Problem ze współlokatorką

[Djuno]

Napisane przez Sofiax

Dobrze to daj mi jakiś link do źródła, że nie mogę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nawet brzmi logicznie:

Najemca może też w lokalu dokonywać ulepszeń, np. zamontować rolety w oknach, przykleić tapetę. Jednak jeżeli nie uzgodni tych ulepszeń z właścicielem, będzie musiał po zakończeniu umowy przywrócić stan poprzedni lokalu. Zatem jeżeli bez porozumienia z właścicielem montuje rolety, to takie, które nie wymagają wiercenia w oknach, zwłaszcza plastikowych, których uszkodzenie jest trwałe i które będzie można zdjąć i powiesić w kolejnym wynajmowanym lokalu. Jeżeli najemca wierci dziury w ścianach, to musi pamiętać, że skutki swoich działań będzie musiał usunąć przy wydaniu lokalu.

Wzięte stąd. To, co nie jest trwałą szkodą, jest dozwolone i nie musi być uzgadniane z właścicielem. Po prostu przy zdawaniu mieszkania należy je przywrócić do poprzedniego stanu. Czyli jeśli np. zerwę ukochaną tapetę po babci, ale nalepię nową, podobnej jakości, nie naruszę warunków najmu, a odświeżę mieszkanie.

[Sofiax]

No to nasze artykuły są ze sobą sprzeczne i trzeba poszukać konkretnych ustaw, jutro o tym poczytam a tymczasem jeżeli chodzi o odwiedziny
http://www.natechwile.pl/czy-wlascic...ac-mieszkanie/
Jednak nie można ich zupełnie zabronić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Djuno]

Napisane przez Sofiax

No to nasze artykuły są ze sobą sprzeczne i trzeba poszukać konkretnych ustaw, jutro o tym poczytam a tymczasem jeżeli chodzi o odwiedziny
http://www.natechwile.pl/czy-wlascic...ac-mieszkanie/
Jednak nie można ich zupełnie zabronić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nasze artykuły nie są ze sobą sprzeczne, wręcz przeciwnie:

Czy najemca może zmienić wygląd wynajmowanego mieszkania i na przykład wytapetować pomalowane wcześniej ściany? Jeśli tapety pojawią się bez uzgodnienia z właścicielem, ten może domagać się ich usunięcia i przywrócenia mieszkania do poprzedniego stanu. Takie żądanie zgodne jest z ogólnymi regulacjami. Najemca musi bowiem oddać wynajmującemu mieszkanie w stanie niezmienionym i niepogorszonym (z uwzględnieniem normalnego zużycia technicznego).

Oznacza to, że te wszystkie gwoździe w ścianach i jelenie na rykowisku, jeśli nie były uzgodnione wcześniej, muszą zniknąć do dnia oddania kluczy. Nie, że właściciel może w każdym momencie wejść do mieszkania i zażądać spalenia bohomazu, który razi jego gusta.

Nigdzie nie napisałam, że właściciel nie ma prawa wejść do lokalu. Ma. Ale musi mieć konkretny cel - kontrolę instalacji. Nie liczenie gwoździ. Biorąc pod uwagę, że gaz czy ogrzewanie wystarczy skontrolować raz w roku, nie wiem, jak uzasadnić wizyty częstsze, niż raz na kwartał.

Podejrzewam, że zawarcie w umowie najmu punktu o zakazie malowania ścian czy zrywania tapety byłoby niezgodne z prawem, ponieważ narusza prawo najemcy do mieszkania w czystym i świeżym mieszkaniu oraz uniemożliwia mu przeprowadzenie remontów, do których jest zobowiązany. Ale tutaj musiałby się wypowiedzieć prawnik.

Uszkodzenia, skutkujące natychmiastowym wypowiedzeniem umowy, to nie są gwoździe czy nowa tapeta, a przypadkowo przebite przejście do sąsiedniego pokoju i zerwana podłoga.

