Brakuje mi motylków w brzuchu i tej romantycznej otoczki

[Malinowalady97]

Mam 22 lata. Jestem w związu juz od prawie 4 lat. Układa się między nami ok,jednak już po takim czasie emocje opadły i wkradla się rutyna. Mieszkamy razem już prawie 3 lata i nasze wspólne życie wygląda bardzo monotonnie. Praca,dom,moja szkola. W wone dni leniuchujemy w domu,praktycznie nigdzie nie wychodzimy. Jestem znudzona juz takim zyciem. Z chęcią bym poszła na jakąś imprezę,pojechała gdzieś jednak mój facet nie za bardzo chce się gdzieś ruszac. Żyjemy jak stare małżeństwo. I tu pojawią się problem,bo tęsknię za motylami w brzuchu,za tą wielka tęsknota,rozkwitem uczuc. Wiem,ze nigdy już tego nie przezyje. A chciałabym bardzo. Na nowo poczuć to wszystko. Pierwsze spotkania,pierwszy pocalunek,domyślnie się co ta druga osoba czuje. Uczenie sie tej drugiej osoby na nowo. Ta ogromna ilosc pozytywnych emocji.Wiem może to nie są mądre pragnienia,ale co mam zrobić jeśli tak to czuje? Mój facet jest moim pierwszym facetem,wiec może stąd taka moja ciekawosc. Nie wiem co o tym myslec. Poradźcie coś kochane i nie osadzajcie mnie bardzo proszę.

[patrycjapatib]

Nie ten facet. Gadalas z nim w ogole o Twoich odczuciach?

[Ellen_Ripley]

Związki rozpoczynane w wieku nastoletnim rzadko kiedy mają prawo bytu w dorosłym życiu. Bez sensu ciągnąć coś, co przestało dawać satysfakcję. Przede wszystkim to bycie w związku nie jest obowiązkowe, warto spędzić nieco czasu też po prostu tylko ze sobą, dla siebie. A Ty, Autorko, w sumie w związku jesteś "od zawsze", bo 4 lata to szmat czasu jak się ma około 20-tki. Możecie próbować coś zmienić, ale skoro facet nie czuje potrzeby wykazywania inicjatywy, to cud tu się raczej nie wydarzy. Czas na szczerą do bólu rozmowę i jakieś postanowienia na zmianę lub zakończenie tego.

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Po prostu do siebie nie pasujecie. Myślę, że jakby facet mniej wyznawał styl życia starego tetryka to ty nie rozpamiętywałabyś, że brakuje ci motylków i emocji. Naprawdę da się być w wieloletnim związku i nie być znudzonym. Można podróżować, chodzić na randki do kina czy restauracji, imprezować. Po prostu trzeba znaleźć partnera z podobnymi priorytetami. Inna sprawa, że bardzo młodo weszłaś w związek i faktycznie mogliście się zmienić, a ty odczuwasz, że coś cię omija.

[Ellen_Ripley]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;86576605]Po prostu do siebie nie pasujecie. Myślę, że jakby facet mniej wyznawał styl życia starego tetryka to ty nie rozpamiętywałabyś, że brakuje ci motylków i emocji. Naprawdę da się być w wieloletnim związku i nie być znudzonym. Można podróżować, chodzić na randki do kina czy restauracji, imprezować. Po prostu trzeba znaleźć partnera z podobnymi priorytetami. Inna sprawa, że bardzo młodo weszłaś w związek i faktycznie mogliście się zmienić, a ty odczuwasz, że coś cię omija.[/QUOTE]

Dokładnie. Bo te emocje by były np. dzięki wyjściom.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Proza życia będzie, ale można urozmaicać sobie życie wspólnymi randkami, wyjazdami . Rozmawiałaś z nim o swoich odczuciach?

