|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2018-02-22, 18:59 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Radzenie sobie z samotnością
Cześć, dziewczyny.
Jak radzicie sobie z samotnością? Chodzi o takie sytuacje, raczej dłuższy okres, kiedy jesteście trochę skazane same na siebie. Ja trochę wariuję i mam wrażenie, że nie potrafię czerpać przyjemności ze spędzania czasu sama ze sobą. Jeżeli kiedykolwiek miałabym być sama, bez perspektyw na zmianę tego stanu to chyba miałabym głęboką depresję. Uprzedzam pytania: nie mam już dawno lat 20, kiedy takie nastroje byłyby wytłumaczalne. Jestem raczej typem introwertyka, nie przychodzi mi łatwo zawieranie znajomości, nie mam też wokół siebie mnóstwa znajomych. Mam raczej pojedyńcze osoby, które są mi bliskie (na pierwszym miejscu oczywiście TŻ), reszta to osoby, z którymi rozmawiam od czasu do czasu i nie łączą mnie z nimi żadne bliższe relacje. Nadszedł taki dzień, że zostałam sama w domu, tż jest w delegacji, a ja nie mam specjalnie niczego do zrobienia. No właśnie, a ja usycham z tęsknoty i nie potrafię się sobą zająć. Jedyne, co potrafię zrobić to uciekać od problemu, zapychać sobie wolny czas wszystkim co możliwe (chyba już wszystkim proponowałam spotkanie...), a jak okazuje się, że muszę zostać sama ze sobą to mam ochotę się rozpłakać. Nie chce mi się czytać książki, oglądać filmu, robić rzeczy, które lubię, bo zwyczajnie nie mam na nie psychicznie siły. Jak tż jest w domu to wystarczy, że jest gdzieś w czterech ścianach, robi swoje rzeczy, a ja od razu czuję się lepiej i nagle mam mnóstwo siły na wszystko. Tż też jest typem introwertyka, więc prawie cały czas wolny spędzamy razem albo obok siebie. A bez tż czuję się jakaś strasznie samotna. Miałam do tej pory bliską przyjaciółkę, z którą gadałam w takich sytuacjach, spotykałyśmy się, ale kontakt się urwał. Tak czy inaczej to też uciekanie od problemu, a ja bym wolała problem rozwiązać. Macie tak? Macie jakiś pomysł na poradzenie sobie z tym? Wysłane z aplikacji Forum Wizaz |
2018-02-22, 22:28 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-11
Wiadomości: 93
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Mój partner kilka razy w roku wyjeżdża służbowo na tydzień, dwa, ale nie przeżywam tego tak jak Ty. Myślę nawet, że czasem fajnie na chwilę odetchnąć. A jak długo jesteście ze sobą?
Kiedy jestem sama, to odwiedzam częściej rodziców, robię gruntowne sprzątanie, jakieś ciuchowe zakupy i podejmuję aktywności, za którymi mój pan nie przepada. A poza tym spotykam się ze znajomymi, ale to robię również podczas obecności TŻ. Nie jestem introwertyczką. |
2018-02-22, 22:39 | #3 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Mój mąż jest praktycznie ciągle w rozjazdach, jeśli miałabym liczyć średnią, to przynajmniej jeden tydzień w miesiącu go nie ma. A czasami to i trzy tygodnie. Też mnie to rozbija, przed wyjazdem płaczę, bu, smutno. Ale muszę się jakoś brać w garść, bo szkoda życia. Nie wiem co ci poradzić, bo to chyba kwestia przełamania się, nawet na siłę. Najlepiej polubić bycie samą, przeznaczyć ten czas dla siebie, na swój rozwój, ale rozumiem że to trudne. Pomijam też koleżanki, bo o tym pisałaś, chociaż to duża część mojego wsparcia.
Może są rzeczy, które lubisz, za którymi TŻ nie przepada albo których nie chcesz robić przy nim? Dla mnie to np. nakładanie śmierdzących kosmetyków, które męża brzydzą (tonik p50 i lakier do paznokci ) , ćwiczenie głosu , głośne słuchanie tragicznej muzyki typu Ariana Grande i gotowanie zupy grzybowej, która mu "śmierdzi". A jak już masz tylko 1-2 dni do przyjazdu, to zacznij szykować się na jego przyjazd. To może być upieczenie czegoś fajnego, wysprzątanie domu na błysk, albo gruntowny peeling / nawilżenie i upiększenie całej siebie
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato. https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0 |
2018-02-22, 22:44 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 12 916
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Kocham naukę języków obcych, uwielbiam kino i książki, więc w sumie nie nudzę się nigdy. Lubię mieć na to wszystko czas.
