2005-11-11, 12:09 | #1 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Nazewnictwo intymne nienacechowane - eufemizmy związane z seksem
I na nowym forum widać problem, jaki polszczyzna ma z określaniem intymnych części ciała czyliż genitaliów. To, jak sobie z tym radzicie ciekawi mnie głównie jako językoznawcę i tłumacza - brr, gdyby mi przyszło przekładać coś w stylu "małych ptaszków" Anais Nin! Mam nadzieję że taki wątek nie przyczyni się do negatywnego odbioru forum wśród niekórych wizażanek - wydaje mi się, że z partnerem, dziećmi, lekarzem jakoś owe "miejsca na ciele" musimy nazywać - i podkreślam, że nie chodzi mi w tym wątku o erotycznie nacechowane określenia używane w chwilach bardzo intymnych, tylko o terminy emocjonalnie obojętne - bo do wyboru mamy słownictwo medyczne, wulgaryzmy lub twórczość własną. Nie ukrywam, że interesuje mnie głównie wielka nieobecna, czyli wagina - które to słowo stosunkowo niedawno chyba pojawiło się w naszym języku publicznym - PWN na stronie internetowej podaje je w słowniku ortograficznym, lecz nie w słowniku jęz. polskiego ani wyrazów obcych.
W domu - jakkolwiek z rodzicami mogłam rozmawiać o wszystkim, byle kulturalnie i dowcipnie - to między nogami miałam bodaj pupę jeżeli już. Jak byłam na tyle mała, że nie myłam się sama to mama myła mi pupę w misce z wodą (bo ja wychlapywałam całą wodę na podłogę) - takoż właśnie to nazywała. Myślę, że po prostu nie znała ani nie potrzebowała żadnego określenia. Szkoda, że nie było waginy, która - ale znowu może to byc odbiór osobniczy - dla mnie jest ładnym obojętnym słowem, ale nie jestem do niego przyzwyczajona. Ginekolog - ogląda kilkanaście wagin dziennie. Musi jakoś o nich mówić. Używa w absolutnie niewulgarny sposób słowa, które nie wiem, czy nie zostanie tu wygwiazdkowane "cipka" lub "cipuchna" - którego brzmienia nie znoszę. "Teraz obejrzymy cipkę, dobrze, teraz USG, świetnie, jeszcze zbadam piersi, super - no dlaczego pani jeszcze nie ma dzieci, taka idealna macica" - tak w skrócie wygląda wizyta. Partner - poza chwilami łożkowymi jakoś musimy określać swoje genitalia (a to słowo to już w moich uszach brzmi ohydnie) - kochanie, boli mnie ..., już idę, tylko umyję ... - wymyśliliśmy sobie własne, do bólu tandetne określenia - kotek i piesek. Ale kiedy nie mogłam chodzić na basen z powodu infekcji i poskarżyłam się mojej mamie, że piecze mnie kotek, to dziwnie się spojrzała, bo po pierwsze nie zrozumiała, po drugie najwyraźniej uznała, że korzystam z rejestru intymnego. jakie słowa są dla Was naturalne, a jakie Was drażnią? |
2005-11-11, 12:52 | #2 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2003-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 467
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Ciekawy temat. Istotnie język polski jest przeraźliwie ubogi w nacechowane neutralnie nazewnictwo miejsc intymnych. Z dzieciństwa pamiętam, że w mojej rodzinie funkcjonowała nazwa "pietrucha". Pojęcia nie mam skąd się wzięła i kto ją wymyślił, ale długo miałam zwyczaj tak właśnie nazywać to co mam między nogami.
Przypominają mi się zajęcia na studiach, gdzie mowa była właśnie o uczeniu dziecka wstydliwości, w tym również w nazywaniu części własnego ciała. Dziecko pokazuje nos i mówi "nosek" i wszyscy się cieszą. Pokazuje oko, rękę, ucho i wszyscy są zachwyceni, jakie to dziecko mądre i w ogóle. I nagle pokazuje na krocze, a tu konsternacja, wszyscy czerwoni jak buraki, żeby przy dziecku o takich rzeczach! A w czym tak naprawdę genitalia różnią się od ręki czy nogi? Wszak to wszystko naturalne, normalne części naszego ciała, na dodatek służące nie tylko do seksu Mała dygresja: ten sam wykładowca rzucił kiedyś taką uwagę: jak dziecko przyłapie się na masturbacji to to jest coś potwornego, awantura, wstyd i hańba. Wiecie dlaczego? Bo dorosłym wydaje się, że dziecko myśli o tym samym o czym oni sami myślą kiedy to robią Coś w tym chyba jest Zawsze się zastanawiam co jest tu pochodną czego: czy język, przekazywany nam w procesie socjalizacji kształtuje naszą wstydliwość, czy nasza wstydliwość kształtuje nasz język. Myślę, że jednak język jest pochodną kultury, w której o takich rzeczach mówić nie wypada, co najwyżej używając eufemizmów, gdyż seksualność ludzka jest rzeczą wciąż wstydliwą i w naszym społeczeństwie mamy dwa przeciwstawne bieguny: z jednej strony kulturę masową wręcz ociekającą erotyzmem i nawiązaniami do niej, z drugiej surową moralność katolicką (chociaż tak naprawdę antyreligijna komuna wcale nie była pod tym względem dużo lepsza). Problem w tym, że ta pierwsza (często słusznie) kojarzona jest z rozpasaniem i rozpustą i brakiem jakichkolwiek hamulców (włączcie sobie MTV i już będzie wiadomo o co chodzi). Jak zwykle trudno dostrzec szarość między tą czernią i bielą. Myślę, że to może być zwiazane z tym, że przejmujemy niejako już gotowe wzorce zachodnie, które miały czas się ukształtować przez wiele lat, obyczajowość tam zmieniała się powoli, a u nas te zmiany były dużo gwałtowniejsze. W dużym uproszczeniu: tam odbyła się bardziej ewolucja, u nas raczej rewolucja obyczajowa, która wciąż jeszcze walczy z konserwatywnym podejściem do sprawy. Język zaś, który podlega zmianom dość wolno, nie zdążył się jeszcze do tej zmiany w obyczajowości przystosować. Stąd mamy tylko określenia medyczne, wulgarne i twórczość własną Nie cierpię słowa "cipka". Ma moim zdaniem ohydne brzmienie i nie lubię, gdy ktoś go używa. |
2005-11-11, 13:17 | #3 | |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
Od kiedy bywam na tym nowym forum, czytam, coraz bardziej rzuca mi sie w oczy ubóstwo języka polskiego... |
|
2005-11-11, 13:24 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 4 720
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Ja bym zrobiła dokładnie tak samo, gdyby ginekolog się tak do mnie odezwał
Ja uzywam z reguły medycznych okresleń, wagina, pochwa, macica, penis, wargi sromowe itd. Gdy myje moją córkę, to mówię pupa, czasem myszka, bo w odniesienu do 3-latki słowo wagina mi nie pasuje i ona tez juz uzywa tych własnie okresleń. Gdy bedzie trochę starsza, pogadamy sobie inaczej |
2005-11-11, 13:56 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Nan, znowu mnie zawstydziłaś - gdy zaczynałam wątek, to czułam, że gdzie jest lepsze słowo niż "nienacechowany" (które w dodatku powinno się chyba pisać rozłącznie) i mogłam poczekać aż trafi na odpowiedni neuron i spłynie po palcach na klawiaturę. Oczywiście, że "neutralne słownictwo intymne" Ale tym razem zwalę wszystko na skaczącą gorączkę
Myślę, że ta relacja język - kultura działa w obie strony. Kultura kształtuje język, a ten potem już wpływa na kulturę jednostki, która się składa na ogół. Albo dzieje się to nie w cyklu jednostka - społeczeństwo, tylko stare - nowe pokolenie. Dzięki temu możliwe są zmiany. Dla mojej mamy określenie waginy (używam tego terminu jako najbardziej neutralnego - jakie jest Wasze zdanie?) nie istniało, przekazała to mnie i tak język (a raczej jego brak) wpływał na moje postrzeganie świata, ale na studiach był feminizm, było wyczulenie na istnienie tego, co nienazwane, był i jest kontakt z kulturą obcą, którą mam przełożyć na naszą - co zmieniło moje postrzeganie, teraz borykam się z językiem, coraz więcej z nas nie chce tej sfery pomijać milczeniem ani wulgaryzować, więc moje dzieci mniej lub bardziej kaleki język do nazywania tej materii otrzymają. Dodam, że to kwestia w zasadzie czysto językowa: sfera seksualna w moim domu była właśnie problematyczna językowo, nie był to temat tabu - choć z uwagi głównie na brak odpowiednich słów rodzice raczej podsuwali mi książki. Stąd brak korelacji pomiędzy rzeczywistością a językiem i zainicjowane przez studia "poszukiwania" słownictwa. Kwestia wstydu - dobrze, że nie mam jeszcze dzieci. Z jednej strony nie chcę uczyć dziecka, że nos i uszy to "dobre" części ciała, a wagina czy penis nie, ale z drugiej - nos jest neutralny, a genitalia zachowujemy dla lekarza i partnera. Przynajmniej ja jestem niepoprawną freudystką - goły tyłek to goły tyłek - nagość osobnika płci przeciwnej ma podtekst erotyczny, więc chcę oglądać rzeczony tylko u partnera. Nie umiem rozdzielić, tak jak niektorzy znajomi, nagości rodziców czy rodzeństwa jako normalnego widoku ludzkiego ciała (vide plaża nudystów) od seksualnego widoku ludzkiego ciała partnera (in spe). Ale to temat na inny wątek- podejście do nagości Co do mojego lekarza - chyba mu zwrócę uwagę albo go zmienię, bo zawsze odruchowo myślę - "ja nic takiego nie mam!" A co powiecie na staropolskie słowo "kuciapka"? Jego brzmienie mnie zawsze rozśmiesza - jest dla mnie neutralne i humorystyczne za razem. |
2005-11-11, 14:05 | #6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 438
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Off topic - nadmienię tylko, że tfurczość własna w zakresie określania genitaliów nie ma nic wspólnego z moim nickiem. Dla mnie wszystko jest kocie - do mamy tata mówił kiciu,a ja kotek. Do mnie lepsza połowa mówi kici, kicini, kicianie moje. W dodatku usiłuję zapanować nad grubym czarnym kotem (feministycznie to "zapanić" - nie chcę być panem przecież, tylko panią) no i jestem panikarą.
Ee, just call me Mag |
2005-11-11, 15:57 | #7 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 2 207
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Ależ niestety to uwarunkowany kulturowo brak odpowiedniego nazewnictwa- przyznam, ze wątek mnie zainspirował i zachęcił do odświeżenia gdzieś ze złogów pamięci sposobów ekspresji u innych nacji...
Myślę, ze rozpowszechnienie słowa wagina jest pożądane i w istocie takie "neutralne", ale i nie medyczne - tu raczej operuję słowem pochwa, macica, wargi sromowe etc... Z męskim penisem nie ma problemu- ale czy nie uważacie, że tu niejako z racji pewnego ekshibicjonizmu męskiego / bądź też z fizjonomi?/ łatwiej jest powiedzieć- ptaszek, penis, siusiak, bądź też użyc jakiejkolwiek nazwy, bo przecież mężczyzna ma genitalia na zewnatrz? W mojej rodzinie jest niezmiernie dużo kobiet i panuje swoisty matriarchat- baby gadają głośno, ciagle coś komentują, rządzą, panoszą się- mężowie, tatusiowie przysiadłszy gdzieś z brzegu sączą herbatkę i potulnie przytakują- taki mam obraz mojej rodziny - ale nawet w takiej zfeminizowanej rodzinie obszar kobiecej intymności był tematem tabu- dziewczynka ma TO i to głęboko schowane TAM - i tylko mąż może wiedzieć gdzie ewentualnie. Chłopiec może mieć siusiaka, penisa czy ptaszka, a ja mam TO. / na dodatek przyznanie się do posiadania TEGO musi być koniecznie potwierdzone krwistym rumieńcem i spuszczeniem wzroku / O ile kwestia świadomości własnej seksualności i związany z tym rozwój adekwatnego nazewnictwa może stać się problemem mijającym, z racji swoistej rewolucji seksualnej, niesionej prądem rozpowszechniania się informacji i jej wszechdostępnosci, o tyle nowe słownictwo niekoniecznie, dla mnie przynajmniej, wyjaśni istotę przedmiotu. Owszem, akceptuję medyczne nazewnictwo genitaliów / tu zawsze przypomina się pierwsza definicja konia -ale termin zoolog. ,z prototypu encyklopedii- KOŃ- koń jaki jest każdy widzi / o tyle brakuje mi polskiego? może nawet nie - jakiegokolwiek odpowiednika słowa "seks" - możemy powiedzieć- chcę się z tobą kochać / ale tu już jest coś nie tak - bo kochać się i kochać kogoś to takie podobne typy i nie zawsze idą w parze/, możemy powiedzieć chce uprawiać z tobą seks / ale fuj to "uprawiać" jakby bieg o tyczce, a słowo seks z kolei nie ma takiego odwołania do uczuć, u kobiety często ważniejszych od samego "uprawiania"/, pozostaje nam co? bzykać się czy inne pieprzne określenia? Spać z kimś- to juz w ogóle abstrakcja Ta bariera ekspresji wyznacza sztuczne granice intymności- moze gdyby znalazła się odpowiednia nazwa, granica przebiegałaby nieco wyżej.
__________________
C'est la vie - cały twój Paryż dwie drogi na krzyż
Knajpa, kościół, widok z mostu |
2005-11-11, 19:24 | #8 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Deutschland/Slovenija
Wiadomości: 2 802
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
__________________
Potłuczydło. |
|
2005-11-11, 19:28 | #9 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
ciekawy temat. Ja moze nie bede tak filozofowac jak wy, chodz milo sie to czyta i zachecaja wasze wypowiedzie do zastanowienia sie. U mnie w domu mama zawsze mowila, ze dziewczynki maja "cipcie", a chlopcy "siusiaki". Pamietam jak bylam mala i dzieciaki na podworku rozmawialy o tym, ze podgladaly mame czy tate. Padly slowa ze mama to ma "****e", a tata "chuja". Powiedzialam delikatnie, jak tylko mozan powiedziec bedac 4-ro, 5-cio latka, ze to nie jest "..." i "..." tylko ... i tu padly slowa jakich nauczyla mnie mama. Dzeiciaki smialy sie na caly glos, tak jak smaily sie mowiac ze podgladaly rodzicow i co tez ciekawego zobaczyly u swoich rodzicow. Bylam bardzo zawiedziona i wrocilam z placzem do domu. Moja mama probowala mi wytlumaczyc, ze sa tez wulgarne slowa i ze sa one brzydkie i nie powinno sie tak mowic. troche to trwalo, zanim zrozumialam, ze mozna tez inaczej nazywac intymne miejsca. Teraz jakos mnie te slowa(te ktore nauczyla mnie mama) nie zniesmaczyja, ale wole chyba medyczne okreslenie. Do mojego synka(8miesiecy), mowie ze teraz umyjemuy peniska, albo siusiawke. Bardzo go rozsmiesza to drugie slowo. Zauwazylam, ze im wiecej "si", "ci", "sz", "cz" w slowach tym bardziej maly fika nogami z zadowolenia i smieje sie az dostaje czkawke. Mysle , ze u malych dzieci te slowa nie sa takie zle. Ja osobiscie jestem za medycznymi nazwami i czesciej do synka mowie, ze "teraz umyjemy penisa"
|
2005-11-11, 19:39 | #10 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 4 720
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
U naszej płci przeciwnej słowa penis można uzywac w kazdym wieku, ale mówić do 3-latki o myciu warg sromowych, czy sromu, mimo najszczerszych chęci nie potrafię Mam wielki problem ze znalezieniem słowa, które odpowiadałoby do wieku mojej córki, a zarazem o neutralnym wydźwięku. |
|
2005-11-11, 20:17 | #11 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 129
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Madlaine z tego co pamiętam jak byłam mała to moja mama mówiła na to "pimpusia" może i Tobie przypadnie do gustu pozdrawiam
|
2005-11-11, 20:19 | #12 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 4 580
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
Pochwa po lacinie to 'vagina' wlasnie. Okresleniem medycznym 'potocznej' ( i zarazem wulgarnej) "cipki" jest srom. Brakuje ewidentnie nazewnictwa nie-medycznego i nie-nacechowanego. |
|
2005-11-11, 20:26 | #13 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 4 720
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
Pozostanę chyba przy pupie i myszce, bo na obecna chwilę nic "normalnego" do głowy mi nie przychodzi. Nasz język jest naprawde niesłychanie wręcz ubogi w "intymne" słownictwo. |
|
2005-11-11, 20:32 | #14 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 4 580
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
|
|
2005-11-11, 20:34 | #15 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
|
2005-11-11, 20:38 | #16 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 4 580
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Biedne zwierzęta Mój królik nazywał sie Pusia
|
2005-11-11, 20:45 | #17 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
Skoro o zwierzetach mowa. To moja sąsiadka na "TĘ" część ciała mówiła "kaczka". Biorac pod uwagę obecną sytuację polityczną, to i nawet pasuję.
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
|
2005-11-11, 20:53 | #18 | |
Zakorzenienie
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
|
|
2005-11-11, 20:56 | #19 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2003-08
Wiadomości: 9 977
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
To fakt , z dziewczynkami tez mam problem, ale wargi sromowe, nawet w moim wieku kojarza mi sie jakos nie tak. Ja mam wargi , ale gdzie indziej, znacznie wyzej, tuz pod nosem. Tu wole slowo "wagina", chodz i ono nie jest tak oczywiste jak "penis". Zaczynam sie juz z nim oswajac. Czemu kobiece miejsce intymne sprawia nam tyle trudnosci? |
|
2005-11-11, 21:05 | #20 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
|
2005-11-11, 21:11 | #21 | |
Zadomowienie
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
|
|
2005-11-11, 21:48 | #22 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2002-03
Lokalizacja: wizaż
Wiadomości: 4 671
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
W mojej rodzinie kobiety (dziewczynki) miały... pierożki Nie wiem skąd wzieła się ta nazwa, jest infantylna, ale moim zdaniem równiez zabawna. Kiedys widziałam taką sytuację, gdy mała dziewczynka szła z mamą i łapiąc się za krocze powiedziała "boli mnie ciastko".
Uważam, że brak odpowiedniego słownictwa jest problemem. Jeśli kiedykolwiek będę miała dzieci to chciałabym, aby podchodziły "w miarę" naturalnie do swojego całego ciała, równiez sfer intymnych. Tylko jak to zrobić? Słowo wagina w moim przypadku sie przyjęło - tzn oficjalnie, w rozmowach z TŻ używamy innych, pieszczotliwych określeń. Nie mam nic przeciwko "cipce". Wolę mieć między nogami cipkę niż "wstyd". Co do samego "kochanie się" (które niestety, nie zawsze idzie w parze z "kochać"), to funkcjonuje określenie "bzykać się" - nie jest szczytem językowych mozliwości, ale nie ma wydźwieku wulgarnego, negatywnego.
__________________
"Była jednak za duża na złodziejkę, zbyt uczciwa na skrytobójczynię, zbyt inteligentna na żonę i zbyt dumna, by podjąć jedyną powszechnie dostępną damską profesję. Dlatego została wojowniczką. /T.Pratchett, "Blask Fantastyczny"/ |
2005-11-11, 22:04 | #23 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-02
Wiadomości: 1 006
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Cytat:
"Cipka" też mi się jakoś tak wulgarnie trochę kojarzy, ale lepsza ta "cipka" niż "cipa". Jest jeszcze "pipka" Z kolei wagina ma dla mnie taki poważny, medyczny wydźwięk, ale oswajam się już z tym określeniem.. Naprawdę szkoda, że polski język jest tak ubogi. . |
|
2005-11-11, 22:10 | #24 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-04
Wiadomości: 4 720
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Dla mnie "bzykać sie" nie ma negatywnego wydźwięku, może dlatego, że przyjęło się w moim małżeństwie uzywac tego sformułowania, gdy któres z nas, lub oboje mamy ochote na szybki seks, wtedy właśnie nastepuje bzyknięcie ale wiem, że dla wielu osób to dośc podwórkowe okreslenie.
|
2005-11-11, 22:48 | #25 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-11
Lokalizacja: warszawa
Wiadomości: 25
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Jestem tu całkiem nowa i absolutnie mnie zafascynowała ta dyskusja. boy pisał "lecz wyszepatac jak: kochanie, ja chcę z tobą cudzołożyć". i nic się, psiakrew, nie zmienia.
|
2005-11-11, 23:18 | #26 |
Zakorzenienie
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
A co sądzicie o 'sromie'? Dla mnie ta nazwa jest koszmarna! Jak można tak nazwać jakąkolwiek część ciała? Srom kojarzy mi się ... no sorry, ale ze sraniem. Nijako ma się jedno do drugiego. Tą nazwę wymyśliła chyba jakaś męska szowinistyczna świnia. Wargi sromowe oczywiście wrzucam do tego samego worka ze względu na drugi człon nazwy. Wagina - prawdziwie feministyczne określenie - dla mnie brzmi jakoś tak sztywnie, twardo, ale w porównaniu z resztą nazw brzmi dla mnie mimo wszystko najlepiej.
__________________
68- 66.5 - 63.9 - 62.2 - 60.9 - 58.5 -56.8 - 55.6 - 54.0 - 50 (164 cm) Agencja Interaktywna Poznań 21.02.11 - start "Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie" Żadne jedzenie nie jest aż tak dobre, by było warte chociażby kilograma |
2005-11-11, 23:47 | #27 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-08
Lokalizacja: Wizaż. Tu mnie zawsze znajdziesz! :)
Wiadomości: 14 119
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Przezłośliwa-delikatniej proszę ze sformułowaniami.
__________________
♪♪♪♪♪♪ ★ ♪♪♪♪♪♪
|
2005-11-12, 00:27 | #28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-10
Wiadomości: 55
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Przezłośliwa - srom to inaczej wstyd, tak po starodawnemu. zapewne miało to podkreślić jak bardzo wstydliwym miejscem jest kobiece krocze, tak wstydliwym, że wstyd o nim mówić...
eh, całe szczęście że na potrzeby sypialniane każda para może sobie wymyślic własny kod... |
2005-11-12, 01:08 | #29 |
Zakorzenienie
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
No przecież przeprosiłam.
__________________
68- 66.5 - 63.9 - 62.2 - 60.9 - 58.5 -56.8 - 55.6 - 54.0 - 50 (164 cm) Agencja Interaktywna Poznań 21.02.11 - start "Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie" Żadne jedzenie nie jest aż tak dobre, by było warte chociażby kilograma |
2005-11-12, 07:17 | #30 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2005-10
Lokalizacja: CA, USA
Wiadomości: 29
|
Dot.: nazewnictwo intymne nienacechowane
Madlaine ja i moja 3-letna coreczka mowimy poprostu dupcia i sisia (sika). Natomiast moja szwagierka ma chlopca i on ma wetke (jak mowi na dziewczynki).
|
Nowe wątki na forum Seks |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:35.