Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2015-09-03, 12:03   #1
mandelsztam
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 1

Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku


Witajcie, opowiem Wam moją historię, ciekawa jestem co powiecie, może ktoś podsunie coś konstruktywnego?

Istota mojego problemu: jestem zakochana w mojej pani profesor z Uniwerku, a ona nie chce mnie znać…

To dosyć długa historia, bo początkami sięga 2002 roku. Najpierw było zwyczajnie, zwykła sympatia, dużo rozmów, z czasem nie tylko naukowych… Bardzo mi się podobała od samego początku. Łasiłam się, chodziłam na dyżury, przynosiłam prezenciki (raz dałam małego kaktusika) i wierszyki różne śmieszne własnego autorstwa, żeby było miło. Z czasem udało mi się znaleźć jej mail, i znajomość zyskała także wymiar pisany. Dużo do siebie pisałyśmy, praktycznie codziennie, ja się jej zwierzałam z moich problemów (miałam wtedy bardzo trudną sytuację, bo byłam świeżo po morderstwie ukochanej babci, która mnie wychowała i byłam zagrożona eksmisją). Tak to trwało może ze 2-3 lata. Taka ciepła przyjaźń dwóch kobiet. Bardzo dużo mi to dawało, bo ja wcześnie straciłam matkę i zawsze bardzo silnie przeżywam przyjaźnie z kobietami w średnim wieku.

Apogeum naszej przyjaźni było to, że pomogła mi załatwić lightowe przejście przez jeden trudny egzamin. Znalazła wyjście i pomogła znaleźć dobrego egzaminatora. Bez tego byłabym udupiona. A raz to nawet mnie podwiozła swoim autem blisko domu z uczelni.

Potem… O rety, aż nie chce mi się pisać, co się działo potem. Dowiedziałam się przypadkiem od jednej doktorantki, że pani profesor lubi także dziewczyny. I zauważyłam zmianę w zachowaniu pani profesor. Jakby się mocno zawstydzona zrobiła. Ale ja nic, to nie moja sprawa… W pewnym momencie zaczęły się z jej strony pojawiać różne aluzyjki dwuznaczne na wykładach i na seminarium. Wiecie, taka gadka niby do wszystkich, ale tak naprawdę to robi aluzję np. do czegoś w moim liście, obniża lekko ton głosu i zerka przy tym na mnie, więc wiem, że mówi to tylko do mnie. Np. „…przecież to nie grzech…” i zerka na mnie. Albo „…zawoalowany erotyzm w listach…” i spojrzenie i uśmiech. „…i wtedy można by zrobić wszystko…” Tego typu delikatne podpuszczki. Ja się na to wzięłam, zaczęłam rozkminiać, co by było gdyby i wpadłam jak śliwka w kompot. Zaczęłam się zakochiwać. Również zaczęłam wysyłać różne sygnaliki, uśmieszki i spojrzenia. Przyznam, że to był trudny okres dla mnie. Nigdy wcześniej nie byłam zainteresowana erotycznie inną kobietą. Miałam w liceum chłopaka 3 lata. Dodatkowo, byłam wtedy mocno wierząca. Więc miałam zgryz.

No więc tak to wyglądało, teraz przejdźmy do tego, dlaczego ona się do mnie przestała odzywać. Zaczęłam chodzić na terapię, bo miałam silną depresję po morderstwie babci. I na terapii poruszyłam ten problem. Babka bardzo agresywnie mnie do niej ustawiła, że to jest mobbing, i w ogóle. Ja pod jej wpływem napisałam do pani prof. maila, że „nie szukałam niczego innego” tak trochę dookoła, ale sens był jasny. Ona bardzo agresywnie na to zareagowała, dostałam bardzo niemiły list, zaczynający się od słów „Nie rób takich wyznań, bo będziesz żałować”. Pół biedy, gdyby to było tylko tyle. Ale ja niedługo potem wpadłam w psychozę. Bardzo ostrą, niedokładnie pamiętam ten okres.

