Studia - totalny brak motywacji i zniechęcenie

[aeronautique]

Mam problem... Studiuję na całkiem dobrej państwowej uczelni, kierunek o którym marzyłam, raczej z tych przyszłościowych.
I tu zaczyna się problem... Mam w tym roku poprawkę, nie pierwszą - wcześniej miałam jedną ale totalnie z własnej głupoty za co się kajam ale zdałam i to temat zamknięty. Raczej jestem dobrą studentką, np w zeszłym roku - zero poprawek i najgorsza jedna jedyna ocena to 3+, staram się bardzo. Niestety teraz... Uczyłam się na egzamin, dniami, nocami, non stop. I... oblałam. Wiem jak to zabrzmi jeśli powiem że to przez egzaminatora ale naprawdę tak sądzę... wylosowałam dwa pytania, jedno uznał za zbyt łatwe dla mnie więc mi je zmienił na takie które jakby to ująć, nie wchodziło w zakres materiału na egzamin ale uznał że powinnam to wiedzieć. Nie wiedziałam. Na drugie wylosowane pytanie odpowiedziałam dobrze ale uznał że to zbyt mało bo obiektywnie - odpowiedziałam tylko na jedno z dwóch to trochę za mało na troję. Naprawdę mam dosyć, nienawidzę tego przedmiotu przez tego człowieka, wymaga od nas cudów na kiju, wielu osób nawet do egzaminu nie dopuścił, jak robił kolokwia to praktycznie nikt ich nie zaliczał (ja jako jedna z niewielu zazwyczaj zaliczałam ale naprawdę trzeba było stawać na głowie). Dlatego tak bardzo jestem zdołowana, bo wiem że gdyby cały rok pisał egzamin pisemny to bym go zdała... Bo na ustnym jest inaczej, zawsze można zmienić temat rozmowy, a jak egzaminator chce uwalić to uwali. Mijają dni, ja zamiast uczyć się do poprawki tylko przerzucam notatki. Nie mam sił się na to uczyć, straciłam cały zapał do studiów - ten człowiek nas po prostu gnoi na zajęciach, studentom mówi że są żałośni i nie da się nic z tym zrobić. Po oblanym egzaminie się popłakałam bo kosztowało mnie to masę pracy a wiadomo zawsze na każdych studiach można zadać takie pytanie by studenta zagiąć... Nie jestem sama, zdało bardzo niewiele osób, wiele jest niedopuszczone... Jak głupia się łudziłam że może gdy dziekanat dostanie jakieś informacje odnośnie liczby studentów to może coś się ruszy, ale głupia jestem i tyle mam ochotę rzucić te studia. Odłożyłam pieniądze na warunek ale co mi po warunku skoro będę go zdawać z tym samym człowiekiem najprawdopodobniej mam dosyć, fajne studia o których marzyłam stają się koszmarem, ciągle słyszę że mówię źle, jestem żenująca zaliczenia z kosmosu, od 90% a to nie jest nawet przedmiot "wiodący". Nie wiem co zrobić, czy w ogóle jest sens się uczyć bo wiem że jeśli mnie nie lubi to nie mam nawet się co starać. Czasami myślę że może po prostu jestem za głupia na te studia i powinnam je rzucić i nająć się do fizycznej pracy zamiast fantazjować o wymarzonym zawodzie.... Bo czuję że nie dam rady, że to co sobie wymarzyłam nie ma najmniejszego sensu, że i tak tego nie osiągnę bo jestem głupkiem... Nie wiem czego oczekuje, może mnie kopnijcie do tej pory po prostu przeczytałam podręcznik jeden od deski do deski i nie mam siły ruszyć dalej... Bo mam wrażenie że naprawdę moje ambicje są bez sensu i nic w życiu nie osiągnę...

[Stokrotek90]

Z tym człowiekiem będziesz miała do czynienia tylko przez semestr (prawdopodobnie), więc czy warto się zniechęcać i brać oceny aż tak poważnie? Jeszcze masz jeden termin, więc czy warto już myśleć o warunku? Pomyśl też, że dajesz z siebie tyle, ile możesz dać - nie uda się? Szukaj innych wyjść... chyba że naprawdę to, co studiujesz nie interesuje Cię już zupełnie. I... zwykle konkrety zaczynają się na kolejnych latach studiów, o tym pomyśl.

