macie wybór :)

[ufcio]

wyobrazcie sobie, ze ukazuje wam sie w nocy anioł stróz i mowi ze przed wami ostatni tydzien zycia. daje wam dwie opcje do wyboru:
1. w ciagu jednej chwili wasi przyjaciele mowia ci, ze sie na tobie zawiodli; wasz TZ odchodzi twierdzac ze go zdradzałyscie a pracodawca zwalnia bo jestescie nieopłacalne. jesli ta opcje wybierzecie w momencie smierci dowiecie sie od jednej osoby ze zmieniliscie jej zycie na lepsze, pokazaliscie jak powinno wygladac zycie.
2.wszyscy zaczynaja cie kochac,podziwiac itd. TZ sie oswiadcza, przyjaciele nie szczedzą komplementow, szef daje awans. ale gdy przychodzi moment odejscia nikogo przy was nie ma. nikogo nie obchodzi to,ze umarłyscie.

ktora opcje byscie wybrały? ja 1. moze dlatego, ze najbardziej oddaje realia mojego zycia.

[tala]

O kurcze.. trudne pytanie...
Ja chyba nie potrafilabym wybrac.
Z jednej, tej bardziej egoistycznej strony, wybrałabym 2.. ale ona nie oddaje całej mnie, i tym samym może skłaniałabym sie ku 1.. nie chciałabym żeby zbyt dużo ludzi przeze mnie cierpiało.. ale wiem, ze mojego TŻ nie pozbyłabym sie w przeciągu jednego dnia (za co bardzo go kocham )
Z resztą nie lubię spekulować na takie tematy, są zbyt ciężkie

[Kate_86]

Ja również wybrałabym opicję 1

[Meariel]

Wybrałabym opcje nr 2, poniewaz nie wierzę w jakiekolwiek "zycie po smierci", a zatem nie zasmuciłby mnie fakt, ze nikogo nie obchodzi moja smierc. Jednak ta opcja jest tak nierealna... dokładnie tak nierealna jak pierwsza

[karmeleiro]

pewnie tez 1, ale czemu tak ponuro???

[cattt]

Ja na obecna chwilę wybrałabym 2.Od jakiegoś (dłuższego) czasu dostaję porządnie w kość i szczęście omija mnie ogromnym łukiem.W momencie odejścia mogłabym być sama,mogę nawet powiedzieć,że wolałabym aby tak właśnie było.Znam siebie i swoją naturę zbyt dobrze,przyzwyczajona jestem do samotności.

[layla_lbn]

wybrałabym 1 . co mi po tym, że dostanę awans itd jak za tydzień umrę, mogę się pomęczyć przez ten ostatni tydzień życia, pozatym lubię być doceniana

[Lee]

ta opcja 2 dziwna- skoro wszyscy tak mnie kochają, szanują i myślą o mnie to czemu tydzień pozniej już mnie nie nawidzą? ehhehe
żartuje, chyba wybrałabym drugą opcję

[ufcio]

Napisane przez cattt

Ja na obecna chwilę wybrałabym 2.Od jakiegoś (dłuższego) czasu dostaję porządnie w kość i szczęście omija mnie ogromnym łukiem.W momencie odejścia mogłabym być sama,mogę nawet powiedzieć,że wolałabym aby tak właśnie było.Znam siebie i swoją naturę zbyt dobrze,przyzwyczajona jestem do samotności.

cattt to tak samo jak ja chociaz pewnie nasze problemy roznia sie od siebie mimo to wybrałabym 1
marushka--> bo taki mam nastroj

[karmeleiro]

Napisane przez ufcio

cattt to tak samo jak ja chociaz pewnie nasze problemy roznia sie od siebie mimo to wybrałabym 1
marushka--> bo taki mam nastroj

Ufcio

[ufcio]

marushka--> dziekuje od tygodnia siedze w domu i nie wychodze, zamykam sie w sobie no i o dziwo juz nie moge doczekac sie budy.. tam sie wszystko wyjasni

[Asik_]

Ja moze 2, umarlabym ze swiadomoscia ze jednak byl ktos kto mnie kochal czy lubil:P Bo jesli wybralabym 1 to umarlabym szybciej chyba ze smutku i tesknoty.

[Szczypta Chili]

JA bym wybrała opcję 1. Przynajmniej nie byłoby mi szkoda odchodzić z teo świata....