[HmmHmm]

Jeśli układa Wam się ok to musisz zdecydować czy zostajesz z chlopakiem,a przy tym jak piszesz z nuda i rutyna albo możesz zawsze poszukać nowych emocji i pójść w swoją stronę jeśli czujesz, że z Tobą osoba nie dasz rady spędzic życia - widocznie to jeszcze nie ten albo znudziło Cię takie życie. Możesz też próbować ratować Wasz związek, jeśli oczywiście tego chcesz - zainiacjowac wspólny wyjazd, wyjście, zorganizować spotkanie ze znajomymi

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Jeszcze tak sobie myślę, że do imprez akurat facet nie jest niezbędny. Ja może nie jestem jakąś wybitną imprezowiczką, ale jak już mnie ktoś wyciągnie to kończy się zazwyczaj na wypadzie z koleżankami. Z nimi też można pić drinki czy tańczyć do rana.

[Azhaar]

1. Czy oprócz dawania jakichś propozycji, to rozmawialaś z nim jakie to dla Ciebie ważne? Ja rozumiem, że nie można nikogo zmienić na siłę, ale trochę mi się wierzyć nie chce, że młodego chłopaka bez zobowiązań (np. dzieci, którymi trzeba się zajmować i pada się na pysk) nie da się NIGDZIE wyciągnąć. Nie mówię, że ma nagle zostać zawziętym podróznikiem i imprezowiczem, ale serio, wyjście do restauracji / kina / teatru / jakiś wyjazd weekendowy w Polsce od czasu do czasu to nie są nie wiadomo jakie wyczyny.

2. Pytanie też na ile przeszkadza Ci to, że nie robisz nic z nim czy że w ogóle niewiele robisz. Z postu to nie do końca wynika. Monotomia w związku nie musi oznaczać monotomii w życiu. Jasne, fajnie jeżeli większosć zainteresowań można dzielić razem, ale też nie wszystko musisz robić tylko z nim. Chcesz iść na imprezę? Zabierz koleżanki. Kino, wyjazd na weekend? Zabierz znajomych. Oczywiście może się pojawić pytanie - co to za związek, gdzie wszystko co fajne trzeba robić z kimś innym. Tak jak napisałam wcześniej - każdy sobie sam ustala takie granice. Są pary gdzie ,,wszystko tylko razem", a są takie gdzie każdy podrózuje na drugi koniec świata z własną paczką. Up to you.

3. Jeżeli chodzi o pierwszy pocałunek, poznawanie osoby na nowo, to tutaj może być ciężej. Raczej z tym facetem nie poczujesz już dokładnie tego samego, co na pierwszej randce. Jesteś jeszcze młoda, musisz sobie chyba odpowiedziec na pytanie, czy w ogóle na tym etapie życia chcesz w takim związku albo w jakimkolwiek związku w ogóle.

[montsia]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;86576668]Jeszcze tak sobie myślę, że do imprez akurat facet nie jest niezbędny. Ja może nie jestem jakąś wybitną imprezowiczką, ale jak już mnie ktoś wyciągnie to kończy się zazwyczaj na wypadzie z koleżankami. Z nimi też można pić drinki czy tańczyć do rana.[/QUOTE]



To chyba nie do końca o to chodzi, spotkanie z koleżanką zawsze jest na innych zasadach. Można się oderwać od tego życia ale później wracasz do faceta i codzienności i to cię wyniszcza że z nim nie możesz robić różnych rzeczy, wyjść, wyjechać (wiem bo tam byłam).

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez montsia

To chyba nie do końca o to chodzi, spotkanie z koleżanką zawsze jest na innych zasadach. Można się oderwać od tego życia ale później wracasz do faceta i codzienności i to cię wyniszcza że z nim nie możesz robić różnych rzeczy, wyjść, wyjechać (wiem bo tam byłam).