[Nette]

Skoro już leci offtopik... 😂
Jak dla mnie wbicie gwoździ w ściany jest uszkodzeniem trwałym i nieodwracalnym, którego gipsowanie nie naprawi. Chyba, że by mi najemca przed wyprowadzką położył nowy jednolity tynk na całości, to spoko, niech sobie wbija gwoździ ile chce.

A jest uszkodzeniem, bo, niestety, developerzy często kładą fatalne tynki i na linii tego gwoździa po czasie wychodzą spękania.
Jak ktoś chce wieszać dzieła sztuki czy bohomazy, to można przykleić na ścianę specjalną taśmę, po odmalowaniu nie ma śladu.

[Carousel]

Oj, dziewczyny, jak Wy się o mnie martwicie. Jestem poruszona

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Tam nie ma innego współlokatora, więc nie ma innej opcji: jeżeli ktoś wchodził, a WCHODZIŁ, to była to ona.
Taaak, samozwijające się rolety, pewnie. Szkoda, że ta przedziwna właściwość pojawia się tylko w weekendy.

[Sofiax]

No ale w końcu porozmawiałaś z tą współlokatorką ?

---------- Dopisano o 00:13 ---------- Poprzedni post napisano o 00:08 ----------

Napisane przez Djuno

Nasze artykuły nie są ze sobą sprzeczne, wręcz przeciwnie:
Oznacza to, że te wszystkie gwoździe w ścianach i jelenie na rykowisku, jeśli nie były uzgodnione wcześniej, muszą zniknąć do dnia oddania kluczy. Nie, że właściciel może w każdym momencie wejść do mieszkania i zażądać spalenia bohomazu, który razi jego gusta.

Nigdzie nie napisałam, że właściciel nie ma prawa wejść do lokalu. Ma. Ale musi mieć konkretny cel - kontrolę instalacji. Nie liczenie gwoździ. Biorąc pod uwagę, że gaz czy ogrzewanie wystarczy skontrolować raz w roku, nie wiem, jak uzasadnić wizyty częstsze, niż raz na kwartał.

Podejrzewam, że zawarcie w umowie najmu punktu o zakazie malowania ścian czy zrywania tapety byłoby niezgodne z prawem, ponieważ narusza prawo najemcy do mieszkania w czystym i świeżym mieszkaniu oraz uniemożliwia mu przeprowadzenie remontów, do których jest zobowiązany. Ale tutaj musiałby się wypowiedzieć prawnik.

Uszkodzenia, skutkujące natychmiastowym wypowiedzeniem umowy, to nie są gwoździe czy nowa tapeta, a przypadkowo przebite przejście do sąsiedniego pokoju i zerwana podłoga.

No racja, źle przeczytałam
Nie zmienia to faktu, że i tak nie możesz właścicielowi wizyt zabronić.

[motyla]

Napisane przez Sofiax

No ale w końcu porozmawiałaś z tą współlokatorką ?

ta obstawiam, że Autorka coś powie dopiero za pół roku, jak będzie się wyprowadzać i oddawać klucze

[Atomoowka]

Napisane przez Donatella_Rosa

Dla mnie jeśli właściciel się umówi z wynajmującymi, to spoko. Chociaż i tak tego nie rozumiem. No bo jak przyjdziesz i zobaczysz te poplamione ściany to co Ci to da? Przecież od tego ma się kaucje i zapiski w umowie, że mieszkanie przy zdawaniu ma być w takim staniem przed wynajęciem.

Gdyby moja bratowa chociaż raz zadbała o swój interes i weszła do wynajmowanego domu to teraz pewnie nadal nadawałbym się do użytku. Niestety chciała być taka super, hiper i absolutnie nie wchodzić do swojego wynajmowanego domu, bo jak to tak wynajmujących sprawdzać i dom jest ruiną, a jego remont wyniesie kupę kasy.

