Dlaczego oni mnie tak traktują?

[lala2506]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Wiesz co a co ja mam robić? Do momentu jak mnie nikt nie obrażał to mogłam na dupie siedzieć i nie zwracać uwagi. Ja domyślam się, że jesteś tak wspaniała i doskonale wszystko wiesz. Może ja nie wiem co z tym wszystkim zrobić. Miotam się ale siedzieć bezczynnie nie mogę. Numer wzięłam od chłopaka ale to nie znaczy że za jego zgodą.
---------- Dopisano o 12:08 ---------- Poprzedni post napisano o 12:07 ----------

A na to spotkanie idę ze swoją mamą.

Nie znaczy, że za jego zgodą? Gratuluję faceta, bo mój w takiej sytuacji sam chciałby to wyjaśnić i by mnie bronił, a nie dawał gnoić. Patologia
No pewnie! Idź z mamą, bo dlaczego by nie? Prawda? Dorośnij kobieto! To Twój facet powinien Cię bronić, a nie Twoja mamusia tak naprawdę wcale nie wmieszana w sprawę. No, ale jak Twój facet nie ma jaj za przeproszeniem, ma gdzieś swoją przyszłą żonę i jest ciapą to tak jest Super będzie z niego mąż, zapewne! Powiedz mi Ty jesteś ślepa? Bo nawet to, że prawdopodobnie kochasz swojego faceta nie usprawiedliwia tego, że akceptujesz jego bierność i cichą akceptację dla takiego traktowania Ciebie przez jego rodzinę
Albo naprawdę jesteś ślepa, a do tego nieporadna życiowo i robisz z siebie sierotkę Marysię, albo ten wątek to jedna wielka prowokacja

[trusssssssskaweczka]

Bo niestety ale moja szanowna mama doskonale ją zna od bardzo bardzo dawna i jest zaprzyjaźniona z matką bratowej. Ale nie mam zamiaru więcej tutaj pisać. Dziękuję wszystkim. Żegnam
I tak nawiasem dodam, że niestety ale to nie była prowokacja i to co piszę to prawa.

[lala2506]

Yhy. Odpowiedzi nie spasowały, bo nie było głaskania po głowie

[trusssssssskaweczka]

Ja wiem że źle robiłam i robię. Krytyki się nie boję bo jest właściwa i przede wszystkim po to tu przyszłam. Ale nie lubię jak ktoś się do mnie rzuca i od razu wszędzie wietrzy spisek. Każdy chciałby mieć jasna i oczywistą sytuację.

[shirleyyy]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Ja wiem że źle robiłam i robię. Krytyki się nie boję bo jest właściwa i przede wszystkim po to tu przyszłam. Ale nie lubię jak ktoś się do mnie rzuca i od razu wszędzie wietrzy spisek. Każdy chciałby mieć jasna i oczywistą sytuację.

nie przejmuj się...zawsze znajdą się tacy co wszystkie rozumy pozjadali i najlepiej im się komentuje patrząc z boku
fakt, od początku źle to rozegrałaś trochę ale wszystko można naprawić i moim zdaniem dobrze robisz próbując wyczuć grunt u bratowej tż-ta,
na noże zawsze można iść, prawdziwa sztuka to rozegrać to pokojowo.....
powodzenia

[GhostInTheFog]

Dziwisz się, ze wietrzą spisek??? Ja nie, bo dawno nie czytałam o czymś tak abstrakcyjnym i nielogicznym.
Głaskania po główce nie ma, bo chyba większosc z nas miała nadzieje, że się weźmiesz za siebie i przede wszystkim za vswojego faceta. Jak widać na darmo
Tak, idź z mamą, a facet niech dalej umywa ręce...

Czy Ciebie jego zachowanie naprawdę nie rusza :conf used:

[trusssssssskaweczka]

Może jak się czyta tak wszystko na raz to wygląda tak mało prawdopodobnie. Ale na przestrzeni lat tak nie jest. Jak u "teściów" bywałam 6-7 razy do roku i to na 2-3 godziny to okazji nie było. Oni nigdy na wesela itp nie jeździli. Popełniłam błąd na początku związku jak nie chciałam ich poznać a mogłam. Pewnie moja początkowa ignorancja do tego wszystkiego doprowadziła. A bratowa może aż tak złych intencji nie mieć i nie wiem co o mnie mówi w rodzinie.