Zachowywałam się bardzo dziwnie. Pisałam do niej dziwne i agresywne rzeczy, nie tylko do niej zresztą. Pamiętam jak przez mgłę, że raz wysłałam tak dosadny list, że był na granicy pornografii w stosunku do niej. Coś w stylu „Chciałabym Ci zdjąć majtki”. Na szczęście nie jestem przypadkiem lekoodpornym – pozytywnie zareagowałam na leczenie. To był rok 2006. Od tego czasu choruję na schizofrenię i muszę brać na stałe leki psychotropowe. Jest git, leki mam dobrze dobrane, jakbyście się ze mną spotkali – w życiu nie przeszło by wam przez myśl, że gadacie z kimś, kto parę razy zaliczył psychiatryk.

Kiedy wyzdrowiałam, dalej ją kochałam. Chciałam przeprosić. Chodziłam parę razy na dyżur. Zlewka. Agresja. Zero sytuacji, żebyśmy mogły zostać face-to-face. Zero reakcji na moje wielokrotne maile. Po prostu nic. Cisza. Raz napisałam wręcz list, że proszę o rozmowę w cztery oczy i że przyjdę jutro. To ona, jak przyszła na dyżur, to zamiast wziąć mnie (byłam pierwsza w kolejce) do pokoju, to specjalnie wzięła mnie w inne miejsce przy ludziach. Ja mimo tego zapytałam nieśmiało: „Czy nasza relacja nie mogłaby wyglądać jak przed moją chorobą?” Ona się na to wkurzyła strasznie i zaczęła na mnie krzyczeć: „Nie ma żadnej naszej relacji, coś sobie wymyśliłaś” , „Jedyna relacja jaka między nami jest to relacja nauczyciel-student”. Coś takiego. Parę lat później udało mi się przypadkiem zdobyć jej adres. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, napisać piękny list i dołączyć go do bukietu róż. List pisałam pół roku, był bardzo czuły i naprawdę włożyłam weń wiele serca. Wysłałam z kwiatami. Poszłam potem na dyżur. Ponieważ chciałam uniknąć agresywnej reakcji na pytania wprost, wzięłam kawałek mojego przekładu i poprosiłam o opinię. Zbyła mnie krótkim „Nie”. Boże, jak ja płakałam po powrocie do domu! To był chyba 2011 rok. Niedługo potem skreśliłam się ze studiów. Miałam dosyć przeciągającej się sytuacji urlopu zdrowotnego… W tym czasie wielokrotnie do niej pisałam maile, a także listy papierowe. Miłosne i czułe. Wciąż próbowałam przeprosić. Ale cisza. Nic. Po prostu zero reakcji.

Ale teraz znów jestem na czwartym roku, i znów ją widuję. Na moje „Dzień dobry” reaguje uśmiechem. Parę razy czekałam w kolejce, żeby pogadać na dyżurze, ale nie udało się nic wskórać (za dużo ludzi). Kiedy w końcu udało mi się znaleźć w komfortowej sytuacji na uczelni i spytałam, czy nie pomogłaby mi przy moim tłumaczeniu, powiedziała: „Przepraszam, ale nie jest Pani moją studentką, ani magistrantką, poza tym jestem bardzo zajęta…”. Na wykładach zero aluzji. To chyba w skrócie cała moja historia, jeśli coś jest niejasne, to pytajcie. Co się wam nasuwa po przeczytaniu moich słów? Chciałabym ją odzyskać. Choćby jako przyjaciela. Czy myślicie, że wszystko już stracone? Co mogę zrobić, aby między mną a nią było lepiej?
mandelsztam jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 12:18   #2
Plotkarrra
Rozeznanie
 
Avatar Plotkarrra
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 714
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

daj tej kobiecie świety spokój
Plotkarrra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 12:21   #3
xenon88
Przepompownia Ścieków
 
Avatar xenon88
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: z (pod)Ziemi
Wiadomości: 1 159
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Cytat:
Napisane przez mandelsztam Pokaż wiadomość
Witajcie, opowiem Wam moją historię, ciekawa jestem co powiecie, może ktoś podsunie coś konstruktywnego?

