Czy niepracowanie podczas studiów to lenistwo?

[Candy_lips]

Jak nie ma konieczności pracować na studiach, ale człowiek przecież uczy się i rozwija to nie ma w tym nic złego. Ja raczej musiałam pracować, ale to po studiach licencjackich, na magisterskie na razie nie poszłam, moja koleżanka ma tak samo, ale jak ktoś nie musi to dla mnie to nie jest problem.

[cocacolalight]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425433 6]Nie wiesz, a jedziesz po niej jak po łysej kobyle.



Dokładnie. Byłabym bardzo szczęśliwa, gdybym nie musiała pracować, choć generalnie rzecz biorąc lubię to, co robię. Ale gdyby pojawiła mi się na koncie odpowiednia suma, bez mrugnięcia okiem podziękowałabym za stałą pracę i robiłabym 'na pełen etat' milion rzeczy bardziej mnie interesujących i rozwijających niż praca zarobkowa.

Na studiach nie pracowałam (pomijając jakieś śmiesznostki typu dwoje uczniów na korkach, którzy potrzebni mi byli głównie do pewnych eksperymentów ), a mimo to brak tego wychwalanego 'doświadczenia zawodowego' nie był przeszkodą przy znalezieniu pracy. Pierwszego pracodawcę interesowały ściśle moje umiejętności, drugi, z innej branży, zażyczył sobie wglądu do suplementów ze studiów.

Jestem niesamowicie wdzięczna i zdaję sobie sprawę z tego, że to przywilej, że nie musiałam pracować w czasie studiów i mogłam się w 200% poświęcić nauce i własnemu rozwojowi.[/QUOTE]Po nikim nie jadę
Napisałam tylko ze zastanawiam się skąd niektóre dziewczyny biorą kasę na śluby skoro nigdy nie pracowały i ze jak biorą hajs od rodziców (na zasadzie daj mi bo ja wymagam) to żałosne
Wy chyba myślicie że ja tak mówię o konkretnych osobach czy co
Pisałam o konkretnej dziewczynie że cały czas na studiach narzekala na brak kasy ale do pracy nie poszła
A nie ze ta dziewczyna miała taką sytuację że ślubem

[Candy_lips]

Jeżeli kogoś rodzice chcą i mogą dać lub dołożyć na wesele to ok. Mnie samej by tata nie wyprawiał raczej uważa, że sama powinnam, a i tak sam by nie dał, dałby może na alkohol, ale nie uważa, że to jego obowiązek. Jednak ja nie uważam, żeby było warto komuś zazdrościć, jednych rodziców na to stać, innych nie i to normalne. Każdy niech sobie radzi jak najlepiej umie i nie patrzy na sytuację materialną innej osoby, bo to nie jest fajne. Żadna postawa nie jest lepsza ani gorsza, rodzice nie mają obowiązku płacić za wesele i jeżeli nie chcą lub nie mogą to nic złego, ale jeżeli chcą, to też ok.

[Pani_Mada]

to co piszecie jest dość zabawne i pokazuje, że raczej nie macie marną styczność ze studentami... studenci nie pracują, bo woli w tym czasie doszkalać się i kształcić. byłby to nawet dobry żart, gdyby to mogło być zabawne. polecam przejść się po jakimś terenie studenckim i zapytać ze 100 przypadkowo napotkanych osób co robią w wolnym czasie. chyba wam trochę szczęka opadnie.

ktoś nie chce pracować to niech nie pracuje, brzydko mówiąc... wali mnie to. ale dorabianie ideologii jakoby, to te rzesze studentów w wolnym czasie uczyły się języków czy zgłębiały tajniki excela jest dziwne.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Tak, bo po pierwsze nikt z nas nie był studentem, po drugie traktujemy studentów jak jeden organizm, który myśli i żyje identycznie.

Niektórzy studenci wykorzystują ten czas na rozwój, naukę języków i innych rzeczy, inni tylko bimbają. A jeszcze inni pracują.