[shirleyyy]

Napisane przez GhostInTheFog

Dziwisz się, ze wietrzą spisek??? Ja nie, bo dawno nie czytałam o czymś tak abstrakcyjnym i nielogicznym.
Głaskania po główce nie ma, bo chyba większosc z nas miała nadzieje, że się weźmiesz za siebie i przede wszystkim za vswojego faceta. Jak widać na darmo
Tak, idź z mamą, a facet niech dalej umywa ręce...

Czy Ciebie jego zachowanie naprawdę nie rusza :conf used:

ja już nie takie historie słyszałam a były autentyczne.....ta jest z tych bardziej "normalnych" masz szczęście....obracasz się w baaaardzo poukładanym, czarno-białym i racjonalnym towarzystwie, ale niestety są jeszcze inni ludzie z innymi problemami

[Ewciaaaaa]

hej sczzerze mówiąc nie chciało mi sie czytac co było po 1 pierwszej stronie ale jesli nie wiesz o co chodzi ,chodzi o pieniądze pewnie jej to nie pasuje ze sie zjawisz i dzidzicem bedzie twoj przyszły mąż i ty powiedzmy,moze byc ze buntuje przeciwko tobie tesciową , wróżką nie jestem nie znam sytuacji ale kto to wie tylko oni powodzenia i nie przejmuj sie,wazne zebyscie byli wy szczesliwi i sie z sobą zgadzali nie wasza rodzina

[srebrnykot]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Może jak się czyta tak wszystko na raz to wygląda tak mało prawdopodobnie. Ale na przestrzeni lat tak nie jest. Jak u "teściów" bywałam 6-7 razy do roku i to na 2-3 godziny to okazji nie było. Oni nigdy na wesela itp nie jeździli. Popełniłam błąd na początku związku jak nie chciałam ich poznać a mogłam. Pewnie moja początkowa ignorancja do tego wszystkiego doprowadziła. A bratowa może aż tak złych intencji nie mieć i nie wiem co o mnie mówi w rodzinie.

Pisze Ci, żebyś zostawiła swojego partnera, że nigdy Cię nie zaakceptują, obgaduje za plecami, stara się o wykluczenie Cię poza nawias tej rodziny - jesteś pewna, że nie ma złych intencji? Wg mnie spotkanie z tak negatywnie nastawioną osobą, która zasypuje Cię wrogimi mailami, to zły pomysł.

Nie podoba mi się bardzo postawa Twojego faceta. Na spotkanie z Tobą nie idzie, przed bratową nie broni, jej maili nie zamierza pokazać rodzinie. Można być nieśmiałym, ale nawet największa życiowa nieporadność i niezdarność powinna mieć granice tam, gdzie ktoś zaczyna krzywdzić najbliższą osobę, w tym wypadku Ciebie. On tylko jak biedne cielątko stoi i biernie patrzy, jak jego kobieta jest obrażana. Nie rozumiem tego.

Może chociaż pokaż mu ten wątek, żeby nim jakoś potrząsnąć?

[ignea]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Bo niestety ale moja szanowna mama doskonale ją zna od bardzo bardzo dawna i jest zaprzyjaźniona z matką bratowej.

Następny post i następne stwierdzenie, które - przynajmniej moim zdaniem - znów nie brzmi zbyt wiarygodnie, zwłaszcza w świetle innych podobnie brzmiących wytłumaczeń dla różnych spraw (nie upieram się, może to i prawda, ale jakoś za dużo w tym temacie takich dziwnych zwrotów akcji). Nagle się okazało, że ta bratowa tu całkiem znajoma jest, a przecież Ty podobno nie znasz tej rodziny?

edit
Zapomniałam dodać jeszcze jedno - to, czy Twoja mama zna tę osóbkę, czy nie, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Jesteś dorosła. Załatwiaj swoje sprawy osobiście a nie zza pleców mamy...

[Niezmienna]

Nie wyobrażam sobie życia z kimś takim jak Twój facet, bo wybacz ale jeśli Twój facet pozwala, żeby Ciebie tak traktowali to coś tu jest nie halo!

[Narrhien]

Napisane przez ignea

Następny post i następne stwierdzenie, które - przynajmniej moim zdaniem - znów nie brzmi zbyt wiarygodnie, zwłaszcza w świetle innych podobnie brzmiących wytłumaczeń dla różnych spraw (nie upieram się, może to i prawda, ale jakoś za dużo w tym temacie takich dziwnych zwrotów akcji). Nagle się okazało, że ta bratowa tu całkiem znajoma jest, a przecież Ty podobno nie znasz tej rodziny?

edit
Zapomniałam dodać jeszcze jedno - to, czy Twoja mama zna tę osóbkę, czy nie, nie powinno mieć żadnego znaczenia. Jesteś dorosła. Załatwiaj swoje sprawy osobiście a nie zza pleców mamy...