W delegacji na telefonie zawsze można mieć np. duolingo albo obcojęzyczne podcasty ze Spotify, na książki można mieć Kindle, filmy można oglądać na laptopie. Poza tym trudno być samotnym gdy przez internet można w sumie całą dobę gadać np. ze znajomymi z różnych stref czasowych i zakątków świata. A jak nie ma zasięgu netu to zawsze można spędzać czas z książką czy filmem. Albo poszukać ludzi w okolicy. Zawsze ktoś się znajdzie. Także to kwestia nastawienia. Jak człowiek chce czuć się samotny to będzie samotny, jak będzie chciał znaleźć towarzystwo zawsze jakieś znajdzie o ile nie siedzi w bazie na pustyni czy na Antarktydzie. Żeby nie było- ja jestem introwertyczką i możliwe, że dzięki temu dobrze się czuję sama ze sobą. Jestem też umiarkowaną pesymistką z natury. A jednak naprawdę nie przeżywam wyjazdów i delegacji bliskich aż tak bardzo. Po prostu zagospodarowuję czas dla siebie, w nieco inny sposób niż czas spędzany z kimś.
__________________
Proszę zajrzyj do tego wątku i wypełnij ankietę: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=733894 Edytowane przez MissChievousTess Czas edycji: 2018-02-22 o 22:49 |
2018-02-22, 23:02 | #5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Dzięki za odpowiedzi, dziewczyny!
Wszystkie Wasze rady oczywiście są jakimś rozwiązaniem problemu i to nie jest tak, że ja na to nie wpadłam. U mnie raczej jest tak, że mam niechęć do robienia tych wszystkich rzeczy. Lubię czytać, oglądać filmy, lubię uczyć się czegoś nowego czy nawet poleżeć w wannie i ponakładać wszelkie kremy, maseczki itd. Tylko ja mam na to ochotę dopiero jak tż jest w pobliżu, albo nie czuję się tak strasznie sama. Jak czuję się tak, jak dzisiaj to muszę się niemal zmuszać do ruszenia ręką, bo wszystko wydaje się być bez sensu, nic mnie nie cieszy. Zazwyczaj po prostu zapycham ten czas wszystkim, co możliwe - rozmawiam ze znajomymi, znajduje sobie setki zajęć, ale ja wcale nie mam na to ochoty. W takim stanie nie mam ochoty pisać ze znajomymi o głupotach, nie mam ochoty zrobić zakupów i ugotować czegoś, nie mam ochoty wziąć książki i poczytać. Jakbym na własne życzenie dusiła się w tym swoim piekiełku. Jak byłam mała to moja babcia była sama, nigdzie nie wychodziła prawie z domu, spędzała 24h u siebie w domu z drobną przerwą, jak ktos do niej przyszedł. I zawsze tak myśląc o tym wtedy, jak dziecko, marzyłam o tym, żeby nigdy nie być w takiej sytuacji. Mojej babci to nie przeszkadzało, a ja już jako małe dziecko wiedziałam, że to by był dla mnie koszmar i pewnie w takiej sytuacji prędzej czy później bym się załamała. Później właściwie całe życie szukałam kogoś, kto będzie przez większość czasu, z kim będę mogła porozmawiać na każdy temat i zawsze uciekałam od tej samotności. Tylk teraz dorosłam i wiem, że niszczę sobie i tż życie w ten sposób, bo nie mogę uzależniać swojego szczęścia od drugiej osoby, jak bardzo bym jej nie kochała. I jak tu zacząć czerpać przyjemność z czytania książki, spędzania czasu samej, jeżeli muszę się do tego zmusić, a dzisiaj to się rozpłakałam na myśl o tej wizji:/ |
2018-02-22, 23:10 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1 761
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Może jakieś zajęcie, które wyciągnie Cię z domu i da możliwość przebywania z innymi osobami? Basen, siłownia, kurs języka (lub czegokolwiek innego)? Nie masz rodziny, którą mogłabyś odwiedzić, kiedy jesteś sama?
