Nie wiem co mam robić ze szkołą

[sweetiesweetie]

Proszę Was o jakąś poradę bo nie wiem co mam robić. Jestem w 1 klasie liceum na biol-chemie. Przyszłam do tej szkoły z osiedlowego gimnazjum, gdzie poziom może nie był tragiczny, ale niektóre lekcje były prowadzone bardziej poważnie, a inne mniej. Przez to nie bardzo wiedziałam w czym jestem dobra a w czym nie, no i miałam problem z wyborem liceum. Zawsze dobrze radziłam sobie z przedmiotów humanistycznych, a im bardziej przedmiot był ścisły tym gorzej, ale oceny ze wszystkiego miałam dobre. Przeczytałam trochę o problemach humanistów z pracą itd więc postanowiłam spróbować z czymś "pewniejszym" i jako mniejsze zło wybrałam ten biol-chem. No i mam kłopot z chemią- kompletnie nic nie umiem, oceny mam beznadziejne raczej, nie radzę sobie totalnie pomimo korków, miliona dodatkowych podręczników, żeby zrozumieć nowy temat potrzebuję 2 godzin powolnego wyjaśniania. Jedna sprawa, że nauczycielka strasznie nam miesza jak tłumaczy i przyznaje to wiele osób obeznanych w temacie, no ale inni sobie radzą mimo wszystko - a ja się zawiesiłam i koniec. Biologię byłabym w stanie spokojnie ogarnąć, tylko że przez tę chemię brakuje mi czasu. Jedyne z czego sobie dość dobrze radzę to polski, historia, jakieś woki, takie rzeczy. Jestem osobą bardzo leniwą, kiedy się zmotywuję to jestem w stanie się pouczyć w domu, ale ta motywacja szybko przychodzi i szybko odchodzi- nie potrafię pracować tak systematycznie jak wszyscy radzą, chociaż no staram się. I teraz mam pytanie, co myślicie o mojej sytuacji, co powinnam robić ? Na obecną chwilę nie sądzę, żebym zdawała maturę z tej chemii, ale z biologii bym chciała raczej. Nie wiem na jakie studia chcę iść, myślałam o psychologii, coś w tym kierunku, ale nie wiem dokładnie. Idealną klasą byłby dla mnie profil biologia-polski, ale takie są teraz głównie w tych nowych 1 klasach :/ Nie wiem czy przenosić się do jakiejś humanistycznej klasy i uczyć się tego co mi idzie dobrze i co potrafię ogarnąć czy siedzieć w tym biol-chemie (od nowego roku mamy mieć nową babkę z chemii więc może będzie lepiej tłumaczyć?) ? Czy może w ogóle lepiej by było jakbym np. zmieniła szkołę na LO bliżej mnie, które ma trochę niższy poziom i iść na biol-chem tam ? Zaoszczędziłabym wtedy trochę czasu na dojazdy i chodziłabym cały rok na 1 zmianę, przez co miałabym więcej czasu na naukę niż teraz (przez większość dni miałam na popołudnie teraz). Proszę o jakąś radę, nie wiem, bo mam straszny zamęt w głowie i już nie wiem co o tym myśleć ...

[gretally]

Witaj
Przebrnęłam przez Twój cały post co nie było łatwe i dochodzę do wniosku, że chyba nie jesteś umysłem ścisłym tak jak napisałaś wyżej. A skąd zainteresowanie psychologią ?
Odpowiadając na Twoje pytania wydaje mi się, że jeżeli nie masz problemu z uczeniem się 2-zmianowym to powinnaś tylko zmienić profil na humanistyczny. Może w tym lepiej byś się czuła, choć nie napisałaś nic o swoich zainteresowaniach.
Jeżeli nie to zmień szkołę na tą którą masz bliżej.
Nie wydaje mi się że powinnaś zostać na biol-chemie skoro z chemii jak widać nie radzisz sobie wcale. Zmiana szkoły tu nic nie pomoże, iż materiał na maturę obowiązuje ten sam Poza tym Twoja nauczycielka tłumaczy Wam na lekcjach ?

Z drugiej strony zastanów się co lubisz robić, bo przedmioty, które tylko idą Ci dobrze nie muszą być Twoją pasją.

A co doradzają Ci rodzice i znajomi ?