Istota mojego problemu: jestem zakochana w mojej pani profesor z Uniwerku, a ona nie chce mnie znać…

To dosyć długa historia, bo początkami sięga 2002 roku. Najpierw było zwyczajnie, zwykła sympatia, dużo rozmów, z czasem nie tylko naukowych… Bardzo mi się podobała od samego początku. Łasiłam się, chodziłam na dyżury, przynosiłam prezenciki (raz dałam małego kaktusika) i wierszyki różne śmieszne własnego autorstwa, żeby było miło. Z czasem udało mi się znaleźć jej mail, i znajomość zyskała także wymiar pisany. Dużo do siebie pisałyśmy, praktycznie codziennie, ja się jej zwierzałam z moich problemów (miałam wtedy bardzo trudną sytuację, bo byłam świeżo po morderstwie ukochanej babci, która mnie wychowała i byłam zagrożona eksmisją). Tak to trwało może ze 2-3 lata. Taka ciepła przyjaźń dwóch kobiet. Bardzo dużo mi to dawało, bo ja wcześnie straciłam matkę i zawsze bardzo silnie przeżywam przyjaźnie z kobietami w średnim wieku.

Apogeum naszej przyjaźni było to, że pomogła mi załatwić lightowe przejście przez jeden trudny egzamin. Znalazła wyjście i pomogła znaleźć dobrego egzaminatora. Bez tego byłabym udupiona. A raz to nawet mnie podwiozła swoim autem blisko domu z uczelni.

Potem… O rety, aż nie chce mi się pisać, co się działo potem. Dowiedziałam się przypadkiem od jednej doktorantki, że pani profesor lubi także dziewczyny. I zauważyłam zmianę w zachowaniu pani profesor. Jakby się mocno zawstydzona zrobiła. Ale ja nic, to nie moja sprawa… W pewnym momencie zaczęły się z jej strony pojawiać różne aluzyjki dwuznaczne na wykładach i na seminarium. Wiecie, taka gadka niby do wszystkich, ale tak naprawdę to robi aluzję np. do czegoś w moim liście, obniża lekko ton głosu i zerka przy tym na mnie, więc wiem, że mówi to tylko do mnie. Np. „…przecież to nie grzech…” i zerka na mnie. Albo „…zawoalowany erotyzm w listach…” i spojrzenie i uśmiech. „…i wtedy można by zrobić wszystko…” Tego typu delikatne podpuszczki. Ja się na to wzięłam, zaczęłam rozkminiać, co by było gdyby i wpadłam jak śliwka w kompot. Zaczęłam się zakochiwać. Również zaczęłam wysyłać różne sygnaliki, uśmieszki i spojrzenia. Przyznam, że to był trudny okres dla mnie. Nigdy wcześniej nie byłam zainteresowana erotycznie inną kobietą. Miałam w liceum chłopaka 3 lata. Dodatkowo, byłam wtedy mocno wierząca. Więc miałam zgryz.

No więc tak to wyglądało, teraz przejdźmy do tego, dlaczego ona się do mnie przestała odzywać. Zaczęłam chodzić na terapię, bo miałam silną depresję po morderstwie babci. I na terapii poruszyłam ten problem. Babka bardzo agresywnie mnie do niej ustawiła, że to jest mobbing, i w ogóle. Ja pod jej wpływem napisałam do pani prof. maila, że „nie szukałam niczego innego” tak trochę dookoła, ale sens był jasny. Ona bardzo agresywnie na to zareagowała, dostałam bardzo niemiły list, zaczynający się od słów „Nie rób takich wyznań, bo będziesz żałować”. Pół biedy, gdyby to było tylko tyle. Ale ja niedługo potem wpadłam w psychozę. Bardzo ostrą, niedokładnie pamiętam ten okres.

Zachowywałam się bardzo dziwnie. Pisałam do niej dziwne i agresywne rzeczy, nie tylko do niej zresztą. Pamiętam jak przez mgłę, że raz wysłałam tak dosadny list, że był na granicy pornografii w stosunku do niej. Coś w stylu „Chciałabym Ci zdjąć majtki”. Na szczęście nie jestem przypadkiem lekoodpornym – pozytywnie zareagowałam na leczenie. To był rok 2006. Od tego czasu choruję na schizofrenię i muszę brać na stałe leki psychotropowe. Jest git, leki mam dobrze dobrane, jakbyście się ze mną spotkali – w życiu nie przeszło by wam przez myśl, że gadacie z kimś, kto parę razy zaliczył psychiatryk.

