Dieta paleo.

[pirisand]

Napisane przez Wampierz

W necie nagonka na "bezglutenowego bzika", "Skoro nie masz potwierdzonej badaniem celiakii to znaczy, że możesz jeść pszenicę, hurr durr", a ja dostałam w swe ręce Scientific American z marca i co widzę - artykuł o nietolerancji zbóż, która nie musi być celiakią. Kurde, sama jestem racjonalistką i nie lubię jak ktoś od razu coś odrzuca jako bzdurę a sam ma wiadomości naukowe sprzed 50 lat.

a mogłabyś wrzucić tutaj zdjęcie albo skan tego artykułu? z chęcią poczytam

[dacn]

Napisane przez Wampierz

W necie nagonka na "bezglutenowego bzika", "Skoro nie masz potwierdzonej badaniem celiakii to znaczy, że możesz jeść pszenicę, hurr durr", a ja dostałam w swe ręce Scientific American z marca i co widzę - artykuł o nietolerancji zbóż, która nie musi być celiakią. Kurde, sama jestem racjonalistką i nie lubię jak ktoś od razu coś odrzuca jako bzdurę a sam ma wiadomości naukowe sprzed 50 lat.

Nagonka trwa od dawna. Bo jak nie jesz chlebka to jestes dziwak. Bo czekolady mozna nie jesc. Warzyw tez. Miesa tez no przeciez norma. Ale jak to bez chleba...
Swoja droga na studiach medycznych sie tlucze ze celiakia i inne reakcje na gluten to minimum 1 % populacji ( lub wiecej zalezy od zrodla ). W procentach to moze i malo ale w liczbach robi sie juz duza grupka osob.

[Wampierz]

To ten artykuł - nie jest naukowy tylko popularnonaukowy, w sumie tylko zagajenie, ale porusza ważne kwestie. Polskiego tłumaczenia nie znalazłam w sieci.

http://www.scientificamerican.com/ar...heat-proteins/

Ale ważny jest główny wniosek, tzn. że jest to raczej nietolerancja pszenicy niż glutenu, bo nie wiadomo który składnik pszenicy wywołuje problem. (Nie pamiętam czy wspomniano, że to mogą być różne składniki u różnych osób).

A zabawne jest jej przywiązanie do idei, że zboża są takie zdrowe i niezbędne w diecie. No plis. Przecież witaminy B można z czego innego tez dostać. Nie mówiąc o węglowodanach.

---------- Dopisano o 00:22 ---------- Poprzedni post napisano o 00:21 ----------

Napisane przez dacn

Nagonka trwa od dawna. Bo jak nie jesz chlebka to jestes dziwak. Bo czekolady mozna nie jesc. Warzyw tez. Miesa tez no przeciez norma. Ale jak to bez chleba...
Swoja droga na studiach medycznych sie tlucze ze celiakia i inne reakcje na gluten to minimum 1 % populacji ( lub wiecej zalezy od zrodla ). W procentach to moze i malo ale w liczbach robi sie juz duza grupka osob.

Po prostu chcemy być modne i zwracać na siebie uwagę! I nie wiemy czym jest gluten!

[shiba28]

Napisane przez Wampierz

To ten artykuł - nie jest naukowy tylko popularnonaukowy, w sumie tylko zagajenie, ale porusza ważne kwestie. Polskiego tłumaczenia nie znalazłam w sieci.

http://www.scientificamerican.com/ar...heat-proteins/

Ale ważny jest główny wniosek, tzn. że jest to raczej nietolerancja pszenicy niż glutenu, bo nie wiadomo który składnik pszenicy wywołuje problem. (Nie pamiętam czy wspomniano, że to mogą być różne składniki u różnych osób).

A zabawne jest jej przywiązanie do idei, że zboża są takie zdrowe i niezbędne w diecie. No plis. Przecież witaminy B można z czego innego tez dostać. Nie mówiąc o węglowodanach.

---------- Dopisano o 00:22 ---------- Poprzedni post napisano o 00:21 ----------


Po prostu chcemy być modne i zwracać na siebie uwagę! I nie wiemy czym jest gluten!

