Życie seksualne partnera

[cerveza]

Napisane przez naked_truth

Ty nie rozumiesz, a ja owszem i tym się różnimy.

Natomiast zgadzamy się jak mniemam z tym, że autorka powinna dać sobie spokój.

Ja mam swoje zdanie o tym jak kończy się sprowadzanie seksu do czystej fizjologii, ale unikam formułowania sądów wartościujących. No bo w czym obiektywniemój pogląd jest lepszy od Twojego? Że mój?

W niczym.

Seks to fizjologia. Jak ktoś aktualnie nie ma partnera, a czuje potrzebę i ma ochotę, to niech to robi. W imię czego ma się powstrzymywać, skoro nie robi nikomu krzywdy? W imię religii - zrozumiałe, w imię - bo tak - co najmniej dziwne i nienaturalne.

[naked_truth]

Napisane przez cerveza

W niczym.

Seks to fizjologia. Jak ktoś aktualnie nie ma partnera, a czuje potrzebę i ma ochotę, to niech to robi. W imię czego ma się powstrzymywać, skoro nie robi nikomu krzywdy? W imię religii - zrozumiałe, w imię - bo tak - co najmniej dziwne i nienaturalne.

Ależ ja mu się nie każę powstrzymywać w imię czegokolwiek. Twój pogląd jest taki, że zachowania seksualne to tylko fizjologia. Ja mam inny pogląd. Nie wyobrażam sobie również mieć partnera, który go nie podziela. Natomiast nie mam zamiaru nikogo zmienić ani krytykować.

Tak samo jak nie wyobrażam sobie mieć partnera, który ma diametralnie inną wizję spędzania wolnego czasu, inny system wartości.

Gdzie widzisz problem?

[Littlejackie]

Napisane przez cerveza

W niczym.

Seks to fizjologia. Jak ktoś aktualnie nie ma partnera, a czuje potrzebę i ma ochotę, to niech to robi. W imię czego ma się powstrzymywać, skoro nie robi nikomu krzywdy? W imię religii - zrozumiałe, w imię - bo tak - co najmniej dziwne i nienaturalne.

To racja.
Ale ja np. zastanawiałabym się czy po tylu ekscytujących 'razach' bez zobowiązań i przygodach w stylu trójkąty - za rok dwa (wcześniej czy później) np. za tym nie zatęskni. Może nie skreśliłabym partnera, ale pewnie trochę by mi to latało z tyłu głowy.

[elvegirl]

Napisane przez Littlejackie

To racja.
Ale ja np. zastanawiałabym się czy po tylu ekscytujących 'razach' bez zobowiązań i przygodach w stylu trójkąty - za rok dwa (wcześniej czy później) np. za tym nie zatęskni.

Na pewno takie myśli krążą po głowie, ale z drugiej strony jak się człowiek naczyta na wizażu wątków o tym jak to druga strona raptem zapragnęła zaszaleć i poszła w tango...to się dochodzi do wniosku, że bezpiecznie nigdy nie jest. A można nawet dojść do jeszcze innego wniosku - człowiek, który już spróbował, ma pewność czego chce, czego nie chce, dokonał świadomego wyboru, zdecydował się w końcu na takie właśnie życie, bo to mu najbardziej pasuje

Generalnie smutny wątek, bo pokazuje jak nieświadomi własnych preferencji wchodzimy w związki...jak z czasem uczymy się na kimś co nam pasuje, a co nie...wiadomo, że bez doświadczeń ciężko jest określić swoje oczekiwania od siebie i partnera w związku, tylko potwornie szkoda, że często Bogu ducha winni partnerzy na tym cierpią.

[Littlejackie]

Napisane przez elvegirl

Na pewno takie myśli krążą po głowie, ale z drugiej strony jak się człowiek naczyta na wizażu wątków o tym jak to druga strona raptem zapragnęła zaszaleć i poszła w tango...to się dochodzi do wniosku, że bezpiecznie nigdy nie jest. A można nawet dojść do jeszcze innego wniosku - człowiek, który już spróbował, ma pewność czego chce, czego nie chce, dokonał świadomego wyboru, zdecydował się w końcu na takie właśnie życie, bo to mu najbardziej pasuje

Generalnie smutny wątek, bo pokazuje jak nieświadomi własnych preferencji wchodzimy w związki...jak z czasem uczymy się na kimś co nam pasuje, a co nie...wiadomo, że bez doświadczeń ciężko jest określić swoje oczekiwania od siebie i partnera w związku, tylko potwornie szkoda, że często Bogu ducha winni partnerzy na tym cierpią.

