2012-01-11, 12:43 | #1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9
|
ja "macocha"
Zbierałam się dłuuugo do napisania tej wiadomości.
Nie wiem czego właściwie od was oczekuję. moze porady co mam robić dalej, jak sie zachowywać, może tylko wysłuchania. Ale do rzeczy. Od kilku miesięcy jestem "macochą" czternastolatki. Mieszkam z nią i jej tatą gdzieś tak od wakacji. Wcześniej oczywiście się poznawałyśmy spotykałyśmy i takie tam... Aktualnie całą trójką mieszkamy w moim domu. Mała ma matkę - kilka lat temu zostawiła ją i i mojego partnera i wyjechała - niby na poczatku tylko do pracy (chociaż sytuacji finansowej trudnej nie mieli) ale później już wracać do rodziny nie chciała - mimo ze oficjalnie nadal byli parą. I tak oto po kilku latach mój partner miał dość jej ciągle odkrywanych zdrad i odszedł. (dla wyjaśnienia - nie byłam powodem ich rozstania, poznalismy sie o wiele później) I tu zaczyna sie mój problem. Nie potrafię, nie umiem nawiązać z nią wspólnego języka. Nie mam własnych dzieci, mam kilkoro znajomych którzy mają nastoletnie córki ale przy córce mojego partnera to są po prostu anioły. Mała nie uczy sie kompletnie,trudno ją zagonić do lekcji nienawidzi tego, nie sprząta (nawet)po sobie, nie robi nic, nic jej nie interesuje, nie lubi czytac książek, nie ma żadnego hobby. No po prostu nic. Jedyne o czym mówi to chłopcy i ewentualnie muzyka. O chłopakach mogłaby rozprawiac cały dzień. Gdyby to było tylko problemem - ona straasznie traktuje mojego partnera, bywa agresywna, traktuje go jak kolegę, no zero szacunku. Tylko kasa, markowe ciuchy i gadżety. Jak to dostanie to przez chwilę bywa miła.Do mnie sie tak nie odzywa - ale pewnie tylko dlatego ze staram sie nie wtrącać w ich kłótnie. Domyslam sie gdzie leży problem . Jej rodzice po prostu sie nienawidzą. nawet nie rozmawiają ze sobą. Każde za wszelką cenę chciało ją przy sobie zatrzymać (od jakiegoś czasu tez matka) i za przeproszeniem (głównie) tata wchodził jej w tyłek żeby tylko nie wyjechała do Austri (do matki) spełniając wszystki jej zachcianki i pozwalając aby nie robiła nic w domu. Z kolei matka to bardzo rozrywkowa kobieta która rozmawia z dzieckiem jedynie o ubraniach i imprezach a w szkole (nawet gdy jest w Polsce) nawet się nie pojawia - przez to ze nie ma kontaktu z moim partnerem to nawet nie wie jakie Mała ma oceny. Strasznie tez buntuje dziecko przeciwko ojcu (ojciec póki co hamuje sie z komentarzami na temat moralności swojej ex - a uwierzcie że miałaby o czym mówić Teraz Mała jest już na tyle duża że matka chce ją zabrac do siebie. I w konsekwencji mamy rozdarte dziecko, napuszczane przeciwko ojcu, wykorzystujace obecną sytuację (jesli coś nie jest po jej myśli to szantazuje ze wyjedzie do matki) Jakiś czas temu mój partner założył sprawę o ustalenie miejsca pobytu dziecka (gdyż zdarzało sie ze matka w ciągu roku szkolnego postanowiła je zabrac na dwa tygodnie do siebie. Mój partner myslał tylko że wraz z babcią odwożą matkę na lotnisko a ona zwyczajnie je porwała. Tym bardziej mała uskutecznia teraz swoje szantaże bo wie że obojgu rodziców zalezy na tym aby mieszkała z któryms z nich. Wczoraj po jakijeś awanturze- gdy coś nie było po jej myśli powiedziała do swojego ojca "teraz to masz przesrane na sprawie" Co ja mam zrobić? jak sie zachować w takiej sytuacji? Z jednej strony po prostu mam jej juz dość po tych wszystkich ekscesach - z drugiej strony wiem że jest biednym, skrzywionym i rozpuszczonym przez rodziców dzieckiem i chciałabym jej jakoś pomóc. |
2012-01-11, 18:41 | #2 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: ja "macocha"
Ty nie jesteś w stanie pomóc temu dziecku, bo ono jest krzywdzone przez 2 rodziców, faceta, z którym jesteś, jak i matkę- dziecko tu zupełnie się nie liczy, za to jest kartą przetargową, jak jeszcze można dowalić drugiej stronie.
Tyle że masz ten problem W TWOIM własnym mieszkaniu i to akurat absolutnie zobowiązywałoby obie strony: i partnera, i dziewczynę do respektowania TWOICH ZASAD W TWOIM DOMU- nie da się inaczej, bo wykończysz się sama, miłość i tak wyparuje, a ty zostaniesz z nimi w swoim własnym domu. Dużo (mam dziecko w tym wieku, więc widzę), bardzo dużo błędów popełnia twój partner nie stawiając granic, za to ulegając, dając kasę, rozpuszczając dzieciaka- rośnie nie wychowywane dziecko, a HODOWANE: ma co jeść, ciuchy, kasę- ale to wszystko, za wychowaniem nie ma to nic wspólnego. W sumie współczuję ci bardzo, bo zawsze związek z facetem, który ma dziecko jest trudny, ale ty przyjęłaś taką parę pod swój dach (i chyba zrobiłaś błąd). Edytowane przez madana Czas edycji: 2012-01-11 o 18:42 |
2012-01-11, 18:46 | #3 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: z kupy gruzu
Wiadomości: 18 377
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
cytuję dla potomności Cytat:
nic dodać, nic ująć - zgadzam się
__________________
Źle czy dobrze, okaże się później. Ale trzeba działać, śmiało chwytać życie za grzywę.
Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania, wahania. Czynów i decyzji, choć niekiedy przynoszą smutek i żal, nie żałuje się. Śledź też pies! - blogujemy ♥ |
||
2012-01-11, 18:51 | #4 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: ja "macocha"
Aha, znam podobny przykład: też okres gimnazjum- trudny,bo to burza hormonów + duży wpływ kolegów/koleżanek (a istotnie jest, w jakim środowisku się obraca), panna była tak zbuntowana, że na złość matce zaliczyła wpadkę, dlatego uważaj: abyś w tym koszmarze, jaki masz WE WŁASNYM domu fundowany, nie pojawiło się jeszcze kwilące niemowlę.
