Najbardziej skąpy facet- ranking:)

[PaulinciaKWC]

Napisane przez kukurukku

Jak nie miałam prawa jazdy i byłam 'wożona' z różnych przyczyn, mniej lub bardziej ważnych to nigdy nie przyszło mi do głowy oddawać za benzynę ALE później nie miałam problemów z postawieniem piwa, zaproszeniem na kawę.
Teraz sama czasami kogoś wożę i za nic nie wzięłabym pieniędzy, nawet jakbym miała napiętą sytuację finansową, bo tyle razy ktoś mnie pomógł taką podwózką, że jestem 'zobowiązana' na lata

A co do tematu: to nie wiem właśnie czy to skąpstwo... byłam z facetem, miał bogatych rodziców, którzy dawali mu pieniądze, on dorosły nie pracował (24lata) a jak go 'wygoniłam' do pracy i zarobił 1500zł. to go rodzina wyśmiała do rzeczy: ja wtedy pracowałam, zarabiałam 800zł., z tego dawałam na mieszkanie mamie coś i odkładałam na wakacje z tym facetem. Odkładałam po 200/300 zł., co jak na tą pensję było dla mnie naprawdę sporo, odmawiałam sobie różnych rzeczy. Jechaliśmy nad morze i właśnie on kazał mi oddać za benzynę - głupio się poczułam, bo ja na swoje wakacje pracowałam kilka dobrych miesięcy a on dostał od kopa pieniądze na wyjazd. Nad morze, droga benzyna więc z moich funduszy połowa poszłaby na dojazd. Ostatecznie darował mi to i nie musiałam płacić. Nie wiem co myślicie? Czy skąpstwo czy może właśnie to uczciwe? Ja osobiście w takiej sytuacji nie chciałabym pieniędzy od drugiej osoby za to.
Inna rzecz: potrafił mi wypomnieć, że on mi tyle razy coś kupuje a ja jemu nie w sensie prezenty. Tylko ja np. na jego prezent pracowałam załóżmy 3miesiące (inna praca, w soboty i zarabiałam 40zł. za dzień), odmawiałam sobie kupna czegoś, żeby uciułać na jego wymarzoną grę na konsolę za 200zł. Dla mnie wtedy to była KUPA KASY. A on tylko wyciągał rękę do mamy, mówił ile potrzebuje i miał pieniądze z miejsca. Nie wiem, na ile to skąpstwo a na ile brak obycia i takie przyzwyczajenie, że pieniądze po prostu są

Moim zdaniem to brak kultury z jego strony. Znając twoja sytuacje materialna nie powinien wymagac morza prezentow. Odkladalas pieniadze zeby sprawic mu wymarzony drogi prezent, powinien to docenic.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[szafirowa_dama]

Dziewczyny, ale podwiezienie kogoś raz, dwa czy tam kilka sporadycznych razy to spoko. Jeśli jedzie się mniej więcej w tym samym kierunku, to głupio aż wymagać za to oddawania pieniędzy, nawet jeśli ktoś by pytał.

A jeśli, ktoś z kimś chce regularnie jeździć do pracy, to tutaj nie ma wątpliwości co do składania się. Dlaczego tylko jedna osoba ma ponosić cały koszt? Nawet jeśli i tak jedzie do tej pracy, to nikt nie jest fundacją charytatywną i między innymi idąc do tej pracy ZARABIA właśnie na paliwo. Tutaj nie ma dla mnie żadnej dyskusji.

[201708280929]

Napisane przez coffee

Nie wymagasz, ale jednak wypominasz, że się nigdy nie dołożył, że często korzystał i jakoś wiążesz tę sprawę z nieszczęsną herbatą, gdy z boku wygląda na to, że jedno z drugim nic wspólnego nie ma.
To już nie wiem. Masz problem, że go podwoziliście za darmo i oczekiwałaś herbaty w rewanżu czy to dwie zupełnie odrębne sytuacje, niezależne, bez związku?

Czepiasz się potwornie i bez sensu. Autorka powinna po prostu umówić się co do (pewnie symbolicznych ale jednak) kosztów wspólnej jazdy albo że raz jeden, raz drugi. To przecież naturalne, że ludzie jeżdżą razem do pracy i dzielą się kosztami. To dziwne, że ten facet tego nie zaproponował, mnie byłoby po prostu głupio tak kogoś wykorzystywać i najpóźniej po drugim razem omówiłabym to. A herbata to naprawdę maleńki szczegół, którym mógł się odwdzięczyć. A jednorazowy podwóz gdzieś, gdzie i tak się jedzie to co innego, wymaganie kasy za coś takiego to straszne buractwo.