Ale ja nie mówię o wszystkich wyjściach. Tylko konkretnym przypadku imprez. Jestem w stanie zrozumieć, że facet nie jest fanem klubów albo innych tego typu miejsc. Wtedy autorka może iść z kimś innym. Gorzej jak on w ogóle najchętniej by tylko siedział w domu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez montsia

To chyba nie do końca o to chodzi, spotkanie z koleżanką zawsze jest na innych zasadach. Można się oderwać od tego życia ale później wracasz do faceta i codzienności i to cię wyniszcza że z nim nie możesz robić różnych rzeczy, wyjść, wyjechać (wiem bo tam byłam).

Ja również. Na dłuższą metę takie "idź z koleżanką, skoro facet nie lubi" się nie sprawdza. Po to jest się w związku, aby jednak pewne rzeczy robić z facetem i nie organizować wszystkiego samodzielnie, ale móc też liczyć na jego inicjatywę.

[feelin_soo_me]

Mialam podobnie... 6 lat zwiazku, zaczelo sie gdy miala 18 lat. Podczas studiow wspolne mieszkanie, po jakims czasie rutyna. On nie nie byl fanem chodzenia po imprezach, wyjazdy tez niekoniecznie, albo po prostu nie mial na nie czasu. Ja za to marzylam o dalekich podrozach i szalonych rzeczach. Po 5,5 roku odwazylam sie wyjechac sama na zagraniczny kurs jezykowy, po pol roku sie rozstalismy.

Patrzac z perspektywy czasu zaluje,ze w tak mlodym wieku bylam z kims na powaznie zwiazana. Ten czas pomiedzy 18-26 jest super okresem, zeby robic to na co sie ma ochote, probowac nowych rzeczy, szalec, wyjezdzac, a przede wszytkim poznac siebie i to czego sie wlasciwie chce od zycia.

Sadze, ze z biegiem czasu bedzie to dla ciebie coraz bardziej uciazliwe a w koncu i zwiazek sie rozpadnie. Pytanie tylko czy chcesz na to czekac marnujac czasi bedac nieszczesliwa.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ja również. Na dłuższą metę takie "idź z koleżanką, skoro facet nie lubi" się nie sprawdza. Po to jest się w związku, aby jednak pewne rzeczy robić z facetem i nie organizować wszystkiego samodzielnie, ale móc też liczyć na jego inicjatywę.

No ale to nie znaczy, że wszystko trzeba robić razem. Z tego co autorka pisze jej życie, to szkoła i dom, więc też sama z siebie nic nie robi.
Niech się najpierw nauczy spędzać czas ze sobą. Nie można całego życia uzależniać od faceta.

Może jak ona stanie się aktywna, to facetowi też się zachce gdzieś wychodzić.
A może się tak nie stanie i autorka stwierdzi, że facet nie jest dla niej.
Tak czy inaczej tylko na tym zyska.


Wiele starych małżeństw ma ciekawsze zycie, niż ty autorko. Także słabe porównanie.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Jesli moj maz nie chce wychodzic na imprezy to ide z kolezankami i tyle. Porozmawiaj z nim jesli bedzie mial w dupie twoje odczucia wtedy sie rozstan.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[GdyKochamy]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ja również. Na dłuższą metę takie "idź z koleżanką, skoro facet nie lubi" się nie sprawdza. Po to jest się w związku, aby jednak pewne rzeczy robić z facetem i nie organizować wszystkiego samodzielnie, ale móc też liczyć na jego inicjatywę.

W związku trzeba przede wszystkim lubić razem spędzać czas.

Nie ma co na siłę go zmieniać. Jesteś młoda, a pierwszy związek zazwyczaj nie jest na całe życie, bo jeszcze nie wiemy czego chcemy.

[Ellen_Ripley]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;86578871]No ale to nie znaczy, że wszystko trzeba robić razem.
(...)[/QUOTE]

A ktoś tak to ujął? Jest coś pomiędzy "ciągle razem" a "on nie chce nigdzie wychodzić".

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Ellen_Ripley

A ktoś tak to ujął? Jest coś pomiędzy "ciągle razem" a "on nie chce nigdzie wychodzić".

