Scent Bar III

[burn-it-up]

Napisane przez Fenris

No niestety u mnie to raczej w drugą stronę. Mam kochanych rodziców, ale z czymkolwiek do nich przychodziłam w czasach szkoły, to zawsze mówili, że to moja wina, że to pewnie ja coś zrobiłam, a nie np. nauczyciel. Nigdy nie stawali w mojej obronie. Opowiadałam im o problemie, a wychodziło na to, że wszystko pewnie przeze mnie.
Do dzisiaj im to z bratem wypominamy. W sumie rzadko kiedy mam w nich wsparcie, ale nie potrzebuję tego. Kiedyś potrzebowałam i mimo, że ciągle mnie zbywali lub zwalali winę na mnie i ciągle mówiłam sobie, że już nigdy nie pójdę do nich z problemem - zawsze szłam. Ale już nie.
Mam do tego innych ludzi.

PS. Jeden z małych przykładów - matura. Oprócz tego, że mama powtarzała co roku, że pewnie nie znowu nie zdam klasy, to o maturze mówiła to samo, a to trochę bolało. O dziwo - zdałam za 1szym razem. Chyba się nieco zdziwili.
Przykładów było wiele. Teraz kilka razy zaczynałam studia, zrywałam, więc jestem nieuk i tępak, bo studia świadczą o człowieku (g... prawda tak na marginesie).

Ale ogólnie bardzo ich kocham i to chyba najważniejsze.

JUTRO IDĘ NA ROZMOWĘ O PRACĘ Składałam na Młodszą Księgową, ale oczywiście nie mam doświadczenia, więc zaproponowali mi pracę Sprzedawcy Telefonicznego, bo mam w tym spore doświadczenie. Ale już nie żadne Call Center, a normalna firma dzwoniąca do swoich klientów

Bywa i tak.Myślę,że chcieli dobrze to znaczy żebyś była samokrytyczna i zaradna ale że wyszło tak jak wyszło...
Moi napewno wiarą we mnie i tym że mogę im właściwie wszystko opowiedzieć nauczyli mnie na pewno odpowiedzialności,odwagi cywilnej i uczciwości-starałam się nie robić rzeczy na które nie miałam pozwolenia a jak już tak się stało to czułam że muszę powiedzieć,ze tak trzeba zrobić.
Trzymam kciuki za rozmowę

[2fc115705b804dd24ceafb6c62ae2b078a3b7407_5febc32a8749f]

Dziewczyny liczę na Waszą pomoc, no, bo gdzie mam jej szukać jak nie we własnej rodzinie perfumoholików. Już nie mam siły przekopywać się przez długaśne wątki na forum „Pytania do wizażystki”, a nie wiem czy wypada zakładać tam kolejny o pudrach brązujących. Od dłuższego czasu poszukuję bezskutecznie pudru brązującego dla bladolicych. Mam jasną karnację, dlatego szukam czegoś bardzo subtelnego( najlepiej transparentnego, byleby niezbyt matowego), dającego wrażenie skóry ledwie muśniętej słońcem, a nie efektu „skwarki”. Raczej nie służą mi odcienie ciepłe, ceglasto- pomarańczowe, czy żółte, bo jestem typem chłodnym. Dlatego interesowałby mnie chłodny, oliwkowo- jasnobrązowy odcień. Osobiście nie mam nic przeciw drobinkom, ale nie chciałabym wyglądać jak bombka na choince, wszędzie potrzebny jest umiar, tak w stroju, jak i w makijażu. Może mi coś polecicie, bo mnie już opadł mój kijankowy ogonek.

Zastanawiam się nad testami:
Guerlain, Terracotta, Light Bronzing Powder ( mozaikowy puder brązujący w kamieniu, wersja dla blondynek)

Myślałam tez o Christian Dior, Dior Bronze Sun Powder, najjaśniejszy odcień 010, ale w sobotę oglądałam go w perfumerii i wydał mi się na dłoni trochę żółtawy.