[Petrycja]

Nie wiem czy to skąpstwo ale mam jeszcze jedną historię. Na studiach mamy kolesia , który ciągle oszczędzał, na piwo nie poszedł, chyba, że była jakaś promocja, jednego dnia mieliśmy zajęcia do 19 to często zamawialiśmy pizzę, on nigdy nie chciał się dołożyć, albo dawał mniej niż reszta, jak jeździliśmy po różnych wydziałach autobusem to jemu było szkoda na bilet. Myśleliśmy, że może faktycznie ma cięższą sytuację w domu, wiedzieliśmy, że brał dosyć wysokie stypendium. Któregoś dnia wyszło jednak na jaw, że oszczędzał bo musiał kupować nowe czołgi i amunicję w jakiejś grze internetowej

[calliope86]

Napisane przez kukurukku

Jak nie miałam prawa jazdy i byłam 'wożona' z różnych przyczyn, mniej lub bardziej ważnych to nigdy nie przyszło mi do głowy oddawać za benzynę ALE później nie miałam problemów z postawieniem piwa, zaproszeniem na kawę.
Teraz sama czasami kogoś wożę i za nic nie wzięłabym pieniędzy, nawet jakbym miała napiętą sytuację finansową, bo tyle razy ktoś mnie pomógł taką podwózką, że jestem 'zobowiązana' na lata

A co do tematu: to nie wiem właśnie czy to skąpstwo... byłam z facetem, miał bogatych rodziców, którzy dawali mu pieniądze, on dorosły nie pracował (24lata) a jak go 'wygoniłam' do pracy i zarobił 1500zł. to go rodzina wyśmiała do rzeczy: ja wtedy pracowałam, zarabiałam 800zł., z tego dawałam na mieszkanie mamie coś i odkładałam na wakacje z tym facetem. Odkładałam po 200/300 zł., co jak na tą pensję było dla mnie naprawdę sporo, odmawiałam sobie różnych rzeczy. Jechaliśmy nad morze i właśnie on kazał mi oddać za benzynę - głupio się poczułam, bo ja na swoje wakacje pracowałam kilka dobrych miesięcy a on dostał od kopa pieniądze na wyjazd. Nad morze, droga benzyna więc z moich funduszy połowa poszłaby na dojazd. Ostatecznie darował mi to i nie musiałam płacić. Nie wiem co myślicie? Czy skąpstwo czy może właśnie to uczciwe? Ja osobiście w takiej sytuacji nie chciałabym pieniędzy od drugiej osoby za to.
Inna rzecz: potrafił mi wypomnieć, że on mi tyle razy coś kupuje a ja jemu nie w sensie prezenty. Tylko ja np. na jego prezent pracowałam załóżmy 3miesiące (inna praca, w soboty i zarabiałam 40zł. za dzień), odmawiałam sobie kupna czegoś, żeby uciułać na jego wymarzoną grę na konsolę za 200zł. Dla mnie wtedy to była KUPA KASY. A on tylko wyciągał rękę do mamy, mówił ile potrzebuje i miał pieniądze z miejsca. Nie wiem, na ile to skąpstwo a na ile brak obycia i takie przyzwyczajenie, że pieniądze po prostu są

Wydaje mi się, że z tym wyjazdem to po prostu nie chciał Ci go sponsorować pieniędzmi mamusi. Trochę dziwne, że przed wyjazdem nie omówiliście kosztów podróży, dlatego potem wyszedł kwas.
Co do prezentów to hmm, przydałby mu się zimny prysznic w postaci odcięcia gotówki rodziców to by może zaczął doceniać wartość pieniądza i dobrych chęci darującego.

[coffee]

Napisane przez powolutku

Czepiasz się potwornie i bez sensu. Autorka powinna po prostu umówić się co do (pewnie symbolicznych ale jednak) kosztów wspólnej jazdy albo że raz jeden, raz drugi. To przecież naturalne, że ludzie jeżdżą razem do pracy i dzielą się kosztami. To dziwne, że ten facet tego nie zaproponował, mnie byłoby po prostu głupio tak kogoś wykorzystywać i najpóźniej po drugim razem omówiłabym to. A herbata to naprawdę maleńki szczegół, którym mógł się odwdzięczyć. A jednorazowy podwóz gdzieś, gdzie i tak się jedzie to co innego, wymaganie kasy za coś takiego to straszne buractwo.