[aeronautique]

Tyle że mi bliżej końca niż początku, mam przedmioty już "zawodowe" że tak ujmę czyli większość "zapychaczy" odpadła... No mam ten termin... ale powoli dochodzę do tego że mogę stanąć na głowie nauczyć się na pamięć i recytując i tak będzie źle, niedobrze i tak będę żałosna. Już nie wiem co mam zrobić i ile mam się uczyć...

[NothingElseMatters]

Z tego, co piszesz, to ewidentnie z wykładowcą coś jest nie teges, a nie z Tobą. Więc pogrzeb te wszystkie myśli o tym, jaka jesteś beznadziejna, i o tym, że się nie nadajesz do tego kierunku, bo to bzdura - sama piszesz, że z pozostałych przedmiotów idzie Ci dobrze, i chyba lubisz swój kierunek, prawda? Rozumiem, że to strasznie frustrujące, kiedy rzetelnie przygotujesz się na egzamin a wykładowca uprze się uwalić ... Ale świadomość, że wiele osób jest w podobnej sytuacji, chyba trochę pomaga, co? Idź na poprawkę, może wykładowca trochę odpuści (znam paru takich, którzy lubią uwalić 3/4 roku na pierwszym terminie żeby trochę postraszyć, a później na drugim przepuszczają wszystkich).
A macie jakieś informacje od starszych roczników, czy on zawsze tak się zachowuje? Czy warunki z tego przedmiotu zdarzają się często?
W razie czego, nie macie na uczelni opcji egzaminu komisyjnego?

[aeronautique]

Ehh dziękuję, no cóż świadomość że wiele osób jest w tej samej sytuacji trochę pomaga.

Co do twojego pytania - Po prostu tak ma. Tak się dzieje zawsze, powiem szczerze z roku na rok najwidoczniej jest coraz gorzej, ponieważ otrzymałam notatki od kolegi który już te studia ukończył jakiś czas temu i jak się okazuje u nich materiał był mniejszy niż u nas...

Mamy również egzamin komisyjny i rozważałam go! Bo ja wiem że umiem i mogę to udowodnić, tylko boję się kilku rzeczy - że to będzie odebrane jako podważenie jego autorytetu, że tak naprawdę gdy sprawa zajdzie za daleko a on będzie w komisji to reszta nie zareaguje, po trzecie - że tego egzaminu komisyjnego nie otrzymam, bo jest prawdopodobnie dla osób w trudnej sytuacji (choroba/śmierć członka rodziny/ciąża itp)...

[mm444]

Treść usunięta

[NothingElseMatters]

Napisane przez aeronautique

Mamy również egzamin komisyjny i rozważałam go! Bo ja wiem że umiem i mogę to udowodnić, tylko boję się kilku rzeczy - że to będzie odebrane jako podważenie jego autorytetu, że tak naprawdę gdy sprawa zajdzie za daleko a on będzie w komisji to reszta nie zareaguje, po trzecie - że tego egzaminu komisyjnego nie otrzymam, bo jest prawdopodobnie dla osób w trudnej sytuacji (choroba/śmierć członka rodziny/ciąża itp)...

Jezu, że też istnieją "wykładowcy" którzy czynią sobie rozrywkę z gnębienia studentów, którzy ich nie olewają i normalnie się uczą (wiadomo, co innego, gdybyście na niego lali, nie przychodzili na zajęcia albo przychodzili kompletnie nieprzygotowani na egzamin, ale jak widać, że studentka poważnie traktuje przedmiot i nauczyła się na egzamin?)
Na razie się nie nakręcaj, tylko idź na poprawkę, może się przecież udać. . Co do komisa, nie orientuję się, jak to dokładnie jest, bo na szczęście nie byłam nigdy w takiej sytuacji, ale jeśli ewidentnie nie zgadzasz się z oceną, to możesz chyba napisać podanie do dziekana z prośbą o egzamin komisyjny? Tak czy inaczej, na razie o tym nie myśl (Kiedy masz tę poprawkę? Będę trzymać kciuki).

