Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2013-03-09, 15:28   #1
Fiiolek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 94
Unhappy

Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?


Drogie Wizażanki,
jakiś czas temu pisałam na tym forum w wątku "Kocham-dodatek czy konieczność"


""Drogie Wizażanki, piszę do Was, aby podzielić się swoimi przemyśleniami i zasięgnąć rady - czy słowo "kocham" jest konieczne do utworzenia szczęśliwego związku? I po jakim czasie usłyszałyście je od swoich partnerów? Czy może to kobieta powinna ujawnić pierwsza co tak naprawdę kryje się u niej głęboko w sercu?

Chciałabym pokrótce przedstawił swoją historię i podzielić się z Wami swoimi dylematami i rozterkami.
Mam 24 lata i jestem na ostatnim roku studiów, ze swoim obecnym chłopakiem znamy się od 3 lat, a to wynika z tego, że znaleźliśmy się razem w grupie, razem jesteśmy od półtora roku.
Zanim jednak zaczęliśmy się spotykać i bliżej poznawać, oboje mieliśmy już pierwszą miłość za sobą.

Zacznijmy od niego, otóż od pierwszego roku studiów zakochany był w pewnej dziewczynie, ładnej, inteligentnej, o której względy starał się jakieś półtora roku. W końcu udało mu się przekonać ją do siebie i zaczęli być razem, w naszej grupie wywołało to ogólnie poruszenie i ciekawość, nikt nie wierzył, że są razem. Jedni im gratulowali, inni stawiali jak długo ze sobą wytrzymają. To było na 4 roku studiów. Ja powstrzymywałam się od nietrafnych uwag i komentarzy i kątem oka obserwowałam jak rozwija się ich związek. Na co dzień dużo ze sobą rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się, często siedzieliśmy razem na zajęciach i bawiłam się w doradzanie - "gdzie zaprosić na randkę, jak przygotować kolację itp". W miarę czasu i bliższego poznawania tego mężczyzny, zaczęłam sobie zdawać sprawę, że jest naprawdę wartościowym chłopakiem. Rozsądny, inteligentny, twardo chodzący po ziemi i doskonale wiedzący czego chce od życia. Imponował mi tym, że potrafił zawalczyć i zdobyć kobietę, która zdobyła, hmm może źle to ujęłam...która była w jego sercu. Pomijam już fakt, że jest wysokim 190cm, dobrze zbudowanym szatynem z nietuzinkowym poczuciem humoru, zamiłowaniem do muzyki klasycznej i literatury.
Pewne razu pomyślałam sobie - "kurczę, szkoda, że ten facet jest zajęty". Podświadomość jednak ( jestem w szoku, że podświadomość może być tak bezpardonowo przewidywalna) podpowiadała, mi żebym była czujna, że jest szansa...

Związek tej pary wg obserwatorów nie wróżył happy endu, postanowiłam więc baczniej się im przyjrzeć i faktycznie nie czuć było iskier, emocji, miłości, było wręcz chłodno. Po pewnym czasie ona zdecydowała się wyjechać za granicę na erasmusa. Miało być pół roku, z pół roku zrobił się rok i już związku nie było. Po pierwszym semestrze związek się rozpadł, prawdopodobnie ze względu na żal jaki on miał do niej, za to, że bez słowa przedłużyła pobyt i po prostu została w innym kraju.

Ja również przeżyłam swoją pierwszą miłość, a przynajmniej wydaje mi się, że nią była, mimo, że mam 24 lata nie wiem, ale wiem czemu powiedziałam "kocham cię" - ponieważ każdym skrawkiem swojego ciała czułam, że należę do drugiej osoby i zrobiłabym wszystko dla niej. To jest chyba miłość? Choć zdaję sobie doskonale sprawę, że każda miłość jest inna, każda osoba inaczej przeżywa miłość i już na pewno w inny sposób ją okazuje. Z moją pierwszą miłością byłam 3 lata. Nie będę się zagłębiać jak nam było, ponieważ co tu dużo mówić - kiedy dwoje młodych ludzi się kocha, to jest się uskrzydlonym i można mury przenosić. Były kwiaty, prezenty walentynkowo-urodzinowo-czekoladkowo-urocze itp Padło słowo "kocham", zarówno z jego jak i z mojej strony. Niestety los tak chciał, że nasze drogi się rozeszły, nie było opcji i możliwości żeby jakoś to wszystko uratować. On wyjechał, ja zmieniłam uczelnię, zostaliśmy dobrymi znajomymi. Każdy już ma własną ścieżkę, którą sobie podąża...

Przejdźmy do sedna sprawy. Z moim obecnym mężczyzną jestem od roku. Z którym? Tym z pierwszej części moich wypocin Podświadomość jednak mnie nie zawiodła, podpowiadając abym była czujna i nie porzucała myśli, że pewnego dnia może być mój.
Początki jak to początki - zawsze piękne, wspólne wyjazdy, spacery, gotowanie. Wspólna zabawa i zainteresowania - siłą rzeczy je mamy, skoro jesteśmy w tej samej grupie na tych samych studiach Ale nie myślcie sobie, że każdy jest w jakis sposób ograniczony. On ma swoje pasje, ja swoje, niektóre z nich się zazębiają, co daje nam wspólne tematy do rozmów, inne zaś są skrajnie różne, przez co mamy możliwość poznawania siebie nawzajem i poszerzania własnych horyzontów.
Pewnego dnia wyjechaliśmy na weekend do Warszawy, było pięknie bo padał śnieg, pięknie przystrojone miasto, mnóstwo lampek, zapach grzańca i świątecznego piernika w powietrzu, wprost cudownie romantyczna okazja by powiedzieć "kocham". Ale z ust żadnego z nas słowo to nie padło, ani wówczas, ani do dziś. Raz miała miejsce pewna konfrontacja naszych uczuć, kiedy po paru kieliszkach wina wyszliśmy z restauracji i nie mam pojęcia w jaki sposób, ale poruszyliśmy temat "kocham". Wyznał wówczas, że jedyną osobą, której to powiedział, jest jego była dziewczyna. I ja mu powiedziałam, że jedyną osobą, której to powiedziałam jest mój były chłopak. Potem rozmowa toczyła się dalej i w nie wiadomo jakich okolicznościach zeszła na inne tory...

Do dnia dzisiejszego jesteśmy razem, oboje, w pełni świadomi tego, że chcemy być ze sobą. Jest zaufanie, jest przyjaźń, wsparcie, ciepło i otucha. Jest udana miłość fizyczna Jest troska i zainteresowanie z jego strony, chłopak na ranę przyłóż. Są też kłótnie, jeśli coś nie pójdzie po myśli, ale raczej konstruktywne kłótnie, po których oboje przemyślimy dwa razy zanim coś powiemy, na tyle konstruktywne, że wydaje mi się, że się od siebie uczymy.

