Która z dziewcząt ma "doła" przez faceta? Część II.

[GraziaP]

Napisane przez SkarMisia87

Nie dziwie Ci sie że Cie to przytłacza bo ciężkie masz teraz życie.. zresztą widzę po mojej mamie, też tak teraz ma, wiem jak sie męczy.. dlatego staram się jej pomagać jak tylko mogę
Nie wiem co w takiej sytuacji mogę Ci poradzić.. mogłabyś spróbować przekonać męża że jest Ci ciężko i że jego pomoc jest tu niezbędna bo inaczej nie dasz sobie rady z tym wszystkim.. trudno mi cokolwiek doradzić w takiej sytuacji Czujesz sie nie doceniana bo facet najzwyczajniej sie przyzwyczaił do takiej sytuacji i uważa że tak powinno być, jest mu z tym dobrze. Spróbujcie razem coś ugotować, razem posprzątać w domu, niech zobaczy jaka to ciężka praca jest.

Wiecie kocham swojego męża bardzo, ale to bardzo i jest mi bardzo smutno, gdy nie ma z jego strony jakiegoś zainteresowania mną, moimi problemami.
Krzywdy mi nie robi (chodzi o fizyczną) ale jego swego rodzaju nieczułość mnie rani..... rozmawiala z nim, ale ,,,, nie widzę zmiany - i co tu robić??
Łza mi się w oku kręci jak widzę pary na ulicy tulące się, trzymające za ręce.

Mamy dwójkę wspaniałych dzieci. Budowę domu.

[och]

SkarMisia- myśle, że jeżeli kocha to będzie się starał zrobić wszystko, żeby Ci było z nim dobrze. Trzymam kciuki!

Napisane przez GraziaP

och masz rację ja tak mojego męża nauczyłam - wyprane, ugotowane, posprzątane , do tego praca zawodowa. Chodze ostatnia spać, wstaje pierwsza i ....... to wszystko mnie troszku przytłacza - a teraz nie wiem jak to zmienić, a najjgorsze jest to, że czuje się nie doceniana

GraziaP- niestety taki model, jaki opisuje u siebie w domu jest według mnie najczęstszym modelem rodziny-kobieta robi wszystko, mąż tylko pracuje i na tym się kończą jego obowiązki. Kobieta pracuje również i także ciężko, a do tego dochodzi dom i wychowanie dzieci. Wychowanie dzieci jest bardzo ważne i nie może być zaniedbane, bo to najważniejsza, według mnie, praca w życiu! Ale jak tego nie zaniedbać kiedy ma się tyle innych rzeczy na głowie? Myślę, że mogłabyś to zasugerować mężowi. Niech wyręczy Cię przynajmniej w najcięższych pracach domowych, np odkurzanie, mycie okien itp...Dzieci są również jego dziećmi, o czym też mu warto przypomnieć.
Mężczyźni nie doceniają swoich żon bo rozglądając się naokoło widzą zazwyczaj to samo i uważają, że tak ma być. Mają jeszcze często pretensje do swoich partnerek, że po całym dniu takiej harówki nie mają ochoty na seks. I wtedy pojawiają się zdrady..
Grazia, proponuję sięgnąć do książki "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus". Mi ona otworzyła oczy na wiele spraw, dobrze by było, gdyby również Twój mąż do niej zajrzał, może mu to da do myślenia. To taka jakby mała instrukcja dla mężczyzn, jak postępować z kobietami i na odwrót Według mnie bardzo przydatna. Życzę powadzenia!

[GraziaP]

dzięki, ale jakoś brak mi wiary w zmiany

[SkarMisia87]

Napisane przez GraziaP

dzięki, ale jakoś brak mi wiary w zmiany

Musisz wierzyć że będzie lepiej, jeżeli nie poskutkują rozmowy i prośby to może sięgnij po coś bardziej radykalnego, powiedz mu że jeżeli nadal będzie sie tak zachowywać to się z nim pożegnasz. Wiem że szczęście i dobro dzieci jest bardzo ważne, najważniejsze, ale czy są one szczęśliwe widząc jak ich matka pracuje ciężko, do tego obowiązki w domu a mąż, tata, siedzi i nawet nie pomoże? Bo wg mnie dzieci to wszystko doskonale widzą, a jakże miło by było gdyby zobaczyły zmianę, rodzice sprzątający razem, gotujący, współpracujący ze sobą...
Musicie przecież dać przykład swoim dzieciaczkom jak ze sobą współpracować aby zyło się lepiej, przecież one to wszystko później wyniosą do swoich domów i trzeba je uczyć jak mają postępować a sytuacja jaka u was panuje jest niezdrowa dla Ciebie i dla DZIECI!

