"Nie czuje tego co wcześniej" po pasmach kłótni

[Ranita92]

Cześć,
Bardzo proszę o pomoc co mam czynić.
Poznałam M. w marcu. Na początku czerwca zostaliśmy parą. Wszystko szło po prostu idealnie - motyle w brzuchu, cudowny seks, gorące uczucia, byliśmy bliscy wyznania sobie miłości, świetnie spędzany razem czas... Aż do pierwszej kłótni. O totalną głupotę... W skrócie - o kolor ścian w jego domu, który właśnie buduje. Od tego się zaczęło. Bardzo mi się nie spodobała jego koncepcja i powiedziałam, że sam tam będzie mieszkał, a oczywiście były rzucane już teksty, że docelowo będę mieszkać tam z nim. Sama nie wiem dlaczego mi tak odwaliło, przypuszczam, że to przez tabletki antykoncepcyjne, które zaczęłam brać z końcem czerwca. I od tego się zaczęło... Później kłótnia o posiadanie psa, które ja kocham a on niecierpi - kolejna czysto hipotetyczna sytuacja. A później jeszcze urządziłam mu scenę zazdrości, jako, ze bardzo zaczęło mi zależeć, o wyjazd z kumplami. Nieważne, w każdym razie jak widać - kłóciliśmy się o bzdury.
I od tego czasu jest między nami źle... Rozmawialiśmy o tym i stwierdziliśmy, że chcemy to naprawić. Ja staram się jak mogę, tłumaczę, że to pewnie przez tabletki tak wybuchnęłam, piszę do niego, inicjuje spotkania, jestem ciepła, staram się go wspierać i z nim rozmawiać. W zamian dostaję obojętność i chłód i słowa "nie czuję już tego co wcześniej"... To tak boli Na początku dał mi tyle uwagi i ciepła, sprawił, że poczułam się przy nim bezpieczna, a teraz zmienił się o 180 stopni... Wiem, że się zagubił, ma mnóstwo obowiązków - pracuje na 3 etaty, wykańcza dom i ma prawo nie myśleć o mnie teraz tak jak wcześniej, zanim zajął się domem. Powiedział, że damy sobie czas na to, żeby to naturalnie wróciło. I niby jak się spotykamy na żywo to mówi, że jest miło i że mu się poprawia. Jednak siedzą mu w głowie te kłótnie, ze wyszły wtedy te moje cechy mniej fajne...
Dziewczyny, ja już głupieje Nie wiem co mam robić, jak sie zachowac. Zależy mi na nim i chcę wrócić do tego co było przed tymi pieprzonymi kłotniami. On mówi ze z jednej strony chciałby tez do tego wrocić, a z drugiej przez te kłótnie nie wie czy chce ze mną być. On do mnie już mało co pisze, ale chce się spotykać. Czy ja powinnam do niego wypisywać? Czy może jednak odpuścić go sobie, skoro nie ma czasu myśleć o nas, bo zajmuje się pracą i domem ? Dać mu odpocząc od siebie, zeby zatesknil? Błagam, poradźcie coś bo odchodzę od zmysłów przez jego obojętność... Jak się nie widzimy jest taki zimny i obojętny, wymieniamy raptem parę zdań w ciągu dnia na messengerze, ale jak się widzimy to się przytula i całujemy się... Poradźcie coś, jak sie zachować, żeby te uczucia wróciły na nowo...

[Mia_bb]

Jakbym czytała swoją historię. Faceci mają ciekawy mechanizm obronny - oni się po prostu wyłączają, żeby nic nie czuć. Są jak beton. ,,Nie wiem, co do ciebie czuję, czuję obojętność". Coś w tym stylu. Być może to, co mu pani powiedziała go do tego skłoniło, to emocjonalne wyłącznie musiało nastąpic. Proszę nie iść moim śladem i absolutnie w tej sytuacji nie naciskać, nie wywierać presji, że tempo powrotu do normalności ma być większe, na czułości, seks. Starać się, ale brnąć w to jego rytmem.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 21:03 ---------- Poprzedni post napisano o 20:58 ----------