[joasiak1]

[1=2fc115705b804dd24ceafb6 c62ae2b078a3b7407_5febc32 a8749f;7377441]Dziewczyny liczę na Waszą pomoc, no, bo gdzie mam jej szukać jak nie we własnej rodzinie perfumoholików. Już nie mam siły przekopywać się przez długaśne wątki na forum „Pytania do wizażystki”, a nie wiem czy wypada zakładać tam kolejny o pudrach brązujących. Od dłuższego czasu poszukuję bezskutecznie pudru brązującego dla bladolicych. Mam jasną karnację, dlatego szukam czegoś bardzo subtelnego( najlepiej transparentnego, byleby niezbyt matowego), dającego wrażenie skóry ledwie muśniętej słońcem, a nie efektu „skwarki”. Raczej nie służą mi odcienie ciepłe, ceglasto- pomarańczowe, czy żółte, bo jestem typem chłodnym. Dlatego interesowałby mnie chłodny, oliwkowo- jasnobrązowy odcień. Osobiście nie mam nic przeciw drobinkom, ale nie chciałabym wyglądać jak bombka na choince, wszędzie potrzebny jest umiar, tak w stroju, jak i w makijażu. Może mi coś polecicie, bo mnie już opadł mój kijankowy ogonek.

Zastanawiam się nad testami:
Guerlain, Terracotta, Light Bronzing Powder ( mozaikowy puder brązujący w kamieniu, wersja dla blondynek)

Myślałam tez o Christian Dior, Dior Bronze Sun Powder, najjaśniejszy odcień 010, ale w sobotę oglądałam go w perfumerii i wydał mi się na dłoni trochę żółtawy. [/quote]

Dior 010 i Lavertu 03 to bardzo podobne odcienie, faktycznie żółte.

Zerknij na brązujacy Clinique odcień Sunkissed 02. Ma drobinki, ale nienachalne.
Nie jest żółty (wg mnie).

[2fc115705b804dd24ceafb6c62ae2b078a3b7407_5febc32a8749f]

Napisane przez joasiak1

Dior 010 i Lavertu 03 to bardzo podobne odcienie, faktycznie żółte.

Zerknij na brązujacy Clinique odcień Sunkissed 02. Ma drobinki, ale nienachalne.
Nie jest żółty (wg mnie).

Joasiak, dziękuję za radę. Sprawdzę ten Clinique

[tymena]

Kijanko, obkukaj nowego paskowanego diora Poudre Shimmer Diorskin

Występuje w dwóch wersjach - różwej i brązowo-złotej. Nie bardzo wiem jak na chłodnej karnacji się zachowuje ten brąz ale daje piekne rozświetlenie bezdrobinkowe - tworzy połyskliwą taflę no i można stopniować nasilenie odcienia Nie jest ani żółty ani ceglasty

[_Adelajda_]

Eenax ogromne gratulacje


Fenris, kciuki za rozmowe!





na pudrach sie nie znam, ja uzywam Avonowskich kulek, no ale ja taka specjalnie blada to nie jestem

[Contax]

Kijanko, ja jeszcze podrzucę brązer Chanel nr 21 Toundra jasny z kroplą rózu, ślicznie wygląda położony pod róż

Moim faworytem póki co jest Terracotta dla bondynek Guerlaina

[2fc115705b804dd24ceafb6c62ae2b078a3b7407_5febc32a8749f]

Napisane przez tymena

Kijanko, obkukaj nowego paskowanego diora Poudre Shimmer Diorskin

Występuje w dwóch wersjach - różwej i brązowo-złotej. Nie bardzo wiem jak na chłodnej karnacji się zachowuje ten brąz ale daje piekne rozświetlenie bezdrobinkowe - tworzy połyskliwą taflę no i można stopniować nasilenie odcienia Nie jest ani żółty ani ceglasty

Napisane przez Contax

Kijanko, ja jeszcze podrzucę brązer Chanel nr 21 Toundra jasny z kroplą rózu, ślicznie wygląda położony pod róż

Moim faworytem póki co jest Terracotta dla bondynek Guerlaina

Tymeno, Contax, Mówiłam ,że nie ma to , jak w rodzinie

[Fenris]

Napisane przez burn-it-up

Trzymam kciuki za rozmowę

[1=2fc115705b804dd24ceafb6 c62ae2b078a3b7407_5febc32 a8749f;7377441]
Zastanawiam się nad testami:
Guerlain, Terracotta, Light Bronzing Powder ( mozaikowy puder brązujący w kamieniu, wersja dla blondynek)[/QUOTE]
Polecam Terracottę, jestem bledziuch, a odkąd kupiłam ją w Douglasie to się nie rozstaję. Z tyłu jest napisane 42657 Solingen, a poniżej 2 - nie wiem który to numer

Napisane przez _Adelajda_

Fenris, kciuki za rozmowe!

