kasa od TZ

[evil minded]

Napisane przez Wyrak

Szczerze mowiac, to zupelnie nie zgadzam sie z taka ocena sytuacji. Nie sadze zeby takie nastawienie bylo powszechne, choc niewatpliwie sie zdarza.

Ja tez nie mam takich znajomych, ale na wioskach, w malych miasteczkach podejscie "moze pic, moze bic, byle był" jest pewnie powszechniejsze niz nam sie wydaje.

[piwusia5]

A mi TŻ kupuje duperelki bo ja jestem za chytra. Najchętniej bym się nie malowała bo szkoda kasy na tusz (może przesadzam nieco). Jak mi się ostatnio podobała śliczna torebka to 10 minut ją oglądałam a potem stwierdziłam że nie dam 30 funtów za nią bo jednak nie jest aż taka super... Ale Tż kupił mi ją.


Aha jesteśmy małżeństwem obydwoje pracujemy i mamy wspólne konto ... w sumie nie wiem kto płaćił ale ważne że ja bezpośredni nie wydałam kasy

[Miśka84]

Napisane przez miphuhiz

kiedy moj byly tz byl w takiej samej sytuacji jak Miska (dostawal od rodzicow troszke pieniedzy) to ani razu nie przyszlo mi ani jemu do glowy zebym mu kupila np. bluzke czy spodnie. Albo ciagle sponsorowala wyjscia do baru (od czasu do czasu oczywiscie tak). wiem, ze wtedy byloby mu przykro i czulby sie upokorzony.
Zamiast tego staralismy sie tak zorganizowac sobie czas zeby jak najmniej wydawac (np. piknik, skladkowa impreza, dvd w domu zamiast kina)


a ja nie rozumiem jakim prawem Ty oceniasz zwiazki ludzi, ktorzy sie np. rozliczaja? Albo piszesz, ze Sadek pewnie nigdy nie kochal, bo postepuje inaczej niz Ty.

A jak ja coś dorobię kupuję zawsze TŻ prezent i również nie widze w tym nic złego.
Co do "taniego" spędzania czasu często np. zostajemy na weekend w domu, ale że nie lubimy zmulać zapraszamy zawsze w piątek i sobotę znajomych, więc kasa na wekkend też zawsze pójdzie - bo alkohol, jedzenie na grilla/ognisko... a że oboje mamy wyjątkowo mocne głowy to pójdzie całkiem sporo kasy Więc tak czy tak - jest potrzebna kasa i nie wyobrażam sobie sytuacji, że TŻ pije i je, a ja siedzę i patrzę... Zwłaszcza, że mamy takich znajomych, że pijemy wszyscy razem, nie rozliczając się.
Każdy niech ma związek jaki chce - ja nie wyobrażam sobie rozlicznia się ze wszystkiego, a Ty aby Ci chłopak postawił np. piwo.

Tylko nie rozumiem jak ktokolwiek może pisać o sponsoringu... Bo tak jak ktoś napisał - jeżeli facet straci kase dziewczyna go opuści, za to dziewczyna z kochającego się związku - tego nie zrobi.

[Miśka84]

Napisane przez Gwiazdeczka1978

Dla mnie sponsoring jest tam, gdzie nie ma uczucia. A jesli jest uczucie, to to jest dzielenie sie. Jedna strona drugiej pomoze, czy sprawi radosc, i druga rowniez, czy w podobny sposob,czy inny,czy teraz czy pozniej. Jak sie kogos kocha,to chce sie psrawiac radosc, nie liczyc pieniadze i dopatrywac sie oszustw. Ale to sie czuje przeciez.

I dokładnie o to chodzi

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez miphuhiz

dzielenie, dzieleniem ale rozni sa ludzie. Jedni sa tacy, ze sie rozliczaja i sa szczesliwi a inni cala wyplate wydaja na druga osobe. I nikt nie ma prawa kwestionowac prawdziwosci uczuc osob np. rozliczajacych sie. A w tym watku niestety wiele bylo wypowiedzi, ktore mgly zranic takie pary.
To, ze ktos sie rozlicza nie znaczy, ze nie pomoze swojemu partnerowi, kiedy ten straci prace. A czytajac ten watek mozna wysnuc wnioski, ze takie osoby na pewno sie nie kochaja, ze nie pomoga swojemu partnerowi w sytuacji patowej, ze tylko osoba, ktora cala swoja wyplate wydaje na partnera prawdziwie kocha.
Nie lubie takiego mierzenia milosci iloscia wydanych pieniedzy.

