Po 3 latach zostawił mnie z dnia na dzień

[wiktoria1218]

Cześc dziewczyny. Musze sie wam wygadac. 3 tygodnie temu rzucił mnie mój chłopak... Byliśmy razem 3 lata, były to najpiekniejsze 3 lata w moim zyciu, naprawde bylam z nim szczesliwa... Nie zaprzeczam, bylo miedzy nami troche klotni, ale to przeciez normalne,nie ma zwiazku idealnego..... Pewnego dnia poklocilismy sie, gdy odwozil mnie z uczelni do domu. Przez cala droge w ogole sie nic do niego nie odzywalam, on do mnie tez nie. Wysadzil mnie,powiedzialam tylko CZESC i wyszlam. Zaraz potem dostaje smsa, ze to koniec, ze on wiecej nie wytrzyma tych klotni, ze on juz mnie po prostu nie kocha przez to. Zalamalam sie. Z rozpaczy blagalam go, zeby tego nie robil, ze go kocham, obiecywalam ze sie zmienie (przez 2 tygodnie wypisywalam do niego i obiecywalam ze juz wszystko bedzie dobrze itd), ale on jest nieugiety. Karze mi zebym dala mu spokoj, ze chce sobie zycie na nowo ulozyc, powtarza ze mnie nie kocha itd. Nie poznaje go, nigdy taki nie byl, a na prawde go znam, przez 4 lata sie przyjaznilismy + 3 lata zwiazku.... Jestem zalamana, nie wiem co mam robic... Dziewczyny poradzcie cos, co mam zrobic? Walczyc czy odpuscic? Boli mnie jego obojetnosc, a na dodatek slysze od znajomych ze sie niezle bawi beze mnie, jezdzi juz do jakichs innych lasek..... Licze na wasza pomoc, moze przezylyscie cos podobnego?

[kennedy]

Napisane przez wiktoria1218

Cześc dziewczyny. Musze sie wam wygadac. 3 tygodnie temu rzucił mnie mój chłopak... Byliśmy razem 3 lata, były to najpiekniejsze 3 lata w moim zyciu, naprawde bylam z nim szczesliwa... Nie zaprzeczam, bylo miedzy nami troche klotni, ale to przeciez normalne,nie ma zwiazku idealnego..... Pewnego dnia poklocilismy sie, gdy odwozil mnie z uczelni do domu. Przez cala droge w ogole sie nic do niego nie odzywalam, on do mnie tez nie. Wysadzil mnie,powiedzialam tylko CZESC i wyszlam. Zaraz potem dostaje smsa, ze to koniec, ze on wiecej nie wytrzyma tych klotni, ze on juz mnie po prostu nie kocha przez to. Zalamalam sie. Z rozpaczy blagalam go, zeby tego nie robil, ze go kocham, obiecywalam ze sie zmienie (przez 2 tygodnie wypisywalam do niego i obiecywalam ze juz wszystko bedzie dobrze itd), ale on jest nieugiety. Karze mi zebym dala mu spokoj, ze chce sobie zycie na nowo ulozyc, powtarza ze mnie nie kocha itd. Nie poznaje go, nigdy taki nie byl, a na prawde go znam, przez 4 lata sie przyjaznilismy + 3 lata zwiazku.... Jestem zalamana, nie wiem co mam robic... Dziewczyny poradzcie cos, co mam zrobic? Walczyc czy odpuscic? Boli mnie jego obojetnosc, a na dodatek slysze od znajomych ze sie niezle bawi beze mnie, jezdzi juz do jakichs innych lasek..... Licze na wasza pomoc, moze przezylyscie cos podobnego?

Moja kolezanka miala podobny przypadek.

Ona serio klotniami zameczylai zniechecila tego chlopaka.

Nie wiem jak i i czy czesto sie klociliscie.

Musisz wziac pod uwage to co wyraznie do ciebie mowi.

Chociaz serce placze to fakty sa jakie sa: on juz nie chce z toba byc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Adrianna_8]

Odpusc. On juz ma dosc i raczej zdania nie zmieni.

Mylisz sie - sa zwiazki bez ciaglych klotni. Jest ich w sumie sporo. Czeste klotnie nie sa normalne.