[burn-it-up]

Ale mam pecha ostatnio właśnie dostałam urocze pisemko z UC,że dorwali moją paczkę z truskawy.Eh...żeby tylko szybko zechcieli ją wypuścić.W drodze jest jeszcze kolejna zamówiona dzień później.Ciekawe czy na tej też położą łapska

Do tego zaczyna mi sie maturalny stres straszny,koszmarny.Dokład nie za tydzień piszę polski boże ja nic nie pamiętam.Muszę sobie przypomnieć lektury....Tragedia. Najgorsze jest to że w LO przeczytałam tylko jedną lekturę

[Aggie125]

Jak ja się dzisiaj zdenerwowałam.

W sobotę jechało od nas do Włoch 11 osób - nie nasza impreza, dołączyliśmy ich do grupy jadącej z innego biura. Wszystko załatwione, wszyscy byli punktualnie na odprawie, szef był tam osobiście, wszystko gra. I dzisiaj telefon z biura, które organizowało wyjazd - jeden człowiek z naszej grupy zadławił się podczas kolacji, i to tak, że leży w szpitalu w ciężkim stanie. Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie, a jeśli tak, to mała szansa, że kiedykolwiek wróci do zdrowia - trafił do szpitala po około godzinie od tego wypadku. Jeśli przeżyje, będzie do końca życia wegetował jak roślina... Koszmar, przejęłam sie tym strasznie, aż mi się płakać chciało. Kurzę, człowiek tak cieszył się na ten wyjazd, tak chciał zobaczyć Włochy - a zamiast tego...

[Fenris]

Burn - na Truskawie dziwne jest to, że niby darmowa wysyłka, a trzeba płacić za nią 10$ - wiesz za co dokładnie?
Aggie - dość kiepska sytuacja :/ Powiedziałam raczej, że masakra...

[Aggie125]

Fenris, masz rację, że masakra. Nie chce sobie wyobrażać co będzie sie działo, jesli nie daj Boże ten facet umrze... Zresztą nawet jesli przezyje, to weź teraz transportuj cięzko chorego czlowieka do Polski - przeciez nie wsadzisz go do samolotu ot tak sobie. Przy tak cięzkim stanie albo będzie leżał we Włoszech przez wiele tygodni albo miesięcy w szpitalu, a przewieźć go będzie można specjalnym środkiem transportu, nawet nie zwykła karetką...

[Sabbath]

Napisane przez Aggie125

Fenris, masz rację, że masakra. Nie chce sobie wyobrażać co będzie sie działo, jesli nie daj Boże ten facet umrze... Zresztą nawet jesli przezyje, to weź teraz transportuj cięzko chorego czlowieka do Polski - przeciez nie wsadzisz go do samolotu ot tak sobie. Przy tak cięzkim stanie albo będzie leżał we Włoszech przez wiele tygodni albo miesięcy w szpitalu, a przewieźć go będzie można specjalnym środkiem transportu, nawet nie zwykła karetką...

Człowiek zwykle nie zdaje sobie sprawy z takich praktycznych problemów.

Ogólnie jednak takie wypadki sprawiają, że staram się pamiętać o tym, by każdy dzień przeżyć tak, jak gdyby miał być moim ostatnim.

Nie wiem, czy Wy też macie tę codzienną świadomość śmierci. Tego, że może ona przyjść dziś, teraz właśnie. We śnie, w wannie, na spacerze, na treningu, czy przy obiedzie...

I sama nie wiem... Czasem wolałabym mieć czas - przygotować się, uporządkować wszystkie sprawy, powiedzieć bliskim, jak bardzo ich kocham, przyjaciołom, jak ważna była dla mnie ich obecność.
A czasem wolałabym nie wiedzieć. Odejść bez żalu, bez poczucia straty, bez świadomości końca.


Aggie, sytuacja jest przykra, powiedziałabym "dotkliwa".
A jednak takie rzeczy zdarzają się codziennie, co godzinę, co chwilę. Czasem tylko dotyka nas to bliżej i wtedy czujemy ten zimny dotyk, uświadamiamy sobie, że śmierć przechadza się tuż obok nas.
Starajmy się wyrwać jej jak najwięcej. Tyle możemy zrobić. Tylko tyle i AŻ tyle.

