2008-12-06, 12:29 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 2
|
mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...Witam was drogie wizażanki. Wiele jest tu takich użytkowniczek , które zakładają będąc na wizażu już jakiś czas zakładają nowe konto, by nie być kojarzonymi z daną sytuacją tutaj – na intymnym. Podobnie jest ze mną. Wahałam się czy w ogóle zawracać komuś głowę swoim problemem, ale jestem już u kresu wytrzymałości i tylko wśród was widzę osoby, które mogłyby mi jakoś doradzić. Chodzi o mojego Tż-a. Poznaliśmy się w liceum, jestem z nim już powoli 3 lata. Obecnie mieszkamy razem, gdyż zaczęliśmy studiować w tym samym mieście. Sytuacja, która mnie dotyczy rozwijała się już właściwie od początku związku, przez te 3 lata zdążyła nabrać tempa i rozmiaru. Myślę, a raczej czuję, że jestem nieszczęśliwa w tym związku. Dlaczego ? Mój tż zawsze lubił wyjść z kolegami i sobie wypić. Gdy prosiłam, żeby tego już nie robił stwierdzał że „chyba sobie żartuję”. Natomiast on zabrania mi np. pić alkohol czy palić papierosy pod groźbą rzucenia mnie ( nie, żebym lubiła pić i palić – wręcz przeciwnie – ale chciałam przedstawiać konkretne jego zachowanie). Mówiąc szczerze – przed związkiem z nim płakałam bardzo mało – teraz to już norma – bywa nawet że przez jakiś okres płacze kilka razy dziennie. Początkowo robiłam to w ukryciu – potem już normalnie przy nim. On nigdy, ale to przenigdy nie próbował mnie pocieszać – stwierdzał tylko, że beczę z byle powodu. W naszym mieszkaniu wszystkie prace muszę wykonywać ja – on nigdy nie pomyśli, żeby mi pomóc – gdy widzi, że ja że tak powiem haruję potrafi tylko poprosić, żebym nie zasłaniała mu telewizora np. podczas odkurzania. Chce żebym zrobiła mu coś do jedzenia – gdy odmawiam i mówię, żeby sam się za to wziął, on decyduje się nie jeść i przez następny czas wypomina mi, że przeze mnie jest głodny. Ważną sprawą jest też seks. Od jakiegoś roku straciłam w ogóle chęć do niego. Mój tż przez jakiś czas to akceptował, potem zaczął brutalnie mi wmawiać, że to mój obowiązek. Gdy wypomniałam mu, że zamiast zwalać całą winę na mnie ( twierdzi, że jestem chora na jakąś niechęć do seksu) powinien się zmienić, porozmawiać ze mną, pomóc mi się otworzyć stwierdził, że powinnam iść do lekarza bo to jest nienormalne. I, że mam mu być wdzięczna, że mnie jeszcze nie rzucił bo każdy zrobiłby to na jego miejscu. Potrafi też przy mnie komentować kobiety np. w jakiś gazetach czy w rozbieranych scenach na filmach – a gdy ja – na złość jemu- zacznę komentować mężczyznę – obraża się i każe przepraszać. Poza tym, wiedząc jaki mam do tego wszystkiego stosunek, lubi –jakby na złość – mówić jakieś sprośne rzeczy itd.ah – przy okazji rzeczy „mówionych” – często mówi na mnie ”Ty downie, głupku” czasem „odwal się” bądź bardziej wulgarny odpowiednik. A potem twierdzi, że to żarty… Oczywiście – są też pozytywy . Raz na jakiś czas przyniesie dla mnie różę, napisze dla mnie jakiś wiersz czy coś na ten styl. Mówi mi komplementy itp.Mamy często takie "telepatyczne" myśli, zgadzamy się w większości poglądów. Zrobiłam sobie nawet taką specjalną listę – plusów dla zostania z nim i minusów. Nie muszę chyba dodawać, że po tygodniu obserwacji są głównie minusy.
To takie przedstawienie sytuacji pokrótce. I tak chyba zbyt bardzo się rozpisałam. Nie wiem naprawdę co mam robić – zawsze sobie wpajam, że i tak trafiłam na dobrego, nie zdradzającego chłopaka. Zresztą on też twierdzi, że każda by go chciała mieć, a mam go ja . i że mógłby mieć każdą, a chce tylko mnie. Może właśnie jestem szczęściarą, która tylko głupio nie docenia szczęścia ? |
2008-12-06, 12:41 | #2 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: ...
