Dom, ale tylko męża.

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Gdyby nie zalezalo Ci na byciu wspolwlascicielka lub gdybys sama nie czula sie niekomfortowo w tej sytuacji tk nie bolalyby Cie te teksty szwagierki i innych

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[lulka19]

Juz mówilam , że ja wolę nie mówić na takie tematy, po co debatować i dogryzac sobie . I to mnie właśnie boli , bezsensowne odzywki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Napisane przez lulka19

Juz mówilam , że ja wolę nie mówić na takie tematy, po co debatować i dogryzac sobie . I to mnie właśnie boli , bezsensowne odzywki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ale ludzie zawsze znajda powod sby komus przygadac, niestety taka jest rzeczywistosc..nie uciekniesz od tego

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[elvegirl]

Napisane przez ssnn

Dlaczego bolą? Przecież takie są prawne realia na ten moment?

Bo to stawia ją w roli podległej mężowi. A tak nie jest.

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8418935 6]Gdyby nie zalezalo Ci na byciu wspolwlascicielka lub gdybys sama nie czula sie niekomfortowo w tej sytuacji tk nie bolalyby Cie te teksty szwagierki i innych
[/QUOTE] To akurat zależy od ogólnej wrażliwości i potrzeby akceptacji, a nie od tego, jak ona się w tej sytuacji czuje.

---------- Dopisano o 14:47 ---------- Poprzedni post napisano o 14:46 ----------

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8418965 6]Ale ludzie zawsze znajda powod sby komus przygadac, niestety taka jest rzeczywistosc..nie uciekniesz od tego
[/QUOTE]
Pewnie. Ale nie każdy ma charakter, który pozwoli mieć na to wywalone.

[ruda_beksa]

Napisane przez elvegirl

Nie jest, ale bez jego zgody niewiele możesz zrobić. Opinie "twoje mieszkanie to będzie jak je spłacisz" i "niby masz mieszkanie, ale sprzedać i dorzucić się do wspólnej budowy z facetem to już nie tak prosto" są tak samo częste, jak to co usłyszała autorka

Dzięki za wyjaśnienie zanim zdążyłam odpisać, elve, myślałam że jest to jasne, ale najwyraźniej nie

[1=faf3d67d51656f0b2bcdb9f 98a45434bc3aa12e6;8418935 6]Gdyby nie zalezalo Ci na byciu wspolwlascicielka lub gdybys sama nie czula sie niekomfortowo w tej sytuacji tk nie bolalyby Cie te teksty szwagierki i innych
[/QUOTE]

Nie zgadzam się. Moim zdaniem jest wiele sytuacji, w których dana osoba może czuć się idealnie komfortowo, ale powiedzenie niby obiektywnej "prawdy" jest wredne i może sprawić przykrość.

Do osoby w szczęśliwym związku "na kocią łapę" - "on może odejść w każdej chwili, przecież wy nawet małżeństwem nie jesteście".
Do matki adoptowanego dziecka "no ale ty go nie urodziłaś".

Prawda? Prawda. Chamstwo? Chamstwo.

Napisane przez elvegirl

To akurat zależy od ogólnej wrażliwości i potrzeby akceptacji, a nie od tego, jak ona się w tej sytuacji czuje.

[Witold12]

No ale nie rozumiem, jesteście razem 8 lat to czemu w takim razie twój facet nie przepiszę na Ciebie połowy mieszkania?

Dla mnie to jest nie do pomyślenia, gdybym zdecydował się na ślub z moją dziewczyną i miał swoje mieszkanie to pierwsze co przepisałbym na nią polowe mieszkania po ślubie. Bo skoro zamierzam spędzić z drugą osobą resztę życia, kocham ją i chce aby czuła się komfortowo to dziele się z nią wszystkim - w końcu zaufanie to podstawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie dorzuca mi się do rachunków itp.'

Czy twój facet na pewno Cię kocha? W sytuacji ewentualnego rozwodu niestety ale nie masz żadnych praw do mieszkania i sądu nie będzie obchodziło to, że prywatnie zainwestowałaś kupę kasy i wysiłku w dom, niestety ale prawo mówi jasno - kupił mieszkanie przed ślubem więc jest tylko jego.