Czepiam się niby, ale sama piszesz jak powinno być, a nie było.
I mnie o to chodzi, by wiedzieć jak się zachować, gdy ktoś chce mnie podwieźć, bo jedzie w tę samą stronę (tak było w opisywanym przypadku). Jedne mówią, że to takie przy okazji i żadnej kasy by nie wymagały. Inne, że trzeba powiedzieć, ile kasy się chce.
Dla mnie po prostu nie jest zrozumiałe podejście, że podwiozę, żaden problem, jedziemy w tę samą stronę, nie chcę za to kasy, a potem wspominanie przy osobach trzecich o tym, ile razy ktoś korzystał z darmowej podwózki. Niespójne to.

[ciri15]

Napisane przez Petrycja

Nie wiem czy to skąpstwo ale mam jeszcze jedną historię. Na studiach mamy kolesia , który ciągle oszczędzał, na piwo nie poszedł, chyba, że była jakaś promocja, jednego dnia mieliśmy zajęcia do 19 to często zamawialiśmy pizzę, on nigdy nie chciał się dołożyć, albo dawał mniej niż reszta, jak jeździliśmy po różnych wydziałach autobusem to jemu było szkoda na bilet. Myśleliśmy, że może faktycznie ma cięższą sytuację w domu, wiedzieliśmy, że brał dosyć wysokie stypendium. Któregoś dnia wyszło jednak na jaw, że oszczędzał bo musiał kupować nowe czołgi i amunicję w jakiejś grze internetowej

Ale to żałosne.

[Hikaru]

Jak mnie irytują te dyskusje między postami, czy coś było skąpstwem czy nie i drążenie tematu, kto jest złym w danej sytuacji nooo ludzie, serio myślicie, że komuś chce się to czytać? Wchodzę na wątek, żeby mi ręce opadły czytając niektóre historie, a nie żeby czytać jakie macie ale do czyjegoś posta. Jak Wam się coś nie podoba, to na pw i nie pierdzielić bez sensu, jeśli nie macie nic do dodania w tematyce wątku, bo to już się nudne robi, że co ktoś coś opisze, to potem dyskusja, żejaniemoge.

[Ieka]

Też miałam to pisać, wchodze na wątek i przewijam strony bo więcej tu dyskusji niż normalnych postów.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[la figa]

Napisane przez Hikaru

Jak mnie irytują te dyskusje między postami, czy coś było skąpstwem czy nie i drążenie tematu, kto jest złym w danej sytuacji nooo ludzie, serio myślicie, że komuś chce się to czytać? Wchodzę na wątek, żeby mi ręce opadły czytając niektóre historie, a nie żeby czytać jakie macie ale do czyjegoś posta. Jak Wam się coś nie podoba, to na pw i nie pierdzielić bez sensu, jeśli nie macie nic do dodania w tematyce wątku, bo to już się nudne robi, że co ktoś coś opisze, to potem dyskusja, żejaniemoge.

Napisane przez Ieka

Też miałam to pisać, wchodze na wątek i przewijam strony bo więcej tu dyskusji niż normalnych postów.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Zeby byla tu opcja "LUBIE TO" klikalabym przy Waszych postach jak dzika!!!!

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Póki co wy nastukałyście już 3 posty, które są równie merytoryczne i tyle samo wnoszą do tematu co poprzednie kłótnie o to co jest skąpstwem, a co nie

(tak wiem, że mój post też nie jest na temat, tylko pokazuję waszą hipokryzję)

[coffee]

Napisane przez Ieka

więcej tu dyskusji niż normalnych postów.

Nie wiedziałam, że tu wyliczanki. Przepraszam.

[dirt]

Napisane przez Petrycja

Nie wiem czy to skąpstwo ale mam jeszcze jedną historię. Na studiach mamy kolesia , który ciągle oszczędzał, na piwo nie poszedł, chyba, że była jakaś promocja, jednego dnia mieliśmy zajęcia do 19 to często zamawialiśmy pizzę, on nigdy nie chciał się dołożyć, albo dawał mniej niż reszta, jak jeździliśmy po różnych wydziałach autobusem to jemu było szkoda na bilet. Myśleliśmy, że może faktycznie ma cięższą sytuację w domu, wiedzieliśmy, że brał dosyć wysokie stypendium. Któregoś dnia wyszło jednak na jaw, że oszczędzał bo musiał kupować nowe czołgi i amunicję w jakiejś grze internetowej

ale co w tym śmiesznego?
taki czołg to może nawet 200 zł kosztować (za 200 zł to ponoć dostaje się ciężki czołg premium 8 poziomu), a i amunicja ze złotem która ma lepsze parametry kosztuje.
jest na co oszczędzać. jedni wolą rozwalać kasę na pierdoły typu kawka i pizza a inni kupować czołgi. kwestia zainteresowań.