Chyba autorka. Bo facet nic nie robi, więc ona też nie. ; )

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[pseudofeministka]

Napisane przez Malinowalady97

Mam 22 lata. Jestem w związu juz od prawie 4 lat. Układa się między nami ok,jednak już po takim czasie emocje opadły i wkradla się rutyna. Mieszkamy razem już prawie 3 lata i nasze wspólne życie wygląda bardzo monotonnie. Praca,dom,moja szkola. W wone dni leniuchujemy w domu,praktycznie nigdzie nie wychodzimy. Jestem znudzona juz takim zyciem. Z chęcią bym poszła na jakąś imprezę,pojechała gdzieś jednak mój facet nie za bardzo chce się gdzieś ruszac. Żyjemy jak stare małżeństwo. I tu pojawią się problem,bo tęsknię za motylami w brzuchu,za tą wielka tęsknota,rozkwitem uczuc. Wiem,ze nigdy już tego nie przezyje. A chciałabym bardzo. Na nowo poczuć to wszystko. Pierwsze spotkania,pierwszy pocalunek,domyślnie się co ta druga osoba czuje. Uczenie sie tej drugiej osoby na nowo. Ta ogromna ilosc pozytywnych emocji.Wiem może to nie są mądre pragnienia,ale co mam zrobić jeśli tak to czuje? Mój facet jest moim pierwszym facetem,wiec może stąd taka moja ciekawosc. Nie wiem co o tym myslec. Poradźcie coś kochane i nie osadzajcie mnie bardzo proszę.

Ja bym nie ryzykowala twierdzeniem, ze to nie ten facet i czas go zostawic i ze nie pasujecie do siebie. Jestescie ze soba juz dosc dlugo, wiadomo, ze po jakims czasie w zwiazku moze pojawic sie rutyna, tym bardziej, ze nie urozmaicacie sobie tego czasu. A jezeli sie dogadujecie to szkoda po prostu ten zwiazek zakonczyc, szczegolnie, ze sporo czasu w niego zainwestowalas. Ja bym zawalczyla i sprobowala, a jak sie nie uda to wtedy podjac ostateczna decyzje.



Porozmawiaj ze swoim parnerem na ten temat, moze sama zaproponuj jakis wypad, cos zorganizuj, nie czekaj tylko na jego ruch.

[patrycjapatib]

Napisane przez pseudofeministka

Ja bym nie ryzykowala twierdzeniem, ze to nie ten facet i czas go zostawic i ze nie pasujecie do siebie. Jestescie ze soba juz dosc dlugo, wiadomo, ze po jakims czasie w zwiazku moze pojawic sie rutyna, tym bardziej, ze nie urozmaicacie sobie tego czasu. A jezeli sie dogadujecie to szkoda po prostu ten zwiazek zakonczyc, szczegolnie, ze sporo czasu w niego zainwestowalas. Ja bym zawalczyla i sprobowala, a jak sie nie uda to wtedy podjac ostateczna decyzje.



Porozmawiaj ze swoim parnerem na ten temat, moze sama zaproponuj jakis wypad, cos zorganizuj, nie czekaj tylko na jego ruch.

No, tak, ale autorka juz cos proponowala, a facet nie chce nigdzie wychodzic.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez pseudofeministka

Ja bym nie ryzykowala twierdzeniem, ze to nie ten facet i czas go zostawic i ze nie pasujecie do siebie. Jestescie ze soba juz dosc dlugo, wiadomo, ze po jakims czasie w zwiazku moze pojawic sie rutyna, tym bardziej, ze nie urozmaicacie sobie tego czasu. A jezeli sie dogadujecie to szkoda po prostu ten zwiazek zakonczyc, szczegolnie, ze sporo czasu w niego zainwestowalas. Ja bym zawalczyla i sprobowala, a jak sie nie uda to wtedy podjac ostateczna decyzje.