[Nette]

Napisane przez Atomoowka

Gdyby moja bratowa chociaż raz zadbała o swój interes i weszła do wynajmowanego domu to teraz pewnie nadal nadawałbym się do użytku. Niestety chciała być taka super, hiper i absolutnie nie wchodzić do swojego wynajmowanego domu, bo jak to tak wynajmujących sprawdzać i dom jest ruiną, a jego remont wyniesie kupę kasy.

Tu się zgadzam, że te 2-3 tys. kaucji nawet nie pokrywają kosztów odmalowania mieszkania.

[ajah]

Dziwi mnie ten OT.
Mam umowę wynajmu, w której w warunkach wyszczególnione kwestie takie jak wbijanie gwoździ, palenie swieczek jak i regularne (zapowiedziane) wizyty osoby kontrolujące mieszaknie.
To jest mój dom- ale jest to mój dom tymczasowy. Nie widze powodu, by niszczyć czyjąś własność.

[SteveS]

Ja się wiele dowiedziałam, zostawiając kamerkę włączoną na weekend. Po weekendzie znalazłam inne mieszkanie, bo w moim łóżku m.in. spali obcy faceci - obcy również dla współlokatorek, bo poznani danej nocy na dyskotece.

[regularkate]

Napisane przez Nette

Tu się zgadzam, że te 2-3 tys. kaucji nawet nie pokrywają kosztów odmalowania mieszkania.

Nie można też przesadzać - najemca odpowiada wyłącznie za zużycie rzeczy przekraczające normalne użytkowanie. Czyli jeżeli pozostawi ściany trochę obite, gdzieś tam w rogu draśnięte meblem itd., ale ogólnie estetyczne i wyglądające tak, jak powinny wyglądać przy normalnym, codziennym zamieszkiwaniu, to jakby mi właściciel powiedział, że mam płacić za malowanie tego pokoju po prostu dlatego, że mi się umowa kończy, to by się mocno rozczarował. Właściciel nie ma prawa polepszać stanu swojego mieszkania kosztem wyprowadzającego się lokatora i dotyczy to wszystkiego, co jest w lokalu.

Nigdy nie płaciłam więcej niż 1-miesięczną kwotę kaucji (i zawsze było to poniżej 1 tys.) i zawsze jeszcze potem otrzymywałam część zwrotu, mimo że się właściciele czepiali różnych usterek. Poczułam się jedynie do starganej tapety w jednym pokoju i przedpokoju w jednym z mieszkań, ale to była obiektywnie wina naszego małego wówczas kota.

Nie chcę robić za bardzo offtopu, w każdym razie temat się moim zdaniem sprowadza głównie do tego, że wspólne zamieszkiwanie czy zamieszkiwanie na wynajmie rodzi potrzebę częstego uzgadniania wielu spraw, bo umowa nigdy nie przewidzi wszystkich okoliczności. Co do wchodzenia do pokoju autorki, to faktycznie nikt nie powinien tego robić (takie po prostu jej chronione przepisami prawo), ale wiemy, że przepisy przepisami, a w gruncie rzeczy jesteśmy ludźmi i od tego mamy buzię, żeby się dogadać, ponegocjować i wyjaśnić sobie pewne tematy, bo nawet, jak mamy faktycznie to "prawo", to w konfliktowej sytuacji ono potrafi jeszcze gorzej zamieszać, niż doprowadzić do porozumienia i świętego spokoju.

[Nette]

Napisane przez regularkate

Nie można też przesadzać - najemca odpowiada wyłącznie za zużycie rzeczy przekraczające normalne użytkowanie. Czyli jeżeli pozostawi ściany trochę obite, gdzieś tam w rogu draśnięte meblem itd., ale ogólnie estetyczne i wyglądające tak, jak powinny wyglądać przy normalnym, codziennym zamieszkiwaniu, to jakby mi właściciel powiedział, że mam płacić za malowanie tego pokoju po prostu dlatego, że mi się umowa kończy, to by się mocno rozczarował. Właściciel nie ma prawa polepszać stanu swojego mieszkania kosztem wyprowadzającego się lokatora i dotyczy to wszystkiego, co jest w lokalu.