Napisane przez ciri15

Ale to żałosne.

tak, to jest żałosne, że zamiast przejawy skąpstwa (i buractwa, bo to wg mnie często idzie w parze) wyśmiewa się kogoś kto ma inne zainteresowania niż piwka, puby, imprezy i nowe ciuszki.

[kisielova]

zasłyszane wczoraj w klubie.
Przy barze stoi chłopak, za nim stoi dziewczyna (jak mniemam, jego dziewczyna) i prosi by kupił jej drinka X. Chłopak patrzy na wiszący nad barem cennik i mówi "to daj mi 8 złotych, bo Ty mi kupowałaś piwo za 5zł, a drink kosztuje 13".
Chłopak stał i czekał aż kobieta sięgnęła po portfel po czym za zamówione napoje zapłacił banknotem stuzłotowym.

[Petrycja]

Napisane przez dirt

ale co w tym śmiesznego?
taki czołg to może nawet 200 zł kosztować (za 200 zł to ponoć dostaje się ciężki czołg premium 8 poziomu), a i amunicja ze złotem która ma lepsze parametry kosztuje.
jest na co oszczędzać. jedni wolą rozwalać kasę na pierdoły typu kawka i pizza a inni kupować czołgi. kwestia zainteresowań.

tak, to jest żałosne, że zamiast przejawy skąpstwa (i buractwa, bo to wg mnie często idzie w parze) wyśmiewa się kogoś kto ma inne zainteresowania niż piwka, puby, imprezy i nowe ciuszki.

I znów analiza każdego słowa dla mnie to trochę śmieszne, że komuś szkoda niecałe 2 zł na bilet kiedy jest -10 stopni i kilka km do drugiego budynku a i czas jest ograniczony lub osoba daje mniej kiedy się składamy a wydaje jakieś 500 zł na grę w internecie ale może to tylko moje zdanie i na tym zakończmy

[Lirriel]

Napisane przez kisielova

zasłyszane wczoraj w klubie.
Przy barze stoi chłopak, za nim stoi dziewczyna (jak mniemam, jego dziewczyna) i prosi by kupił jej drinka X. Chłopak patrzy na wiszący nad barem cennik i mówi "to daj mi 8 złotych, bo Ty mi kupowałaś piwo za 5zł, a drink kosztuje 13".
Chłopak stał i czekał aż kobieta sięgnęła po portfel po czym za zamówione napoje zapłacił banknotem stuzłotowym.

Ja ostatnio w macu miałam okazję zobaczyć parę jedzącą lody. W tym czasie koleś wypominał dziewczynie ich zakupy z całego tygodnia, z cenami z dokładnością do 10 groszy i darł się na nią "i co ja z tego mam?! nic!!!". Musiałam zwalczyć pokusę rzucenia chamskim pytaniem w stylu "A co, nie dała ci?". Makabra.

[nikisa]

Napisane przez _Schmetterling

wiesz, niby tak. Ale jednak jak się zaprasza kogoś do siebie, to wypadałoby kupić wszystko od siebie. Kilogram kiełbasy, bochenek chleba i keczup to nie jest duży wydatek.
A co do alkoholu - na tym spotkaniu tego nie było.
No i ognisko było 5 metrów od domu.
My wtedy nie planowaliśmy robić u tej osoby imprezy - zdecydowanie zapraszała ona. Mogliśmy odmówić, ale cóż...

Jak ja ide do kogos na impreze to zawsze cos kupuje /robie i nie widze w tym nic dziwnego. Jedna kolezanka zawsze mowi ze kazdy coś przynosi i nikt nie uważa ją za skąpą osobe. Przecie ktos kto organizuje i tak ma sprzątanie na głowie itd, więc wymaganie że ma wszystko kupić jest przesadą. Również bardziej uderzyl mnie ten podzial kielbasa - ketchup, bo nie lubie czegoś takiego.

---------- Dopisano o 01:46 ---------- Poprzedni post napisano o 01:35 ----------

Napisane przez _Schmetterling

rzeczywiście

Nie uważam tego za wielkie skąpstwo, ale jednak swoje zdanie mam w tym temacie, takie a nie inne

W jednym poście piszesz, ze jej zachowanie bylo dziwne bo nie kupiła wszystkiego, a w nastepnym że Ty zawsze pytasz czy coś przynieść skoro tak robisz to powinnaś ją zrozumieć. miala wszystko kupić, bo jesteście związane zawodowo? Bez sensu...