Racja. Zgadzam się w 100 procentach.
I z tym pójściem w tango i z tym, że nie znamy swoich preferencji.
Ale mimo wszystko zastanawiałabym się czy to nie jest z jego strony jakiś tam kaprys, faza na monogamię. Głównie przez to że we wcześniejszych latach nie bawił się w zobowiązania i inne. A teraz wśród ludzi ogólnie jest taka tendencja, że po co się wiązać skoro można się bawić i posuwać ile wlezie. Oczywiście nie uogólniając, ale troszkę to jednak widać - faceci marzą o trójkątach (którego kolegi nie zapytać, to top1 fantazja)... A ten już zasmakował takiej zabawy i może kiedyś znów zapragnie.
A równie dobrze może być i tak, że się 'nawrócił' i teraz chce stabilizacji. Tak samo jak i ktoś kto do tej pory miał same wieloletnie związki, nagle może pójść 'w tango'.

Nie ma nic pewnego w naszych czasach

[Chatul]

Napisane przez elvegirl

Generalnie smutny wątek, bo pokazuje jak nieświadomi własnych preferencji wchodzimy w związki...jak z czasem uczymy się na kimś co nam pasuje, a co nie...wiadomo, że bez doświadczeń ciężko jest określić swoje oczekiwania od siebie i partnera w związku, tylko potwornie szkoda, że często Bogu ducha winni partnerzy na tym cierpią.

Zgodzę się, że to smutny wątek. Jednak nie dlatego, że pokazuje jak nieświadomi własnych preferencji wchodzimy w związki, ale dlatego, że pokazuje, że niektórzy ludzie już na wstępie zagłuszają swoje obawy i już wchodząc w związek mają w głowie nadzieję na to, że jednak im się zmieni. Autorka wątku pisała: „Wiem, że wiedziałam na co się decyduję, jednak nie myślałam, że zapomnienie o tym bardzie takie trudne.”, więc zdawała sobie sprawę ze swoich uczuć i potrzeb. Tylko, że zagłuszyła je i uznała, że jej się zmieni. A „może mi się zmieni” to klasyka gatunku obok „on się zmieni”.

[elvegirl]

Napisane przez Littlejackie

Ale mimo wszystko zastanawiałabym się czy to nie jest z jego strony jakiś tam kaprys, faza na monogamię.

Może tak być. Może też być tak, że już dojrzał itd. Ja na przykład jeszcze parę lat temu wcale nie byłam gotowa na stabilizację, a teraz ta wizja coraz bardziej mnie przekonuje

Napisane przez Littlejackie

Oczywiście nie uogólniając, ale troszkę to jednak widać - faceci marzą o trójkątach (którego kolegi nie zapytać, to top1 fantazja)... A ten już zasmakował takiej zabawy i może kiedyś znów zapragnie.

A może zasmakował i wcale nie chce więcej, bo wie, że trójkąt 2K+M to wcale nie taki miód dla faceta, bo żeby obskoczyć dwie, to jednak trza mieć kondycję Autorka zdaje się napisała "trójkąt", a nie "trójkąty"

Napisane przez Chatul

Zgodzę się, że to smutny wątek. Jednak nie dlatego, że pokazuje jak nieświadomi własnych preferencji wchodzimy w związki, ale dlatego, że pokazuje, że niektórzy ludzie już na wstępie zagłuszają swoje obawy i już wchodząc w związek mają w głowie nadzieję na to, że jednak im się zmieni.

A tak, to też.

[cerveza]

Napisane przez naked_truth

Twój pogląd jest taki, że zachowania seksualne to tylko fizjologia.

do której ludzie dorobili filozofię na przestrzeni wieków

Napisane przez naked_truth

Ja mam inny pogląd. Nie wyobrażam sobie również mieć partnera, który go nie podziela. Natomiast nie mam zamiaru nikogo zmienić ani krytykować.

Tak samo jak nie wyobrażam sobie mieć partnera, który ma diametralnie inną wizję spędzania wolnego czasu, inny system wartości.