Nigdy nie płaciłam więcej niż 1-miesięczną kwotę kaucji (i zawsze było to poniżej 1 tys.) i zawsze jeszcze potem otrzymywałam część zwrotu, mimo że się właściciele czepiali różnych usterek. Poczułam się jedynie do starganej tapety w jednym pokoju i przedpokoju w jednym z mieszkań, ale to była obiektywnie wina naszego małego wówczas kota.

Nie chcę robić za bardzo offtopu, w każdym razie temat się moim zdaniem sprowadza głównie do tego, że wspólne zamieszkiwanie czy zamieszkiwanie na wynajmie rodzi potrzebę częstego uzgadniania wielu spraw, bo umowa nigdy nie przewidzi wszystkich okoliczności. Co do wchodzenia do pokoju autorki, to faktycznie nikt nie powinien tego robić (takie po prostu jej chronione przepisami prawo), ale wiemy, że przepisy przepisami, a w gruncie rzeczy jesteśmy ludźmi i od tego mamy buzię, żeby się dogadać, ponegocjować i wyjaśnić sobie pewne tematy, bo nawet, jak mamy faktycznie to "prawo", to w konfliktowej sytuacji ono potrafi jeszcze gorzej zamieszać, niż doprowadzić do porozumienia i świętego spokoju.

O ile ktoś normalnie użytkuje mieszkanie, to nie ma problemu. Miałam na myśli to, że kaucja nie pokryje strat jeśli najemca naprawdę zapuści mieszkanie bo przecież nie jego, to nie będzie dbał. Tacy ludzie chodzą też po świecie. To ci sami, wg których publiczne = niczyje = można dewastować.
I za kaucję nawet się odmalować nie da, nie mówiąc o poważniejszych stratach.

[Sofiax]

Napisane przez regularkate

Nie można też przesadzać - najemca odpowiada wyłącznie za zużycie rzeczy przekraczające normalne użytkowanie. Czyli jeżeli pozostawi ściany trochę obite, gdzieś tam w rogu draśnięte meblem itd., ale ogólnie estetyczne i wyglądające tak, jak powinny wyglądać przy normalnym, codziennym zamieszkiwaniu, to jakby mi właściciel powiedział, że mam płacić za malowanie tego pokoju po prostu dlatego, że mi się umowa kończy, to by się mocno rozczarował. Właściciel nie ma prawa polepszać stanu swojego mieszkania kosztem wyprowadzającego się lokatora i dotyczy to wszystkiego, co jest w lokalu.

Nigdy nie płaciłam więcej niż 1-miesięczną kwotę kaucji (i zawsze było to poniżej 1 tys.) i zawsze jeszcze potem otrzymywałam część zwrotu, mimo że się właściciele czepiali różnych usterek. Poczułam się jedynie do starganej tapety w jednym pokoju i przedpokoju w jednym z mieszkań, ale to była obiektywnie wina naszego małego wówczas kota.

Nie chcę robić za bardzo offtopu, w każdym razie temat się moim zdaniem sprowadza głównie do tego, że wspólne zamieszkiwanie czy zamieszkiwanie na wynajmie rodzi potrzebę częstego uzgadniania wielu spraw, bo umowa nigdy nie przewidzi wszystkich okoliczności. Co do wchodzenia do pokoju autorki, to faktycznie nikt nie powinien tego robić (takie po prostu jej chronione przepisami prawo), ale wiemy, że przepisy przepisami, a w gruncie rzeczy jesteśmy ludźmi i od tego mamy buzię, żeby się dogadać, ponegocjować i wyjaśnić sobie pewne tematy, bo nawet, jak mamy faktycznie to "prawo", to w konfliktowej sytuacji ono potrafi jeszcze gorzej zamieszać, niż doprowadzić do porozumienia i świętego spokoju.