---------- Dopisano o 01:55 ---------- Poprzedni post napisano o 01:46 ----------

Napisane przez Paulinka675

chodzi o to, że w innym wypadku byśmy nie zostały zaproszone

To fakt, rzadko chodzę do teatru ze wzgledu na cene biletów, ale niedawno poszłam z kolegą, bo miał zaproszenia i nie czułam się z tego powodu urażona...

[_Schmetterling]

nikisa, nie ważne, nie chcę ciągnąć tego tematu

[ciri15]

Napisane przez dirt

ale co w tym śmiesznego?
taki czołg to może nawet 200 zł kosztować (za 200 zł to ponoć dostaje się ciężki czołg premium 8 poziomu), a i amunicja ze złotem która ma lepsze parametry kosztuje.
jest na co oszczędzać. jedni wolą rozwalać kasę na pierdoły typu kawka i pizza a inni kupować czołgi. kwestia zainteresowań.

tak, to jest żałosne, że zamiast przejawy skąpstwa (i buractwa, bo to wg mnie często idzie w parze) wyśmiewa się kogoś kto ma inne zainteresowania niż piwka, puby, imprezy i nowe ciuszki.

Wydawanie pieniędzy na gry internetowe jest dla mnie żałosne. Tak samo jak zaangażowanie się w te gry. Koniec kropka.

[Mahdab]

Bez przesady jedni skladaja modele i wydaja na to kase czy cokolwiek innego, a on akurat lubi gry. Sama bym tego nigdy nie zrobila i faktycznie to glupie dla mnie, ale widocznie nie dla wszystkich. Za to juz to skapstwo i zerowanie na innych jest zalosne dla mnie.

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

[Usmiechnietazakrecona]

Napisane przez Mahdab

Bez przesady jedni skladaja modele i wydaja na to kase czy cokolwiek innego, a on akurat lubi gry. Sama bym tego nigdy nie zrobila i faktycznie to glupie dla mnie, ale widocznie nie dla wszystkich. Za to juz to skapstwo i zerowanie na innych jest zalosne dla mnie.

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

Zgadzam się. Sama opłacam abonament w SWTOR mimo że niby darmowa. I nikomu nic do tego na co wydaję te pieniądze bo wg mnie są to dobrze zainwestowane fundusze. Bo do kina nie lubię zbytnio chodzić więc traktuję to jako rozrywkę alternatywną.

W sumie to dzięki gildiom poznałam mnóstwo ciekawych ludzi z którymi obecnie wychodzę na piwo także nie uważam to za dziecinadę

[nicctakiego]

Żeby przerwać dyskusję opiszę swoją historię

Ja i Tż byliśmy z parą znajomych nad morzem, mieszkaliśmy w jednym wspólnym domku. Wspólne śniadania i kolacje -robiliśmy sobie je wspólnie -przynajmniej my zawsze mówiliśmy, że jak chcą mogą korzystać z naszych 'składników'. Nie lubimy takiego wyliczania -nasze, wasze. Zaczęło się już pierwszego dnia (przywieźliśmy ze sobą podstawowe rzeczy jak masło, ketchup, bo byliśmy w małej mieścinie i nie byliśmy pewni czy sklep zastaniemy w pobliżu ) Znajomi przywieźli ze sobą jakąś sałatkę () jedli ją chyba przez 3 dni, dopiero 3 dnia jak już nie powalała świeżością zaproponowali czy nie chcemy się poczęstować . Tak samo, TŻ pije herbatę z cukrem, zapomnieliśmy cukru zabrać, znajomi mieli cały kilogram i się nie podzielili. Musieliśmy lecieć do sklepu po cukier za 6 zł
Jak chodziliśmy na grilla do znajomych z tej mieściny, zawsze kupowaliśmy wszystkiego z nadwyżką, wiadomo kiełbe nawet alkohol, zawsze pytaliśmy gospodarza czy coś przynieść. Znajomi nigdy się nie poczuwali, chłopak jeszcze potrafił otworzyć plecak, z niego wyjąć 5 piw postawić przed sobą i się na nie patrzyć
Jednego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do większego miasta. Bus w jedną stronę kosztował ok. 5 zł. Gdy chcieliśmy już wracać Pan z busa zaproponował, że zabierze nas za 8 zł od osoby. (było późno, mniej połączeń) Nasza para powiedziała, że nie jedziemy bo pewnie zaraz przyjedzie ten tańszy bus. Niestety nie przyjechał - przyjechał inny, za 12 zł od osoby i tym pojechaliśmy para wkurzona, a mina moja i TŻta bezcenna
Wiadomo nad morzem zdarzają się jakieś Outlety i tego typu sklepy - TŻ się uparł i kupił mi sukienkę. Jak dziewczyna to zobaczyła to było jej głupio, powiedziała mi, że jej chłop nie pozwala nic kupić bo on musi mieć na piwo. Po prostu masakra, tak mi się jej szkoda zrobiło...
Generalnie dla mnie cukier był hitem wakacji