Dziwne to jest właśnie takie podejście jakobyś jedyna na świecie, a może nawet na całym wizażu, miała kontakt ze studentami. Współczuję tym fajnym, ambitnym młodym ludziom, którzy mają kontakt z Tobą, bo muszą udowadniać, że nie są wielbłądami tylko dlatego, że przypinasz 'studentom' jedną zbiorczą łatkę.

[zakonna]

Ale co jest złego w bimbaniu pomiędzy zajęciami jeśli człowieka na to stać??

siła spokoju

[Pani_Mada]

Norine
i znowu wychodzi z Ciebie agresja i dopowiadanie sobie tylko po to, aby się z kimś pospinać. chyba już nie umiesz inaczej. w każdym razie masz prawo do swojej opinii na mój temat, ale pozwól, że będę ją mieć daleko gdzieś.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez zakonna

Ale co jest złego w bimbaniu pomiędzy zajęciami jeśli człowieka na to stać??

siła spokoju

Dla mnie nic. W roku akademickim w wakacje też nie pracowałam, więcej odpoczywałam (co nie znaczy, że bimbałam bite trzy miesiące). Ale odnosiłam się do tej ideologii i zarzucania wszystkim niepracującym studentom lenistwa czy czego tam.

[Pani_Mada]

Napisane przez zakonna

Ale co jest złego w bimbaniu pomiędzy zajęciami jeśli człowieka na to stać??

siła spokoju

nic.
ale nie ma co udawać, że się nie idzie do pracy, bo wielki samorozwój i doszkalanie.

[zakonna]

Ale kto napisał, że studenci tak udają??

siła spokoju

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

Norine
i znowu wychodzi z Ciebie agresja i dopowiadanie sobie tylko po to, aby się z kimś pospinać. chyba już nie umiesz inaczej. w każdym razie masz prawo do swojej opinii na mój temat, ale pozwól, że będę ją mieć daleko gdzieś.

Możesz mnie nawet ignorować, dynda mi to. Jak widzę interesujący mnie z jakiegoś powodu post to komentuję i próbuję prowadzić dyskusję, bo do tego służy forum.

Po raz kolejny z Twojego posta pogarda do 'studentów' (którym przecież sama niedawno byłaś) aż się wylewa, niczego nie musiałam sobie dopowiadać. Piszesz rzeczy godzące w dobre imię wielu osób, przy okazji traktując adwersarzy protekcjonalnie. I masz pretensje, że ktoś ośmiela się zaregować, no bez jaj.

---------- Dopisano o 05:18 ---------- Poprzedni post napisano o 05:18 ----------

Napisane przez Pani_Mada

nic.
ale nie ma co udawać, że się nie idzie do pracy, bo wielki samorozwój i doszkalanie.

Kto udaje?

[Pani_Mada]

Napisane przez zakonna

Ale kto napisał, że studenci tak udają??

siła spokoju

ja.
jak cofniesz się w wątku i poczytasz to zobaczysz, że stawiane są dwa obozy - tych co idą do pracy i tych co nie idą, bo się stawiają na samorozwój i doskonalenie się. bo nie od dziś wiadomo, że dzielne wizażanki dokształcają się w każdej sekundzie swojego życia.
a ja proponuję zróbcie ankietę wśród studentów, to wam wyjdzie jak dużo osób stawia na rozwój, jakie są % udziały osób, które coś robią poza obowiązkowymi zajęciami i nauką do sesji.
ja na taką właśnie patrzę. na ponad 1000 studentów z różnych dziedzin. co niektórzy mogliby się zdziwić

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

wątpię, że ktoś idzie sprzedawać frytki i za powód podaje samorozwój, kiedy wszyscy wiedzą, że chodzi o pieniądze. ale jeśli coś takiego kiedyś usłyszałaś, to tak. tak samo nie ma co udawać, że sprzedaż frytek dostarczy jakiś pozafinansowych korzyści.

[zakonna]

Wg mnie nadinterpretujesz posty dziewczyn.

siła spokoju

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425705 1]Możesz mnie nawet ignorować, dynda mi to. Jak widzę interesujący mnie z jakiegoś powodu post to komentuję i próbuję prowadzić dyskusję, bo do tego służy forum.