Ja - jak to kobieta, racjonalnie podchodząca do wielu spraw, sumienna, spokojnie dążąca do obranych celów, zdecydowana i twardo stąpająca po ziemi. Z drugiej strony kobieta wylewna, emocjonalna, głośno komentująca z koleżanką najnowsze trendy mody, kochająca peelingi, flakoniki perfum, uwielbiająca kwiaty, drobne prezenty...

On - twardo stąpający po ziemi facet, zaradny, szczery i sumienny, czasem zbytnio zachowawczy, lubiący piwko z kumplami podczas meczu i teatr, Bacha, pizze z poprzedniego dnia i krewetki :P

Dość już mojej wylewnej strony natury...po prostu czy to źle, że nie usłyszałam jeszcze tego magicznego słowa "kocham"? Czy to konieczne, aby być spełnionym w związku? Szczęśliwa jestem, oboje jesteśmy, czuć, że oboje nam na sobie zależy, czuć miłość, ale nie słychać miłości. A jak to każda kobieta, no może 99% nich - pragnie usłyszeć, że jest kochana... Czy przyjdzie i na mnie kolej? Czy obecna miłość jest zachowawczą miłością zdroworozsądkową każącą być uważnym i rozważnym?

Co o tym wszystkim myślicie? Jak jest u was? Całkiem inaczej spojrzeć na to wszystko obiektywnym okiem chłodnego krytyka..."



Ale nie musicie go do końca czytać - odpowiem Wam - jest to KONIECZNOŚĆ.

Dziś usłyszałam, że mnie nie kocha, i że najlepiej się rozstać.
Czy boli ? Tak. Czy płakałam? Tak.
Al e w sumie lepiej teraz niż jakbym miała mu urodzić 5 dzieci i wtedy się rozstać.
Czy czuje się wykorzystana? Tak. Do dupy? Tak. Czy mam ochotę się napić? Tak.

Ale muszę jutro pójść dumnie na zajęcia, gdzie będzie ON i przez następne 4 miesiące udawać, że jest OK.

Aha...czy coś do byłej? Pisala do niego namiętnie i chyba raczej TAK.

A więc - piszecie czy warto walczyć o niego jeśli w jego głowie jest była? Nie-i tak będziecie cierpieć. Chce przerwy?- znaczy, że tak naprawdę ma dość i chce się rozstać. Czy warto walczyć? - O co? Po co?
Lepiej zachować resztkę szacunku i poczekać resztę życia na "Nową Wspaniałą Miłość"........ "


Jestem obecnie 2 tygodnie po rozstaniu ze swoim chłopakiem.
I jestem w totalnej rozsypce, przestałam czuć radość życia, przestało mi się chcieć czegokolwiek. Na zajęciach siedzimy w tej samej sali seminaryjnej i tylko unikamy swoich spojrzeń. Jest napięcie, niepokój, żal i zdenerwowanie. Kiedy asystent zadaje mi jakieś pytanie, zaczyna mi się głos łamać i myślami uciekam gdzieś daleko, tak że zapominam o co w ogóle pytał wykładowca. Czuję się zażenowana, analizuje każdy swój ruch, gest uśmiech, czuję, że wypaliłam się. Najbardziej boli mnie to, że on z kolei jest absorbujący otoczenie, śmieje się pełną gębą, zagaduje do asystenta, jest bystry i zagaduje każdego.

W podgrupie, w której jest na zajęciach, non stop opowiada a to o Basi, a to o Kasi, o tym, że jego babcia uważa go za dobrego i wspaniałego czlowieka, który powinien wybrać sobie wspaniałą dziewczynę, i broń Boże nie dał się złapać na dziecko. Robi z siebie bóstwo, mówi, że może mieć każdą dziewczynę, namiętnie smsuje ze swoją byłą. Widzę, że potrzebuje dowartościowywania mimo,że faktycznie jest wysoki, przystojny, bystry i zdolny. Człowiek zagadka - z jednej strony kochany i na ranę przyłóż, z drugiej nerwus, nieraz wkurzał się o byle co i olewał. Każda dziewczyna z akademika ciepło się o nim wypowiada, część z nich sama nawet zagaduje i go podrywa...

A minęły dopiero 2 tygodnie, żadnej wiadomości od niego, nie mogę się pogodzić z tym, że po roku naprawdę udanego związku kopnął w tyłek, wyrzucił jak zabawkę, którą się znudził, od tak po prostu

Nie wiem jak sobie poradzić, pomagają znajomi, mama, ja non stop dzień w dzień płaczę, na zajęciach zagryzam usta żeby sie nie rozpłakać. Wszystko odkładam na później, nie chce wychodzić mi się z domu. Boli mnie w środku, tęsknie, rozrywa coś, boli strasznie...nie chce mi się nawet jeść...

W maju absolutorium - będą wszyscy, będą szczęśliwi, oni razem, on radosny, ja z żalem i smutkiem będę patrzeć na to z boku. Będzie bal 1 lipca, nie mam nawet kogo zaprosić, nie mam nawet chęci o tym myśleć...
Za tydzień kolejny egzamin, nie chce mi się nawet czytać, nie chce mi się mówić, śmiać, leżeć, nic nie ma sensu. Boję się samotności, boję życia w pojedynkę, za kilka miesięcy każdy rozjedzie się w swoje strony i urwią się wszystkie kontakty...Boję się życia, zaczęłam się bać życia, ludzi, wszystkiego. Jeszcze pare chwil temu, gdy bylam z nim brałam z życia garściami, a teraz jestem sama, sama smutna, przepełniona pustką, która sprawia ból. Nie wiem co się stalo, co poszło nie tak że w ciągu 3 dni rzucił mnie, chcialabym wiedzieć dlaczego. Chciałabym cofnąć czas, chciałabym żeby ten człowiek mnie kochał. Chcialabym przestać o nim myśleć...czuję się fatalnie i nie wiem co mam robić, żeby było lepiej
Straciłam całe poczucie własnej wartości i szacunek do siebie, straciłam pewność siebie...nie mogę spać w nocy, nie mogę oddychać Co robić?
Fiiolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-09, 16:12   #2
201610170910
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 5 807
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez Fiiolek Pokaż wiadomość
I jestem w totalnej rozsypce, przestałam czuć radość życia, przestało mi się chcieć czegokolwiek.
Nie wiem jak sobie poradzić, ja non stop dzień w dzień płaczę. Wszystko odkładam na później, nie chce wychodzić mi się z domu. Boli mnie w środku, tęsknie, rozrywa coś, boli strasznie...nie chce mi się nawet jeść...