[burn-it-up]

Napisane przez Fenris

Burn - na Truskawie dziwne jest to, że niby darmowa wysyłka, a trzeba płacić za nią 10$ - wiesz za co dokładnie?

Kolorówka,pielęgnacja i niektóre rzeczy z linni zapachowych są wysyłane za darmo.Koszt wysyłki perfum to 10% ich wartości ale tylko do kwoty 10 Euro
Perfumy idą dłużej bo śmigają przez Szwajcarię,reszta leci prosto z HK do Polski.

Aggie,przykra sprawa .Zawsze w takiej sytuacji przychodzi mi refkelsja, że trzeba szanować życie,cieszyć sie niem bo nie wiadomo kiedy się coś stanie i wszystko sie skończy .Mam świadomość śmierci,owszem niestety albo stety.Nie chciałabym jednak wiedzieć kiedy przyjdzie.Niech przyjdzie niespodziewanie.Tak bym chciała.

[Fenris]

Napisane przez burn-it-up

Kolorówka,pielęgnacja i niektóre rzeczy z linni zapachowych są wysyłane za darmo.Koszt wysyłki perfum to 10% ich wartości ale tylko do kwoty 10 Euro
Perfumy idą dłużej bo śmigają przez Szwajcarię,reszta leci prosto z HK do Polski.

No to wszystko jasne Dzięki.

[yoona]

Napisane przez burn-it-up

Ale mam pecha ostatnio właśnie dostałam urocze pisemko z UC,że dorwali moją paczkę z truskawy.Eh...żeby tylko szybko zechcieli ją wypuścić.W drodze jest jeszcze kolejna zamówiona dzień później.Ciekawe czy na tej też położą łapska

ja tez wlasnie przed chwila dostalam. cli mnie zwykle Bytom. oni zawsze łapia eh i znow bede musiala ze dwa tyg czekac, druga ktora w drodze pewnie tez capną.

Napisane przez Fenris

Burn - na Truskawie dziwne jest to, że niby darmowa wysyłka, a trzeba płacić za nią 10$ - wiesz za co dokładnie?

darmowa jest jesli chodzi o pielegnacje i kolorówkke. za perfumy biorą 10% ich ceny.


edit: burn widze mnie uprzedzila

[madziczka]

Sabbath, wyjęłaś mi przemyślenia prosto z głowy

Na przestrzeni kilku lat w mojej rodzinie odeszło kilka bliskich mi osób - w bardzo gwałtowny i nagły sposób- na zasadzie, wczoraj się z kimś widziałam, na drugi dzień dostaje wylewu, albo ginie w wypadku. Takie sytuacje sprawiły, że też zaczęłam się zastanawiać nad śmiercią, sensem życia. Trochę patetycznie, ale dopiero kiedy traci się bardzo bliskie osoby, to dotyka. Od tej pory jest we mnie wręcz paranoiczny lęk przed śmiercią, nagłą utratą, wiem, że nie mogę nic na to poradzić - i to mnie dobija. Jestem na etapie, że nie umiem się z tym pogodzić, boję się tego, nie umiem jakoś przejść do porządku dziennego - że ludzie odchodzą.


Też sobie obiecuję, że przezyję każdy dzień jak umiem najlepiej, będę kochana i życzliwa- i nie udaje mi się. Codziennie podejmuję walkę, codziennie rozmieniam się na drobne, odkładam rzeczy, które chcę zrobić, zobaczyć, na niewiadomo kiedy, tonę w codziennych utarczkach, złości, jakieś nerwówce

[mskladaczek]

Napisane przez Aggie125

- jeden człowiek z naszej grupy zadławił się podczas kolacji, i to tak, że leży w szpitalu w ciężkim stanie. Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie, a jeśli tak, to mała szansa, że kiedykolwiek wróci do zdrowia -

W zeszlym roku zmarla w ten sposob moja znajoma


Jak widze kogos jak je i gada lub je lezac, to mam ochote mu wlasnorecznie krzywde zrobic.

W dodatku spoleczenstwo jakos malo uswiadomione odnosnie pierwszej pomocy, czlowiek sie zakrztusi - wszycy panikuja i nikt pomoc nie potrafi, NZK i nikt nie wie jak wykonac podstawowe (!) czynnosci resuscytacyjne.