Ludzie myślą, że zboża są zdrowe bo to jest powtarzane na każdym kroku. Większość nie jest wgłębiona w temat dietetyki, badań naukowych, wpływu odżywiania na zdrowie. Baa prawie wszyscy myślą że na niemal wszystko jest tabletka i to jest jedyna słuszna droga. Ludzie nie mają świadomości jak pożywienie wpływa na organizm. A jak jeszcze zaczniesz opowiadać, że chleb, który jest jadany od zarania dziejów jest szkodliwy to lepiej uciekać (starszemu pokoleniu nawet nie ma co tłumaczyć). W sumie to ja też na słowo nikomu nie wierzę, ale jak dorwę jakieś badania (wiarygodne), plus jest to logiczne to jestem w stanie uwierzyć.
Myślę, że gdyby udowodniono, że np owoce są szkodliwe to by się nikt nie dziwił że ktoś ich nie je, ale chleb to co innego, "bo jak można bez niego żyć? "

[pirisand]

Wampierz dzieki poczytam

[Immoral]

Zakorzenienie tego, ze chleb jest zdrowy, moze miec nie tylko swoj poczatek w mediach, ale i w religii

„Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” - J 6,51-58

[GreenBalance]

Immoral - jak sprawa bedzie wygladała jezeli chodzi o piekarnik? Wtedy mozesz np.upiec całego kurczaka i miec przez pare dni. Inną opcją są sardynki w puszce, mielona wolowina/wieprzowina, pieczony losos.

[GreenBalance]

Przyszedł mi do glowy jeszcze jeden pomysł tylko nie wiem czy bedziesz chciała wydawać 200 zł na "garnek"- szybkowar.
Nic nie czuć a mieso/rosol gotuje sie w 20-90minut max. Sama myśle nad zakupem.

[Immoral]

No wlasnie piekarnik, piekarnikiem (bo np. Taka wołowinę pare godzin piec, to średnia opcja) i zastanawialm sie tez nad wolnowarem. Wtedy nawet rosół (zapach) nie byłby problem i mięsko, taka szarpana wolowina super opcja do wszystkiego. Dzięki dziewczyny!
Dla mnie i tak najgorsze jest to ze wszystko zawsze ogarnięte i posprzątane musi byc haha :p

[DudiBoy]

Hej powiedzcie mi, czy w diecie paleo dozwolone są takie pseudo zboża jak kasza gryczana, ryż, kasza jaglana, quinoa, amarantus, lub strączki ciecierzyca, fasola, soczewica??

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Immoral]

Napisane przez DudiBoy

Hej powiedzcie mi, czy w diecie paleo dozwolone są takie pseudo zboża jak kasza gryczana, ryż, kasza jaglana, quinoa, amarantus, lub strączki ciecierzyca, fasola, soczewica??

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

To zalezy od tego jaki masz cel oraz na jakim rozkladzie BTW sie najlepiej czujesz. Ogolnie idac stricte paleo z bardziej weglowodanowych rzeczy sa dozwolone jedynie biale/slodkie ziemniaki i plantainsy. Potem w kolejce stoi ryz (bialy) nastepnie pseudozboza czyli wlasnie quinoa i amarantus. Straczki i kasze out kompletnie.

W praktyce sprawdza sie to tak (nie-sektowe, najnormalniejsze podejscie wedlug mnie), ze skupiasz sie na produktach gesto odzywczych i na tym bazujesz swoje posilki, a jak Ci jest ten posilek latwiej wsunac z ryzem to go dodaj.

Zalozenie jest takie, ze te produkty nie szkodza, ale tez nic nie wnosza, wiec mozna, ale nie trzeba ich jesc.

[DudiBoy]

Napisane przez Immoral

To zalezy od tego jaki masz cel oraz na jakim rozkladzie BTW sie najlepiej czujesz. Ogolnie idac stricte paleo z bardziej weglowodanowych rzeczy sa dozwolone jedynie biale/slodkie ziemniaki i plantainsy. Potem w kolejce stoi ryz (bialy) nastepnie pseudozboza czyli wlasnie quinoa i amarantus. Straczki i kasze out kompletnie.