Wiadomości: 465
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
poza tym skąd pewnośc,ze cie nie zdradza??? twój tz nie zachowuje się przeciez jak kochający chłopak... piszesz, ze często przez niego płaczesz...to twoim zdaniem jest ok??? mysle, ze to ty mozesz miec kazdego innego faceta.nie musisz trwać przy takim *....*... jezeli moze miec kazda to niech znajdzie sobie panienkę, która lubi usługiwanie i nie przeszkadza jej ze ktos nią pomiata dziwi mnie,ze ciągniesz to od 3 lat...
__________________
...if that boy don't love you by now he will NEVER EVER,NEVER EVER love you... Edytowane przez Christine Granville Czas edycji: 2008-12-06 o 12:43 |
|
2008-12-06, 12:44 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 408
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
hmm.. kochana z tego co piszesz to ma do ciebie niezbyt dobry stosunek.. niby ci roze przyniesie, komplementy mowi itp ale zauwaz ze nie ma szacunku do ciebie( w niczym ci nie pomaga,obraza niby w zartach ale jednak bola takie slowa... chyba nie jest najlepszym partnerem.. czujesz sie nie szczesliwa.. a powiedz ty go kochasz
|
2008-12-06, 13:02 | #4 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: 100 m od morza:)))
Wiadomości: 980
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Jeśłi on twierdzi
Cytat:
Jesteś super dziewczyna i stac cie na kogoś kto będzie cie szanował i godnie traktował. On się nad tobą znęca psychicznie - wyzwiska,"zwalanie" winy na ciebie,szantaż - to jest chore !!! tak nie powinno byc !!! nie daj się poniżac w ten sposób,przecież masz swoją godność |
|
2008-12-06, 13:03 | #5 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-02
Wiadomości: 2 366
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
rany, dziewczyno...
miłość to niewszytsko... przecież on Cię nie szanuje, wyzywa, poniża, a Ty z nim jesteś bo on Cię nie zdradza? jak dla mnie to tu nie ma żadnej miłości... naprawdę szkoda młodości na wychowywanie faceta...
__________________
I'm so glamorous, I piss glitter! |
2008-12-06, 13:04 | #6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 9 668
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Może da się go jakoś naprostować, od początku taki był?
|
2008-12-06, 13:10 | #7 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-12
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 7 482
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
No nie jak tu jeszcze napiszesz, że go kochasz to chyba zwątpię całkiem w kobiety.
Nie wiem jak ty się możesz jeszcze zastanawiać co masz zrobić? Ale widać niestety z tej historii, że wybacz, ale zachowujesz się jak zahukana mimoza i raczej nie jesteś w stanie z tym skończyć. POwiem ci tylko, że on nigdy sie nie zmieni, na to nie licz. Może być tylko gorzej, zaraz zacznie cię bić albo coś. Tylko nie próbuj go bronić! W każdym razie życzę ci duuużo siły, bo będzie ci potrzebna zarówno do trwania w takim bagnie jak i do zrobienia czegokolwiek.
__________________
Bo reszta nie jest milczeniem, ale należy do nas Boję się ludzi bez poczucia humoru |
2008-12-06, 13:12 | #8 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 796
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
OMG.. moja koleżanka miała bardzo podobny problem. też miała chłopaka z którym zamiaszkała i traktował ją podobnie. jako kurę domową, która jest tylko do tego aby posprzątać, zrobić coś do jedzenia itp. Rzuciła go i nie żałuje. Na szczęście szybko znalazła kogoś, kto traktuje ją normalnie..
Zastanów się czy chcesz, żeby Twoje całe życie wyglądało tak jak teraz? Myśle, że każda z nas jak przeczyta to co napisałaś będzie Ci odradzała dalsze trwanie w tym związku.. |
2008-12-06, 13:14 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 586
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Wyczuwam, że boisz się sama przed soba przyznac, że to nie ma sensu. Wiem, że to trudne, będziesz cierpiała, ale czy teraz nie cierpisz jeszcze bardziej? Nikt z nas nie podejmie za Ciebie decyzji, to Twoje życie i Ty powinnaś wiedzieć jak chcesz je przeżyć i co będzie dla Ciebie szczęściem.
