem wpadają po prostu wieczorami i rankami go nakarmić i z nim posiedzieć, czasem go oddajemy do sprawdzonego hotelu dla zwierząt. Byłego kota mogliśmy zabierać na wspólne wyjazdy, bo kochał jazdę samochodem i spacery na smyczy, nie przeszkadzała mu też częsta zmiana środowiska, ten obecny jest domatorem, ale do mieszkania znajomych i hoteliku się przyzwyczaił i wraca zawsze zadowolony.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-24, 13:00   #18
myaia
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 224
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Ja mialam bardzo podobnie jak autorka. Jak faceta nie bylo w domu to nie moglam sobie znaleźć miejsca i nie mialam mocy do robienia czegokolwiek :ściana: zgubne to jest, bo w momencie jak mnie zostawil to czulam, ze mi sie swiat zawalil bo nie umiem bez niego nic. Masakra ze mna byla. Teraz sie ucze zyc sama i w następnym zwiazku ( o ile taki będzie ) bede starala sie miec zycie i dzialac też poza nim

Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
myaia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-25, 20:42   #19
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Mój tż jest bardzo podobny, chociaż akurat na szczęście lubi też podróżować i nie lubi zwiedzać sam, więc akurat na wycieczkach moje towarzystwo jest mile widziane No ale jego też zazwyczaj wysyłają do powiedzmy takich ciekawych pod kątem turystycznym miejsc, albo w ogóle bardzo egzotycznych, to jest co zwiedzać. W zeszłym miesiącu natomiast byliśmy razem w mieście, które już kiedyś zwiedziliśmy i wiem, że specjalnie by nie rozpaczał, gdyby miał lecieć sam, bo jemu samotne noce w hotelu nie przeszkadzają tak jak mi, a zawsze ma czas wtedy podłubać samotnie w komputerze, co nie zawsze się w domu udaje. No więc wiedząc o tym dawałam mu dużo swobody na wyjeździe, wiadomo, wychodziliśmy czasem na miasto coś zjeść czy na krótki spacer, a w weekend odwiedziliśmy atrakcję, której jeszcze nie widzieliśmy, ale typowy wieczór wyglądał tak, że ja siedziałam z książką na łóżku, a on sobie klikał na komputerze przy biurku. W domu też bym mogła siedzieć z książką, ale miałabym zepsuty humor, a tak oboje wróciliśmy zadowoleni.
U nas to ja raczej jestem osobą, która uwielbia podróżować. Tż też lubi, ale zanim zdąży wymyślić gdzie chce jechać to ja już nam znajdę setkę pomysłów na najbliższą dziesięciolatkę.
Na delegacje to raczej by nie chciała, żebym z nią jeździła, bo mamy trochę inny stosunek do pracy. Ja raczej traktuję pracę jako dodatek do swojego życia, jak nie ta to inna. Tż ma stosunek do pracy w rodzaju "w pracy jestem w pracy i nie myślę o niczym innym". To też mnie denerwuje, ale to temat na inną rozmowę
Fajnie, że możesz jeździć ze swoim tż na te delegacje. Nawet posiedziec i poczytać książkę obok to i tak fajnie. A poza tym zawsze poza domem (dla mnie akurat to plus, lubię wyjeżdżać chyba wszędzie).

Cytat:
O jezu, tak, i nienawidzę tego w sobie. Nie wiem, inni ludzie wręcz na skrzydłach czasem wylatują z domów, bo potrzebują nowych doznań czy chcą odpocząć od partnera, a mnie trzeba wołami z domu wyciągać, a i tak zazwyczaj idę jak na skazanie. Po czym po powrocie stwierdzam, że w sumie było miło i cieszę się, że poszłam, na związek też to dobrze wpływa, że za sobą zatęsknimy czasem, no ale potem nadchodzi kolejne spotkanie i znowu wpadam w apatię i jedyne na co mam ochotę to zostać z partnerem w domu.
Jezu, naprawdę jesteś moim klonem. Mam tak samo. Jak jesteśmy razem w domu to czasem nawet pomyślę, że bym się z kimś spotkała, wyszła gdzieś, a jak już przychodzi ten sądny dzień to muszę się zmuszać i wołami wyciągać. Tż wtedy mówi, żebym szła, że będzie fajnie. A ja myślę, że w tym czasie tż będzie w domu i mogłabym się chociaż przytulić. Oczywiście jak już się spotkam to też myślę, że było fajnie i to nawet nie jest takie straszne, ale następnego dnia mi mija i znowu tak samo.