Porozmawiaj ze swoim parnerem na ten temat, moze sama zaproponuj jakis wypad, cos zorganizuj, nie czekaj tylko na jego ruch.

Rozumiem co masz na myśli (rozmowa, szczerość, inicjatywa z obydwu stron, uświadomienie facetowi, że coś się musi zmienić), ale też brzmi trochę jak "szkoda związku, bo jest długi".

[Malinowalady97]

Witajcie kochane wizazanki. Mam 22 lata i pewien dylemat, który spędza mi sen z powiek... Nie wiem, czy pamiętacie mój ostatni wątek,w którym pisałam troszkę więcej o mojej sytuacji. Jeśli nie, to przypomnę. Jestem w związku juz niedługo będzie w 4 letnim. Mieszkamy razem od około 3 lat. I tu pojawia się problem. Wkradła się między nami rutyna.Boję sie co to będzie za kilka lat, jak już jest między nami letnio. ;/ Każdy dzien wyglada tak samo. Nic nie robimy praktycznie ciekawego wspolnie. Jak mamy wolne, to siedzimy i leniuchujemy na kanapie. Jestem znudzona juz takim zyciem. Proponowalam mnostwo razy,zeby pojsc gdzies razem np do klubu, pojechac gdzies. to zawsze jakas wymowka. Co do klubow, to nie chce ze mna pojsc, bo boi sie ze inni faceci beda mnie zaczepiac. A ja czuję,że usycham. Brakuje mi czegos. Czuje,ze cos ucieka mi przez palce. Moze wspomne jeszcze,ze wczesniej za nim zwiazalismy sie mieszkalam z toksycznymi rodzicami, ktorzy zabraniali mi wszystkiego i trzymali pod kloszem. Można powiedziec,ze oprocz zwiazku z moim facetem nic wiecej nie przezylam. Nigdzie nie bylam poza Polską, w klubie bylam mozna by policzyc na palcach jednej ręki. Wiem,ze teraz jest najlepszy czas dla mnie, póki jestem w miare mloda. Chcialabym troche poszalec, poimprezowac, poczuc sie wolna. Wiecie kochane o co mi chodzi? I najgorsze jest to,ze oprocz tego zaczelam marzyc o kims nowym. Chcialabym jeszcze raz przezyc zauroczenie, milosc, pierwszy pocalunek, nawiazywanie bliskosci. Wiecie o czym mowie? Chcialabym jeszcze raz przezyc te motyle w brzuchu, ten stan zakochania. Wiem,ze to zludne,ze to nie trwa wiecznie,ale takie pojawilo sie pragnienie i co z nim zrobic? Na domiar zlego zauroczylam sie w moim koledze ze studiow. Troszke go pocieszalam po rozstaniu( nie zdradzilam faceta, tylko zwykla rozmowa kolezenska) Wiem,ze z tego nigdy by nic nie bylo, zwlaszcza, ze on dalej mysli o bylej i dzisiaj pojechal do niej pogadac. Liczy sie sam fakt,ze skoro potrafilam sie zauroczyc cos jest nie tak jest w moim zwiazku. Wiecie czego zaluje? Ze nie poznalam sie z moim facetem pozniej. Dopiero po 30 np. wtedy zdazylabym sie wyszalec i moglibysmy stworzyc normalny, stabilny zwiazek bez szalenstw, moze zdecydowalibysmy sie wtedy na dziecko i zylibysmy jak szczesliwa zwyczaj na rodzina. Mialabym te poczucie bezpieczenstwa, stabilizacji. Jednak na tym etapie cos sie we mnie burzy, chcialabym poczuc na nowo wolnosc, zakochac sie, sprobowac zycia. Dostaje juz od tego wszystkiego jakiejs depresji, bo mam metlik w glowie. Nie chce krzywdzic faceta,ale z drugiej strony sama nie jestem szczera ze soba. Nie myslcie sobie,ze jestem zla kobieta, egoistka. Gdyby tak bylo, to robilabym wszystko tylko po to,zebym to ja byla szczesliwa. A tak jestem w kropce. Nie wiem juz jak to wszystko ugryzc. Co myslicie o tym? ;(

[Mijanou]

Serdecznie proszę nie zakładać kolejnych wątków dotyczacych tej samej sytuacji.