[aeronautique]

Ok dziękuję ale sama nie wiem czy bym się porywała na komisa - wiem że to nie podważanie autorytetu ale u nas mogłoby tak zostać odebrane. Dlatego odłożyłam już pieniądze na warunek bo wiem że spokój ducha jest bezcenny. Tylko gryzę się z tym strasznie, bo równie dobrze mogłabym sobie odpuścić i nie zrobić totalnie nic i wyszłoby na to samo. A ja naprawdę poświęciłam dużo czasu (no, nie chcę się tłumaczyć tutaj) ale po prostu też mam takie poczucie straconego czasu, że cokolwiek nie zrobię i tak nie osiągnie tego czego bym chciała.

---------- Dopisano o 21:51 ---------- Poprzedni post napisano o 21:49 ----------

Bardzo dziękuję poprawka 26. No i z tym chodzeniem - też mam do siebie żal, bo nie opuściłam ani jednego wykładu ani ćwiczeń i tym bardziej mam wrażenie że może jestem do kitu i się nie nadaję skoro robię tyle ile mogę i to nie wystarcza.

[beaucoup]

nie pierwszy i nie ostatni świr egzaminator, nie ma co się poddawać, tylko próbować. Ja przez 4 lata moich studiów miałam z 3-4 takimi egzaminatorami, ale nie ma co się poddawać, tylko pokazać, ze można. Poza tym tylko raz nie zdałaś, a tu juz taka frustracja, jeszcze bym zrozumiała jakbyś już 5 raz podchodziła np. Głowa do góry

[201604190949]

Sprawdź czy nie jest tak, że na komisie nie może być Twojego wykładowcy.

[aeronautique]

Właśnie sprawdzałam i nie ma raczej takiej możliwości, osoby zajmujące się tym przedmiotem i pochodnymi - jedna jest na urlopie naukowym na przykład i jak się dowiadywałam to może być to trudne.

[NothingElseMatters]

Napisane przez aeronautique

Bardzo dziękuję poprawka 26. No i z tym chodzeniem - też mam do siebie żal, bo nie opuściłam ani jednego wykładu ani ćwiczeń i tym bardziej mam wrażenie że może jestem do kitu i się nie nadaję skoro robię tyle ile mogę i to nie wystarcza.

Studia... Wiem, jak potrafią wykończyć człowieka Niestety, zdarzają się i takie sytuacje. A Ty piszesz, że jesteś już bliżej końca niż początku, więc chyba jednak się nadajesz, skoro przebrnęłaś już dużą część bez problemów, tak? Zresztą piszesz, że przedmiot, z którym jest problem, nie jest nawet przedmiotem wiodącym.

[aeronautique]

No niby nie jest... Ale po prostu czuję się za przeproszeniem jak kupka g... która do pięt nie dorasta nie wiem, jak to ująć, po prostu już miałam takie myśli że to wszystko nie ma sensu i że tak naprawdę są ważniejsze rzeczy w życiu jak wykształcenie więc po co mi to gryzienie się!

[mm444]

Treść usunięta

[aeronautique]

Nie uważam że to przez to że mnie nie lubi, bo za co? W sensie ani charakterystyczna nie jestem, ani się w oczy nie rzucam ani nie sądzę żeby się na mnie uwziął bo musiałby "nie lubić" praktycznie całego roku. Po prostu wydaje mi się że tak dla zasady oblał tyle osób, mówię: wydaje mi się, bo za innych mówić nie mogę ale po sobie wiem że dałam z siebie wszystko i byłam pewna swego.

[Clemence]

Na razie nie myśl "co będzie", tylko idz na poprawke.PRÓBUJ!
Potem bedziessz myslala o warunku jak nie zdasz,głowa do góry
chyba na każdych studiach są tacy ludzie co chca Cię zgnoić, po czesci po prostu im się nie dziwię,bo wielu studentów chce żeby ich przepuścić za nic..
tym sposobem prtzestają odrózniać osoby co się starają od tych co chcą "zaliczyć" na byle co i dalej się nie uczyć..