Straciłam całe poczucie własnej wartości i szacunek do siebie, straciłam pewność siebie...nie mogę spać w nocy, nie mogę oddychać
Czuję się bardzo podobnie. Mi już wiele dziewczyn tutaj radziło co robić, czytam to, przyjmuję do wiadomości i nic z tego nie wynika.
Myślę, że po prostu każdy musi przeboleć rozstanie po swojemu. To jest tak indywidualna sprawa, że nie ma tutaj chyba żadnej dobrej rady.
201610170910 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-09, 17:42   #3
vouvray
Zadomowienie
 
Avatar vouvray
 
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 1 405
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Autorko prawda jest taka, że Twoje leczenie się z niego zacznie się dopiero w momencie, gdy przestaniesz go widywać. Ciesz się z tego, że wkrótce wasze drogi się rozejdą, bo podejrzewam, że dopóki go będziesz widzieć takiego radosnego nie ma bata, żebyś ruszyła do przodu...

Codziennie macie zajęcia? Jest szansa, żebyś się przepisała?
vouvray jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-09, 19:12   #4
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Fiiolku, na Wizazu jest watek ogolny Rozstanie z Facetem , ktory funkcjonuje juz od paru ladnych lat - sama kiedys z niego korzystalam Siedza tam dziewczyny w podobnej sytuacji do Twojej i takie, ktory przeszly to co i Ty i juz sa "wyleczone" - wszystkie sie tam fajnie wspieraja Wiem, ze dosc konkretnie dziala tam Malla i Elvegirl. Moze warto zagladnac?
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 00:14   #5
3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 7 360
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Przepraszam, ale czy nie lepiej było napisać w starym wątku zamiast mnożyć kolejne?!
Nie musiałabyś kopiować starych postów, no ale widocznie tak łatwiej .
3bab1895ed7a4a0113eb29e79654b8b86ef03e4e_657f8b8281285 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 09:47   #6
Kaolit
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2009-05
Wiadomości: 368
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Autorko, na tym etapie może pomyśl o jakichś lekkich lekach uspokajających, np. ziołowych: dziurawcu, walerianie, melisie... daj sobie też czas. Za jakiś czas, moze parę tygodni, może miesięcy, spojrzysz na wszystko zupełnie inaczej. Musisz dać radę!
Kaolit jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 12:36   #7
instant_with_milk
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 149
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Wiem jak to boli, bo tez przez to przechodziłam i nie mogłam wytrzymać samej siebie. Nie da się zbudować zwiazku z kimś dla kogo jesteśmy drugą opcją, planem B.
Mnie pomogły długie i szczere i częste rozmowy z przyjaciółką, robienie list co było dobre a co zle w tym zwiazku, uświadomienie sobie co robiłam źle (zagłaskiwanie,uleganie, totalna ślepota na jego wady i sposób w jaki mnie traktował) i znalezienie sobie czegos nowego do zrobienia żeby nie myslec w kólko o tym samym i się nie zadreczac i nie karmić głupimi nadziejami. Na poczatku bylo bardzo trudno, musiałam się zmuszać żeby rano wyjść z łózka, umyć zęby, wyjść z domu, ale najtrudniej było NIE CZEKAC.
W konsekwencji stalam się nowym innym i pod wieloma względami i chyba lepszym czlowiekiem, bo wzbogaconym w nowe doswiadczenia i mocniej stąpającym po ziemi. Zapisałam sie do szkoły, na zumbę, znalazlam jakąś pracę, po pewnym czasie poczulam sie pewna siebie, niezalezna, atrakcyjna. Wyciągnelam wnioski, potraktowalam ten caly chory związek z tym niedojrzalym emocjonalnie egoistą jako nową, interesujacą lekcję życia. Ta bezustanna szarpanina i tak nie miała sensu. Teraz wiem jak zwiazek NIE POWINIEN wygladać i gdy po pewnym czasie zaczęłam następny zwiazek, zbudowalam go na całkowicie innych, zdrowych zasadach.
Kiedy zadzonil po sześciu miesiacach żeby zapytac co slychać podziekowałam mu szczerze że ze mna zerwał. Myślal że to sarkazm .
Doszlam do wniosku, ze każdy zwiazek ma początek, środek i koniec, im bardziej intensywny emocjonalnie, tym szybciej sie wypala. Myslę że to wlasnie o to chodzi, zeby spojrzec od innej strony, że coś co jest KONCEM, w gruncie rzeczy stanowi przeciez POCZATEK czegoś innego i od nas samych zalezy czy to bedzie poczatek czegos lepszego czy nie. Czasem wspominam fajne momenty jak kiedy spadł pierwszy śnieg i rzucalismy sie śniezkami o drugiej w nocy, a czasem ostre kłótnie i rzucane obelgi i wyzwiska, teraz to jakbym ogladala film, z parą aktorów w rolach głównych, już teraz bez emocji.
instant_with_milk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2013-03-10, 13:29   #8
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez instant_with_milk Pokaż wiadomość
Wiem jak to boli, bo tez przez to przechodziłam i nie mogłam wytrzymać samej siebie. Nie da się zbudować zwiazku z kimś dla kogo jesteśmy drugą opcją, planem B.
Mnie pomogły długie i szczere i częste rozmowy z przyjaciółką, robienie list co było dobre a co zle w tym zwiazku, uświadomienie sobie co robiłam źle (zagłaskiwanie,uleganie, totalna ślepota na jego wady i sposób w jaki mnie traktował) i znalezienie sobie czegos nowego do zrobienia żeby nie myslec w kólko o tym samym i się nie zadreczac i nie karmić głupimi nadziejami. Na poczatku bylo bardzo trudno, musiałam się zmuszać żeby rano wyjść z łózka, umyć zęby, wyjść z domu, ale najtrudniej było NIE CZEKAC.
W konsekwencji stalam się nowym innym i pod wieloma względami i chyba lepszym czlowiekiem, bo wzbogaconym w nowe doswiadczenia i mocniej stąpającym po ziemi. Zapisałam sie do szkoły, na zumbę, znalazlam jakąś pracę, po pewnym czasie poczulam sie pewna siebie, niezalezna, atrakcyjna. Wyciągnelam wnioski, potraktowalam ten caly chory związek z tym niedojrzalym emocjonalnie egoistą jako nową, interesujacą lekcję życia. Ta bezustanna szarpanina i tak nie miała sensu. Teraz wiem jak zwiazek NIE POWINIEN wygladać i gdy po pewnym czasie zaczęłam następny zwiazek, zbudowalam go na całkowicie innych, zdrowych zasadach.
Kiedy zadzonil po sześciu miesiacach żeby zapytac co slychać podziekowałam mu szczerze że ze mna zerwał. Myślal że to sarkazm .
Doszlam do wniosku, ze każdy zwiazek ma początek, środek i koniec, im bardziej intensywny emocjonalnie, tym szybciej sie wypala. Myslę że to wlasnie o to chodzi, zeby spojrzec od innej strony, że coś co jest KONCEM, w gruncie rzeczy stanowi przeciez POCZATEK czegoś innego i od nas samych zalezy czy to bedzie poczatek czegos lepszego czy nie. Czasem wspominam fajne momenty jak kiedy spadł pierwszy śnieg i rzucalismy sie śniezkami o drugiej w nocy, a czasem ostre kłótnie i rzucane obelgi i wyzwiska, teraz to jakbym ogladala film, z parą aktorów w rolach głównych, już teraz bez emocji.
Bardzo fajnie i madrze piszesz. Ja, po jednym z rozstan pare lat temu, doszlam po czasie do podobnych wnioskow jak Twoje. I rowniez ten zwiazek/to rozstanie mnie zmienilo. Dzisiaj stwierdzam, ze na lepsze, bo z zakonczeniem tamtego zwiazku, zakonczylam rowniez etap dorastania i przywitalam dojrzalosc. Czulam sie wtedy potwornie; mozna powiedziec, ze ta ogromna sila, ktora odnalazlam wtedy, zeby w koncu odbic sie od dna, jest ze mna do tej pory i juz nigdy mnie nie opusci I z Fiollkiem tez tak bedzie.