Na pewno nie ten facet... |
2008-12-06, 13:16 | #10 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-12
Lokalizacja: Augsburg (Niemcy)
Wiadomości: 2 657
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
W tym zwiazku nie ma rownowagi. Ty sie boisz by on nie odszedl, on laskawie jeszcze Cie nie zostawil. Moze powinnas sprobowac odwrotnie, pokazac mu ze nie wisisz u jego plaszcza, ze Twoj swiat sie nie zawali gdyby on Cie zostawil. Niech on tez pomysli, ze Ty go mozesz zostawic.
Podaj mi maila na PW, to Ci przesle "Dlaczego Mezczyzni Kochaja Zolzy", wg mnie powinnas koniecznie przeczytac.
__________________
|
2008-12-06, 13:16 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 176
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
rzuc go!!!!!!!!! szkoda czasu i nerwow na taki toksyczny zwiazek!
Jestem z toba |
2008-12-06, 13:19 | #12 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 3 378
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
wpajaj sobie dalej...albo się otrząśnij. |
|
2008-12-06, 13:27 | #13 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 4 177
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Jeśli chcesz to jakoś "ratować"...
Przestań mu usługiwać niczym wieloletnia żona, przekaż połowę swoich obowiązków.. Chcemy być idealne- sprzątaczki, kucharki, kochanki , nadskakujemy żeby tylko on był zadowolony.. ?nie sądzisz,że czas pomyśleć o sobie? Jak zwykle wylecę tu z książką o zołzach,ale tam ta sprawa jest dobrze opisana "W naszym mieszkaniu wszystkie prace muszę wykonywać ja – on nigdy nie pomyśli, żeby mi pomóc – gdy widzi, że ja że tak powiem haruję potrafi tylko poprosić, żebym nie zasłaniała mu telewizora np. podczas odkurzania. Chce żebym zrobiła mu coś do jedzenia – gdy odmawiam i mówię, żeby sam się za to wziął, on decyduje się nie jeść i przez następny czas wypomina mi, że przeze mnie jest głodny" Przyzwyczaił się, bo od początku dawałaś z siebie wszystko żeby tylko był najedzony, miał posprzątane i wyprane. Ma rączki ? Niech zrobi to sam. Nie ma 5 lat żeby mamusia musiała mu usługiwać.. Jezu , jaka masakra. Nie dziwie Ci się,że nie masz chęci na seks... Ale moim zdaniem facet , który nie ma do Ciebie szacunku, ogranicza, zmusza do współżycia to nikt godny uwagi.. przemyśl to i kieruj się swoim dobrem. Powodzenia.
__________________
"Give me reason but don't give me choice. 'Cause I'll just make the same mistake again.." Edytowane przez Vampi_z_piekla_rodem Czas edycji: 2008-12-06 o 13:31 |
2008-12-06, 13:27 | #14 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
Nie lubię takich facetów. Co Ty w nim widzisz? Miałabym gdzieś, że wiersz napisał raz na rok, jak leniem jest i chamem. Weź go zostaw, dziewczyno, szkoda życia. Edytowane przez evil minded Czas edycji: 2008-12-06 o 13:30 |
|
2008-12-06, 13:29 | #15 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 345
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Moja droga... opiszę Ci jak wyglądało to u mnie... za 4 miesiące brałabym ślub, ale 2 miesiące temu zerwałam zaręczyny i go odwołałam.