Moim zdaniem, ani twój facet (jego zachowanie tylko pokazuje, ze na ojca NIE NADAJE SIĘ, dlatego uważaj!) , ani matka dziewczyny nie kochają jej, dziewczynka jest traktowana bardzo instrumentalnie. Dlatego pewnie sie tak zachowuje, tyle że o ile może ci być żal (bo obiektywnie- żal jej), ale co innego na co dzień żyć z leniwą, z pretensjami panną, którą trzeba przekupywać, aby raczyła być miła- to koszmar i tyle. |
2012-01-11, 18:58 | #5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2011-09
Wiadomości: 819
|
Dot.: ja "macocha"
Mieszkacie w Twoim domu, musicie razem ustalić jakieś zasady, sprzątanie, zakupy. Nie możesz i nie powinnaś robić wszystkiego sama. Od wychowywania zaś w pierwszej kolejności jest ojciec i matka (czy Ty chciałabyś być macochą, taką przyjaciółką, drugą mamą, czy nie chcesz się wtrącać?). I to oni między sobą muszą ustalić kilka spraw. Ich zachowanie jest straszne. Ośmielę się stwierdzić, że nie dorośli do roli rodziców.
Sytuacja, którą opisałaś jest doskonałym przykładem tego, że po rozstaniu para używa dziecka jako oręża do walki z byłą drugą połówką. Mała jest rozpuszczona, rozpieszczona, zagubiona również, dlatego się buntuje. Może usiłuje zwrócić na siebie uwagę? Brak jest dyscypliny, ale i bliskości, wsparcia, miłości (bo nowy komputer ani ciuch nie zastąpi uczucia), wspólnie spędzanego czasu, rozmowy, ojciec woli kupować gadżety, zamiast po prostu usiąść i zapytać jak jej minął dzień. Dziewczyna wykorzystuje sytuację jak może. |
2012-01-11, 19:41 | #6 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 427
|
Dot.: ja "macocha"
Tak, jak już wspomniano - ja obawiałabym się, ze niedługo oprócz kłótni ojca z córką, hałas zwiększy się o kwilące niemowlę, i to nie Twoje, a pasierbicy. Jej zachowanie i styl życia wskazują na to, że może zaliczyć przysłowiową wpadkę, co wtedy?
Mieszkają u Ciebie i powinni respektować Twoje warunki. Wydaje mi się, że starasz się być miła, wyrozumiała, kosztem własnych uczuć, patrzysz niby na to z boku i nie chcesz się wtrącać, ale nie jest Ci łatwo, a z czasem może to wszystko rzutować na relacje z Twoim partnerem. Ojciec musi wyznaczyć jakieś zasady i się ich trzymać, nawet jeśliby córka protestowała, to nie może być tak, że Ty w imię bycia dobrą macochą nie ingerujesz, a oni robią z Twojego domu pole bitwy. Masz prawo do spokoju u siebie i jedyne co możesz zrobić w tej sytuacji to chyba poważnie porozmawiać z partnerem, powiedzieć, jak się czujesz, że to niekomfortowe dla ciebie, i wymagać zmian w jego i córki zachowaniu. |
2012-01-11, 21:07 | #7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
|
Dot.: ja "macocha"
Na twoim miejscu odprawiłabym oboje z kwiatkiem; jak ty to sobie wyobrażasz?
Jak się zadomowią, dziewczyna może być przysłowiowym wrzodem na tyłku, rodzic musi ją utrymywać póki się uczy czyli jeszcze jakieś 12 lat. Wyobrażasz sobie siebie za 12 lat w tej sytuacji gdy zawsze będziesz... tą trzecią? Pierwsza jest córka, druga eks żona która ma dużo do powiedzenia w kwestii najważniejszej osoby w jej życiu, ty jesteś tylko partnerką. Nie respektowanie zasad w twoim domu do tego fakt że on tę córkę traktuję jak instrument; trochę ją wychowałem sam to już jest moja (na zasadzie: znalezione nie kradzione ) do tego była która mąci córce w głowie. To co się dzieje po prostu nie pozwala na normalne wychowywanie tego dziecka. Jeszcze się do ciebie przywiążę (podejrzewam że znajdziesz w sobie głos rozsądku; co jeśli cię posłucha, pozna się na tobie, polubi?) jej świat się zawali gdy rozstaniesz się z jej ojcem; matka na końcu świata, a ona przerzucana z miejsca na miejsce, od ojca matki i jego kobiety... Nie miałabym na to nerwów. Ingerowałabym ale w to co robi ojciec; niech on coś postanowi, bo ustalenie miejsca pobytu to mało. Teraz jest niepełnoletnia, a co dalej? Będzie dziecko, bach, jedno, a nóż bliźniaki - skarmisz to i dasz schronienie wszystkim? Dzieciatej młodej samotnej matki się nie pozbędziesz, w życiu. A z resztą. Dla mnie ta sytuacja już wygląda tak źle że dalej bym się nie pchała póki rodzice dziecka się nie dogadają. Bo teraz twoje potrzeby są gdzieś na końcu. |
2012-01-11, 21:28 | #8 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: ja "macocha"
a moim zdaniem przesadzacie z czarnowidztwem.zachowanie tej dziewczyny to zwykle zachowanie nastolatki,niestety taka jest prawda ze wiele nastolatkow przechodzi okres buntu i trzeba przez to przejsc.