Fiiolku, a Ty co tak tam cicho siedzisz?

Edytowane przez eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Czas edycji: 2013-03-10 o 13:31
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 13:45   #9
Anaa1987
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 73
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez instant_with_milk Pokaż wiadomość
Wiem jak to boli, bo tez przez to przechodziłam i nie mogłam wytrzymać samej siebie. Nie da się zbudować zwiazku z kimś dla kogo jesteśmy drugą opcją, planem B.
Mnie pomogły długie i szczere i częste rozmowy z przyjaciółką, robienie list co było dobre a co zle w tym zwiazku, uświadomienie sobie co robiłam źle (zagłaskiwanie,uleganie, totalna ślepota na jego wady i sposób w jaki mnie traktował) i znalezienie sobie czegos nowego do zrobienia żeby nie myslec w kólko o tym samym i się nie zadreczac i nie karmić głupimi nadziejami. Na poczatku bylo bardzo trudno, musiałam się zmuszać żeby rano wyjść z łózka, umyć zęby, wyjść z domu, ale najtrudniej było NIE CZEKAC.
W konsekwencji stalam się nowym innym i pod wieloma względami i chyba lepszym czlowiekiem, bo wzbogaconym w nowe doswiadczenia i mocniej stąpającym po ziemi. Zapisałam sie do szkoły, na zumbę, znalazlam jakąś pracę, po pewnym czasie poczulam sie pewna siebie, niezalezna, atrakcyjna. Wyciągnelam wnioski, potraktowalam ten caly chory związek z tym niedojrzalym emocjonalnie egoistą jako nową, interesujacą lekcję życia. Ta bezustanna szarpanina i tak nie miała sensu. Teraz wiem jak zwiazek NIE POWINIEN wygladać i gdy po pewnym czasie zaczęłam następny zwiazek, zbudowalam go na całkowicie innych, zdrowych zasadach.
Kiedy zadzonil po sześciu miesiacach żeby zapytac co slychać podziekowałam mu szczerze że ze mna zerwał. Myślal że to sarkazm .
Doszlam do wniosku, ze każdy zwiazek ma początek, środek i koniec, im bardziej intensywny emocjonalnie, tym szybciej sie wypala. Myslę że to wlasnie o to chodzi, zeby spojrzec od innej strony, że coś co jest KONCEM, w gruncie rzeczy stanowi przeciez POCZATEK czegoś innego i od nas samych zalezy czy to bedzie poczatek czegos lepszego czy nie. Czasem wspominam fajne momenty jak kiedy spadł pierwszy śnieg i rzucalismy sie śniezkami o drugiej w nocy, a czasem ostre kłótnie i rzucane obelgi i wyzwiska, teraz to jakbym ogladala film, z parą aktorów w rolach głównych, już teraz bez emocji.
zgadzam się z tym wszystkim...dobrze to ujęłas

Nie ma nic gorszego niż emocjonalne wypalnie się przy facecie, który jest jeszcze niedojrzały i raz chce normalnego, szcześliwego związku ze zwyczają dziewczyną, a innym razem marzy mu się związek bez zobowiązań ale koniecznie z seksem z łatwą panienką o wymiarach 90-60-90. Błędem było to, że pomimo tego że widziałam jego wady na siłę starałam się szukać pozytywów, które robiły z niego ideał mężczyzny.
Zakochanie oślepia...to prawda i teraz to wiem

Edytowane przez Anaa1987
Czas edycji: 2013-03-10 o 13:47
Anaa1987 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 14:14   #10
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez instant_with_milk Pokaż wiadomość
Wiem jak to boli, bo tez przez to przechodziłam i nie mogłam wytrzymać samej siebie. Nie da się zbudować zwiazku z kimś dla kogo jesteśmy drugą opcją, planem B.
Mnie pomogły długie i szczere i częste rozmowy z przyjaciółką, robienie list co było dobre a co zle w tym zwiazku, uświadomienie sobie co robiłam źle (zagłaskiwanie,uleganie, totalna ślepota na jego wady i sposób w jaki mnie traktował) i znalezienie sobie czegos nowego do zrobienia żeby nie myslec w kólko o tym samym i się nie zadreczac i nie karmić głupimi nadziejami. Na poczatku bylo bardzo trudno, musiałam się zmuszać żeby rano wyjść z łózka, umyć zęby, wyjść z domu, ale najtrudniej było NIE CZEKAC.
W konsekwencji stalam się nowym innym i pod wieloma względami i chyba lepszym czlowiekiem, bo wzbogaconym w nowe doswiadczenia i mocniej stąpającym po ziemi. Zapisałam sie do szkoły, na zumbę, znalazlam jakąś pracę, po pewnym czasie poczulam sie pewna siebie, niezalezna, atrakcyjna. Wyciągnelam wnioski, potraktowalam ten caly chory związek z tym niedojrzalym emocjonalnie egoistą jako nową, interesujacą lekcję życia. Ta bezustanna szarpanina i tak nie miała sensu. Teraz wiem jak zwiazek NIE POWINIEN wygladać i gdy po pewnym czasie zaczęłam następny zwiazek, zbudowalam go na całkowicie innych, zdrowych zasadach.
Kiedy zadzonil po sześciu miesiacach żeby zapytac co slychać podziekowałam mu szczerze że ze mna zerwał. Myślal że to sarkazm .
Doszlam do wniosku, ze każdy zwiazek ma początek, środek i koniec, im bardziej intensywny emocjonalnie, tym szybciej sie wypala. Myslę że to wlasnie o to chodzi, zeby spojrzec od innej strony, że coś co jest KONCEM, w gruncie rzeczy stanowi przeciez POCZATEK czegoś innego i od nas samych zalezy czy to bedzie poczatek czegos lepszego czy nie. Czasem wspominam fajne momenty jak kiedy spadł pierwszy śnieg i rzucalismy sie śniezkami o drugiej w nocy, a czasem ostre kłótnie i rzucane obelgi i wyzwiska, teraz to jakbym ogladala film, z parą aktorów w rolach głównych, już teraz bez emocji.
Muszę powiedzieć,że tę wiadomość powinnaś wstawiać wielu dziewczynom ,które wlaśnie przechodzą zerwanie.
Bardzo mądry,życiowy i dojrzały post wspaniałej osoby.
Podziwiam i szczerze- gratuluję,wiem co przeszłaś bo mialam podobnie i wspaniale ,ze wzięłaś się za siebie.
Przepraszam,ale kopiuję ten post do swojej biblioteczki i mam nadzieję,ze nie masz nic przeciwko
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 14:45   #11
Fiiolek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 94
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Ja mam wrażenie, że najlepsze co mnie w życiu spotkało już mnie minęło. Mam 24 lata, ostatnie miesiace studiów. Tego faceta już widziałam przed ołtarzem, marzyłam o zamieszkaniu razem na stażu, o uczeniu się do egzaminu, wzajemnym wsparciu i pomocy. Był z dobrej rodziny, miał fajnych rodziców, rodzeństwo, które strasznie polubiłam i vice versa, kumpli, którzy mnie polubili i vice versa...miałam rozwinięte skrzydła, wszystko mi się chciało! Egzaminy to był pryszcz, chciało mi się walczyć o wygraną, działałam w wielu innych dziedzinach, języki obce, pisanie pracy naukowej, samorząd studentów i praca nad wieloma projektami, jak pomoc chorym dzieciakom, oprócz tego fitness, zumba, domówki z przyjaciółmi (mamy wspolnych znajmoych...)