U nas w związku było tak: obowiązki w mieszkaniu były raczej na mojej głowie, on coś zrobił od czasu do czasu zwłaszcza po awanturze, którą robiłam o brak jego pomocy. Jeśli chodzi o kwestie organizacji życia, tj. sprawy związane z weselem, remontem drugiego mieszkania i innymi, wszystko było na mojej głowie. On nic nie potrafił zrobić sam, wszystko ja załatwiałam i musiałam podejmować decyzje. Za męskie "roboty" też nigdy się nie brał. W remontowanym mieszkaniu musiałam nawet prosić się go o to, żeby wyniósł gruz po pracowniku robiącym remont. Naprawdę miał dwie lewe ręce do wszystkiego. W ogóle on zaczął się zachowywać jak jakiś człowiek z depresją - nie chciało mu się nawet wyjść z kolegami na piwo, szukał pracy bezskutecznie od 2 lat, jak jakąś znalazł, to zazwyczaj mu z jego winy coś nie wychodziło, bo się nie przykładał lub rezygnował. Nawet jak cały dzień spędzał w mieszkaniu, nic nie robiąc, to mu się np. umyć nie chciało, a gdy zwróciła mu uwagę na brzydki zapach potu, to jeszcze mi awanturę robił, że jak się kogoś kocha, to na takie rzeczy się uwagi nie zwraca. On nie miał prawa jazdy i traktował mnie jako kierowcę (mam własny samochód). Żądał, żebym jeździła z nim gdzie on tylko potrzebuje nie zważając na moje sprawy, a jak mu o to zwracałam uwagę (bo jego matka też chętnie to wykorzystywała), to się obrażał na mnie. Ale oczywiście niby mnie kochał... Przynosił kwiaty, prezenty i inne takie. Ale powiedz mi co miałam z kwiatów i prezentów, skoro podstawą jego zachowania nie było pokazywanie mi miłosci, szacunku, zaangażowania i chęci pomocy? Ty też nie masz nic z kwiatów i wierszy... Czy nie lepiej byłoby Ci bez nich, ale gdyby twój TZ Cię nie obrażał,a pomagał i traktował z miłością? Bo mnie by było lepiej. Poza tym mój narzeczony jak się okazuje okłamywał mnie w różnych kwestiach od samego początku naszego związku. Potrafił mi kłamać mi w żywe oczy, gdy zarzucałam mu kłamstwo, udowadniając jednocześnie, że na 100% kłamie. Wiem, że związek kilkuletni ciężko zakończyć... Mieszkacie razem, więc pewnie boisz się nagle zostać sama. Przerobiłam to już, co być może będziesz przeżywać, jak skończysz swój związek. Ale ja miałam już prawie nerwicę. W pierwszej chwili po rozstaniu byłam w euforii, bo spadł mi kamień z serca. Potem miałam kryzys, ale nie z powodu tęsknoty za byłym, a z powodu tego, że nagle zostałam sama ze wszystkim. Brakowało mi samej bliskości drugiego człowieka. Teraz jest już dobrze... Boję się nowego związku, bo w poprzedni niesamowicie się zaangażowałam. Ale wiem jedno... Tak mi jest lepiej. Wierzę, że trafię na kogoś, kto doceni moje starania i je odwzajemni. Na kogoś, kto nie skupi się tylko na braniu, ale i na dawaniu. U nas przed rozstaniem też w ogóle nie miałam ochoty na seks, nawet, żeby mój były mnie w ogóle dotykał, co jak dla mnie było właśnie wyrazem tego, że w związku były problemy poważne. U Was z tym seksem, to nie jest tak, że to Ty nadajesz się do leczenia... Problem leży w tym, że ty nie czujesz miłości z jego strony, nie czujesz się z nim bezpiecznie, nie czujesz się szanowana, więc nic dziwnego, że nie masz z nim ochoty na seks. I kochana, powiedz mi, jak możesz pisać, że może to Ty marudzisz i nie doceniasz szczęścia?! Przeczytaj swój post jeszcze raz. Naprawdę tak dla Ciebie wygląda szczęście? Bo jak dla mnie to nie. Przemyśl to wszystko, podejmij decyzje i jak coś możesz liczyć na mnie jeśli chodzi o maile, internetowe rozmowy. Jeśli zechcesz, mogę Cię wspierać, bo doskonale rozumiem, co przeżywasz. Przeszłam przez coś podobnego. Tylko pamiętaj! Ty jesteś dla siebie wartością najwyższą i nie pozwól, żeby ktoś Ci ją niszczył, odbierał... Wszystko się jakoś poukłada, ale chyba musisz podjąć drastyczną decyzję... On najwyraźniej już taki jest i się nie zmieni. |
2008-12-06, 13:35 | #16 |
Buc
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: z kropki.
Wiadomości: 9 915
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Z Twojego postu nie wynikia, abyś była szczęśliwa. Boisz się odejść, z powodu, że nie znajdziesz kogoś "lepszego", że jesteś przyzwyczajona, że czasem jest Ci dobrze?
Odejdz.Robisz podsumowanie swojego związku,a to znaczy,że jedną nogą jesteś poza nim. Postaw drugą nogę obok pierwszej i odetchnij.
__________________
|
2008-12-06, 13:40 | #17 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 317
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Kaffienka, mądra z Ciebie dziewczyna, że wreszcie nieroba i tak okropnego człowieka zostawiłaś.
Oby autorka wątku też znalazła siłę na taki krok... |
2008-12-06, 13:43 | #18 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 4 177
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
zgadzam się. Dobrze,że się opamiętałaś i nie wyszłaś za niego! Matko skąd oni się biorą..