sama jestem matka dwojki nastolatkow jedno jest leniwe nie chce sie uczyc drugie jest wrecz kujonem;p,ale obydwoje sa balaganiarzami i trzeba ich gonic do sprzatania pokojow.tez pyskuja,maja humory i czasami mam ochote ich zabic,wymagaja duzo sa mili jak cos chca itp taki jest urok bycia dzieckiem-nastolatkiem. wiem ze mi latwiej to wszystko zaakceptowac poniewaz oni sa moimi dziecmi i chociaz czasami mnie niezle wkurza to jednak kocham ich calym sercem i widze mnostwo dobrych cech w moich dzieciach ktore mam nadzieje rozwina sie wpelni z biegiem czasu. prawda jest taka ze to nie jest twoja corka i dlatego jest trudniej ci zaakceptowac jej wady i humory niz mi zle zachowanie moich dzieci zawsze w trudnych momentach przywoluje w myslach czas kiedy ja bylam nastolatkiem i wiem ze nie bylam idealna dlatego przymykam oczy na te typowo nastolatkowe zachowania. moim zdaniem jesli zdecydowalas sie przyjac ich pod swoj dach powinnas sprobowac ustalic zasady,porozmawiaj najpierw z partnerem powiedz co ci sie nie podoba czego nie mozesz zaaceptowac,czego oczekujesz.nastepnie wspolnie sprobujcie porozmawiac z dziewczyna. poniewaz moj maz nie jest ojcem moich dzieci mam podobna sytuacje w domu i powiem ci na czym polega jego rola w naszym domu-on sie nie wtraca,nie ingeruje w klotnie miedzy nami i nie ustawia do pionu moich dzieci.moze raz czy dwa zwrocil mojemu synowi uwage ale w sposob jak najbardziej przyjacielski opowiadajac cos ze swojego zycia jako przyklad. moj maz stara sie byc przyjacielem moich dzieci zawsze sluzy pomoca i wsparciem,daje sie wykorzystywac -ja tez zreszta -bo taka jest rola rodzicow moze latwo mi sie mowi o tym bo tak naprawde uwazam ze nie mam wiekszych problemow z dziecmi to ze pyskuja czy balagania jest niczym w porownaniu do dzieci ktore uciekaja z dmomow,narkotyzuja sie ,nie chodza do szkoly i przesiaduja poza domem z bandami zdemoralizowanych znajomych. uwazam ze powinnas starac sie zaprzyjaznic z ta dziewczyna,sprobuj traktowac ja jak twoja mlodsza siostre dawac jej dobre rady,zabierac na babski shopping,do kawiarni,traktowac pomalu jak dorosla. jesli nie uda ci sie przelamac tej bariery dalej frustracja bedzie narastac niestety bedziecie musieli sie pozegnac.nie kazdy nadaje sie na rodzica zastepczego,nie musisz czuc sie winna,chcialas jak najlepiej. trzymam kciuki za ciebie i wierze ze kiedy przejdziesz przez ten okres buntu z twoja pasierbica bedziesz w niej miala przyjaciolke w przyszlosci.czego i sobie zycze w kontaktach z moimi dziecmi. Edytowane przez 7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014 Czas edycji: 2012-01-11 o 21:32 |
2012-01-11, 21:39 | #9 | ||
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
---------- Dopisano o 22:39 ---------- Poprzedni post napisano o 22:38 ---------- Cytat:
|
||
2012-01-11, 22:02 | #10 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2004-12
Wiadomości: 16 089
|
Dot.: ja "macocha"
ona staje sie doroslym czlowiekiem i nic tego nie zatrzyma.piszac traktowac ja jak dorosla mialam na mysli respektowac jej innosc ale rowniez oczekiwac wiecej niz od malego dziecka-czyli oczekiwac wspoluczestniczenia w sprawach doroslych sprzataniu pomaganiu w zakupach itp.
nic zlego nie widze w tym zeby macocha zabrala dziewczyne na zakupy i sprobowala zbudowac wiez z dziewczyna inna droga niz kazanie jaka jest zla i gdzie jest jej miejsce . mysle ze byciem przyjacielem w relacji z dzieckiem zyska sie wiecej niz nakazami zakazami itp oczywiscie ile ludzi tyle drog wychowywania dzieci,ja podaje moj sposob trafiania do nastoletniej corki i widze ze to pomaga nam budowac dobre relacje.nie mowie tu o kupowaniu jej bog wie czego,babski shopping to nie koniecznie kupowanie to zabranie dziewczyny kiedy my niby chcemy kupic cos dla siebie i "potrzebujemy jej aby nam pomogla wybrac cos modnego"to takie tricki zeby zblizyc sie z ta dziewczyna pomoc jej sie otworzyc,bo moze pod tym co ona pokazuje jest zagubiona osoba ktora potrzebuje kogos kto bedzie w niej widzial kogos wiecej iz tylko rozkapryszone dziecko. autorka postu nie jest matka dziewczyny i nie jej rola jest pokazywanie gdzie jest miejsce dziecka w szeregu tylko jej ojca.ona moze na dziewczyne wplywac innymi drogami niz ojciec.czasami to skutkuje. nikogo nie zamierzam jednak przekonywac do moich metod podaje je tylko jako jedna z drog do lepszych relacji z dziewczyna. |
2012-01-11, 22:18 | #11 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
|
Dot.: ja "macocha"
ja bym absolutnie nie obierała taktyki włażenia jej w tyłek od razu stawia się na przegranej pozycji sprzątaczki u której można pomieszkać za darmo.
|
2012-01-11, 22:29 | #12 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 446
|
Dot.: ja "macocha"
najgorsze w tym wszystkim, że takie dziecko będąc u jednego rodzica robi na co ma ochotę, bo wie, że jak postraszy, że pójdzie do drugiego rodzica, to mu się nie odmówi.
a jak rodzic chce postawić warunki, dać nakazy, zakazy, wychować po prostu, to już jest tym złym, bo przecież "mama by mi pozwoliła, jak się widujemy to kino i zabawa, a tata od zakazywania tylko jest". Moja koleżanka miała podobnie, też niestety z czasem jej dziecko było coraz bardziej rozpieszczone, odzywało się tak, że wbijało szpile, naprawdę bardzo nieciekawa sytuacja i szkoda mi jej bardzo było, bo się starała jak mogła, a dziecko i tak z każdą chwilą coraz bardziej krnąbrne. A co Twój partner na to, gdy z nim o tym rozmawiałaś? Na pewno i jemu jest niewygodnie w takiej sytuacji. Zasugeruj mu, żeby był stanowczy i przestał obchodzić się z córką jak z jajkiem. Może i mała może na to zaprotestować i powiedzieć, że chce do mamy, ale wciąż jest dzieckiem i nie może robić tego co jej się żywnie podoba.
__________________
"Chłopcy rzucali kamieniami w żabę dla żartu, a żaba umarła na serio" www.pajacyk.pl www.pustamiska.pl Wyłącz TVN- włącz myślenie! |
2012-01-12, 02:47 | #13 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 783
|
Dot.: ja "macocha"
Wypożycz książki o psychologii rozwojowej i pedagogice. Będziesz mieć rzetelne informacje jak w danym wieku postrzega się pewne kwestie, np. moralność, prawdę, atrakcyjność, autorytet etc. Powinno pomóc przy obieraniu taktyki.