Nie pracujesz? |
2018-02-22, 23:18 | #7 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Jak na moje oko masz jakiś problem psychiczny. Jak pies nie jest w stanie zostać sam w domu, to się go zabiera do behawiorysty.
To nie jest normalne, żeby człowiek nie mógł funkcjonować bez towarzystwa. Niby jesteśmy istotami społecznymi, ale krótkie chwile samotności to normalna rzecz. |
2018-02-22, 23:22 | #8 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Pracuję, ale sporo czasu zdalnie. I też nie mam jakoś bardzo dużo tej pracy, nie jest tak, że bite 8h jestem zajęta.
Jeżdzę czasem do siostry, do rodziny, ale nie mam jakiejś bliskiej więzi z nimi i nie czuję, że to spełnienie moich marzeń, raczej ucieczka od samotności. Na siłownię, basen mogę pochodzić i nawet byłam dzisiaj. Tylko to też takie uciekanie. No i nie pogadam tam z nikim (nie, nie jestem osobą, która zapoznaje osoby w takich miejscach, mam trudności z nawiązywaniem kontaktów raczej). Potrzebuję chyba mieć poczucie, że jest ktoś, taki przyjaciel prawdziwy, który mnie wysłucha, zrozumie, wyjdzie czasem gdzieś. Takie poczucie wystarczy, a takim moim prawdziwym przyjacielem to chyba tylko tż :/ |
2018-02-23, 00:12 | #9 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-01
Wiadomości: 1 761
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Nie próbowałaś może zajęć takich jak np. zumba? Można tam poznać inne kobiety i nawet przy problemach z nawiązywaniem kontaktów nie jest to trudne. Edytowane przez Cytrynowy_Sorbet24 Czas edycji: 2018-02-23 o 00:16 |
|
2018-02-23, 01:14 | #10 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2017-09
Lokalizacja: Brooklyn,baby
Wiadomości: 8 823
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Autorko, ja wiem, że to trudne, ale na twoim miejscu spróbowałabym wypracować w sobie jakiś wewnętrzny spokój, zadowolenie które są niezależne od obecności innych. Bo takie uzależnienie nastroju od tego, że ktoś jest, nie jest do końca zdrowe.
__________________
Dopiero w samym środku zimy przekonałem się, że noszę w sobie niepokonane lato. https://www.youtube.com/watch?v=oHgCXhY6kZ0 |
2018-02-23, 06:27 | #11 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Mam bardzo podobny charakter. Zawsze myślałam, że jestem po prostu introwertykiem, ale w którymś momencie zrozumiałam, że u mnie chęć bycia samemu łączy się z potrzebą posiadania obok chociaż jednej bliskiej osoby. TŻ zazwyczaj spełnia tę funkcję doskonale, mogę się zamknąć w swoim świecie, ale jak wpadnie mi do głowy ochota na ploty nad talerzem obiadu to on zawsze jest obok, zawsze jest ktoś, kto mnie dobrze zna, rozumie i doradzi. Wcześniej to była po prostu bliska przyjaciółka, z którą dzieliłam mieszkanie. Podejrzewam, że gdybym musiała pomieszkać sama przez chwilę to też bym chodziła po ścianach, taki durny charakter.