A teraz nic zupełnie nic mi się nie chce. Minęły 2 tygodnie a ja rzuciłam wszystko, po prostu nie mam energii, sił, mój mózg przestał normalnie funkcjonować, mam nawet problem z zapamiętywaniem błahych rzeczy, myślę o zupełnie czymś innym, nawet na zajęciach totalne wypalenie, dosłownie żyć mi sie nie chce...tylko bym płakała. Codziennie śni mi się, że do mnie wróci, ostatnio w weekend też mi się to śniło.

Najgorsze jest to, że przestałam liczyć na to, że w życiu spotka mnie jeszcze jakieś szczęście, że sie zakocham. Ten chłopak był tym, kogo w życiu potrzebowałam. Dogadywaliśmy się na każdym kroku, nie rozumiem jak można tak z dnia na dzień zmienić zdanie. Czy on przez ten rok w ogóle nic do mnie nie czuł? Dla niego to zmiana-wyzwanie, ma teraz pole do popisu, może mieć każdą dziewczynę. Ja przez ostatnie 2 misiące trochę się wycofałam ze związku, byłam nieufna jakie ma intencje, ale kiedy pytałam - odpowiadał, że jestem dla niego najważniejsza. Teraz mam wyrzuty sumienia, że nie włożyłam w ten związek jeszcze więcej, brakuje mi go strasznie...

Jutro znów mamy razem zajęcia, znów będę musiałam udawać, że jestem za☠☠☠iście szczęśliwa bez niego. Dla własnego bezpieczeństwa skasowałam jego nr telefonu, nie odezwałam się od półtora tygodnia, on się nie odezwał. W sercu wciąż nadzieja.

Nie rozumiem tego - mój dobry kolega z grupy, z którym nieraz pijani debatowaliśmy o swoim życiu w Zakopcu uważa mnie za świetna laskę i fajną kobietę i że "nie powinnam być z takim bucem" jakim był mój ex. Inny kumpel z grupy napisal, że mój ex jest frajerem skoro zrezygnował z dziewczyny z "pierwszej ligi". Pierwszy z nich super sympatyczne ciacho, drugi spokojny ułożony człowiek, oboje w związkach. Nawet mój były z LO śmieje się, że do 30stki szalejemy a później się hajtamy.
Nie wiem w czym tkwi mój problem - skoro nie uważają mnie za kretynkę, pustą dziewczynę i brzydala, czemu nie potrafię JA zbudować z NIM trwałego i fajnego związku?

Postanowiłam pójść do klubu z kumpelą i trochę się rozerwać. Zwykle tego nie robię, nie robiłam, ale po paru drinkach koło 4 rano całowałam się z chłopakiem na parkiecie.
Ale każdy, który przechodził tylko uśmiechnął się i przeszedł dalej, większość tak robi. Tylko mnie minie, nie wiem czy to przez ten smutek, który tak ze mnie emanuje? Może to ja mam jakiś problem...ale nie wiem jaki i nie wiem co jest nie tak ze mną, że się nie udaje...i boję sie, że znów się nie uda...ale czuję, że nie będę miała już okazji na poznanie kogoś wartościowego, kogoś w kim się zakocham i on mnie pokocha.
Fiiolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-03-10, 15:20   #12
instant_with_milk
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 149
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Ależ wręcz przeciwnie: jest mi bardzo miło . Dziękuje

---------- Dopisano o 15:04 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

Fijołku, nie doszukuj się SENSU, przepraszam że sie powtarzam, ale byłas jego planem B, widocznie mu zalezało na tej która wyjechała a teraz wraca. Wiem że to przykre ale taka jest prawda i musisz to przyjąc do wiadomości bo inaczej utkwisz w tej pułapce uczuc. Mnie mój były rzucił po kilku miesiacach dla dziewczyny którą dzien wczesniej poznał w supermarkecie i dala mu swój numer telefonu.
Takie zwiazki z facetami którzy traktuja nas jak koło zapasowe nigdy sie nie udają, są zwykłą starta czasu, ale tez okazją do nowych doświadczeń.

---------- Dopisano o 15:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:04 ----------

Absolutnie nie poddawaj sie poczuciu winy, w miłosci nie ma winnych, albo to nie jest miłość. Nie wyrzucaj sobie że za mało od siebie wlożyłaś w ten zwiazek, że mogłaś więcej. Dałaś właśnie ZA DUŻO podczas gdy on nie dawał nic, po prostu biernie czekał na rozwój wypadkow i BRAŁ, a tak sie nie da.
Wiem że cierpisz, ale uwierz mi kiedy juz to wszystko nieco wyblaknie, bedziesz silniejszą osobą i możesz mi wierzyć albo nie, ale szybko sie otrzaśniesz z tego. Uszy do góry!
instant_with_milk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 15:38   #13
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez Fiiolek Pokaż wiadomość
Ja mam wrażenie, że najlepsze co mnie w życiu spotkało już mnie minęło.
Glupio piszesz, ale wybaczam, bo jestes swiezo po rozstaniu. Jezeli bedziesz tkwic w takim przekonaniu, to przegapisz w zyciu cos waznego. Daj sobie dziewczyno czas, nie badz taka niecierpliwa. Przestan go miec za 7-my cud swiata, bo on wcale taki cudowny nie jest. Opisalas sie jako aktywna, fajna dziewczyne. To on nie potrafil tego docenic i tyle. Przechodzisz tzw. zalobe po rozstaniu. Poczytaj o tym w internecie - im wiecej bedziesz wiedziec i rozumiec z sytuacji w ktorej teraz jestes, tym bedzie Ci latwiej. Ale przede wszystkim: cierpliwosci!!! Na pstrykniecie palcem nic samo nie przechodzi. To wymaga czasu i tyle. Bedzie dobrze, zobaczysz. Jeszcze zatanczymy z Wizazankami na Twoim weselu z jakims fajnym chlopakiem
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 16:13   #14
instant_with_milk
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 149
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