No moze,ale ja napisałam odnosnie sponsoringu,a nie oddzielnej kasy w zwiazku. Wg mnie jak sie naprawde kocha i ufa,to kasa jest wspolna. Jesli sie mysli powaznie o przyszłosci,to sie nie rozlicza,bo to i tak bedzie kiedys wspolne. Taka prawda. Jak sie ktos rozlicza,to juz podswiadomie mysli o ewentulanym odejsciu i zyciu na swoj rachunek. I zeby było jasne,nie uwazam,ze to zle,bo w zyciu tzreba byc zapobiegliwym.

[Elfir]

Sama pracuję, mieszkamy razem, dzielimy się kosztami utrzymania i czasami ja coś jemu fundnę, raz on mi coś. Zarobki mamy porównywalne.

W okresie "chodzenia" - tylko on fundował randki, bo to wydawało mu sie "bardziej meskie". Prócz prezentow, pieniedzy nie dostawalam.

[Miśka84]

Dla niektórych dziwne jest, że TŻ ze mną się dzieli, ale my mamy bardzo dużo znajomych, z którymi nigdy sie nie rozliczamy
Niektórzy na imprezy przychodzą z flaszką, inni bez "na jana" i pijemy zawsze RAZEM. Gdy idziemy do sklepu ktoś da 20 zł, ktoś 50 zł, a ktoś 2 zł lub nic, bo jest akurat przed wypłatą, i nikt na to nie patrzy, całe szczęście mamy znajomych, który lubią się "wspomagać" w potrzebie.Gdy zaprosimy do siebie kumpla, który nie ma kasy - TŻ bardzo często stawia mu imprezę i nigdy nie podliczył go za to. Zawsze kupujemy też więcej alko na wypadek gdyby znajomi nie byli przy kasie czy gdyby zabrakło. Mieliśmy kiedyś znajomych, którzy nawet 1 piwa by nie dali za darmo, gdy zabraknie i atmosfera była wówczas nieporównywalnie gorsza. Naprawdę jest super atmosfera, gdy nikt nie rozlicza się ze sobą i wszystko jest wspólne Teraz mamy TYLKO takich znajomych

[Madaaa]

Miśka, ale wiesz, że innym razem ty mozesz liczyc na znajomych. Mialam takich znajomych co tylko liczyli na to, zeby na sępa pojjsc, najesc sie i napić. Albo nie chcial sie zlozyc na pizze, bo nie jest glodny a potem jadl....

[Miśka84]

Napisane przez Madaaa

Miśka, ale wiesz, że innym razem ty mozesz liczyc na znajomych. Mialam takich znajomych co tylko liczyli na to, zeby na sępa pojjsc, najesc sie i napić. Albo nie chcial sie zlozyc na pizze, bo nie jest glodny a potem jadl....

Tacy też są, ale większość jest baaardzo w porządku i niektórzy znajomi jak robią domówkę też stawiają dosłownie wszystko, więc idzie to w dwie strony

[Charlotte001]

Hmm.. kasy jako takiej od Tż'ta nie biorę Zazwyczaj jest tak, że jak np. gdzieś wychodzimy, to raz ja coś kupuję, raz On (chociaż za każdym razem upiera się przy tym, żeby to On płacił). Prócz tego, to Tż kupuje mi tabletki anty.

[piwusia5]

Naczytałam się tu trochę o sponsoringu.... A co w tym złego. Różni są ludzie różne potrzeby. Jak ktoś chce to niech "płaci" swojej kobiecie za to i owo. Ich sprawa. Jednak nie mogę nazwać spponsoringiem sytuacji gdy np On płaci za wypad w góry gdzie ją zaprasza. Tym bardziej jak to nieplanowany wypad.