Po raz kolejny z Twojego posta pogarda do 'studentów' (którym przecież sama niedawno byłaś) aż się wylewa, niczego nie musiałam sobie dopowiadać. Piszesz rzeczy godzące w dobre imię wielu osób, przy okazji traktując adwersarzy protekcjonalnie. I masz pretensje, że ktoś ośmiela się zaregować, no bez jaj.(...)[/QUOTE]

nic się nie wylewa. ciekawi mnie czemu czujesz się aż tak dotknięta każdym moim postem, w którym używam słowa studenci. uderz w stół...?

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

nic się nie wylewa. ciekawi mnie czemu czujesz się aż tak dotknięta każdym moim postem, w którym używam słowa studenci. uderz w stół...?

Pudełeczko.

studenci nie pracują, bo woli w tym czasie doszkalać się i kształcić. byłby to nawet dobry żart, gdyby to mogło być zabawne. polecam przejść się po jakimś terenie studenckim i zapytać ze 100 przypadkowo napotkanych osób co robią w wolnym czasie. chyba wam trochę szczęka opadnie.

No jeżeli to nie jest pogardliwe w stosunku do 'studentów' i protekcjonalne w stosunku do współdyskutantów to zwracam honor.

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425721 1]Pudełeczko.



No jeżeli to nie jest pogardliwe w stosunku do 'studentów' i protekcjonalne w stosunku do współdyskutantów to zwracam honor.[/QUOTE]

nie jest. dziękuję.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Uwielbiam

I ogólne deprecjonowanie wiedzy akademickiej i traktowanie jej w ściśle utylitarny sposób, przy jednoczesnym ubergloryfikowaniu 'doświadczenia zawodowego'.

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

no cóż... to ten sam typ ludzi co 'doszkala się' grając w gry i oglądając seriale przez całe popołudnia i pijąc piwo co wieczór. ten typ ludzi co czuje potrzebę usprawiedliwiania wszystkiego i dorabiania do wszystkiego głębokiej ideologii. znajdzie takich w każdym 'obozie'

nie wiem czy łączyłabym ściśle pracowanie z nieprzykładaniem się do studiów. gdyby ta osoba nie pracowała, raczej napewno nadal nie przykładałaby się do studiów.
z doświadczenia wiem, że jak ktoś chce, to potrafi nie zawalać studiów przez pracę. ale to trzeba chcieć.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Napisane przez Pani_Mada

z doświadczenia wiem, że jak ktoś chce, to potrafi nie zawalać studiów przez pracę. ale to trzeba chcieć.

Hm, ale wiesz, że studia to nie tylko, a wręcz nie przede wszystkim, 'zaliczanie przedmiotów'?

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425736 6]Hm, ale wiesz, że studia to nie tylko, a wręcz nie przede wszystkim, 'zaliczanie przedmiotów'?[/QUOTE]

doprawdy? dzięki. mów dalej. może jeszcze czegoś ciekawego się dowiem.

---------- Dopisano o 07:49 ---------- Poprzedni post napisano o 07:46 ----------

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

a ja napiszę: gdy ktoś nie chce olewać studiów, to praca nie jest żadną przeszkodą.
i powód "zawaliłam studia przez pracę" jest dla mnie zupełnie nieprzekonujący. bo taki osobnik zawaliłby te studia i bez pracy i nadal nie pamiętałby nic z semestru wstecz. a istnienie takiego obozu wskazałaś.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Pani_Mada]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

nadal. jeśli ktoś chce, to nie zawali studiów przez pracę. więc to nie praca jest przyczyną " przejścia jak najmniejszym kosztem, wysilkiem i wkładem własnym" a jedynie wymówką.

wcześniej podałaś pracę jako czynnik, który spowodował zawalenie/przejście jak najmniejszym kosztem itd. i że taki obóz istnieje.

teraz piszesz, że chodzi Ci o to, że praca była wymówką, żeby zawalić studia i mówić praca nauczyła tego, czego nie nauczyły studia.

to w końcu praca jest tutaj czynnikiem czy wymówką?

bo powtarzam nadal. w tej kokretnej sytuacji o której piszesz, ten człowiek nie pracując, nadal nieprzykładałby się do studiów, nie pamiętałby nic, a potem powiedział, że studia niczego go nie nauczyły. praca nie ma nic do tego.