Wysłane z mojego HTC Desire 820 przy użyciu Tapatalka

[nyana89]

Związek nigdy nie kończy się z dnia na dzień, no chyba, że ktoś przyłapie na zdradzie i nie chce już dalej z takim gagatkiem być. W nim już to wszystko musiało wygasać od dłuższego czasu. Tutaj nie ma co ratować, on jasno powiedział, że nie kocha. Chciałabyś być w związku bez miłości? Wątpię. Przykro mi, że cierpisz, ale musisz się z tym pogodzić

[fbf4f81e41525779832788cd71e9a6a506251643_6580de17ecce4]

Zastanów się, te kłótnie na pewno nie były bez przyczyny, widocznie to wcale nie było tak szczęśliwie, jak się wydawało. Niby piszesz, że tylko trochę się klociliscie, ale nie wierzę, że to było tak trochę, skoro facet już miał kłótni dość. W dobrym związku trzon stanowią porozumienia a nie kłótnie.

Spójrz też na siebie. Czy naprawdę byłaś szczęśliwa? W jednej chwili zła i obrazona, bo coś tam Ci nie pasowało, o coś się znów poklociliscie, a po chwili jak dostalas smsa, to w jednej chwili przeskoczylas ze stanu focha do stanu błagania go żeby wrócił, bo tak ci z nim dobrze? Coś tu nie gra. Może nie miałaś powodów do kłótni a tylko zgrywalas sfochowana księżniczkę? A może on ci wcale nie pasuje, ale jesteś jeszcze w szoku że zerwał?

Czy naprawdę warto być w związku pełnym kłótni? Też kiedyś miałam związek pełen kłótni i wmawialam sobie, że przecież żaden związek nie jest idealny. Ale to nieprawda, po prostu nie dogadywalismy się, nie byliśmy tak dopasowani i stąd były kłótnie. Twoj facet szybko poszedł w swoją stronę. Może warto samemu również pójść w swoją?

[mary_poppins]

Na pewno stanowczo odpuść, bo czy rozstanie było Twoją winą, czy nie Twoją, to facet stanowczo mówi Ci, że nie chce z Tobą już być i że Cię nie kocha. Płaszcząc się przed nim i błagając o powrót tylko sobie obniżysz samoocenę i będziesz miała później do siebie żal, że się ośmieszałaś.

A co do samego rozstania - za mało napisałaś tak naprawdę i pewnie zresztą nie jesteś w stanie obiektywnie ocenić, czy to Ty zawiniłaś, czy on się po prostu znudził. Z jednej strony kłótnie potrafią zabić każdą miłość, a z drugiej - facet szybko się pocieszył.

[ALL for LOVE]

Kłótnie są zawsze, zależy o co się kłóciliście.

[milkandsugar]

Napisane przez wiktoria1218

Cześc dziewczyny. Musze sie wam wygadac. 3 tygodnie temu rzucił mnie mój chłopak... Byliśmy razem 3 lata, były to najpiekniejsze 3 lata w moim zyciu, naprawde bylam z nim szczesliwa... Nie zaprzeczam, bylo miedzy nami troche klotni, ale to przeciez normalne,nie ma zwiazku idealnego..... Pewnego dnia poklocilismy sie, gdy odwozil mnie z uczelni do domu. Przez cala droge w ogole sie nic do niego nie odzywalam, on do mnie tez nie. Wysadzil mnie,powiedzialam tylko CZESC i wyszlam. Zaraz potem dostaje smsa, ze to koniec, ze on wiecej nie wytrzyma tych klotni, ze on juz mnie po prostu nie kocha przez to. Zalamalam sie. Z rozpaczy blagalam go, zeby tego nie robil, ze go kocham, obiecywalam ze sie zmienie (przez 2 tygodnie wypisywalam do niego i obiecywalam ze juz wszystko bedzie dobrze itd), ale on jest nieugiety. Karze mi zebym dala mu spokoj, ze chce sobie zycie na nowo ulozyc, powtarza ze mnie nie kocha itd. Nie poznaje go, nigdy taki nie byl, a na prawde go znam, przez 4 lata sie przyjaznilismy + 3 lata zwiazku.... Jestem zalamana, nie wiem co mam robic... Dziewczyny poradzcie cos, co mam zrobic? Walczyc czy odpuscic? Boli mnie jego obojetnosc, a na dodatek slysze od znajomych ze sie niezle bawi beze mnie, jezdzi juz do jakichs innych lasek..... Licze na wasza pomoc, moze przezylyscie cos podobnego?