[Miśka84]

Napisane przez piwusia5

Naczytałam się tu trochę o sponsoringu.... A co w tym złego. Różni są ludzie różne potrzeby. Jak ktoś chce to niech "płaci" swojej kobiecie za to i owo. Ich sprawa. Jednak nie mogę nazwać spponsoringiem sytuacji gdy np On płaci za wypad w góry gdzie ją zaprasza. Tym bardziej jak to nieplanowany wypad.

Dokładnie To po prostu za***isty prezent O, którym tak naprawdę marzy chyba każda kobieta Jeżeli się kocha lubi się sprawiać przyjemność drugiej osobie, a czy będzie to kwiatek, wypad w góry czy wyjazd na hawaje - to już kwestia tego, ile się ma pieniędzy ...

[maja55]

Napisane przez Miśka84

Dokładnie To po prostu za***isty prezent O, którym tak naprawdę marzy chyba każda kobieta Jeżeli się kocha lubi się sprawiać przyjemność drugiej osobie, a czy będzie to kwiatek, wypad w góry czy wyjazd na hawaje - to już kwestia tego, ile się ma pieniędzy ...

No tak, świetny prezent Skaczę zawsze z radości, kiedy TŻ zrobi mi niespodziankę i mówi, że porywa mnie w góry albo na weekend gdzieś daleko. Ale... ja tego nie oczekuję. I sama też staram się zaplanować inny wyjazd. Może nie tak daleko czy tak luksusowo jak te na które zabiera mnie TŻ, ale nie ze skąpstwa, tylko dlatego, że mam jednak znacznie mniejsze zasoby finansowe niż mój partner.
I nie chodzi o żadne rozliczanie, bo nie znoszę rozliczania, zresztą nawet TŻ by nie wziął ode mnie np. pieniędzy za pokój czy paliwo. Ale ja organizuję później inny wypad i wtedy ja funduję I to już jest partnerstwo - ja coś Tobie, Ty coś mi.

Ale znam też dziewczyny, które prowadzą do takich sytuacji:
Ona: Kotku, a może pojechalibyśmy na weekend w góry, było by tak fajnie....
On:...no jeśli tak bardzo chcesz...no dobrze

I z karty czy z portfela lecą pieniądze, których pewnie sam by nie wydał. To moim zdaniem naciąganie.

[Moniquee]

ja nie mam takiego problemu, bo pracuję i potrafie się sama utrzymać bez pomocy finansowej kogos innego. Nie mam problemu z rozliczaniem kasy, bo nigdy tego nie robię. Jestem w stanie zapłacić sama za siebie - ale jeśli on chce zapłacić bo takie wyznaje zasady lub stac go na to - to ja nie protestuję. Nie ma nic gorszego niż para kłócąca się o to kto zapłaci rachunek.

[GothicLolita22]

Kochanie nigdy nie dawało mi pieniędzy, ale bardzo często kupowało mi różne rzeczy, np jak wyprowadzałam do nowego mieszkania to kupił żelazko, lampkę nocną... Przyjęłam, ale kasy bym raczej nie wzięła...

[lunita]

6 tys? A co to jest?? Majac wiecej wiecej wydajemy. Mamy 6 tys z TZ z tego odliczcie 2000zl za kredyt mieszkania ( calkiem normalne, 2 pokoje na nowym osiedlu a nie w jakis apartamentach) do tego 600zl oplaty za mieszkanie, plus 800zl za raty no bo jakos trzeba bylo umeblowac mieszkanie, do tego benzyna na 2 samochody 700zl ,no i plus raty za samochody ( normalne dwa po 6-7 tys nawet klimy nie maja) 700zl i zostaje 1200zl. Z tego jeszcze trzeba odliczyc jakies 300zl co miesiac zeby miec za co zaplacic OC i przeglady 2 samochodow. Zostaje 900zl no i co to jest?? Trzeba sie ubrac i zjesc tez cos. A na wakacje juz nie starcza. Ewentualnie na tydzien gdzies w Polske.