[hoonda]

Ja mialam kolezanke ktora przez caly okres liceum nie kupiła ani jednej ksiazki czy podrecznika. A nie byla jakas uboga, normalnie ubrana, do tego zawsze sie chwalila jakie to ona kosmetyki kupuje i jak sobie stanik z Triumpha kupilla to tak sie super nosi. A na lekcjach zawsze sie przyklejala do cudzych ksiazek a najczesciej do mnie, i zawsze miala popodkreslane w zeszytach na kolorowo wszysyko a w piórniku tylko olówek i dlugopis, zawsze sie rzadzila i brala moje, a jak zobaczyla ze ktos ma jakies picie to zaraz bylo "daj lyka", pozniej wszyscy przed nia chowali zeby nie moczyla butelki he.

---------- Dopisano o 01:05 ---------- Poprzedni post napisano o 00:57 ----------

Napisane przez Petrycja

Nie wiem czy to skąpstwo ale mam jeszcze jedną historię. Na studiach mamy kolesia , który ciągle oszczędzał, na piwo nie poszedł, chyba, że była jakaś promocja, jednego dnia mieliśmy zajęcia do 19 to często zamawialiśmy pizzę, on nigdy nie chciał się dołożyć, albo dawał mniej niż reszta, jak jeździliśmy po różnych wydziałach autobusem to jemu było szkoda na bilet. Myśleliśmy, że może faktycznie ma cięższą sytuację w domu, wiedzieliśmy, że brał dosyć wysokie stypendium. Któregoś dnia wyszło jednak na jaw, że oszczędzał bo musiał kupować nowe czołgi i amunicję w jakiejś grze internetowej

Hehe. Niezle. Znam podobny przypadek. Moja kolezanka bierze zapomogi z MOPSu a oplaca eurogąbki na NK , placila 30 albo 50 zl, juz nie pamietam dokladnie, ale wiem bo widzialam jak placila.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez nicctakiego

Żeby przerwać dyskusję opiszę swoją historię

Ja i Tż byliśmy z parą znajomych nad morzem, mieszkaliśmy w jednym wspólnym domku. Wspólne śniadania i kolacje -robiliśmy sobie je wspólnie -przynajmniej my zawsze mówiliśmy, że jak chcą mogą korzystać z naszych 'składników'. Nie lubimy takiego wyliczania -nasze, wasze. Zaczęło się już pierwszego dnia (przywieźliśmy ze sobą podstawowe rzeczy jak masło, ketchup, bo byliśmy w małej mieścinie i nie byliśmy pewni czy sklep zastaniemy w pobliżu ) Znajomi przywieźli ze sobą jakąś sałatkę () jedli ją chyba przez 3 dni, dopiero 3 dnia jak już nie powalała świeżością zaproponowali czy nie chcemy się poczęstować . Tak samo, TŻ pije herbatę z cukrem, zapomnieliśmy cukru zabrać, znajomi mieli cały kilogram i się nie podzielili. Musieliśmy lecieć do sklepu po cukier za 6 zł
Jak chodziliśmy na grilla do znajomych z tej mieściny, zawsze kupowaliśmy wszystkiego z nadwyżką, wiadomo kiełbe nawet alkohol, zawsze pytaliśmy gospodarza czy coś przynieść. Znajomi nigdy się nie poczuwali, chłopak jeszcze potrafił otworzyć plecak, z niego wyjąć 5 piw postawić przed sobą i się na nie patrzyć
Jednego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do większego miasta. Bus w jedną stronę kosztował ok. 5 zł. Gdy chcieliśmy już wracać Pan z busa zaproponował, że zabierze nas za 8 zł od osoby. (było późno, mniej połączeń) Nasza para powiedziała, że nie jedziemy bo pewnie zaraz przyjedzie ten tańszy bus. Niestety nie przyjechał - przyjechał inny, za 12 zł od osoby i tym pojechaliśmy para wkurzona, a mina moja i TŻta bezcenna
Wiadomo nad morzem zdarzają się jakieś Outlety i tego typu sklepy - TŻ się uparł i kupił mi sukienkę. Jak dziewczyna to zobaczyła to było jej głupio, powiedziała mi, że jej chłop nie pozwala nic kupić bo on musi mieć na piwo. Po prostu masakra, tak mi się jej szkoda zrobiło...
Generalnie dla mnie cukier był hitem wakacji

Ło jezu i chcialo sie im wiezc ten cukier z powrotem?