A mnie to tak nie dziwi, przecież to, że mama bratowej zna dobrze mamę Autorki nie oznacza, że od razu całe obie rodziny muszą się doskonale znać, ja nie znam większości koleżanek mojej mamy ani one mnie,

Poza tym już wcześniej było powiedziane, że kuzyn Autorki to równocześnie znajomy rodziców TŻ. Ja podejrzewam, że to jest po prostu jakaś mała społeczność, może wieś, może małe miasteczko, dlatego tam wszyscy się tak jakby znają, tzn wiedzą o sobie.

[trusssssssskaweczka]

Moja mama i mama bratowej były sąsiadkami i jakoś utrzymują kontakt.

[dudipopka]

no to jednak bratowa cie zna

[xlilka]

ja Ci wierzę w to co piszesz i uważam że tak jest... i byłaś na tym spotkaniu ? bo chyba dzis miało być??

[trusssssssskaweczka]

No bratowa coś może o mnie wiedzieć ale ona się wyprowadziła jakieś 10-12 lat temu więc nie za dużo. Ja o nic nie wiem bo jak byłam dziewczynką to mało mnie interesowała jakaś tam kobieta. My też się jakieś 6-7 lat temu stamtąd wyprowadziliśmy więc nie wiem co może o mnie wiedzieć

[ciri15]

Wątek z kosmosu i subskrybuję, żeby zobaczyć jak sytuacja się rozwinie.
Autorko, obiecaj że napiszesz!

[trusssssssskaweczka]

Spotkanie było krótkie i bez żadnych kłótni, policja nie przyjeżdżała i się nie pozabijałyśmy. Żadnego diametralnego zwrotu akcji. Byłam sama. Powiedziałam co mi leży na sercu. Okazało się, że wcale nie jest zła chociaż... jej sposób bycia traktowania wszystkich z wyższością mi się nie podobał. Powiedziała, że nie miała zamiaru mnie obrażać ale niestety troszczy się o swoje dobro i dobro dzieci. Oznajmiła że ich dom stoi na działce teściów i obawia się, że w razie czego wszystko będzie należało do nas a oni zostaną na lodzie.

---------- Dopisano o 22:24 ---------- Poprzedni post napisano o 22:19 ----------

Jak tak czytam wszystko to wydaje się strasznie nierealne... Ale niestety prawdziwe i to mnie przeraża. Może ja żyje na innej planecie...
I nie sądzę że ona tak troszczy się o swoje dobro tylko nie wiem jakie jest to drugie dno. Pewnie się kiedyś dowiem. Ogólnie była bardzo niemiła i uważała, że to ona jest najważniejsza i wszystko wie najlepiej. Więc ja też byłam niemiła i trochę chamska.

[ciri15]

Napisane przez JUTITA

rozumiem, że mogłam sobie wybrać faceta z mieszkaniem tak jak większość z Was. No tak to najważniejsze jest zaraz po białęj sukience i weselichu.
Ja nie jestem autorką tego wątku.
A mieszkać mieszkaliśmy, bo nasze (wzięte na kredyt - wybaczcie, ze nie za gotówkę) trzeba było wyremontować i wyposażyć choćby w łazienkę i kuchnię (tu znów wybaczcie większość własnymi rękami)
Z tym honorem to był żarcik taki słowny - broń Boże nie poważny

Świetnie napisane. Rzeczywiście, co niektóre to powinny przestać w kółko czepiać się tych samych tematów, gdy tylko ujrzą słowa "mieszkanie u teściów", "katolik" itp. Bo to już nudne się staje.

Napisane przez trusssssssskaweczka

Nie mam nic do stracenia. Ja jestem chyba za potulna i za miła na to wszystko. Nigdy się nie spodziewałam, że komukolwiek mogłam zrobić coś złego. Nie lubię mieć wrogów ale w tej sytuacji chyba jest to nieuniknione. Mimo że mój zgodził się wczoraj na spotkanie z rodzicami to dzisiaj jakoś tak się wymigiwał, że w najbliższym czasie nie będzie możliwości.