__________________
Keep movin! |
2012-01-12, 07:34 | #14 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-06
Lokalizacja: z pępka świata
Wiadomości: 1 427
|
Dot.: ja "macocha"
Nie zgadzam się, że takie zachowanie 14 latki jest normalne. No chyba, ze za normę uznamy pyskowanie, brak szacunku do rodziców, nie respektownaie ich zasad, totalną samowolkę... Dziecko 14 letnie już jakiś rozum ma, bzdurą jest stwierdzienie, że to maleństwo, nad którym trzeba skakać. Skoro córce partnera tylko chłopcy i zakupy w głowie, nie uczy się, olewa wszystko i wszystkich, to chyba jednak coś nie jest tak jak powinno?? To prawda - jest nastolatką, a nastolatkom zdarzają się okresy buntu, ale pierwsze słyszę, że nastolatek to święta krowa, i, że na czas tego cudownego okresu życia, należy odłożyć na bok wszelkie metody wychowawcze. Dziewczyna teraz ustawiła sobie oboje rodziców, bo wie, że każdy z nich, chce sprawować opiekę. Z Tobą zapewne również zacznie się "przeciąganie liny", aby wybadać, na ile może sobie pozwolić. Jak dla mnie: pogadać z partnerem o jego córce, i tak - ingerować, gdy np. kłócą się w TWOIM domu, wyznaczyć jakieś zasady, niech pomaga w domu, itp.
|
2012-01-12, 08:48 | #15 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja "macocha"
Bardzo dziekuję za odzew. Prawdę mówiąc - widząc co się dzieje na wizazu - spodziewałam sie odpowiedzi typu "widziały gały co brały a teraz się męcz" a spotkałam sie tu z samymi wyważonymi odpowiedziami i czuję że chcecie mi pomóc.
Też się obawiam jakiejś ciąży z którą przyjdzie pewnego dnia. Ona naprawdę potrafi rozmawiać prawie wyłącznie o chłopakach - o tym który jej sie podoba, z którym by chciała chodzić, itp. Poza tym notorycznie przesiaduje na stronach z czatami, rozmawia prawie zawsze z chłopakami - i te rozmowy bywają coraz bardziej pikantne. Ja nie chcę tu oczerniać jej matki (wiem że to zawsze źle brzmi gdy robi to ta "trzecia") ale żeby oddać prawdę muszę napisać że miała bardzo bogate życie seksualne zarówno przed poznaniem mojego TŻ jak i w czasie trwania związku(mieszkam w małej mieścinie w której informacje rozchodzą sie z prędkością światła i gdy zaczęłam pojawiać sie na mieście z moim partnerem to moje wszystkie koleżanki "łaskawie" mi wyjaśniły jaka była/ jest jego ex. Wiec informacje te pochodzą tak naprawdę z wielu źródeł (nie tylko od TŻ który mogłby koloryzować) Boję sie więc że "ciagnie wilka do lasu" i Mała ma naturę niestety trochę po mamusi. Co do mojej roli w jakiej sie stawiam w tych relacjach? Hmmm... Nie aspiruję do roli matki/macochy. Wiem że ma mamę i to ją najbardziej kocha. Rozumiem to i szanuję. Chciałabym aby moja rola była taka bardziej opiekuńczo-siostrzana. Chciałabym zeby widziałą we mnie przyjaciółkę ale tez i opiekuna który w jakiś sposób może współdecydować o jej zyciu (dzieli mnie z Małą różnica 20 lat więc to nie tak ze tata związał sie z "gówniarą" Mój partner przyznał że popełnił mnóstwo błędów wychowawczych, żałuje tego ale w jakiejś części go rozumiem. To nie było tak że ona ich opuściła (formalnie) wiele lat temu. Przez te kilka lat niby cały czas byli w związku, raz na pół roku przyjeżdżała, co rok obiecywała ze wróci do nich, ale co roku zawsze jej coś "wypadało" i nie wracała. Po tym jak zaczęły do mojego TŻ napływać informacje (potwierdzone) ze ona tam go zdradza postanowił zakonczyć ten związek. Ale do czego zmierzam - wcześniej rozpuszczał Małą żeby nie odczuła tak bardzo ze mamy nie ma, chciał jej wszystko zapewnić. Dopiero od ich rozstania trwa bardziej taka walka o dziecko. TŻ naprawdę Małą kocha. Z moich obserwacji wynika że to nie tylko "hodowanie" typu "daję Ci kasę i wszystko co chcesz tylko daj mi spokój". Poświeca jej mnóstwo uwagi, interesuje sie jej życiem, jest dla niej bardzo czuły. Nawet zdarza sie że gdy ona chce to czyta jej czasem książki przed snem (co akurat mnie na początku naszego wspólnego mieszkania razem nieco zszokowało ) „najgorsze w tym wszystkim, że takie dziecko będąc u jednego rodzica robi na co ma ochotę, bo wie, że jak postraszy, że pójdzie do drugiego rodzica, to mu się nie odmówi. a jak rodzic chce postawić warunki, dać nakazy, zakazy, wychować po prostu, to już jest tym złym, bo przecież "mama by mi pozwoliła, jak się widujemy to kino i zabawa, a tata od zakazywania tylko jest". Moja koleżanka miała podobnie, też niestety z czasem jej dziecko było coraz bardziej rozpieszczone, odzywało się tak, że wbijało szpile, naprawdę bardzo nieciekawa sytuacja i szkoda mi jej bardzo było, bo się starała jak mogła, a dziecko i tak z każdą chwilą coraz bardziej krnąbrne. A co Twój partner na to, gdy z nim o tym rozmawiałaś? Na pewno i jemu jest niewygodnie w takiej sytuacji. Zasugeruj mu, żeby był stanowczy i przestał obchodzić się z córką jak z jajkiem. Może i mała może na to zaprotestować i powiedzieć, że chce do mamy, ale wciąż jest dzieckiem i nie może robić tego co jej się żywnie podoba. „ I tu jest sedno całej tej sprawy. Mała czuje że każdy chce ją mieć za wszelką cenę i wykorzystuje to maksymalnie. Jest jeszcze jedna strona medalu o której nie pisałam wcześniej. BABCIA. Babcia to matka tej ex. Również ona jest uczestnikiem tego sporu i jak można łatwo się domyślić jest po stronie swojej córki. I teraz to się dopiero zaczyna prawdziwy cyrk! Mała więc - gdy jej się coś nie podoba- szantażuje że wyprowadzi się do babci – i czasem wprowadza zamiar w czyn. Ostatnio mieszkała kilka tygodni u babci (czemu od razu przyklasnęła mamusia) Ale zapewne z babcią się pokłóciła bo wróciła z powrotem do domu. ) Stąd między innymi decyzja mojego partnera o ustalenie miejsca