Kurde dla mnie dzielenie sie produktami sol cukier jest tak oczywiste ze pewnie ku ich przerazeniu capnelabym cukier i powiedziala ze 'pozyczam' i poslodzila kawe

ślę z szajsunga

[nicctakiego]

to dodam jeszcze coś
przywieźli ze sobą jakieś zupki i inne rzeczy. wracali szybciej niz my ale wszystko zabrali ze sobą włącznie wlaśnie z cukrem

[Mahdab]

Przypomnialo mi sie jak na studiach startowal do mnie kolega i po dlugich (pewnie w miesiacach) namowach poszlam z nim na ciastko. W sumie to bylo tak, ze pojechal ze mna pod moje mieszkanie zebym go zaprosila i meczyl pod klatka zebym z nim poszla, bo pada a on czeka na autobus... w kazdym razie gdy przyszlo do placenia (za mnie 10 zl) widzialam ze nie kwapi sie zeby wyjac portfel i w koncu rzucil tekstem 'Ja tym razem zaplace, a ty nastepnym razem' :p

Kiedys jeszcze mnie nie wiem co podkusilo, bo nie lubilam go za bardzo, ze poszlam z tym samym gosciem do kina i na drugi dzien zadzwonil, zebym przyszla do szatni, bo mu wisze za bilet Najdziwniejsze, ze w drodze z tego kina nazwal mnie swoja dziewczyna i probowal objac, wiec chyba uznal ze mu sie inwestycja nie oplacila i zareklamowal 'randke' :/

Wysłane z mojego GT-I8160 przy użyciu Tapatalka

[ciri15]

Napisane przez hoonda

Hehe. Niezle. Znam podobny przypadek. Moja kolezanka bierze zapomogi z MOPSu a oplaca eurogąbki na NK , placila 30 albo 50 zl, juz nie pamietam dokladnie, ale wiem bo widzialam jak placila.

Typowa "Szlachta nie pracuje, szlachta dostaje szlachetne paczki"

[parisienka90]

Znałam w swoim życiu jak do tej pory 3 skąpych facetów.

Typ1: Kolega ze studiów. Fakt faktem, że miał mało pieniędzy na życie, żył tylko z renty po ojcu i z tego opłacał akademik bilety itd. Oszczędzał praktycznie na wszystkim, ale jednak dość przesadnie. Kiedyś przetarły mu się nieśmiertelne spodnie na tyłku...w których chodził non stop i ktos ze znajomych zwrocil mu uwage, żeby juz w nich jednak nie chodził, bo "swieci dziurami na du..pie." Na co kolega, że nie ma innych. Na co znów znajomy: To kup sobie nowe, chyba nie będziesz tak non stop chodził. Na co znów skąpy kolega: Że go nie stać na nowe, bo te są oryginalne Levisy, dostał je na urodziny i innych nie chce (bo sugerowalismy mu kupienie czegos taniego po prostu) więc poczeka do swoich urodzin, aż mu mama sprezentuje nowe. Dodam tylko, że to był luty a urodziny miał w lipcu...

Typ2: Mój współlokator. Mieliśmy system, że dzielimy się kosztami wspólnymi: mydło w płynie, papier toaletowy, płyn do mycia naczyń i od czasu do czasu kostka do wc i jakieś środki czystości. Żeby jednak za kazdym razem się nie skladac i nie dzielic kosztów na 5, mieliśmy kolejki i każdy kolejno kupował rzeczy, które się kończyły. Notorycznie zdarzało się jednak, że skąpy współlokator nie przestrzegał tych kolejek i olewał kupowanie w/w produktów. Wiadomo, że bez papieru czy mydła się długo nie pociągnie, więc z reguły ktoś z nas nie wytrzymywał i kupował zamiast niego. Ale gdy sytuacja powtórzyła się po raz enty, zwróciliśmy mu uwagę, na co on z absolutną powagą w głosie: "Te rzeczy są drogie, nie stać mnie na ich zakup, a poza tym ja ich nie używam" :O - dodam tylko, że nie miał swoich osobnych rzeczy i na samym początku uzgodnił z nami, ze będzie się "dorzucał"