__________________
"Give me reason but don't give me choice. 'Cause I'll just make the same mistake again.." |
|
2008-12-06, 13:51 | #19 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-11
Lokalizacja: co chwilę gdzie indziej
Wiadomości: 2 365
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Ja to "dziękuję" za takiego chłopaka. Jest beczelny. Inaczej nie potrafię tego określić. Dziwi mnie to, że są takie dziewczyny jak Ty i tkwią w takich związkach, mimo, iż przez to ich samoocena jest równa zeru. Mam nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję i będziesz z nią szczęśliwa.
|
2008-12-06, 13:57 | #20 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: Evesham
Wiadomości: 2 509
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Sama byłam kiedys w toksycznym zwiazku i moge poradzic Ci tylko jedno-odejdź.
Może na początku bedzie Ci cieżko, ale z czasem przekonasz sie, ze była to najlepsza decyzja. Każda z nas zasługuje na szczeście i na mężczyzne, który bedzie nas kochał, wspierał a nie terroryzował psychicznie. Zrób to dla siebie, dla własnego dobra, zobaczysz jak "odżyjesz" i staniesz sie inna osoba, pewniejsza siebie, silniejsza. Tego Ci zycze. |
2008-12-06, 14:01 | #21 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
Błąd w założeniach. Jako wieloletnia (a nawet wielonastoletnia) żona nie wytrzymałabym takiego traktowania nawet przez tydzień. Każdy ma swoje obowiązki, i robi co do niego nalezy nie wyręczając się współmałżonkiem. Natomiast samoistnie przejmuje się obowiązki współmałżonka jak ma on więcej pracy lub jest chory. No i szcunek, do partnera i do siebie. Nigdy nie pozwoliłabym tak się traktować komukolwiek, ani nie pozwoliła sobie , tak traktować męża. Problematyczna, każdy by chciał mieć taką miłą , cierpliwą i pewnie ładną dziewczynę jak Ty. Więc wyślij swojego trutnia w świat na zwiady, niech się skonfrontuje z rzeczywisyością i trochę zdziwi, bo niestety popełniłaś okropny bład, pozwalająć się tak traktować. Bo na to trzeba sobie pozwolić, to się nie stało samo. Nie wiem czy da się to odkręcić, na pewno przyda się jakaś terapia szokowa. Ale naprawdę zastanów się czy go kochasz i czujesz się na siłach reformowac go, i czy aby tego chcesz, czy tylko trwasz przy nim z przyzwyczajenia, uzaleznia, strachu? Zresztą powiedz mi, dlaczego Ty się np przejmujesz że on jest głodny? Przecież to nie Tobie burczy w brzuchu? Przecież nie jest sparaliżowany i jak naprawdę zgłodnieje to chyba doczołga się resztką sił do lodówki i zapobiegnie swej śmierci głodowej, prawda?
__________________
Cava Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety. Liz Williams |
|
2008-12-06, 14:04 | #22 | ||
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 345
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
Cytat:
Autorce wątku życzę determinacji, wytrwałości i odporności na hasła, które on wobec Ciebie zastosuje, jak zerwiesz z Nim. |
||
2008-12-06, 14:24 | #23 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Z daleka :)
Wiadomości: 3 436
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Kochana rzuć go!!!!!!! On Cię nie szanuje, traktuje Ciebie nie jak kobietę, ale jak służącą. On musi dostać w tyłek! A tak się nie stanie, nie poprawi się dopóki Ty pozwalasz mu na takie zachowanie. A jak pozwalasz, robisz wszystko w domu sama i jesteś z nim. On się już nauczył, że może Ciebie tak traktować, bo Ty i tak z nim będziesz. Nic bardziej mylnego, zostaw go! To nie jest dorosły facet, tylko-przepraszam za wyrażenie- rozwydrzony szczyl, któremu trzeba usługiwać. Jeśli on Ciebie nie szanuje, tylko Ty chociaż szanuj i ceń siebie i odejdź od niego!!!!!!!!!!!!!