[1=eae59dc78e1e9e84c064a10 ad74dde2dd7f297a0_6313dc7 3a6c64;39687013]Glupio piszesz, ale wybaczam, bo jestes swiezo po rozstaniu. Jezeli bedziesz tkwic w takim przekonaniu, to przegapisz w zyciu cos waznego. Daj sobie dziewczyno czas, nie badz taka niecierpliwa. Przestan go miec za 7-my cud swiata, bo on wcale taki cudowny nie jest. Opisalas sie jako aktywna, fajna dziewczyne. To on nie potrafil tego docenic i tyle. Przechodzisz tzw. zalobe po rozstaniu. Poczytaj o tym w internecie - im wiecej bedziesz wiedziec i rozumiec z sytuacji w ktorej teraz jestes, tym bedzie Ci latwiej. Ale przede wszystkim: cierpliwosci!!! Na pstrykniecie palcem nic samo nie przechodzi. To wymaga czasu i tyle. Bedzie dobrze, zobaczysz. Jeszcze zatanczymy z Wizazankami na Twoim weselu z jakims fajnym chlopakiem [/QUOTE]
... który jest ciebie wart i cię doceni i uszanuje, czego ci z całego serca życzę
instant_with_milk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-03-10, 18:49   #15
joanna9435
Raczkowanie
 
Avatar joanna9435
 
Zarejestrowany: 2010-12
Lokalizacja: Koniec świata
Wiadomości: 105
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Wybacz, nie przeczytałam całego posta bo jest niemiłosiernie długi. Ale twój ból niestety znam za dobrze. W styczniu zeszłego roku zostawił mnie facet dla którego zrobiłabym wszystko. Związek totalnie bez sensu ale się zakochałam jak głupia koza. Po rozstaniu poczułam niemal fizyczny ból, czułam jakbym się rozpadła i niestety w pierwszym odruchu zaczęłam szukać tabletek nasennych. Szczęście, że ich nie znalazłam... Mniejsza o to. Nie pocieszę cie kiedy napisze że wyleczyć się z takiej miłości to nie kwestia miesiąca. Może nawet po roku będzie jeszcze ból. I nie ma moim zdaniem co na siłę odrywać się od natrętnych myśli. Wg. mnie etap rozpaczy trzeba przejść, pozwolić sobie na to, by wypłakać cały ból. Potem stopniowo będziesz wracać do normalnego życia. Z początku - na automacie, byc może tak jak ja, z pustką w spojrzeniu i lękiem po przebudzeniu każdego dnia. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu będzie lżej. Nie od razu. Jedyne co mogę zrobić to przytulić Cię mocno <tuli> i trzymać kciuki za szczęście i uśmiech, który mam nadzieje pojawi się szybko.
joanna9435 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 18:09   #16
Fiiolek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 94
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Minął miesiąc...
czy zaszła jakaś poprawa?
Żadna. Zdążyłam już pójść na randkę, zapisać się na salsę, biegać dwa razy w tygodniu na język, wychodzić w weekend na imprezy, całować się z przystojniakiem na parkiecie i odnowić znajomość z ex ex...
Nadal serce boli, nadal w myślach on, dzień w dzień i tęsknie za nim okrutnie. W dodatku tydzień temu usłyszałam od niego, że - rozstanie to była tylko jego decyzja i że nie mieszała się w to jego była ( tak jasne :/), i że obie nas kocha. Zostały 3 miesiące w mojej grupie, potem bal.
A na balu pewnie oni razem- serce mi pęknie po raz trzeci.

Jak mam sobie pomóc ? Jak nie myśleć? Albo jak zabić resztkę nadziei, która mąci umysł?

Jest mi smutno strasznie i co dzień chce mi się płakać...

Fiiolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 20:31   #17
Podmuch_Wiosny
Zadomowienie
 
Avatar Podmuch_Wiosny
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: WLKP
Wiadomości: 1 260
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

najprościej byłoby gdybyś go znienawidziła
pomyśl sobie, nawet gdyby on teraz po miesiącu się obudził, stwierdził że JEDNAK coś do ciebie czuje, chce wrócić. jak wtedy wyglądałby wasz związek? ufałabyś mu? byłabyś spokojna i szczęśliwa?
nie.
bałabyś się że za miesiąc, dwa, rok, znowu coś mu odwali, znowu stwierdzi że to jednak nie to. myślałabyś o tym codziennie, nie umiałabyś cieszyć się ani nim, ani tym że znowu jesteście razem.
gdy po 2 latach mnie zostawił facet, też marzyłam przez kilka tygodni że stanie w drzwiach z bukietem moich ukochanych słoneczników. ale później zaczęłam mówić do znajomych, że nawet jakby błagał, nie przyjęłabym go zpowrotem, sama w to nie wierzyłam, ale jakby "wciskałam to sobie" aż w końcu w to uwierzyłam. on spalił za sobą mosty, złamał ci serce i to, żebyście znowu mogli być razem jest najzwyczajniej w świecie FIZYCZNIE niemożliwe. tak sobie mów
__________________
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=764220

WYMIENIAM SIĘ ---> CZERWIEC
Podmuch_Wiosny jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-01, 20:46   #18
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 11 924
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez Fiiolek Pokaż wiadomość
Minął miesiąc...
czy zaszła jakaś poprawa?
Żadna. Zdążyłam już pójść na randkę, zapisać się na salsę, biegać dwa razy w tygodniu na język, wychodzić w weekend na imprezy, całować się z przystojniakiem na parkiecie i odnowić znajomość z ex ex...
Nadal serce boli, nadal w myślach on, dzień w dzień i tęsknie za nim okrutnie. W dodatku tydzień temu usłyszałam od niego, że - rozstanie to była tylko jego decyzja i że nie mieszała się w to jego była ( tak jasne :/), i że obie nas kocha. Zostały 3 miesiące w mojej grupie, potem bal.
A na balu pewnie oni razem- serce mi pęknie po raz trzeci.

Jak mam sobie pomóc ? Jak nie myśleć? Albo jak zabić resztkę nadziei, która mąci umysł?

Jest mi smutno strasznie i co dzień chce mi się płakać...