Jest nieugięty, bo nie chce już być z Tobą i niestety musisz się z tym pogodzić.

[8dffddb6e628bfb98112858ba516cbd40bf27d07_5e28e2031c1d9]

Rozumiem, że Ci ciężko, bo wiele kobiet przez to przechodzi lub przeszło. On powiedział, że Cię nie kocha, że nie chce już z Tobą być, więc musisz się jakoś z tym pogodzić. Takim wypisywaniem do niego i proszeniem nic nie zdziałasz, za jakiś czas możesz żałować, że tak się go prosiłaś. Fakt, on szybko się pocieszył, ale Ty skup się teraz na sobie. Na pewno Cię to boli, ale za jakiś czas może spojrzysz na to inaczej i będzie lżej.

[Smefetka18]

Dziwne, bo piszesz, że było Wam dobrze, a on tak nagle rzuca Ci, że Cię nie kocha i w ogóle. Może byłaś ślepa i nie dostrzegałaś pewnych rzeczy, bo znam przypadki gdzie facet olewa dziewczynę a ona jest w niego wpatrzona jak w obrazek.
Trzeba wziać pod uwagę, że może zainteresował się kimś innym.
Jak zmieni zdanie i zateskni, stwierdzi że popeełnił błąd, to wie gdzie Cię szukać.

[Minna]

Napisane przez wiktoria1218

Cześc dziewczyny. Musze sie wam wygadac. 3 tygodnie temu rzucił mnie mój chłopak... Byliśmy razem 3 lata, były to najpiekniejsze 3 lata w moim zyciu, naprawde bylam z nim szczesliwa... Nie zaprzeczam, bylo miedzy nami troche klotni, ale to przeciez normalne,nie ma zwiazku idealnego..... Pewnego dnia poklocilismy sie, gdy odwozil mnie z uczelni do domu. Przez cala droge w ogole sie nic do niego nie odzywalam, on do mnie tez nie. Wysadzil mnie,powiedzialam tylko CZESC i wyszlam. Zaraz potem dostaje smsa, ze to koniec, ze on wiecej nie wytrzyma tych klotni, ze on juz mnie po prostu nie kocha przez to. Zalamalam sie. Z rozpaczy blagalam go, zeby tego nie robil, ze go kocham, obiecywalam ze sie zmienie (przez 2 tygodnie wypisywalam do niego i obiecywalam ze juz wszystko bedzie dobrze itd), ale on jest nieugiety. Karze mi zebym dala mu spokoj, ze chce sobie zycie na nowo ulozyc, powtarza ze mnie nie kocha itd. Nie poznaje go, nigdy taki nie byl, a na prawde go znam, przez 4 lata sie przyjaznilismy + 3 lata zwiazku.... Jestem zalamana, nie wiem co mam robic... Dziewczyny poradzcie cos, co mam zrobic? Walczyc czy odpuscic? Boli mnie jego obojetnosc, a na dodatek slysze od znajomych ze sie niezle bawi beze mnie, jezdzi juz do jakichs innych lasek..... Licze na wasza pomoc, moze przezylyscie cos podobnego?

Tych kłótni było chyba trochę więcej, bo skutecznie doprowadziły do tego, że przestał Cię kochać i odszedł podając to jako przyczynę. Tak się nie dzieje przy sporadycznych nieporozumieniach.

Daj mu spokój. Jak mówi, że nie chce z Tobą być to tak jest.

---------- Dopisano o 20:27 ---------- Poprzedni post napisano o 20:25 ----------

Kto normalny długo wytrzyma ciągłe awantury i fochy z nieodzywaniem się.