[3ebdb6c370169ce1a39c163fc8d64643247d9f80]

Niezależnie od wszelkich cech i atrybutów danej osoby, doba dla wszystkich ma tylko i aż 24h. Można je wykorzystać różnie, ale tego limitu się nie przeskoczy. Czy da się jednocześnie studiować (w sensie ścisłym, dla tych, którzy wiedzą o co chodzi) w trybie dziennym i pracować z maksymalną wydajnością? Jeżeli brak higienicznego trybu życia (odpoczynek, sen, sport) nie jest dla kogoś problemem, to może się da. Czy warto się zażynać jeśli nie trzeba? Moim zdaniem nie.

Też mam wrażenie, że niektóre osoby w tym wątku czy wspomniana przez autorkę koleżanka X po prostu zazdroszczą tym, którzy nie musieli pracować, a czas studiów woleli przeznaczyć na wszechstronny rozwój, nie negując przy tym zdrowej potrzeby odpoczynku.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez cocacolalight

I miałam taką koleżankę która zawsze się dobrze uczyła widać było że jej zależy stypendium naukowe
Ale ja z pracą i studiami też nie miałam najgorzej bo średnia ponad 4
Tym bardziej że to nie była medycyna tylko coś w rodzaju administracji nie będę podawała dokładnie
I mimo że narzekała wiecznie na brak kasy i ze rodzice jej za wszystko płacili to do pracy nie pójdzie bo nie bo ona nie będzie na kasie robić
A teraz od 3 lat siedzi na bezrobociu doświadczenia zero i nikt jej nie chce zatrudnić bo oprócz wykutej wiedzy nic nie ma

Taaak i na pewno gdyby poszła do jakieś guano pracy typu obsługa kasy lub nakładanie frytek, to zdobyłaby niezbędne doświadczenie w "czymś w rodzaju administracji" i teraz nie byłaby bezrobotna

Napisane przez cocacolalight

Po nikim nie jadę
Napisałam tylko ze zastanawiam się skąd niektóre dziewczyny biorą kasę na śluby skoro nigdy nie pracowały i ze jak biorą hajs od rodziców (na zasadzie daj mi bo ja wymagam) to żałosne
Wy chyba myślicie że ja tak mówię o konkretnych osobach czy co
Pisałam o konkretnej dziewczynie że cały czas na studiach narzekala na brak kasy ale do pracy nie poszła
A nie ze ta dziewczyna miała taką sytuację że ślubem

Ale jak ty to sobie wyobrażasz? Że córcia idzie do rodziców, mówi "dej na ślubik", a oni nie mogą odmówić? Zawsze dają, bo chcą, bo sami taką podjęli decyzję.

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Mada

to co piszecie jest dość zabawne i pokazuje, że raczej nie macie marną styczność ze studentami... studenci nie pracują, bo woli w tym czasie doszkalać się i kształcić. byłby to nawet dobry żart, gdyby to mogło być zabawne. polecam przejść się po jakimś terenie studenckim i zapytać ze 100 przypadkowo napotkanych osób co robią w wolnym czasie. chyba wam trochę szczęka opadnie.

ktoś nie chce pracować to niech nie pracuje, brzydko mówiąc... wali mnie to. ale dorabianie ideologii jakoby, to te rzesze studentów w wolnym czasie uczyły się języków czy zgłębiały tajniki excela jest dziwne.

Ale nikt nie dorabia ideologii. Nie chcą pracować i jest ktoś chętny ich utrzymywać to ich broszka.

Zgadzam się, większość imprezuje i ogląda seriale, niektórzy się uczą, a niektórzy nawet na zajęcia nie chodzą.