[burn-it-up]

Napisane przez yoona

ja tez wlasnie przed chwila dostalam. cli mnie zwykle Bytom. oni zawsze łapia eh i znow bede musiala ze dwa tyg czekac, druga ktora w drodze pewnie tez capną.



darmowa jest jesli chodzi o pielegnacje i kolorówkke. za perfumy biorą 10% ich ceny.


edit: burn widze mnie uprzedzila

Mam nadzieję,że szybko je dostaniemy jednak.Widzę,że jakiś sezon na clenie przesyłek do Wrocławia...

[miss natasha]

Napisane przez mskladaczek

W dodatku spoleczenstwo jakos malo uswiadomione odnosnie pierwszej pomocy, czlowiek sie zakrztusi - wszycy panikuja i nikt pomoc nie potrafi, NZK i nikt nie wie jak wykonac podstawowe czynnosci resuscytacyjne.

dokładnie to sobie pomyślałam!
przecież przez godzinę między wypadkiem, a przyjazdem odpowiednich służb można było zrobić naprawdę dużo...

[Aggie125]

Nawet nie wiem, jak wyglądała akcja ratunkowa. Może i faktycznie wszyscy spanikowali, każdy wyskakiwał z dobrymi radami, a nikt porządnie nie umiał zająć się człowiekiem. A godzina niedotlenienia to niestety, niestety - mózg obumiera.

[Zuziunia]

Mam dość na dzisiaj, padam z nóg.

[irsin]

Napisane przez Aggie125

Nawet nie wiem, jak wyglądała akcja ratunkowa. Może i faktycznie wszyscy spanikowali, każdy wyskakiwał z dobrymi radami, a nikt porządnie nie umiał zająć się człowiekiem. A godzina niedotlenienia to niestety, niestety - mózg obumiera.

przestraszyłam się.
współczuję bardzo temu człowiekowi.
Zdałam sobie sprawę,że sama nie potrafiłabym pomóc niestety
co się robi w takich sytuacjach?

koszmar, przeraża mnie to,że właściwie możesz umrzeć/ulec wypadkowi w najprostszych czynnościach - całkiem zwyczajnych jak tutaj -jedzenie

[miss natasha]

Napisane przez irsin

przestraszyłam się.
współczuję bardzo temu człowiekowi.
Zdałam sobie sprawę,że sama nie potrafiłabym pomóc niestety
co się robi w takich sytuacjach?

koszmar, przeraża mnie to,że właściwie możesz umrzeć/ulec wypadkowi w najprostszych czynnościach - całkiem zwyczajnych jak tutaj -jedzenie

to zależy od tego jak przebiega zadławienie, ale w pierwszym odruchu należałoby chyba spróbować rękoczynu Heimlicha albo w trochę innej pozycji ucisnąć okolicę żołądka, co spowodowałoby wymioty i może usunęło ciało obce.

niedawno byłam na takim [bardzo skróconym co prawda] kursie pomocy przedmedycznej przy okazji kursu na prawo jazdy i muszę przyznać, że bardzo się przejęłam tym, jak niewiele może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

szkoda, że wciąż tak niewiele osób na 'odpowiednim szczeblu' myśli w ten sam sposób - generalnie nie wiem czy jest szansa, żeby wprowadzić zajęcia z pierwszej pomocy jako przedmiot obowiązkowy np. w szkołach są z tym ogromne problemy, m.in. finansowe.

[irsin]

Napisane przez miss natasha

to zależy od tego jak przebiega zadławienie, ale w pierwszym odruchu należałoby chyba spróbować rękoczynu Heimlicha albo w trochę innej pozycji ucisnąć okolicę żołądka, co spowodowałoby wymioty i może usunęło ciało obce.

niedawno byłam na takim [bardzo skróconym co prawda] kursie pomocy przedmedycznej przy okazji kursu na prawo jazdy i muszę przyznać, że bardzo się przejęłam tym, jak niewiele może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

szkoda, że wciąż tak niewiele osób na 'odpowiednim szczeblu' myśli w ten sam sposób - generalnie nie wiem czy jest szansa, żeby wprowadzić zajęcia z pierwszej pomocy jako przedmiot obowiązkowy np. w szkołach są z tym ogromne problemy, m.in. finansowe.