pobytu - bo gdy Mała mieszka u babci to TŻ nie ma żadnego wpływu na jej wychowanie - a babcia żeby ją zatrzymac pozwala jej absolutnie na wszystko. A siłą i z policją przeciez nie bedzie jej zabierał) W wielkim skrócie sytuacja wygląda tak: Mała do matki za bardzo nie chce jechać bo musiałaby zmienić całe swoje życie, u taty chciałaby zostać ale pod warunkiem że nic nie musi (nawet uczyć się) a do babci tez za bardzo nie chce ale przynajmniej może babcią poszantażować ojca. Jednym słowem PAT. Myśle że sąd podejmie decyzję zdroworozsądkowo i zostawi dziecko przy ojcu (brak radykalnych zmian w życiu dziecka, w sumie pewny dom, zainteresowanie ojca sprawami córki itd) Może wtedy jakoś zacząć to wszystko przestawiać na właściwy tor? Ale czy jest w ogóle szansa żeby to w sumie biedne dziecko wyprowadzić na ludzi? Może jakaś terapia psychologiczna (rodzinna) by coś pomogła? Wstydzę się swoich myśli ale czasem kiedy widzę jak niemiłosiernie pyskuje, jak skandalicznie się zachowuje mam ochotę powiedzieć ze mam jej już dość. Edytowane przez Panakotka Czas edycji: 2012-01-12 o 09:11 |
2012-01-12, 10:14 | #16 | ||||||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
Cytat:
Z reka na sercu, o czym myslalas i o czym rozmawialas z kolezankami w wieku 13, 14, 15 lat, pamietasz? Ja swietnie pamietam. 99% czasu - o chlopakach, milosciach, zawodach milosnych etc Cytat:
14letnie dziecko nie ma prawa decydowac samodzielnie, gdzie sobie pomieszka przez nastepny tydzien. Cytat:
Nie sadze, zeby w ostatecznym rozrachunku pojechala do matki - nastolatki sa na ogol bardzo gleboko przywiazane do swoich przyjaciol, srodowiska, szkoly, otoczenia. Mysle, ze Mala bardzo dobrze wie, ze podcielaby galoz, na ktorej siedzi. A tak poza tym - czy jej mama ma kogos? czy mieszka w warunkach, ktore bylyby dobre i akceptowalne dla dziecka? Bo to rowniez moze wazyc na opinii sadu i warto logiczne argumenty malej przedstawic zeby wiedziala, ze nie do konca bedzie w stanie manipulowac sytuacja Wykorzystajcie rowniez, byle konsekwentnie, inne mozliwosci - odciecie internetu za pyskowki dziala u mnie jak nic innego - troszke mniej efektywne jest zawieszenie kieszonkowego czy maly szlabanik na wyjscia. Cytat:
Najpierw trzeba Malej (oraz mamie i przede wszystkim babci) pokazac, ze o ile duzo ugrywa z najblizszymi, o tyle sa i wyzsze instancje, kierujace sie obiektywnymi przeslankami - a z nimi ciezko "pogrywac"... Cytat:
Moj maz zaczal uczestniczyc czynnie w wychowaniu i ew. strofowac moja corke z poprzedniego zwiazku po kilku latach, nie miesiacach, wspolnego zycia pod jednym dachem. W takiej sytuacji zawsze jest ciezko na poczatku. Od Twojego opanowania, dystansu i intuicjizalezy jakies 70% powodzenia akcji
__________________
Iza Diablicja Lilo Kubulek Edytowane przez Oliath Czas edycji: 2012-01-12 o 10:24 |
||||||
2012-01-12, 10:35 | #17 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 823
|
Dot.: ja "macocha"
znam podobny przypadek. Tyle, że tam rodzice (każde miało już swojego partnera) starali się wynagrodzić biednemu dziecku że z takiej rozbitej rodziny. I "wynagradzali" to tak: ogromne kieszonkowe co miesiąc, markowe ubrania, gadżety, co tylko biedne dziecko chciało. A biedne dziecko wcale takie biedne nie było, tylko rozpieszczone, wredne i wyrachowane.
Niestety dziewczyna nie wytrzymała i odeszła od tatusia owego biednego dziecka. Dlatego nie wiem, co Ci poradzić. |
2012-01-12, 12:10 | #18 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 489
|
Dot.: ja "macocha"
A dlaczego na wszytsko jej pozwalać ?? Jak krzyczy że wyjedzie do matki to jej powiedzieć jak tam ci będzie lepiej to jedź! Puścić ją i na siłę nie trzymać! Mogę się załorzyć że wtedy spokornieje, bo która nastolatka chce zostawić swoje koleżanki i całe życie żeby jechać na drugi koniec europy?? Po góra miesiącu wróci z podkulonym ogonem!!
Prawdę mówiąc śmieszą mnie rodzice które na wszytsko pozwalają dzieciom żeby tylko nie zamieszkali z drugim rodzicem. Jeżeli chce zamieszkać to po co trzymać na siłę??!! Bo alimentów nie chce się płacić?? A dzieci to wykorzystują
__________________
Nie trzeba słów żeby bolało wystarczy widzieć jak patrzy na inną.... |
2012-01-12, 12:10 | #19 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 2 010
|
Dot.: ja "macocha"
bardzo mnie dziwi, że żadna z Was nie postawiła się na miejscu tego dziecka. Przecież to ono jest najbardziej pokrzywdzone w tej sytuacji. Matka, która odeszła, ale "ogólnie", to chce j odzyskać, babcia, która prawdopodobnie robi dziecku wodę z mózgu, i ojciec, który z nią był cały czas, rozpieszczał ją i dawał czego tylko chciała. I tylko ona się, w jej mniemaniu, dla niego liczyła i była najważniejsza. I nagle w jego życiu pojawiła się kobieta, która odbiera jej ojca - już nie liczy się tylko ona, jest ta druga, którą ojciec też kocha i też chce zrobić tak, aby i ta kobieta była szczęśliwa. I dziwi mnie wasze podejście, że przecież dziewczynka jest w domu macochy, więc ona się powinna podporządkować. Oczywiście, teoretycznie tak, ale to nie ta dziewczynka, "Mała", się zdecydowała na ten dom, tylko jej ojciec. A ona się może czuć oszukana i skrzywdzona przez niego, czyli jedyną osobę, która była "stała". Wydaje mi się, że to tutaj lży problem. Ona chce wyrazić swój bunt, żal, rozgoryczenie tą sytuacją, ale nie bardzo wie jak. A kiedy mówi ojcu, że ona jedzie do matki, czy wyprowadza się do babci, a ojciec się o nią stara, zabiega aby wróciła do domu to ona widzi, że jednak ojciec ją kocha, więc teraz, aby sama siebie przekonać, że jednak nie jest tak bardzo samotna, mówi to ojcu coraz częściej.
