Marsz - czy to dobre dla osób pragnących zrzucić zbędne kilogramy?

[kid]

No właśnie. Czytałam jakiś czas temu, że odpowiednio szybki marsz to bardzo dobra forma ruchu. Zainteresował mnie, bo ze względów zdrowotnych nie wolno mi: biegać, podskakiwać, nadmiernie się wysilać, robić wymachów ramion, obciążać rąk. Mam zakrzep w lewym ramieniu (bardzo duży) stąd te obostrzenia. Nie mogę jeździć na rowerze (mam górski, mogłabym jeździć na miejskim, z wysoką kierownicą, ale niestety nie mam takiego), pływać kraulem ani na plecach, biegać, żadnych ćwiczeń, które wymagają dużego obciążenia (zakrzep może się urwać). Ponieważ w ciągu ostatniego 1,5 roku przytyłam 7 kg postanowiłam, że muszę popracować nad wagą i kondycją. Ponad to muszę zająć się swoim układem krążenia, no i czuję się stara i zasiedziała . Nie jestem fanką ćwiczeń, ruchu itd., ale samo się nie zrobi. Dlatego zainteresował mnie marsz. Przeczytałam bodaj w Shape, że bardzo szybki marsz, w trakcie którego robiąc krok kładziemy całe stopy na podłożu i napinamy mięśnie, to świetne ćwiczenie, alternatywa dla biegania. Spróbowałam - 10 min, marszu zmęczyło mnie, ale nie czułam się źle, przeciwnie (a mam z tym problemy, bo raz że kondycja słaba, dwa że od 8 miesięcy przez chorobę niemal nic nie robiłam fizycznie, a trzy że generalnie zakrzepica źle wpłynęła na mój organizm).
Czy mogłybyście mi doradzić, jak maszerować, w jakim tempie, jak zacząć (po ile minut)?

[pingwin2]

wszytko powinnaś robić stopniowo i bez nadmiernego wysiłku - jak po 10 minutach byłas zmęczona to następnym razem spróbuj 11 i tak stopniowo zwiększaj długość do 30-45 minut a potem szybkość marszu
mozesz też maszerować 10 minut szybko potem 10 wolno i tak na zmianę
każdy ruch jest dobry

[kid]

Pingwin, dziękuję bardzo. Czyli - nic na siłę, powoli.

[delly]

Marsz to moje ulubione ćwiczenie aerobowe pod słońcem
Obecnie jestem w trakcie gubienia tłuszczu i codziennie na siłowni maszeruję 40 minut.(nie powinnam codziennie ale to uwielbiam) Na początku dawałam radę tylko 15min. i to z szybkością 5km/h , teraz zasuwam aż się kurzy Czy też będziesz maszerować na bieżni czy w plenerze? W każdym razie to polecam, pracuje całe ciało, wysmuklają się ręce od machania, mięśnie brzucha też pracują w jakimś stopniu, nogi jak z żelaza po pewnym czasie a serce zdrowieje z każdym krokiem

[kid]

Delly teraz w pleneże, a zimą pewnie przejdę na bieżnię .

[phdwao]

marsz to mój jedyny chód..inaczej nie umiem, no chyba że idę w towarzystwie i musze zwolnić, zawsze chodzę marszem

[Hei_di]

Napisane przez phdwao

marsz to mój jedyny chód..inaczej nie umiem, no chyba że idę w towarzystwie i musze zwolnić, zawsze chodzę marszem

Ja mam tak samo...I wszyscy mówią,że nie umiem wolno chodzić
No ale cóż...

[Velvet Acid Kitty]

Potwierdzam - marsz, przyspieszony chód jest bardzo dobrą formą aktywności fizycznej. Przez dwa lata chodziłam bardzo daleko do pracy, a że ciągle miałam wrażenie że się spóźnię, to przyspieszałam kroku... Wracając z pracy chciałam być jak najszybciej w domu i też szybko chodziłam (nie lubię biegać) - i dzięki temu udało mi się utrzymać dobrą kondycję i figurę (a prowadzę siedzący tryb życia). Tak więc polecam i do dzieła .
Jak już polepszy ci się kondycja, wybieraj "cięższe" trasy - np. pod górkę.

[zuza_130]

Napisane przez kid

No właśnie. Czytałam jakiś czas temu, że odpowiednio szybki marsz to bardzo dobra forma ruchu. Zainteresował mnie, bo ze względów zdrowotnych nie wolno mi: biegać, podskakiwać, nadmiernie się wysilać, robić wymachów ramion, obciążać rąk. Mam zakrzep w lewym ramieniu (bardzo duży) stąd te obostrzenia. Nie mogę jeździć na rowerze (mam górski, mogłabym jeździć na miejskim, z wysoką kierownicą, ale niestety nie mam takiego), pływać kraulem ani na plecach, biegać, żadnych ćwiczeń, które wymagają dużego obciążenia (zakrzep może się urwać). Ponieważ w ciągu ostatniego 1,5 roku przytyłam 7 kg postanowiłam, że muszę popracować nad wagą i kondycją. Ponad to muszę zająć się swoim układem krążenia, no i czuję się stara i zasiedziała . Nie jestem fanką ćwiczeń, ruchu itd., ale samo się nie zrobi. Dlatego zainteresował mnie marsz. Przeczytałam bodaj w Shape, że bardzo szybki marsz, w trakcie którego robiąc krok kładziemy całe stopy na podłożu i napinamy mięśnie, to świetne ćwiczenie, alternatywa dla biegania. Spróbowałam - 10 min, marszu zmęczyło mnie, ale nie czułam się źle, przeciwnie (a mam z tym problemy, bo raz że kondycja słaba, dwa że od 8 miesięcy przez chorobę niemal nic nie robiłam fizycznie, a trzy że generalnie zakrzepica źle wpłynęła na mój organizm).
Czy mogłybyście mi doradzić, jak maszerować, w jakim tempie, jak zacząć (po ile minut)?

Zaczelas prawidlowo od 10, wiec teraz stopniowo zwiekszaj o 2 minuty, maszerowac tak zwyczajnie (nie po zolniersku), ewentulanie warto podnosic w gore kolana i machac rekami (ale uwazaj na swoj zakrzep). Tempo? Idz szybciej niz chadzasz normalnie, po prostu sprawdz, w jak szybkim tempie jestes w stanie przejsc to 10 pierwszych minut. Ogolnie marsz jest ok. Bardzo to lubie. Powodzenia. Uwazaj na siebie.

[Lily_f]

Hmm, sądzicie, że od marszu się chudnie? Bo jakoś mi się trochę inaczej wydaje, chodzę codziennie minimum 5 km, a zimą mniej, tyle że waga ma to gdzieś

[solart]

Napisane przez Lily_f

Hmm, sądzicie, że od marszu się chudnie? Bo jakoś mi się trochę inaczej wydaje, chodzę codziennie minimum 5 km, a zimą mniej, tyle że waga ma to gdzieś

Wiesz jeśli chodzisz załóżmy kilka lat, codziennie to organizm mógł sie "przyzwyczaić"
A może musisz popatrzeć inaczej na sprawę swojego chodzenia: może nie tyle nie chudniesz, ale nie tyjesz...

[Midi]

Napisane przez Lily_f

Hmm, sądzicie, że od marszu się chudnie? Bo jakoś mi się trochę inaczej wydaje, chodzę codziennie minimum 5 km, a zimą mniej, tyle że waga ma to gdzieś

Nie nie sądzimy. Sądzimy, że chudnie się od ujemnego bilansu kalorycznego

[insomnieux]

a ja mam takie pytanie, bo hm się przytyło mi ostatnio zwłaszcza na twarzy (drugi podbródek) oraz na brzuchu. reszta partii ciała jakos sie nie powiekszyla
postanowilam sie zabrac za siebie i zmieniam diete, chociaz jest to troche trudne bo jestem studentką ktora zbytnio nie umie gotowac. w kazdym razie trzymam sie tego by jest 5 posilkow dziennie, w tym jeden ciepły, jem warzywka, owoce, umiarkowane porcje, problem mam ze słodyczami, nie umiem ich ograniczyc do minimum. zaczelam robic brzuszki, jakies rozciąganie, ale.

chcialabym zacząc uprawiac "jakis sport". na siłownie ani aerobik mnie nie stac, biegać w zimę nie za bardzo sie da zwłaszcza, ze jestem amatorką. o rowerze nie wspomne(to na wiosne, albo jak przyjdzie odwilz). pomyslalam wiec ze zaczne maszerować. ogolnie to mam daleko do szkoly, wiec np. wracajac z niej moglabym sobie robic taki trening. tylko czy oprocz tego, ze sie dotlenie, i rozruszam ten marsz pomoze mi spalic tłuszcz? wiem, ze efekty nie beda natychmiastowe i w ogole, ale chcialabym, zeby mi czarno na bialym ktos napisal ze : tak, to polaczenie z dieta przyniesie efekty.