Dla ciebie to nie jest korzystna sytuacja i to jest prawdziwy powód tematu a nie jakieś głupie gadanie zazdrosnej siostry. Porozmawiaj szczerze z mężem bo tak dalej być nie powinno.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Witold12

Dla mnie to jest nie do pomyślenia, gdybym zdecydował się na ślub z moją dziewczyną i miał swoje mieszkanie to pierwsze co przepisałbym na nią polowe mieszkania po ślubie. Bo skoro zamierzam spędzić z drugą osobą resztę życia, kocham ją i chce aby czuła się komfortowo to dziele się z nią wszystkim - w końcu zaufanie to podstawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie dorzuca mi się do rachunków itp.'

A jakie znaczenie ma przepisanie połowy lokalu w kontekście reszty życia? Co to miałoby dokładnie zmienić w ich sytuacji?

[brziw]

Napisane przez Witold12

No ale nie rozumiem, jesteście razem 8 lat to czemu w takim razie twój facet nie przepiszę na Ciebie połowy mieszkania?

Dla mnie to jest nie do pomyślenia, gdybym zdecydował się na ślub z moją dziewczyną i miał swoje mieszkanie to pierwsze co przepisałbym na nią polowe mieszkania po ślubie. Bo skoro zamierzam spędzić z drugą osobą resztę życia, kocham ją i chce aby czuła się komfortowo to dziele się z nią wszystkim - w końcu zaufanie to podstawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie dorzuca mi się do rachunków itp.'

Czy twój facet na pewno Cię kocha? W sytuacji ewentualnego rozwodu niestety ale nie masz żadnych praw do mieszkania i sądu nie będzie obchodziło to, że prywatnie zainwestowałaś kupę kasy i wysiłku w dom, niestety ale prawo mówi jasno - kupił mieszkanie przed ślubem więc jest tylko jego.

Dla ciebie to nie jest korzystna sytuacja i to jest prawdziwy powód tematu a nie jakieś głupie gadanie zazdrosnej siostry. Porozmawiaj szczerze z mężem bo tak dalej być nie powinno.

To nie do końca tak. O ile nie mają intercyzy to koszty jakie poniosła, które spowodowały wzrot wartosci nieruchomosci, nie przepadają. W przypadku ewentaulnego rozowdu nalezy jej sie 50% tej podniesionej wartości.

[Witold12]

Miałaby komfort psychiczny i mogłaby śmiało mówić, że mieszkanie jest jej skoro jest jej. Skoro są małżeństwem teoretycznie do końca życia to nie rozumiem czemu jej mąż miałby trzymać mieszkanie tylko dla siebie, w końcu w małżeństwie wszystko powinno być wspólne.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

ale musi udowodnic jakie koszty poniosla bo na gebe nikt nikomu nic nie zwroci
wiec jak pan wiesiek sasiad zrobil im jakies ulepszenia w domu za gotowke bez rachunkow to takiego czegos sobie w ulepszenie wpisac nie bedzie mogla bo nie ma zadnego dowodu ze tak bylo i tak z kazda inna rzecza.
moze dochodzic zwrotu tylko udokomentowanych nakladow
czy ma wszystkie rachunki za ostatnie 8 lat?
wszystko brzmi ladnie tylko w teori w praktyce wrazie rozwodu moze zabrac swoja walizeczke i pozniej sie sadzic latami tracac kase na adwokatow itp
dlatego nie chcialabym byc w jej sytuacji i wolalabym kupic dom raty wspolnie i razem go splacac w takiej sytuacji jasne jest to ze naezy jej sie polowa splaconych rat albo polowa domu jesli bylby juz splacony
nigdy nie zrozumiem obrazania sie za powiedzenie prawdy
jej szwagierka moze wiecej jej tego nie powie ale autorka wie co sobie mysli i co najgorsze wie ze to prawda

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Witold12

Miałaby komfort psychiczny i mogłaby śmiało mówić, że mieszkanie jest jej skoro jest jej.

Nie, nie miałaby takiego komfortu. Napisała, że nie zależy jej na zostaniu współwłaścicielką domu. A samo to, że mogłaby mówić o domu, że należy do niej, to raczej słaba motywacja do użerania się z notariuszami.

Skoro są małżeństwem teoretycznie do końca życia to nie rozumiem czemu jej mąż miałby trzymać mieszkanie tylko dla siebie, w końcu w małżeństwie wszystko powinno być wspólne.

Małżeństwo w ujęciu prawnym nie jest do końca życia nawet teoretycznie, chyba że obie strony tak postanowią. Nie jest też prawdą, że w małżeństwie wszystko powinno być wspólne. Najwyżej może być jeśli obie strony tego chcą.
Poza tym on nie trzyma mieszkania tylko dla siebie, bo mieszkają tam razem.