Wydaje mi się, że mniej więcej tak to wygląda w jej głowie, w jej świadomości, a może nawet podświadomości. Czy wy przed waszym wspólnym zamieszkaniem rozmawialiście z nią o tym? czy ona wiedziała, żę twój partner cię kocha, ale to nie umniejsza jego miłości do niej? może ona w tym wszystkim się czuje niepewnie. nie wie czego może się spodziewać o ojcu, a czego po tobie. Myślę, że ona tak naprawdę nie chce mieszkać o babcią i mamą, bo nigdy/dawno z nimi nie mieszkała, w domu ojca czuła się bezpiecznie, tylko że teraz jesteś tam Ty, i ona nie wie jak ma się do tego odnieść. Ja na Twoim miejscu przede wszystkim porozmawiałabym z nią o jej odczuciach i emocjach odnoszących się do związku Twojego z jej ojcem, o tym, że ona może czuć się pewnie, że wy chcecie z nią ten dom zakładać - że jest potrzebna i kochana. A potem udała się do psychologa - ale nie ty sama, i nie ona sama - wspólnie, rodzinnie, aby wyeliminować jej zchowania związane z lękiem i niepewnością, a "zostawić" tylko te związane z okresem dojrzewania.
__________________
kocham i jestem kochana najszczęśliwsza
Anulka 2.02.2013 Edytowane przez ewulkaaa Czas edycji: 2012-01-12 o 12:13 |
2012-01-12, 12:47 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-01
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 482
|
Dot.: ja "macocha"
Mała niestety zdaje sobie sprawę, że jest ważna i wykorzystuje to. Wydaje mi się, że trzeba by było uciąć jej wydatki i przyjemności, bo to ją strasznie demoralizuje. Już weszła wszystkim na głowę a co będzie później? Uwierz mi, sama pamiętam jaka byłam mając 14 lat i ... jest mi wstyd. Mama wychowywała mnie od 14 roku życia sama, bo tata zmarł, i też właziłam jej na głowę. W końcu zostałam uziemiona i odcięta od wszystkiego. Poskutkowało, tak samo jak to, że moja mama zamiast "zrób to czy tamto" i będąc pionem kierowniczym w domu potraktowała mnie jak osobę dorosłą, nie jak szczyla tylko partnera do rozmowy na poziomie. Stała się moją przyjaciółką , doradzała, urządzałyśmy sobie babskie wieczory- nadal to robimy. Chciałabym Ci pomóc bo wiek tzw cielęcy jest straszny. Spróbuj się z nią zaprzyjaźnić, żeby wpuściła Cię do swojego świat. Tak naprawdę myślę, że ona jest strasznie nieszczęśliwa. Przyjaciel jej się przyda. Trzymam kciuki by wszystko się ułożyło!!
|
2012-01-12, 13:50 | #21 | ||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
Wiem jak bardzo delikatne to są sprawy i jak ostrożnie trzeba postępować kiedy "wchodzi" się już do rodziny w której jest tata i córka. Nigdy nie chciałam rywalizować z córką mojego partnera. Od samego poczatku wiedziałam o tym że mój partner mieszka z dzieckiem i ta sytuacja raczej sie nie zmieni. Fakt - nie wiedziaąłm jak trudne jest dziecko, no ale o tym było w poprzednich postach. Każda kluczowa decyzja w "rozwoju" mojej relacji z TŻ była tak naprawdę podejmowana w oparciu o zdanie córki. Wiem ze moje posty są rozwlekłe ale chciałabym sie rzetelnie do wszytskiego odnieść wiec opiszę co i jak po kolei Na samym początku spotykałam się z moim partnerem tylko we dwójkę. Po pewnym czasie (kiedy uznał chyba ze sie nadaję) przedstawił mnie Małej. Były wspólne wypady, wyjazdy, zostawałam u nich do wieczora w mieszkaniu. To Mała (pozwólcie że będę ją tak nazywać bo nie chcę używać jej imienia) po pewnym czasie kiedy zbierałam sie wieczorem do domu i mówiłam ot tak po prostu ze nie chce mi się wracac(nie mieszkałam w tej samej miejscowości) mówiła zebym została, nie zostawałam od razu rzecz jasna. Po pewnym czasie mój partner przeprowadził z nią rozmowę i to właściwie z jej inicjatywy zamieszkałam u nich. Po kilku miesiącach zastanawiliśmy sie czy nie przeprowadzic sie do mnie skoro mój dom stoi pusty.(Były tez inne względy)I to Mała właściwie najbardziej entuzjastycznie do tego podeszła i wręcz nas namawiała. Chciała miec swój wielki pokój i dużo swobody. Ponieważ nie mieszkam w mieście w którym pracuję a Mała sie uczy to też aż tak sama się do tej wyprowadzki nie paliłam. Ale że były tez inne powody to zrobiliśmy to. Cały szkopuł polegał na tym że wcześniej Mała nie miała jakiejś grupy przyjaciół i było jej obojętnie - byle by tylko miała dostęp do netu- tak mniej więcej w czasie wyprowadzki zafascynowała się, zachłysnęła nowymi znajomościami i gdy juz mieszkaliśmy u mnie robiła z tego powodu problemy. Pewnie więc ta awantura i wyjazd do babci był tylko po to by móc swobodnie spotykać sie ze znajomymi. A że babcia jak pisałam kotroli nad dzieckiem nie miała to i zaczęły się i papierosy i piwo. Nie było wyjścia - trzeba było to jakos przerwac. Aktualnie Mała znów nie jest zainteresowana tymi dzieciakami, znów interesują ją głównie znajomości z internetu i w tym temacie ucichło. Mam duży dom więc zapraszanie jej przyjaciólek na weekendy nie stanowi dla mnie problemu - wiec w ten sposób jakos ma to wynagrodzone. Może i mój TŻ miał problem z wychowaniem córki, pewnie popełnił kilka błedów ale to tak naprawdę bardzo dobry człowiek. Starał sie jak mógł - najpierw - żeby nie odczuła braku matki a później żeby mała nie odczuła w negatywny sposób że tata kogoś ma. zawsze mówił przy nas że ma pojemne serce i jego miłości wystarczy na nas dwie. Często ją przytula, mowi że ją kocha że jest dla niego bardzo ważna. Bardzo mocno interesuje sie jej sprawami. No jest dla niej tez trochę jak matka. Mają też jakieś tam swoje sprawy, wspomnienia, nie ingeruję w to nigdy nachalnie ze swoją obecnością. Przejdźmy więc do moich relacji z Małą. Tak naprawdę to to wszystko o czym ja pisałam Wam wcześniej - duszę w sobie- stąd Mała