Gdzie widzisz problem?

Dobranie się w parę na podstawie poglądów - tu się zgadzam.

Problem jaki widzę w Polsce to brak dobrej edukacji seksualnej i wpajanie przekonania, że seks bez zobowiązań to coś złego. Moim zdaniem taka propaganda jest zła.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:06 ----------

Napisane przez Littlejackie

To racja.
Ale ja np. zastanawiałabym się czy po tylu ekscytujących 'razach' bez zobowiązań i przygodach w stylu trójkąty - za rok dwa (wcześniej czy później) np. za tym nie zatęskni. Może nie skreśliłabym partnera, ale pewnie trochę by mi to latało z tyłu głowy.

Moim zdaniem nawet ludzie z bogatą przeszłością seksualną dążą w końcu do stabilizacji. Z drugiej strony, można mieć obawy będąc pierwszą i jedyną partnerką seksualną mężczyzny: "a co jeśli się mu znudzę i będzie szukał 'ekscytujących' razów bez zobowiązań w ramach odmiany". Różnie może być.

[JanePanzram]

wytrwał 2 lata z jedną - to już jest wyczyn
ja jak w piosence "nie daję tej łajbie żadnych szans" (przy czym łajbą jest on trwający latami w jednym związku), a to na podstawie praktyki: na pewno już mu się na wspominki wyskoków brało, oraz bedzie go na takie wspominki brać i potem. Nadto będzie sobie poczytywał za niezłe swoje dokonanie, że "tyle-a-tyle bez tego wytrzymuje, mimo, że ciagnie czasem".

Ja jestem raczej ciekawa jakiegoś przykładu na to, że właśnie taki człowiek umie wytrwać potem w monogamicznym związku całymi latkami. Bo jeszcze nie trafiłam na przykład taki - na przeciwne zaś i owszem.

[naked_truth]

Dobranie się w parę na podstawie poglądów - tu się zgadzam.

Problem jaki widzę w Polsce to brak dobrej edukacji seksualnej i wpajanie przekonania, że seks bez zobowiązań to coś złego. Moim zdaniem taka propaganda jest zła.

Ale czy fakt, że nie chcę partnera z takim czy innym stosunkiem do seksu oznacza, że od razu uważam to za coś złego?

Czy jeśli nie chcę partnera, który tyra w korpo albo lubi często imprezować oznacza, że uważa ww. za coś złego?

[elvegirl]

Napisane przez JanePanzram

Ja jestem raczej ciekawa jakiegoś przykładu na to, że właśnie taki człowiek umie wytrwać potem w monogamicznym związku całymi latkami. Bo jeszcze nie trafiłam na przykład taki - na przeciwne zaś i owszem.

Jaki człowiek? Taki, który bawi się w intensywne kontakty erotyczne bez zobowiązań? No ja miałam taki okres w życiu. Miałam też okresy, kiedy byłam do obrzydliwości monogamiczna (z nieuprawianiem seksu w imię miłości włącznie) i wcale nie chciałam tej monogamii zmieniać. Jest związek, miłość, to jest wierność, oczywista sprawa. Nie ma związku, nie ma zobowiązań, a jest pomysł na sprawdzenie jaki dany pan ma zarost na klacie, to się sprawdza

[cerveza]

Napisane przez naked_truth

Ale czy fakt, że nie chcę partnera z takim czy innym stosunkiem do seksu oznacza, że od razu uważam to za coś złego?

Czy jeśli nie chcę partnera, który tyra w korpo albo lubi często imprezować oznacza, że uważa ww. za coś złego?

Mówimy o dwóch całkowicie różnych rzeczach.
Ja mówię o propagowaniu bzdur w społeczeństwie, a Ty mówisz o selekcji partnera.

[realitybites]

Dzięki za odpowiedzi.

Co do tego, że jestem "kolejną" - na pewno nie, z żadną z dziewczyn, z którymi spał nie był, co najwyżej się częściej 'spotykali'.