Cytat:
[Zaczynam w ogóle się teraz zamartwiać, że zwariowałam w którymś momencie, założyłam multikonto i nieświadomie dyskutuję sama ze sobą ]
O borze zielony, Ty też? Dobra, chyba muszę się umówić na tę wizytę do psychiatry.

Cytat:
Jak byłam singlem to na szczęście miałam wspomnianą przyjaciółkę pod bokiem, która była wielką fanką sypiania u siebie wzajemnie po pogaduszkach wieczorem, więc to mnie jakoś tam ratowało Ale gdybym teraz zakończyła związek to pewnie zaczęłabym chodzić po ścianach po 2 dniach. Z tym że wydaje mi się, że to byłby też dobry bodziec do znalezienia sobie większej grupy znajomych, których teraz nie potrzebuję specjalnie, może też przy częstszych kontaktach z ludźmi wyzbyłabym się tej głupiej nerwowości. No ale nie będę zrywać tylko po to, żeby sprawdzić, a mając tż u boku nie mam motywacji próbować no i koło się zamyka.
A nie masz tak, że trochę właśnie z tego powodu, że cieżko Ci wyjść z domu to masz jakby mniej znajomych? U mnie trochę kontaktów takich luźniejszych się pourywało, na początku to wiadomo, faza zakochania i nie widzę świata poza tż. Teraz to właściwie mogłabym pogadać z tymi ludźmi, ale jakoś i tak lepiej by się było spotkać na żywo, a ze spotkaniami na żywo to mam problem jak... patrz wyżej.

Dobrze wiedzieć, że z kotem da radę jakoś w ten sposób. U nas pewnie też ktos na jakiś czas się by nim zajął. Ja ostatnio byłam bliska przygarnięciu jednego, bo był na ulicy, taki ładny, widać było, że bezdomny... Ale napisałam do tż, a tż twierdzi, że kiedyś tak, ale jeszcze nie teraz. Że teraz to często nas nie ma, że mamy skórzaną kanapę, która zamieniła by się w drapak itd... No ale może kiedyś namówię na kota Tzn, kiedyś na pewno

Tymczasem tż jest już w domu, jestem przeszczęśliwa, ale i tak wiem, że muszę się z problem uporać.

Twój tż ma świadomość Twojego "rzepa"? Nie "wygania" Cię czasem z domu?
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2018-02-25, 23:16   #20
emilkaaa1
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 182
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość
Dzięki za odpowiedzi, dziewczyny!

Wszystkie Wasze rady oczywiście są jakimś rozwiązaniem problemu i to nie jest tak, że ja na to nie wpadłam. U mnie raczej jest tak, że mam niechęć do robienia tych wszystkich rzeczy. Lubię czytać, oglądać filmy, lubię uczyć się czegoś nowego czy nawet poleżeć w wannie i ponakładać wszelkie kremy, maseczki itd.
Tylko ja mam na to ochotę dopiero jak tż jest w pobliżu, albo nie czuję się tak strasznie sama.
Jak czuję się tak, jak dzisiaj to muszę się niemal zmuszać do ruszenia ręką, bo wszystko wydaje się być bez sensu, nic mnie nie cieszy.
Zazwyczaj po prostu zapycham ten czas wszystkim, co możliwe - rozmawiam ze znajomymi, znajduje sobie setki zajęć, ale ja wcale nie mam na to ochoty.

W takim stanie nie mam ochoty pisać ze znajomymi o głupotach, nie mam ochoty zrobić zakupów i ugotować czegoś, nie mam ochoty wziąć książki i poczytać. Jakbym na własne życzenie dusiła się w tym swoim piekiełku.