postanowiłam,że zapiszę się na taki kurs- znalazłam za niewiele bo niecałe 200 zł
a mogę uratować coś znacznie bardziej cennego
dzięki dziewczyny,że uświadomiłyście mi jaka jestem w tej kwestii głupia


'

[Paulinka_S]

Napisane przez miss natasha

niedawno byłam na takim [bardzo skróconym co prawda] kursie pomocy przedmedycznej przy okazji kursu na prawo jazdy i muszę przyznać, że bardzo się przejęłam tym, jak niewiele może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

szkoda, że wciąż tak niewiele osób na 'odpowiednim szczeblu' myśli w ten sam sposób - generalnie nie wiem czy jest szansa, żeby wprowadzić zajęcia z pierwszej pomocy jako przedmiot obowiązkowy np. w szkołach są z tym ogromne problemy, m.in. finansowe.

niestety z moich doświadczen wynika, że nikt nie traktuje powaznie kursów pierwszej pomocy
w szkole (w LO konkretnie) mieliśmy niby pierwsza pomoc ale raczej polegało to na tym, że trzeba sie bylo nauczyc na pamiec jakichs malo przydatnych w razie relanego niebezpieczenstwa rzeczy i napisanie z nich kartkówki;/
a na kursie na prawko pokazali nam film i juz;/ zadnej praktyki...
Więc jeżeli ktoś sam sobie nie znajdzie jakiegos kursu i sie na niego nie zapisze to pierwszej pomocy nie będzie umiał udzielić. A naprawde niewielu osobom chce się czegos takiego samemu szukac, poświęcić na to wolny czas i niewykluczone, że jeszcze za to zapłacić...

[SpanishMyszka]

Napisane przez pinky11

Dzis mam 7 światów....
Jak juz wczesniej pisałam przygarnełam kotke..mała ma koci katar i prawdopodobnie jest w ciaży..
Wszystko byloby ok gdyby nie to ze po okolo 3 tygodniach pojawił sie moj wczesniejszy kot...
Wincent uciekł kilka tygodni temu..szukalam go..nawoływałam.. prawie go pochowałam go...
Irme przygarnełam tydzien temu..byla bardzo chora i cierpiaca..mialam nadzieje ze jak moze Wincent wróci to jakos sie pogodza..jakos to bedzie...cały czas ja lecze antybiotykami.

Własnie godzine temu Wincent wrocil...wyglada strasznie..tragicznie..i przerazajaco..godzine płakałam..nie wiem czy przezyje noc.. Irma jak go zobaczyla to wpadła w szał...zadrapałaby go na smierc...nienawidza sie...

Nie wiem co robic..czuje sie tragicznie bo wszystkie mozliwosci jakie mi przychodza do głowy sa straszne...mama z babcia z ktortymi mieszkam nie chca sie zgodzic na 2 koty..Trudno mi oddac Irme przyszla mamusie..a Wincenta to juz wogle nie umiem skrzywdzic...Mama z babcia proponuja schronisko dla Wincenta..uspienie..
Szczerze mowiac nie mam juz kasy na to wszystko..nie dam rady finansowo...ograniczylam sie juz ze wszystkim praktycznie...
Czuje sie skołowana...

Ja bym dążyłam do tego, aby jednak zostawić oba kociaki, nie chciałabym rozstawać się z żadnym z nich.

Napisane przez noseknosek

Mam już dosyć takiego czegoś. Zawsze miałam niską samoocenę, ale teraz to już koszmar. Przestałam wychodzić gdziekolwiek z własnej woli unikam ludzi, płaczę...

Napisane przez pinky11

(...)
Serce mi sie łamie dzisiaj...

Współczuję

Napisane przez Fenris

(...)
JUTRO IDĘ NA ROZMOWĘ O PRACĘ Składałam na Młodszą Księgową, ale oczywiście nie mam doświadczenia, więc zaproponowali mi pracę Sprzedawcy Telefonicznego, bo mam w tym spore doświadczenie. Ale już nie żadne Call Center, a normalna firma dzwoniąca do swoich klientów

Powodzenia

Napisane przez Aggie125

Jak ja się dzisiaj zdenerwowałam.