Gorzej jeśli zrobi imprezę i zniszczone zostaną np. meble
Narożnik w tym mieszkaniu kosztował więcej niż 1000 zł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[regularkate]

Napisane przez Sofiax

Gorzej jeśli zrobi imprezę i zniszczone zostaną np. meble
Narożnik w tym mieszkaniu kosztował więcej niż 1000 zł.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oczywiście, dlatego też przyznałam, że za takie "zużycie" najemca w pełni odpowiada. Choć faktem jest, że kaucja tego nie pokryje i niestety trzeba się o te koszty procesować.

[Sofiax]

Dlatego my zrobimy zdjęcia z datą kiedy i w jakim stanie meble zostały dane do użytku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[SteveS]

Napisane przez Sofiax

Dlatego my zrobimy zdjęcia z datą kiedy i w jakim stanie meble zostały dane do użytku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Ja jako wynajmująca - czy to mieszkania, czy kwatery na wakacjach - zawsze robię takie zdjęcia. W przypadku mieszkań za czasów studenckich robiłam spis, dołączałam foty i podpisywały obie strony. Co by nie było niedopowiedzeń

[Sofiax]

Napisane przez SteveS

Ja jako wynajmująca - czy to mieszkania, czy kwatery na wakacjach - zawsze robię takie zdjęcia. W przypadku mieszkań za czasów studenckich robiłam spis, dołączałam foty i podpisywały obie strony. Co by nie było niedopowiedzeń

Chyba najlepsze rozwiązanie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Atomoowka]

Napisane przez Sofiax

Dlatego my zrobimy zdjęcia z datą kiedy i w jakim stanie meble zostały dane do użytku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Niestety nawet Cię to nie uchroni, jak ktoś chce coś zniszczyć to i tak to zrobi. Potem pozostaje jedynie walka z sądzie, często długa i mozolna a bez efektów. Sąd może nakazać zwrócić wszystkie koszty wyremontowania domu/mieszkania i na tym się kończy. Dłużnik jest niewypłacalny i koniec tematu. Zostajesz ze zdjęciami i zniszczonym mieszkaniem. Tyle
Kontrolna zawsze.

[Limonka2738]

Napisane przez Atomoowka

Niestety nawet Cię to nie uchroni, jak ktoś chce coś zniszczyć to i tak to zrobi. Potem pozostaje jedynie walka z sądzie, często długa i mozolna a bez efektów. Sąd może nakazać zwrócić wszystkie koszty wyremontowania domu/mieszkania i na tym się kończy. Dłużnik jest niewypłacalny i koniec tematu. Zostajesz ze zdjęciami i zniszczonym mieszkaniem. Tyle
Kontrolna zawsze.

Ale też trzeba znaleźć złoty środek. Raz na miesiąc, dwa, zapowiedziana wizyta - jasne. Ale jakby mi właściciel raz na tydzień niezapowiedziany pukał do drzwi to bym wiała, jak tylko będzie okazja.

O otwieraniu sobie samemu kluczem, kiedy lokatorów nie ma w domu nawet nie wspomnę.

[Sofiax]

Mam wrażenie, że autorka to Troll.
Napisałam do dziewczyny od piczuliny i dziwnym przypadkiem autorka na drugi dzień napisała tutaj, zaraz po tym zniknęła a grzebiąc w jej profilu znalazłam podobieństwo z naszą piczulindą

[Carousel]

Napisane przez Sofiax

Mam wrażenie, że autorka to Troll.
Napisałam do dziewczyny od piczuliny i dziwnym przypadkiem autorka na drugi dzień napisała tutaj, zaraz po tym zniknęła a grzebiąc w jej profilu znalazłam podobieństwo z naszą piczulindą

Podobieństwo? Proszę?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz