2018-12-07, 13:38 | #91 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 123
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Autorka i pies oboje oberwali rykoszetem. Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
To boldly go where no man has gone before. Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię. |
|
2018-12-07, 13:44 | #92 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: zewsząd
Wiadomości: 11 012
|
Dot.: Mąż obrażony
Dziewczyny ale ja się z Wami zgadam co do autorki i jej partnera - i czytalam fragment o psie. Zgadzam się tu z Wami w 100%, ze to nie jest ok.
NATOMIAST to z czym sie nie zgadzam to to, ze kazdy strzalający focha o bog wie co jest od razu toksykiem i stosuje przemoc psychiczną. A tak odebralam niektore posty - jeżeli błędnie i chodziło w nich tylko o meza autorki, to przepraszam za wprowadzenie zamieszania.
__________________
. . .
|
2018-12-07, 14:18 | #93 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Już nie mówiąc o tym, że facet z muchami w nosie byłby dla mnie kompletnie nieatrakcyjny. Fochy bardziej pasują do dzieci i to takich niezbyt dobrze wychowanych. Edytowane przez f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf Czas edycji: 2018-12-07 o 14:20 |
|
2018-12-07, 14:23 | #94 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: zewsząd
Wiadomości: 11 012
|
Dot.: Mąż obrażony
No to uscisle - uzywajac slowa foch mam na mysli np. pare godzin, a nie parę dni. I to nie permanentnego olewania i ignorowania drugiej osoby (ze się do takiego mowi jak do sciany i ze nie pomoze, gdy trzeba), tylko jednak pewnego "wycofania/wyobcowania". I gdy druga osoba wie o co chodzi, a nie ma się tego domyslac.
Chyba po prostu o dwoch roznych rzeczach mowimy.
__________________
. . .
|
2018-12-07, 14:29 | #95 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 9 946
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
|
|
2018-12-07, 14:31 | #96 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-10
Lokalizacja: zewsząd
Wiadomości: 11 012
|
Dot.: Mąż obrażony
[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;86219378]Ale przypadek autorki dotyczy klasycznego focha, który ma na celu wywrzeć na nią określony wpływ i nie pojawia się w ich relacji pierwszy raz, więc bronienie jej męża tym, że każdy może mieć gorszy moment i potrzebę samotności jest kompletnie nieuzasadnione. Wręcz może być szkodliwe, jeżeli ona uzna to jako wymówkę, żeby nie robić w kierunku rozwiązaniu problemu nic. Mąż przecież tak ma, inni też mają, trzeba zagryźć zęby i żyć dalej z panem obrażalskim.[/QUOTE]
2 posty wyzej wyjasnilam, ze zgadzam się z Wami w kwestii autorki i jej meza, ale to co Ty cytowałaś to było "ogólnie", a nie w odniesieniu do tej relacji.
__________________
. . .
|
2018-12-07, 14:36 | #97 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: WLKP
Wiadomości: 230
|
Dot.: Mąż obrażony
Jak dla mnie to koszmar, dziecinada, toksyna i księżniczkowanie w jednym. A zdanie mam wyrobione, bo trafiłam na takiego faceta.
Chodziliśmy ze sobą kilka miesięcy, średnio raz na 3 tygodnie był nagły foch, unikanie mnie, martwa cisza, uciekanie przede mną dosłownie na mój widok odwrót w drugą stronę. Bez tłumaczenia, bez jakiejś oczyszczającej rozmowy. Zauważyłam z czasem, że foch zostawał rzucony w momencie jak miałam gorszy dzień, nie uśmiechałam się promiennie, raz jak byłam chora i paskudnie się czułam. Typa charakteryzował też właśnie totalny brak empatii, jakiejś troski, jak zapytał, co się stało, a ja przyznałam, że czuję się dzisiaj źle, mam zły dzień, w pracy było okropnie itd... To nie przytulił, nie pocieszył, nie rzucił nawet głupiego "będzie dobrze" tylko był foch I zaznaczam, że nie zachowywałam się wobec niego oschle, nie byłam jak warczący wściekły buldog, byłam przygaszona, co zresztą zawsze wytłumaczyłam. Foch trwał najpierw 2-3 dni, później dobijał do tygodnia. Kończył się wtedy, jak sama za nim chodziłam, prosiłam o rozmowę itp. Jego wytłumaczenie zawsze brzmiało, że "on myślał, że się obraziłam" na moje, że przecież normalnie rozmawialiśmy, mówiłam Ci, że źle się wtedy czułam i nie mam siły się uśmiechać, odpowiedź brzmiała zawsze, że on uważał, że się obraziłam i się w sobie zamknął. Serio? Rozumiem potrzebę samotności, ale uważam, że to też można po ludzku zakomunikować, zwłaszcza komuś, kogo się ponoć lofcia, szanuje i kto jest nam bliski, a nie traktować jak trędowatego, karać milczeniem i nie odpowiadać na pytania. O planowaniu czegokolwiek też mowy nie było, przez jego fochy nie wypaliło kilka zaplanowanych wyjazdów na które bardzo czekałam, wiele randek szlag trafił. Także znajomość zakończyła się w epicki sposób - on znów walnął focha, ja miałam już dość i nie zamierzałam znów chodzić za księciem żebrząc o możliwość audiencji i usłyszenia, że "on myślał...". Foch trwał więc tydzień, dwa, trzy, jak już mijał miesiąc to nagle się odezwał jakby nic się nie stało zdumiony, że za nim nie latam. Bez przeprosin, bez wytłumaczenia, bez żadnej rozmowy na ten temat. A wtedy ja już byłam pewna, że nie potrzebuję takiego skrzyżowania rozwydrzonego bachora z obrażoną królewną w moim życiu I cieszę się bardzo, że się uwolniłam, odetchnęłam pełną piersią, że już nie musiałam panować całą dobę nad wyrazem twarzy w strachu, że będzie obraza majestatu, jak nie będę przez 15 minut uśmiechnięta od ucha do ucha. Także ja nie karałabym siebie obecnością takiego człowieka w moim życiu. Uważam, że to wymaga jakiejś dawki masochizmu, skazywać się samej na takie jazdy, wieczny stres, niepewność i kajanie się za opuszczony kącik ust... Ale co kto lubi. Według mnie ktoś, kto tak traktuje swojego partnera nie darzy go uczuciem, no bo jak?
__________________
Dzień bez dobrej książki jest dniem straconym... Dążenie do perfekcji jest szokująco nakręcające pomimo kosztów, zachodu i wyrzeczeń... |
2018-12-07, 16:46 | #98 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2018-11
Wiadomości: 6 124
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
|
|
2018-12-07, 18:30 | #99 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: WLKP
Wiadomości: 230
|
Dot.: Mąż obrażony
[1=a240a5cdc9601fd61cd3ffc 006c0fc885123340f_657b970 2b0d25;86219912]Konkretny pajac. Skąd się tacy biorą.[/QUOTE]
Dobre pytanie, za to nauczka na przyszłość, nie próbować nawet niczego zaczynać z kolesiem, który zdradza objawy bycia księżniczką
__________________
Dzień bez dobrej książki jest dniem straconym... Dążenie do perfekcji jest szokująco nakręcające pomimo kosztów, zachodu i wyrzeczeń... |
2018-12-07, 21:00 | #100 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 18