Ale co to za różnica.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Czarna2000]

Ja bez pomocy finansowej rodziców nie mogłabym wyjechać na studia ani studiować wymarzonego kierunku. Niestety, połączenie tych studiów i stałej pracy byłoby niemożliwe. Stypendium socjalnego nie mogłam dostać, bo według kryteriów moi rodzice zarabiali zbyt dużo. Jedynie naukowe wchodziło w grę. Starałam się odciążyć rodziców jak tylko mogłam. Głupio mi było prosić ich o pieniądze na sukienkę czy imprezę. Stancja i jedzenie i tak kosztuje bardzo dużo. No cóż, nie było indyczych outletów, oszczędne życie i już.
Starałam się pracować jak najwięcej na wakacjach i brać jakieś weekendowe prace, czasami jakieś korepetycje.

Uważam, że jeśli ktoś ma na tyle bogatych rodziców żeby nie musieć pracować, a jeszcze móc sobie pozwolić na intensywne kursy językowe to super. Nie ma się co oszukiwać, że praca w KFC będzie dla takiej osoby super rozwijająca. No nie będzie. Z tym, że wśród moich znajomych tacy ludzie byli rzadkością. Zwykle jednak posłanie dziecka na studia wiązało się z jakimś obciążeniem i wyrzeczeniami dla rodziców. Uważam, że jeśli ktoś tylko sępi kasę od rodziców, a nie chce mu się nawet czasami na weekendzie zarobić parę groszy na pifko to nie jest ok.
Wszystko zależy od konkurencji osoby i sytuacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425705 1]

Kto udaje?[/QUOTE]

Są tacy.

"Ja mam pracę, a wy co, marne leniwe scierwa?"

#weekendowa praca w kinie.

Swoją drogą mój chłopak miał ciekawą sytuację na uczelni. Otóż zmienili mu plan na ostatnim roku. Z dwóch przedmiotów w planie poprzedniego roku zrobiło się siedem. W tym laboratoria, dosłownie o niczym, sami prowadzący przyznawali, że oni nie wiedzą, co mają robić, bo przedmiot nie ma sensu.

W efekcie wielu studentów musiało rzucić pracę, bo nie wyrabiali. Na szczęście zostały weekendy jeszcze wtedy, więc skromnie ale dociągnęli do końca semestru.

Uważacie, że to w porządku tak bez większej zapowiedzi dorzucić do programu tyle zajęć? Bo ja z jednej strony uważam, że jak ktoś studiuje dziennie to studia na pierwszym miejscu, ale z drugiej strony takie gównogodziny, żeby tylko siedzieć na tej uczelni wydają mi się bez sensu (A widziałam notatki, ludzie na ostatnim roku biochemii miareczkowali Cola-colę, żeby sprawdzić pH... eksperyment, który robi się na jakichś dniach otwartych, żeby zachęcić do przyjścia na studia, na połowie wykładowca nic nie prowadził, tylko studenci robili prezentację i tak co zajęcia ktoś na zaliczenie). Dla mnie to takie dodawanie pustych godzin, które ktoś mógłby spędzić w labie magisterskim albo na pracy, nawet na wypoczynku.

---------- Dopisano o 10:00 ---------- Poprzedni post napisano o 09:57 ----------

[1=3ebdb6c370169ce1a39c163 fc8d64643247d9f80;8425845 6]Niezależnie od wszelkich cech i atrybutów danej osoby, doba dla wszystkich ma tylko i aż 24h. Można je wykorzystać różnie, ale tego limitu się nie przeskoczy. Czy da się jednocześnie studiować (w sensie ścisłym, dla tych, którzy wiedzą o co chodzi) w trybie dziennym i pracować z maksymalną wydajnością? Jeżeli brak higienicznego trybu życia (odpoczynek, sen, sport) nie jest dla kogoś problemem, to może się da. Czy warto się zażynać jeśli nie trzeba? Moim zdaniem nie.

Też mam wrażenie, że niektóre osoby w tym wątku czy wspomniana przez autorkę koleżanka X po prostu zazdroszczą tym, którzy nie musieli pracować, a czas studiów woleli przeznaczyć na wszechstronny rozwój, nie negując przy tym zdrowej potrzeby odpoczynku.[/QUOTE]Na pełen etat się nie da nie poświęcając uczelni. Nawet kosztem snu.

Chyba że uczelnia jest słaba jak moja, w której robiłam licencjat, ale to porażka była i zwiałam na magisterce tam, gdzie czegoś uczyli.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz