Studia a praca w zawodzie?

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Szczerze mowiac nie wiem dlaczego studiowanie finansow jest bez sensu? Bo? Mozna sie tego nauczyc w pracy? Jasne, tylko ze czlowiek nauczy sie tylko obslugi oprogramowania i wklepywania danych w komputer. Jako-takiej wiedzy o finansach nie posiadzie. I tak mozna powiedziec o wielu kierunkach.

[myphilosophy25]

Napisane przez Yuri22

Bo pojęcie "informatyk" też się trochę rozwarstwiło na przestrzeni lat. Informatykiem będzie facet po 3 letnich studiach w WSHTiP w Pułtusku (cokolwiek to znaczy) ogarniający raptem 5 komputerów w Urzędzie Gminy w Podkowie Leśnej (takich jest chyba najwięcej) i informatykiem będzie gość po Politechnice Warszawskiej ogarniający bazy danych w np. General Electric. I to i to informatyk, tylko że jakby zakres obowiązków, odpowiedzialność i zarobki trochę inne.

Ja uważam, że zapotrzebowanie jest na programistów, z tym że określenie - informatyk jest zbyt ogólne, bo już technik informatyk bez umiejętności programowania w większości przypadków nie znajdzie pracy. Ludzie po kierunkach: Informatyka, Automatyka, Elektronika na pracę nie narzekają, oczywiście mówię tu o osobach, które nauczyły się jako tako w czasie studiów programować. Ale tak naprawdę nie ważne jaką uczelnie czy kierunek się kończy, bo liczą się jedynie rzeczywiste umiejętności. Mam kilka znajomych, którzy po studiach budowlanych pracują jako programiści(nauczyli się sami), bo nie mogli znaleźć pracy w swoim zawodzie bądź stwierdzili że taka praca nie jest dla nich. Znam też nastolatka po liceum, który pracuje jako programista i zarabia 3 tyś na rękę, programowania nauczył się sam.

A tak jeszcze na marginesie, może trochę przesadziłam jeśli chodzi o Finanse i rachunkowość, bo po tym też znam ludzi którzy znaleźli dość szybko prace, ale nie wiem jak sytuacje dokładnie wygląda.

[Filifjonka]

Napisane przez SpiritX

Absolutnie nieprawda, mit powtarzany od kilku lat Kiedyś kieeeedyś tak było, jak był nauczyciel 1 stopnia,2 stopnia itp (nie pamietam jak to się dokładnie nazywało) i jak sobie pracował x lat w zawodzie i był na poziomie np 2 stopnia a potem miał przerwę to po przerwie znowu był 1 stopnia czyli był tańszy teraz stażysta i kontraktowy też są tańsi, więc mają wieksze szanse na zatrudnienie ale raz nabyty stopień awansu zostaje po studiach można znaleź pracę w zawodzie nawet po 20 latach i wciąż "jest" się nauczycielem.



Poczytaj kartę nauczyciela i najnowsze rozporządzenia o kwalifikacjach, nie wierz w mity

Polecam wolontariat, same praktyki to za mało. Plus jakieś kursy wprowadzające w nowinki nauczycielskie bo jeżeli metodyk był kiepski na studiach to nie ma się czym zabłysnąć na rozmwie, a w podstawówce to metodyka liczy się bardziej niż wiedza "polonistyczna".

Wierzyłam, bo powiedzieli mi to nauczyciele, którzy są aktywni zawodowo O wolontariacie też myślałam, tylko praktyki muszę zrobić, bo potrzebne mi to do zaliczenia semestru.
Na szczęście miałam na licencjacie nie tylko tego jednego metodyka, pozostałe babki są świetne i naprawdę wiele nauczyły, a jedna z nich uczy mnie teraz na magisterskich.
Zobaczę jak to będzie, w przyszłym tygodniu ruszam w teren

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Niestety jest masa kierunków, po których ciężko o pracę. Zazwyczaj sam papier nie wystarczy, trzeba mieć porobione kursy, itp. Znam jednak osoby które udzielały się dodatkowo w różnych organizacjach, itp., a mimo to pracują w sieciówkach. Ba, znam nawet mega utalentowanego faceta po Politechnice (Mechanika i Budowa Maszyn + Materiałoznawstwo), który pracę ma po znajomości (w firmach oferowali mu śmieszne stawki, wolą zatrudnić kogoś z papierem, kto prześlizgnął się na studiach, ale chce tylko 2k, niż kogoś kto jest dobry i zna swoją wartość).
Ja akurat pracuję w zawodzie, szukanie pracy to mocne słowa w moim wypadku :P Wrzucam ofertę, następnego dnia mam kilka propozycji pracy. Wybrałam 3 (z 15 około), sprawdziłam i wybrałam jedną z nich. Z racji przeprowadzki od wrzucenia ogłoszenia do rozpoczęcia pracy minął niecały miesiąc. Tyko ja byłam elastyczna pod względem miejsca zamieszkania - nie szukałam "na miejscu" - wiele osób nie ma takiej możliwości, albo zwyczajnie nie chce ruszyć tyłka.
Czego nauczyły mnie studia? Wielu bezużytecznych rzeczy, ale bez dyplomu nie mogłabym podjąć tej pracy - nie tylko ze względu na brak uprawnień, ale również przez brak fundamentalnej wiedzy.

[nowanita]

Ja uważam, że studia to nie tylko późniejsza praca w zawodzie. Studia mają przede wszystkim poszerzać horyzonty, a jak chociaż torchę angażuje się w studia, to potrafią naprawdę kilka ciekawych rzeczy i umiejętności nauczyć. Jesli nie przydadzą Ci się w pracy w zawodzie, to przydadzą Ci się w innej pracy więcej optymizmu

[_ema_]

Napisane przez nowanita

Ja uważam, że studia to nie tylko późniejsza praca w zawodzie. Studia mają przede wszystkim poszerzać horyzonty, a jak chociaż torchę angażuje się w studia, to potrafią naprawdę kilka ciekawych rzeczy i umiejętności nauczyć. Jesli nie przydadzą Ci się w pracy w zawodzie, to przydadzą Ci się w innej pracy więcej optymizmu

To jest oczywiście dobre myślenie, studia tak czy siak wiele nam dają - ja zdobyłam podczas swojej nauki mnóstwo umiejętności i doświadczenia, które tak czy inaczej zaowocowały w przyszłości. Zatem jeśli ktoś pomylił się, skończył niewłaściwy kierunek, nie czuje go to nie ma co rozpaczać - coś tam zawsze zdobył, nie pozostaje po tych latach z niczym na koncie. Natomiast wydaje mi się, że wiele osób zakłada takie coś PRZED wyborem kierunku - byle coś tam skończyć, wszystko daje jakieś doświadczenie. I to trochę bez sensu, bo zamiast od razu podejść do tematu rozsądnie, to marnuje się tak na prawdę czas.

[myphilosophy25]

Jakby nie patrzeć studia to 3/5 lat z życia, dlatego warto iść na coś po czym może być praca. Studiowanie dla samego studiowania(z pasji) jest moim zdaniem bez sensu... można ten czas o wiele lepiej zainwestować - nauka języków, kursy. Studiować aby po studiach pracować w zawodzie, ale za marne grosze(2 tys) też nie jest opłacalne, już lepiej zrobić sobie technika(policealne szkoły) - elektronik(kobiety też pracują), fryzjer zarabia więcej, a nauka trwa jedynie 2 lata. Nawet wyjazd do Anglii(z b. dobrą znajomością języka) jest o wiele lepszym wyborem, bo w ofertach pracy(laborant, asystent) często jest full training will be given i nie wymagają papierka...

[Pantegram]

Moim zdaniem studia są traktowane za bardzo użytkowo - i przez studentów/absolwentów, i przez pracodawców.

Studia to nie szkoła zawodowa, a w związku z tym - przynajmniej moim zdaniem - studia wcale nie mają na celu przygotowanie do pracy "w zawodzie", lecz - przygotowanie do pracy/kariery naukowej. W związku z tym studiowanie powinno być traktowane jako hobby, jako dodatkowa aktywność, a nie rzecz podstawowa i niezbędna do uzyskania pracy.

Wiele osób zapomina, że do większości zawodów ukończenie studiów wcale nie jest wymagane, że dokładnie tą samą pracę może uzyskać osoba ze studiami, jak i bez nich - chociażby programowania szybciej nauczysz się w domu, niż na studiach, jeśli masz predyspozycje, z językiem może być podobnie.
Najważniejsze są umiejętności - i jeśli te nabywamy w trakcie studiów, to super - i doświadczenie, o które zawsze trudno.

IMO to nie jest tak, że "po studiach trudno o pracę". IMO to jest tak, że... po prostu, bez doświadczenia, ciężko o pracę, pierwszą pracę, o wejście na rynek. Kiedy nie masz doświadczenia i jesteś żółtodziobem, to każdy pracodawca przyjmuje Cię tak naprawdę na ładne oczy, musi Ci zaufać, że sobie poradzisz, ale wcale takiej gwarancji nie ma.
Studenci mają trochę łatwiej, bo ich zatrudnienie jest tańsze, dlatego jeszcze studiując trochę łatwiej o pracę.
Są jednak jeszcze inne sposoby na to, by ułatwić sobie wejście na rynek - udokumentowanie swoich zdolności / predyspozycji za pomocą portfolio, wolontariaty / staże / praktyki, własne projekty, zlecenia po znajomości czy na początek prace luźno związane z tym, co chcemy robić docelowo.

Trochę farta w życiu mieć trzeba, to fakt, ale grunt, to temu szczęściu jak najwydatniej pomagać.

[SteveS]

Jak mówię komuś, jakie studia skończyłam, to wszyscy wyglądają, jakbym zaraz miała umrzeć, tak mi współczują - a jestem po filologii polskiej, i to bez uprawnień pedagogicznych. Praktykowałam w zawodzie od początku studiów, a nawet i nieco wcześniej, teraz też pracuję w zawodzie, mam własną firmę. Da się. Choć z moich studiów wiele osób narzekało i narzeka dalej, że pracy nie ma - ale to głównie są ludzie, którzy przyszli na ten kierunek z braku laku albo uważali, że nie musza robić żadnych praktyk w zawodzie, bo praca czeka u ich stóp, aż skończą studia

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Pantegram

Moim zdaniem studia są traktowane za bardzo użytkowo - i przez studentów/absolwentów, i przez pracodawców.

Studia to nie szkoła zawodowa, a w związku z tym - przynajmniej moim zdaniem - studia wcale nie mają na celu przygotowanie do pracy "w zawodzie", lecz - przygotowanie do pracy/kariery naukowej. W związku z tym studiowanie powinno być traktowane jako hobby, jako dodatkowa aktywność, a nie rzecz podstawowa i niezbędna do uzyskania pracy.

Wiele osób zapomina, że do większości zawodów ukończenie studiów wcale nie jest wymagane, że dokładnie tą samą pracę może uzyskać osoba ze studiami, jak i bez nich - chociażby programowania szybciej nauczysz się w domu, niż na studiach, jeśli masz predyspozycje, z językiem może być podobnie.
Najważniejsze są umiejętności - i jeśli te nabywamy w trakcie studiów, to super - i doświadczenie, o które zawsze trudno.

IMO to nie jest tak, że "po studiach trudno o pracę". IMO to jest tak, że... po prostu, bez doświadczenia, ciężko o pracę, pierwszą pracę, o wejście na rynek. Kiedy nie masz doświadczenia i jesteś żółtodziobem, to każdy pracodawca przyjmuje Cię tak naprawdę na ładne oczy, musi Ci zaufać, że sobie poradzisz, ale wcale takiej gwarancji nie ma.
Studenci mają trochę łatwiej, bo ich zatrudnienie jest tańsze, dlatego jeszcze studiując trochę łatwiej o pracę.
Są jednak jeszcze inne sposoby na to, by ułatwić sobie wejście na rynek - udokumentowanie swoich zdolności / predyspozycji za pomocą portfolio, wolontariaty / staże / praktyki, własne projekty, zlecenia po znajomości czy na początek prace luźno związane z tym, co chcemy robić docelowo.