No i reanimacja. Po pewnym czasie, gdy sytuacja będzie trwać tygodniami prędzej czy później ktoś odpowie sobie na pytanie, czy jeszcze warto. Ale to się raczej czuje, powolne zgonowanie tego, co było

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Moje rady:
1. Naucz się panować nad emocjami i nie stosuj idiotycznych wymówek, że to przez tabletki. One nie podejmują za ciebie decyzji.
2. Zweryfikuj swoje pojęcie "zależy mi", bo nie, sceny zazdrości to nie jest objaw zaangażowania w związek, tylko szantaż emocjonalny.
3. Nie tłumacz faceta, że się zagubił, bo ma dużo pracy. Nie zagubił się, tylko ma dość twojego irracjonalnego i toksycznego zachowania. Wcale nie chodzi tutaj o temat tych kłótni, tylko o sam fakt do jakich reakcji jesteś zdolna i jak się z nich tłumaczysz.

[Ranita92]

Napisane przez Mia_bb

Proszę nie iść moim śladem i absolutnie w tej sytuacji nie naciskać, nie wywierać presji, że tempo powrotu do normalności ma być większe, na czułości, seks. Starać się, ale brnąć w to jego rytmem.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziękuję za te słowa, bo już wczoraj usłyszałam, że chcę przyspieszać. A to fakt, bo jestem niecierpliwa... Muszę jakoś ujarzmić swoje emocje...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Mia_bb

Jakbym czytała swoją historię. Faceci mają ciekawy mechanizm obronny - oni się po prostu wyłączają, żeby nic nie czuć. Są jak beton. ,,Nie wiem, co do ciebie czuję, czuję obojętność". Coś w tym stylu. Być może to, co mu pani powiedziała go do tego skłoniło, to emocjonalne wyłącznie musiało nastąpic. Proszę nie iść moim śladem i absolutnie w tej sytuacji nie naciskać, nie wywierać presji, że tempo powrotu do normalności ma być większe, na czułości, seks. Starać się, ale brnąć w to jego rytmem.

Nie, faceci nie mają wspólnego mózgu i nie ma żadnego schematu zachowań charakterystycznego dla wszystkich facetów. Nie masz żadnych podstaw by przypuszczać, że ten ma tak, jak ci się wydaje.

[69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992]

po pół roku znajomości i 3 miesiącach związku takie jazdy? i nie, to nie jest mechanizm obronny - jakby na mnie ktoś tak naskakiwał o byle g, to też by mi wszystkie uczucia przeszły.

[Mia_bb]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;87195431]Nie, faceci nie mają wspólnego mózgu i nie ma żadnego schematu zachowań charakterystycznego dla wszystkich facetów. Nie masz żadnych podstaw by przypuszczać, że ten ma tak, jak ci się wydaje.[/QUOTE]Mój błąd, zauważyłam to dwóch przykładach i uznałam za schemat. Pewnie dużo zależy od własnych doświadczeń, niezależnie od płci

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Laverta]

Napisane przez Ranita92

Dać mu odpocząc od siebie, zeby zatesknil?

Żeby zatęsknił, musiałby mieć jeszcze za czym tęsknić. Póki co, w związku trwającym ledwo od czerwca, dostał już kilka poważnych kłótni o totalne bzdety. Mam wrażenie, że tylko by odetchnął.
Nie naciskaj na niego, bo już tylko czas może to naprawić. O ile on też będzie tego jeszcze chciał.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ranita92]

Pisząc, że czas może to naprawić, to myślisz, żeby kontynuować spotkania i pozwolić na ten rzadszy kontakt i po prostu czekać czy te uczucia wrócą?
Teoretycznie ma za czym tęsknić, bo tamten okres sprzed kłótni był po prostu idealny...

