Czy wg Ciebie możliwy jest związek z partnerem, który nie podoba Ci się fizycznie?

[Dzikun]

Napisane przez maszToCoChcesz

myślę, że jest on całkiem możliwy, jeśli kogoś interesuje wyłącznie charakter.

To się nazywa przyjaźń, o ile takowa istnieje

[201608251020]

Napisane przez Dzikun

To się nazywa przyjaźń, o ile takowa istnieje

Albo związek ale nie wg Twojej definicji
Zniknął mi post z wczoraj ale pisałam że istnieją ludzie (tak! istnieją ) dla których seks to nie 50% związku tylko np. 30%. 70% dobrego związku to dla mnie poczucie bezpieczeństwa, lojalność, wzajemny szacunek, uczucie, sympatia, czułość, delikatność... Tego zawsze szukałam w partnerach, podczas gdy kwestie seksu schodziły na drugi plan. I tak, są tacy ludzie

[wisienka_na_torcie]

Jej, ze te wczorajsze posty musiały zniknąć

Według mnie nie jest możliwy udany związek bez pożądania, ale jak już wczoraj pisałam, to moja opinia, bo dla mnie udany seks jest jednym z fundamentów w związku (poza miłością, zaufaniem, poczuciem bezpieczeństwa i szacunkiem m.in.)

Ale nawiązując do wczorajszych uwag paollino , zdaję sobię sprawę, że osoby o niskim libido tworzą szczęśliwe związki nie czując go wcale, lub czując w mniejszym stopniu.
Autorka pytała o nasze indywidualne opinie, więc dla mnie nie jest możliwy, chociaż to pożądanie fizyczne, pociąg do drugiej osoby często pojawia się po jakimś czasie dopiero

[Harmonija]

Nie

[yousuck]

Ja nie łączyłabym nawet seksu z atrakcyjnością partnera. Dla mnie np. jest to kwestia czysto estetyczna lubię ładnych ludzi.

[KarolinaK]

Tak juk juz wczoraj pisalam jest mozliwy. I wcale nie o zadne libido tutaj chodzi ale podejscie do seksu. Wspominalam ze wyglad przestajemy zauwazac po kilu miesiacach a to co partner jest w stanie nam zaoferowac liczy sie duzo bardziej i sprawia ze wyglad nie ma zadnego znaczenia. Jesli sie czujemy przy nim bezpiecznie i wiemy ze mozemy na niego liczyc to automatycznie staje sie atrakcyjny.
No i z tym seksem to moze na poczatku trzeba jedynie troche wiecej cierpliwosci - jedynie na poczatku

[60514_]

ja bym nie mogla byc z kims takim
mam takiego kolege, ktorego bardzo lubie- jest swietny- mozna z nim pogadac o wszystkim (nie jest gejem, a pochwalil mi ostatnio buty przypomnialo mi sie wtedy jak moj TŻ kiedys mi powiedzial, ze ktores tam z moim bucikow bardzo sie spodobaly jego siostrze, wskazal zupelnie inne niz ona wiadomo, nie przeszkadza mi, ze moj TŻ nie odroznia sandalow na 2cm szpilce od polbutow na 6cm obcasie slupkowym, ale milo czasem uslyszec cos takiego od mezczyzny) i wlasnie z tym kolega absolutnie nie moglabym byc- nie jest nieprzystojny, po prostu "nie ekscytuje mnie fizycznie" i juz! od zawsze traktowalam go jako dobrego kumpla

[monolit]

Jako chłop- mówię tak. Bo ładna to jest kwitnąca jabłoń, piękno zewnętrze jest strasznie płytkie, ale co kto lubi.
Odwrócę pytanie jakby wasz " Maserak"- ładny chyba jest? bo się nie znam, ale coś mi się obiło: oparzył sobie twarz i kukła by została- to co po miłości....
Wiec co innego zakochać się w brzydalu, a co innego brzydala dostać w trakcie, czyż nie.....?
O tuż g. prawda jak się kocha za wygląd to się nie kocha wcale.