[karmelowapani]

Musiał już wcześniej mieć wątpliwości, na pewno też rozmawialiscie o kłótniach. Aż w końcu miarka się przebrała i doszedł do wniosku że nie będzie siebie i Ciebie dalej oszukiwał i nie da rady być w tym związku...
Musisz się z tym pogodzić i odpuścić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201701261449]

Nie chcę siać tu większych wątpliwości, ale czytając, nasunęło mi się, że on już może kogoś ma. Nie mówię, że na mur-beton tak jest, ale...
Skoro zostawił cię nagle, słyszysz, że on się już z kimś dobrze bawi, od razu cię ignoruje, jeszcze robi to przez sms... To wydaje mi się, że nie ma sensu nawet próbować wracać. Może czekał na okazję, pretekst. Osoby, które kochają, czują cokolwiek, ale chcą się rozstać z powodu różnic, kłótni, etc. zazwyczaj raczej mniej lub bardziej to przeżywają, a nie rzucają się od razu następnego dnia w wir imprez i zabaw, bo rozstanie z kimś zawsze trochę boli, chyba, że jest się już "ustawionym" albo faktycznie, czuje się jedynie ulgę.

[drazetkaa]

Napisane przez smellsliketeenspirit

Nie chcę siać tu większych wątpliwości, ale czytając, nasunęło mi się, że on już może kogoś ma. Nie mówię, że na mur-beton tak jest, ale..

Ja też tak obstawiam. Tym bardziej, że przerabiałam coś takiego. Nagle się mu zrobiło źle i nagle przestało mu pasować, zresztą też po ponad 3 latach. To "nagle" to była koleżanka ze studiów.

[I am Rock]

Może facet poczuł ulgę, że nie jest już z tą kłótliwą istotą i korzysta teraz z wolności.
Do odejścia człowiek dojrzewa. Nie robi tego, bo jedna kłótnia. To była kolejna, po której powiedział "dość".

[201803290936]

Napisane przez I am Rock

Może facet poczuł ulgę, że nie jest już z tą kłótliwą istotą i korzysta teraz z wolności.
Do odejścia człowiek dojrzewa. Nie robi tego, bo jedna kłótnia. To była kolejna, po której powiedział "dość".

Lub nie o kłótnie chodzi (chociaż na pewno swoje zrobiły), ale o inne rzeczy, okoliczności - może kogoś poznał, może po prostu miłość minęła (tak bywa) itp.

[new woman in town]

Odpuścić.

Skoro chłopak prosi cię o to, żebyś dała mu spokój, to nie masz innego wyjścia jak uszanować jego prośbę. W sumie NAPRAWDĘ nie masz innego wyjścia.

Możliwe, że w końcu przestało go to bawić, bo, uwaga: nikt zdrowy psychicznie nie chce trwać w związku, w którym wiecznie są kłótnie, fochy i problemy. Częste kłótnie nie są normalne w związku.

Bardziej możliwe, że odkochiwał się już od jakiegoś czasu, tyko ty tego nie zauważyłaś. Równolegle zakochiwał w kimś innym, ale nie przechodził od myśli do czynów. Trwał w związku bo trudno było mu podjąć decyzję o rozstaniu. Ty mu to ułatwiłaś i dałaś pretekst.

Tak czy siak, odpuścić.

[Yuuita]

dziwie sie, ze jeszcze nikt nie spytal, o co byly te klotnie, bo to chyba jest kluczowe

[I am Rock]

Napisane przez Yuuita

dziwie sie, ze jeszcze nikt nie spytal, o co byly te klotnie, bo to chyba jest kluczowe

Spytaj.

[niagha]

Odpuść. Jeżeli naprawdę chcesz go odzyskać, jeżeli odpowiadałby ci powrót do związku po takiej sytuacji, najlepszym co możesz zrobić jest zdystansować się, zająć się sobą i swoim życiem, wychodzić z ludźmi i uśmiechać się. W końcu również do niego dojdą pogłoski o tym, że się dobrze bawisz czy po prostu dajesz sobie radę żyjąc bez niego i być może się zreflektuje co stracił..
Błagając go tylko łechczesz jego ego i on raczej myśli o tobie z litością i wzgardą niż jak o kimś z kim chciałby być. Zajmij się sobą, pokaż siłę i bardzo prawdopodobne, że on wróci. Zauważyłam, że w takich sytuacjach oni bardzo często wracają, ale tylko jeśli dziewczyny się przed nimi nie płaszczą.