Kiedy wyzdrowiałam, dalej ją kochałam. Chciałam przeprosić. Chodziłam parę razy na dyżur. Zlewka. Agresja. Zero sytuacji, żebyśmy mogły zostać face-to-face. Zero reakcji na moje wielokrotne maile. Po prostu nic. Cisza. Raz napisałam wręcz list, że proszę o rozmowę w cztery oczy i że przyjdę jutro. To ona, jak przyszła na dyżur, to zamiast wziąć mnie (byłam pierwsza w kolejce) do pokoju, to specjalnie wzięła mnie w inne miejsce przy ludziach. Ja mimo tego zapytałam nieśmiało: „Czy nasza relacja nie mogłaby wyglądać jak przed moją chorobą?” Ona się na to wkurzyła strasznie i zaczęła na mnie krzyczeć: „Nie ma żadnej naszej relacji, coś sobie wymyśliłaś” , „Jedyna relacja jaka między nami jest to relacja nauczyciel-student”. Coś takiego. Parę lat później udało mi się przypadkiem zdobyć jej adres. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, napisać piękny list i dołączyć go do bukietu róż. List pisałam pół roku, był bardzo czuły i naprawdę włożyłam weń wiele serca. Wysłałam z kwiatami. Poszłam potem na dyżur. Ponieważ chciałam uniknąć agresywnej reakcji na pytania wprost, wzięłam kawałek mojego przekładu i poprosiłam o opinię. Zbyła mnie krótkim „Nie”. Boże, jak ja płakałam po powrocie do domu! To był chyba 2011 rok. Niedługo potem skreśliłam się ze studiów. Miałam dosyć przeciągającej się sytuacji urlopu zdrowotnego… W tym czasie wielokrotnie do niej pisałam maile, a także listy papierowe. Miłosne i czułe. Wciąż próbowałam przeprosić. Ale cisza. Nic. Po prostu zero reakcji.

Ale teraz znów jestem na czwartym roku, i znów ją widuję. Na moje „Dzień dobry” reaguje uśmiechem. Parę razy czekałam w kolejce, żeby pogadać na dyżurze, ale nie udało się nic wskórać (za dużo ludzi). Kiedy w końcu udało mi się znaleźć w komfortowej sytuacji na uczelni i spytałam, czy nie pomogłaby mi przy moim tłumaczeniu, powiedziała: „Przepraszam, ale nie jest Pani moją studentką, ani magistrantką, poza tym jestem bardzo zajęta…”. Na wykładach zero aluzji. To chyba w skrócie cała moja historia, jeśli coś jest niejasne, to pytajcie. Co się wam nasuwa po przeczytaniu moich słów? Chciałabym ją odzyskać. Choćby jako przyjaciela. Czy myślicie, że wszystko już stracone? Co mogę zrobić, aby między mną a nią było lepiej?
Mam nadzieję, że ta historia jest prawdziwa.

Autorko... Powinnaś dać spokój tej kobiecie. Ona może czuć się przez Ciebie prześladowana. Łasisz się do niej nadal, próbujesz coś ugrać, wysyłasz jej kwiaty i listy jak jakaś stalkerka. Dla Ciebie może to romantyczne i piękne, ale ona może mieć tego dość. Jeżeli chcesz, żeby ona w ogóle traktowała Cię poważnie - przestań się z nią na siłę kontaktować, bo jeszcze Cię pozwie o stalking.

Leczysz się jeszcze w jakiś sposób?
xenon88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 12:24   #4
atomheart
Raczkowanie
 
Avatar atomheart
 
Zarejestrowany: 2013-05
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 352
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

To nie jest zakochanie tylko jakaś obsesja. Skończ studia i zapomnij.

Studiujesz już 13 lat?
__________________

Edytowane przez atomheart
Czas edycji: 2015-09-03 o 12:25
atomheart jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 12:33   #5
Elfir
Zakorzenienie
 
Avatar Elfir
 
Zarejestrowany: 2006-07
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 14 836
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Kliniczny przypadek stalkerstwa. Kobieta powinna wystąpić o zakaz zbliżania.
Współczuję kobiecie. Chciała być miła dla studentki a trafiła na kogoś z zaburzeniami psychicznymi.
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...story by Elfir

***
Kiedy stwórca składał ten świat, miał mnóstwo znakomitych pomysłów, jednak uczynienie go zrozumiałym jakoś nie przyszło mu do głowy.
T.Pratchett
Elfir jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 14:05   #6
Plotkarrra
Rozeznanie
 
Avatar Plotkarrra
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 714
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

[QUOTE=atomheart;52635813]To nie jest zakochanie tylko jakaś obsesja. Skończ studia i zapomnij.