Trochę farta w życiu mieć trzeba, to fakt, ale grunt, to temu szczęściu jak najwydatniej pomagać.

Też tak uważam.

[cud nie kobieta]

Jak mnie to irytuje jak ktoś po pięciu latach studiów wychodzi z dyplomem i zszokowany stwierdza, że w tym kraju nie ma pracy dla młodych ludzi. Jeśli ktoś przez całe studia żył od sesji do sesji, nie szukał pracy, praktyki odbębnił tylko te obowiązkowe, na żadne koła nie miał ochoty uczęszczać... "A bo politologia, filozofia i inne takie kształcą bezrobotnych". Otóż nie. Jeśli ktoś nie rozumie, że studia mają nakierować, otworzyć na coś nowego, poszerzać horyzonty, a zamiast tego liczy na gwarantowane miejsce pracy, to może się bardzo niemiło rozczarować.

[banana84]

Napisane przez myphilosophy25

Jakby nie patrzeć studia to 3/5 lat z życia, dlatego warto iść na coś po czym może być praca. Studiowanie dla samego studiowania(z pasji) jest moim zdaniem bez sensu... można ten czas o wiele lepiej zainwestować - nauka języków, kursy. Studiować aby po studiach pracować w zawodzie, ale za marne grosze(2 tys) też nie jest opłacalne, już lepiej zrobić sobie technika(policealne szkoły) - elektronik(kobiety też pracują), fryzjer zarabia więcej, a nauka trwa jedynie 2 lata. Nawet wyjazd do Anglii(z b. dobrą znajomością języka) jest o wiele lepszym wyborem, bo w ofertach pracy(laborant, asystent) często jest full training will be given i nie wymagają papierka...

Akurat fryzjer kiepska praca, zle warunki I slaba placa (jesli wydaje sie wam ze w tych eleganckich galeriach oni dobrze zarabiaja to tylko sie wam wydaje. To sie tylko oplaca na swoim I najlepiej w malym miescie.


W Anglii owszem, chetniej przeszkola I czesto biora do pracy ludzi bez kwalifikacji .ale uwaga...to sie tyczy glownie anglikow. Sama robie tu jedna szkole I na 1 roku bylo duzo osobb ktore od lat pracowaly w zawodzie a szkole robily dla papieru. Co lepsze na 2 rok poszlysmy tylko my obcokrajowcy I 2 mlode angielki. Na 3 roku 3/4 to obcokrajowcy.
Wiec jesli komus sie tak udalo bez niczego dostac do normalnej pracy to gratulaacje. ale wiekszosc dalej pracuje fizycznie.

[cranberry juice]

Napisane przez banana84

Akurat fryzjer kiepska praca, zle warunki I slaba placa (jesli wydaje sie wam ze w tych eleganckich galeriach oni dobrze zarabiaja to tylko sie wam wydaje. To sie tylko oplaca na swoim I najlepiej w malym miescie.

No dramat, to mniej więcej tak jak w 90% zawodów.

[Fleur_D]

Napisane przez cranberry juice

No dramat, to mniej więcej tak jak w 90% zawodów.

Chyba jednak nie, w dodatku nie o to tu chodziło. Podawanie fryzjera jako alternatywy dobrego zawodu jest zabawne.

[cranberry juice]

Napisane przez Fleur_D

Chyba jednak nie, w dodatku nie o to tu chodziło. Podawanie fryzjera jako alternatywy dobrego zawodu jest zabawne.

Alternatywy dobrego zawodu dla kogo? Dla lekarza, dentysty, biegłego rewidenta, programisty - owszem, zabawne. Ale jak ktoś skończył turystykę i narzeka, że nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem - to owszem, fryzjer byłby dobrym zawodem. Bo można mu powiedzieć, trzeba było iść na medycynę? Przecież na 99% by go nie przyjęli i tyle by było z "obiektywnie dobrego" zawodu.

[Pantegram]

Napisane przez banana84

Akurat fryzjer kiepska praca, zle warunki I slaba placa (jesli wydaje sie wam ze w tych eleganckich galeriach oni dobrze zarabiaja to tylko sie wam wydaje. To sie tylko oplaca na swoim I najlepiej w malym miescie.