Jak byłam mała to moja babcia była sama, nigdzie nie wychodziła prawie z domu, spędzała 24h u siebie w domu z drobną przerwą, jak ktos do niej przyszedł. I zawsze tak myśląc o tym wtedy, jak dziecko, marzyłam o tym, żeby nigdy nie być w takiej sytuacji.
Mojej babci to nie przeszkadzało, a ja już jako małe dziecko wiedziałam, że to by był dla mnie koszmar i pewnie w takiej sytuacji prędzej czy później bym się załamała.

Później właściwie całe życie szukałam kogoś, kto będzie przez większość czasu, z kim będę mogła porozmawiać na każdy temat i zawsze uciekałam od tej samotności.

Tylk teraz dorosłam i wiem, że niszczę sobie i tż życie w ten sposób, bo nie mogę uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby, jak bardzo bym jej nie kochała.

I jak tu zacząć czerpać przyjemność z czytania książki, spędzania czasu samej, jeżeli muszę się do tego zmusić, a dzisiaj to się rozpłakałam na myśl o tej wizji:/
Brzmi jak powazny problem z psychiką a jednoczesnie uzależnienie od drugiej osoby. Co robisz jak jestes singlem? Czy zawsze musisz byc w zwiazku? Radzilabym się nad tym zastanowić...

---------- Dopisano o 00:16 ---------- Poprzedni post napisano o 00:10 ----------

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość
Dokładnie! Czasem nie wiem jakim cudem ja w ogóle rozmawiam z kimś w pracy. Oczywiście wtedy poddenerwowana szukam w głowie tematu, ale jakoś wychodzi.
Nie mam pojęcia skąd mam tych znajomych, których już mam, musieli być bardzo cierpliwi

TŻ jest osobą należącą raczej do tych, co ciągle narzekają na brak czasu dla siebie. Jakbym jeszcze zaproponowała, że pojedziemy razem w delegację to już w ogóle zabrałabym tż cały czas wolny beze mnie...

Lubimy w domu spędzać czas razem, spędzamy go razem bardzo dużo, możemy pogadać ze sobą o wszystkim i jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jak myślę sobie, że mam wyjść ze znajomymi, ale w tym czasie tż będzie w domu i moglibyśmy spędzić czas razem... to muszę się prawie zmuszać żeby wyjść. Znasz to?





Znowu strzał w dziesiątkę. Chyba znalazłam swojego klona. Ja, swego czasu, po zakończeniu poprzedniego związku spraszałam chyba wszystkich znajomych do siebie, a po dwóch tygodniach to już nie miałam ochoty patrzeć na ludzi, a jednak było mi źle, że nikogo nie widuję.
Może powinnyśmy w takich sytuacjach przełamać się i "zmusić" do robienia tych wszystkich rzeczy - hobby, czytanie, filmy, cokolwiek. Może po jakimś czasie nie będzie tak strasznie. Tym bardziej, że to wyjątkowa sytuacja.
Strach pomyśleć co by było jakbyśmy miały być singlami...



Przyjaciółka całkiem niedawno przestała się odzywać. Miałyśmy drobną kłótnię, zbiegło się to z jakimś kiepskim okresem w życiu i przestała się odzywać. Próbowałam wyciągnąć rękę, pogodzić się, ale zero kontaktu. Też dziwne, bo nigdy takiej sytuacji nie miałam... Ale to nie tylko ze mną kontakt się urwał.
Twoja postawa mnie przeraża i jest bardzo niezdrowa. Czlowiek, ktory nie umie być sam nigdy nie stworzy zdrowego związku.
emilkaaa1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-02-28, 03:54   #21
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Cytat:
Napisane przez Vorleserin Pokaż wiadomość