PS. Jeśli mój facet powiedział by do mnie "Ty downie, głupku"- w najlżejszym wypadku już by siedział u protetyka. ;] Edytowane przez mysza007 Czas edycji: 2008-12-06 o 14:25 |
2008-12-06, 14:30 | #24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 81
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
To jak zachowuje sie Twoj facet jest przygnebiajace Mysle ,ze powinnas starac sie jakos przestac uslugiwac mu >Pomyslec o sobie i przedewszystkim nie miec poczucia winy,ze robisz zle.Pokazac mu ze, tez masz wymagania.I nie robic niczego wbrew swojej woli.Jezeli on nie zrozumie,ze tez nalezy sie Tobie cos od zycia to niejest Ciebie wart.Jak nie zaczniesz sama siebie cenic to on do konca zycia bedzie Cie traktowal jak cos co ma na wlasnosc i co musi wykonywac jego polecenia.Moze to co napisalam brzmi dosyc ostro,ale mam nadzieje ,ze Ci sie ulozy
|
2008-12-06, 14:40 | #25 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 4 177
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
Mi chodziło raczej o to,że teraz powinna cieszyć się urokami życia studenckiego, młodości, poznawać ludzi z roku a nie mieć na głowie faceta, który poczuł się jak Ferdynand Kiepski co najmniej ,któremu Halinka musi ugotować zupkę i odkurzyć pod kapciami nie zasłaniając jednocześnie telewizorka.. Nie no nie wierzę, on nie będzie jadł bo mu pod nos nie podstawili i się obraził...
__________________
"Give me reason but don't give me choice. 'Cause I'll just make the same mistake again.." Edytowane przez Vampi_z_piekla_rodem Czas edycji: 2008-12-06 o 14:43 |
|
2008-12-06, 14:52 | #26 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 1 147
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Bardzo toksyczny związek. Bardzo.
On Tobą manipuluje - przyniesie badyla, powie jakiś frazes i ma jakoby przyzwolenie na takie zachowanie. Wydaje mi się, że ma skłonności masochistyczne, a siebie obsadza w roli dominatora. Odejdź od niego. Zapewne wtedy nastąpią groźby, szantaże. Musisz się jednak od niego odciąć, bo moim zdaniem to dopiero początek jego znęcania się (inaczej tego nazwać nie potrafię) Pozdrawiam Cię serdecznie.
__________________
gdy mi jest dobrze moja dusza mruczy. M.Peszek |
2008-12-06, 15:06 | #27 |
Raczkowanie
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Problematyczna, musisz szukać profesjonalnej pomocy!!! Nie żartuję teraz. Wątpię czy bez niej dasz sobie radę. O takich kobietach jak Ty ludzie piszą ksiązki i zarabiają dużą kasę. Kilka z tych książek powinnaś sama przeczytać. Myślę że teraz masz zrobione takie pranie mózgu, że cokolwiek mądrego wizażanki by nie napisały, do Ciebie i tak nie dotrze... Ech.... Ratuj się!!! Otwórz oczy!!!
|
2008-12-06, 15:09 | #28 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 1 147
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Tak, psycholog może zdziałać cuda.
__________________
gdy mi jest dobrze moja dusza mruczy. M.Peszek |
2008-12-06, 15:18 | #29 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-02
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 2 920
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Cytat:
Otóż to. Najpierw nabierz sama do siebie szacunku i rozstań się z tym człowiekiem jak najszybciej. On nie ma prawa Cię tak traktować, nie pozwalaj mu na to. Nie wmawiaj sobie że jest cudowny tylko dlatego że Cię nie zdradza. Manipuluje Tobą dziewczyno, otwórz w końcu oczy i zakończ ten związek. Dasz radę Normalnie nóż się w kieszeni otwierana takich palantów |
|
2008-12-06, 15:24 | #30 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 7
|
Dot.: mój prywatny dramat i kres wytrzymałości ...
Widac jak na dloni ze ten facet to typowy manipulator a zwiazek z nim jest toksyczny, wmawia ci bzdury i nie szanuje cie, nie ma to szans przetrwania i dla swojego dobra powinnas to jak najszybciej zakonczyc wiem ze nie bedzie latwo ale wierz mi ze mialam bardzo podobnego faceta ktory mnie na koncu zdradzal, byc moze jest tak ze to małolat który jeszcze nie wie co i jak, ale mysle ze to po prostu zwykły manipulator który robi ci kaszane z mozgu, lubi chora kontrole( zabranianie picia , palenia) jestes dorosla decyduj sama o sobie, tak naprawde taki facet zakocha sie dopiero jak trafi na rownie silną kobiete której nie da sie zmanipulowac, teraz probuje jak daleko moze sie posunac a jak mu na to pozwolisz, znudzi sie i rzuci, te grozby to zabawa zeby cie sprawdzic zmien faceta, idz do psychologa, zadbaj o kolezanki, zeby miec z kim zamieszkac...powodzenia w tej ciezkiej drodze...
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 07:02.