[I am Rock]

Życie bywa nieprzewidywalne.
Była sobie para, która wybudowała sobie dom za pieniądze otrzymane od rodziców obojga stron. Jakoś szybko im się związek sypnął, rozwiedli się i... od 20 lat mieszkają w tym samym domu, jedno na parterze, drugie na piętrze, serdecznie się nienawidząc. Teoretycznie mają komfort psychiczny, bo nikt nikogo z domu nie wyrzuci, ale sytuacja raczej nie do pozazdroszczenia.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Napisane przez I am Rock

Życie bywa nieprzewidywalne.
Była sobie para, która wybudowała sobie dom za pieniądze otrzymane od rodziców obojga stron. Jakoś szybko im się związek sypnął, rozwiedli się i... od 20 lat mieszkają w tym samym domu, jedno na parterze, drugie na piętrze, serdecznie się nienawidząc. Teoretycznie mają komfort psychiczny, bo nikt nikogo z domu nie wyrzuci, ale sytuacja raczej nie do pozazdroszczenia.

Wiesz ta sytuacja jest do rozwiązania jesli jedno z nich poczuloby ochotę zakończenia tej męki
Wystarczy wnieść do sądu o zniesienie współwłasności a nastepnie sprzedaz tej nieruchomosci i podzial.kasy miedzy nich ale to musi wyjść od ktorgoś z nich .widocznie im ta sytuacja odpowiada wolą mieszkać razem i rzygać na swój widok .to nie jest zarządzenie losu tylko ich własny wybor

[faf3d67d51656f0b2bcdb9f98a45434bc3aa12e6]

Ja wiem ze nie kazdy ma mocna psychike i nie przejmuje sie gadaniem innych, bo sama czesto przezywam takie rzeczy, ale niestety wiem, ze na takie rzeczy trzeba sie uodpornic bo nie zmienimy innych ludzi..

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Mahdab]

Teksty szwagierki bardzo chamskie, ale również uważam jak wiele dziewczyn, że problem leży głębiej.
Ja nie znam osoby, która byłaby szczęśliwa z takiej sytuacji.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

Gdy ktoś znajomy rzuca uwagę że nie kupiłby więcej domu nad rzeką bo komary to nie analizujesz jego domowego budżetu i nie wytykasz komuś czy kupił to sam, z partnerem, czy tylko partner.

Szagierka zachowała się wrednie, bez kultury, chciała Ci dowalić. Uraziło ją być może że nie doceniasz jaka ona biedna zapracowana jest na swoje sale balowe.

Ani nie powinna jej obchodzić twoja i twojego męża wspólnota małżenska ani nikt jej nie zmuszał do kupna wielkiego domu który kosztował ją masę pieniędzy czy energii na ich zarobienie lub budowę. Do narzekania sobie masz takie samo prawo jak i ona.

Ale zastanów się jak zabezpieczyć twoją pozycję w tym związku, czy twoją przyszłość, dziś mąż cię szanuje i z tobą się liczy a za 10 lat może chcieć być bezwzględny (wystarczy że będziesz chciała odejść wbrew jego woli i będzie chciał cię ''ukarać'', naprawdę nie musi być już nawet kochanica czy kochanek w tle) i może mieć gdzieś że kupowałaś lodówkę, pralkę i dachówki.
Hasełko z gatunku ''nie dbasz formalnie o współwłasność'' jest słodkie, naiwne, i jeśli faktycznie tak myślisz to powinno ci dosyć zwisać co wygłasza szwagierka, skoro jesteś ponad kwestie materialne, a jak wiesz że po ewentualnym rozwodzie spokojnie sobie dasz radę i bez tego domu i tego co w niego teraz inwestujesz to już w ogóle bredzenie jakiegoś babsztyla powinno cię niespecjalnie mocno ruszać, może tyle co chwilowo wkurzyć.

Moim zdaniem zamiast się obrażać to prostuj jej rewelacje na bieżąco do niej, bo tak mąż jak i ona kupili domy ze spadku, a cała reszta to już jest wkład i twój i męża, jak u niej: jej. Jej wysiłek nie jest w niczym lepszy od twojego.
Męza to bym w to nawet specjalnie nie mieszała bo nie należę do osób które uważają, że (szczególnie po tylu latach) nie można opieprzyć kogoś z rodziny męża, ''bo to rodzina męza'' (chyba, że takie sobie wprowadzamy zasady, ale naprawdę, żadna bratowa, teściowa i inny szwagier to nie są od razu święte krowy ). Zawsze można powiedzieć ''wkurzyła mnie tym i tym, załatw to z nią do x czasu, a jak nie to sama sobie z nią to załatwię''.