Dzięki za zrobienie mi głupiego humorku... Nie wiem co mi jest ale tak mnie ten wątek rozbawił, że szok

[201803290936]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Spotkanie było krótkie i bez żadnych kłótni, policja nie przyjeżdżała i się nie pozabijałyśmy. Żadnego diametralnego zwrotu akcji. Byłam sama. Powiedziałam co mi leży na sercu. Okazało się, że wcale nie jest zła chociaż... jej sposób bycia traktowania wszystkich z wyższością mi się nie podobał. Powiedziała, że nie miała zamiaru mnie obrażać ale niestety troszczy się o swoje dobro i dobro dzieci. Oznajmiła że ich dom stoi na działce teściów i obawia się, że w razie czego wszystko będzie należało do nas a oni zostaną na lodzie.

---------- Dopisano o 22:24 ---------- Poprzedni post napisano o 22:19 ----------

Jak tak czytam wszystko to wydaje się strasznie nierealne... Ale niestety prawdziwe i to mnie przeraża. Może ja żyje na innej planecie...
I nie sądzę że ona tak troszczy się o swoje dobro tylko nie wiem jakie jest to drugie dno. Pewnie się kiedyś dowiem. Ogólnie była bardzo niemiła i uważała, że to ona jest najważniejsza i wszystko wie najlepiej. Więc ja też byłam niemiła i trochę chamska.

Wcale nie jest taka zła, ale była niemiła, więc Ty również byłaś niemiła i chamska, ale ogólnie to pogadałyście od serca... Wszystko to się tak klei "choćby wcale". Albo to prowokacja, albo Ty się boisz własnego cienia i nie umiesz wyrażać wprost tego co naprawdę czujesz i myślisz, stąd te nielogiczności.

Co do innej planety to masz rację - związałaś się z kosmitą, który ma Ciebie i Twoje uczucia milion lat świetlnych w d...

[Ewciaaaaa]

[QUOTE=trusssssssskaweczka ;27517688 Oznajmiła że ich dom stoi na działce teściów i obawia się, że w razie czego wszystko będzie należało do nas a oni zostaną na lodzie.[COLOR=Silver]

[/COLOR]/QUOTE]

mówiłam jeśli nie wiesz o co chodzi chodzi o pieniądze :p

[Soso]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Ja wiem że źle robiłam i robię. Krytyki się nie boję bo jest właściwa i przede wszystkim po to tu przyszłam. Ale nie lubię jak ktoś się do mnie rzuca i od razu wszędzie wietrzy spisek. Każdy chciałby mieć jasna i oczywistą sytuację.

Nie przejmuj się tak - to tylko forum

Może Cię to pocieszy (albo i nie), ale ja w sumie w sytuacji podobnej do Twojej zachowałabym się pewnie podobnie. Gdyby rodzina Tżeta nie chciała i nie szukała ze mną kontaktu - sprobowałabym wpierw wyjaśnić z nim tę sytuację, a potem to olała. Nic na siłę, w związku jesteś z nim, a nie jego rodzinką (no chyba, ze jest maminsynkiem). Bez problemu jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację, kiedy ci ludzie byliby mi totalnie obojętni, podobnie jak ich opinia na mój temat, i naprawdę nie widziałabym konieczności za wszelką cenę naprawiania sytuacji, chyba, że zależałoby na tym mojejmu Tzetowi - a wydaje mi się, ze Twojemu nie zależy.

[shirleyyy]

no i tak jak koleżanka powiedziała....jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.......a właściwie o działkę.......

co za tupet to z kim ona się hajtnęła? z bratem twojego tż-ta czy tż-tem?! jak tak dba o dobro swojego dupska to niech jej mąż zapewni "bezpieczeństwo" i załatwi sprawę z teściami, może wykupić od nich przypadającą im część działki albo inaczej to załatwić.....to rozumiem ,ze ona po prostu taka taktykę przyjęła, przegoni ciebei i każdą inną potencjalną zonę brata męża.....hahah....po wodzenia jej życzę

trzeba było to faktycznie nagrać i puścić teściom

[ruda3d]

Napisane przez shirleyyy

no i tak jak koleżanka powiedziała....jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.......a właściwie o działkę.......