My problemy delegacji rozwiązaliśmy w ten sposób, że jeździmy na nie razem Oboje pracujemy zdalnie, uwielbiamy podróżować, uwielbiamy swoje towarzystwo, więc jak jedno czy drugie dostaje maila, że leci do innego kraju to zamiast wyrywać sobie włosy z głowy i rozpaczać zaczynamy się ekscytować na nową przygodę. Na miejscu też jest przyjemniej mieć do kogo wrócić wieczorem, a czasem nawet zostać trochę dłużej w danym kraju, wypożyczyć samochód czy motor i zobaczyć jakąś jego większą część. No ale wiadomo, że zżera to mnóstwo pieniędzy i czasu, no i trzeba po pierwsze móc pracować zdalnie, a po drugie umieć się bez problemu przestawić na pracę o dziwnych godzinach, jeżeli akurat są to dalsze delegacje. No ale to tak z mojego doświadczenia, mimo wszystko uważam, że lepiej ten problem przepracować niż go zagłuszać. Wiem, że u mnie zadziałałoby znalezienie sobie przyjaciółki czy przyjaciół na miejscu, którzy "wpadliby" na miejsce TŻ, no ale znowu jest to jakaś forma zagłuszania problemu + bardzo ciężko jest mi zawierać nowe znajomości, więc to by trwało i trwało, a przy nowych ludziach i tak nigdy nie poczułabym się tak swobodnie jak przy partnerze czy przyjaciółce. Jeżeli nie chcesz "zagłuszać" problemu w formie wspólnych wyjazdów czy odnowienia kontaktów z przyjaciółką to psycholog to chyba jedyne rozwiązanie, pod warunkiem, że faktycznie jest to kwestia jakichś "zaburzeń", a nie po prostu charakteru. Trzymam kciuki w każdym razie i będę śledzić wątek, mi też na pewno przydadzą się porady Edytowane przez amillia Czas edycji: 2018-02-23 o 06:28 |
2018-02-23, 09:46 | #12 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-09
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 488
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Może jednak jakaś pogadanka z psychologiem? Taką zależność emocjonalną naprawdę lepiej przepracować, to może się stać męczące, jak będziesz próbowała chodzić za TŻ wszędzie.
W sumie mam podobną sytuację, bo pracuję zdalnie i mam kontakt głównie z moim psem i mężem, jak akurat nie jest na wyjeździe (ten drugi). Ale ja naprawdę muszę być introwertykiem (Ty moim zdaniem nie jesteś, raczej jesteś nieśmiała w kontaktach społecznych, ale ich potrzebujesz), bo kompletnie mi to nie przeszkadza. Inna kwestia to, że ja naprawdę dużo pracuję. Więc się ciszę, jak mam wolną chwilę, żeby się wyspać, posprzątać czy poczytać książkę. Może po prostu masz problem z nudą? Jak się człowiek nudzi, to wymyśla problemy. Mało kto myśli o samotności, jak nie ma czasu się podrapać po tylnej części ciała. A jak nie, to polecam psa przylepę, nie opuści Cię nawet na chwilę. |
2018-02-23, 15:19 | #13 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
@Cytrynowy_Sorbet24
próbowałam zajęć, chodzę czasem na spinning, ale ja chyba jestem jakaś inna, ale nie potrafię tak po prostu zagadać do kogoś, a jak już ktoś do mnie zagada, to raczej nerowowo coś odpowiadam (tak, jestem nieśmiała...). Chciałabym właśnie czuć się spokojnie, dobrze, przebywając sama, ale nie potrafię... Dzisiaj tż wraca i jestem zajęta więc jakoś to leci. No ale to też problem, bo nie cieszę się teraz z czasu ze sobą, tylko robię to wszystko, bo tż wraca... Jakbym sama dla siebie nie była ważna, zawsze wszystko robię dla kogoś... A nawet jeżeli coś jest dla mnie to i tak oczekuję, że ktoś będzie ze mnie dumny, pochwali mnie itp. @amillia Dobrze wiedzieć, że masz podobnie, miałam już wrażenie, że tylko ja jakaś "zepsuta" jestem Jak mieszkałam ze współlokatorką to też było super, dla mnie wystarczy, że jest ktoś w domu. Może się do mnie nie odzywać, ale byleby był ktoś. Takie siedzenie w domu ze świadomością, że żadna żywa istota się tutaj nie pojawi jest dobijające. Źle mi jak wracam do domu i widzę, że światła są pogaszone, nigdzie nie słychać nikogo. Chciałabym kota, ale często wyjeżdżamy, nie ma nas w domu i wtedy trochę nie ma co zrobić ze zwierzakiem. Kiedyś jak będziemy mieć bardziej stacjonarny tryb życia to pewnie pomyślimy o kocie. Tak czy inaczej to tylko zapchanie dziury, a nie rozwiązanie problemu. O wyjazdach w delegacje z tż już myślałam, ale nie chcę się narzucać jednak |
2018-02-23, 17:11 | #14 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Cytat:
Akurat w przyszłym miesiącu też mnie czeka sytuacja, gdzie akurat nie mogę się zabrać z moim partnerem i wiem, że tryskać radością wtedy nie będę. Nie chodzi o to, że nie mam hobby czy nie umiem spędzać sama czasu, no spędzam go sama bo co mam zrobić jak go nie ma, ale jednak humor mam zepsuty i po prostu źle się czuję sama w ciemnym domu A znowu aż tylu znajomych nie mam, żeby codziennie popołudniami z nimi siedzieć. Pisałaś coś o dawnej przyjaciółce, nie myślałaś o odnowieniu kontaktu, skoro z nią się dobrze dogadywałaś? |
||
2018-02-23, 18:18 | #15 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Nie mam pojęcia skąd mam tych znajomych, których już mam, musieli być bardzo cierpliwi TŻ jest osobą należącą raczej do tych, co ciągle narzekają na brak czasu dla siebie. Jakbym jeszcze zaproponowała, że pojedziemy razem w delegację to już w ogóle zabrałabym tż cały czas wolny beze mnie... Lubimy w domu spędzać czas razem, spędzamy go razem bardzo dużo, możemy pogadać ze sobą o wszystkim i jesteśmy swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jak myślę sobie, że mam wyjść ze znajomymi, ale w tym czasie tż będzie w domu i moglibyśmy spędzić czas razem... to muszę się prawie zmuszać żeby wyjść. Znasz to? Cytat:
Może powinnyśmy w takich sytuacjach przełamać się i "zmusić" do robienia tych wszystkich rzeczy - hobby, czytanie, filmy, cokolwiek. Może po jakimś czasie nie będzie tak strasznie. Tym bardziej, że to wyjątkowa sytuacja. Strach pomyśleć co by było jakbyśmy miały być singlami... Przyjaciółka całkiem niedawno przestała się odzywać. Miałyśmy drobną kłótnię, zbiegło się to z jakimś kiepskim okresem w życiu i przestała się odzywać. Próbowałam wyciągnąć rękę, pogodzić się, ale zero kontaktu. Też dziwne, bo nigdy takiej sytuacji nie miałam... Ale to nie tylko ze mną kontakt się urwał. |
||
2018-02-24, 00:44 | #16 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 564
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Potem mieszkałam z tż i tak samo, nie mogłam się odnaleźć będąc sama, więc doskonale znam to uczucie. Wyleczyło mnie dopiero to, że zamieszkałam sama, po rozstaniu. Na początku było strasznie ciężko się przyzwyczaić, ale potem... no właśnie, kwestia przyzwyczajenia. Teraz mieszkam z przyjaciółką, i kompletnie nie mam problemu z tym, że wyjeżdża czasem na weekend. Potrafię się na wszystkim skupić itd. Do czego zmierzam - można to przepracować. Niekoniecznie wyprowadzką do samotnego mieszkania, ale w Twoim wypadku może terapeuta, jakieś ćwiczenia? |
|
2018-02-24, 10:51 | #17 | ||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Zmierzam w każdym razie do tego, że da się to załatwić tak, żeby nie odbierać Twojemu tżtowi czasu dla siebie, a jednocześnie być obok niego. Z tym że jeśli chcesz sobie poradzić ze swoim problemem to oczywiście nie jest to żadne rozwiązanie, tylko unikanie sytuacji, które źle na Ciebie działają, co pewnie nie jest znowu zbyt zdrowe. Cytat:
Cytat:
[Zaczynam w ogóle się teraz zamartwiać, że zwariowałam w którymś momencie, założyłam multikonto i nieświadomie dyskutuję sama ze sobą ] Skoro próbowałaś wyciągać rękę to faktycznie nie ma co dalej naciskać. Ja jeszcze nie wyciągnęłam, bo mi duma nie pozwala, na razie się trzymam stanowiska, że jak ona się fochnęła to ona powinna się odezwać pierwsza i tym sposobem straciłam główne wsparcie w trakcie wyjazdów tżta Cytat:
Jak mam takie sytuacje, że faktycznie no nie ma zmiłuj muszę spędzić ten tydzień sama w domu to mi jakoś tam pomaga kilka rzeczy: - zaczęcie wciągającego serialu. Z początku oglądam oczywiście przygnębiona i apatyczna, ale jak się akcja rozwinie to zaczynam się nawet dobrze bawić i zapominam o złym nastroju przynajmniej na jakiś czas. Z książką czasem działa, ale dużo gorzej, chyba pomaga mi słuchanie innych ludzi na ekranie, a cisza mnie przygnębia, - czasem mama do mnie przyjeżdża Mamy bardzo dobry kontakt ze sobą i lubimy swoje towarzystwo, wtedy oczywiście mi mija cały zły nastrój, bo mam z kim ugotować kolację czy obejrzeć film wieczorem, no ale logistycznie to jest rzadko możliwe, bo mieszka stosunkowo daleko, - mam kota i bez niego pewnie bym zwariowała, bardzo pomaga posiadanie zwierzęcia, którym trzeba się zająć, które szuka Twojego towarzystwa i które przynosi zabawki i nalega na wspólne spędzanie czasu. Jak do niego mówię to też jakoś mniej samotnie się robi, no i wtuli się w nocy i zawsze jest to uczucie, że jakaś żywa istota leży obok. Pisałaś, że nie macie czasu na zwierzę i oczywiście wy znacie swój grafik najlepiej, ale tak jak pisałam my też jesteśmy wiecznie w rozjazdach, a kot ma się dobrze Nasi znajomi lubią z nim przebywać, zresztą wzajemnie, czasem go zabierają do siebie, czasem wpadają po prostu wieczorami i rankami go nakarmić i z nim posiedzieć, czasem go oddajemy do sprawdzonego hotelu dla zwierząt. Byłego kota mogliśmy zabierać na wspólne wyjazdy, bo kochał jazdę samochodem i spacery na smyczy, nie przeszkadzała mu też częsta zmiana środowiska, ten obecny jest domatorem, ale do mieszkania znajomych i hoteliku się przyzwyczaił i wraca zawsze zadowolony. |
||||
2018-02-24, 13:00 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 224
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Ja mialam bardzo podobnie jak autorka. Jak faceta nie bylo w domu to nie moglam sobie znaleźć miejsca i nie mialam mocy do robienia czegokolwiek :ściana: zgubne to jest, bo w momencie jak mnie zostawil to czulam, ze mi sie swiat zawalil bo nie umiem bez niego nic. Masakra ze mna byla. Teraz sie ucze zyc sama i w następnym zwiazku ( o ile taki będzie ) bede starala sie miec zycie i dzialac też poza nim
Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka |
2018-02-25, 20:42 | #19 | ||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Na delegacje to raczej by nie chciała, żebym z nią jeździła, bo mamy trochę inny stosunek do pracy. Ja raczej traktuję pracę jako dodatek do swojego życia, jak nie ta to inna. Tż ma stosunek do pracy w rodzaju "w pracy jestem w pracy i nie myślę o niczym innym". To też mnie denerwuje, ale to temat na inną rozmowę Fajnie, że możesz jeździć ze swoim tż na te delegacje. Nawet posiedziec i poczytać książkę obok to i tak fajnie. A poza tym zawsze poza domem (dla mnie akurat to plus, lubię wyjeżdżać chyba wszędzie). Cytat:
Cytat:
Cytat:
Dobrze wiedzieć, że z kotem da radę jakoś w ten sposób. U nas pewnie też ktos na jakiś czas się by nim zajął. Ja ostatnio byłam bliska przygarnięciu jednego, bo był na ulicy, taki ładny, widać było, że bezdomny... Ale napisałam do tż, a tż twierdzi, że kiedyś tak, ale jeszcze nie teraz. Że teraz to często nas nie ma, że mamy skórzaną kanapę, która zamieniła by się w drapak itd... No ale może kiedyś namówię na kota Tzn, kiedyś na pewno Tymczasem tż jest już w domu, jestem przeszczęśliwa, ale i tak wiem, że muszę się z problem uporać. Twój tż ma świadomość Twojego "rzepa"? Nie "wygania" Cię czasem z domu? |
||||
2018-02-25, 23:16 | #20 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2015-04
Wiadomości: 182
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