W sobotę jechało od nas do Włoch 11 osób - nie nasza impreza, dołączyliśmy ich do grupy jadącej z innego biura. Wszystko załatwione, wszyscy byli punktualnie na odprawie, szef był tam osobiście, wszystko gra. I dzisiaj telefon z biura, które organizowało wyjazd - jeden człowiek z naszej grupy zadławił się podczas kolacji, i to tak, że leży w szpitalu w ciężkim stanie. Nie wiadomo, czy z tego wyjdzie, a jeśli tak, to mała szansa, że kiedykolwiek wróci do zdrowia - trafił do szpitala po około godzinie od tego wypadku. Jeśli przeżyje, będzie do końca życia wegetował jak roślina... Koszmar, przejęłam sie tym strasznie, aż mi się płakać chciało. Kurzę, człowiek tak cieszył się na ten wyjazd, tak chciał zobaczyć Włochy - a zamiast tego...

Przykra sytuacja

[Kagan]

Napisane przez miss natasha

to zależy od tego jak przebiega zadławienie, ale w pierwszym odruchu należałoby chyba spróbować rękoczynu Heimlicha albo w trochę innej pozycji ucisnąć okolicę żołądka, co spowodowałoby wymioty i może usunęło ciało obce.

niedawno byłam na takim [bardzo skróconym co prawda] kursie pomocy przedmedycznej przy okazji kursu na prawo jazdy i muszę przyznać, że bardzo się przejęłam tym, jak niewiele może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

szkoda, że wciąż tak niewiele osób na 'odpowiednim szczeblu' myśli w ten sam sposób - generalnie nie wiem czy jest szansa, żeby wprowadzić zajęcia z pierwszej pomocy jako przedmiot obowiązkowy np. w szkołach są z tym ogromne problemy, m.in. finansowe.

Czasami wystarczy przechylić kogoś na tyle mocno do przodu, aby głowa znalazła się w okolicy kolan i mocno klepnąć miedzy łopatki( jeżeli osoba siedzi np ). Skuteczna metoda w przypadku dzieci Wystarczy przełożyć dziecko przez kolano głową w dół i poklepać między łopatkami. Jeżeli chodzi o chwyt Heimlicha, to nazywany jest on czasami tłocznią brzuszną. Dziewczyny on wcale nie jest taki trudny. Stajecie za osobą która się zadławiła, układacie obie ręce powyżej pępka jedną na drugiej i uciskacie do góry. Tak jakbyscie chciały wypchnąć to co jest w przewodzie pokarmowym. Ważne jest to "do góry". Nie robimy tego u malutkich dzieci.
Aggie125 przykro mi bardzo. Smutne jest to co piszesz. Opieka nad taką osobą będzie ciężka dla rodziny.
Życzę Wam przyjemnego wieczoru, ja niestety biegną zaraz do pracy.

[tulipanka]

Napisane przez Paulinka_S

niestety z moich doświadczen wynika, że nikt nie traktuje powaznie kursów pierwszej pomocy
w szkole (w LO konkretnie) mieliśmy niby pierwsza pomoc ale raczej polegało to na tym, że trzeba sie bylo nauczyc na pamiec jakichs malo przydatnych w razie relanego niebezpieczenstwa rzeczy i napisanie z nich kartkówki;/
a na kursie na prawko pokazali nam film i juz;/ zadnej praktyki...
Więc jeżeli ktoś sam sobie nie znajdzie jakiegos kursu i sie na niego nie zapisze to pierwszej pomocy nie będzie umiał udzielić. A naprawde niewielu osobom chce się czegos takiego samemu szukac, poświęcić na to wolny czas i niewykluczone, że jeszcze za to zapłacić...

Ja w LO miałam bardzo porządnie prowadzone PO. To były lekcje, przed którymi trzęsły mi się ręce, prowadzący był bardzo wymagający. Nie wystarczyło wkuć, przede wszystkim trzeba było myśleć i łączyć wiedzę z tą z poprzednich zajęć. Mieliśmy dużo praktyki, ja na dodatek zapisałam się na dodatkowe szkolenie. I co? Teraz gdybym miała zacząć komuś pomagać, boję się, że nie pamiętałabym prawie niczego. Może takie podstawy wtłoczone nam do głowy. To i tak coś, ale przecież taka wiedza powinna być nieustannie powtarzania i utrwalana...