A ja znam laskę, która zarabiała właśnie w "eleganckiej galerii" i to jako... maniciurzystka, więc fucha stosunkowo podobna do fryzjera.

Zarabiała bardzo dobrze - w życiu bym nie pomyślała, że maniciurzystka może wyciągać 2 średnie krajowe i to tylko z oficjalnej pracy w galerii, nie licząc dodatkowych fuch, jakie jej zlecały znajome czy też klientki np. na wesela itp. wielkie okazje. No ale paznokcie u niej potrafiły i 500 zł kosztować (na manicure u niej przychodziły akurat takie klientki, na których ta kwota nie robiła wrażenia).
Jak więc widać, jeśli jest się dobrym - można

Zapominacie też chyba, że można bez absolutnie żadnego wykształcenia zarabiać bardzo dobre pieniądze na handlu. I obrót towarem się opłaca, i utalentowani sprzedawcy są poszukiwani i wielu firmach jeśli tylko masz dobre wyniki sprzedażowe, to z prowizji potrafisz wyciągnąć 2-krotność lub 3-krotność podstawy zarobków. Do bycia sprzedawcą nie trzeba wykształcenia ani żadnych kursów... wystarczy dobre gadane i pewne predyspozycje.

Zarządzanie również wymaga więcej talentu niż wykształcenia czy twardych kompetencji, więc jak się komuś uda po farcie / po znajomości / dzięki gadanemu wkręcić od razu na szczebelki kierownicze, to też nie musi nic szczególnego umieć, jednocześnie nieźle zarabiając (szczególnie jak na osobę, która nie umie nic konkretnego). Oczywiście są też kierownicy, którzy zostają nimi, ponieważ byli najlepsi ze swojego zespołu, ale akurat nie o takich ludziach mówię.
Moją kuzynkę wzięli na kierownika (dokładniej koordynatora regionalnego) pewnej sieciówki dzięki temu... że znała bardzo dobrze język angielski. A znała bdb język angielski, bo... pracowała w Wielkiej Brytanii 2 lata jako opiekunka do dzieci Poza tym nie miała żadnego szczególnego wykształcenia ani umiejętności poza zdaną maturą... bez studiów, bez kursów, tylko bdb znajomość języka i pensja powyżej 5 tys. zł / msc

W dużym skrócie - mniej narzekać, więcej robić - tak bym mogła polecić każdemu szukającemu pracy

[_ema_]

Jeszcze odnośnie tych filozofii czy turystyki. Nie ma obiektywnie złego, obiektywnie nieprzyszłościowego kierunku. Są tylko kierunki, które trzeba wybierać z konkretnych powodów.
Tak jak studiowanie turystyki, mieszkając w miejscowości turystycznej, wiążąc swoje życie z prowadzeniem hotelu/biura podróży, czy mając wizję swojej przyszłości jako opiekun wycieczek, przewodnik, osoba, która zna świat i pokazuje go innym - super, piękna wizja i również pewna praca za konkretne pieniądze.

Studiowanie turystyki w Powsinie Małej, gdzie koniecznie musisz zostać na stałe, a nawet 'tutejsi' uciekają, zostają tylko staruszki i bezrobotni, a jedyną atrakcją turystyczną jest monopolowy - strzał w kolano.

Podobnie filozofia, filologia, kulturoznawstwo i tym podobne. Obawiam się, że z każdego da się wyciągnąć fascynujący, dobrze płatny zawód. Tylko trzeba myśleć, czy akurat Ty i w tym miejscu masz na ten zawód szanse.

[cud nie kobieta]

Napisane przez _ema_

Jeszcze odnośnie tych filozofii czy turystyki. Nie ma obiektywnie złego, obiektywnie nieprzyszłościowego kierunku. Są tylko kierunki, które trzeba wybierać z konkretnych powodów.
Tak jak studiowanie turystyki, mieszkając w miejscowości turystycznej, wiążąc swoje życie z prowadzeniem hotelu/biura podróży, czy mając wizję swojej przyszłości jako opiekun wycieczek, przewodnik, osoba, która zna świat i pokazuje go innym - super, piękna wizja i również pewna praca za konkretne pieniądze.