[Miśka84]

Napisane przez lunita

6 tys? A co to jest?? Majac wiecej wiecej wydajemy. Mamy 6 tys z TZ z tego odliczcie 2000zl za kredyt mieszkania ( calkiem normalne, 2 pokoje na nowym osiedlu a nie w jakis apartamentach) do tego 600zl oplaty za mieszkanie, plus 800zl za raty no bo jakos trzeba bylo umeblowac mieszkanie, do tego benzyna na 2 samochody 700zl ,no i plus raty za samochody ( normalne dwa po 6-7 tys nawet klimy nie maja) 700zl i zostaje 1200zl. Z tego jeszcze trzeba odliczyc jakies 300zl co miesiac zeby miec za co zaplacic OC i przeglady 2 samochodow. Zostaje 900zl no i co to jest?? Trzeba sie ubrac i zjesc tez cos. A na wakacje juz nie starcza. Ewentualnie na tydzien gdzies w Polske.

Wiesz , ale myslę że sporo z nas chciałoby mieć swoje własne mieszkanie na nowym osiedlu, dwa samochody i wyjeżdżać jeszcze na wakacje Ja znam sporo ludzi, którzy na wakacjach nawet nad głupim jeziorkiem nie byli od 10 lat, a o włąsnym, niewynajmowanym mieszkaniu moga sobie tylko pomarzyć. Może dla Ciebie to nic, ale ja bym niemal zabiła, by mieć własne mieszkanie, bo póki co nie stać mnie nawet na wynajmowane

ps. No i macie wysoko dużo kredyty, poza tym mój TZ za droższy samochód nie płaci nawet 100 zł OC miesiecznie...

[Sadek]

Napisane przez lunita

6 tys? A co to jest?? Majac wiecej wiecej wydajemy. Mamy 6 tys z TZ z tego odliczcie 2000zl za kredyt mieszkania ( calkiem normalne, 2 pokoje na nowym osiedlu a nie w jakis apartamentach) do tego 600zl oplaty za mieszkanie, plus 800zl za raty no bo jakos trzeba bylo umeblowac mieszkanie, do tego benzyna na 2 samochody 700zl ,no i plus raty za samochody ( normalne dwa po 6-7 tys nawet klimy nie maja) 700zl i zostaje 1200zl. Z tego jeszcze trzeba odliczyc jakies 300zl co miesiac zeby miec za co zaplacic OC i przeglady 2 samochodow. Zostaje 900zl no i co to jest?? Trzeba sie ubrac i zjesc tez cos. A na wakacje juz nie starcza. Ewentualnie na tydzien gdzies w Polske.

Nie ma co sie licytowac!
Dla jednego jest to ogromna kasa dla innego to bardzo niewiele ale przyznam ze do zycia w nawet umiarkowanym luksusie potrzebna jest sporaaa kasa taki jest teraz ten swiat, ceny.
I przyznam ze nawet dom a juz napewno samochod nie swiadczą o bogactwie. Przykładowo jeden z moich znajomych kroci nie zarabia (malutkie osiedlowe solarium) a kupił nowe BMW 5 w leasing. Na ulicy wyglada jak mega biznesmen.
Drugi ma najwiekszą fabryke kotłów na swiecie,zatrudnia 8 tys ludzi, notowany na giełdzie, majatek ok 540 mln. zł a jezdzi starym Oplem Omegą mieszka tez w przecietnym domku...

[maja55]

Napisane przez Sadek

Nie ma co sie licytowac!

Zwłaszcza, że wątek biegnie w kierunku: jaki dochód miesięcznie pozwoli na lux życie, a tematem tego wątku jest "kasa od TŻ".

[ewanka1989]

nie dostaję i bym nie wzięła tej kasy zreszta.

[lunita]

niezawsze bylo tak jak teraz kiedys musialo nam wystarczyc 1600zl a z tego jeszcze 800zl wynajmowane mieszkanie. Oboje studiowalismy a utrzymywalismy sie z kredytow studenckich i prac dorywczych Dlatego tez im wiecej sie ma tym wiecej wydaje proste a pieniedzy ciagle malo bo nie raz na debetach jedziemy ale nie ma co narzekac bo w koncu po 35latach mieszkanie bedzie nasze :P a co do oprocentowania kredytow to raczej normalne oprocentowanie ale na krotki okres czasu. No ale to byl taki off topic.