[Mia_bb]

Jeśli relacja już na względnym początku nie pyka, coś w którejś ze stron zdaje się być toksyczne, to pomimo dobrych momentów może przyjść refleksja, że może w ten związek nie warto dalej inwestować. Przepraszam nie usunie złych zachowań, jak choćby porywczość, nie będzie od razu dobrze. Chyba, że to wielka miłość już od początku i wtedy opłaca się to ratować, mimo wszystko. To nie jest dobry moment na dobijanie pani, ale warto wziąć się za refleksję nad sobą. Tak na przyszłość, jakkolwiek by ona nie była

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Laverta]

Napisane przez Ranita92

Pisząc, że czas może to naprawić, to myślisz, żeby kontynuować spotkania i pozwolić na ten rzadszy kontakt i po prostu czekać czy te uczucia wrócą?
Teoretycznie ma za czym tęsknić, bo tamten okres sprzed kłótni był po prostu idealny...

Jeżeli on dalej chce się spotykać, a tobie na nim zależy, to czemu nie. Tylko licz się z tym, że nic może z tego już nie wyjść.

No tak, tylko zauważ, że prawdopodobnie ten okres sprzed kłótni trwał tyle samo, jak nie mniej niż ten, w którym się psuje. Takie "miłe okresy" przestają się aż tak liczyć, gdy w grę wchodzą chorobliwa wręcz zazdrość i kłótnie. No i to dosyć słabe wyniki jak na związek trzy czy czteromiesięczny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ranita92]

Napisane przez Mia_bb

Jeśli relacja już na względnym początku nie pyka, coś ze strony którejś ze stron zdaje się być toksyczne, to pomimo dobrych momentów może przyjść refleksja, że może w ten związek nie warto dalej inwestować. Przepraszam nie usunie złych zachowań, jak choćby porywczość. Chyba, że to wielka miłość już od początku i wtedy opłaca się to ratować, mimo wszystko. To nie jest dobry moment na dobijanie pani, ale warto wziąć się za refleksję nad sobą. Tak na przyszłość, jakkolwiek by ona nie była

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Nad tym akurat już pracuję z psychologiem Co jest kolejnym argumentem na moją korzyść akurat w tej relacji...

---------- Dopisano o 21:56 ---------- Poprzedni post napisano o 21:50 ----------

Napisane przez Laverta

Jeżeli on dalej chce się spotykać, a tobie na nim zależy, to czemu nie. Tylko licz się z tym, że nic może z tego już nie wyjść.

No tak, tylko zauważ, że prawdopodobnie ten okres sprzed kłótni trwał tyle samo, jak nie mniej niż ten, w którym się psuje. Takie "miłe okresy" przestają się aż tak liczyć, gdy w grę wchodzą chorobliwa wręcz zazdrość i kłótnie. No i to dosyć słabe wyniki jak na związek trzy czy czteromiesięczny.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Liczę się z tym i muszę trochę spuścić z tonu, bo oszaleję, jak się będę tak spinać...
Z drugiej strony, skoro chce się spotykać, powiedział, że daje czas i na tych spotkaniach chce mnie dotykać to chyba dobry omen... A nadzieja zawsze umiera ostatnia. :/

[januszpolak]

Nie dziwię się że ta ściana cię odpaliła. Nie wyobrażam sobie życia w kiczowato urządzonym mieszkaniu. To dla mnie podstawa. Już sobie wyobrażam tą jego samowolkę w tym domu Sorry ale jak tam masz z nim mieszkać to powinien brać cię pod uwagę. Zdystansował się to trudno. Odpuść go sobie, chyba że chcesz mieszkać w takim domu?

[69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992]

Napisane przez januszpolak

Nie dziwię się że ta ściana cię odpaliła. Nie wyobrażam sobie życia w kiczowato urządzonym mieszkaniu. To dla mnie podstawa. Już sobie wyobrażam tą jego samowolkę w tym domu Sorry ale jak tam masz z nim mieszkać to powinien brać cię pod uwagę. Zdystansował się to trudno. Odpuść go sobie, chyba że chcesz mieszkać w takim domu?

Ty tak na serio?

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;87195439]po pół roku znajomości i 3 miesiącach związku takie jazdy? i nie, to nie jest mechanizm obronny - jakby na mnie ktoś tak naskakiwał o byle g, to też by mi wszystkie uczucia przeszły.[/QUOTE]



Dajcie sobie spokój, a ty potraktuj to jako lekcję na przyszłość.

[ukladlimbiczny]

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;87195530]Ty tak na serio? [/QUOTE]

Z pewnością

[luks_baba]

Jak wyżej - gdybyś zaczęła mi po trzech miesiącach robić takie szopki, o kolor ścian w moim własnym mieszkaniu, to szybko byśmy się pożegnali.
Wymówka z tabletkami doskonała, bo w tym przypadku winę przenosisz nie na swoje beznadziejne zachowanie, a na hormony na które nie masz do końca wpływu.
Ogarnij się, i daj mu trochę spokoju, może Ci wybaczy. Ja bym miała Cię dość.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Może i jesteś królową dramatu ale widać że jakaś tam refleksja nad swoim zachowaniem jest. A jak facetowi jak tak źle z Tobą to czemu się nie rozstanie tylko na spotkaniach obmacując Cię będzie mówił że to już nie to? Chyba średnio mu na Tobie zależy. Ja bym ochłodziła kontakt i zobaczyła czy z jego strony pojawi się jakaś większa chęć na spotkania. Okej może się nie popisałaś ale nie pozwól teraz traktować się "z buta". Jak Ty się nie będziesz szanować to ten facet tym bardziej tego nie zrobi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

E tam, kolor ścian. Jeszcze mu ten dom może w lej krasowy wpaść, czy coś. Ja tam bym się w życiu nie związała z kimś kto "nie cierpi psów".

A tak serio: nie pasujecie do siebie i tyle. Nie w szczegółach. Wybrałaś w księgarni książkę, która miała ładną okładkę, a jak zaczęłaś czytać, to ani treść, ani papier na jakim ją nadrukowano Ci nie odpowiada. Z wzajemnością.

[FALLinLOVE]

Napisane przez Ellen_Ripley

E tam, kolor ścian. Jeszcze mu ten dom może w lej krasowy wpaść, czy coś. Ja tam bym się w życiu nie związała z kimś kto "nie cierpi psów".

A tak serio: nie pasujecie do siebie i tyle. Nie w szczegółach. Wybrałaś w księgarni książkę, która miała ładną okładkę, a jak zaczęłaś czytać, to ani treść, ani papier na jakim ją nadrukowano Ci nie odpowiada. Z wzajemnością.

Dokladnie tak!

To, ze na poczatku bylo super nie oznacza, ze to wlasnie 'TO', bo
poczatki zwiazkow zazwyczaj sa kolorowe. Czas weryfikuje wiele rzeczy i w tym przypadku zweryfikowal. Jesli po 3 mcach jest tak zle to stalo sie to bardzo szybko i moze to nawet lepiej.

Po prostu do siebie nie pasujecie.

Swoja droga, klocenie sie o kolor scian w domu, ktory bedzie nalezal do NIEGO to jakas paranoja. To jest decyzja na jaki kolor pomaluje sciany. Twoja decyzja byloby tylko to czy chcialabys z nim tam mieszkac U NIEGO w takich kolorach jakie JEMU odpowiadaja.

Jednak wydaje mi sie, ze tego problemu nie bedzie, bo ten zwiazek sie po prostu rozpada i nic z tego nie bedzie.

[black_elderflower]

Mnie nawet te ściany tak nie ruszyły jak właśnie to, że nie cierpi psów... Zobacz, kochasz zwierzęta, na pewno w swojej przyszłości widzisz dom w którym masz zwierzęta, a on od razu z bomby że nie ma opcji, że nie cierpi. Będziesz nieszczęśliwa. Powiem tak, każde nasze zachowanie ma jakiś powód, wszyscy piszą że robisz szopki a ja tu widzę po prostu jakąś intuicję. Koleś w ogóle nie widzi Cię w swoich planach. Wiadomo, że to jego dom ale chyba będziesz kiedys z nim mieszkać, a on obraża się za to, że mówisz że Ci się kolor nie podoba?

Ja tu widzę tak, albo robisz wszystko po mojej myśli, albo spierdzielaj. Ja bym nie chciała być z kimś takim

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Jak ktoś nie lubi zwierząt to nie może być dobrym człowiekiem

[Ranita92]

Napisane przez black_elderflower

Mnie nawet te ściany tak nie ruszyły jak właśnie to, że nie cierpi psów... Zobacz, kochasz zwierzęta, na pewno w swojej przyszłości widzisz dom w którym masz zwierzęta, a on od razu z bomby że nie ma opcji, że nie cierpi. Będziesz nieszczęśliwa. Powiem tak, każde nasze zachowanie ma jakiś powód, wszyscy piszą że robisz szopki a ja tu widzę po prostu jakąś intuicję. Koleś w ogóle nie widzi Cię w swoich planach. Wiadomo, że to jego dom ale chyba będziesz kiedys z nim mieszkać, a on obraża się za to, że mówisz że Ci się kolor nie podoba?

Ja tu widzę tak, albo robisz wszystko po mojej myśli, albo spierdzielaj. Ja bym nie chciała być z kimś takim

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Dziękuję za Twoją opinię
Możliwe, to że nie lubi psów a ja je kocham ruszyło mnie, bo faktycznie widzę swoją przyszłość ze zwierzakami. Z drugiej strony zawsze można iść na jakis kompromis...

Spróbuje jeszcze parę tygodni jakos ocieplić ta relację. Dzisiaj wpadłam na pomysł ze kupię mu czapkę ktora ostatnio zgubił i pojadę niezapowiedziana (i wystrojona) pod jego prace. Obecnie jest chory więc dam mu ja z życzeniami powrotu do zdrowia.
Powoli zaczyna to godzić w moja godność, nie powiem. Dlatego spróbuje krótko a intensywnie - jego rytmem, nie napastujac go wiadomościami pomiędzy spotkaniami, a jak już się spotkamy to z pompą. W sobotę np. chce go zabrac na kawe do knajpy, w której pierwszy raz się spotkaliśmy.
Nie chce pozniej żałować że nie spróbowałam o to walczyć...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[FALLinLOVE]

Nikt Ci nie powie co masz robic. Jesli chcesz walczyc to walcz, tylko zastanow sie czy na penwo warto poswiecac czas 9chocby kilka tygodni) na walke o trwajacy 3 mce zwiazek, w ktorym pojawiaja sie same problemy i widac ewidentna roznice charakterow / pogladow na zycie i ozieblosc.

[Mia_bb]

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie da się wejść w głowę drugiej osoby, nie wiadomo, w jakim momencie jej się po prostu przeleje. Ze swoich doświadczeń polecam także nie analizowanie, nie wałkowanie tematu zbyt często. Czy coś się w twoich odczuciach zmieniło? Z dużym prawdopodobieństwem padnie wtedy odpowiedź, że on nie wie, że niczego nie czuje. Naprawdę współczuję, bo sama w takim zawieszeniu byłam cztery tygodnie. Niestety, zaufanie jest cholernie ciężko odbudować, i gdyby był tylko sposób, jak tego dokonać...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ranita92]

Napisane przez Mia_bb

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie da się wejść w głowę drugiej osoby, nie wiadomo, w jakim momencie jej się po prostu przeleje. Ze swoich doświadczeń polecam także nie analizowanie, nie wałkowanie tematu zbyt często. Czy coś się w twoich odczuciach zmieniło? Z dużym prawdopodobieństwem padnie wtedy odpowiedź, że on nie wie, że niczego nie czuje. Naprawdę współczuję, bo sama w takim zawieszeniu byłam cztery tygodnie. Niestety, zaufanie jest cholernie ciężko odbudować, i gdyby był tylko sposób, jak tego dokonać...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Masz rację, on też mowi mi że jest zmęczony tym tematem i nie chce o tym rozmawiać. Dlatego staram się nie wałkować chociaz w głowie mam taki syf... Staram sie zluzowac zeby mi sie na zdrowiu nie odbijalo i pozostawić sytuację troche losowi + trochę mu pomóc. Karmię sie słowami ze "poprawia mu się"... Zobaczymy dzisiaj jego reakcję.
Te zawieszenie jest straszne...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Jacqueline27]

Napisane przez Ranita92

Spróbuje jeszcze parę tygodni jakos ocieplić ta relację. Dzisiaj wpadłam na pomysł ze kupię mu czapkę ktora ostatnio zgubił i pojadę niezapowiedziana (i wystrojona) pod jego prace. Obecnie jest chory więc dam mu ja z życzeniami powrotu do zdrowia.
Powoli zaczyna to godzić w moja godność, nie powiem. Dlatego spróbuje krótko a intensywnie - jego rytmem, nie napastujac go wiadomościami pomiędzy spotkaniami, a jak już się spotkamy to z pompą. W sobotę np. chce go zabrac na kawe do knajpy, w której pierwszy raz się spotkaliśmy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

O boshe serio Chcesz iść do jego pracy wystrojona żeby mu dać czapkę? Obiad jeszcze gorący weź dla niego

Co do drugiego, to nie sądze żeby docenił, to dla Ciebie sentymentalne miejsce, dla niego moze niekoniecznie.


Jak chcesz go gdzies zabrać, to raczej celowałabym w gokarty, strzelnica, ścianka wspinaczkowa, quady. Coś co was zbliży do siebie ale i razem będziecie się dobrze bawić.

[4bf691ac28ce4b7c42a5e5e37940d2d92e088cdd_611061f254610]

[1=f8c2d375a73595a7890227c bb2d3acee309191de_62181c3 c5fcdf;87196074]Jak ktoś nie lubi zwierząt to nie może być dobrym człowiekiem [/QUOTE]

A dlaczego? Czy pod tym rozumiesz też, ktoś lubi tylko koty i psy, ale je wołowinę, drób i wieprzowinę, i już jest dobrym człowiekiem?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Ranita92

(...)
Spróbuje jeszcze parę tygodni jakos ocieplić ta relację. Dzisiaj wpadłam na pomysł ze kupię mu czapkę ktora ostatnio zgubił i pojadę niezapowiedziana (i wystrojona) pod jego prace. Obecnie jest chory więc dam mu ja z życzeniami powrotu do zdrowia.
Powoli zaczyna to godzić w moja godność, nie powiem. Dlatego spróbuje krótko a intensywnie - jego rytmem, nie napastujac go wiadomościami pomiędzy spotkaniami, a jak już się spotkamy to z pompą. W sobotę np. chce go zabrac na kawe do knajpy, w której pierwszy raz się spotkaliśmy.
Nie chce pozniej żałować że nie spróbowałam o to walczyć...

Chory = może być drażliwy i nie zachować się tak, jak tego oczekujesz, czyli z entuzjazmem. Wy się musicie zacząć dogadywać lub pożegnać. Strojenie się i prezenty nie rozwiązują problemu. Z sobotą i wyjście gdzieś, pogadaniem przy okazji na spokojnie lepszy pomysł.

Ale generalnie to brzmisz, jakby Tobie dużo bardziej zależało na tej relacji. Kilkumiesięczna znajomość powinna się spokojnie toczyć, a nie że już trzeba "walczyć" o nią.

---------- Dopisano o 11:02 ---------- Poprzedni post napisano o 11:00 ----------

Napisane przez Jacqueline27

O boshe serio Chcesz iść do jego pracy wystrojona żeby mu dać czapkę? Obiad jeszcze gorący weź dla niego
(...)

Brzmi desperacko z leksza, co nie?

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez Jacqueline27

O boshe serio Chcesz iść do jego pracy wystrojona żeby mu dać czapkę? Obiad jeszcze gorący weź dla niego

Sam pomysł nie jest zły, w sumie przy okazji sprawdzi czy się ucieszy na jej widok, czy wręcz przeciwnie

Ale czapkę bym sobie darował, niech po prostu przyjdzie, bez wymówki. Czapkę może mu dać w domu, czy coś.