[SkarMisia87]

Polecam także książkę "dlaczego mężczyźni kochają zołzy"

[GraziaP]

SkarMisia87

[SkarMisia87]

GraziaP Życzę Ci dużo szczęścia i aby w waszym małżeństwie wreszcie zawitało słoneczko i żeby oczywiście świeciło wiecznie

[SkarMisia87]

Teraz ja potrzebuję waszego wsparcia... ;( własnie przeprowadziłam z moim TZtem bardzo poważną rozmowę, on uważa że barkuje mi energii że nie pasujemy do siebie że on jest bardziej energiczny a ja bardziej spokojna i że poszukuje dziewczyny podobnej do siebie...
Załamałam się ;( wydawało mi sie że wszystko między nami jest dobrze a on mi z takim czymś wyskakuje... w sobote mamy jeszcze raz porozmawiać ale czuję że to będzie ostatnie spotkanie. ;( tak mi przykro i smutno na dodatek nie mam przyjaciółki z którą mogłabym porozmawiać i wyżalić się, czuję się taka samotna...
Grazia doradzałam Ci abyś nie traciła nadziei a tu zobacz.. ja sama ją własnie straciłam.. taka byłam szczęśliwa, bardzo chciałam aby się ułożyło a tu bum i nie ma...
Jesteś ode mnie chyba starsza skoro masz męża i dzieci i chyba masz więcej życiowego doświadczenia a ja potrzebuję własnie takiej osoby do rady... a nie mam nawet przyjaciółki żeby się zwierzyć ;(

[SkarMisia87]

Tak bardzo mi teraz źle, chciałabym komyś sie wypłakać, wyrzucić z siebie wszystko, taki dziwny los, jeszcze wczoraj byłam szczęśliwa, cieszyłam się ze swojego życia i doradzałam Wam wizażanki zdołowane przez facetów... a dzisiaj sama potrzebuję wsparcia bo jestem zdołowana... przez faceta... życie mnie nienawidzi i nie rozpieszcza, kładzie mi kłody pod nogi a kiedy wydaje mi się że po upadku się podniosłam i że stąpam twardo po ziemi to dostaję takiego kopa że już nie wiem czy się podniosę..

[oranzadkawproszku]

Dołącze się do Was... jestem ZA BARDZO kochliwa... czytałam w jakiejs agzecie że wakacyjne związki zazwyczaj się nieukładają...ja jeszcze do związku ie doszłam a wiem, że to nie ma sensu .. się zadręczac i mysleć cały czas o nim :/ wiedząc ze nic nie wydjzie dałam sobie z nim siana.. teraz poznałam fjanego chłopaka tez przyjechał ze świata.. i co?? boje się na niego spojrzec bo się zakocham boooosz. jakie ja mam durne zycie :/

[SkarMisia87]

Ja też mam durne życie zawsze kiedy wydaje mi sie że już sie układa zazwyczaj wszystko sie sypie... Czy to ze mną coś jest nie tak? Czy z facetami.. chyba to drugie bo przecież ile kobiet przez nich cierpi... czy któraś z was słyszała o facecie cierpiącym tak bardzo przez kobietę? Bo ja tak, ale rzadko, nie tak często jak kobiety... I dla mnie jest to co najmniej zastanawiające dlaczego kobiety mają taki ciężki zywot.. czym my sobie na to zasłużyłyśmy...
Ale mam wielkiego DOŁŁŁŁŁŁŁŁA ;(;(;(;(;(;(;(;(

[oranzadkawproszku]

ejj to nie sprawiedliwe
ja nie słyszałam, żeby jakis przezywał..najzęsciej mam breche z etgo jak mojejkolezanki chłopak chce sie zbaijać bo widać, że gra aona zawsze sie przjemuje i z nim jest...:/ a ja nie mam facte a i jest mi źle !!!