Studiowanie turystyki w Powsinie Małej, gdzie koniecznie musisz zostać na stałe, a nawet 'tutejsi' uciekają, zostają tylko staruszki i bezrobotni, a jedyną atrakcją turystyczną jest monopolowy - strzał w kolano.

Podobnie filozofia, filologia, kulturoznawstwo i tym podobne. Obawiam się, że z każdego da się wyciągnąć fascynujący, dobrze płatny zawód. Tylko trzeba myśleć, czy akurat Ty i w tym miejscu masz na ten zawód szanse.

Znam osoby po filozofii pracujące w dużych firmach na bardzo przyjemnych stanowiskach, a nie 1300 na rękę na zleceniu. No tylko, to są osoby, które faktycznie miały jakiś pomysł na siebie. Nigdy nie można generalizować, bo oloboga taka filozofia to gunwo, po niej tylko kasa w biedrze. Prawda jest taka, że kto ma skończyć na kasie, to na niej skończy, bez względu na kierunek studiów.

[mell002]

Napisane przez _ema_

Podobnie filozofia, filologia, kulturoznawstwo i tym podobne. Obawiam się, że z każdego da się wyciągnąć fascynujący, dobrze płatny zawód. Tylko trzeba myśleć, czy akurat Ty i w tym miejscu masz na ten zawód szanse.

Ja bym jednak nie stawiała filologii na równi z kulturoznawstwem.

[wanitatywna]

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;56008531] Ja akurat pracuję w zawodzie, szukanie pracy to mocne słowa w moim wypadku :P Wrzucam ofertę, następnego dnia mam kilka propozycji pracy. Wybrałam 3 (z 15 około), sprawdziłam i wybrałam jedną z nich. Z racji przeprowadzki od wrzucenia ogłoszenia do rozpoczęcia pracy minął niecały miesiąc. Tyko ja byłam elastyczna pod względem miejsca zamieszkania - nie szukałam "na miejscu" - wiele osób nie ma takiej możliwości, albo zwyczajnie nie chce ruszyć tyłka.
Czego nauczyły mnie studia? Wielu bezużytecznych rzeczy, ale bez dyplomu nie mogłabym podjąć tej pracy - nie tylko ze względu na brak uprawnień, ale również przez brak fundamentalnej wiedzy.[/QUOTE]

Skończyłaś farmację? Jeśli nie trafiłam, to przepraszam. Tak mi się jakoś skojarzyło po opisie.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez mell002

Ja bym jednak nie stawiała filologii na równi z kulturoznawstwem.

Ja myślę, że niektóre można Np. taka filologia słowiańska z językiem serbskim. Niby jest to konkretny język, ale tak naprawdę w ilu miejscach potrzebny?

[_ema_]

Napisane przez mell002

Ja bym jednak nie stawiała filologii na równi z kulturoznawstwem.

Wszystko zależy jak leży [i gdzie]. W moim otoczeniu filologię kończyły właśnie osoby, które nie miały co ze sobą zrobić, a lubiły się uczyć języka i tyle. Ich kwalifikacje po studiach to najczęściej odpowiednik dobrego kursu językowego, nic więcej. Ale nie twierdze oczywiście, że gdzie indziej filologia może stanowić konkretny kierunek.

[femines]

Załóżmy, że dana osoba idzie na ekonomie, zarządzanie, logistykę itp., ale w międzyczasie robi staże, potrafi bardzo dobrze język angielski, zna dobrze MS Office oraz w poszukiwaniu pierwszej pracy jest "mobilna"(szuka w różnych miastach) to czy taka osoba waszym zdaniem będzie mieć problem ze znalezieniem pracy w zawodzie?

Ostatnio poznałam osobę, która skończyła dziennikarstwo i logistykę, ale pracuje fizycznie jako magazynier. Temat dla mnie bardzo ciekawy, gdyż wiele osób, które się wypowiedziało pracuje w zawodzie, chociaż to pewnie kropla w morzu...