A nie masz tak, że trochę właśnie z tego powodu, że cieżko Ci wyjść z domu to masz jakby mniej znajomych? U mnie trochę kontaktów takich luźniejszych się pourywało, na początku to wiadomo, faza zakochania i nie widzę świata poza tż. Teraz to właściwie mogłabym pogadać z tymi ludźmi, ale jakoś i tak lepiej by się było spotkać na żywo, a ze spotkaniami na żywo to mam problem jak... patrz wyżej.
Ano właśnie mam i mnie to trochę frapuje, bo jak w okresie singielstwa tych znajomych miałam całkiem sporo, tak po kilku latach związku się wszystko pourywało bo cóż, przestałam przychodzić na spotkania Wiem, że pewnie w oczach tych osób jestem jakimś chorym bluszczem i może faktycznie jestem, ale dla mnie to nigdy nie była jakaś świadoma złośliwa decyzja, że teraz w moim życiu tylko misiu, ale jakoś tak no samo wyszło. Ode mnie spotkania zaczęły wychodzić coraz rzadziej, no bo nie czułam takiej potrzeby i tyle, a z kolei na propozycję spotkań często reagowałam odmową, no bo też jakoś tak nie miałam nastroju i zawsze sobie myślałam "a, no innym razem". I nagle po kilku latach dociera do mnie, że nie dość, że ze starymi znajomymi mam bardzo luźne kontakty przez to, to nowych też nie nawiążę, bo się krępuję + no nie widzę potrzeby tak czy siak.

Cytat:
Na delegacje to raczej by nie chciała, żebym z nią jeździła, bo mamy trochę inny stosunek do pracy. Ja raczej traktuję pracę jako dodatek do swojego życia, jak nie ta to inna. Tż ma stosunek do pracy w rodzaju "w pracy jestem w pracy i nie myślę o niczym innym". To też mnie denerwuje, ale to temat na inną rozmowę
Fajnie, że możesz jeździć ze swoim tż na te delegacje. Nawet posiedziec i poczytać książkę obok to i tak fajnie. A poza tym zawsze poza domem (dla mnie akurat to plus, lubię wyjeżdżać chyba wszędzie).
Fajnie jak fajnie, tak naprawdę tylko się okopuję w mojej wieży przez to Z jednej strony wiem, że na Twoim miejscu bym się męczyła i też ciężko znosiła delegacje tż, a z drugiej można na to spojrzeć z tej strony, że masz dzięki temu szansę poćwiczyć radzenie sobie z samotnością. Może w jakimś stopniu jest to kwestia przyzwyczajenia się do przebywania samemu ze sobą.

Trochę zazdroszczę znajomym, którzy jeżdżą sami na urlopy, a trochę ciężko mi to ogarnąć umysłem. Znam taką parę, która notorycznie jeździ osobno, bo lubią inny rodzaj wypoczynku. On z kamerą do Tokio, a ona na plażę w Darłówku. Za rok ona do resortu w Chorwacji, a on z aparatem do Berlina. Bardzo bym chciała umieć sama siebie zabawić do stopnia w którym taki wyjazd byłby dla mnie faktycznym wypoczynkiem, a nie udręką, ale wiem, że to mi się raczej nigdy nie uda. Nie mówiąc już o tym, że taka forma związku byłaby dla mnie nie do przyjęcia. Lubię się dzielić z tż doświadczeniami, przeżywać wspólnie fajne momenty w życiu, co mi po ładnym zachodzie słońca nad Adriatykiem jak siedzę na plaży sama jak palec i zastanawiam się, co tż teraz robi i jak sobie radzi.


Cytat:
Dobrze wiedzieć, że z kotem da radę jakoś w ten sposób. U nas pewnie też ktos na jakiś czas się by nim zajął. Ja ostatnio byłam bliska przygarnięciu jednego, bo był na ulicy, taki ładny, widać było, że bezdomny... Ale napisałam do tż, a tż twierdzi, że kiedyś tak, ale jeszcze nie teraz. Że teraz to często nas nie ma, że mamy skórzaną kanapę, która zamieniła by się w drapak itd... No ale może kiedyś namówię na kota Tzn, kiedyś na pewno
Ja w sumie zrobiłam coś, czego nie polecam, bo mój tż też zawsze miał na kota wymówki - męczyłam, męczyłam aż wymęczyłam :P Nie do końca to było fajne, bo ostatecznie kota wzięliśmy tylko po to, żebym przestała o nim gadać, no ale się zadomowił i nawet tż nie narzeka tak, jak ostrzegał, że będzie.