Juz po tym jednym tekscie, to by stracil wszystko w moich oczach! To co powiedzial, to idiotyzm, a on jest bardzo niedojrzaly - juz znasz odpowiedz dlaczego tak z dnia na dzien porzucil wszystko co was laczylo. To dzieciak. Nie potrafisz tego dostrzec? Wez sie dziewucho w garsc i juz nie placz za takim typem, bo nie warto. W dupie miej bal. Ja bym pewnie na niego nie poszla, albo doslownie na jedna godzine po czym wykupila weekend w Zakopanem z najlepsza przyjaciolka, wsiadla w pociag i polatala po gorach, "wychodzila" i "wydyszala" ta zla energie. Jest tyle wspanialych rzeczy na swiecie, ktore sprawiaja, ze mozesz byc szczesliwa, ze naprawde nie warto uzalezniac calego swojego szczecia od jednego czlowieka - to bardzo niebezpieczne. Czas najwyzszy powoli stawac na nogi i tyle. Chcesz tego czy nie chcesz. Napisz tu za dwa miesiace - jestem pewna, ze bedzie lepiej.
eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2013-04-02, 10:24   #19
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Cytat:
Napisane przez instant_with_milk Pokaż wiadomość
Ależ wręcz przeciwnie: jest mi bardzo miło . Dziękuje

---------- Dopisano o 15:04 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

Fijołku, nie doszukuj się SENSU, przepraszam że sie powtarzam, ale byłas jego planem B, widocznie mu zalezało na tej która wyjechała a teraz wraca. Wiem że to przykre ale taka jest prawda i musisz to przyjąc do wiadomości bo inaczej utkwisz w tej pułapce uczuc. Mnie mój były rzucił po kilku miesiacach dla dziewczyny którą dzien wczesniej poznał w supermarkecie i dala mu swój numer telefonu.
Takie zwiazki z facetami którzy traktuja nas jak koło zapasowe nigdy sie nie udają, są zwykłą starta czasu, ale tez okazją do nowych doświadczeń.

---------- Dopisano o 15:20 ---------- Poprzedni post napisano o 15:04 ----------

Absolutnie nie poddawaj sie poczuciu winy, w miłosci nie ma winnych, albo to nie jest miłość. Nie wyrzucaj sobie że za mało od siebie wlożyłaś w ten zwiazek, że mogłaś więcej. Dałaś właśnie ZA DUŻO podczas gdy on nie dawał nic, po prostu biernie czekał na rozwój wypadkow i BRAŁ, a tak sie nie da.
Wiem że cierpisz, ale uwierz mi kiedy juz to wszystko nieco wyblaknie, bedziesz silniejszą osobą i możesz mi wierzyć albo nie, ale szybko sie otrzaśniesz z tego. Uszy do góry!
I znowu zgadzam sie z całym postem

Powinnaś też iść do psychologa,bo Ty hcyba masz depresje OGÓLNĄ życiową a on to tylko dołożył się do całego tego faktu...
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2013-04-23, 16:47   #20
Fiiolek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 94
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Nie wiem czy nadzieje jest dobra, czy nie, ale ja ją dalej mam głęboko w sercu i czasem mam wrażenie, że przez to , zastygłam i "czekam". Na niego? - czyli na cud, bo wiem, że nigdy do mnie nie wróci. Skoro facet biega 3 lata na studiach za dziewczyną, w końcu ją zdobywa, są rok czasu ze sobą, ona wyjeżdża na erasmusa, półtora roku później wraca i oni znów są razem. To dlaczego wciąż mam nadzieję? Głupia jestem! Półtora roku z nim, i niepewność czy był ze mną bo chciał i chciał za bardzo,że nie wyszło? Czy po prostu zapchał sobie dziurę po rozstaniu z tamtą? Dalej mam mnóstwo pyta do siebie i do niego, mój racjonalizm żąda wyjaśnień, a na takie nie mogę liczyć.

Po rozstaniu rozrywało mnie, dusiłam się i non stop płakałam i spałam, nawet jeść mi się nie chciało, po 2 tygodniach zachorowałam,że aż w szpitalu wylądowałam... I to wszystko wina zranionych uczuć? Nie rozumiem czemu kobiety tak się katują jeśli kochają a z dnia na dzień zostają porzucone i same jak palec.


Boli strasznie, staram się aktywnie, pełną parą żyć, ale czasem nie kontroluję własnych myśli i wracam wspomnieniami do tego jak było między nami i wyobrażam sobie różne scenki w głowie, jak spędzamy razem czas, jak rozmawiamy...okropnie za nim tęsknie.

Najgorsze jest to, że tęsknota za nim rośnie proporcjonalnie do ilości poznanych facetów :P Porażka jakaś! Ostatnio na imprezie poznałam Bartka, który poprosił mnie do tańca, potem znalazł mnie na facebooku i zaczął zagadywać, ale...właśnie ALE! Nie poraża swoim intelektem, nie potrafi rozmawiać normalnie, tylko wypluwa pojedyncze słowa. Przepaść intelektualna między nim a moim Ex. I w tych momentach zaczynam doceniać mojego byłego jeszcze bardziej.

Niektórzy wychodzą z założenia, że co ma być to będzie, że na wszystkich przyjdzie pora, że jeśli jest Ci pisany partner, to w najmniej spodziewanym momencie się pojawi. Gadanie tylko! Szczęściu trzeba pomóc i o szczęście trzeba walczyć, bo jest zbyt ulotne i w każdej chwili ktoś może je nam zgarnąć sprzed nosa!

Słońce, wiosna, ćwierkające ptaki...a w głowie obraz - On z nią spacerujący razem w objęciach Mam wrażenie, że nikt w życiu już mnie nie pokocha i zostanę sama jak palec. A jeszcze 2 miesiące temu leżeliśmy obok siebie i z uśmiechem wyobrażaliśmy sobie nas za parę lat z dwójką dzieci, domkiem, ogrodem i psiakiem.... ;(
Za pare dni znów go spotkam na zajęciach (ta sama grupa), znów nie spojrzy, nie powie "cześć", przejdzie obok...traktując mnie jak powietrze, jak śmiecia jakiegoś i znów będzie bardziej boleć...

Mam już dość Na pewno jest lepiej niż po rozstaniu, ale w środku mnie jest pustka, żal i obojętność. Może i mam nowy bagaż doświadczeń, ale mam też wrażenie, że stałam się jeszcze bardziej zimna, jeszcze bardziej wymagająca i jeszcze bardziej smutna. Nie chodzi mi o bycie na co dzień smutnym, bo z natury jestem otwarta, radosna, ale wnętrze stało się bardziej potłuczone, smutne, jeszcze łatwiej zranić... Więc teraz pojawił się lęk przed poznaniem kogoś nowego, przed otwarciem się na kogoś nowego, przed otwarciem serca i duszy...
Fiiolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-26, 12:07   #21
Fiiolek
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 94
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Minal juz rok czasu, wiec moge Wam w telegraficznym skrocie opowiedziec jak to sie dalej potoczylo...
Watek ten zalozylam, kiedy bylam w totalnej rozsypce, faktycznie stracilam wtedy chec do jakiegokolwiek istnienia, nic sie nie liczylo, nie sprawialo przyjemnosci, cierpialam meki. Nie moglam jesc, non stop marudzilam przyjaciolce i plakalam do sluchawki kiedy z nia rozmawialam, godziny spedzilam na rozmowach z mama i na zrozumieniu wszystkiego co wokol mnie sie wydarzylo.