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Tacy ludzie - mężczyźni, kobiety, którzy tak się zachowują - są w jakimś stopniu zaburzeni. Podkreślę, że nie chodzi mi o zwykłych obrażalskich. Mówię o osobach takich, jak mąż autorki czy chłopak Claudii, którą wyżej cytuję. Znam to doskonale niestety z doświadczeń własnych. Na ich bazie (oraz na bazie tony literatury) mogę odpowiedzieć na pytanie, dlaczego, na co oni się obrażają. Takie zachowania cechują osoby z zaburzeniami narcystycznymi. Tu nie chodzi o to, że on (czy ona, zaburzenie nie ma płci) obraża się na konkretną osobę. Na miejscu "sprawcy focha" mogłaby być dowolna inna osoba. Ten narcystyczny typek ucieka w obrażankę, bo jakaś sytuacja, która miała miejsce, powiedzmy, nacisnęła w nim pewien guzik, połączony z traumą jakiej doznał w dzieciństwie. Takie fochy często są kalką zachowań rodzica, głównie matki, która sama była "trudna". To oczywiście nie musi się tyczyć każdego kto się foszy, ale jednak jest tu często taki wspólny mianownik. Dziecko uczy się zachowań społecznych przez obserwację bliskich. Matka, która daje klapsy, strofuje, kocha wybiórczo i stosuje niesprawiedliwe kary, powoduje że dziecko tworzy sobie swój własny świat w którym jest idealne - potrzebuje tego, żeby mieć odskocznię od tego jak jest traktowane. Tworzy się więc obraz "ja" idealnego, obraz ten jest otoczony kultem. I tak dalej. I taki dzieciak jak dorośnie, ma "zapalniki", sytuacje, które natychmiast przełączają go w tryb "kary" - bo tak go nauczyli w dzieciństwie. Takimi punktami zapalnymi, które są wspólne dla absolutnej większości osób w tym kierunku zaburzonych, są "naruszyłeś moje granice szacunku" (przy czym oni mają strasznie wywindowane poczucie szacunku do samych siebie, często nie idzie to w parze z szacunkiem dla otoczenia) oraz "zarzucasz mi że coś ze mną nie tak". Nie powiem ani przez chwilę, że to pochwalam, przeciwnie, to jest karkołomne aby trwać w relacji z taką osobą. Nigdy nie wiesz, co się wydarzy, za "pierdnęcie" możesz dostać karę w postaci focha, odwołania wspólnych planów itd. To jest mordęga. Chcąc trwać w takiej relacji trzeba wyrobić w sobie własne przełączniki. Widzisz, że ta osoba się "przełącza" - natychmiast się dystansujesz, zajmujesz się sobą i dajesz jej przestrzeń, masz w pamięci że to nie ma związku z tobą. Innymi słowy - trzeba się z kimś takim obchodzić jak z jajem. W jednych relacjach ma to sens, w innych nie, zależnie od stopnia nasilenia problemu. I od stopnia naszego zaangażowania plus - czasami - desperacji... |
|
2018-12-08, 14:53 | #101 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 063
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Ja latam z odkurzaczem, czyli jestem gorszy i czuje sie z tym podle, gdy ty pykasz sobie na komputerku. Za chwile ze sprzataczki zamienie sie w kuchte i dalej czekac mnie bedzie to ponizajace uczucie przez kolejne 2-3 godziny. Mam dosc! Wcale nie jestem niczyim sluzacym i rob sobie to wszystko sama. Zostaje jeszcze kwestia, czy on to sam z siebie zaproponowal, czy ustalili wspolnie. Jesli sam zaproponowal, to mysle, ze ma to zaburzenie wysrobowane do granic mozliwosci. A jesli wspolnie, to jej maz moze jeszcze tak sie bronic, ze "to ty tak zadecydowalas za mnie a ja zgodzilem sie ale tak naprawde wbrew sobie i sie na wszystko wkurzylem . ---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:42 ---------- I chociaz w tym czasie zona tez pracowala, to nie bylo wazne. Dla niego wazne bylo to, ze on sie czul gorszy, bo sprzatal a zona siedziala przy komputerze. Edytowane przez wiekanka Czas edycji: 2018-12-08 o 14:44 |
|
2018-12-08, 15:35 | #102 | |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Sent from my SM-G935F using Tapatalk
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
|
2018-12-08, 15:49 | #103 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 063
|
Dot.: Mąż obrażony
|
2018-12-08, 17:58 | #104 | |
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 467
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Szanse na pomoc takiej osobie są znikome (nawet, gdy pomaga jej profesjonalista). W sytuacji autorki to jej dobro jest najważniejsze, partner manipulant może spróbować pomóc sobie sam, szkoda energii na niego.
__________________
nauczycielu, zajrzyj |
|
2018-12-09, 17:25 | #105 | ||||
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2018-01
Wiadomości: 18
|
Dot.: Mąż obrażony
Cytat:
Cytat:
Na to nie ma innej rady (jeśli się chce w takim związku pozostać) niż wycofanie się na czas trwania "focha". Aczkolwiek jest to cholernie trudna sytuacja która absolutnie dezorganizuje wspólne życie. I to zycie, jeśli numery odwalane są często, jest pasmem udręki. Bo nigdy nie wiesz, co się wydarzy, chodzisz wokół takiej osoby jak wokół zgniłego jaja. Za przeproszeniem, boisz się pierdnąć, bo będzie afera. W ostatnim zdaniu z powyższego cytatu masz pełną rację. Dodam tylko jeszcze, że osoby narcystyczne w ogóle traktują siebie jako lepszych od otoczenia i z samego tego stosunku podległości wynika, że związek z taką osobą nie może być partnerski. Narcysta sam rozdaje karty. Ty masz być grzeczny. Cytat:
Pomocy zaś można im próbować udzielić tylko wtedy, gdy sami zechcą po nią sięgnąć, co się właściwie nie zdarza - osoba narcystycznie zaburzona nie widzi w sobie żadnych problemów; co innego wokół siebie, w otoczeniu. Taka osoba w pewnym sensie "tresuje" partnera. Przy czym - ważne jest (sama tego doświadczyłam), że osoby narcystyczne często wiedzą o tym, że są "inne" od reszty ludzi (a jest ich całkiem sporo, tych "innych") ale w sytuacji gdy dzieje się coś, co wyzwoli w nich ból z dzieciństwa, ten nieprzerobiony problem, dobrze im znaną schematyczną, samodzielnie wypracowaną reakcję obronną (czyli naszego focha), te osoby niekoniecznie są wówczas w stanie spojrzeć na siebie oczami tego swojego dobrego, normalnego "ja" i powiedzieć - ej stary, wyluzuj. Wtedy uruchamia się ich "koszmar" i sprawa jedzie jak po sznurku. A my się musimy wycofać - nic tu nie wskóramy. Najgorsze co można wtedy zrobić to wić się w przeprosinach, zabiegać o uwagę. To daremne, a tylko często zaogni problem. Narcyści są bardzo różni, mają szereg zachowań wspólnych (zaburzenie jest szeroko opisane w Internecie, z uwagi na liczebność tych osób warto poczytać) ale też - ludzie są różni, więc i oni są różni. Jeden ma większe problemy, drugi mniejsze. Z niektórymi da się wspólnie zyć, zakładając, że znajdziemy sobie miejsce gdzieś w slalomie między fochami a innymi "represjami". Bo to jest życie w slalomie; zamiast kijków na zakrętach są tu zgniłe jajka. Cytat:
Podstawą jest chęć i determinacja zainteresowango do zmiany. Tymczasem ponoć na terapiach narcyści biorą na rogi terapeutę i " bawią się nim" zamiast pracować nad sobą. Narcyści to często osoby bardzo inteligentne, czarujące, łatwo dać im się omotać - byle terapeuta sobie z nimi może nie poradzić. Słyszałam o przypadkach gdy psycholog uciekał od takiego klienta, bo zostawał całkowicie zdominowany zamiast jako autorytet prowadzić terapię. Partner manipulant nie zacznie sobie pomagać w takiej sytuacji dopóki na przykład nie straci czegoś ważnego, na przykład naszej autorki - możliwe (acz niekonieczne) że rozpad małżeństwa byłby dla niego tak dotkliwy, że pozwoliłby sobie postawić warunki (terapia) i szczerze nad sobą pracował. Ale my tego nie możemy wiedzieć. |
||||
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:24.