AHA i jeżeli on nie wróci, to wiadomo, że to tylko jego strata. Nic na siłę

[Magiusa]

Odpusc. Zameczylas go klotniami i nie wroci.
Jakies 10 lat temu na studiach tez mialam takiego faceta i temperament z piekla rodem. Mi sie wydawalo ze kloce sie czasami a chyba robilam awanture za awantura (obiektywnie nie umiem ocenic). Tez mnie rzucil tak z chwili na chwile. Przezylam szok, ryczalam i tez chcialam by wrocil.
Moj sie akurat ugial i dal nam szanse. Biedak. Oczywiscie zmiana trwala max miesiac. Pozniej wrocilo i znow byl koniec. Odchorowalam ten zwiazek, ale dzieki temu w koncu zmadrzalam i faktycznie poztanowilam sie zmienic. Kosztowalo mnie to nieco prscy ale na pewno sie oplacalo i pokazalo z perspektywy czasu jak bardzo bylam niefajna.

Podsumowujac On rwczej nie wroci albo wroci ale i tak sie rozstaniecie. Zameczylqs go i zacznij pracowac nad soba bys znow kolejnego faceta nie zameczyla

[Oliwia_Es]

Czy wróciliście do siebie?

[PurePurr]

Napisane przez wiktoria1218

Cześc dziewczyny. Musze sie wam wygadac. 3 tygodnie temu rzucił mnie mój chłopak... Byliśmy razem 3 lata, były to najpiekniejsze 3 lata w moim zyciu, naprawde bylam z nim szczesliwa... Nie zaprzeczam, bylo miedzy nami troche klotni, ale to przeciez normalne,nie ma zwiazku idealnego..... Pewnego dnia poklocilismy sie, gdy odwozil mnie z uczelni do domu. Przez cala droge w ogole sie nic do niego nie odzywalam, on do mnie tez nie. Wysadzil mnie,powiedzialam tylko CZESC i wyszlam. Zaraz potem dostaje smsa, ze to koniec, ze on wiecej nie wytrzyma tych klotni, ze on juz mnie po prostu nie kocha przez to. Zalamalam sie. Z rozpaczy blagalam go, zeby tego nie robil, ze go kocham, obiecywalam ze sie zmienie (przez 2 tygodnie wypisywalam do niego i obiecywalam ze juz wszystko bedzie dobrze itd), ale on jest nieugiety. Karze mi zebym dala mu spokoj, ze chce sobie zycie na nowo ulozyc, powtarza ze mnie nie kocha itd. Nie poznaje go, nigdy taki nie byl, a na prawde go znam, przez 4 lata sie przyjaznilismy + 3 lata zwiazku.... Jestem zalamana, nie wiem co mam robic... Dziewczyny poradzcie cos, co mam zrobic? Walczyc czy odpuscic? Boli mnie jego obojetnosc, a na dodatek slysze od znajomych ze sie niezle bawi beze mnie, jezdzi juz do jakichs innych lasek..... Licze na wasza pomoc, moze przezylyscie cos podobnego?

Wydaje mi się, że albo te kłotnie wcale nie były takie rzadkie jak piszesz, albo moze i nie były częste ale jednak przebiegały w sposób który go wykończył. Wiadomo, że każdemu może zdarzyć sie wyrzucenie z siebie silniejszych obaw i emocji, ale raczej nikt nie zerwałby z tobą gdyby to był jakiś jeden uzasadniony przypadek.

[youstinex]

Piszecie o tych kłótniach. One nigdy nie są zupełnie bez przyczyny. Raczej wątpię, że kłóciła się totalnie bez powodu. Wszyscy gloryfikują brak kłótni w związku, a często wtedy problemy są omijane i zamiatane pod dywan. Nie można kłócić się non stop i o wszystko, ale nie można też się nie kłócić, bo to jest tak samo, jak zbyt częste kłótnie, problem z komunikacją.

Uważam, że związek to większa dynamika i nawet jak na pierwszy rzut oka jedna osoba się kłóci, to zazwyczaj nie jest ona tą jedyną złą, tylko tą bardziej widoczną. Być może zachowania partnera prowokują ją do takich reakcji?