Co do kasy od TZta to biore i owszem bo kasa wspolna mamy 3 konta, jedno moje drugie jego i trzecie kredytowe a jak mi brakuje kasy to sobie przelewam albo odwrotnie. Prezenty lubie i owszem zwlaszcza te nieoczekiwane A i ja prezenty daje No i oczywiste ze jak bedzie mniej pieniedzy to sie ograniczy wydatki i tyle , jakby nie daj boze TZ stracil prace to bedziemy zyc z mojej i na odwrot

[lunita]

Napisane przez Miśka84

ps. No i macie wysoko dużo kredyty, poza tym mój TZ za droższy samochód nie płaci nawet 100 zł OC miesiecznie...

jak ma znizki to i owszem ale my ani jednej nie mamy pozatym w tych pieniadzach jest odliczone ewentualne koszty napraw , wymiany filtrow ew. opon itd

[Miśka84]

Napisane przez lunita

jak ma znizki to i owszem ale my ani jednej nie mamy pozatym w tych pieniadzach jest odliczone ewentualne koszty napraw , wymiany filtrow ew. opon itd

U nas na naprawy też idzie ze 2 razy tyle co na oc Ale bez samochodu chyba już byśmy nie umieli żyć Wiadomo, ze apetyt rośnie w miarę jedzenia i zawsze chce się mieć więcej. Dlatego ja zawsze staram się być zadowolona z tego co mam tu i teraz

[evil minded]

Napisane przez Sadek

I przyznam ze nawet dom a juz napewno samochod nie swiadczą o bogactwie.

W Polsce niestety wciaz wyznacznikiem bogactwa dla wiekszosci społeczeństwa są często markowe ciuchy - najlepiej z widocznymi markami.

[Sadek]

Napisane przez evil minded

W Polsce niestety wciaz wyznacznikiem bogactwa dla wiekszosci społeczeństwa są często markowe ciuchy - najlepiej z widocznymi markami.

hmm az tak!?
Dzisiaj to juz chyba trudno poznac co jest dobrą marką a co nie, ceny tez podobne jesli chodzi o ciuchy.

Ale co mnie dziwi to okreslanie statusu finasowego po samochodach, wiekszosc osob (kobiet i mezczyzn zwraca na to wielką uwage) i przyznam ze "na swiecie" sie juz tego dawno nie robi! Przeciwnie, osoby bez samochodu sa czesto uwazane za te zamozniejsze!

[Gwiazdeczka1978]

Owszem daje mi kasiorke,z tym,ze mamy 2 dzieci,wiec łaski nie robi.

[evil minded]

Napisane przez Sadek

hmm az tak!?
Dzisiaj to juz chyba trudno poznac co jest dobrą marką a co nie, ceny tez podobne jesli chodzi o ciuchy.

Ale co mnie dziwi to okreslanie statusu finasowego po samochodach, wiekszosc osob (kobiet i mezczyzn zwraca na to wielką uwage) i przyznam ze "na swiecie" sie juz tego dawno nie robi! Przeciwnie, osoby bez samochodu sa czesto uwazane za te zamozniejsze!

No a jezeli nie, to skad w takim razie ten pęd Polaków (i ogólnie mieszkańców wschodzniej częsci Europy) do kupowania podrób Diora i Prady, zwłaszcza na zagranicznych wycieczkach.

Co do tych osób zamożniejszych bez samochodu, to nie chce mi się w to wierzyć, komu by się tak chciało utrudniać sobie życie, bo bez samochodu to ciężko czasami

Ja ledwo mercedesa od BMW odrozniam, nie znam sie na tym w ogole, nawet mój chłopak twierdzi, ze co jak co, ale na blachare bym sie nie nadawała.

U mnie na uniwerku najlepsze samochody stoją pod wydziałem prawa, wiec chyba coś jest z tym statusem finansowym wyznaczanym przez posiadany samochód.

[Sadek]

Napisane przez evil minded

No a jezeli nie, to skad w takim razie ten pęd Polaków (i ogólnie mieszkańców wschodzniej częsci Europy) do kupowania podrób Diora i Prady, zwłaszcza na zagranicznych wycieczkach.

Co do tych osób zamożniejszych bez samochodu, to nie chce mi się w to wierzyć, komu by się tak chciało utrudniać sobie życie, bo bez samochodu to ciężko czasami

Ja ledwo mercedesa od BMW odrozniam, nie znam sie na tym w ogole, nawet mój chłopak twierdzi, ze co jak co, ale na blachare bym sie nie nadawała.

U mnie na uniwerku najlepsze samochody stoją pod wydziałem prawa, wiec chyba coś jest z tym statusem finansowym wyznaczanym przez posiadany samochód.

Wlasnie dlatego, mysla ze beda przez to bardzie "ekskluzywni", postrzegani jak cos lepszego, na ciuch jescze mozna odlozyc ale na jacht za 20 mln. euro juz nie

Jesli chodzi o samochod to naprawde sie na to nie patrzy, wiadome ze biedak nie kupi nowego BMW ale nie trzeba byc milionerem aby takim jezdzic wystarczy kredyt, leasing, troche lepsza pensja.
Z doswiadczenia tez wiem ze osoby najbogatsze milionerzy a czesto i miliarderzy( nasz rajdowiec np., na codzien jezdzą starymi gratami, ubieraja sie w jeansy, krawat ten sam od 3 lat. Takie osoby nie musza juz nic udowadniac, nawet nie chcą.

[Miśka84]

Napisane przez Sadek

Wlasnie dlatego, mysla ze beda przez to bardzie "ekskluzywni", postrzegani jak cos lepszego, na ciuch jescze mozna odlozyc ale na jacht za 20 mln. euro juz nie

Jesli chodzi o samochod to naprawde sie na to nie patrzy, wiadome ze biedak nie kupi nowego BMW ale nie trzeba byc milionerem aby takim jezdzic wystarczy kredyt, leasing, troche lepsza pensja.
Z doswiadczenia tez wiem ze osoby najbogatsze milionerzy a czesto i miliarderzy( nasz rajdowiec np., na codzien jezdzą starymi gratami, ubieraja sie w jeansy, krawat ten sam od 3 lat. Takie osoby nie musza juz nic udowadniac, nawet nie chcą.

Ale to nie chodzi o sam lans, po prostu miło mieć fajną furkę, która się nie psuje - bo jest nowa, nie gruchocze w niej wszystko i jest w niej ładnie dopasowane - bo nie jest ze średniej pólki i można wcisnąć w niej ostro gaz, bo ma 200, 300 czy więcej koni, a nie marne 100No i wogóle jest milej jeździć samochodem niż tłuc się autobusem w duchocie i smrodzie, bo większość Polaków nie wie co to antypespirant

To kwestia wygody - lepiej mieszkać w nowej za***istej willi niż w starym domku, gdzie jest ogrzewanie na węgiel, lepiej mieszkać w nowym niż w takim, w którym wilgoć wchodzi, lepiej mieć kanalizację niż wypompowywać szambo...

Dlatego na pewno miło jest mieć super willę i nowe bmw Bo po prostu wygodniej

[Fresa]

Napisane przez Sadek

Z doswiadczenia tez wiem ze osoby najbogatsze milionerzy a czesto i miliarderzy( nasz rajdowiec np., na codzien jezdzą starymi gratami, ubieraja sie w jeansy, krawat ten sam od 3 lat. Takie osoby nie musza juz nic udowadniac, nawet nie chcą.

O! i z tym się zgadzam.
Dlatego tak mnie śmieszy wszystko na pokaz: adidasy z łyżwą od palców do pięty , ostentacyjne psikanie chanelami, pod pachą podróbka LV ... i tym podobne manifestowanie, że "mam markowe" → de facto tylko ludzie, którym z trudem przychodzi kupno czegoś z wyższej półki "muszą" tak się zachowywać, dla tych, których na to stać, to normalka, i nawet do głowy by im nie przyszło szpanowanie na prawo i lewo.