Szokujące/smutne historie nasze i z sieci - potrzebuję się wygadać - WĄTEK ZBIORCZY - Strona 69 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Hobby > Zwierzęta domowe - wiZOOż > Zwierzaki w potrzebie

Notka

Zwierzaki w potrzebie Forum zwierzaki w potrzebie, to miejsce gdzie niesiemy pomoc zwierzętom. Tutaj dowiesz się o akcjach na rzecz zwierząt. Przeczytasz o schroniskach.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2011-01-21, 21:53   #2041
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Angel tak mi przykro..i wierz mi , nie mówię tego ,by cię pocieszyć, ale sama doświadczyłam straty pieska
wiesz co ja uważam, że pozbierasz się po tej tragedii i jednak zdecydujesz się na kolejnego, a mysle ze nawet powinnaś. NIOGDY nie zapelni zaden inny tej pustki, ale zawsze mozesz dac lepsze zycie innemu biedakowi, ktorego byc moze nikt nie bedzie chcial...bedzie czekał na Ciebie.. Wiesz pomagając pieskom, nigdy nie zmienisz calego swiata, ale caly swiat moze zmienić się dla tego pieska Pamietaj o tym... ponadto pomysl , ile dał Ci radości, szczęscia, nie chcialabys przezywac tego raz jeszcze? Wiem jak boli strata, ale czy dla tych najwspanialszych chwil w zyciu (bynajmniej dla mnie) nie warto ?
Pomysl w ten sposob.. wiem ze nie jest to łatwe, wiem ze zaden nie bedzie taki, ale wlasnie "ten" szuka milosci, przytulenia, pomocy...moze CIEBIE Angel?
Ps- moja mala tez ostatnio krwawila z buzi i z tyleczka wraz z kalem chlusnela jej krew momentalnie i bylo tego z pol szklanki!!! Przerazona o 24.00 zadzwonilam do weta, zerwalam z lozka, (niestety oni nieraz żaerując na czyjejs tragedii trzepią kasę), mowil ze bedzie mnie to kosztowalo 250 zł plus koszty leków. Nie bylo to dla mnie wazne, wydalabym wszystko co mam , zeby ją ratować. Pojechalismy i podal jej coś na ustanie krwawienia, antybiotyk, kroplowke.. niby jest teraz ok, wrocila do formy po 4 dniach, ale troche sie teraz wystarszylam,,,,a moze ona tez ma raka przewodu pokarmowego i krwawiła Nie no chyba przesadzam prawda? Ona ma 3 lata dopiero..
A odnosnie mojego obwiniania się za tragedie, jaka mnie spotkala...jakoś nie mogę przestac myslec o tym, ze to ja zawinilam. Nawet jesli nie w 100%, to w 99% Moglam ja w samochodzie zamknac, albo miec na smyczy, albo zostawić w domu ...nie wiem...moze wtedy by była z nami
__________________

Edytowane przez mandarynkka86
Czas edycji: 2011-01-21 o 21:55
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-21, 22:00   #2042
Angel_00
Zakorzenienie
 
Avatar Angel_00
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 272
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

wiesz jemu ta krew tak płynęła taka malutką strużką cały czas trzeba go było wycierać... cały czas kołnierz i gaza były zakrwawione..... mówię Ci masakra ostatnio miałam taki koszmar z tym że widziałam że krwawi na ziemi były poukładane płatki kosmetyczne i on podchodził do każdego przytulał się pyszczkiem a jak już był zakrwawiony to przechodził do następnych, tak jakby sam sobie próbował pomóc a ja mu nie pomagałam na żywo mu nie pomagałam miała opory i w ogóle nie radziłam sobie z jego chorobą.... pewnie przez to mam te koszmary bo nie byłam taka jak powinnam... odsunęłam się od niego wtedy gdy mnie najbardziej potrzebował.....
__________________




Angel_00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-21, 22:06   #2043
e_liska
Raczkowanie
 
Avatar e_liska
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 338
GG do e_liska
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Mój pies na szczęście żyje, ale życie miał dość burzliwe. Obecnie ma 12 lat i jest wyjątkowo żywiołowy i sprawny, ale łzy mi napływają do oczu, jak myślę ile razy mogłam go stracić Raz potrącił go samochód. Raz został postrzelony z wiatkówki przez jakiegoś durnia w nocy w lesie. Raz pogryzł się z pewnym dalmatyńczykiem do tego stopnia, że został pozbawiony sporej części lewego ucha i mało co się nie wykrwawił. Na całym ciele ma liczne pamiątki walk z różnymi psami ( niejednokrotnie zrywał się ze smyczy, raz nawet....z metalowej ). Ostatnio zgubił się w nocy przy -10 stopniach(mojemu wujkowi zachciało się spacerów ).
W pewnym sensie wiem co przeżywasz, bo sama nie wyobrażam sobie życia bez mojego Finiusia,a niejednokrotnie myślałam, że już go straciłam...
__________________
Tomorrow may rain, so I'll follow the sun
e_liska jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-21, 22:19   #2044
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez Angel_00 Pokaż wiadomość
wiesz jemu ta krew tak płynęła taka malutką strużką cały czas trzeba go było wycierać... cały czas kołnierz i gaza były zakrwawione..... mówię Ci masakra ostatnio miałam taki koszmar z tym że widziałam że krwawi na ziemi były poukładane płatki kosmetyczne i on podchodził do każdego przytulał się pyszczkiem a jak już był zakrwawiony to przechodził do następnych, tak jakby sam sobie próbował pomóc a ja mu nie pomagałam na żywo mu nie pomagałam miała opory i w ogóle nie radziłam sobie z jego chorobą.... pewnie przez to mam te koszmary bo nie byłam taka jak powinnam... odsunęłam się od niego wtedy gdy mnie najbardziej potrzebował.....
Opory?Jak się one u Ciebie objawialy i dlaczego tak było...jak myslisz? Ze starchu ze go stracisz nie chcialas przy nim być, ze strachu ze zobaczysz jak on odchodzi? Dlaczego,,,bo to ciekawe, co piszesz?
__________________
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-21, 22:25   #2045
Angel_00
Zakorzenienie
 
Avatar Angel_00
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 5 272
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez mandarynkka86 Pokaż wiadomość
Opory?Jak się one u Ciebie objawialy i dlaczego tak było...jak myslisz? Ze starchu ze go stracisz nie chcialas przy nim być, ze strachu ze zobaczysz jak on odchodzi? Dlaczego,,,bo to ciekawe, co piszesz?
to też, kiedyś jak u weterynarza za krótko przycięto mu pazurki i zobaczyłam krew.... mojego psiaka krew na swoich rzeczach to zemdlałam z emocji że mu się krzywda stała że go boli cierpi itd.... mam chyba za słabą psychikę.... bałam się patrzeć jak cierpi... bałam się spojrzeć w jego oczka wiedząc że nie mogę mu pomóc ulżyć.... Oczywiście w jakiś sposób się nim zajmowałam głaskałam przytulałam ale zdecydowanie za mało....
__________________




Angel_00 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-23, 15:24   #2046
201801022117
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 3 755
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Kotka moja i mojego TŻa polizała środek do przeczyszczania rur. Okazało się, że jakoś weszła pod zlewozmywak, i to dziadostwo polizała, bo syfon był nieszczelny... Nikomu nie życzę, żeby widział swoje zwierzę w takim stanie. Miała spaloną całą błonę w mordce, przez co miała sklejony pyszczek, nie mogła jeść ani pić. Następnego dnia, poszliśmy do weta, on jej wyjął całą błonę, dał zastrzyk, odkarzacz, do tego kupiliśmy taką pastę do jedzenia dla kota... Po każdym nakarmieniu tą pastą, trzeba było jej wyczyścić pyszczek.Następnego dnia, poszliśmy do weterynarza, i był on zadziwiony tym, że pyszczek się zregenerował. Kotek mógł już sam jeść miękkie rzeczy. Po kilku dniach był całkiem zdrowy.
201801022117 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-27, 14:46   #2047
joannaszymanska99
Raczkowanie
 
Avatar joannaszymanska99
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Pierwoszyno
Wiadomości: 300
GG do joannaszymanska99 Send a message via Skype™ to joannaszymanska99
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Miałam 2 koty - czubek i dziunia. Obaj bracia - wzięci ze schroniska z gdyni - obaj dachowce. Do pewnego czasu żyli sobie razem jak bracia w domu. tzn. mam dom na wsi i mamy piwnicę i w garażu jest takie specjalne okienko z klatką, żeby koty mogły sobie spojkojnie wychodzić nawet jak jest zamknięta brama garażowa.
Pewnego dnia czubek przyszedł z polowania i miał pękniętą poduszkę i musiał chodzic w skarpetkach. I nie mógł wychodzić z domu.
Z mamą trzymałyśmy go jak gdzieś ktoś wyjeżdzał z domu w pralni - pamiętam,że nasikał w rzezach brudnych - do prania. w końcu zrobiłyśmy,że ja chodziłam do piownicyn i go pilnowałam,żeby nie uciekł i nie nalał.
Jak weterynarz pozwolił mu wyjść na zewnątrz i zdjąć skarpetkę to czubnek wyszedł na polowanie i wrócił. Nastepnego dnia juz się nie pojawił. Zawsze moim marzeniem było od tego czasu, żeby czubek wrócił.

---------- Dopisano o 15:46 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ----------

A dziunia - to inny przypadek - kot szary. Z kotką sąsiadów ma kotkę i ona się nazywa Dusia.
Poza tym dziunia, trochę lat pożył sobie sam, a jak Dusia była mała to ją wzieliśmy do nas. Miała wtedy około 1 miesiąca.
I sobie żyli bardzo zgodnie.
2 lata temu w czerwcu z Dziunią było coś nie tak - chodził osowiały. Był parę razy u weterynarza. Chyuba dostał jakieś lekarstwo.
W końcu zmasrł chyba na koci Aids - w ostatnich godzinachh jego życia - mało pił i nie chodził prawie, poza tym latały nad nim jakieś wstrętne muchy. wyczuwały,że odejdzie na inny świat. dziuni za bardzo nie lubiłam, ale jak zmarł to łzy mi leciały.
joannaszymanska99 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2011-01-28, 08:56   #2048
mirka60
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez mandarynkka86 Pokaż wiadomość
Wlasciwie na tym forum znalazlam się przypadkiem szukając opinii nt pewnego leku..Jednak zabawię tu na dlużej, choćby wlaścnie dla tegoż wątku o zwierzaczkach.. Chcialabym podzielić się z Wami tragedią, jaka spotkala moja yoreczkę, bardzo chętnie przeczytalm tez Wasze opowieści, bym poczuła ze nie jestem z tym sama i by przekonac się , że równie mocno przezyłyscie tragedie jak ja.
A wiec ..zawsze marzyłam o piesku, zawsze chcialam by był to yorczek. Kiedy przeprowadziłam się do PL, poznalam męża postanowilismy sprawić sobie nowego domownika. Po yorusia pojechalismy 700 km od domu, poniewaz kobieta w gazecie zapewniała, ze jej sunia była malutka i ojciec maly tez. Zalezalo nam na tym, by nasz nowy domonik nie przekroczyl tych 2 kg..ot tak po prostu chcielismy, co wcale nie znaczy ze nie kochamy innych psiaków
Pojechalismy i ja zwariowalam ..jak ją zobaczyłam. Malutka kulka wlosow, biegająca po panelach, na ktorych slizgaly sie jej stopki.. Juz wiedzialam ze bedzie moja , choćby nie wiem co. Wzielismy ją , oczywiscie po zalatwieniu niezbednych formalnosci pojechalismy do nas. Formalnosciami zajął sie maz, bo ja juz nie moglam, z zachwytu nic powiedziec , ani zrobic.. Wpisalismy jej imię FRESKA, ale odkad sie pojawila z nami wolalismy na nia PIĘKNA i tak juz zostalo... W drodze obsiusiala mnie z 5 razy, ale na mnie nie robilo to zadnego negatywnego wrażenia.. dotarlismy do domu, tam czekalo na nią juz legowisko w ksztalcei ogromnego serca (takie dla bernardyna duze), piekne miseczki, kocyk , zabawki, karma i wszysko inne.. najlepsza byla pierwsza noc. Ona biedna ciagle jęczala, plakala,,chyba za mamą... i wtedy się zaczelo..jak ona tylko taka smutna byla wzielam ją do lozka i od tamtej pory spala z nami. Ilekorc probowalam ja dac do legowiska ,ona probowala na tych kilku centymetrowych stopeczkach wdrapac sie do lozka.. Spała z nami i tak juz zostalo. Mijaly cudowne dni..nigdy nie zostawala sama, albo ja zostawalam, a maz szedł do pracy, albo odwrotnie. Kupowalam jej kokardki, ubranka, nowe zabawki, kocyki i inne rzeczy.. Jak szlam z pracy , wychodzili z mezzem mi naprzecim, ona jak zobaczyla to biegła i taka zmachana na koncu prosila zeby wziac ja na raczki. Kazdorazowe otiweranie cukierka w szeleszczacym papierku od razu ją wybudzalo.. zawsze dałam jej polizac to cukierka, to cos innego. Miala swoje ulubione kabanoski, o ktore zawsze prosila tak skutecznie, ze zawsze je dostala.. Wyglupiala sie ze mną i mezem dzien w dzien. Byla bardzo energicznym psiakiem, najukochanszym dla mnie na swiecie.. Byla cudowna, ale zadziorna. Jak chcialam przytulić się do meza, byla zazdrosna i krecila nosem powarkując. jak ja przesadnie ja piescilam kiedy ona spala potem ze zlości odtwierala jedno oko i gapila sie na mnie mowiac "dosyc"
W wieku 9 m-cy poszla na operacje ząbków. Nie wypadły jej kły i siekacze, mimo ze wyrosly drugie zabki. Wtedy przezylam pierwsza traumę, jak ona na moich rękach wchodziła w stan narkozy.. Byla jak nieżywa...straszne. przebieralam nogami i obgryzlam wszystkie paznokcie czekając na nią 2 godziny az się wybudzi. . Potem wrócila do zywych i bylo wszystko ok . Nadal cieszylismy sie s wtrojkę zyciem, jezdzilismy na wystawy, ale ona byla za mala by wystepowac. . feralny dzien... mąz w pracy. obok naszego domu była stacja benzynowa, do drogi jakies 60-70 metrów. nasza Piękna czesto chodziła luzem bez smyczki, byla nauczona posluszenstwa. NIGDY nie odchodzila dalej jak na 2-3 metry. Wtedy miala cieczke i wetrynarz stwierdzil ze wtedy pieski czesto dostaja glupawki i nie sluchają się..ja nie wiedzialam, nigdy nie mialam suczki
Pojechalysmy na stacje , ona zeskoczyla z moich kolan, ja tankowalam auto , stala przy mnie, albo odsuwala się na jakies 2-3 metry i wracala, panicznie bala sie samochodow i jak tylko jakis sie zblizal uciekala do mnie... ponadto ta stacje odwiedzal ktos raz dziennie mac, bo byla to stacja prywatna i na uboczu. Jezdzilismy tam kilka razy w tyg. i wtedy...........ja otworzylam maske i wlewalam płyn do spryskiwacza, trwalo to doslownie minute!! Ona wciaz przy mnie stala nawet nie wiem kiedy się odsunela. Nagle slysze pisk opon samochodu i jej jęki i piski. Serce przestalo mi bić. Odwrocilam się pobieglam za nią, widzialam ze samochod się zatrzymal, ale jak mnei zobaczyl odjechal, ona jeszcze szla ostatkami sił szła do mnie!!!! Ciagnela za soba tylne nózki, byla wystraszona, bieglam do niej, ale zanim dobieglam ona padla... poleciala jej krew z pyseczka , ja myslalam ze zwariuje. Na domiar zlego zatrzasnelam kluczyki w aucie, pozyczylam samochod od wlasciciela stacji i biegiem do weterynarza. wydawalo mi się ze ona oddycha, ale chyba się mylilam... tak tylko mi się wydawalo.. na ulicy jak na złosc korek, uzywalam klaskonu, przejezdzalam miedzy samochodami, byle szybko, byle ja uratowac za wszelką cene. Nic nie bylo wtedy wazne, nic.. Dojechalam, wzielam ja na raczki , przytulałam, nioslam, mowilam do niej, calowanal ja w stoki, w nosek, w uszka... wbieglam do weterynarza bez kolejki, polozylam na stole , ale stwierdzil ze ona nie zyje od kilku minut ... Wtedy caly moj świat się zawalił. Zemdlałam...ale odzyskalam przytomnosc po rekacji lekarza. Zabrałam jej zwłoki, ryczalam, darlam się, plakalam, nie chcialam jechac, mowilam do niej, wołałam ją, krzyczalam na caly glos, zeby nie umieralam, ale ona juz nie zyla... Ciagle ją przytulalam, byla cieplutka.. Nie chcialam jej zostawić na skremowanie u wet, ZABRALAM Z SOBA..owinelam jej cialeczko w kocyk, plakalam nad nią caly dzien i cala noc, w koncu zdecydowalam sie na skremowanie jej cialka prywatnie w wlasnym zakresie. Zrobilismy to , jej prochy sa wciaz z nami, w woym pamietnym kocyku...ona jest tak zawienieta z swoja ulubiona zabawką, ktore zawsze i wszedzie z soba nosila.. kangurek, ktorego dostala od tej Pani, od ktorej ją kupowalismy .Był z nią od urodzenia.. Wtedy zaczal walic mi się swiat, ciagle w internecie szukalam sposobu jak skutecznie popelnic samobojstwo, nie spalala w ogole, jadlam ledwo co , non stop plakalam, snila mi się, snil mi się ten wypadek. . Przez sen plakalam, budzialam sie szukalam jej, plakalam ...wolalam ją...teraz jak na to patrze, tu wydaje mi się ze mialam wtedy bardzo ciężką depresję.. wąchałam jej ciuszki, spalam z nimi, nosilam z soba jej kocyki, zdjecia wozilam z soba jak gdzies jechalismy. Ciagle mowilam ze ona nie moze zostac sama w domu .. Nigdy , przenigdy nie daruję sobie tego, ze jej nie upilnowalam wtedy. NIGDY sobie tego nie wybaczę, nigdy nie wybaczę sobie tego, że przyczyniłam się do jej smierci..do śmierci kogoś, kogo kochalam nad zycie. Teraz jak to opisuje to tez cala się trzęsę, placze i przypominam sobie calą te traume... ale chce zapamietac ją jako najukochanszego psa na swiecie. Moja mala córeczke...
ALe to byla moja wina ze ona zginela, tylko moaj wina.. nie ma dla mnie zadnego usprawiedliwienia i nigdy sie z tym nie pogodze, nigdy nie wybacze sobie tego , nigdy .. Psycholog mowil mi ze mam tak nie myslec, ze nie byla to moja wina, ze byla to chwilowa nieuwaga ktora zdarza sie kazdemu..owszem zdarza się kazdemu, ale nie kazdemu konczy sie tak tragicznie.
Minelo sporo miesiecy , zanim doszlam do siebie. Pomyslalam sobie ze nigdy wiecej nie chce miec pieska, bo nie cce przezywac jego smierci po raz kolejny. Ale potem zaczelam myslec inaczej..trzeba dac szansę innemu pieskowi, ktory na pewno bedzie mial u mnie dobrze. Teraz mam druga tez nazywa sie FRESKA, a wolamy PIEKNA. Ma kilka ubranek po tamtej, tylko ta jest wieksza ma 3,50 kg, wiec nie bardzo pasuja, ale nigdy ich nie wyrzucę. Tak sobie mysle ze gdyby za takie coś byly kary, sama wnosiłabym o ukaranie siebie, za to co sie stalo...
Obecnie jakoś zycie leci, generalnie kolejna psinka zapelniła pustke, ale nigdy nie bedzie to ta sama piekna, co tamta.. Ta jest milusinska, lubi przytulac, slucha się, spi z nami, tamta byla inna...czasem trochę złosliwa, ale za to tez byla kochana.. Nogdy nikt mi jej nie zastapi, ale zawsze kazdy kolejny piesek w mojej rodzinie bedzie mial bardzo wazne miejsce, tak samo jak miala ona..
Ufff jesli bedzie mial ktoś mozliwosc i ochote przeczytac moje wypociny bedzie mi milo..nigdy nie mowilam o tym nikomu, procz psychologa, ktory mysle i tak mnie nie rozumial, bo zachowywal sie nieraz tak jakby chcial powiedziec "to tylko byl pies"....a to nie był TYLKO pies, to był AŻ pies...członek rodziny, moje male dzieciateczko
Przykro mi ze tak się stalo, ale wiele mnie to nauczylo. Obecnie NGDY mojej psinki nie puszczam bez smyczy, chyba ze gdzies na jakiesj polanie, gdzie nie ma kompletnie nikogo, albo na plazy wczesnie rano , ok 5.00 gdy nikt nie chodzi jeszcze. Stokroc jestem ostrozniejsza.. zycie dało mi nauczkę, ale bardzo bardzo bolesną i kosztowną (nie mam na mysli finansow).
Od tamtej pory minely prawie 4 lata a ja ciagle czasem rozpamietuje i placze po katach , mimo ze jestem generalnei szczesliwym cżlowiekiem, czuję pustkę po mojej malej Pięknej krolewnie...
Postanowilam sobie i obiecalam sama przed soba ze w ramach "pokuty" co miesiac przeznacze na schronisko kilka set zl...tak robię co miesiąc. Co miesiąc z konta przelewam pieniazki na schroniska, zawsze tyle by wystarczylo kilku pieskom przezyc dobrze kilka miesiecy . Obecnie na razie mnie na to stac, jak nie bedzie mnie stac na te kilkaset zł, to i tak będe się dzieliła kilkoma zlotymi.. Czesto tez zawoze do schroniska koce, leki , witaminy, karmy..chce pomoc. Chce naprawić swój blad.. ale niestety nigdy go nie aprawię
Myslicie ze oszalałam?
Chetnie poczytam co spotkało Waszych pupili i czy rowniez przezyliscie to tak jak ja?
Mandarynkko chciałam podziękować Ci za Twoje zwierzenia,mam maleńką suczkę rasy kundelek. Prowadzam ją bez smyczy bo jest bardzo grzeczna,kiedy idę do sklepu ona czeka na mnie pod sklepem .Dzięki Tobie ze chciałaś podzielić się z nami swoją tragedią widze jaki popełniam błąd .Moja Fi Fi jest bardzo podobna z charakteru do Twojego pieska czytając Twoje zwierzenia jak bym czytała o swoim piesku.Teraz kiedy ja piszę ona siedzi za moimi plecami.Myślę że dzięki Twojej opowieści uchroniłaś ją i mnie przed tragedia bo były momęty kiedy jednak bała się czegoś i chowała się pod jakiś samochód.Bardzo wspóczuje Ci ,rozumie gdyż sama kiedyś też straciłam rocznego psa .Teraz patrze na Fifi i myślę jak się Kajtuś z nieba cieszy że przyszłaś do nas po niebo i u nas je masz. Pozdrawiam.
mirka60 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-29, 15:37   #2049
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Bardzo się cieszę, że moja historia pomogla spojrzeć Ci trzeźwo i rozsądnie na sprawę prowadzania pieska. Pamietaj ze pieski nie mysla tak jak my i czesto nie zdają sobie sprawy z zagrozenia,,,,to my musimy przewidziec takie rzeczy, bo one są zbyt zdane na nas... Powodzenia
__________________
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-29, 19:54   #2050
lapinne
Zadomowienie
 
Avatar lapinne
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 1 513
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

moja mloda miala dlutowane kly gorne.

nic przyjemnego, ale bez przesady. jaka to jest trauma czy tragedia?
glupi jasiek podkskornie-to jest twardziel, wiec nawet nie zwymiotowala mimo prognoz weterynarza.
troche krwi sie polalo-zeby sostalismy w probowce.
mloda obrazona byla na nas do wieczora, wiec zapodalam jej dobra kolacje i sie pogodzilismy)))

bez przesady-nie robmy z psow jakis dziumdzi.


jesli zas chodzi o trzymanie psow na smyczy...
troche rozsadku, ludzie.
stacja benzynowa ani ulica nie sa miejscami, gdzie pies moze bezpiecznie lazic bez smyczy. za swoje zwierzeta jestesmy odpowiedzialni.

my nie mamy zwyklego auta osobowego, ale takie na wysokich kolach-pies z impetem wyskakiwal jak tylko odsuwaly sie drzwi tylne.
mimo ze teraz juz tego nie robi-komende "zostan" wykonuje na gest dlonia, wiec przed otwarciem drzwi pokazujue jej sie go przez szybe, zawsze ma przypieta smycz. to tylko pies. nie wiem, cy nie zobaczy innego pieska, ptaka czy czegos innego, co sprawi, ze mi wyskoczy na ulice.
lapinne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-29, 21:01   #2051
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez lapinne Pokaż wiadomość
moja mloda miala dlutowane kly gorne.

nic przyjemnego, ale bez przesady. jaka to jest trauma czy tragedia?
glupi jasiek podkskornie-to jest twardziel, wiec nawet nie zwymiotowala mimo prognoz weterynarza.
troche krwi sie polalo-zeby sostalismy w probowce.
mloda obrazona byla na nas do wieczora, wiec zapodalam jej dobra kolacje i sie pogodzilismy)))

bez przesady-nie robmy z psow jakis dziumdzi.


jesli zas chodzi o trzymanie psow na smyczy...
troche rozsadku, ludzie.
stacja benzynowa ani ulica nie sa miejscami, gdzie pies moze bezpiecznie lazic bez smyczy. za swoje zwierzeta jestesmy odpowiedzialni.

my nie mamy zwyklego auta osobowego, ale takie na wysokich kolach-pies z impetem wyskakiwal jak tylko odsuwaly sie drzwi tylne.
mimo ze teraz juz tego nie robi-komende "zostan" wykonuje na gest dlonia, wiec przed otwarciem drzwi pokazujue jej sie go przez szybe, zawsze ma przypieta smycz. to tylko pies. nie wiem, cy nie zobaczy innego pieska, ptaka czy czegos innego, co sprawi, ze mi wyskoczy na ulice.
A kto mowi ze trauma, czy tragedia jest dłutowanie zębow? Jakbys czytala dokladniej to bys wiedziala i doczytala ze trauma bylo dla mnie jak psiak wchodzil w stan narkozy, ze wygladal jakby byl martwy-o to mi chodzilo, nie o sam zabieg usuwania zabków.
Po drugie jesli bede miala ochote robic z mojego pieska "dziumdzie" to bede robic i jak nie chce Ci się czytac to sie nie wysilaj, dla mnie pies jest na rowni z ludźmi, kazdy moze uwazac inaczej, choc masa ludzi uwaza tak jak ja, wiec Twoje widzi mi się nie bardzo mnie moralizuje.
Moj pies tez zawsze sie sluchal, ale to tylko pies wiec nie badź pewna ze zawsze uslucha Twojej komenyd ZOSTAN.
Poza tym wątek jest o tragedii , a nie wypowiadaniu się na temat czy zrobil ktoś dobrze , czy źle. Jakbyś nie zauwazyla-to przypominam Ci tytul :
Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie. W Twojej wypowiedzi procz zlosciwosci nie ma nic zwiazanego z tragedia Twojego nie "dziumdziowatego" psa.
Kazdy do psa moze mowic i zachowywac sie jak mu się rzewnie podoba i jesli ktoś ma ochote traktowac psa jak dziecko to nic komuś do tego .
__________________
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-01-30, 00:02   #2052
201604190949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez mandarynkka86 Pokaż wiadomość
Wtedy zaczal walic mi się swiat, ciagle w internecie szukalam sposobu jak skutecznie popelnic samobojstwo, nie spalala w ogole, jadlam ledwo co , non stop plakalam, snila mi się, snil mi się ten wypadek. . Przez sen plakalam, budzialam sie szukalam jej, plakalam ...wolalam ją...teraz jak na to patrze, tu wydaje mi się ze mialam wtedy bardzo ciężką depresję.. wąchałam jej ciuszki, spalam z nimi, nosilam z soba jej kocyki, zdjecia wozilam z soba jak gdzies jechalismy. Ciagle mowilam ze ona nie moze zostac sama w domu .. Nigdy , przenigdy nie daruję sobie tego, ze jej nie upilnowalam wtedy. NIGDY sobie tego nie wybaczę, nigdy nie wybaczę sobie tego, że przyczyniłam się do jej smierci..do śmierci kogoś, kogo kochalam nad zycie. Teraz jak to opisuje to tez cala się trzęsę, placze i przypominam sobie calą te traume... ale chce zapamietac ją jako najukochanszego psa na swiecie. Moja mala córeczke...
ALe to byla moja wina ze ona zginela, tylko moaj wina.. nie ma dla mnie zadnego usprawiedliwienia i nigdy sie z tym nie pogodze, nigdy nie wybacze sobie tego , nigdy .. Psycholog mowil mi ze mam tak nie myslec, ze nie byla to moja wina, ze byla to chwilowa nieuwaga ktora zdarza sie kazdemu..owszem zdarza się kazdemu, ale nie kazdemu konczy sie tak tragicznie.


Postanowilam sobie i obiecalam sama przed soba ze w ramach "pokuty" co miesiac przeznacze na schronisko kilka set zl...tak robię co miesiąc. Co miesiąc z konta przelewam pieniazki na schroniska, zawsze tyle by wystarczylo kilku pieskom przezyc dobrze kilka miesiecy . Obecnie na razie mnie na to stac, jak nie bedzie mnie stac na te kilkaset zł, to i tak będe się dzieliła kilkoma zlotymi.. Czesto tez zawoze do schroniska koce, leki , witaminy, karmy..chce pomoc. Chce naprawić swój blad.. ale niestety nigdy go nie aprawię
Myslicie ze oszalałam?
Chetnie poczytam co spotkało Waszych pupili i czy rowniez przezyliscie to tak jak ja?
O rany.
Nie chcę opisywać tego po raz kolejny więc dam link do posta. https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...&postcount=104
Niestety na końcu trochę skłamałam bo dobrze nie jest i zdaję sobie z tego sprawę. Chcę iść do psychologa ale boję się właśnie, że mnie nie rozumie. A niestety, jak słyszę słowa 'to tylko pies' to budzi się we mnie potwór i jestem w stanie skrzywdzić tego kogoś fizycznie...
201604190949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-30, 00:31   #2053
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez 1000days Pokaż wiadomość
O rany.
Nie chcę opisywać tego po raz kolejny więc dam link do posta. https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...&postcount=104
Niestety na końcu trochę skłamałam bo dobrze nie jest i zdaję sobie z tego sprawę. Chcę iść do psychologa ale boję się właśnie, że mnie nie rozumie. A niestety, jak słyszę słowa 'to tylko pies' to budzi się we mnie potwór i jestem w stanie skrzywdzić tego kogoś fizycznie...

Wiem ze tak się nie da zapomniec. Od tragedii mojej suni minelo kilka lat, a ja dalej po katach porykuję sobie, jak o niej mysle. Mam wokolo siebie sporo jej zdjęc, filmikow....Otrzasnelam sie po tym majac drugiego pieska, ale NIGDY nie jest i nie bedzie to ten sam piesek.. Widze ze nie tylko ja przezywalam traume po smierci malucha....dobrze ze sa tacy ludzi, co tak kochaja zwierzaki jak my
A nawiasem chwilowo albo i na stale mam teraz trzeciego-ktorego poniekad uratowalam od cierpienia, a wlasciwie to ratuje...ale to w innym watku.
Zwierzeta są czescią tego złego swiata, ale tą dobrą częscia...częscia nas...dlatego strata tak bardzo bardzo boli Mowie o przypadkach totalnego oddania dla pieska..nie takiego co biedny siedzi uwiazany przy budzie, albo co jest chlodno traktowany jakby nie czuł
__________________
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-30, 02:15   #2054
monius9
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2006-12
Wiadomości: 5 046
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez lapinne Pokaż wiadomość
bez przesady-nie robmy z psow jakis dziumdzi.
nie wiem, może ja jakaś menda nieczuła jestem, ale jak czytam teksty typu [cytat z innego wątku na tym podforum]
Cytat:
Napisane przez ilussia Pokaż wiadomość
lekarz go badał i wycinał mu sierść maszynką(bo ma taką długą) musiałam wyjść z tej sali, bo tak płakałam że się uspokoic nie mogłam
to tak trochę... em?

co do tematu wątku, to jeżeli chodzi o awaryjność psów to mam szczęście przewyjątkowe =.=

jak byłam bardzo mała rodzice przygarnęli kundelka, przypałętała się tak o z ulicy. weterynarz ocenił ją na 'na tyle starą, że szczepienie jej nie ma już sensu, bo prawdopodobnie tego nie przeżyje' [nie wiem, może i konował, fakt faktem że wtedy w okolicy innych weterynarzy nie było ] była u nas koło 8 lat, tuż po przygarnięciu zaczęła chorować na nosówkę - po kilku latach kawałki odpadającego nosa były już normalką, pyszota. mimo to pies był wyjątkowo żywotny, radosny, zabawowy, pilnowała dobytku mimo swoich 20 cm w kłębie jeżeli wet się nie mylił oceniając ją co do wieku do dożyła koło 20 lat.

moja poprzednia - suka, młoda była tak szalona że wszyscy twierdzili zgodnie że ma 'psiego downa' zaczęła chorować na autoagresje niedługo po wzięciu jej ze schroniska [tzn prawdopodobnie chorowała już wcześniej, babeczka ze schroniska twierdziła że leczyli ją na gronkowca, miała wielgachną bliznę na boku po ranie która się nie goiła], długo w ogóle nikt jej nie mógł zdiagnozować, nawet jeden wet uparcie obstawiał że sobie oparzyła wszystkie łapy jedna po drugiej po kolei odpadały jej poduszeczki od łap, na szczęście jak zaczął jej puchnąć nos znaleźliśmy dobrego weta który ją z tego wyleczył. wylizała się szczęśliwie, 1,5 roku później na spacerze [była na smyczy, szliśmy chodnikiem jedną z główniejszych ulic w mojej wiosce] złapała ją rottweilerka, zmiażdżyła jej płuca na tyle skutecznie że mała nie przeżyła operacji. właścicielowi rottweilera of kors nic nie zrobili, 'mała szkodliwość czynu'

obecny burek, jamnik spod sklepu od maja nie ma czucia w tylnej połowie ciała - wypadł mu dysk, niestety ani zastrzyki, ani operacja nie pomogły :/ na spacery jeździ szczęśliwie na wózeczku, poluje na koty sąsiadki, po domu froteruje podłogi brzuchem. raz jeden mało nie zeszłam na zawał przez niego - dnia pewnego postanowił sobie odgryźć palce u łap, u których nie ma czucia. pobudka trzaskiem łamanej kości bezcenna =.= straty w postaci pół palca i 6 pazurów, na szczęście mu się wygoiło wszystko, co prawda tak ładny jak wcześniej już nie będzie, ale jakoś to zniesiemy
monius9 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-30, 07:18   #2055
lapinne
Zadomowienie
 
Avatar lapinne
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 1 513
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

Cytat:
Napisane przez mandarynkka86 Pokaż wiadomość
Po drugie jesli bede miala ochote robic z mojego pieska "dziumdzie" to bede robic i jak nie chce Ci się czytac to sie nie wysilaj, dla mnie pies jest na rowni z ludźmi, kazdy moze uwazac inaczej, choc masa ludzi uwaza tak jak ja, wiec Twoje widzi mi się nie bardzo mnie moralizuje.
Moj pies tez zawsze sie sluchal, ale to tylko pies wiec nie badź pewna ze zawsze uslucha Twojej komenyd ZOSTAN.
ja ludzi tez nie traktuje jak dziumdzi...

oczywiscie, ze moze nie posluchac.
napisalam o tym w moijej wypowiedzi. dlatego tez ZAWSZE ma przypieta smycz. nie ma mozliwosci, ze wyskoczy z auta i gdziej pobiegnie.

nie traktuje mojego psa jak czlowieka. wiem, ze to pies i wiem, ze jestem za nia odpowiedzialna. i dlatego jeat ze mna bezpieczna.

Cytat:
Poza tym wątek jest o tragedii , a nie wypowiadaniu się na temat czy zrobil ktoś dobrze , czy źle. Jakbyś nie zauwazyla-to przypominam Ci tytul :
Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie. W Twojej wypowiedzi procz zlosciwosci nie ma nic zwiazanego z tragedia Twojego nie "dziumdziowatego" psa.
Kazdy do psa moze mowic i zachowywac sie jak mu się rzewnie podoba i jesli ktoś ma ochote traktowac psa jak dziecko to nic komuś do tego .
skoro to watek o tragediach i traumach zwierzat, to czemu napisalas o swojej?

Cytat:
Napisane przez monius9 Pokaż wiadomość
nie wiem, może ja jakaś menda nieczuła jestem, ale jak czytam teksty typu [cytat z innego wątku na tym podforum]

to tak trochę... em?
no troche tak...

ja to bym nawet wolala sama swojego psa ogolic.
bo watpie, zeby jej sie podobala zmiana fryzury u weterynarza.
lapinne jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-01-30, 10:59   #2056
mandarynkka86
Rozeznanie
 
Avatar mandarynkka86
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Małopolska
Wiadomości: 798
Dot.: Tragedie Waszych ukochanych zwierzaczkow...opowiedzci e, wyżalcie, wygadacjcie.

No z tym goleniem , heh to faktycznie trochę przesadza.... A wątek dotyczy Tragedii Naszych ukochanych zwierząt, wiec i tragedię opisalam
Jesli chodzi o mnie- to wynioslam bardzo bolesną naukę z tej lekcji jaka dao mi zycie i obecnie jestem o stokroc madrzejsza w tej kwestii i bardzej ostrozna, niestety ludzie tacy już sa, ze ucza na bledach. Czasem trzeba sie sparzyc , zeby potem wiedziec co i jak .
Ja absolutnie nie czuję się niewinna, bo wiem ze to 99.9% mojej winy, ale juz przez to, co sie stalo tak cierpialam bardzo, że mysle ze po prostu już wystarczy . dalej moja mala jest w mojej pamieci i zawsze tam zostanie , ale niestety albo i stety trzeba zyc dalej, choc nieraz dalej mam chwile kiedy placzę...
Lapinne cieszę się, ze Twoja psinka jest z Toba bezpieczna i chwala Ci za to , na szczescie wiecej masz rozumu a nizeli ja przy tej pierwszej mojej niunce. Ale za to teraz dmucham na zimne ,nawet z leksza chyba przesadzam.. jak widze samochod 100 m.dalej to niunka juz jest na krotkiej smyczy , sto razy sprawdzam czy na pwno szelki czy obroza jest dobrze zapiety, nie nadgryziona itd-al to chyba dobrze.
W kazdym razie niestety stalo sie ,jak sie stalo i nie wroce jej zycia. Jedyny plus jaki z tego wynioslam do nadmierna ostroznosc w stosunku do moich obecnych piesow
__________________
mandarynkka86 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-07, 14:01   #2057
Stellanova
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 923
100 psów rasy husky zamordowanych

Kanada: 100 psów rasy husky zamordowanych po igrzyskach w Vancouver

Gdy trzeba było zarabiać na rozrzutnych turystach firmy turystyczne robiły wszystko, by zagwarantować psiakom jak najlepsze warunki. Po zakończeniu zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver ponad 100 psów rasy husky ciągnące psie zaprzęgi nie przynosiły już tak olbrzymich dochodów. Szefostwo Outdoor Adventures i Howling Dogs zdecydowało więc bestialsko rozstrzelać czworonogi w stacji narciarskiej Whistler. Te, którym udało się uciec z miejsca egzekucji były dożynane nożami.



Art. znajduje się tutaj:
http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/ka...er_169848.html


Stellanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-07, 22:52   #2058
Aga1617
Raczkowanie
 
Avatar Aga1617
 
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Wiadomości: 190
Dot.: 100 psów rasy husky zamordowanych

Cytat:
Napisane przez Stellanova Pokaż wiadomość
Kanada: 100 psów rasy husky zamordowanych po igrzyskach w Vancouver

Gdy trzeba było zarabiać na rozrzutnych turystach firmy turystyczne robiły wszystko, by zagwarantować psiakom jak najlepsze warunki. Po zakończeniu zimowych Igrzysk Olimpijskich w Vancouver ponad 100 psów rasy husky ciągnące psie zaprzęgi nie przynosiły już tak olbrzymich dochodów. Szefostwo Outdoor Adventures i Howling Dogs zdecydowało więc bestialsko rozstrzelać czworonogi w stacji narciarskiej Whistler. Te, którym udało się uciec z miejsca egzekucji były dożynane nożami.



Art. znajduje się tutaj:
http://www.se.pl/wydarzenia/swiat/ka...er_169848.html


ach... nie ma słów na takie bestialstwo i kary tez nie ma....
żal....... żal......
Aga1617 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 15:23   #2059
esfira
Zakorzenienie
 
Avatar esfira
 
Zarejestrowany: 2006-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 003
Dot.: 100 psów rasy husky zamordowanych

tiaa, słyszałam... a potem podobno ten ich główny zarzynacz zgłosił się po odszkodowanie z powodu stresującej pracy... :/
__________________
Wiedzę o świecie czerpię z forum Wizaż

Scandinavian Sleeping & Living
esfira jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2011-02-08, 20:19   #2060
paula78
Zakorzenienie
 
Avatar paula78
 
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 839
Dot.: 100 psów rasy husky zamordowanych

I to niby w cywilizowanym kraju ,okropne.
__________________
Mleko migdałowe:
http://pichceiknoce.blogspot.com/


paula78 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-08, 23:37   #2061
Stellanova
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 923
Dot.: 100 psów rasy husky zamordowanych

Cytat:
Napisane przez esfira Pokaż wiadomość
tiaa, słyszałam... a potem podobno ten ich główny zarzynacz zgłosił się po odszkodowanie z powodu stresującej pracy... :/
To się w głowie nie mieści
Stellanova jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-02-14, 08:43   #2062
angalie
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 4
Dot.: 100 psów rasy husky zamordowanych

Smutne i straszne...
angalie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-21, 22:25   #2063
paulinka_22
Rozeznanie
 
Avatar paulinka_22
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 889
GG do paulinka_22
facet zabił moego zwierzaka....

jestem cała roztrzęsiona,nie mam sił,muszę to tutaj z siebie wyrzucić,przed chwilą dostałam smsa od faceta,że właśnie zabił moją papugę.....moją papugę,która była dla mnie jak dziecko,wypieszczona,oswo jona,ukochana....lubiła wchodzić pod łóżko (łóżko było zepsute o czym ten kretyn wiedział, błagałam go zawsze,żeby przeganiał ją stamtąd!!!!),a ten kretyn rzucił się na łożo.....a pod łóżkiem było moje maleństwo.....nie mam sił,zaraz chyba umrę przepraszam,że tak bez ładu i składu piszę.
__________________
Nie ma rzeczy niemożliwych!!!

paulinka_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-21, 23:47   #2064
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

Przykro mi, w podobny sposób przypadkiem mój brat zabił naszego ukochanego gryzonia

Jeśli to faktycznie prawda, to pamiętaj, że to był nieszczęśliwy wypadek
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 06:28   #2065
paulinka_22
Rozeznanie
 
Avatar paulinka_22
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 889
GG do paulinka_22
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

dla mnie to nie był wypadek bo ten idiota wiedział w jakim stanie jest łóżko i ,że papuga jest pod nim....nie było mnie przy tym wczoraj,napisał mi to smsem,chciałabym wierzyć,że to kolejny z jego chorych żartów.
__________________
Nie ma rzeczy niemożliwych!!!

paulinka_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 07:52   #2066
Malla
Nie depcze krokusów
 
Avatar Malla
 
Zarejestrowany: 2004-08
Wiadomości: 53 233
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

Jeśli zrobił to intencjonalnie, to mam nadzieję, że zgrabnie pozbędziesz się go ze swojego życia...
__________________
- Rób swoje, wiedźminie. Resztą się nie turbuj.
Geralt solennie obiecał sobie nie turbować się.
Malla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 09:12   #2067
kotka20093
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: małopolska
Wiadomości: 941
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

Cytat:
Napisane przez Malla Pokaż wiadomość
Jeśli zrobił to intencjonalnie, to mam nadzieję, że zgrabnie pozbędziesz się go ze swojego życia...
dokładnie
kotka20093 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 10:39   #2068
prowokatorka
Zadomowienie
 
Avatar prowokatorka
 
Zarejestrowany: 2009-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 1 538
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

Cytat:
Napisane przez paulinka_22 Pokaż wiadomość
dla mnie to nie był wypadek bo ten idiota wiedział w jakim stanie jest łóżko i ,że papuga jest pod nim....nie było mnie przy tym wczoraj,napisał mi to smsem,chciałabym wierzyć,że to kolejny z jego chorych żartów.
Dziewczyno rzuć tego drania! ,sama pomyśl nad tym !

---------- Dopisano o 11:39 ---------- Poprzedni post napisano o 11:21 ----------

Cytat:
Napisane przez prowokatorka Pokaż wiadomość
Dziewczyno rzuć tego drania! ,sama pomyśl nad tym !
Czekam na Twoje wieści,może to był głupi smsowy żart,ale i tak powinien ponieść konsekwencje .
__________________
[I][FONT=Garamond][SIZE=1][FONT=Franklin Gothic Medium]


Dafi {*} 22.06.2011 godz 20.
Na zawsze zostaniesz w moim sercu
Jodzi {*} 31.08.2013
Skarbeczku jesteś już w ptasim raju
prowokatorka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 10:45   #2069
agusiajnw
Zakorzenienie
 
Avatar agusiajnw
 
Zarejestrowany: 2008-02
Wiadomości: 3 634
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

Cytat:
Napisane przez paulinka_22 Pokaż wiadomość
dla mnie to nie był wypadek bo ten idiota wiedział w jakim stanie jest łóżko i ,że papuga jest pod nim....nie było mnie przy tym wczoraj,napisał mi to smsem,chciałabym wierzyć,że to kolejny z jego chorych żartów.
równie dobrze mozna by oskarżyć Ciebie o doprowadzenie do tego co się wydarzyło, bo skoro miałaś zepsute łóżko i wiedziałas że papuga lubi tam wchodzić to pierwsza rzecz jaką powinnas zrobić to wyrzucić to łóżko!
To tak jakby mieszkać na 10 piętrze i nie zabezpieczyć balkonu mając kota, a potem mieć pretensje do całego świata, że ktoś otworzył balkon - trzeba byc przezornym.

Niemniej jest mi strasznie przykro z powodu Twojej straty i rozumiem że jesteś roztrzęsiona
ale dowiedz się na spokojnie czy to było morderstwo, czy nieszczęśliwy wypadek...
bo jeśli Twój facet nie ma problemów z psychiką to szczerze wątpię żeby celowo chciał zabic papugę...
agusiajnw jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2011-03-22, 12:10   #2070
paulinka_22
Rozeznanie
 
Avatar paulinka_22
 
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 889
GG do paulinka_22
Dot.: facet zabił moego zwierzaka....

paput przebywał chwilowo u niego w mieszkaniu....poprzednia papugę miałam 15 lat i nic nigdy jej się nie stało,zresztą żadne z moich zwierząt nie miało nigdy wypadku w domu.
Nie odzywa się do mnie,więc nie wiem jak sytuacja....całą noc przeryczałam, nawet jeśli to głupi żart to ja już nie chcę z nim być,jak w ogóle ktoś normalny mógłby zażartować sobie z czegoś takiego.....
__________________
Nie ma rzeczy niemożliwych!!!

paulinka_22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Zwierzaki w potrzebie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-11-22 15:11:55


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:06.