[cud nie kobieta]

Napisane przez femines

Załóżmy, że dana osoba idzie na ekonomie, zarządzanie, logistykę itp., ale w międzyczasie robi staże, potrafi bardzo dobrze język angielski, zna dobrze MS Office oraz w poszukiwaniu pierwszej pracy jest "mobilna"(szuka w różnych miastach) to czy taka osoba waszym zdaniem będzie mieć problem ze znalezieniem pracy w zawodzie?

Ostatnio poznałam osobę, która skończyła dziennikarstwo i logistykę, ale pracuje fizycznie jako magazynier. Temat dla mnie bardzo ciekawy, gdyż wiele osób, które się wypowiedziało pracuje w zawodzie, chociaż to pewnie kropla w morzu...

Wiesz, office i angielski to zadne cuda...

[femines]

Napisane przez cud nie kobieta

Wiesz, office i angielski to zadne cuda...

Wiem, ale tego zazwyczaj wymagają w pracach biurowych.

[cud nie kobieta]

Napisane przez femines

Wiem, ale tego zazwyczaj wymagają w pracach biurowych.

Bo to przeciez minimum, wiec wymagaja. Wszyscy i bez studiow cos na ten temat wiedza. Trzeba sie wyroznic czyms innym, albo miec szczescie.

[_ema_]

Napisane przez femines

Załóżmy, że dana osoba idzie na ekonomie, zarządzanie, logistykę itp., ale w międzyczasie robi staże, potrafi bardzo dobrze język angielski, zna dobrze MS Office oraz w poszukiwaniu pierwszej pracy jest "mobilna"(szuka w różnych miastach) to czy taka osoba waszym zdaniem będzie mieć problem ze znalezieniem pracy w zawodzie?

Jeśli brać pod uwagę tylko to co wymieniłaś, to ma takie same szanse jak tysiące innych licealistów/studentów. Angielski i Office to w tej chwili taka podstawa, że każdy poszukujący pracy musi to znać.

[femines]

Napisane przez _ema_

Jeśli brać pod uwagę tylko to co wymieniłaś, to ma takie same szanse jak tysiące innych licealistów/studentów. Angielski i Office to w tej chwili taka podstawa, że każdy poszukujący pracy musi to znać.

Więc załóżmy, że ktoś dodatkowo zna dobrze SQL i średnio R bądź VBA. Jak teraz wygląda sytuacja? ale z drugiej strony jeśli tego nie wymagają to czy to na pewno będzie atutem?

[_ema_]

Napisane przez femines

Więc załóżmy, że ktoś dodatkowo zna dobrze SQL i średnio R bądź VBA. Jak teraz wygląda sytuacja? ale z drugiej strony jeśli tego nie wymagają to czy to na pewno będzie atutem?

Ale jakiej pracy po finansach, czy zarządzaniu szukasz, w której głównym kryterium miała by być znajomość SQL? Może zdarzyć się praca, gdzie jakiś tam element wiedzy wykorzystasz, ale nie sądzę, żeby na etapie rekrutacji o czymkolwiek takie umiejętności decydowały.
Generalnie wszystko zależy od konkretnego stanowiska.
Jak startujesz na stanowisko fryzjerki, to pracodawcy nie obchodzi za bardzo, że umiesz sama naprawić motocykl.

[femines]

Napisane przez _ema_

Ale jakiej pracy po finansach, czy zarządzaniu szukasz, w której głównym kryterium miała by być znajomość SQL? Może zdarzyć się praca, gdzie jakiś tam element wiedzy wykorzystasz, ale nie sądzę, żeby na etapie rekrutacji o czymkolwiek takie umiejętności decydowały.
Generalnie wszystko zależy od konkretnego stanowiska.
Jak startujesz na stanowisko fryzjerki, to pracodawcy nie obchodzi za bardzo, że umiesz sama naprawić motocykl.

Ja (jeszcze) nie szukam, tylko próbuje się nieco zorientować
Ale głownie interesuje mnie praca jako Analityk rynku/danych/finansowy/biznesowy. Ze znajomością SQL, VBA/R trudno jest się gdzieś po studiach załapać na stanowisko młodszego analityka?