[Candy_lips]

Hmm mój obecny facet jak pisałam w innym wątku jest kompletny mój typ z wyglądu, z charakteru też - co najważniejsze , dlatego z nim jestem. Jednak mój były wcale urodziwy nie był, a byłam z nim szczęśliwa ogólnie rzecz biorąc i pociągał mnie, bo zakochałam się no, więc w moim przypadku to chyba możliwe, najważniejsza jest dla mnie pociągająca osobowość

[asvr]

Napisane przez paollino

Albo związek ale nie wg Twojej definicji
Zniknął mi post z wczoraj ale pisałam że istnieją ludzie (tak! istnieją ) dla których seks to nie 50% związku tylko np. 30%. 70% dobrego związku to dla mnie poczucie bezpieczeństwa, lojalność, wzajemny szacunek, uczucie, sympatia, czułość, delikatność... Tego zawsze szukałam w partnerach, podczas gdy kwestie seksu schodziły na drugi plan. I tak, są tacy ludzie

Ja znam ludzi dla których seks to mniej niż 20% związku... dla mnie chyba też powoli ma coraz mniejsze znaczenie

[limonka1983]

Napisane przez Ashaai

partner musi mnie pociągać.

Ale "podobanie się", a "pociąganie", to 2 różne sprawy Ile jest "brzydkich" ludzi fizycznie, a mają większe powodzenie, czy tworzą o wiele trwalszy i szczęśliwsze związki, niż tzw. ciacha obu płci? Podam Ci mój własny przykład. Nie uważam się za piękną, nawet nie ładną, noszę aparat na zębach (od roku, wcześniej miałam 2 wielkie szpary między 1. Na górze i na dole. Do tego górne zęby były wystające. Były prawie równoległe do podłoża. Kąt ich wychylenia ze szczęki mógł mieć i 40 stopni), okulary, mam trochę nadwagi, naturalnie rudawe włosy, a na powodzenie nie narzekam. Czy to będąc w związku, czy solo. Na imprezach zawsze na parkiecie, zaczepiają mnie przygodni mężczyźni, rzucają komplementy (gdzie oni widza ten mój fajny tyłek...). W sierpniu rozstałam się z facetem, a po 2 tygodniach miałam nowego adoratora, a on również miał konkurencję. Bardzo często się uśmiecham tymi moimi krzywymi zębiskami i to chyba przyciąga ludzi. Trochę pokrążyłam po temacie i już wracam do sedna. Właśnie owy adorator nie należy do przystojniaków. Łysawy, 9 lat starszy, okulary, twarz też szału nie robi. No i faktycznie, gdy go poznałam, ani przez myśli nie przeszło mi, że mogłabym być z takim nijakim facetem. Łaził i mendził, a ja odkryłam, że ma nieziemskie poczucie humoru. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, w każdym razie po 5 miesiącach łażenia za mną jakoś tak wyszło, że zostaliśmy parą. Żaden przystojniak, a niesamowicie mnie "kręci". To chyba nie chodzi o wygląd zewnętrzny, bo on z czasem ulega zmianie. Wypadki też chodzą po ludziach. A żadna uroda nie utrzyma związku, gdy ładne opakowanie okaże się puste. Odpowiadając na pytanie: tak, jest możliwy związek z facetem, który nam się fizycznie nie podoba. Aaa... Mój poprzedni facet też nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, gdy go ujrzałam 1 raz. Z czasem, chyba po pół roku, zwaliła mnie z nóg strzała Amora.

---------- Dopisano o 09:50 ---------- Poprzedni post napisano o 09:46 ----------

Napisane przez KarolinaK

Tak juk juz wczoraj pisalam jest mozliwy. I wcale nie o zadne libido tutaj chodzi ale podejscie do seksu. Wspominalam ze wyglad przestajemy zauwazac po kilu miesiacach a to co partner jest w stanie nam zaoferowac liczy sie duzo bardziej i sprawia ze wyglad nie ma zadnego znaczenia. Jesli sie czujemy przy nim bezpiecznie i wiemy ze mozemy na niego liczyc to automatycznie staje sie atrakcyjny.
No i z tym seksem to moze na poczatku trzeba jedynie troche wiecej cierpliwosci - jedynie na poczatku

Dokładnie. Z poprzednim facetem w seksie bywało różnie, a z moim obecnym "brzydalem" nie mam ochoty wychodzić z łóżka.

