|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2017-06-18, 23:52 | #1 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Wewnętrzny problem z samotnością
Hej wszystkim
Sporo ponad rok nie było mnie tu na forum, więc postanowiłam nie "wtryniać się" do innych wątków z moimi problemami, tylko założyć nowy temat. Ostatnim razem, kiedy tu się udzielałam, w większości żaliłam się na samotność, brak jakichkolwiek związków itd. Wróciłam wtedy po raz kolejny na terapię z psychologiem, zakończyłam ją i po głębszych przemyśleniach uznałam, że wszelkie związki, randki, jakiekolwiek kontakty z mężczyznami w tym kontekście są nie dla mnie, nie pasują do mnie i tak naprawdę chyba tego nie chcę, nie jestem gotowa. Jak doszłam do tych wniosków poczułam wewnętrzną ulgę, że nie muszę się do niczego zmuszać, nikomu tłumaczyć, że to moja decyzja i tak chcę żyć. W międzyczasie robiłam swoje, pracowałam, kończyłam studia, chodziłam na dodatkowe zajęcia z angielskiego, na siłownię itd. Ani teraz ani nigdy nie byłam duszą towarzystwa, zawsze byłam nieśmiała, zakompleksiona z poczuciem niższości ale mam swoich znajomych, z którymi utrzymuję lepsze lub gorsze kontakty, lubię pożartować, pogadać o życiu, poglądach itd, takie typowo luźne znajomości. Jednak ostatnio znowu mi moja samotność zaczęła doskwierać w takim sensie, że niby jestem pogodzona ze swoim losem singla do końca życia ale jak ktoś z zewnątrz o to zapyta to czasami nawet zbiera mi się na płacz i nie umiem jasno wytłumaczyć dlaczego. Staram się unikać tematu, ale czasami po prostu się nie da. Mam prawie 27 lat, nigdy nie miałam chłopaka, nie byłam na randce, jestem dziewicą. Jest mi z tego powodu strasznie wstyd. Nigdy nie nadarzyła mi się okazja sama z siebie, żeby nawiązać z kimś bliższą relację, ani sama jej nie szukałam. Zawsze uważałam, że do mnie to nie pasuje, że jestem niegotowa bo byłam pełna kompleksów i nadal jestem. Nawet jeśli mam dzień, że wyglądam dobrze, ładnie się ubiorę pomaluję, to jednak czuję się aseksualna, jakbym nie zasługiwała na związek, ani na czyjeś zainteresowanie, jakby to nie było mi dane, niemożliwe wręcz. Nie mam zielonego pojęcia skąd to się bierze, nawet teraz jak o tym piszę to mi głupio, robię się czerwona jak burak ze wstydu i stresu. Mam straszny wewnętrzny problem i nie umiem tego rozwiązać. Podobają mi się mężczyźni, czuję do nich pociąg seksualny, ale nie potrafię siebie sobie wyobrazić w żadnej intymnej sytuacji z nikim. Kiedy próbuję sobie wyobrazić, że komuś na mnie zależy to czuję dyskomfort. Jak tylko zobaczę chłopaka, który mi się podoba to zaraz na ulicy zauważę dziesięć innych dziewczyn, które lepiej do niego pasują i mnie by na bank zostawił. Mam odwieczne problemy ze skórą - alergiczna, skłonna do zaczerwienień, trądzikowa, delikatna, przezroczysta - widać na całym ciele wszystkie żyły i żyłki. Niby to się nie rzuca w oczy, problem nie jest tragiczny, niby nikt tego nie widzi i cały czas mam kontrole u dermatologa, ale to jest jeden z moich największych kompleksów. Nie wiem, czy to jest czynnik decydujący o moim samopoczuciu, ale czuję się strasznie źle, tym bardziej, że zbliżam się do 30stki, a w tej kwestii moje życie jest w rozsypce i zaczynam czuć strach o to co będzie dalej. Mam raczej liberalne poglądy, nie czuję wstydu rozmawiając na tematy związane z seksem, jest to dla mnie normalny aspekty życia ludzkiego i nie uważam to za coś złego, wręcz przeciwnie, tylko jeśli chodzi o moją osobę to już nie, ja nie mogę, inni jak najbardziej, ale ja nie. Podejrzewam, że za chwilę przy jakiejś rozmowie wyjdzie na jaw, że nigdy nikogo nie miałam i jestem dziewicą i tedy chyba spalę się ze wstydu i wyjadę z miasta. Gdyby to jeszcze były jakieś kwestie religijne, czy jakieś sprawy "czystości" itd. to pewnie byłabym wewnętrznie z tym pogodzona ale tak nie jest. Sama myśl o tym, że ktoś mógłby się mną zainteresować, czerpać przyjemność ze związku ze mną i troszczyć się o mnie jest dla mnie bardzo niewygodna i sprawia dyskomfort. Jest mi strasznie przykro z tego powodu bo z jednej strony potrzebuję tego i chciałabym zobaczyć jak to jest a z drugiej nie mogę, czuję się źle z tym i nie chcę. Nie wiem, czy ktoś mi tutaj coś doradzi, czy wesprze, ale chciałam się po prostu wygadać, bo czasami mam z tego powodu straszną depresję, a nie chce mi się z nikim o tym rozmawiać, nikogo nie obchodzą moje "wyimaginowane" problemy i marudzenie. |
2017-06-19, 11:14 | #2 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 897
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
|
|
2017-06-20, 16:47 | #3 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 36
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Poza tym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować kogoś poznać, choćby przez internet. Nie musi być to portal randkowy, może jakieś grupy zainteresowań, czaty, fora, na fejsie są nawet grupy skupiające osoby nieśmiałe czy z fobią społeczną - organizują spotkania. Może uda się trafić na kogoś, kto jest na tyle wyrozumiały albo ma podobną wrażliwość i doświadczenia, że będzie cierpliwie czekał pomagając Ci się otworzyć . Bardzo często dobierają się w pary właśnie ludzie o podobnych doświadczeniach życiowych. |
|
2017-06-20, 21:58 | #4 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2017-05
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 577
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Hej Z tego co napisałaś rozumiem tyle, że jesteś strasznie zblokowana w kwestii związków. Niestety jeśli Ty nie wiesz dlaczego, tym bardziej nikt inny nie może odpowiedzieć na to pytanie. Z tego co piszesz wydaje mi się, że faktycznie masz ogromne kompleksy, może warto zastanowić się kto Cię traktował w taki sposób, że tak źle myślisz o sobie?
Wydaje mi się, że przede wszystkim aby otworzyć się na innych powinnaś popracować głównie nad podejściem do samej siebie. Twoja wypowiedź brzmi tak jakbyś nie lubiła siebie - a jeśli Ty siebie nie kochasz, to nie dajesz możliwości innej osobie aby Ciebie pokochała. Masz różne zainteresowania, to nie jest tak, że nie wiesz co w życiu robić, tylko z jakiegoś powodu uważasz, że nie jesteś warta nikogo? Zazwyczaj w takich sytuacjach podejrzewam, że taką osobę spotkało coś bardzo złego, być może miałaś jakiegoś prześladowcę w szkole, lub rodzicie nie traktowali Cię jak powinni? Tego nie wiem, ale skoro uczęszczałaś na psychoterapię to jestem ciekawa w jaki sposób ona była prowadzona? Była behawioralna, poznawcza...? Psycholog na dobrą sprawę nie jest w stanie Ci tak naprawdę pomóc, może tylko wskazać Ci odpowiednie drzwi, więc może po prostu miałaś nieodpowiedniego terapeutę lub źle dobraną terapię? Jesteś jeszcze młoda i uważam, że nie powinnaś "godzić się z tym, że będziesz singielką do końca", bo w życiu może Cię jeszcze spotkać naprawdę bardzo wiele (wszystko zależy od Ciebie). Wiem, że łatwo się tak pisze, ale powinnaś popracować przede wszystkim nad postrzeganiem samej siebie, bo z tego co zrozumiałam to Twoja projekcja samej siebie jest zaburzona. Nie chcę tutaj stawiać żadnych diagnoz, ale być może udało mi się w odpowiedni sposób zadać pytania, które skłonią Cię do refleksji. Z drugiej strony z własnego doświadczenia wiem, że nadmierne analizowanie i rozkładanie na czynniki pierwsze pewnych spraw wcale nie pomaga, a wręcz szkodzi, bo można się naprawdę zakręcić jak słoik i nie umieć tego odkręcić. Ja swego czasu także uczęszczałam na terapię i moja psychoterapeutka wiele dla mnie zrobiła dzięki temu, że potrafiła mi zadać odpowiednie pytania. Mam nadzieję, że wszystko się u Ciebie ułoży i odnajdziesz to czego w życiu poszukujesz |
2017-06-20, 22:11 | #5 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 897
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
|
|
2017-06-21, 09:46 | #6 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 076
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Gdyby wcześniej poznał kogoś fajnego, kto też chciałby z nim być, to figa by była z tego "czekania właśnie na mnie". Ale że nie wyszło... Cytat:
Autorka ma 27 lat i nie była nigdy nawet w związku, a ty piszesz o 25-letniej dziewczynie mającej chłopaka zapewne ładnych kilka lat, a potem męża. + Czekanie do ślubu w przypadku tej dziewczyny to był wybór, autorka takiego wyboru po prostu nie ma. I co to niby ma autorce udowodnic? Od siebie dodam, że mam podobny problem, tylko jestem młodsza (23). Nie wyobrażam sobie siebie z kimś; jak patrze na znane mi pary, to te osoby jakoś do siebie pasują, a ja nie wyobrazam sobie nikogo, kto pasowałby do mnie albo ja do niego. Wydaje mi się, że mam za wysokie wymagania jak na siebie i ze nie mialabym niczego do zaoferowania mężczyznom, którzy mi się podobają, wiec nic dziwnego, że wybierają sobie oni inne dziewczyny. A wiązanie się z kimś pierwszym lepszym kto mnie zechce mnie nie interesuje. Edytowane przez 201712242137 Czas edycji: 2017-06-21 o 12:25 |
||
2017-06-21, 16:52 | #7 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: somewhere over the rainbow
Wiadomości: 5 357
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Autorko, ja odniosę się do jednego z pierwszych Twoich zdań - że chodziłaś na terapię z psychologiem i ją zakończyłaś. Tymczasem dla mnie cała reszta Twojego postu sugeruje jednak nieprzepracowanie problemów, może więc warto rozważyć powrót na terapię?
Od siebie dodam, że jestem w tym samym wieku, również doskwiera mi samotność - niemniej u mnie wygląda to inaczej, nie uważam, że nie zasługuję bycie z kimś, nie czuję się aseksualna, mimo że kompleksy też mam. Dlatego ciężko jest mi coś doradzić. Z Twojego postu wnioskuję, że wcale nie pogodziłaś się z wizją wiecznego singielstwa, tylko nie bardzo potrafisz wyjść poza ten mur, który wokół siebie zbudowałaś. I tu wracam do tego, od czego zaczęłam wypowiedź - moim zdaniem jednak warto wrócić do psychologa. Cytat:
Cytat:
|
||
2017-06-21, 17:38 | #8 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 36
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
|
|
2017-06-21, 19:36 | #9 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Ja z reguły właśnie tak mam, że tym mężczyznom, którzy mi się podobają nie mam nic do zaoferowania i jak na nich patrzę to wręcz szkoda by mi ich było dla mnie. Nie chciałabym z nimi nawiązać bliższej relacji bo zasługują na piękne dziewczyny i koniec.
W zasadzie to chodząc na terapię właśnie uzmysłowiłam sobie fakt, że może gdybym naprawdę chciała to bym robiła cokolwiek w kierunku poznania drugiej osoby. Skoro jednak tego nie robiłam to może nie chcę tego aż tak bardzo? Po pierwsze, nigdy nie chciałam układać sobie planu na życie w stylu - a teraz szukam faceta bo muszę w tym wieku mieć partnera bo takie są zasady panujące na tym świecie. Chciałam poznać kogoś w naturalny, niewymuszony sposób, a nie randkując na potęgę z facetami w nadziei na szczęśliwy traf. Po drugie odkąd pamiętam wydawało mi się, że muszę jeszcze poczekać, że za rok będę ładniejsza, mądrzejsza i będe miała z czym wyjść do ludzi, żeby w ogóle móc cokolwiek sobą zaprezentować. Niestety tak się nie stało, więc w pewnym momencie uznałam, ze to bez sensu i muszę być singlem. Nie potrafię się ocenić, bo kiedy ktoś mówi mi miłe rzeczy to mam wrażenie, że mnie oszukuje albo chce być po prostu miły a jak mówi źle to mi przykroi biorę to do siebie. Nie wiem na kogo zasługuję tak naprawdę, co jest ze mną nie tak, jak inni mnie widzą. Myślałam, że z czasem to samo przyjdzie, jakos się poukłada a tutaj nici. Zostałam zupełnie sama na tym świecie. Bliskie mi kiedyś koleżanki mają swoje "przyziemne" problemy, rodziny, narzeczonych, więc rzadziej się widzimy a jak już to na zasadzie luźnych spotkań i pogadanek w stylu "co słychać u ciebie nowego". Nie mam z kim porozmawiać o tym co czuję. Nikogo tak naprawdę nie obchodzę. Zaczęłam zastanawiać się ,obserwując moje koleżanki i ich chłopaków, jak to jest jak ktoś naprawdę interesuje się drugą osobą, czepie radość z jej obecności, dba o nią nie dlatego, że tak trzeba tylko że chce i mu zależy. Nigdy nie doświadczyłam tego uczucia. Obecnie z rodzicami dużo rzadziej się widuję, mam małą rodzinę, wszyscy dużo pracują, ja podobnie i nie mamy czasu. Chciałabym poczuć jak to jest jak ktoś się cieszy, z tego że ja w ogóle istnieję i chce żebym była i lubi ze mną przebywać. Chyba to mi sprawia największa przykrość, że nikomu na mnie tak naprawdę nie zależy i nigdy nie zależało. Trudno mi jest wytrzymać z tą myślą, że nigdy nikt mną się nie interesował, nie prosił o spotkanie ze mną, nie myślał o mnie jakbym była niepotrzebna zupełnie, nic nie warta, nie warta żadnych uczuć, taka aseksualna, neutralna osoba istniejąca sobie na tym świecie sama dla siebie. Tak właśnie czuję. Nie wiem co teraz ze sobą zrobić, bo mam sporo obowiązków w związku ze szkołą, pracą itd. ale strasznie mi ciężko. Starzeję się, czas leci w zawrotnym tempie, a ja na myśl o tym, że przychodze do domu i ktoś się z tego cieszy i mnie przytula i chce pocałować, tak naturalnie, bez przymusu mnie po prostu przeraża. Z jednej strony wiem, że nie pasuje to do mnie, a z drugiej strony bardzo bym tego chciała. To są takie marzenia prawie jak lot w kosmos, niby realne ale bardzo mało prawdopodobne. To już tak długo trwa, że mam wrażenie, że za chwilę nie wytrzymam i się posypię całkiem. Edytowane przez Camomille91 Czas edycji: 2017-06-21 o 19:53 |
2017-06-21, 20:49 | #10 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-05
Wiadomości: 36
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Myślę, że jednak powinnaś spróbować z ponowną terapią - może zaproponują Ci choć kilka spotkań ukierunkowanych na ten problem? |
|
2017-06-21, 22:07 | #11 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2017-03
Wiadomości: 1 897
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Edytowane przez ParasolkaMaryPoppins Czas edycji: 2017-06-21 o 22:08 |
|
2017-06-22, 06:16 | #12 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 076
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Dobrze to porownalas; dokładnie, to jak lot w kosmos - ten sam poziom abstrakcji dla mnie również
No właśnie, ja kiedy się nakrece na kolejną osobę i oczywiście nie wyjdzie jak zwykle to nawet się tym "pocieszam", że to lepiej dla niego, przecież znajdzie sobie fajniejsza, ładniejsza, inteligentniejsza dziewczynę i ogarniajaca relacje z ludźmi, a z taką mną co miałby niby robić? U mnie różnica jest taka, że akurat nie czuję się aseksualna, ale co z tego, skoro zainteresowanie każdego faceta mną konczy sie wlasnie co najwyzej na seksie ;p. Czuje się przez to beznadziejna. Ja się chyba najbardziej boje właśnie tego, że w końcu wszyscy będą mieli swoje rodziny i swoje sprawy, juz mi się moje małe grono znajomych wykrusza z tego powodu. Będę musiała sobie tak zaplanować życie, żeby jakoś sobie radzić całkiem sama, i psychicznie, i w takich przyziemnych sprawach, jak finanse czy kwestie zdrowotne. Edytowane przez 201712242137 Czas edycji: 2017-06-22 o 06:18 |
2017-06-25, 17:34 | #13 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Tylko ja teraz nie wiem co mam ze sobą zrobić, utknęłam w martwym punkcie. Na terapię nie chcę już wracać bo teraz po pierwsze ta psycholożka wyjechała na urlop i będzie dopiero jesienią.
Po drugie ona jest psychologiem, nie psychoterapeutą i mam wątpliwości czy byłaby mi jeszcze w stanie pomóc. Chodziłam do niej długo bo od początku studiów z racji tego, że bardzo stresowałam się egzaminami, nauką i wtedy mi ona pomogła. Wtedy jeszcze nie myślałam w ogóle o związkach, czułam się jeszcze na to za młoda, cały czas za brzydka itd. Teraz gdy do niej przychodziłam z moimi problemami, zawsze proponowała mi ćwiczenia oddechowe i kazała nie mówić w kółko o tym samym bo to nasila stres. Po trzecie od jakiegoś czasu nie ufam psychologom. Tak się składa, ze pracowałam jakiś czas w ich otoczeniu i oni tego typu problemów nie traktują poważnie. Poważny problem to np. jak ktoś ma trójkę chorych dzieci, wali mu się sufit na głowę itd. Nie wierzę już w ich lojalność i szczerą chęć pomocy osobom takim jak ja. Po czwarte nie wiem czy mam siłę psychicznie po raz kolejny opowiadać nowej osobie historię mojego życia. Po piąte nie mam już kasy płacić 100 zł 2 razy w miesiącu. Serio, jest ze mną coraz gorzej i nie wiem co mam zrobić, czy psycholog to jedyne rozwiązanie? Nie czuję się wystarczająco kobieca, coś mnie blokuje. Niby lubię wszystkie kobiece sprawy, typu makijaże, ciuchy itd. ale jak spoglądam w lustro to czuję się niezidentyfikowanym obiektem, niby kobieta, ale dla mężczyzny nie wystarczy. Ja nie wiem, czy mnie ktokolwiek w ogóle zrozumie. To już się ciągnie tyle czasu, że wykańcza mnie psychicznie po całości. |
2017-06-25, 18:57 | #14 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Czyli nie miałaś żadnej terapii.
I wcale nie jesteś przed 30. (dopiero skończysz 27 lat), i nie starzejesz się. Wiele z tego co piszesz podpada mi pod DDA lub jakieś DDD. Wiele takich myśli miałam w głowie w Twoim wieku. Rozwiązanie? Terapia, nie psycholog, a terapia. Jeśli masz jakąś dysfunkcję dorosłego dziecka, to wal śmiało na grupy terapeutyczne dla DDA, one są darmowe, a cechy DDA są typowe dla wszystkich DDD z jakimiś wahnięciami i specyficznymi problemami innych podgrup. Ta psycholog na serio przez taki szmat czasu nawet nie próbowała choć zdiagnozować przyczyny Twojego zaburzonego postrzegania siebie i rzeczywistości? Szok. |
2017-07-16, 19:00 | #15 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Znowu dałam sobie trochę czasu na przemyślenia, myślałam, że może moje załamanie minie, ale tak się nie stało. Rozumiem mój wewnętrzny konflikt coraz bardziej. Dla osoby, która byłaby w moim "typie" i by mi odpowiadała jako partner ja jestem niewystarczająco dobra pod każdym względem, a przede wszystkim z wyglądu. Z kolei osoby z tzw "mojej ligi" kompletnie nie odpowiadają moim preferencjom, więc nawet nie chcę się zmuszać i zaczynać czegoś co na starcie już mi się nie podoba. Nawet gdyby założyć, że jakiś atrakcyjny facet mną się interesuje, to ja od razu bym go spławiła, bo szkoda go dla mnie. Nawet byłabym skłonna u to powiedzieć w oczy, że ta znajomość sprawia mi duży dyskomfort, bo ja się do niego nie nadaję...
Uznałam więc, że taki już mój smutny los, daję sobie spokój i żyję sama najlepiej jak umiem. I tutaj pojawia się ten konflikt, że strasznie mi smutno i przykro i nie daję rady. Zbiera i się na płacz w miejscach publicznych i jest to niekontrolowane. Jak jestem w towarzystwie jakiejś pary to czuję się pusta, aseksualna, jak mała dziewczynka. Nie potrafię pozbyć się tych odczuć, one same przychodzą znienacka. Obecnie stawiam na rozwój osobisty, myślę o zmianie w pracy i zainwestowałam w rozwój pewnych zainteresowań, o których teraz nie chcę pisać bo to osobna historia. Z racji tego jestem totalnie spłukana i na żadną terapię już mnie nie stać. Poza tym tak jak mówiłam, nie mam zbytnio zaufania do tych wszystkich psychoterapeutów. Nie wiem teraz dalej co robić,czy to mi kiedyś przejdzie? Z jednej strony myślę, że dobrze, że jestem sama i nikomu nie zawracam głowy swoją osobą, bo nie ma czym, a z drugiej czuję sie jakaś taka "niedopełniona", jakbym żyła bez celu. Tak naprawdę mam cele, bo chcę sama sie rozwijać, mieć lepszą prace, doświadczenie, zarobić na własne mieszkanie sama w przyszłości. Ale nawet wychodząc na zakupy wiem, że wrócę i wszyscy mają mnie w czterech literach, nikt się mną nie interesuje, ani nikomu na mnie nie zależy. Niby czułam się z tym dobrze, że jestem taka samodzielna i niezależna od nikogo, sama sobie ustawiam swoje życie a z drugiej strasznie mi smutno, że nawet nie mam z kim się tym podzielić. |
2017-07-16, 19:19 | #16 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Naprawdę Ci kibicuję, bo trochę przypominasz mi mnie samą sprzed lat, ale jednocześnie widzę jak wiele masz jeszcze do zrobienia w kwestii uporządkowania swojego wnętrza i zdaję sobie sprawę, że Twoje zaburzone postrzeganie rzeczywistości bardzo Ci utrudnia pójście w dobrą stronę. Choć jak mawiała moja terapeutka - robimy tylko to, na co jesteśmy w danej chwili gotowi... |
|
2017-07-16, 20:55 | #17 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Ale czy ja będę kiedykolwiek gotowa na związek i przestanę być wiecznie rozczarowana swoją osobą? Mma 27 lat a to się już ciągnie od zakończenia liceum. Wtedy postanowiłam, że pójdę do pracy i zarobię na doskonalenie samej siebie, żebym była warta osoby, na której by mi zależało. Uwierz mi, że przez te lata wydałam na to naprawdę mnóstwo pieniędzy. Nie wszystkie rzeczy mi się udały, nie wszystko poszło po mojej myśli, nie jestem i nie będę taka jaka chcialabym być. W zasadzie to zdecydowana wiekszość mi nie wyszła. Nie mówię tu o operacjach plastycznych itd. ale o prostych rzeczach, które mogłyby sprawić, że byłabym bardziej zadbana, pewna siebie, czułabym się bardziej kobieca. Nie mogę powiedzieć, że siedziałam i marudziłam bo starałam się i staram w miarę możliwości realizować cele. Niestety no nie wychodzi mi za bardzo. Uważam, że przez te lata zdobyłam pewną świadomość własnej osoby, bardziej pod względem intelektualnym, wiem jakie mam wartości, jakie mniej więcej chciałabym mieć życie, jakie zainteresowania rozwijać, jakie osoby poznawać, co się dla mnie w życiu liczy. Niestety nie mam się z kim tym podzielić, nie znam takiej osoby jak ja, a jeśli już pojawia się gdzieś na horyzoncie to jest po prostu nie dla mnie. Nie wiem na czym polega moje zaburzone postrzeganie rzeczywistości? Moim zdaniem ja ją dobrze postrzegam, bo wiem jaka jestem i wiem czego oczekuję. Niestety co bym nie zrobiła to nie jestem gotowa na to, żeby czuć się dobrze w związku. Cały czas nachodzą mnie myśli, że nawet jesli przez chwilę dobrze wyglądam i jestem w moim mniemaniu "fajna" to na dłuższą metę, biorąc pod uwagę wszystkie moje upadki i gorsze dni, nie mam nikomu nic ciekawego do zaoferowania. Mam często dni, kiedy cera mi się diametralnie pogarsza, twarz ze zmęczenia puchnie, szarzeje i jeszcze tysiąc innych rzeczy się dzieje, które sprawiają, że nie życzyłabym nikomu się ze mną wtedy zadawać. |
|
2017-07-17, 15:54 | #18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Jesteś DDA? Jesteś z domu dysfunkcyjnego? Bo brzmisz jak klasyczny przypadek, jak całe 100% mojej grupy terapeutycznej sprzed kilku lat.
Nie będę tu uskuteczniała żadnych wyjaśnień, tłumaczeń itp. Nie jestem Twoim terapeutą. Napisałam to, co uważam, że może Ci pomóc, a co Ty z tym zrobisz i kiedy, to już Twoja prywatna sprawa. Naprawdę życzę Ci powodzenia. |
2017-07-18, 07:37 | #19 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 196
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Przypominasz mnie sprzed paru lat. Jestem DDD. Polecam dobrą terapię i pracę nad sobą. Nad terapeutą trzeba się dobrze rozejrzeć.
|
2017-07-18, 07:56 | #20 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-06
Wiadomości: 1 076
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Ja rzeczywiście zostałam zdiagnozowana jako ddd. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz ---------- Dopisano o 07:55 ---------- Poprzedni post napisano o 07:52 ---------- Czy wam dziewczyny, które piszecie, że też tak kiedyś mialyscie, udało się całkiem z tego (nawet nie wiem, jak konkretnie nazwać ten problem) wyjść i co sie konretnie zmienilo, i ile to trwało? Wysłane z aplikacji Forum Wizaz Edytowane przez 201712242137 Czas edycji: 2017-07-18 o 07:58 |
|
2017-07-18, 08:17 | #21 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2017-01
Wiadomości: 196
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
.
Edytowane przez 201707191436 Czas edycji: 2017-07-18 o 21:46 |
2017-07-18, 19:14 | #22 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Nie chcę wchodzić w takie otwarte opowiadanie o sobie na forum publicznym. Powiem tylko, że u mnie terapia zmieniła wszystko, dzielę życie na przed i po terapii. To nie jest tak, że można sobie odkurzyć w głowie i zostaje jedynie to, co się chce, jednak naprawdę zmieniło się wszystko i to tylko na lepsze. Jestem szczęśliwa i cieszę się życiem.
|
2017-07-19, 21:16 | #23 | |||
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Cytat:
Ja też nie wiem jak nazwać ten problem, nie wiem co mi jest i dlaczego tak jest, co mnie blokuje. Nie wiem, czy ktoś to rozumie, ale ja w ogóle nie wstydzę się kwestii związanych z seksem i intymością, ale z drugiej strony wstydze się siebie w tym kontekście. Nie umiem siebie zaakceptować i czuję dyskomfort. Z jednej strony wydaje mi się, że mam sporo do zaoferowania swoją osobą, a z drugiej wlaśnie " z czym do ludzi". Nie jestem wystarczająco dobra dla kogoś, kogo chciałabym mieć. Nawet jak jakimś cudem wyobrażą sobie siebie w związku, to zaraz dosłownie, za chwilę przychodzą myśli w stylu - jestem zdradzana, olewana, poniżana, źle traktowana, gorsza, brzydsza, niewystarczająca. Cytat:
Czytam często wątki dziewczyn tutaj na wizazu i zastanawiam sie, czy to wszystko jest prawdziwe i czy faktycznie można mieć emocjonalnie takie zawiłe i silne relacje z kimś. Nigdy czegoś takiego nie przeżyłam, ani nikt mnie nie traktował szczególnie. Zawsze tylko koleżeństwo, "cześć-cześć, co tam" i to tyle. Chciałabym zobaczyć jak to jest jak ktoś sam z siebie poświęca mi swój czas i chce go ze mną spędzać i traktuje mnie wyjątkowo. Widzę tutaj na forum, że dziewczyny mają takich partnerów, którym na nich zależy i wiele by dla nich zrobili, ale czasami powątpiewam, czy coś takiego jest w ogóle możliwe. Dla mnie to jak bajki Disneya, nigdy czegoś takiego nie widziałam, nie zetknęłam się tylko z tego co przeczytam, usłyszę, że ktoś kogoś kocha, albo czeka na niego. Dla mnie to prawie nierealne, aż czuję stres na samą myśl, że ja mogłabym w tym w ogóle uczestniczyć. Czytam to forum specjalnie, żeby zobaczyć jak to jest u innych, co czują, co przeżywają i zawsze się fascynuje jak dziecko i zawsze mi przykro, że ja jestem taka nijaka dla każdego kogo spotkam w swoim życiu. Mogłabym zniknąć z tej planety i nikt by nawet nie zauważył, naprawdę. Teraz jak to napisałam to znowu płaczę. W pracy dzisiaj dwa razy miałam łzy w oczach, ale oczywiście wmawiam wszystkim, że to alergia... Edytowane przez Camomille91 Czas edycji: 2017-07-19 o 21:24 |
|||
2017-07-19, 22:35 | #24 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 186
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Nie jesteś za stara. Duża grupa ludzi w tym wieku trafia na terapie. Możesz zmienić wiele.
|
2017-07-20, 08:02 | #25 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-03
Wiadomości: 48
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Czytając Twoje posty trochę odnajduję tam siebie. Jestem tylko o rok od Ciebie starsza, ale faktycznie czuję się już dosyć "staropanieńsko" o czym wiele osób z mojego otoczenia ciągle mi przypomina.
Mój problem polega chyba na tym, że jak tylko zauważę, że jakiś osobnik był/jest mną zainteresowany (a tak naprawdę zdarzało się to bardzo rzadko - miałam zawsze wiele ładniejszych, zabawniejszych i śmielszych koleżanek) to blokuję się i uciekam/unikam/udaję, że nie widzę/zbywam żartem. I szczerze? to jest jakby niezależne ode mnie, coś jak naturalna reakcja organizmu. Dlaczego tak? Nie mam pojęcia. Wiadomo - masa kompleksów, brak pewności siebie, stawianie siebie w roli tej gorszej, mniej interesującej , nieatrakcyjnej. Ale tak jest zawsze ;/
__________________
"Bez względu na to, jak trudną ma się za sobą przeszłość, zawsze można zacząć od nowa w dniu dzisiejszym." |
2017-07-20, 15:52 | #26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 186
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Jeśli sama siebie traktujesz jak ofiarę i podkategorię to inni ludzie też tak Cię będą traktować. Ktoś mi kiedyś powiedział bardzo ważne słowa: "Twoje relacje z innymi są odbiciem Twoich relacji z samą sobą". Nie wierzysz? Sprawdź. Zmień swoje zachowanie i zobacz, jak zmienia się zachowanie innych. Nie musisz tego robić sama. Są terapeuci, coach'e, blogi o samorozwoju, książki. Da się, naprawdę. |
|
2017-07-20, 18:54 | #27 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
Słuchaj, jesteś o wiele młodsza ode mnie, a w takim stanie jak teraz jesteś też byłam i też czułam się za stara na zmiany. Do terapii dojrzałam już po 30., to nie jest łatwa decyzja. Widać po Tobie, po tym, co piszesz, że też jeszcze nie masz tej gotowości w sobie, więc nie spodziewam się, żebyś nagle zaczęła robić coś w kierunku pomocy sobie samej. Jeszcze musi sporo czasu upłynąć, nie szkodzi, wszystko ma swój czas. Mam nadzieję, że kiedyś się zdecydujesz, bo sympatyczna z Ciebie dziewczyna. |
|
2017-07-21, 20:09 | #28 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2015-05
Wiadomości: 508
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Czytałam o syndromie DDD jeszcze raz i tak po prawdzie nie wpisuję się konkretnie w żaden typ, ani moja rodzina szczególnie się nie wpisuje. Potem jednak zobaczyłam objawy i dosłownie wszystkie do mnie pasują, wszystkie, a w szczegolności wyczekiwanie negatywnych konsekwencji podejmowanych czynności.
Zastanawiałam się nad terapią, nawet szukałam już kogoś w okolicy, ale szczerze nie wiem co ja tam powiem, co jest moim problemem. Ja po prostu uważam, że muszę ciężko zapracować na to, żeby być wartą osoby, którą bym chciala mieć u boku, ale jakiejkolwiek czynności w związku z tym się nie podejmę to jestem skazana na porażkę. Wszystko co robiłam, żeby siebie udoskonalić (głównie chodzi o kwestie wyglądu) nie udały się, nie przyjęły, nie zadziałały, nie wiem nawet jak to nazwać. Po prostu jakbym już od początku była nastawiona na porażkę, że nie wyjdzie, wszystkim wyjdzie, a mi nie wyjdzie i nie wiadomo dlaczego, po prostu nic z tego. Wiem, że moja rodzina i panujące w niej stosunki bardzo się do tego przyczyniły. Z jednej strony moja rodzina przekazała mi wiele wartości, które sobie cenię i które dobrze o mnie świadczą, ale z drugiej wiecznie to poczucie gorszosci, porażki. Nawet nie porafię podac jakichś konkretnych złych przykładów,które mogły na to wpłynąć typu własnie alkoholizm, przemoc, jakiekolwiek nałogi bo tego u mnie w rodzinie nie było, ale coś sprawiało, że atmosfera zawsze była zła, gęsta, przepełniona negatywnymi emocjami. Wszyscy zawsze trzymali się bardzo w kupie, zawsze razem, zawsze był strach, że coś się złego komuś stanie, ale jednoczesnie wszyscy się poniżali, wyzywali, oskarżali, ciągnęli w dół. Niby była rodzina pełna, dobra, dająca bezpieczeństwo, żadnych rozwodów, żadnych pijatyk, niby wszystko ok, prawie wzorzec, ale tyle złych emocji jakie na siebie wszyscy przelewali wzajemnie to było nie do zniesienia. I w dodatku zawsze u mnie w domu się twierdziło, że to jest dobrze, że taka rodzina, że przecież jak ktos jest chory to wszyscy spieszą z pomocą, nerkę są gotowi dla siebie oddać, ale przy tym ile wyzwisk ile poniżeń, krytyki, krzyku o wszystko to się w głowie nie mieści, aż wstyd. Ja już sama nie wiem co mysleć o sobie i swojej rodzinie, szlag mnie już po prostu trafia. Co to w ogóle za maniery i skad one się w mojej rodzinie wzięły i ciągną od pokoleń, żeby trzymać się za ręce za wszelką cenę i jednoczesnie wiecznie szturchać i wbijać nóż w serce. Aż bym chciała znaleźć wytłumaczenie na to wszystko. Zawsze tylko się bali cięzkich chorób, wypadków samochodowych, gwałtów, wszystkich plag egispkich, Jak chciałam pojechac na rower z koleżankami to nie bo mnie pobiją i rower ukradną. Potem jak chciałam się wyprowadzić to absolutnie nie bo mnie zgwałcą, zabiją, tragedia mi się stanie a na następny dzień wypie*dalaj z domu. Nie wiem dlaczego skoro wkładam tyle pracy i pieniędzy w doskonalenie siebie, to zamiast być lepiej to jest gorzej, jakby już mi to było przeznaczone, wpisane w moje imię i nazwisko. Jak tylko dokonam tego wysiłu i wyobrażę sobie siebie z kimś komu na mnie zależy to zaraz mam ochote aż się otrząsnąć i uciec bo co on we mnie widzi, to jest niemożliwe, bo ja taka jestem jakaś inna, dziwna i koniec i nie zasługuję chociażbym stanęła na rzesach i klaskała uszami. Edytowane przez Camomille91 Czas edycji: 2017-07-21 o 20:14 |
2017-07-22, 08:38 | #29 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2014-09
Wiadomości: 2 201
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Gadasz jak typowy DDD, masz rodzinę dysfunkcyjną, więc nie ma co się więcej oszukiwać, potrzebujesz pomocy. Nawet Twoje ciało Ci to pokazuje - przez te łzy lecące nawet w pracy, na przekór Tobie samej. Daj sobie szansę. Te wszystkie teksty, że nie jesteś warta czegoś, że związek to nie dla Ciebie, że jesteś dziwna itp., to nie jesteś Ty, to przemawia dwadzieścia ileś lat w zatrutej atmosferze. Praktycznie każdy DDD rzucał takie hasła lub ich warianty. Tysiące książek już o tym napisali.
Dobrze by Ci zrobiło poznanie ludzi podobnych do siebie w grupie terapeutycznej. Zobaczyłabyś, że wcale nie jesteś jakimś ewenementem na skalę światową, przypadkiem niereformowalnym. |
2017-07-22, 11:37 | #30 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2017-04
Wiadomości: 186
|
Dot.: Wewnętrzny problem z samotnością
Cytat:
A dalej poprowadzi Cię już terapeuta. |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:50.