A jej pretensje o to że skłócasz ją z bratem skwitowałabym że to bzdura, powtórzyłam mu tylko to co ona łaskawie wygłasza i że chyba jej się coś pomyliło bo to moja sprawa o czym rozmawiam z własnym mężem, no trudno aby ona miała udzielać ci jakiegoś pozwolenia.

[lulka19]

Hultaj dzięki. Analiza perfekcyjna

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Witold12]

Dokładnie - dzisiaj autorka dogaduje się z mężem ale co będzie za 2-3-5 lat tego nie wie nikt. W razie rozwodu autorka zostaje z niczym i sądu nie obchodzi kupno lodówki czy opłata za rachunki. Tak więc na jej miejscu poprosiłbym męża o przepisanie połowy domu albo kupno razem innego. Mąż powinien zrozumieć, że potrzebujesz komfortu psychicznego i zabezpieczenia na przyszłość, zadbaj o siebie autorko

[pancakes]

Napisane przez ruda_beksa

Moim zdaniem jest wiele sytuacji, w których dana osoba może czuć się idealnie komfortowo, ale powiedzenie niby obiektywnej "prawdy" jest wredne i może sprawić przykrość.

Do osoby w szczęśliwym związku "na kocią łapę" - "on może odejść w każdej chwili, przecież wy nawet małżeństwem nie jesteście".
Do matki adoptowanego dziecka "no ale ty go nie urodziłaś".

Prawda? Prawda. Chamstwo? Chamstwo.

Bardzo słusznie napisane.

Napisane przez Witold12

No ale nie rozumiem, jesteście razem 8 lat to czemu w takim razie twój facet nie przepiszę na Ciebie połowy mieszkania?

Wydaje mi się, że tej szwagierce absolutnie to nie zamknie buzi, bo to w ogóle nie o prawne sprawy chodzi. Wręcz jeszcze by ją sprowokowało tak w kontekście wątku (wiem, że Ty mówisz chyba tak abstrachując od szwagierki).

[EternalOblivion]

Napisane przez Witold12

No ale nie rozumiem, jesteście razem 8 lat to czemu w takim razie twój facet nie przepiszę na Ciebie połowy mieszkania?

Dla mnie to jest nie do pomyślenia, gdybym zdecydował się na ślub z moją dziewczyną i miał swoje mieszkanie to pierwsze co przepisałbym na nią polowe mieszkania po ślubie. Bo skoro zamierzam spędzić z drugą osobą resztę życia, kocham ją i chce aby czuła się komfortowo to dziele się z nią wszystkim - w końcu zaufanie to podstawa. Zwłaszcza w sytuacji, gdzie dorzuca mi się do rachunków itp.'

Czy twój facet na pewno Cię kocha? W sytuacji ewentualnego rozwodu niestety ale nie masz żadnych praw do mieszkania i sądu nie będzie obchodziło to, że prywatnie zainwestowałaś kupę kasy i wysiłku w dom, niestety ale prawo mówi jasno - kupił mieszkanie przed ślubem więc jest tylko jego.

Dla ciebie to nie jest korzystna sytuacja i to jest prawdziwy powód tematu a nie jakieś głupie gadanie zazdrosnej siostry. Porozmawiaj szczerze z mężem bo tak dalej być nie powinno.

Trzeba być skończonym idiotą, żeby zrobić coś takiego. W dobie wszechobecnych rozwodów z dużym prawdopodobieństwem jest to dobry sposób na trwałe pozbycie się części majątku. Gdybym usłyszał, że mam komukolwiek przepisać połowę swojego mieszkania, to bym to wyśmiał i kazał spadać na drzewo. I innym też to radzę zanim zostaną gołodupcami po rozwodzie.

[Candy_lips]

Nie chciałabym być z kimś, kto woli kupić dom tylko na siebie jak jestem już narzeczoną zamiast poczekać, żebyśmy kupili go razem. Ja sama gdybym dostała pieniądze lub udało mi się dużo odłożyć to nie miałabym problemu, żebyśmy razem kupili mieszkanie nawet jakby chłopak miał mniej pieniędzy. Chciałabym, by to było wspólne też prawnie lub chociaż jakaś część. To jest dla mnie ważniejsze od pieniędzy, to by było coś wspólnego. No albo jak jest możliwość, to kupić coś oddzielnie, ale też razem. Jeżeli ktoś się zabezpiecza i kupuje tylko dla siebie i w ogóle tak patrzy na moje lub Twoje to nie chciałabym być z tą osobą, mam inne podejście. No a nawet jak już tak zrobił, to powinien coś powiedzieć rodzinie, skoro mówią takie rzeczy. Oczywiście prawnie dom nie należy do żony, ale to nie oznacza, że ktoś ma prawo ją gorzej traktować. No ale oczywiście nie dla każdego ma takie znaczenie to czy mieszkanie jest też jego, więc jak tak, to nie przejmuj się tym.