[SkarMisia87]

Oczywiście że to niesprawiedliwe, generalnie zauważyłam że kobiety mają ciężej w życiu i mają więcej obowiązków... A facet lubi sie obijać i wszystkie sprawy zostawia do rozwiązania kobiecie... bo.. tak mu po prostu wygodniej..
Idę spać Kobietki, może uda mi się zasnąć.. bardzo źle się czuję przez tą rozmowę z moimTZtem, zawiodłam sie troche na nim, ale przynajmniej troche Wam się wygadałam, chociaż to ciągle dla mnie za mało... ;(

[oranzadkawproszku]

ja jeszcze nie idę...nie chce mi się spać..leżeć ...dołowac się... DOBRANOC

[SkarMisia87]

Ja sie podołuję jeszcze w łóżku.. jutro muszę wstać do pracy dlatego nie za bardzo mogę sobie pozwolić na "nocne czuwanie' chociaż bardzo wątpię w to że uda mi się zasnąć...
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i... Dobranoc

[GraziaP]

Napisane przez SkarMisia87

Teraz ja potrzebuję waszego wsparcia... ;( własnie przeprowadziłam z moim TZtem bardzo poważną rozmowę, on uważa że barkuje mi energii że nie pasujemy do siebie że on jest bardziej energiczny a ja bardziej spokojna i że poszukuje dziewczyny podobnej do siebie...
Załamałam się ;( wydawało mi sie że wszystko między nami jest dobrze a on mi z takim czymś wyskakuje... w sobote mamy jeszcze raz porozmawiać ale czuję że to będzie ostatnie spotkanie. ;( tak mi przykro i smutno na dodatek nie mam przyjaciółki z którą mogłabym porozmawiać i wyżalić się, czuję się taka samotna...
Grazia doradzałam Ci abyś nie traciła nadziei a tu zobacz.. ja sama ją własnie straciłam.. taka byłam szczęśliwa, bardzo chciałam aby się ułożyło a tu bum i nie ma...
Jesteś ode mnie chyba starsza skoro masz męża i dzieci i chyba masz więcej życiowego doświadczenia a ja potrzebuję własnie takiej osoby do rady... a nie mam nawet przyjaciółki żeby się zwierzyć ;(

Kochana SkarMisia87tak to już z tymi facetami jest.
Mogę Ci doradzić, że jak szuka jakiejś energicznej dziwczyny, to niech spróbuje, a może sie sparzy.
Uważam, że nie powinnaś tego związku na siłę ciągnąć, bo szkoda, będziesz sie męczyć, a on będzie i tak myślał o sobie.
Myślę, że powinnaś z nim w sobote porozmawiać, ale nic na siłę.
W jakimś stopniu wierzę, że są na świecie faxceci, którzy są czuli, romantyczni i kochający, tylko jakoś my na nich nie trafiliśmy. Chociaż ja miałam "kiedyś tam wszceśniej fajnego chlopaka, była za mną bardzo, ale to bardzo, ale się mi nie podobał i teraz czasem myslę o nim jakby to mogło być- on też założył rodzinę.
Tak, że droga SkarMisia nie rób nic na siłę bo szkoda twego zdrowia, jak mu już teraz nie zalezy i uważa cię za mało energiczną osobę to nie ciągnij tego związku.
Wiem,że jest Ci przykro bo z pewnością go kochasz i to bardzo, ale lepiej teraz jakbyście podjęli odpowiednią decyzję, niż póxniej żałować i płakać do poduszki.

A u mnie mój tez mnie zdenerwowała, byliśmy popołudniu na grzybach wróciliśmy ok 20 godz wyobraście sobie, że sie poszedl wykapac i sie położył a ja - gotowanie, sprzatanie jeszcze troszu wyprasować poszłam spac ok 23 no a o 5:30 jestem na nogach.

SkarMisia87 ja tez nie mam przyjaciółki, której mogłobym o wszystkim powiedzieć a tak mi tego czasem brakuje, też jestem osobą skrytą i bardziej siedzącą w domowym zaciszu - jak co to pisz może coś doradzę, a jak co to chociaż pocieszę

[SkarMisia87]

GraziaP dziękuję Ci za chęć niesienia pomocy... i za wsparcie...
W nocy prawie wcale nie spałam a jak udało mi się zasnąć to jakieś koszmary mi się śniły i się budziłam.. A teraz siedzę zalana łzami bo wiem że w sobotę nastąpi koniec, po prostu to czuję, takie rzeczy kobieta chyba wie... nie zamierzam go namawiać na zmianę decyzji (zresztą obiecałam sobie ze tego nie zrobie, musiałybyście poznać historię mojego związku żeby zrozumieć dlaczego), jeżeli powie mi "żegnaj" a powie, to ja po prostu odejdę, nie będę tego na siłe ciągnąć... Problem w tym że to wszystko tak bardzo boli, musiałam wziąść już drugą tabletkę na uspokojenie żeby nie zwariować, tak bardzo mi ciężko, przed oczami przelatują mi wszystkie chwile piękne jakie wspólnie razem przeżyliśmy... tak bardzo mi tego szkoda... wiem że za jakiś czas dojdę do siebie i nie będę tego tak przeżywać ale najgorszy jest właśnie ten okres teraz, kiedy wiem że to koniec, tak ciężko mi jest ;( już nie mam czym płakać... dlaczego to wszystko tak bardzo boli
Jestem z natury osobą spokojną, harmonijną, mało się odzywam.. TZ zwracał mi na to uwagę a ja próbowałam się dla niego zmienić bo w końcu BARDZO GO KOCHAM ale dla niego za mało się zmieniłam i on by chciał dziewczynę bardziej energiczną i wygadaną, taką jak on.. i mówi mi że nie wie czy chce ze mną być na zawsze... jesteśmy ze sobą prawie 2,5 roku, mieliśmy wzloty i upadki jak w każdym związku, mieliśmy też wspólne plany na przyszłość, ślub, dzieci itd.. a teraz to wszystko się posypało jak domek z kart... przestałam już wierzyć w miłość... takie coś nie istnieje...

[SkarMisia87]

Przepraszam Cię Grazia z tego wszystkiego zapomniałam o Twoim małżonku, wybacz mi ale jestem teraz w złym stanie..
Twój TZ bardzo brzydko się zachował wobec Ciebie.. powinien Ci pomóc chociaż troche.. może powiedz mu żeby jednego dnia to on ugotował, posprzątał abyś Ty mogła trochę odpocząć a jeżeli on nie będzie chciał to nie rezygnuj tylko nie sprzątaj, zostaw meża w domu z prasowaniem, nie gotuj niczego tylko weź dzieciaczki na jakąś pizzę jeżeli są wystarczająco dużea jeżeli nie to np idź do koleżanki na obiad razem z nimi albo do mamy a męża zostaw samego w domu z tym wszystkim, niech sam sobie coś ugotuje, zrób tak kilka razy, jak będzie marudził to powiedz mu że masz na głowie dużo obowiązków i że ktoś musi Ci pomóc a jeżeli takiej pomocy nie otrzymasz to po prostu to wszystko zostawiać będziesz, niech posiedzi sam w domu wśród nie umytych naczyń, nie wyprasowanych koszul i z pustym garnkiem, ciekawe jak sie poczuje..

[GraziaP]

Twój TZ bardzo brzydko się zachował wobec Ciebie.. powinien Ci pomóc chociaż troche.. może powiedz mu żeby jednego dnia to on ugotował, posprzątał abyś Ty mogła trochę odpocząć a jeżeli on nie będzie chciał to nie rezygnuj tylko nie sprzątaj, zostaw meża w domu z prasowaniem, nie gotuj niczego tylko weź dzieciaczki na jakąś pizzę jeżeli są wystarczająco dużea jeżeli nie to np idź do koleżanki na obiad razem z nimi albo do mamy a męża zostaw samego w domu z tym wszystkim, niech sam sobie coś ugotuje, zrób tak kilka razy, jak będzie marudził to powiedz mu że masz na głowie dużo obowiązków i że ktoś musi Ci pomóc a jeżeli takiej pomocy nie otrzymasz to po prostu to wszystko zostawiać będziesz, niech posiedzi sam w domu wśród nie umytych naczyń, nie wyprasowanych koszul i z pustym garnkiem, ciekawe jak sie poczuje..[/quote]


nie razm mam ochotę tak zrobić, przyjść do domu wyłożyć się na łóżku i nic nie robić, aby może troszku zrozumiał

[SkarMisia87]

Napisane przez GraziaP

nie razm mam ochotę tak zrobić, przyjść do domu wyłożyć się na łóżku i nic nie robić, aby może troszku zrozumiał

W takim razie do dzieła

[Lexie]

Napisane przez SkarMisia87

Oczywiście że to niesprawiedliwe, generalnie zauważyłam że kobiety mają ciężej w życiu i mają więcej obowiązków... A facet lubi sie obijać i wszystkie sprawy zostawia do rozwiązania kobiecie... bo.. tak mu po prostu wygodniej..