Na pewno czuję coś w rodzaju zazdrości, zwłaszcza, że on nie jest już tak aktywny seksualnie jak kiedyś, rzadko okazuje pożądanie poza sypialnią.
Nie jest tak, że przez całe 2 lata się zastanawiam nad jego przeszłością, udawało mi się spory czas o tym nie myśleć, jednak ostatnio on postanowił wyrazić swoją opinię, że trójkąt jednak wcale taki fajny nie jest i tu doszła cała garść szczegółów. Najgorsze są właśnie szczegóły jego przygód, często opisywał dziewczyny, z którymi to robił, pozycje i tu największym problemem jest moja wyobraźnia, która podsuwa bardzo plastyczne obrazy. To jest mój największy problem, nie umiem zupełnie wyrzucić tego z głowy.
Bo z liczbą partnerek - choć dużą - trochę się oswoiłam przez te 2 lata. Ale zupełnie co innego słyszeć liczbę, a inaczej wiedzieć o tej sytuacji tyle jakby się samej tam było. Ja mu o swojej przeszłości nie opowiadałam, bo i po co, on nie pytał, za to czasami rzuca coś mimochodem o sobie.

[JanePanzram]

ostatnio on postanowił wyrazić swoją opinię, że trójkąt jednak wcale taki fajny nie jest i tu doszła cała garść szczegółów.

theeeee
on sam ci z siebie sie zwierza z tych dokonań?

czyli wspominki go biorą częściutko

[cerveza]

Napisane przez realitybites

Dzięki za odpowiedzi.

Co do tego, że jestem "kolejną" - na pewno nie, z żadną z dziewczyn, z którymi spał nie był, co najwyżej się częściej 'spotykali'.

Na pewno czuję coś w rodzaju zazdrości, zwłaszcza, że on nie jest już tak aktywny seksualnie jak kiedyś, rzadko okazuje pożądanie poza sypialnią.
Nie jest tak, że przez całe 2 lata się zastanawiam nad jego przeszłością, udawało mi się spory czas o tym nie myśleć, jednak ostatnio on postanowił wyrazić swoją opinię, że trójkąt jednak wcale taki fajny nie jest i tu doszła cała garść szczegółów. Najgorsze są właśnie szczegóły jego przygód, często opisywał dziewczyny, z którymi to robił, pozycje i tu największym problemem jest moja wyobraźnia, która podsuwa bardzo plastyczne obrazy. To jest mój największy problem, nie umiem zupełnie wyrzucić tego z głowy.
Bo z liczbą partnerek - choć dużą - trochę się oswoiłam przez te 2 lata. Ale zupełnie co innego słyszeć liczbę, a inaczej wiedzieć o tej sytuacji tyle jakby się samej tam było. Ja mu o swojej przeszłości nie opowiadałam, bo i po co, on nie pytał, za to czasami rzuca coś mimochodem o sobie.

A powiedziałaś mu szczerze, że nie masz ochoty słuchać o tym jak uprawiał seks z innymi?

[elvegirl]

Napisane przez realitybites

ostatnio on postanowił wyrazić swoją opinię, że trójkąt jednak wcale taki fajny nie jest i tu doszła cała garść szczegółów. Najgorsze są właśnie szczegóły jego przygód, często opisywał dziewczyny, z którymi to robił, pozycje i tu największym problemem jest moja wyobraźnia, która podsuwa bardzo plastyczne obrazy.

Pisałaś, że kiedyś dość swobodnie rozmawialiście na takie tematy, nic dziwnego więc, że dalej uważa, że te rozmowy są ok. Rozmawiałaś z nim o tym, że czujesz dyskomfort, że nie chcesz wiedzieć, że Twoje podejście się zmieniło z chwilą wejścia z nim w związek?

[JanePanzram]

Napisane przez elvegirl

Jaki człowiek? Taki, który bawi się w intensywne kontakty erotyczne bez zobowiązań? No ja miałam taki okres w życiu. Miałam też okresy, kiedy byłam do obrzydliwości monogamiczna (z nieuprawianiem seksu w imię miłości włącznie) i wcale nie chciałam tej monogamii zmieniać. Jest związek, miłość, to jest wierność, oczywista sprawa. Nie ma związku, nie ma zobowiązań, a jest pomysł na sprawdzenie jaki dany pan ma zarost na klacie, to się sprawdza

elvegirl, ja wolę się w tą dyskusję nie wplątywać
bo i tak to, co napiszę, mało autorkę obejdzie - ona chce zacząć być ufna, a ja mogę jej tylko napisać, że czarne chmury na horyzoncie przed nią. Taki przekaz zostanie zignorowany.