[EternalOblivion]

Napisane przez Candy_lips

Nie chciałabym być z kimś, kto woli kupić dom tylko na siebie jak jestem już narzeczoną zamiast poczekać, żebyśmy kupili go razem. Ja sama gdybym dostała pieniądze lub udało mi się dużo odłożyć to nie miałabym problemu, żebyśmy razem kupili mieszkanie nawet jakby chłopak miał mniej pieniędzy. Chciałabym, by to było wspólne też prawnie lub chociaż jakaś część. To jest dla mnie ważniejsze od pieniędzy, to by było coś wspólnego. No albo jak jest możliwość, to kupić coś oddzielnie, ale też razem. Jeżeli ktoś się zabezpiecza i kupuje tylko dla siebie i w ogóle tak patrzy na moje lub Twoje to nie chciałabym być z tą osobą, mam inne podejście.

Tak, tak, wierzę. Piękne deklaracje, a później jakoś dziwnie optyka i narracja się zmienia, gdy deklarująca okazuje się osobą dużo lepiej sytuowaną w związku. A że statystycznie jest to sytuacja rzadsza, to można pięknymi słowami mydlić partnerowi i otoczeniu oczy.

[Rena]

Przeczytalam watek. Ta szwagierka jest sama w swojej willi, czy mieszka u niej jej maz? On tez musi wysluchiwac, ze nie jest u siebie? Pytac o pozwolenie skorzystania z lazienki?

Co do reszty, to jak mieszkanie/dom to wlasnosc jednej osoby w zwiazku, to nie rozumiem czemu oczekuje, by druga strona lozyla na remonty. Jak go nie stac, to niech ma "niemodna tapete".

[Candy_lips]

Napisane przez EternalOblivion

Tak, tak, wierzę. Piękne deklaracje, a później jakoś dziwnie optyka i narracja się zmienia, gdy deklarująca okazuje się osobą dużo lepiej sytuowaną w związku. A że statystycznie jest to sytuacja rzadsza, to można pięknymi słowami mydlić partnerowi i otoczeniu oczy.

W moim przypadku nie. Teraz zarabiam więcej od mojego faceta, on szuka stałej pracy, bo zmienia, pracuje na zlecenie i zarabia mniej i ja nie mam problemu, jak trzeba to płacę za wyjścia, tak jak i on płacił jak miał więcej pieniędzy. Jak zamieszkamy razem, to też patrzymy oboje na to, że będzie to wspólne i po prostu staramy się, by każdy mógł w to kiedyś pieniądze włożyć, ale nikt z nas nie chce rozliczać się co do grosza.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez EternalOblivion

Gdybym usłyszał, że mam komukolwiek przepisać połowę swojego mieszkania, to bym to wyśmiał i kazał spadać na drzewo. I innym też to radzę zanim zostaną gołodupcami po rozwodzie.

Ja tak samo. W ogóle nie rozumiem co i w jaki sposób miałoby się zmienić, gdybym połowę mojej własnej nieruchomości (w której mieszkamy) przepisała na męża. Mogłabym najwyżej sprawić, żeby ją dostał po mojej śmierci, ale w trakcie trwania związku, kiedy i tak wolno mu z niej korzystać, to nie wiem co on by musiał mieć w głowie, żeby się w ogóle domagać przepisania na niego połowy mojej własności. Od razu by mi się zapaliła czerwona lampka.