To już zależy od faceta

Napisane przez SkarMisia87

GraziaP dziękuję Ci za chęć niesienia pomocy... i za wsparcie...
W nocy prawie wcale nie spałam a jak udało mi się zasnąć to jakieś koszmary mi się śniły i się budziłam.. A teraz siedzę zalana łzami bo wiem że w sobotę nastąpi koniec, po prostu to czuję, takie rzeczy kobieta chyba wie... nie zamierzam go namawiać na zmianę decyzji (zresztą obiecałam sobie ze tego nie zrobie, musiałybyście poznać historię mojego związku żeby zrozumieć dlaczego), jeżeli powie mi "żegnaj" a powie, to ja po prostu odejdę, nie będę tego na siłe ciągnąć... Problem w tym że to wszystko tak bardzo boli, musiałam wziąść już drugą tabletkę na uspokojenie żeby nie zwariować, tak bardzo mi ciężko, przed oczami przelatują mi wszystkie chwile piękne jakie wspólnie razem przeżyliśmy... tak bardzo mi tego szkoda... wiem że za jakiś czas dojdę do siebie i nie będę tego tak przeżywać ale najgorszy jest właśnie ten okres teraz, kiedy wiem że to koniec, tak ciężko mi jest ;( już nie mam czym płakać... dlaczego to wszystko tak bardzo boli
Jestem z natury osobą spokojną, harmonijną, mało się odzywam.. TZ zwracał mi na to uwagę a ja próbowałam się dla niego zmienić bo w końcu BARDZO GO KOCHAM ale dla niego za mało się zmieniłam i on by chciał dziewczynę bardziej energiczną i wygadaną, taką jak on.. i mówi mi że nie wie czy chce ze mną być na zawsze... jesteśmy ze sobą prawie 2,5 roku, mieliśmy wzloty i upadki jak w każdym związku, mieliśmy też wspólne plany na przyszłość, ślub, dzieci itd.. a teraz to wszystko się posypało jak domek z kart... przestałam już wierzyć w miłość... takie coś nie istnieje...

Wiesz co... Gdyby Cię naprawdę mocno kochał (tak jak Ty jego), to taką jaka jesteś, zamiast próbować się zmienić. To nie jest Twoja wina, że jesteś spokojną osobą, po prostu masz taki charakter, a on nie powinien liczyć, że będziesz na siłę się dla niego zmieniać. To dość płytkie z jego strony - związać się z Tobą, czekać aż się dla niego zmienisz, a po 2.5 roku uznać, że nie zmieniłaś się dostatecznie, więc Cię rzuci. Co to ma być? Z jednej strony plany na przyszłość, o ślubie itp, a z drugiej strony taki "powód"?

A Ty nie powinnaś w ogóle się dla niego zmieniać. Jesteś wartościowa taka, jaka jesteś.

Napisane przez GraziaP

nie razm mam ochotę tak zrobić, przyjść do domu wyłożyć się na łóżku i nic nie robić, aby może troszku zrozumiał

A próbowałaś z nim rozmawiać, wprowadzić jakieś ustalenia, tłumaczyłaś, że nie będziesz wszystkiego robić sama, bo Ty też jesteś zmęczona? Pracujecie oboje?

[SkarMisia87]

może masz racje że to płytkie z jego strony, brzydko sie zachował ale ja go tak pokochałam że życie bym swoje za niego oddała... tak mi źle..
zajrzę tu około 22 bo wychodzę do pracy

[SkarMisia87]

Kochane właśnie jadę do TZta na rozmowe... czuję w sercu że to będzie ostatnia taka moja rozmowa z nim.. To chyba koniec..
Wczoraj czułam się fatalnie, cały dzień na środkach uspokajających, okropnie to wszystko przeżywałam, te pierwsze dni są zawsze najgorsze a ja boję się że nie dam rady tego przetrzymać..
Spakowałam wszystkie jego rzeczy które u mnie zostawił (żeby nie musiał po nie tu przyjezdzac) i jadę, zabiorę od niego swoje i wrócę... albo zginę gdzieś po drodze nie chcę już żyć

[och]

Napisane przez SkarMisia87

Kochane właśnie jadę do TZta na rozmowe... czuję w sercu że to będzie ostatnia taka moja rozmowa z nim.. To chyba koniec..
Wczoraj czułam się fatalnie, cały dzień na środkach uspokajających, okropnie to wszystko przeżywałam, te pierwsze dni są zawsze najgorsze a ja boję się że nie dam rady tego przetrzymać..
Spakowałam wszystkie jego rzeczy które u mnie zostawił (żeby nie musiał po nie tu przyjezdzac) i jadę, zabiorę od niego swoje i wrócę... albo zginę gdzieś po drodze nie chcę już żyć