Jakie lekcje z tego wyciagnelam?
Pierwsza jest na pewno ta, ze w takich chwilach nie mozna odtracac bliskich nam ludzi, bo bez nich byloby naprawde ciezko. To oni- przyjaciel, rodzic pomagaja nam pokonac przeciwnosci, trudy, daja rekaw, w ktory mizemy sie wyplakac. Jako, ze byli z nami zawsze to potrafia obiektywnie ocenic sytuacje, stojac z boku potrafia trzezwo uzmyslowic nam wiele aspektow. To oni daja nam nadzieje, otuche i dzieki nim mozemy zachowac resztki zdrowych zmyslow.

Kolejna lekcja bylo sluchanie wlasne rozumu - mialam wiele podpowiedzi, aby rzucic wszystko, przerwac studia, wyjechac gdzies daleko. Postanowilam zrobic po swojemu-poniewaz ludzie "dzis sa, jutro moze ich nie byc, a prawdziwi przyjaciele pozostaja na zawsze", postanowilam zainwestowac w przyjaznie, zaciesnic relacje z bliskimi i wadtosciowymi ludzmi, abym miala przy boku kogos w przyszlosci kto jednak jest niezbedny, aby przetrwac ciezkie chwile. Dokonczylam rowniez studia, chodzac codziennie na zajecia z moim eksem i nie dajac mu zadnej satysfakcji. Primo usmiech na twarzy, secundo zawsze nienaganny styl. Niech widzi co stracil. Nie bylo latwo, to normalne, czesto po powrocie do domu rozsypywalam sie i odreagowywalam placzem po calym dniu penym napiecie, ale teraz wiem, ze bylo warto.
Mezczyzni doceniaja tylko silne, ambitne kobiety z pacja.

Trzecia lekcja, jaka wyciagnelam bylo to, ze nie ma sensu pakowac sie szybko w nastepny zwiazek bo z gory spisany jest na straty i porazke. Wiadomo, ze trzeba jakos odreagowac po rozstaniu, wiec kilka randek poprawilo nastroj i podbudowalo nadszarpniete ego. Wiadomo, zeby robic to tak aby zadna ze stron nie ucierpiala, ale naturalne spotkania, bez zadnych zobowiazan, mile chwile spedzony przy dobrej kawie czy w kinie z popcornem nikogo nie przyprawily o zly nastroj, a nawet pozwolily na zawarcie nowych, fajnych znajomosci i poznanie ludzi z szerszego kregu.

Nastepna lekcja to wyciagnieta zywcem z moich studiow, mianowicie - " Primum non nocere" czyli :" Po pierwsze nie szkodzic" i to zarowno sobie jak i ludziom ze swojego otoczenia. Tyczy to takze znienawidzonego eks.
Wiadomo, alkohol inne uzywki poprawiaja nam nastroj tylko na chwile, a powrot do szarej rzeczywistosci po chwili upojenia staje sie jeszcze gorszy. Najlepiej nauczyc sie zyc w tej rzeczywistosci, gdyz to jest nasza rzeczywistosc. Zycie, ktore nie jest uslane rozami, a raczej jest-tyle ze rozami z kolcami. Trzeba nauczyc sie zyc i nie egzystowac, zyc pelnia zycia i umiejetnie radzic sobie z kolcami, nawet jak nas skalecza. To przeciez normalna kolej rzeczy i kazdy, ale to naprawde kazdy w zyciu cos przeszedl, jeden mniej, drugi wiecej, ale nie ma czlowieka w zlotym czepku urodzonego, ktoremu wszystko w zyciu sie udaje i wszystko czego zapragnal-dostal. Potrzeba cierpliwosci, pracy i spokoju.
Nalezy rowniez zapamietac aby nie szkodzic owemu znienawidzonemu eksowi, gdyz to moze odbic sie na Was Budzisz sie i nie widzisz go obok siebie? No wlasnie-nie ma go, wiec pogodz sie z tym. Nie mozna w zyciu miec wszystkiego. A najwyrazniej los tak chcial, ze nie wyszlo i prawdopodobnie spotkasz w zyciu kogos lepszego z kim naprawde bedziesz szczesliwa.

Ponadto - kolejna lekcja - rozwijaj swoje pasje, umiejetnosci, zainteresowania. Po pierwsze dadza Ci mozliwosc poznania kogos nowego, po wtore- ktorego faceta nie kreci babka z pasja?

Ostatnia lekcja: facet jest naprawde prosty w swojej budowie i bardzo czesto wraca jak bumerang. Wiec nie mysl, ze bylas jego planem B bo to nieprawda. Stare porzekadlo mawia, ze "doceniasz wtedy kiedy cos tracisz". On chce do mnie wrocic, a minal rok od rozstania. A ja co? Jestem dumna z tego, ze jestem silna i szczesliwa kobieta, ktora doskonale nauczyla sie zyc bez niego...choc nie powiem, moje "ego" zostalo polechtane

Reasumujac, dziewczyny czas naprawde leczy rany, wokol nas jestmnostwo wspanialych ludzi, dla ktorych warto poswiecic odrobine czasu i energii, i kazda ale to naprawde kazda zrozumie za jakis czas, ze zycie daje nam tyle szans i mozliwosci, ze nie warto marnowac dnia na lkanie i uzalanie sie nad soba, tylko trzeba z tych zasobow korzystac.

Na koniec chce podziekowac za wsparcie i wiele slow jakie od Was uslyszalam w tych trudnych chwilach
Fiiolek jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-01-31, 14:44   #22
instant_with_milk
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-07
Wiadomości: 149
Dot.: Ból rozstania - nie do zniesienia, jak sobie pomóc?

Ciesze sie ze juz doszlas do siebie, Fiiolku i ze wyciagnelas wnioski i widzisz pozytywy. Nawet juz inaczej brzmisz teraz, inaczej piszesz, jak zupelnie inna, nowa Osoba . Bardzo madrze, ze wzielas sie w garsc, otoczylas sie przyjaciomi i spedzasz czas aktywnie, bardzo rozsadnie ze nie czekasz, tylko robisz swoje. A on? Jak to ze wszystkimi osiolkami co to im w dwa zloby dano: naje sie siana, ale co jakis czas bedzie sprawdzal czy druga miska nadal na niego czeka, czy mu ktos z niej nie wyjadl, nieraz przeleci mu przez glowe straszna mysl, ze po jaka cholere nazarl sie tego siana skoro przeciez chcial owsa, albo mu siano zaszkodzi na zoladek (wtedy mozesz dostac smsa ze spoznionymi zyczeniami urodzinowymi albo noworocznymi), ale niestrawnosc szybko mija, a przyzwyczajenie robi swoje, wiec dalej bedzie zrec siano i niech mu bokiem wyjdzie Amen. Pozdrawiam
instant_with_milk jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-31 15:44:14


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:31.