Takze sie nie przejmuj i ucz sie,a potem ew bedziesz sie martwiła

[kleo1991]

od tego wlasnie przeciez jest egzamin komisyjny, skoro wiekszości sie naumiałas to bedziesz zdawac przy obiektywnej komisji i cie nie uduppi i po sprawie

[mm444]

Treść usunięta

[aeronautique]

Dziękuję, ale trzęsę portami ze strachu i trochę ze złości

[arszeniks]

Spoko, ciekawe co ja mam powiedzieć jak mam 7 poprawek z 2 semestrow. Moim zdaniem wymyślasz zamiast wziąć się w garść, też się uczyłam długo na egzamin z fizyki i odpowiedziałam dobrze na każde pytanie jednak podobno napisałam za mało;] Nie jest tak źle żeby nie mogło być gorzej

[abraxas2871]

Gdyby w lokalizacji była Warszawa, to pomyślałabym, że mówisz o moim wykładowcy Mam taką od której ostatnio dwie dziewczyny wyszły z płaczem. I wyobrażam sobie, jak "dobrego" studenta może sfrustrować poprawka. Ale nic nie możesz na to poradzić - zrób wszystko, żeby zdać tę poprawkę. To jedyne na co masz wpływ.

A z doświadczenia - wielu wykładowców na drugim terminie "odpuszcza". Nie wiem co studiujesz, ale na małych kierunkach taka praktyka jest jeszcze częstsza - po prostu większości wykładowców nie chce się męczyć z dodatkowymi studentami za rok.

[alexandraa13]

ja już studia co prawda skończyłam jakiś czas temu, ale aż się uśmiechnęłam pod nosem jak czytałam post tzn wiem, że Ci nie do śmiechu, nie w tym sensie...tylko na wspominki mnie wzięło

ileż razy ja to przerabiałam...że TYM RAZEM to już naprawdę TRAGEDIA, sytuacja bez wyjścia, no uwali mnie jak nic, zawsze uwala połowę, a jak ktoś nie chodził na wykłady to w ogóle bez szans. I to wszyscy tak mówią, nie że sobie wymyśliłam. Albo inny jakiś wykładowca, wredny i daje takie pytania, żeby zagiąć. No i zagina, 80% nie zdało i obiecał, że poprawka będzie dużo trudniejsza i następnych terminów nie da. Więc nawet jak się wykuje na blachę to nie ma szans.

Przez 5 lat studiów miałam takich sytuacji jak Ty...kilkanaście? nie "ciężkich", bo takich miałam pełno w każdej sesji, ale właśnie takich "bez wyjścia, już tym razem na pewno się nie uda, no nie da się". I wiesz co? Jakoś te studia skończyłam a nie chwaląc się, też do łatwych nie należały.
Zawsze jakoś się układało...Albo się okazało, że na poprawce wbrew pozorom koleś dał takie pytania, że ogromna większość zdała, albo jednak mimo tego co zapowiadał, zgodził się na kolejny termin, albo poszliśmy do opiekuna roku i on interweniował, jak nie to starosta pogadał z tym "gnębicielem", wreszcie u dziekana się przedstawiało sytuację i prosiło o pomoc...Zawsze się jakoś udało. I gwarantuje Ci, że u Ciebie też tak będzie
A jak nadal nie wierzysz to spytaj starszych roczników, czy się zdarzało, że 80% (tyle osób nie zdało?) odpadło ze studiów z powodu nie zdania egzaminu z X. Wiesz jakie to problemy dla uczelni, dla wykładowcy, jakby nagle z np. 200 osób na roku zostało 40?

BĘDZIE DOBRZE zobaczysz
poucz się tyle, żebys miała temat ładnie ogarnięty i nie zadręczaj się, jakos to będzie ale na pewno nie wylecisz

[aeronautique]

Dzisiaj rano miałam egzamin... Zdane... Płakałam wracając do domu z tych wszystkich nerwów i nawet nie potrafiłam się tym cieszyć. Po prostu czuję się jak przebity balon i teraz nie mam siły zabrać się za nic innego, po prostu moje siły witalne zostały wyssane.

[NothingElseMatters]

Napisane przez aeronautique

Dzisiaj rano miałam egzamin... Zdane... Płakałam wracając do domu z tych wszystkich nerwów i nawet nie potrafiłam się tym cieszyć. Po prostu czuję się jak przebity balon i teraz nie mam siły zabrać się za nic innego, po prostu moje siły witalne zostały wyssane.

Brawo trochę szkoda tych nerwów, ale wszystko dobrze się skończyło i to jest najważniejsze. Pomyśl, że skoro to przetrwałaś i wyszłaś obronną ręką, to teraz na studiach przetrwasz już wszystko. Rozumiem, że czujesz się wycieńczona. Teraz odpoczywaj. Zasłużyłaś w pełni

[mm444]

Treść usunięta