[201605300922]

Napisane przez sweetiesweetie

Proszę Was o jakąś poradę bo nie wiem co mam robić. Jestem w 1 klasie liceum na biol-chemie. Przyszłam do tej szkoły z osiedlowego gimnazjum, gdzie poziom może nie był tragiczny, ale niektóre lekcje były prowadzone bardziej poważnie, a inne mniej. Przez to nie bardzo wiedziałam w czym jestem dobra a w czym nie, no i miałam problem z wyborem liceum. Zawsze dobrze radziłam sobie z przedmiotów humanistycznych, a im bardziej przedmiot był ścisły tym gorzej, ale oceny ze wszystkiego miałam dobre. Przeczytałam trochę o problemach humanistów z pracą itd więc postanowiłam spróbować z czymś "pewniejszym" i jako mniejsze zło wybrałam ten biol-chem. No i mam kłopot z chemią- kompletnie nic nie umiem, oceny mam beznadziejne raczej, nie radzę sobie totalnie pomimo korków, miliona dodatkowych podręczników, żeby zrozumieć nowy temat potrzebuję 2 godzin powolnego wyjaśniania. Jedna sprawa, że nauczycielka strasznie nam miesza jak tłumaczy i przyznaje to wiele osób obeznanych w temacie, no ale inni sobie radzą mimo wszystko - a ja się zawiesiłam i koniec. Biologię byłabym w stanie spokojnie ogarnąć, tylko że przez tę chemię brakuje mi czasu. Jedyne z czego sobie dość dobrze radzę to polski, historia, jakieś woki, takie rzeczy. Jestem osobą bardzo leniwą, kiedy się zmotywuję to jestem w stanie się pouczyć w domu, ale ta motywacja szybko przychodzi i szybko odchodzi- nie potrafię pracować tak systematycznie jak wszyscy radzą, chociaż no staram się. I teraz mam pytanie, co myślicie o mojej sytuacji, co powinnam robić ? Na obecną chwilę nie sądzę, żebym zdawała maturę z tej chemii, ale z biologii bym chciała raczej. Nie wiem na jakie studia chcę iść, myślałam o psychologii, coś w tym kierunku, ale nie wiem dokładnie. Idealną klasą byłby dla mnie profil biologia-polski, ale takie są teraz głównie w tych nowych 1 klasach :/ Nie wiem czy przenosić się do jakiejś humanistycznej klasy i uczyć się tego co mi idzie dobrze i co potrafię ogarnąć czy siedzieć w tym biol-chemie (od nowego roku mamy mieć nową babkę z chemii więc może będzie lepiej tłumaczyć?) ? Czy może w ogóle lepiej by było jakbym np. zmieniła szkołę na LO bliżej mnie, które ma trochę niższy poziom i iść na biol-chem tam ? Zaoszczędziłabym wtedy trochę czasu na dojazdy i chodziłabym cały rok na 1 zmianę, przez co miałabym więcej czasu na naukę niż teraz (przez większość dni miałam na popołudnie teraz). Proszę o jakąś radę, nie wiem, bo mam straszny zamęt w głowie i już nie wiem co o tym myśleć ...

Absolutnie nie zmieniaj klasy, jeśli ogarniasz biologię i jest nadzieja, że zmienią Wam nauczycielkę chemii. Ja na Twoim miejscu nie zmieniałabym szkoły, bo nie masz żadnej gwarancji, że tam będzie lepiej/łatwiej. Moja koleżanka przeniosła się z mojego LO (najlepszego w okolicy) do dobrego, ale słabszego, zmieniła przy tym profil z biol-chem-fizu na humana. Spotkałam ją wczoraj i sama powiedziała, że sobie pluje w brodę, bo po studiach humanistycznych jest ciężko z pracą, że mogła zostać u nas.
Ja także miałam koszmarną babę z chemii, głupia jak but niestety (na najprostsze pytania, typu czemu w wodzie kąt między wiązaniami jest nietypowy jak dla hybrydyzacji sp3 odpowiadała ,,taka się urodziła ta woda, Nadis nie wkurzaj mnie". Nam jej niestety nie zmienili, była naszą wychowawczynią, nie mniej koszmarną. Ja przestałam jej słuchać, odkąd poszłam na korki. Na lekcjach rysowałam w zeszytach, ewentualnie czytałam swoje notatki z korków. Dzięki temu nie miałam mieszanki w głowie, bo kobita też nam podawała na wszystko trudniejsze sposoby (w termochemii choćby, zamiast wszystko robić z prawa Hessa, ona nam jakieś ciągi, grafy termochemiczne rysowała O.o ,,bo tak jest w podręczniku"). Tak samo redoksy nam po chiński tłumaczyła, suma summarum większość mojej klasy redoxy nauczyła się robić w tygodniu przed maturą.
Skoro mimo korków nie idzie Ci za dobrze, może problem tkwi w korepetytorce?
Co do motywacji - ustal sobie konkretne godziny, w których się uczysz. Np. wracasz ze szkoły o 16, do 17.30 odpoczywasz, jesz obiad, siedzisz na Wizażu, a po tej godzinie siadasz do nauki. Co godzinę krótka przerwa, byleby nie na kompter, bo Cię zassie wiem z autopsji.