Typ3: Zaprosił mnie na 1-wszą randkę. Wiosna, ładna pogoda, ciepło, umówiliśmy się na mieście. Pan Skąpy stwierdził, że jest ładna pogoda i że "szkoda kasy" na włóczenie się po knajpach...(nie protestowałam, bo rzeczywiscie szkoda było pogody), więc zabrał mnie więc na spacer nad Wisłę....spacerowalismy tak przez 3h (ja dzielnie na wysokich szpilkach, ale nie protestowałam, nie marudziłam też, że chetnie bym gdzieś usiadła czy się czegoś napiła), po czym szanowny Pan Skąpy stwierdził, że może już wystarczy i że jednak fajnie było by gdzieś usiąść i pogadać no i że pewnie chce mi się pić, bo jest gorąco, więc zaprasza mnie do swojej ulubionej knajpki. Chętnie się zgodziłam, knajpka rzeczywiscie urocza, ceny też. Wyciągnęłam menu, ale nie chciałam się wyrywać, bo w końcu on mnie zaprosił i czekam co sam zaproponuje...na co Szanowny Pan Skąpy: To może po soczku? Pomidorowym ? - dodam, że była to najtańsza pozycja w karcie, więc mimo, że nie lubię tego smaku nie protestowałam, bo zorientowałam się, że chyba faktycznie nie ma kasy, to nie będę go stawiać w niezręcznej sytuacji. Posiedzielismy chwilę, wypiliśmy soczek i kolega się podrywa do wyjścia, poprosił o rachunek, kelnerka przyniosła, postawiła na stół i czeka, a Pan Skąpy siedzi i nie wyciąga portfela, po czym wyczekująco patrzy na mnie. Nieco zaskoczona (bo w końcu to on mnie zaprosił) wyciągnęłam swój portfel i myślę, no ok, zapłacę za siebie.Wyciągnęłam 10zł, kładę na rachunek, a Pan Skąpy nadal nic, nawet nie drgnie i patrzy się na mnie wyczekująco, kelnerka czeka (i widzę, że próbuje nie wybuchnąć śmiechem :P), wiec wyciągnęłam drugą dychę i wyszliśmy stamtąd. Nie musze chyba mówic, że nie miałam ochoty się więcej z tym Panem spotkać...a kelnerka musiala mieć niezly ubaw, ja zreszta tez mam do tej pory jak o tym pomysle Najlepsze w tym wszystkim jest to, że Szanowny Pan Skąpy przez całą randkę załośnie chwalił się, że ma super pracę, że dużo zarabia i że nie długo sam otworzy własną firmę....
No, ale jeden jest plus tej sytuacji, że nie naciągnął mnie na najdroższą rzecz z karty tylko najtańszą....heh

[ciri15]

Napisane przez parisienka90

Typ2: Mój współlokator. Mieliśmy system, że dzielimy się kosztami wspólnymi: mydło w płynie, papier toaletowy, płyn do mycia naczyń i od czasu do czasu kostka do wc i jakieś środki czystości. Żeby jednak za kazdym razem się nie skladac i nie dzielic kosztów na 5, mieliśmy kolejki i każdy kolejno kupował rzeczy, które się kończyły. Notorycznie zdarzało się jednak, że skąpy współlokator nie przestrzegał tych kolejek i olewał kupowanie w/w produktów. Wiadomo, że bez papieru czy mydła się długo nie pociągnie, więc z reguły ktoś z nas nie wytrzymywał i kupował zamiast niego. Ale gdy sytuacja powtórzyła się po raz enty, zwróciliśmy mu uwagę, na co on z absolutną powagą w głosie: "Te rzeczy są drogie, nie stać mnie na ich zakup, a poza tym ja ich nie używam" :O - dodam tylko, że nie miał swoich osobnych rzeczy i na samym początku uzgodnił z nami, ze będzie się "dorzucał"

Odcięłabym mu dostęp do tych rzeczy. Nie cierpię takiego zachowania.

[elsene]

parisienka90, przy Typie nr 3 mogłaś zostawić swoją dyszkę ze słowami "no, to ja już uregulowałam swoją część rachunku." i wyjść
Okropne jest to, że czuje się, że nie powinno się płacić, ale woli się "stracić" niż trwać w takiej żenującej sytuacji.. .
Tak sobie myślę, że takie kelnerki/barmanki to dopiero muszą się napatrzeć na takie sytuacje!