nie ma do końca świadomości co o tym wszystkim myslę. Nasze relacje - kiedy jest spokój w domu są fajne. Bardzo mi się zwierza, pozycza ode mnie ubrania, razem kombinujemy co ma na siebie włożyć, próbuję z nią trochę rozmawiać o książkach, zyciu (tu jak pisałam stawia opór bo jej to nie interesuje) to ja trzymałam ją za rękę u kosmetyczki (bo sie bała) kiedy przekłuwała sobie drugą dziurkę w uchu. To ja ją zawożę codziennie do szkoły. Zawsze ale to zawsze dobrze wypowiadam sie o jej mamie i babci. Pytam co tam u jej mamy (kiedy są po rozmowie telefonicznej) cieszę sie kiedy wszystko w porzadku. Tak naprawdę nie jestem takim typem matki, i z wygladu i ze sposobu ubierania się i z zachowania więc nasze relacje są chyba takie bardziej siostrzane (ale jak u dużo, dużo starszej siostry- nie u kolezanki) Znam Małą już trochę i dobrze wiem jednak że kiedy zacznę wyrażać swoje zdanie i zacząc wymagać - to banka mydlana pryśnie i będę wtedy już tylko faktycznie złą macochą. Nie dodałam jeszcze jednego - tak jak ja mówię o jej mamie zawsze dobrze, tak niestety tamta kobieta zamiast cieszyć sie ze ktoś odpowiedzialny próbuje wyprowadzić na człowieka porzucone (inaczej tego nazwać nie mozna) przez nia dziecko - to jeszcze Małą buntuje przeciwko mnie. Nie kontroluję korespondencji i każdej rozmowy małej z mamą więc tego pewnie jest bardzo duzo ale wystarczy ze kiedyś usłyszałam jak rozmawiały pzrez telefon: -i co zamierzasz dziecko jutro robić - jadę z tatą ( o mnie nigdy nie mówi bo chyba sie boi odrzucenia ze strony matki kiedy ta zauwazy że mnie zaakceptowała) jutro na plażę - O! Fajnie! To ta pokraka będzie pewnie w stroju paradowała. Haahaha! (co raczej prawdą co do mojego pokractwa nie jest Kolejna rozmowa: -no co tam dziecko u Ciebie? - wszystko w porządku mamo - a ta śmieciara sie do ciebie nie wtrąca? A ile pewnie takich rozmów jest o których nie mam pojęcia?? No ręce opadaja..... Dlatego myślę ze Mała nie czuje się odtrącona przez tatę, a raczej zyskała kobietę (namiastkę matki) do której mozna iść z każdym problemem. ---------- Dopisano o 14:50 ---------- Poprzedni post napisano o 14:01 ---------- Cytat:
Z podkreślonym pozwolę sie z Tobą nie zgodzić. Mama dziecka przez te wszystkie lata nie wyłożyła ANI JEDNEJ ZŁOTÓWKI na bieżące utrzymanie dziecka. Pieniadze która tam przez lata zarabiała przeznaczała wyłącznie na własne cele. Po wakacjach u których była u mamy (notabene mama zabrała ją ale odwieźć już nie chciała z powrotem więc partner tuż przed rokiem szkolnym na gwałt szukał połączeń żeby odebrac Małą bo ta płakała że chce do Polski) stan posiadania dziecka zwiększył sie o używane spodnie po mamie i jedną parę trampek. Nawet kieszonkowego nie wysyła Małej nigdy. No po prostu nic sie nie dokłada. Utrzymanie, zajęcia dodatkowe, języki obce, ubrania, książki, wycieczki, obozy- po prostu wszystko zapewnia Małej mój partner (a teraz i tym samym ja). Więc osoby które mają nastolatki wiedzą że kwota kilkuset złotych które miałby płacić mój TŻ tytułem alimentów jest po prostu śmieszna w stosunku do tego ile teraz wydaje na Małą. Edytowane przez Panakotka Czas edycji: 2012-01-12 o 13:05 |
||
2012-01-12, 14:10 | #22 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 5 015
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
Zal mi Ciebie - skoro nie wpadlas na powyzsze sama, masz najwidoczniej bardzo ubozuchne zycie
__________________
Iza Diablicja Lilo Kubulek |
|
2012-01-12, 14:14 | #23 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 88
|
Dot.: ja "macocha"
.
Edytowane przez boulinka Czas edycji: 2012-01-25 o 08:15 |
2012-01-12, 14:16 | #24 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 489
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
To dlaczego tż nie złoży pozwu o alimenty?? Nie odpowiedziałaś dlaczego tak trzymacie dziecko przy sobie jak wykrzykuje że odejdzie do mamy?? Dlaczego nie usiąść i porozmawiać : Słuchaj mała, chcę dla ciebie jak najlepiej jak wolisz mieszkać z mamą nie będę miał nic przeciwko, ale musisz wybrać tak żeby co tydzień się nie przeprowadzać. Jeżeli chcesz zostać ze mna musisz dostosować się do zasad tu panujących. Pamiętaj że jeżeli zdecydujesz zamieszkać z babcią albo mamą w każdej chwili możesz tu wrócić. Oczywiście tą rozmowe musi przeprowadzić twój tż, wtedy będzie wiedziała że jak tak będzie sie zachowywać moze isc do babci a nikogo nie bedzie szantazowac
__________________
Nie trzeba słów żeby bolało wystarczy widzieć jak patrzy na inną.... |
|
2012-01-12, 14:24 | #25 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
Rozmowa o której piszesz to praktycznie cytat tego co mój TŻ do niej powiedział. SŁOWO W SŁOWO! Bez reakcji. I bez poprawy zachowania. Ja myślę że tak naprawdę ona nie chce tam jechać i jak dobrze powiedziała (chyba Oliath) dla niej zbyt ważne sa teraz przyjaciólki i otoczenie aby chciała to wszystko zmienic. Po prostu mój partner musi zrozumieć (już widzę że do niego to powoli dociera) że tylko kosekwencja i nia danie sie temu szantażowi może pomóc w ustabilizowaniu zachowania małej |
|
2012-01-12, 15:09 | #26 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 17 072
|
Dot.: ja "macocha"
Jeśli nie mylę się, dziecko w tym wieku może już w sądzie powiedzieć, z kim chce mieszkać- i może warto potraktować ją nie jak przestawiany i przeciągany przedmiot, ale po prostu jak dorastającą osobę, która MOŻE już podjąć taką decyzję. Bo na razie jest tak, że ona was szantażuje: a bo pojadę do matki, a bo do babci się przeprowadzę, potem pokłóci się, wraca do was.
To ciągle NIE JEST wychowywanie, ono zaczyna się w przypadku nastolatka w daniu WYBORU, ale też uświadomieniu, CO za tym idzie: ok, chcesz mieszać z babcią?- proszę bardzo, ale nie ma , że pakujesz się i wracasz do nas, bo się pokłóciłaś, za to możesz nas odwiedzać- o ,coś w ten sposób. Błędem , dużym błędem jest też, zwolnienie matki dziecka z obowiązku alimentacyjnego, a pozwolenie na szantażowanie, ze dziecko zabierze - w to akurat nie wierzę, bo byłoby to na krótko, na złość itp.Dlatego radzę złożyć stosowny wniosek w sądzie i uregulować te kwestie, jak i kwestie stałego pobytu, nie wdawać się w żenujące pyskówki itp. Na dodatek twój błąd polega na tym, że też NIE STAWIASZ granic- oni mieszkają w twoim mieszkaniu, u siebie- to dziewczyna na lampie może wisieć, gdy ma ochotę, u ciebie- obowiązują twoje prawa i zasady, bo to ty masz się w domu dobrze czuć. |
2012-01-12, 17:09 | #27 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
A przede wszystkim tak jak piszesz - żebym w końcu mogła we własnym domu zacząć "oddychać" Co do mieszkania z babcią - takiej opcji nie ma (babcia nie jest opiekunem prawnym) i dziecko ma jedynie wybór pomiędzy matką i ojcem. I tylko któremuś rodzicowi sąd przyzna to miejsce pobytu. (co nie oznacza że dziecko u babci nie może spędzać np weekendów jesli zechce) TZ w żadnej mierze nie utrudnia Małej kontaktów ani z babcią ani z mamą. Pytałaś tez wcześniej o warunki bytowe matki i jej zycie. Z tego co wiem stałego partnera nie ma (raczej tak dorywczo), mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i pracuje całe popołudnia - gdzieś tak do ok. 23.00 (zresztą po tej godzinie dzwoni dopiero do dziecka) Stąd myślę ze tylko ślepy sad nakazałby dziecku wyjazd za granicę. Chyba że Mała tego bardzo chce. Wtedy faktycznie może zgodnie z prawem wyrazić swoje zdanie w tym temacie (od 13-go roku życia) |
|
2012-01-12, 17:43 | #28 | |
ma zielone pojęcie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
__________________
„Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”. Spock („Star Trek”) |
|
2012-01-12, 21:15 | #29 | ||
High Quality Since 2007
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: wild wild south
Wiadomości: 4 268
|
Dot.: ja "macocha"
Ze swojej strony dodam:
- rozumiem, że nazywasz ją "Małą" na potrzeby tego wątku, ale dla obowiązku muszę napisać - mam nadzieję, że w realnym życiu nikt jej tak nie nazywa, bo "mała" to ona już dawno nie jest - dobrze, że nie mówisz nic złego na temat jej matki - to najlepsze, co możesz robić. To ciągle będzie jej matka i już żadne z Was tego nie zmieni. Wiem po sobie, że najgorsze co można dziecku zrobić to krytykować rodzica, który odszedł - mam wrażenie, że ze względu na obecną sytuację bardziej współczujecie wszyscy tej nastolatce niż ją wychowujecie i dajecie oparcie; z kolei jej biologiczna matka zachowuje się tak, jakby grała w pokera swoim dzieckiem, bez komentarza. Tak jak dziewczyny wcześniej pisały - musicie zacząć łączyć miłość ze stanowczością. Na początku będzie jej trudno, ale z czasem to wyjdzie jej na dobre, bo uporządkuje jej życie. Musicie wprowadzić pewne rytuały - to da jej poczucie stabilności; musi się znaleźć czas na naukę, na własne sprawy, na wspólne posiłki. Budujcie jak najczęściej bliskość między Wami - zjedzcie razem PRZYNAJMNIEJ jeden posiłek dziennie, bez włączonego telewizora w tle!!!!, kupcie jakieś fajne gry planszowe i zasiadajcie do nich w weekendy, uprawiajcie razem sport, idźcie w trójkę na zakupy (ale też dobrze by było, żebyście od czasu do czasu zrobiły sobie tylko i wyłącznie babski dzień z kinem, coca-colą, popcornem, babskimi zakupami i maseczką w domu) - ustalcie NAJPIERW z partnerem zasady, którymi będziecie się OBOJE kierować, a dopiero potem rozmawiajcie z Małą. Nie ma nic gorszego niż niespójność pomiędzy Wami.
__________________
Cytat:
Cytat:
|
||
2012-01-12, 22:38 | #30 | ||
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: ja "macocha"
Cytat:
Czemu, gdy córka przeniosła się do babki, ojciec nie pojechał po nią z policją np.? Babka chyba przeciez nie ma praw do opieki? Kto to widział, żeby taka młoda panienka tupnęła nogą i wyniosła się pomieszkiwać, gdzie jej pasuje? Czemu jej nie odbierze laptopa, gadżetów, niech jej matka kupi, jak taka świetna jest, to raz. A w ogóle, skoro mamusia taka cudowna jest to może Twój mężczyzna nie będzie miał wyjscia i niech pozwoli córce przenieść się do mamusi. Bo na razie to córa widzi dziki strach w oczach ojca, że mogłaby się przeprowadzić do matki i rządzi tatusiem, jak mu się żywnie podoba. ---------- Dopisano o 00:36 ---------- Poprzedni post napisano o 00:28 ---------- Cytat:
Oraz to, że matka ściąga córkę ku sobie, bo im starsza latorośl, tym mniej wymaga opieki, a sama się asekuruje i dba o więzi z córeczką, bo zaraz dorosła kobieta może jej się w życiu bardzo przydać. Albo ten przykład z tym, że ojciec wyszukiwał połączeń, bo mama była niezainteresowana a córka płakała, ''po cholerę szukał'' by ściągnąć ją do Pl jeszcze we wakacje, mogła tam siedzieć do połowy września, szkoły by przez to nie uwaliła, po drugie i tak ma ją gdzieś, a tak córka dostała jak na dłoni, że skakanie wokół niej to priorytet. A poza tym geny też nie są, moim zdaniem, takie bez znaczenia, skoro matka potrafiła/potrafi wywijać niezłe numery, to co Cię dziwi, że i jej potomstwo potrafi. Nie słyszałaś, że ''niedaleko pada jabłko..''? Jak dla mnie to nie powinnaś się do tej dziewczyny przywiązywać i tyle, koleżankujecie sobie, Tobie na głowę jakoś nie włazi, bo się nie wtrącasz, i tego się trzymaj. Edytowane przez Hultaj Czas edycji: 2012-01-12 o 22:39 |
||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:04.