co za tupet to z kim ona się hajtnęła? z bratem twojego tż-ta czy tż-tem?! jak tak dba o dobro swojego dupska to niech jej mąż zapewni "bezpieczeństwo" i załatwi sprawę z teściami, może wykupić od nich przypadającą im część działki albo inaczej to załatwić.....to rozumiem ,ze ona po prostu taka taktykę przyjęła, przegoni ciebei i każdą inną potencjalną zonę brata męża.....hahah....po wodzenia jej życzę

trzeba było to faktycznie nagrać i puścić teściom

odnoszę wrażenie, że bratowa to się okajtała akurat głównie z kasą swoich teściów i bardzo ją boli perspektywa, że szwagier zechce mieć żonę, może dzieci, że nie zechce sponsorować swojej chrześniaczki... bo gdyby kochani szwagier zdecydował się na kawalerski i bezdzietny żywot, to właściwie cała kasa dla nich - bo przecież i taki samotny wujaszek by kiedyś zostawił spadek ich dzieciom, wg mnie egoistyczna i pazerna na kasę baba, nie ma co

dziwi mnie fakt, że TŻ autorki tak lekko potraktował tą sytuację - bo bratowa jednoznacznie pokazała, że liczy się dla niej kasa, i wykazując zainteresowanie testamentem teściów zachowała się co najmniej niestosownie, bo nie jej decydować co oni komu zapiszą...


te stosunki autorki z przyszłymi teściami, delikatnie ujmując dość luźne, no cóż, jestem w stanie do pewnego stopnia zrozumieć - nie ma obowiązku przyjaźnić się z przyszłą synową ani chadzać z przyszłą teściową do teatru czy na zakupy... może dla niektórych to jest przykre, ale prawdziwe... napisałam jednak "do pewnego stopnia" bo niechęć TŻ-ta do doprowadzenia do sytuacji kiedy wreszcie usiądą przy jednym stole i pogadają chodźby pół godziny jest zastanawiająca (te ciągle wykręty...) - coś tu jest na rzeczy, wg mnie z jakiegoś powodu on nie chce aby jego narzeczona zawiązywała bliższe stosunki z teściami...

[trusssssssskaweczka]

Tak po dłuższych rozmyślaniach chyba doszłam o co chodzi teściom i dlaczego on tak unika kontaktu.
W naszym związku jest różnica wyznań i mój chcę zmienić wiarę na moją. Jego rodzice niestety o tym wiedzą. Może to jest przyczyna? Są ludźmi bardzo wierzącymi i co niedziela chodzącymi do kościoła wiec może to ich zabolało?
A z tą działką... Namawiam narzeczonego żeby porozmawiał z rodzicami o podziale działki. Nie wiem czy będzie chciał ale to troszeczkę by załatwiło sprawę.

[ciri15]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Tak po dłuższych rozmyślaniach chyba doszłam o co chodzi teściom i dlaczego on tak unika kontaktu.
W naszym związku jest różnica wyznań i mój chcę zmienić wiarę na moją. Jego rodzice niestety o tym wiedzą. Może to jest przyczyna? Są ludźmi bardzo wierzącymi i co niedziela chodzącymi do kościoła wiec może to ich zabolało?
A z tą działką... Namawiam narzeczonego żeby porozmawiał z rodzicami o podziale działki. Nie wiem czy będzie chciał ale to troszeczkę by załatwiło sprawę.

Aha i po 5 latach wpadłaś na pomysł, że może chodzić o wiarę?
Mhmm.

[ignea]

Kurcze, kolejny zwrot akcji
Cóż, nie zdziwiłabym się. Religie dzielą ludzi, a nie łączą...

[201803290936]

Napisane przez trusssssssskaweczka

Tak po dłuższych rozmyślaniach chyba doszłam o co chodzi teściom i dlaczego on tak unika kontaktu.
W naszym związku jest różnica wyznań i mój chcę zmienić wiarę na moją. Jego rodzice niestety o tym wiedzą. Może to jest przyczyna? Są ludźmi bardzo wierzącymi i co niedziela chodzącymi do kościoła wiec może to ich zabolało?
A z tą działką... Namawiam narzeczonego żeby porozmawiał z rodzicami o podziale działki. Nie wiem czy będzie chciał ale to troszeczkę by załatwiło sprawę.

Kolejny zwrot akcji (trochę żartuję sobie).

Czemu szukasz wymówek za faceta? Uważasz, że to normalne nie poznać rodziców własnego faceta w rzekomo poważnym i rokującym na przyszłość związku przez tyle lat? Sama się zastanów.

---------- Dopisano o 19:10 ---------- Poprzedni post napisano o 19:10 ----------

Napisane przez ciri15

Aha i po 5 latach wpadłaś na pomysł, że może chodzić o wiarę?
Mhmm.

No właśnie?

[trusssssssskaweczka]

Nie wpadłam na to bo dla mnie wiara ma małe znaczenie. Nie jestem jakaś tam specjalnie wierząca i praktykująca. No kurcze... Co wy tak z tym zwrotem akcji... Nic nie mogę napisać bo zaraz jakieś problemy.