Cytat:
Twój tż ma świadomość Twojego "rzepa"? Nie "wygania" Cię czasem z domu?
Wygania, ale już się chyba pogodził Chociaż jak przedwczoraj chciałam odwołać spotkanie ze znajomą to mi zabronił i prawie wystawił za drzwi, więc trochę pilnuje, żebym miała też z innymi kontakt. No i w sumie dobrze, bo spotkanie było miłe. Ale i tak następnym razem będę chciała znowu odwołać
Z tym że on sam jest samotnikiem i nie potrzebuje w swoim życiu innych ludzi za bardzo. Ale to na innej zasadzie bardziej, beze mnie obok też się czuje dobrze, bo po prostu lubi swoje towarzystwo. Do znajomych też bez problemu wyjdzie jak go zapraszają, tylko sam raczej nie inicjuje spotkań, bo "nie widzi takiej potrzeby", chyba że akurat ma coś konkretnego do omówienia z kimś. A jak to jest u Was?

Edytowane przez amillia
Czas edycji: 2018-02-28 o 04:14
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-03-24, 16:56   #22
Vorleserin
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

@amillia - wysłałam do Ciebię odpowiedź na priv, ale nie wiem czy doszła, bo nic mi się nie wyświetla w wysłanych
Vorleserin jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2018-03-25, 01:13   #23
Candy_lips
Zakorzenienie
 
Avatar Candy_lips
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
Dot.: Radzenie sobie z samotnością

Rozumiem tęsknotę za facetem, wiadomo że jak mieszkacie razem i wyjedzie to jest Ci ciężko. Jednak niepokojące jest to, że bardzo boisz się, że nie będziesz miała z kim porozmawiać i nie umiesz funkcjonować sama. Moim zdaniem warto pójść do psychologa, tutaj przyczyna może być w dzieciństwie jak obserwowałaś babcię i bałaś się, że u Ciebie będzie tak jak u niej. Ja też jestem nieśmiała, ale jest lepiej niż kiedyś. Łatwiej rozmawia się mi niż kiedyś z kimś kogo nie znam. Może te relacje u mnie tworzą się wolniej, ale jest lepiej. To jakoś samo wyszło. Mam przyjaciółkę i parę koleżanek. Ja akurat nie mam problemu, by spotkać się z przyjaciółką nawet jakby mój facet miał czas. Dla obojga znajduje czas, bo oboje są ważni. Ciężko by mi było tak samo, gdybym nie mogła spotkać się z przyjaciółką. Tak samo mam z koleżankami. Koleżanki nie są dla mnie zastępczo, jak nie ma faceta obok, też są ważne i lubię się z nimi spotkać. Rozumiem jednak, że ktoś ma inaczej, ale to się wyczuwa i czasem bywa niemiłe jak np widziałam, że koleżanka spotyka się ze mną tylko jak chłopak nie może i widać, że ta relacja nie jest dla niej ważna. Dla mnie każda relacja jest ważna i nie spotykam się, bo ktoś inny nie może, ale dlatego, że chcę. Oczywiście nie mówię, że robisz źle, ale chcę Ci pokazać jak mogą odebrać to inni. Najpierw trzeba zaakceptować też chwile, gdy jest się samej, potem zastanowić się czy inni oprócz faceta są potrzebni w życiu, ale moim zdaniem zazwyczaj tak, bo relacja z facetem a przyjaciółką to różne sprawy. Z przyjaciółką pogadasz o innych sprawach niż z facetem i to też piękne, bo jeżeli to prawdziwa przyjaźń to i Ty jak i ona możecie na siebie liczyć. Do tego jak nie ma się znajomych a ma faceta, to można oczekiwać zbyt wiele czasu spędzanego razem, dla faceta może to być męczące jak ma swoje zajęcia. No a tak jesteście razem, ale umiecie też spędzić czas osobno.
Candy_lips jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2018-03-25 03:13:52


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:52.