[realitybites]

Napisane przez JanePanzram

theeeee
on sam ci z siebie sie zwierza z tych dokonań?

czyli wspominki go biorą częściutko

To raczej nie są wspominki pt. 'jak to fajnie kiedyś było', tylko rozmawiamy na jakiś temat z tym związany, a on dodaje swoje wstawki.

Napisane przez cerveza

A powiedziałaś mu szczerze, że nie masz ochoty słuchać o tym jak uprawiał seks z innymi?

Tak i w prawdzie nie odpisuje mi już ze szczegółami całych sytuacji, ale nadal wplata swoje wątki w nasze rozmowy. Na początku go to dziwiło, bo 'przecież byliśmy przyjaciółmi i ci mówiłem', 'teraz jestem z tobą', 'możemy rozmawiać o wszystkim', ale gdy go zapytałam czy sam chciałby słuchać tego typu zwierzeń to przyznał, że pewnie nie. Niestety to, co już usłyszałam to moje.

[naked_truth]

Mówimy o dwóch całkowicie różnych rzeczach.
Ja mówię o propagowaniu bzdur w społeczeństwie, a Ty mówisz o selekcji partnera.

Po pierwsze odnosiłaś się pisząc to do moich wypowiedzi. Nie napisałam nigdzie, że uważam jakiekolwiek preferencje za coś złego.

Natomiast propagowanie bzdur jest tak samo subiektywne, bo subiektywnym jest co jest bzdurą, nie sądzisz?

Widzisz są ludzie dla których bzdurą jest zarówno odsądzanie innych od czci i wiary na podstawie ich przeszłości seksualnej, jak i branie wszystkich, którzy nie akceptują u potencjalnego partnera takich poglądów/przeszłości za ofiary szkodliwej propagandy.

[elvegirl]

Napisane przez JanePanzram

elvegirl, ja wolę się w tą dyskusję nie wplątywać
bo i tak to, co napiszę, mało autorkę obejdzie - ona chce zacząć być ufna, a ja mogę jej tylko napisać, że czarne chmury na horyzoncie przed nią.

Sama zaczęłaś, że jesteś ciekawa jakiegoś przykładu :P
Szkoda że nie chcesz pociągnąć tematu, bo ciekawa jestem dlaczego brak wstydu za przeszłość i swobodne rozmawianie o niej, ma świadczyć o tym, że facet już się znudził i zaraz pójdzie precz do trójkąta. Ja związku nie widzę.

Napisane przez realitybites

Tak i w prawdzie nie odpisuje mi już ze szczegółami całych sytuacji, ale nadal wplata swoje wątki w nasze rozmowy.

To powiedz mu żeby tego nie wplatał.

[Shira Yuki]

Napisane przez naked_truth

Rozróżniłabym ocenę przeszłości człowieka, a ocena kogoś jako potencjalnego partnera. Przecież oceniamy mężczyzn w każdym kontekście i to nieuniknione.

Dla mnie stosunek do seksu to takie samo kryterium doboru partnera jak dziesiątki innych. Zawsze największe tarcia są przy skrajnościach. I przy braku ukształtowanych priorytetów.

ale po co oceniać,skoro można zostawić i szukać odpowiedniego dla siebie

[realitybites]

Napisane przez JanePanzram

elvegirl, ja wolę się w tą dyskusję nie wplątywać
bo i tak to, co napiszę, mało autorkę obejdzie - ona chce zacząć być ufna, a ja mogę jej tylko napisać, że czarne chmury na horyzoncie przed nią. Taki przekaz zostanie zignorowany.

Rozstanie nie jest dla mnie w tym momencie rozwiązaniem. Myślę, że główny problem jest we mnie, a nie w nim.

Napisane przez elvegirl

Sama zaczęłaś, że jesteś ciekawa jakiegoś przykładu :P
Szkoda że nie chcesz pociągnąć tematu, bo ciekawa jestem dlaczego brak wstydu za przeszłość i swobodne rozmawianie o niej, ma świadczyć o tym, że facet już się znudził i zaraz pójdzie precz do trójkąta. Ja związku nie widzę.


To powiedz mu żeby tego nie wplatał.

Rozmawialiśmy już o tym, choć jeszcze nie było okazji tego sprawdzić. Gorzej jest z tym, co już było, bo i tak nie umiem za bardzo sobie z tym radzić.

[elvegirl]

Napisane przez realitybites

Rozmawialiśmy już o tym, choć jeszcze nie było okazji tego sprawdzić. Gorzej jest z tym, co już było, bo i tak nie umiem za bardzo sobie z tym radzić.

Może z czasem "przyschnie", jak temat nie będzie poruszany, to coraz rzadziej Cię będą te myśli nawiedzały?

[JanePanzram]

Napisane przez elvegirl

Sama zaczęłaś, że jesteś ciekawa jakiegoś przykładu :P
Szkoda że nie chcesz pociągnąć tematu, bo ciekawa jestem dlaczego brak wstydu za przeszłość i swobodne rozmawianie o niej, ma świadczyć o tym, że facet już się znudził i zaraz pójdzie precz do trójkąta. Ja związku nie widzę.

To odpiszę tobie jak wrócę nach haus, bo mi czasu trochę zeżre spójne odpisanie.

[naked_truth]

ale po co oceniać,skoro można zostawić i szukać odpowiedniego dla siebie

Nie oceniam jego jako osoby/człowieka. To po prostu ocena czy ten konkretny człowiek odpowiada moim preferencjom. Więc to o czym piszesz, niepotrzebnie się burzysz zamiast wczytać się w to co napisałam.

[elvegirl]

Napisane przez JanePanzram

To odpiszę tobie jak wrócę nach haus, bo mi czasu trochę zeżre spójne odpisanie.

Ok, to ja się zajmę pracunią w tym czasie i będę dzielnie i cierpliwie oczekiwać

[magd102]

Napisane przez Shira Yuki

ale gdyby spotkał inna kobietę to ona mogłaby uważać,że tylko 2 partnerki to mało.
ze facet ma problem z samooceną,jest pelen kompleksów .
inna powiedziałaby,że 2 to dużo,że ona wolałaby jedną ,ale w stałym zwiazku...
ktoś inny powie,że 10 to nie jest taka duża liczba dla osoby 20-to kilkuletniej,która zaczęła wczesniej wspołżycie.nie każda panna z tej 10-tki musiała być bezimienną,na jedną noc
ile ludzi,tyle opinii.

---------- Dopisano o 11:24 ---------- Poprzedni post napisano o 11:23 ----------

znam kobiety,które miały ponad 20-tu kochanków w wieku 30-lat,a są wierne w związkach

Ale mi właśnie o to chodzi - dla jednych to w sam raz,dla innych mało a dla innych dużo.

Ja nie chce mieć partnera który miał dużo partnerek - jak mam wiedzieć ile miał jeśli pójdzie za Twoją rada i nie będzie chciał mi powiedzieć o przeszłości ? Ludzie sie czepiają bo się źle dobrali a nie z powodu ilości poprzednich partnerów.

Natomiast ja mam koleżanke- studentke która była zszokowana że 23 letni chłopak miał "tylko" 4 partnerki przed nią i skłamała ze też miała tylko "kilku". - to było na 1 roku
Na 3 roku spotykała sie z prawiczkiem i gdy zapytał o poprzednie związki to powiedziala że lepiej o tym nie mówic bo to przeszłość - szkoda,że dla niego seks był wyrazem miłosci a nie fizjologią i czekał na odpowiednią dziewczyne - miał pecha bo zakochał się w niewłaściwiej i kilka miesięcy później w poszukiwaniu adrenaliny go zdradziła gdyż za bardzo w związku się "nudziła". Zaufał jej i nie pytał o przeszłość bo jak pięknie powiedziała "teraz liczy się tylko on" - a szkoda bo może by wiedział ze ona związku tworzyć nie potrafiła i poczekał na odpowiedniejszą dziewczyne.
O zdradzie oczywiscie się dowiedział - jeszcze nie nauczyła się perfekcyjnie robić dwóch jednocześnie w konia a to nie pierwszy raz


Dlatego ja jestem za tym by dowiadywać się o przeszłosci partnera i móc zdecydować czy się z taką osobą chce byc.


Autorko jak chcesz żeby o tym nie mówił a rozmowy nie podziałały to sama zacznij nawiązywać do swoich poprzednich - jak pan poczuje sie głupio to może później pomysli nim palnie o poprzednich - bo świadomosc o przeszłosci to jedno ale wspomnianie o niej co jakiś czas to drugie i bardzo nieprzyjemna rzecz.

[niebieskie_oczko]

A ja nie rozumiem takiego demonizowania sporej ilości partnerów/partnerek do seksu. Oczywiście dla każdego sporo co innego znaczy i każdy ma swoją tolerancję. Dla jednego 10 partnerów to będzie kolosalnie dużo, dla jednych w miarę, a jeszcze innych mało. Wszystko zależy, kto jak do tego podchodzi. Ale razi mnie założenie, że jeśli ktoś miał bogatą przeszłość seksualną, to oznaka tego, że w związku zdradzi albo że będzie tęsknił za swoim bujnym życiem. Owszem, może tak być, ale przecież nie u każdego. Jedni jak są sami i brakuje im seksu, to pokuszą się o niezobowiązujący seks, a jak trafią na osobę, z którą stworzą związek, to są wierni, bo przecież mają, że tak powiem, pełen pakiet: odpowiednią osobę i seks. Wtedy ktoś nie szuka czegoś poza. Wyjątkiem są dla mnie osoby, które traktują seks jak sport, a partnerów/partnerki do łóżka jak trofea, którym się lubią chwalić.

[Shira Yuki]

Napisane przez magd102

A

Natomiast ja mam koleżanke- studentke która była zszokowana że 23 letni chłopak miał "tylko" 4 partnerki przed nią i skłamała ze też miała tylko "kilku". - to było na 1 roku
Na 3 roku spotykała sie z prawiczkiem i gdy zapytał o poprzednie związki to powiedziala że lepiej o tym nie mówic bo to przeszłość - szkoda,że dla niego seks był wyrazem miłosci a nie fizjologią i czekał na odpowiednią dziewczyne - miał pecha bo zakochał się w niewłaściwiej i kilka miesięcy później w poszukiwaniu adrenaliny go zdradziła gdyż za bardzo w związku się "nudziła". Zaufał jej i nie pytał o przeszłość bo jak pięknie powiedziała "teraz liczy się tylko on" - a szkoda bo może by wiedział ze ona związku tworzyć nie potrafiła i poczekał na odpowiedniejszą dziewczyne.
O zdradzie oczywiscie się dowiedział - jeszcze nie nauczyła się perfekcyjnie robić dwóch jednocześnie w konia a to nie pierwszy raz
.

a myślisz,że jej przeszłośc i ilość partnerów ma zwiazek ze zdradami?to śmieszne myślenie
seks również może być fizjologią i jednoczesnie wyrazem miłości.to chyba zależy od norm moralnych ,a nie od ilości

---------- Dopisano o 17:30 ---------- Poprzedni post napisano o 17:29 ----------

Napisane przez niebieskie_oczko

A ja nie rozumiem takiego demonizowania sporej ilości partnerów/partnerek do seksu. Oczywiście dla każdego sporo co innego znaczy i każdy ma swoją tolerancję. Dla jednego 10 partnerów to będzie kolosalnie dużo, dla jednych w miarę, a jeszcze innych mało. Wszystko zależy, kto jak do tego podchodzi. Ale razi mnie założenie, że jeśli ktoś miał bogatą przeszłość seksualną, to oznaka tego, że w związku zdradzi albo że będzie tęsknił za swoim bujnym życiem. Owszem, może tak być, ale przecież nie u każdego. Jedni jak są sami i brakuje im seksu, to pokuszą się o niezobowiązujący seks, a jak trafią na osobę, z którą stworzą związek, to są wierni, bo przecież mają, że tak powiem, pełen pakiet: odpowiednią osobę i seks. Wtedy ktoś nie szuka czegoś poza. Wyjątkiem są dla mnie osoby, które traktują seks jak sport, a partnerów/partnerki do łóżka jak trofea, którym się lubią chwalić.

prędzej założyłabym,że ktos kto zdradził, zdradzi ponownie

[tambourinist]

Jeśli Cię to męczy tak długo to może daj sobie spokój.

Niektórzy mają tak, że chcą się wyszaleć a potem już szaleć nie chcą. Ja tak miałam. Więc to nie jest tak, że koniecznie będzie do tego tęsknił. Chociaż możliwe też, że będzie tęsknił za urozmaiceniem.

Nikt Ci nie da gwarancji.