[sweetiesweetie]

gretally, Nadis dziękuję za odpowiedzi ;*
Cóż, moi znajomi w większości mają o swojej przyszłości podobne pojęcie co ja, czyli żadne. A moi rodzice uważają, że wybór studiów (tak samo jak wcześniej wybór gimnazjum i liceum) to jest moja sprawa i nie zamierzają się wtrącać.
Na korkach ogarniam chemię, jak już załapię o co chodzi tak generalnie, to jakieś zadania idą mi bardzo szybko, po prostu tłumaczy mi to tam kobieta inaczej niż w szkole, a na lekcjach to wszystko mi się miesza i na koniec nie wiem już nic.
Zależy mi na tej biologii, bo jestem się w stanie jej nauczyć i tak myślę, że coś z tego mogłoby być (tylko nie bardzo wiem co to jest to COŚ ).
Ta psychologia to tak hmm, ogólnie mówię bo sprecyzowanych planów nie mam, od bardzo dawna obracam się w towarzystwie takich dość, hmm specyficznych ludzi i takie tematy były mi dość bliskie, no i wydaje mi się to takie interesujące (chociaż równie interesujące wydaje mi się bycie kosmonautą, snajperem i konstruktorem bomb atomowych ... ).
Niemal wszystkie osoby, z którymi w klasie się przyjaźnię od początku roku mówią, że woleliby zmienić szkołę, więc na mnie też to zastanawianie się przeszło trochę. 1 klasa zaraz się skończy, a ja w ogóle nie widzę mojej przyszłości, nie mam żadnej wizji, myślę o sobie za 2 lata i widzę po prostu ciemną plamę.

[AnMra]

Wykluczyłabym przenoszenie się do słabszej szkoły - rozleniwisz się, a w konsekwencji gorzej przygotujesz do matury. Bo jeśli dobrze zrozumiałam, problem tkwi w samej chemii, a nie, np. w tym że nauczyciele za dużo wymagają z różnych przedmiotów. Program nauczania wszędzie jest taki sam i ta chemia w słabszym liceum wcale nie będzie łatwiejsza.
Odnośnie przenoszenia się na humana - ciężko jest mi cokolwiek doradzić, bo Ty znasz siebie najlepiej . Ale weź pod uwagę też fakt, że być może inaczej podchodziłabyś do przedmiotów humanistycznych, gdyby były rozszerzone. Zależy, ile w Twojej szkole wymagają od uczniów na podstawie. U mnie na przykład to, co muszę umieć na historię to nic w porównaniu z tym, ile mają do wkucia humany.

[Zminka]

Napisane przez Nadis

Absolutnie nie zmieniaj klasy, jeśli ogarniasz biologię i jest nadzieja, że zmienią Wam nauczycielkę chemii. Ja na Twoim miejscu nie zmieniałabym szkoły, bo nie masz żadnej gwarancji, że tam będzie lepiej/łatwiej. Moja koleżanka przeniosła się z mojego LO (najlepszego w okolicy) do dobrego, ale słabszego, zmieniła przy tym profil z biol-chem-fizu na humana. Spotkałam ją wczoraj i sama powiedziała, że sobie pluje w brodę, bo po studiach humanistycznych jest ciężko z pracą, że mogła zostać u nas.

To, że ktoś idzie na profil humanistyczny w LO, nie znaczy, że MUSI iść na studia o takim kierunku! Czemu wszyscy tak uogólniacie? To wszystko zależy od tego, co będziecie zdawać na maturze i co Wam się wymarzy studiować.