[Ellen_Ripley]

Skoro zakładasz kolejny wątek o tym samym, to znaczy że serio masz dosyć tej sytuacji. Rozwiązanie jest takie, że albo odkrywasz wielki świat z nim, albo się rozstajecie. Z nim wiesz już, że poza promień iluś tam metrów od kanapy nie poszalejesz, więc cóż... Ty w sumie wiesz co robić, tylko się boisz zmian w życiu.

[pseudofeministka]

Napisane przez Ellen_Ripley

Rozumiem co masz na myśli (rozmowa, szczerość, inicjatywa z obydwu stron, uświadomienie facetowi, że coś się musi zmienić), ale też brzmi trochę jak "szkoda związku, bo jest długi".

Wiesz ja wychodze z zalozenia, ze decyzje o rozstaniu mozna podjac w kazdym momencie. Jezeli spedzilo sie z kims 4 lata to ja bym mimo wszystko sprobowala i zawalczyla o zmiane (ktora moze wymagac czasu i cierpliwosci), a jezeli sie nie uda to wtedy podjac decyzje o rozstaniu. Jestem daleka od pochopnego podejmowania decyzji o rozstaniu tylko dlatego, ze zwiazek stal sie letni. I tez trzeba wziac pod uwage, ze zwiazek po 4 latach wyglada jednak inaczej niz na poczatku



Szczegolnie, ze z tego co zrozumialam Autorce tez wczesniej nie przeszkadzal ten stan rzeczy tj. ze zyja jak stare malzenstwo i w sumie tez mogla podjac jakies dzialania, by to zmienic.

[ad661336dba67467d5566b7c0c939a9c82ec46ac_5f7e48729cea2]

Meczysz sie w tym zwiazku. Moim zdaniem powinnas go zakonczyc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez pseudofeministka

(...)
Szczegolnie, ze z tego co zrozumialam Autorce tez wczesniej nie przeszkadzal ten stan rzeczy tj. ze zyja jak stare malzenstwo i w sumie tez mogla podjac jakies dzialania, by to zmienic.

Wybacz, ale to argument z serii "z tyłka". Związało się dwoje dzieciaków i po 4 latach nie jest im ze sobą już po drodze. Dziewczyna się męczy i nieważne, czy coś jej wcześniej pasowało. Grunt, że przestało. Związek ma uszczęśliwiać i dodawać skrzydeł, a nie "przyzwyczaj się plus wszystko rób sama". Po co jej taki związek? Bo kiedyś się rozpoczął i trwa 4 lata? Słabe to. Ona aż krzyczy tymi postami, że już tego nie chce.

[pseudofeministka]

Napisane przez Ellen_Ripley

Wybacz, ale to argument z serii "z tyłka". Związało się dwoje dzieciaków i po 4 latach nie jest im ze sobą już po drodze. Dziewczyna się męczy i nieważne, czy coś jej wcześniej pasowało. Grunt, że przestało. Związek ma uszczęśliwiać i dodawać skrzydeł, a nie "przyzwyczaj się plus wszystko rób sama". Po co jej taki związek? Bo kiedyś się rozpoczął i trwa 4 lata? Słabe to. Ona aż krzyczy tymi postami, że już tego nie chce.

Doczytalam ten "drugi watek" gdzie wiecej szczeoglow Autorka napisala i w ttroche innym kontekscie to przedstawila, wiec zgadzam sie z tym co napisalas zaraz pod postem Mijanou. W takich okolicznosciach i przy takich meczarniach rzeczywiscie nie ma sensu utrzymywac tego zwiazku.