SkarMisia, współczuję Ci bardzo I wiem, że to zabrzmi mało wiarygodnie, ale naprawdę współodczuwam ten ból i poczucie, że świat się wali. To jest cholernie trudne mieć świadomośc, że traci się mężczyznę, z którym chciało się spędzić resztę życia. Chociaż i tak z tego co pisałaś Twój Tż nie był wobec Ciebie w porządku to i tak rozumiem, że bardzo go kochałaś i teraz przeżywasz coś strasznego.
Ja z moim Tż mieliśmy wiele takich chwil załamania bo bardzo się różnimy i te różnice bardzo nam przeszkadzają być razem. Ile razy myslałam, że to już koniec albo sama chciałam to skończyć. Między nami wciąż wisi niewidzialny znak zapytania co do naszego związku, bo choć się kochamy to jest nam trudno być razem. Tylko, że ja sobie nie wyobrażam życia bez niego...I głupie gadanie, że jak nie ten to inny w ogóle nie działa w tej sytuacji, bo na TYM świat się kończy. Dlatego nie wiem jak Cię pocieszyć, chcę tylko, żebyś widziała, że Cię rozumiem. I napisz koniecznie jak poszła rozmowa...
P.S. Ja też nie mam przyjaciółki. I mam dziwne wrażenie, że traci się przyjaciółki kiedy zyskuje się chłopaka...;/

[GraziaP]

Napisane przez och

SkarMisia, współczuję Ci bardzo I wiem, że to zabrzmi mało wiarygodnie, ale naprawdę współodczuwam ten ból i poczucie, że świat się wali. To jest cholernie trudne mieć świadomośc, że traci się mężczyznę, z którym chciało się spędzić resztę życia. Chociaż i tak z tego co pisałaś Twój Tż nie był wobec Ciebie w porządku to i tak rozumiem, że bardzo go kochałaś i teraz przeżywasz coś strasznego.
Ja z moim Tż mieliśmy wiele takich chwil załamania bo bardzo się różnimy i te różnice bardzo nam przeszkadzają być razem. Ile razy myslałam, że to już koniec albo sama chciałam to skończyć. Między nami wciąż wisi niewidzialny znak zapytania co do naszego związku, bo choć się kochamy to jest nam trudno być razem. Tylko, że ja sobie nie wyobrażam życia bez niego...I głupie gadanie, że jak nie ten to inny w ogóle nie działa w tej sytuacji, bo na TYM świat się kończy. Dlatego nie wiem jak Cię pocieszyć, chcę tylko, żebyś widziała, że Cię rozumiem. I napisz koniecznie jak poszła rozmowa...
P.S. Ja też nie mam przyjaciółki. I mam dziwne wrażenie, że traci się przyjaciółki kiedy zyskuje się chłopaka...;/

SkarMisiabardzi Ci współczuję - trzymaj się, a przede wszytsko nie załamuj się bo nie warto.

[Annaluka]

Co tu taka cisza?

Żadna nie ma doła przez faceta?




Pozdrawiam Pearl, Wrózie, Miphuhiz i Ahi

[atka83]

Napisane przez Annaluka

Co tu taka cisza?

Żadna nie ma doła przez faceta?




Pozdrawiam Pearl, Wrózie, Miphuhiz i Ahi

Ja nie mam,ale ja chcieć pozdrowić Ciebie bo wiem kim jesteś.

[Annaluka]

Atka Dawno Cię nie widziałam, bo dawno mnie nie było

Pozdrawiam

[Anetka1985]

Czesc babeczki jak minal wam dzien? wrocilam niedawno z pracy teraz zmykam pod prysznic bo padam z nog jestem w Warszawie moj Mis 150 km ode mnie wiec tesknie. Buziaczki

[jama1201]

A ja nie rozumiem zachowania facetów i raczej nigdy nie zrozumiem.
Wpierw mówi że ma dziewczynę, unika mnie na ulicy ale cały czas sie gapi jakby mnie pierwszy raz widział. Mówi jedno robi drugie. Dlaczego to wszystko jest takie... kurde nawet nie wiem jak to określić!