Studiujesz już 13 lat?[/QUOTE]
też mnie to zdziwiło
Plotkarrra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 14:14   #7
bleuclair
Zakorzenienie
 
Avatar bleuclair
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 6 203
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Dla mnie to jest przerażające. Mam nadzieję,że kontynuujesz leczenie i bierzesz leki.
bleuclair jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2015-09-03, 14:28   #8
xenon88
Przepompownia Ścieków
 
Avatar xenon88
 
Zarejestrowany: 2012-07
Lokalizacja: z (pod)Ziemi
Wiadomości: 1 159
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

[QUOTE=Plotkarrra;52637201]
Cytat:
Napisane przez atomheart Pokaż wiadomość
To nie jest zakochanie tylko jakaś obsesja. Skończ studia i zapomnij.

Studiujesz już 13 lat?[/QUOTE]
też mnie to zdziwiło
Z tego co wyczytałam, Autorka miała przerwę na uczelni z powodu choroby. Chyba, że coś mi umknęło
xenon88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 18:13   #9
kisielova
ReklaMO(D)żerca.
 
Avatar kisielova
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 9 889
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

nie jesteś jej studentką ale... "na wykładach nie robi żadnych aluzji".
Chodzisz na jej wykłady jako wolny słuchacz?
kisielova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 18:14   #10
201604181004
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 47 595
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

still better love story than twilight
201604181004 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 18:18   #11
daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 867
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Boże autorko, miej litość dla tej kobiety, daj jej w końcu święty spokój, bo najzwyczajniej w świecie ją stalkujesz, i to od tylu lat, czym zapewne nieźle zatruwasz jej życie, na jej miejscu bym już pewnie dawno na policję poszła, albo wystąpiła o zakaz zbliżania się. Współczuję tej profesorce, serio.
daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2015-09-03, 22:07   #12
201605300922
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 6 282
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Autorko, czy poza tym, że bierzesz leki, chodzisz na terapię?

Tak jak dziewczyny piszą - jeszcze kilka takich akcji, a skończy się oskarżeniem o stalking i o ile kobieta zachowała te listy i maile, to będzie bardzo zasadne. Potrzebne Ci to do spółki z chorobą? Ty się w niej zakochałaś, ona najprawdopodobniej nie - po prostu, może miałaś być romansikiem, a może w ogóle plotki o jej biseksualizmie nie były prawdziwe, chciała być dla Ciebie tylko miła a Ty nadawałaś jej słowom niewłaściwe znaczenie. Przeprosiłaś ją, wyjaśniłaś, że pisała wtedy przez Ciebie niezdiagnozowana choroba, ale ona ma prawo mimo to nie chcieć z Tobą kontaktu. Uszanuj to. Przestań szukać jej towarzystwa. Idź na terapię, bo leki to nie wszystko, zwłaszcza, że z tego co napisałaś - problemy miałaś zanim zachorowałaś, miałaś ciężkie doświadczenia w życiu.
201605300922 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 22:53   #13
musicae
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 316
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Autorko bardzo ci współczuję. Ale zawiedziona miłość to doświadczenie niemal każdego. Musisz wiedzieć że ostro przesadziłas z tym pisaniem do niej. Niestety trudno powiedzieć jak to wygląda od jej strony. Możliwe że wcale z tobą nie flirtowala.
musicae jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2015-09-03, 23:24   #14
paulinusiek
Raczkowanie
 
Avatar paulinusiek
 
Zarejestrowany: 2015-09
Wiadomości: 62
Dot.: Miłość studentki do Pani Prof. na uniwerku

Autentycznie się Ciebie przestraszyłam. Dobrze, że się leczysz i mam nadzieję, że kontynuujesz przyjmowanie leków i terapię. Czy mówiłaś swojemu terapeucie o obsesji co do tej Profesorki?
paulinusiek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-09-04 00:24:46


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:53.