---------- Dopisano o 00:16 ---------- Poprzedni post napisano o 00:10 ---------- Cytat:
|
||
2018-02-28, 03:54 | #21 | ||||
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Cytat:
Cytat:
Trochę zazdroszczę znajomym, którzy jeżdżą sami na urlopy, a trochę ciężko mi to ogarnąć umysłem. Znam taką parę, która notorycznie jeździ osobno, bo lubią inny rodzaj wypoczynku. On z kamerą do Tokio, a ona na plażę w Darłówku. Za rok ona do resortu w Chorwacji, a on z aparatem do Berlina. Bardzo bym chciała umieć sama siebie zabawić do stopnia w którym taki wyjazd byłby dla mnie faktycznym wypoczynkiem, a nie udręką, ale wiem, że to mi się raczej nigdy nie uda. Nie mówiąc już o tym, że taka forma związku byłaby dla mnie nie do przyjęcia. Lubię się dzielić z tż doświadczeniami, przeżywać wspólnie fajne momenty w życiu, co mi po ładnym zachodzie słońca nad Adriatykiem jak siedzę na plaży sama jak palec i zastanawiam się, co tż teraz robi i jak sobie radzi. Cytat:
Cytat:
Z tym że on sam jest samotnikiem i nie potrzebuje w swoim życiu innych ludzi za bardzo. Ale to na innej zasadzie bardziej, beze mnie obok też się czuje dobrze, bo po prostu lubi swoje towarzystwo. Do znajomych też bez problemu wyjdzie jak go zapraszają, tylko sam raczej nie inicjuje spotkań, bo "nie widzi takiej potrzeby", chyba że akurat ma coś konkretnego do omówienia z kimś. A jak to jest u Was? Edytowane przez amillia Czas edycji: 2018-02-28 o 04:14 |
||||
2018-03-24, 16:56 | #22 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 16
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
@amillia - wysłałam do Ciebię odpowiedź na priv, ale nie wiem czy doszła, bo nic mi się nie wyświetla w wysłanych
|
2018-03-25, 01:13 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 9 017
|
Dot.: Radzenie sobie z samotnością
Rozumiem tęsknotę za facetem, wiadomo że jak mieszkacie razem i wyjedzie to jest Ci ciężko. Jednak niepokojące jest to, że bardzo boisz się, że nie będziesz miała z kim porozmawiać i nie umiesz funkcjonować sama. Moim zdaniem warto pójść do psychologa, tutaj przyczyna może być w dzieciństwie jak obserwowałaś babcię i bałaś się, że u Ciebie będzie tak jak u niej. Ja też jestem nieśmiała, ale jest lepiej niż kiedyś. Łatwiej rozmawia się mi niż kiedyś z kimś kogo nie znam. Może te relacje u mnie tworzą się wolniej, ale jest lepiej. To jakoś samo wyszło. Mam przyjaciółkę i parę koleżanek. Ja akurat nie mam problemu, by spotkać się z przyjaciółką nawet jakby mój facet miał czas. Dla obojga znajduje czas, bo oboje są ważni. Ciężko by mi było tak samo, gdybym nie mogła spotkać się z przyjaciółką. Tak samo mam z koleżankami. Koleżanki nie są dla mnie zastępczo, jak nie ma faceta obok, też są ważne i lubię się z nimi spotkać. Rozumiem jednak, że ktoś ma inaczej, ale to się wyczuwa i czasem bywa niemiłe jak np widziałam, że koleżanka spotyka się ze mną tylko jak chłopak nie może i widać, że ta relacja nie jest dla niej ważna. Dla mnie każda relacja jest ważna i nie spotykam się, bo ktoś inny nie może, ale dlatego, że chcę. Oczywiście nie mówię, że robisz źle, ale chcę Ci pokazać jak mogą odebrać to inni. Najpierw trzeba zaakceptować też chwile, gdy jest się samej, potem zastanowić się czy inni oprócz faceta są potrzebni w życiu, ale moim zdaniem zazwyczaj tak, bo relacja z facetem a przyjaciółką to różne sprawy. Z przyjaciółką pogadasz o innych sprawach niż z facetem i to też piękne, bo jeżeli to prawdziwa przyjaźń to i Ty jak i ona możecie na siebie liczyć. Do tego jak nie ma się znajomych a ma faceta, to można oczekiwać zbyt wiele czasu spędzanego razem, dla faceta może to być męczące jak ma swoje zajęcia. No a tak jesteście razem, ale umiecie też spędzić czas osobno.
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 11:58.