---------- Dopisano o 09:51 ---------- Poprzedni post napisano o 09:50 ----------

Napisane przez Dzikun

To się nazywa przyjaźń, o ile takowa istnieje

Co za bzdura... Lepszy śliczny pustak od brzydkiego, ale cudownego pod względem charakteru faceta? Nie wiem, jak się to dzieje, ale mam mnóstwo kolegów, sami przystojniacy, ale co przeanalizuję wygląd moich poprzednich facetów, każdy był nijaki. Może mam jakiś dziwny gust... W każdym razie z żadnym z kumpli nie mogłabym być, choć to takie cudeńka, i wcale nie chodzi mi o jakieś "pociągnie", czy "chemię". Na zimno analizuję charaktery...

[czarna_maciejka]

Hm, ale "nie podoba" czy "nie podobal"?
Zawsze gustowalam w wysokich, wychudzonych i dlugowlosych.
Moj ostatni partner byl calkowitym zaprzeczeniem tego typu mezczyzny
A jednak zakochalam sie w nim i pociaga mnie fizycznie.
Potem juz nie liczy sie tylko wyglad, mialam z nim zawsze milion wspolnych tematow oraz chyba okazalo sie, ze jestesmy niezle zgrani w lozku
I w koncu-moze nie byl nigdy wychudly i wysoki, ale ma zielone oczy, dla ktorych jestem w stanie zabic...

[whitechocolateraspberry]

Ja mam wrażenie, że wy wszystkie mówicie o facetach, którzy kiedyś się wam nie podobali, ale zaczęli was kręcic. A autorka chyba ma na mysli faceta, z ktorym dobrze sie dogaduje, ale ktory jej nie przyciaga niczym i nie pociąga fizycznie.

Ja tak mialam wiele razy, ze na pierwszy rzut oka facet wydawał mi się nijaki, przeciętny, ale z czasem zaczęłam dostrzegac jego zalety i w charaktere i w wyglądzie, zakochiwałam się i stawał się dla mnie również atrakcyjny fizycznie. Jeśli facet nie jest dla kobiety atrakcyjny widać jednak nie czuje do niego tej chemii. Także jak dla mnie taki związek, moze i mozliwy jest jednak będzie ciężko. Ja bym sie w takim bardzo męczyła.

A co do seksu, to tez sie z tym wiąże, jesli jestes w kims zakochana, ta osoba pociaga Cie fizycznie, jest male prawdopodobienstwo, ze seks bedzie nieudany (no chyba ze ktoras ze stron ma jakies wyjatkowe upodobania typu orgie bicie itp. a ta druga sie na to nie godzi ale to sporadyczne przypadki). Dlatego mysle, ze wlasnie takie pociaganie fizyczne to juz duza czesc udanego seksu, bez teo raczej nie będzie udany... A nad pozostałymi sprawami da sie popracowac (wiadomo, na poczatku nie kazdy wie co druga osoba najbardziej lubi).

Takze jesli facet nie podoba mi sie fizycznie, nie pociaga mnie ja nie wyobrażam sobie z takim w ogóle przytulania, pocałunków a co dopiero współżycia...

[slonce00]

nie

[limonka1983]

Napisane przez slonce00

nie

A co zrobiłabyś, gdyby pewnego dnia Twój facet uległ wypadkowi i np. zostałby mocno poparzony? Z czasem doszedłby do jakiejś sprawności fizycznej, ale zostałyby szpecące blizny (nikt mi nie wmówi, że blizny po poparzeniach dodają urody)? Zwyczajnie stałby się brzydkim człowiekiem pod względem fizyczności? Won z życia, bo nie już nie jest "ładny"? Dalej miałby fajny charakter, itd, ale "opakowanie", które tak Ci się podobało, uległoby... zmianie.

[whitechocolateraspberry]

limonka, ale jesli byłby to facet, w którym byłaby zakochana to zapewne nie przestałaby go kochać przez blizny. Ale w momencie, kiedy poznajesz faceta, on Ci sie nie podoba nie pociaga Cie fizycznie i nie zaczyna Ci sie podobac, wtedy trudno jest sie w kimś takim zakochac... a bez miłości to bedzie trudny związek.