[justyskaa]

Napisane przez ufcio

wyobrazcie sobie, ze ukazuje wam sie w nocy anioł stróz i mowi ze przed wami ostatni tydzien zycia. daje wam dwie opcje do wyboru:
1. w ciagu jednej chwili wasi przyjaciele mowia ci, ze sie na tobie zawiodli; wasz TZ odchodzi twierdzac ze go zdradzałyscie a pracodawca zwalnia bo jestescie nieopłacalne. jesli ta opcje wybierzecie w momencie smierci dowiecie sie od jednej osoby ze zmieniliscie jej zycie na lepsze, pokazaliscie jak powinno wygladac zycie.
2.wszyscy zaczynaja cie kochac,podziwiac itd. TZ sie oswiadcza, przyjaciele nie szczedzą komplementow, szef daje awans. ale gdy przychodzi moment odejscia nikogo przy was nie ma. nikogo nie obchodzi to,ze umarłyscie.

ktora opcje byscie wybrały? ja 1. moze dlatego, ze najbardziej oddaje realia mojego zycia.

czy nawet tutaj muszą pojawiać się takie trudne pytania? Ja tu wpadam, żeby się odstresować
ufcio

[windykatorka]

ja wybrałabym opcje nr.3 ,czyli coś pomiędzy

[pluszynka]

No pytanie trudne.....stawiam na egoizm - 2 - nie wierzę w życie po śmierci - i chciałabym wycisnąć wszystkie soczki z życia przez ten tydzień, a co do umierania w samotności - śmierć jest tak przerażająca że nawet czyjaś obecnośc tego nie złagodzi, umiera się w spokoju tylko wtedy chyba gdy się żyło w zgodzie z samym sobą i realizowała się samego siebie - ja na razi nie mogę się tak opisać - więc wybieram miły tydzień i smutny koniec

[Catkin19]

Wybrałabym opcje 1. W ogole to opcja 2 wyzwala we mnie złośc. Bo czasem czuje że ludzie tacy własnie są. Może tu jest to troche przejaskrawione. Ale nie raz słysze, że jak bede mieć problem to moge się do tyyyyyylu osób zwrócić o pomoc, a tak naprawde potem zostaje ze wszystkim sama i jest mi cholernie ciezko. Więc jakby sobie mieli mnie tak kochać, a potem o mnie zapomnieć to mam to w nosie. Ps. chyba też mam nastrój na takie rzeczy, bo właśnie znowu mnie wszyscy zostawili, ech przynajmniej sie wyżaliłam.

[Carrie]

Jesli przydarzyłoby mi sie to wszystko co opisałas w 1 opcji, najprawdopodobniej sama poszłabym po śmierc, nie czekałabym na nia jeszcze jeden dzien...

[iza_]

ja wybrałabym opcję 1 choć wiem,ze to trudny temat i gdyby takie cos spotkalo mnie w rzeczywistosci -nie wiem jak bym postąpiła

[ufcio]

Napisane przez justyskaa

czy nawet tutaj muszą pojawiać się takie trudne pytania? Ja tu wpadam, żeby się odstresować
ufcio

[ufcio]

Napisane przez Catkin19

Wybrałabym opcje 1. W ogole to opcja 2 wyzwala we mnie złośc. Bo czasem czuje że ludzie tacy własnie są. Może tu jest to troche przejaskrawione. Ale nie raz słysze, że jak bede mieć problem to moge się do tyyyyyylu osób zwrócić o pomoc, a tak naprawde potem zostaje ze wszystkim sama i jest mi cholernie ciezko. Więc jakby sobie mieli mnie tak kochać, a potem o mnie zapomnieć to mam to w nosie. Ps. chyba też mam nastrój na takie rzeczy, bo właśnie znowu mnie wszyscy zostawili, ech przynajmniej sie wyżaliłam.

nie jestes sama mnie wszyscy przyjaciele zostawili ale juz sie pogodzilam z ta mysla

[Julka...]

Napisane przez ufcio

nie jestes sama mnie wszyscy przyjaciele zostawili ale juz sie pogodzilam z ta mysla

Chyba 1 wybrałabym, raczej na pewno!

Odnosnie tych wypowiedzi,ze wszyscy przyjaciele Cie opuscili... Ja tez mialam taki okres w zyciu kiedy WSZYSTKO sie skonczylo, wieloletni znajomi, facet!Wystarczylo,ze sie rozstalismy i zostalam sama! Teraz jest 2 lata pa tej okropnie bolesnej sytuacji i jestem meżatką SZCZEŚLIWĄ a na tamta chwile w zyciu bym nie uwierzyla,ze moge byc jeszcze szczesliwa- JESTEM!!! i to jeszcze bardziej niz wtedy! Wiec dziewczyny nie smućcie sie bo los płata różne figle, ale ciagle nie moze byc pod górke! całuje Was gorąco

[paula78]

a ja 2 a co tam ,zapisałabym wszytsko co mam na znajomych i byliby przy mnie w momencie śmierci

[Carrie]

Napisane przez ufcio

mnie wszyscy przyjaciele zostawili ale juz sie pogodzilam z ta mysla

Ufcio ! Zobacz ile jest Wizażanek !
A Wizazanka to najlepszy przyjaciel

[Joey]

wybralabym opcję 1.

Bo co mi z tego podziwu i uwielbienia i kochania, skoro cały czas miałabym poczucie że za tydzień umrę i stracę to wszystko. A tak poza tym pod koniec dowiedziałabym się, że to i tak było fałszywe (skoro jednak nikogo nie obchodzę) i to by było jeszcze bardziej dołujące.

Opcja pierwsza jest lepsza Straciłabym co prawda przyjaciół i chlopaka, ale lepiej od razu ich nie mieć, niż być przez nich oszukiwaną (bo tak rozumiem wersję 2). No i ten "miły akcent" na koniec- osoba, która twierdzi, ze pokazalysmy jej jak żyć

[cattt]

Napisane przez Carrie

Ufcio ! Zobacz ile jest Wizażanek !
A Wizazanka to najlepszy przyjaciel

Carrie dobrze gada!

[Joey]

a w życie po śmierci wierzę Kiedys oglądałam taki film dokumentalny o ludziach którzy przeżyli śmierć kliniczną i naprawdę mnie to przekonało np. kobieta która całe życie była ślepa, a podczas operacji kiedy umarła na śmierć kliniczną widziała dokładnie salę, lekarzy, swoje ciało i potem opisywała to-kiedy spowrotem "ożyła" chociaż oczywiście pewności nigdy nie ma, można tylko powiedzieć, że się WIERZY w życie po życiu. Ja nie wyobrażam sobie, ze wszystko mogłoby się ot tak skończyć. Może odzywa się we mnie instynkt samozachowawczy albo coś takiego i dlatego jestem o tym tak głęboko przekonana...

[ufcio]

Napisane przez Julka...

Chyba 1 wybrałabym, raczej na pewno!

Odnosnie tych wypowiedzi,ze wszyscy przyjaciele Cie opuscili... Ja tez mialam taki okres w zyciu kiedy WSZYSTKO sie skonczylo, wieloletni znajomi, facet!Wystarczylo,ze sie rozstalismy i zostalam sama! Teraz jest 2 lata pa tej okropnie bolesnej sytuacji i jestem meżatką SZCZEŚLIWĄ a na tamta chwile w zyciu bym nie uwierzyla,ze moge byc jeszcze szczesliwa- JESTEM!!! i to jeszcze bardziej niz wtedy! Wiec dziewczyny nie smućcie sie bo los płata różne figle, ale ciagle nie moze byc pod górke! całuje Was gorąco

chcialabym w to wierzyc, eh gdzie moj optymizm? dzisiaj na dokładke nastepna, ostatnia przyjaciołka, powiedziała mi ze mi nie ufa. dzieki bardzo. swiat mi sie wali, marze o tym zeby przepisac sie do innej klasy, a najlepiej wyprowadzic...

[monyczkaaa]

Napisane przez Carrie

Ufcio ! Zobacz ile jest Wizażanek !
A Wizazanka to najlepszy przyjaciel

dobrze gada! wódki jej dać

[Julka...]

Napisane przez ufcio

chcialabym w to wierzyc, eh gdzie moj optymizm? dzisiaj na dokładke nastepna, ostatnia przyjaciołka, powiedziała mi ze mi nie ufa. dzieki bardzo. swiat mi sie wali, marze o tym zeby przepisac sie do innej klasy, a najlepiej wyprowadzic...

wtedy myslalamtak samo i w sumie wyjechalam do innego miasta,zaczelam wszystko od nwa bo konczylo sie liceum i po akacjach tych ochydnych wyjechalam na studia i jestem Zycze powodzenia i nie trac wiary-to jest najgorsze!!!!Buziaki papa