W praktyce sprawdza sie to tak (nie-sektowe, najnormalniejsze podejscie wedlug mnie), ze skupiasz sie na produktach gesto odzywczych i na tym bazujesz swoje posilki, a jak Ci jest ten posilek latwiej wsunac z ryzem to go dodaj.

Zalozenie jest takie, ze te produkty nie szkodza, ale tez nic nie wnosza, wiec mozna, ale nie trzeba ich jesc.

Dziękuję za wyjaśnienie. Bardzo mi się podoba to zdroworozsądkowe podejście

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Immoral]

Oreintuje sie moze ktos czemu wiekszosc przepisow mowi, ze trzeba najpierw rosol zagotowac, a potem zmniejszyc temperature? Intersuje mnie wersja kucharska (smakowa), ale tez dietyczna (wlasciwosci).

Na stronie MS w poscie o rosol o zagotowniu nic nie ma, natomiast wiekszosc paleo przepisow na bone broth mowia, ze trzeba najpierw zagotowac... czy tu chodzi o jak najszybsze uzyskanie jednolitej temperatury w calym garnku??

Z wlasnego doswiadczenia wiem, tyle, ze jesli zagotuje to moj rosol robi sie bardziej galaretowaty ma wiecej zelatyny, kolagenu... ale czy jest wtedy pozbawiony innych rzeczy (przez zagotowanie)? Pogubilam sie

[palina_malina]

Hej dziewczyny zgłaszam się i ja. Jestem na Paleo już od jakiegoś czasu, ale niestety z pewną przerwą z okazji Wielkanocy, po której do tej pory nie mogę się pozbierać. Próbowałam przekonać TŻ, ale okazjonalne piwko w pubie niweczy moje wysiłki.

Mam pewien problem, otóż od mniej więcej miesiąca jestem na stricte Paleo i waga ani drgnie, nawet o 100 gram. Jak byłam w Polsce na Wielkanoc to szła w górę z dnia na dzień. Mama sabotowała mnie karpatką, sama siebie sabotowałam sernikiem, no i ni z tego ni z owego przybyło ponad 3 kilo, niby nie jakoś tak strasznie dużo, ale jak jest się na tej górnej granicy jeżeli chodzi o wagę prawidłową to te 3 kilo to już nadwaga.

Co jem. Jest tego sporo, więc może lepiej jak napiszę co wykluczyłam. Oprócz wszystkiego co zawiera gluten, to jeszcze wszelkie rośliny strączkowe, kasze bezglutenowe, większość owoców, wszystko co zawiera dodatkowy cukier, nawet jeżeli jest Paleo akceptowane. Z tłuszczów to tylko olej koko, nawet masło klarowane poszło w odstawkę. Wszelkie tak zwane 'paleo-treats' czyli bezglutenowe brownies czy naleśniki omijam szerokim łukiem, orzechów prawie nie jem, w sumie to nie kupuję, więc nie jem bo jak bym kupiła to na pewno by zniknęły z prędkością światła.

I co? I nic. Kiedyś wystarczyło, że odstawię słodycze i waga już delikatnie szła w dół. Trzy tygodnie do wakacji, już miesiąc się pilnuję i efektów żadnych. To znaczy ogólne poprawienie samopoczucia, zwiększony poziom energii, brak wszelkich sensacji żołądkowych to tak, ale waga stoi.

A tak na marginesie to czy klika ktoś z UK? Kiedy zaczynałam nadrabiać wątek to skupiałam się na innych kwestiach i jakoś nie zwróciłam szczególnie uwagi.

[dacn]

Napisane przez palina_malina

Hej dziewczyny zgłaszam się i ja. Jestem na Paleo już od jakiegoś czasu, ale niestety z pewną przerwą z okazji Wielkanocy, po której do tej pory nie mogę się pozbierać. Próbowałam przekonać TŻ, ale okazjonalne piwko w pubie niweczy moje wysiłki.

Mam pewien problem, otóż od mniej więcej miesiąca jestem na stricte Paleo i waga ani drgnie, nawet o 100 gram. Jak byłam w Polsce na Wielkanoc to szła w górę z dnia na dzień. Mama sabotowała mnie karpatką, sama siebie sabotowałam sernikiem, no i ni z tego ni z owego przybyło ponad 3 kilo, niby nie jakoś tak strasznie dużo, ale jak jest się na tej górnej granicy jeżeli chodzi o wagę prawidłową to te 3 kilo to już nadwaga.

Co jem. Jest tego sporo, więc może lepiej jak napiszę co wykluczyłam. Oprócz wszystkiego co zawiera gluten, to jeszcze wszelkie rośliny strączkowe, kasze bezglutenowe, większość owoców, wszystko co zawiera dodatkowy cukier, nawet jeżeli jest Paleo akceptowane. Z tłuszczów to tylko olej koko, nawet masło klarowane poszło w odstawkę. Wszelkie tak zwane 'paleo-treats' czyli bezglutenowe brownies czy naleśniki omijam szerokim łukiem, orzechów prawie nie jem, w sumie to nie kupuję, więc nie jem bo jak bym kupiła to na pewno by zniknęły z prędkością światła.

I co? I nic. Kiedyś wystarczyło, że odstawię słodycze i waga już delikatnie szła w dół. Trzy tygodnie do wakacji, już miesiąc się pilnuję i efektów żadnych. To znaczy ogólne poprawienie samopoczucia, zwiększony poziom energii, brak wszelkich sensacji żołądkowych to tak, ale waga stoi.

A tak na marginesie to czy klika ktoś z UK? Kiedy zaczynałam nadrabiać wątek to skupiałam się na innych kwestiach i jakoś nie zwróciłam szczególnie uwagi.

Niestety, przerabiałam, jak ograniczenie JAKOŚCI nic nie da to trzeba ograniczyć ILOŚĆ.

[palina_malina]

Spróbuję zejść do 1200 kcal może coś się ruszy. Obecnie to jakieś 1400-1500 max.

[dacn]

Napisane przez palina_malina

Spróbuję zejść do 1200 kcal może coś się ruszy. Obecnie to jakieś 1400-1500 max.

Ajajaj. Tak to nie rób !! Jesz za mało i dlatego nie chudniesz.

[DudiBoy]

Napisane przez palina_malina

Spróbuję zejść do 1200 kcal może coś się ruszy. Obecnie to jakieś 1400-1500 max.

Przy takiej ilości kcal nic dziwnego że nie chudniesz. Spowalniasz sobie tylko metabolizm.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Immoral]

Napisz jadlospis z trzech dni najlepiej

[palina_malina]

Kalkulator zapotrzebowania kalorycznego liczy mi niecałe 1800 kcal żeby dychać, no więc 1400-1500 żeby schudnąć powinno pasować. 300 kcal deficytu przez 30 dni czyli 9000 kcal w miesiąc przy założeniu, że aby zgubić kilogram potrzebujemy 6000 kcal deficytu, waga powinna wskazywać około 1,5 kg mniej. A co waga robi? Śmieje się szyderczo pokazując co tydzień tę samą liczbę.

Jadłospis hmm...

Niedziela
Śniadanie - 2 albo 3 jajka w koszulce, bekon pieczony około 3 plastrów i jakaś zielenina do tego, surowa bez żadnych dodatków
Obiad - Paleo udawany placek po węgiersku, czyli mięso z sarny (z uwagi na to iż TŻ ma specyficznych znajomych mam pełną zamrażarkę mięsa z sarny normalnie patrzeż już na nie nie mogę), 2-3 marchewki, 1 papryka, 1 bok czoi (sałata), sam placek był z cukinii, jajka i mąki kasztanowej (na 1 wyszło około 1 cukinii, łyżki mąki i 1 jajka), olej kokosowy
Kolacja - warzywa surowe głownie marchew cukinia i por

Poniedziałek
Śniadanie - 3 jajka z grillowaną cukinią
Obiad - krewetki stir-fry z pieczarkami, cebulką i makaronem z cukinii i olejem kokosowym
Kolacja - Zredukowane mleko kokosowe z borówką amerykańską

Dzisiaj
Śniadanie - dwa jajka sadzone bez tłuszczu, grillowany bakłażan posmarowany łyżeczką oleju kokosowego
Podjadłam - testowo raz w tygodniu jem kromkę paleo-chleba, który piekę dla TŻ, sama nigdy nie przepadałam za chlebem, ale ten paleo jest nawet ok, może nie codziennie, ale raz w tygodniu ujdzie
Obiad - w planach za mniej więcej godzinę, albo krewetki albo ryba jeszcze się nie zdecydowałam, z cukinią, szparagami i szpinakiem.
Kolacja - jeszcze nie wiem co, bo to zależy od tego jak bardzo głodna będę

Do tego w ciągu ostatnich 3 dni podjadłam w sumie 3 jabłka (angielskie rozmiarowo odpowiadające połowie maksymalnie 2/3 polskiego jabłka) 1 banana i 1 pomarańczę.

[mara30]

Napisane przez palina_malina

mięso z sarny (z uwagi na to iż TŻ ma specyficznych znajomych mam pełną zamrażarkę mięsa z sarny normalnie patrzeż już na nie nie mogę),

chętnie się nim zaopiekuję znaczy mięskiem, nie TŻ-tem

a tak poza tym to mało jesz, mogłabyś chociaż kolację normalną zjeść i nie bój się tłuszczu, spokojnie możesz trochę dołożyć do posiłków jeszcze coś innego niż olej koko

p.s. pamiętam Twoją twórczość o odchudzaniu, jakiś konkurs chyba był? utkwił mi Twój wątek w pamięci, bo kwiczałam ze śmiechu do monitora

[Immoral]

Napisane przez palina_malina

Kalkulator zapotrzebowania kalorycznego liczy mi niecałe 1800 kcal żeby dychać, no więc 1400-1500 żeby schudnąć powinno pasować. 300 kcal deficytu przez 30 dni czyli 9000 kcal w miesiąc przy założeniu, że aby zgubić kilogram potrzebujemy 6000 kcal deficytu, waga powinna wskazywać około 1,5 kg mniej. A co waga robi? Śmieje się szyderczo pokazując co tydzień tę samą liczbę.

To nie tak dziala, gdyby to bylo takie proste to ja osiagnelabym swoja wage wieki temu, ale niestety oprocz liczb ktore jemy i wydalamy znajduje sie jeszcze tysiac innych faktorow, ktore wplywaja na nasz spadek wagi. Te 1800kcal to nie BMR przypadkiem?

W sumie tak: niedziela ok, ale tej kolacji w ogole nie rozumiem?? Sniadania sa dosyc male, ogolnie ja bym typowala, ze tu jest mniej niz 1500kcal, w poniedzialek kalorycznosc uratowana mlekiem kokosowym, bo bez ja tu moze 1000kcal widze...

polecam przeczytac
http://paleoleap.com/weight-loss-plateau/
http://paleoleap.com/weight-loss-on-paleo-diet/

proponowalabym wiecej jesc(!!!), zwiekszyc wegle i kolacje zamienic na normalny posilek... tak na poczatek

wczesniej jak sie odzywialas?

[palina_malina]

pamiętam Twoją twórczość o odchudzaniu, jakiś konkurs chyba był? utkwił mi Twój wątek w pamięci, bo kwiczałam ze śmiechu do monitora

pamiętam ten konkurs nawet wygrałam jakiś mały bon do Rosmanna, bo trochę mnie wtedy twórczo poniosło

Immoral Po kolei BMR wyszło 1500 (niecałe). Śniadania składające się z 2-3 jajek i jakiegoś warzywa, czasami z dodatkiem bekonu to maksymalna ilość jedzenia jaką mogę w siebie wcisnąć z rana. Już usprawiedliwiam niedzielną kolację, otóż to było kilka warzyw podjedzonych na surowo z lodówki w porze mniej więcej wpasowującej się w porę kolacji. Coś z cyklu "coś bym zjadła, całe szczęście, w domu nie ma ciastek" i tak dochodzimy do drażliwej kwestii, czyli jak się odżywiałam przed paleo.

No cóż... bieda z nędzą. Mam swoistego bzika na punkcie jedzenia i już się z tym pogodziłam. Jeżeli coś nie spełnia moich standardów, wolę chodzić głodna. Przykład: całodzienna impreza plenerowa na której królują frytki, burgery itp. nie zjem choćby nie wiem co. Ale za to domowy burger bez buły z pieczonymi frytkami ze słodkich ziemniaków. Poezja smaku. No i tyle dobrego było w mojej diecie, że faktycznie od wielu wielu lat nie jadam syfu. Natomiast przed paleo jadłam: chlebek naan przy okazjonalnych wypadach do indyjskiej restauracji, sery różnorodne, komosę, często coś z makaronem lub ryżem, dużo owoców, zwłaszcza bananów, no i najważniejsze cała masa domowych ciast, deserów, babeczek, ciasteczek i czekolady, najlepiej podwójnej czekolady. No i nie mogę zapomnieć o najnowszej odmianie opiatów wyhodowanej przez korporację Mars pod nazwą Maltesers. To jest jakiś crack w czekoladzie i za sprzedaż powinno się ludzi zamykać. Tego nie można jeść w małych ilościach to się po prostu pochłania prawie, że przez skórę.

Ale te mroczne dni już za mną, oświecona wiedzą praprzodków zaczęłam kroczyć ścieżką dobra i świadomego odżywiania w imię Paleo. Postaram się jeść więcej, ale jak z kolacji zrobię posiłek to tak jak bym jadła dwa obiady. Nawet nie pamiętam czy w moim życiu był taki okres, że jadłam regularne kolacje. Byłam grubym dzieckiem i wszyscy wokoło powtarzali, ze po 18 nie powinno się jeść, a jak obiad był o 16-17 no to 18 już raczej nie dojadałam.

I dziękuję bardzo za linki z grubsza przejrzałam i zaraz zapoznam się szczegółowo, bo zapowiada się bardzo interesująco. Właśnie jestem po lekturze The Paleo Solution R. Wolfa i szczerze wszystkim polecam. Mam jeszcze pytanie czy jest sens zwiększać węgle jeżeli obecnie nie pracuję i jedyne co robię to sprzątam, gotuję i zajmuję się ogródkiem?

[Immoral]

Maltesersy!!!!!!!!! : love:

tez lubie

generalnie dla kobiet dieta, az tak niska w weglowodany nie jest polecana (hormony) wrzuc moze teraz przez kilka dni doklanie rzeczy do jakiegos kalkulatora i zobacz ile Ci brakuje do 100g. 2 obiady... hmm ja to w sumie jem 3 Jedzenia musi byc wiecej, ten zastuj Twoj tak strzelam jest spowodowany tym, ze sie mechanizmy oszczednosciowe urochomily...

A jak energia?

[DudiBoy]

Napisane przez Immoral

Maltesersy!!!!!!!!! : love:

Gdzie?
To one są już do dostania w PL?
Nigdy nie schudnę...

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Immoral]

W Piotrze i Pawle i w Almie pewnie tez sa, bez kitu to najlepsza slodycz ktora kiedykolwiek jadlam

[201607040946]

Napisane przez Immoral

generalnie dla kobiet dieta, az tak niska w weglowodany nie jest polecana (hormony)

Skąd takie info? czytam sfd od lat i nikt nigdy nie napisał, że kobiety nie mogą być na niskicn węglach? Jakie hormony? Bo mnie przestraszyłaś, ja jestem od tygodnia na 50 g węgli, ale i was podczytuję

[palina_malina]

Gdzies ostatnio czytalam, ze jak dieta jest uboga w wegle to u kobiet moze to negatywnie wplywac na plodnosc i cos jeszcze ale nie pamietam dokladnie co.

[Kuningatar]

Napisane przez kaguya

Skąd takie info? czytam sfd od lat i nikt nigdy nie napisał, że kobiety nie mogą być na niskicn węglach? Jakie hormony? Bo mnie przestraszyłaś, ja jestem od tygodnia na 50 g węgli, ale i was podczytuję

Podpinam się pod pytanie Sama zauważyłam zależność między węglami i moim cyklem lub jego brakiem, ale nigdzie nie znalazłam info, jaki jest tego mechanizm.

[Immoral]

np.
http://robbwolf.com/2014/02/20/femal...ates-hormones/
i MS po polsku (ale tez inne zagadnienia)

http://www.tlustezycie.pl/2013/09/we...-niz-zego.html