[201608251020]

Napisane przez whitechocolateraspberry

Ale w momencie, kiedy poznajesz faceta, on Ci sie nie podoba nie pociaga Cie fizycznie i nie zaczyna Ci sie podobac, wtedy trudno jest sie w kimś takim zakochac... a bez miłości to bedzie trudny związek.

to dziwne, ale pewno nie jestem jedynym wyjątkiem potwierdzającym Twoją bzdurną regułę bo mój TŻ na pierwszym spotkaniu nie podobał mi się ani trochę. Na dodatek pomyślałam "Jezu, jak on się ubrał ". Drugie spotkanie jakoś się potoczyło bo tak. Bo nie było co robić, itp.
A potem jak go poznałam, ujął mnie niesamowicie swoją osobowością i właśnie to stawia go w moich oczach jako najseksowniejszego faceta na ziemi i nikt mi nie powie że jeśli ktoś od razu nie pociąga fizycznie to będzie bez miłości

[whitechocolateraspberry]

Ty chyba kompletnie nie czytasz co ja pisze albo nie rozumiesz. Sama pisałam że na początku wiele facetów mi się nie podobało fizycznie a potem zaczęło. Ale czasem jest tak, że facet ci się nie podoba i nie zaczyna ci się podobac jak na[pisalam w poprzednim poscie czego chyba nie doczytalas a ty twierdzisz, ze twoj ci sie zaczal podobac wiec nie wiem o co ci chodzi wlasciwie. Jednak czasem jest tak, jak juz faceta trochę znasz, spotykasz sie, rozmawiasz z nim, dalej nie czujesz żadnej chemii, przyciagania to mozna sie domyslic, ze niewiele z tego będzie.
Na pierwszy rzut oka nie muhsi ci się ktoś podobać, ale jak juz kgos poznajesz blizej i cały czas ci się nie podoba, zastanawiasz sie nad tym intensywnie a on dalej ci sie w ogole nie podoba, to w jaki sposob cos ma wyjsc z tego?

[limonka1983]

Pytanie w wątku rozumiem tak: charakter charakterem, ale Autorka pyta, czy umiałybyście być z gościem, który Wam się fizycznie nie podoba? 1 spotkanie, 2, 3... Uroda może przestaje się liczyć, ale stwierdzacie, że koleś ma świetny charakter i "to oś". Ok, to 1 sprawa. Ale dziewczyna nie pyta, czy wygląd przestaje mieć znaczenie, bo zaczyna liczyć się charakter, tylko ogólnie. Ilość spotkań i odkrywanie innych zalet, to co innego. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że mój obecny facet przystojniakiem nie jest, właściwie jego wygląd jest dla mnie... neutralny, ale nawet, jeśli byłby faktycznie brzydki, jego charakter by mi to... rekompensował. Umiałabym z nim być, choć dostrzegałabym jego... niedociągnięcia w fizyczności.

[201608251020]

Napisane przez whitechocolateraspberry

Ty chyba kompletnie nie czytasz co ja pisze albo nie rozumiesz. Sama pisałam że na początku wiele facetów mi się nie podobało fizycznie a potem zaczęło. Ale czasem jest tak, że facet ci się nie podoba i nie zaczyna ci się podobac jak na[pisalam w poprzednim poscie czego chyba nie doczytalas a ty twierdzisz, ze twoj ci sie zaczal podobac wiec nie wiem o co ci chodzi wlasciwie. Jednak czasem jest tak, jak juz faceta trochę znasz, spotykasz sie, rozmawiasz z nim, dalej nie czujesz żadnej chemii, przyciagania to mozna sie domyslic, ze niewiele z tego będzie.
Na pierwszy rzut oka nie muhsi ci się ktoś podobać, ale jak juz kgos poznajesz blizej i cały czas ci się nie podoba, zastanawiasz sie nad tym intensywnie a on dalej ci sie w ogole nie podoba, to w jaki sposob cos ma wyjsc z tego?

Przepraszam bardzo, napisałaś "w momencie kiedy poznajesz" - dla mnie moment poznania to pierwsze spotkanie. BLIŻSZE POZNANIE o którym w tym poście dopiero piszesz to coś innego

[whitechocolateraspberry]

Ale w moim poprzednim poscie było 'w momencie kiedy go poznajesz nie podoba ci sie i NIE ZACZYNA CI SIE PODOBAC' miałam na mysli, że facet Ci się nie podoba i nie następuje później jakieś bum ;]
Ja na 1 rzut oka w ogóle o niektórych nie myślałam jak o potencjalnych partnerach ale kiedy zaczęłam myslec tymi kategoriami, odkryłam, że zaczynają mnie pociagać jednak.
Zależy co autorka ma na myśli, jeśli zobaczyła faceta pierwszy raz na oczy moze jeszcze sie cos pojawi, ale jesli go dłużej zna, wie, ze facet ma fajny charakter, ale totalnie jej nie pociąga a ona mysli o nim jak o facecie i dalej widzi, ze on jej nie zaczyna pociągać, więc raczej wątpie, aby z tego coś wyszło.

[201608251020]

Napisane przez whitechocolateraspberry

Ale w moim poprzednim poscie było 'w momencie kiedy go poznajesz nie podoba ci sie i NIE ZACZYNA CI SIE PODOBAC' miałam na mysli, że facet Ci się nie podoba i nie następuje później jakieś bum ;]
Ja na 1 rzut oka w ogóle o niektórych nie myślałam jak o potencjalnych partnerach ale kiedy zaczęłam myslec tymi kategoriami, odkryłam, że zaczynają mnie pociagać jednak.
Zależy co autorka ma na myśli, jeśli zobaczyła faceta pierwszy raz na oczy moze jeszcze sie cos pojawi, ale jesli go dłużej zna, wie, ze facet ma fajny charakter, ale totalnie jej nie pociąga a ona mysli o nim jak o facecie i dalej widzi, ze on jej nie zaczyna pociągać, więc raczej wątpie, aby z tego coś wyszło.

a co powiesz o parach, które powstały z przyjacielskich relacji i dopiero jakoś nagle coś im zaświtało w głowie o związku? No przecież na początku totalnie się nie pociągali

[whitechocolateraspberry]

No właśnie może się nie pociągali bo nie myśleli o sobie jak o potencjalnych partnerach. Skąd wiesz, że się nie pociąg;i? Może nawet się nad tym nie zastanawiali, ja o np. kolegach z roku też nie myślę jak o kandydatach i nie zastanawiam się czy mi się podobają jako faceci czy nie. Ale jeśli umawiasz się z kimś i zaczynasz myśleć o nim w kategoriach potencjalnego partnera i widzisz, że nie zaczynasz nic do niego czuć, nie podoba Ci się i np. nie chciałabyś się do niego zbliżać nawet na pocałunki czy przytulanie, to nie wiem czy z tego coś może być.

Zresztą, czekać sobie można ale ja bym nie zaryzykowała związku z kimś z nadzieją, że może kiedyś się pojawi chemia.

[Ashaai]

Limonka- również nie uważam się za atrakcyjną a nie narzekam na brak powodzenia. O gustach się nie dyskutuje. Jeśli mi się ktoś podoba dla mnie jest równoznaczne z tym że mnie pociąga. Jeśli mi się ktoś nie podoba -nie pociąga mnie. Nie musi być klasycznym "ciachem" ważne by jego uroda sprawiała że mam ochotę na niego patrzeć. Nie wyobrażam sobie nawet przez chwile, że pozwoliłabym człowiekowi którego wygląd mnie odrzuca na dotykanie mnie, na kontakt intymny. - przecież nie założę mu torebki na głowę albo nie będę kochać się z nim tylko w pozycjach gdzie nie muszę go widzieć Sam cudowny charakter nie sprawi że jego dotyk, twarz będzie sprawiała mi przyjemność. Nie rozumiem powodów dla których miałabym się zmuszać do takich kontaktów- nawet chyba bym nie potrafiła. Mam wielu cudownych kolegów, którzy maja fantastyczny charakter- nie pociągają mnie, więc nie ma szans na związek.

[limonka1983]

Napisane przez Ashaai

Limonka- również nie uważam się za atrakcyjną a nie narzekam na brak powodzenia. O gustach się nie dyskutuje. Jeśli mi się ktoś podoba dla mnie jest równoznaczne z tym że mnie pociąga. Jeśli mi się ktoś nie podoba -nie pociąga mnie. Nie musi być klasycznym "ciachem" ważne by jego uroda sprawiała że mam ochotę na niego patrzeć. Nie wyobrażam sobie nawet przez chwile, że pozwoliłabym człowiekowi którego wygląd mnie odrzuca na dotykanie mnie, na kontakt intymny. - przecież nie założę mu torebki na głowę albo nie będę kochać się z nim tylko w pozycjach gdzie nie muszę go widzieć Sam cudowny charakter nie sprawi że jego dotyk, twarz będzie sprawiała mi przyjemność. Nie rozumiem powodów dla których miałabym się zmuszać do takich kontaktów- nawet chyba bym nie potrafiła. Mam wielu cudownych kolegów, którzy maja fantastyczny charakter- nie pociągają mnie, więc nie ma szans na związek.

Ok, ale jest też różnica między "nie podoba się", a "odrzuca". Np. ja nie umiałabym być z fleją. Niech będzie chodzącym aniołem o anielskim charakterze, ale jak poczuję jakiś smrodek (i to nie dlatego, że ciężko pracował i się spocił. Taki... zastały smrodek, świadczący o prysznicu sprzed kilku dni) lub, nie daj Boże, zauważyłabym do tego jakieś ciemniejsze plamy brudu, taki koleś zwyczajnie nie miałby u mnie szans. Chyba nawet w kategorii "kolega". Znajomy, którego widzę od czasu do czasu, najlepiej trzymający się na dystans poza zasięgiem mego nosa - tu by się odnalazł. Swego czasu podobał mi się, z wzajemnością, pewien osiedlowy przystojniak, Opalony, umięśniony, zęby jak z reklamy. Podoba mi się, ale zawsze wyczuwałam woń potu. Myślałam sobie, że skoro facet spędza dużo czasu na graniu w kosza, itd, jest to normalne, że się poci. Ale gdy pewnego razu nastąpiła bardzo luźna gadka na temat częstotliwości brania kąpieli i dowiedziałam się, że on się myje co 2, 3 dni (bo przecież nie jest brudny)... zauroczenie mi przeszło.

[201803290936]

Napisane przez limonka1983

Pytanie w wątku rozumiem tak: charakter charakterem, ale Autorka pyta, czy umiałybyście być z gościem, który Wam się fizycznie nie podoba? 1 spotkanie, 2, 3... Uroda może przestaje się liczyć, ale stwierdzacie, że koleś ma świetny charakter i "to oś". Ok, to 1 sprawa. Ale dziewczyna nie pyta, czy wygląd przestaje mieć znaczenie, bo zaczyna liczyć się charakter, tylko ogólnie. Ilość spotkań i odkrywanie innych zalet, to co innego. Ze swojej strony mogę powiedzieć, że mój obecny facet przystojniakiem nie jest, właściwie jego wygląd jest dla mnie... neutralny, ale nawet, jeśli byłby faktycznie brzydki, jego charakter by mi to... rekompensował. Umiałabym z nim być, choć dostrzegałabym jego... niedociągnięcia w fizyczności.

Limonko, ale tu właśnie o to "kręcenie" (o którym sama wspominasz) chodzi. Albo nam się ktoś podoba - właśnie w sensie, że nas "kręci", albo nie. Autorka wątku sformułowała to tak, a nie inaczej, przez co jest nieco nieporozumień, bo większość osób tutaj ma zapewne na myśli to samo, ale używa różnych określeń. Nieważne ile żelastwa nosisz na zębach, czy jakie masz włosy - Twojemu facetowi się podobasz taka, jaką jesteś i nie tylko o powierzchowność tu chodzi, ale właśnie o to "coś", co sprawia, że jesteś sobą. I to "coś" nie zniknie wraz z aparatem, czy jeżeli przefarbujesz włosy. Pociąg fizyczny owszem - czasami jest powierzchowny i znika wraz z dodatkowymi kilogramami partnerki lub powiększającą się łysiną u faceta, ale jeżeli jest miłość, to jest to coś silniejszego i nie opierającego się tylko na cechach zewnętrznych.

Pogrubione: nie wiesz tego na 100%.

[WhiteCherry]

nie mogłabym być z kimś, kto mnie nie kręci. I wcale nie chodzi mi o to, by mój partner wyglądał niczym model z reklamy Armaniego, nie lubię takich ale ważne by miał coś w sobie, co mnie niesamowicie przyciąga i właśnie to rozumiem pod względem 'podobania się fizycznego' bo stwierdzenie, że np. mój kumpel jest niesamowicie przystojny wcale nie oznacza, że będzie mi się podobał w sensie takim, że chciałabym poznać go bliżej i być może stworzyć związek. To jak ze stwierdzeniem - o, piękna kobieta co wcale nie oznacza, że jestem lesbijką

[leoh]

nie ,nie i jeszcze raz nie! przekonałam się na własnej skórze
i wiem z własnego doświadczenia , że się nie uda .
Po za tym nie można zmuszać nikogo do miłości , a po jakimś czasie napewno przyjdzie taka osoba ,która będzie mnie pociągać i będe z nią szczęśliwa do końca życia ; )

[limonka1983]

Napisane przez Doris1981

Pogrubione: nie wiesz tego na 100%.

Nie wiem... Może po prostu potrzebowałby więcej czasu na przekonanie mnie do siebie. Napisałam to na czas obecny: znam wady, zalety, itd. i dlatego zakładam, że przy tym samym charakterze, lecz... gorszym wyglądzie, umiałabym z nim być. No, może jakby miał spróchniałe zęby, jakąś chorobę skórną (może jestem pusta, ale strasznie odrzucają mnie wrzody i inne podobne "kwiatki"), czy notorycznie puszczał gazy (dawno, dawno temu miałam kumpla, który tak właśnie robił. Miał jakieś problemy z jelitami, więc dla niego i jego bliskiego otoczenia było to normalne i nikt nie brał tego za brak kultury, lecz ja, zakładając, ze byłabym jego kobietą, chyba nigdy nie umiałabym przejść do tego jako coś na porządku dziennym), sztuczne zęby (mam na myśli gibis w wieku 20 - 30 lat, a nie taki związany z wiekiem. podeszłym. Cóż, nic nie trwa wiecznie, zęby tym bardziej) byłoby mi ciężko się z nim związać. Jakby stracił zęby w wypadku, czy miał na karku 60 lat, to co innego. 2 ostatnie sytuacje musiałby wystąpić, gdybym była wcześniej związana z tym człowiekiem. Obecnie nie kręcą mnie 60 - letni panowie

[wisienka_na_torcie]

Napisane przez monolit

Jako chłop- mówię tak. Bo ładna to jest kwitnąca jabłoń, piękno zewnętrze jest strasznie płytkie, ale co kto lubi.
Odwrócę pytanie jakby wasz " Maserak"- ładny chyba jest? bo się nie znam, ale coś mi się obiło: oparzył sobie twarz i kukła by została- to co po miłości....
Wiec co innego zakochać się w brzydalu, a co innego brzydala dostać w trakcie, czyż nie.....?
O tuż g. prawda jak się kocha za wygląd to się nie kocha wcale.

Ja uważam, ze tu nie chodzi o to ,jak ktoś wygląda, ale o to czy nas fizycznie pociąga. Bo generalnie uważam za przystojnych wielu facetów, ale pociąga mnie tylko i wyłącznie mój. To nie jest tak, ze się kocha za wygląd, bo często dziewczyna dopiero po jakimś czasie bycia z partnerem , zaczyna w nim dostrzegać coś seksownego/ atrakcyjnego. Myslę, że to własnie uczucie sprawia, ze pewne rzeczy, na które normalnie nie zwrócilibyśmy uwagi, wydają nam się baaardzo atrakcyjne w tej osobie. Natomiast problemem byłoby dla mnie, gdybym była z kimś, czuła coś do niego, ale nie pojawiłby się żaden element takiego czysto fizycznego pociągu.