[Rena]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;84261011]Ja tak samo. W ogóle nie rozumiem co i w jaki sposób miałoby się zmienić, gdybym połowę mojej własnej nieruchomości (w której mieszkamy) przepisała na męża. Mogłabym najwyżej sprawić, żeby ją dostał po mojej śmierci, ale w trakcie trwania związku, kiedy i tak wolno mu z niej korzystać, to nie wiem co on by musiał mieć w głowie, żeby się w ogóle domagać przepisania na niego połowy mojej własności. Od razu by mi się zapaliła czerwona lampka.[/QUOTE]

Nawet jak nie zostawi testamentu, to dom dziedziczy w przypadku smierci zona i dziecko. Ustawowo. Wiec i tak zostaja. Jak maja razem dziecko, to raczej male prawdopodobienstwo, ze on to dziecko wydziedziczy ze spadku. Juz bardziej prawdopodobne jest to, ze caly dom przepisze na potomka pomijac zone. Tylko, ze poki jest dziecko jest male to i tak matka bedzie mieszkala w domu swojego dziecka.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Rena

Nawet jak nie zostawi testamentu, to dom dziedziczy w przypadku smierci zona i dziecko. Ustawowo. Wiec i tak zostaja. Jak maja razem dziecko, to raczej male prawdopodobienstwo, ze on to dziecko wydziedziczy ze spadku. Juz bardziej prawdopodobne jest to, ze caly dom przepisze na potomka pomijac zone. Tylko, ze poki jest dziecko jest male to i tak matka bedzie mieszkala w domu swojego dziecka.

Prawda, ale sprawy spadkowe bywają zagmatwane, często włączają się inne osoby i robi się kaszana. Także teoria sobie, a praktyka sobie. Dlatego prawnicy zalecają zostawianie testamentów mimo wszystko

[Karena 73]

Napisane przez Candy_lips

W moim przypadku nie.

Wy jeszcze nawet nie macie wspólnego mieszkania, o czym Ty piszesz?
Porównujesz dom do frytek w Macu?

---------- Dopisano o 12:49 ---------- Poprzedni post napisano o 12:44 ----------

Napisane przez EternalOblivion

Trzeba być skończonym idiotą, żeby zrobić coś takiego. W dobie wszechobecnych rozwodów z dużym prawdopodobieństwem jest to dobry sposób na trwałe pozbycie się części majątku. Gdybym usłyszał, że mam komukolwiek przepisać połowę swojego mieszkania, to bym to wyśmiał i kazał spadać na drzewo. I innym też to radzę zanim zostaną gołodupcami po rozwodzie.

Do tego trzeba dojrzeć i widzieć coś więcej niż słodki nosek miśka, ale to zazwyczaj przychodzi z wiekiem Choć czasem młodzi ludzie również wykazują w tym względzie raczej rozsądne podejście. Reszcie życzymy spokojnego i długiego pożycia

[Mahdab]

Ja podzielam zdanie Candy, nie każdy po rozstaniu płacze nad straconym majatkiem
Znam dwa przypadki z życia gdzie to teściowej przepisami na synowa majątek. To dopiero frajerzy
Przy czym w jednym przypadku przepisali czesc domu, chodziło o to żeby się lepiej czuła, że też coś ma i w razie czego nie została z niczym. (Normalna rodzina, mąż nie był żadna swinia czy patologia, żeby się martwił rodzice)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Candy_lips]

Napisane przez Karena 73

Wy jeszcze nawet nie macie wspólnego mieszkania, o czym Ty piszesz?
Porównujesz dom do frytek w Macu?

---------- Dopisano o 12:49 ---------- Poprzedni post napisano o 12:44 ----------



Do tego trzeba dojrzeć i widzieć coś więcej niż słodki nosek miśka, ale to zazwyczaj przychodzi z wiekiem Choć czasem młodzi ludzie również wykazują w tym względzie raczej rozsądne podejście. Reszcie życzymy spokojnego i długiego pożycia

Wiem, że to co innego, ale znam swoje podejście, a także swojego faceta. Dla mnie nieważne ile kto pieniędzy na to da, najważniejsze, by się starać, by widać było, że obojgu na tym zależy i wolę by to było wspólne i mieć komfort. No chyba, że ktoś by tylko czekał na pieniądze, a nic nie dał od siebie to nie. No ale jeżeli też stara się, jakieś pieniądze da, ale nawet mniejsze to ok. Wolałabym ze spadku kupić nawet zamiast domu 2 mieszkania i jedno już nawet mogłabym mieć swoje, a drugie z moim facetem, jakby już coś miało być tylko moje, to jedno i tak bym wolała też mieć z nim. Te swoje mogłabym wynajmować. No a nie chciałabym sytuacji, że kupuje tylko coś swojego, a nie myślę nawet o kupieniu czegoś z facetem i że on będzie czuł, że jest u siebie, a nie że jest to nasze. Uważam, że kochamy się i jemu też coś się należy, a nie że będzie musiał kombinować gdzie mieszkać gdyby coś się stało.