Autorka się kłóciła, facet ją olał. Żadne nie zareagowało zdrowo. Skoro ona myślała, że jest okej, a on się męczył kłótniami, to dlaczego jej tego nie powiedział, zanim było za późno?

Związek to komunikacja obu stron. Tutaj widać zawiodła i tak bywa. Nie da się nic zrobić Autorko, tylko iść do przodu i popracować nad swoimi niepewnościami oraz sposobem wyrażania emocji, żeby robić to lepiej na przyszłość.

---------- Dopisano o 14:31 ---------- Poprzedni post napisano o 14:29 ----------

Napisane przez PurePurr

Wydaje mi się, że albo te kłotnie wcale nie były takie rzadkie jak piszesz, albo moze i nie były częste ale jednak przebiegały w sposób który go wykończył. Wiadomo, że każdemu może zdarzyć sie wyrzucenie z siebie silniejszych obaw i emocji, ale raczej nikt nie zerwałby z tobą gdyby to był jakiś jeden uzasadniony przypadek.

No ale szczerze, kto się kłóci w związku raz? Dlaczego wina ma być tylko jej? Jeśli go wykańczały, to czemu jej tego wcześniej nie powiedział, bo skąd ona miała wiedzieć? Każda osoba jest inna, dla jednego jedna kłótnia na rok to koszmar, a dla innego do przeżycia są sprzeczki co kilka tygodni.

Poza tym osoby, które unikają kłótni z zasady (bo negatywne emocje je przerażają, kojarzą się z czymś z dzieciństwa), potrafią kłótnią nazwać każdą niezgodę, a nawet spokojne przedstawienie swoich potrzeb (np. mówisz partnerowi, że chcesz z nim spędzać więcej czasu, bo ostatnio rzadko się widzicie, a on mówi, że się czepiasz i zaczynasz kłótnię).

[PurePurr]

Napisane przez youstinex

Jeśli go wykańczały, to czemu jej tego wcześniej nie powiedział, bo skąd ona miała wiedzieć?

Bo - jak sama zauważyłaś - ludzie są różni. Nie zdziwiłoby mnie w ogóle gdyby długo to znosił i w końcu pękł.

[youstinex]

Napisane przez PurePurr

Bo - jak sama zauważyłaś - ludzie są różni. Nie zdziwiłoby mnie w ogóle gdyby długo to znosił i w końcu pękł.

No ale to zdejmuje z Autorki połowę winy. Ona się być może kłóciła za dużo, on nie umiał jej postawić granic i szczerze porozmawiać. Oboje się przyczynili do rozpadu tej relacji, tyle że ona została postawiona przed faktem dokonanym, gdy on już zdążył sobie to zerwanie przemyśleć.

Poza tym, zazwyczaj gdy są kłótnie o du... Maryny w związku, to pod spodem leży dużo więcej: problemy osobiste partnerów, nieprzepracowane traumy z dzieciństwa, problemy z samooceną i też nierzadko brak dopasowania potrzeb i charakterów oraz brak umiejętności mówienia o tym. Rzadko jest tak, że taka super relacja, oni tacy dobrani i świetnie się rozumiejący, a się rozpada. Na pewno obie strony nie były dojrzałe.

I o ile Autorka ma faktycznie szansę sobie przemyśleć, co zrobiła nie tak, to co z tym kolesiem? Poszedł się bawić z innymi, w końcu wejdzie w jakiś związek nowy, będzie super, ale po pewnym czasie dojdzie do jakichś trudności czy konfliktów i znów się wycofa, będzie milczał i znosił, a potem zerwie? Przepraszam, ale dla mnie to niepoważne. Kłótnie i agresja słowna to przemoc psychiczna, ale rozwiązywanie problemów przez ucieczkę, dystans, wycofywanie i brak szczerej rozmowy również.

[Lala1996]

Nie od dziś wiadomo, że faceci są słabi - zamiast próbować walczyć z problemami i trudnościami wolą po prostu palnąć wyświechtanym tekstem i uciec (nierzadko do innej kobiety mniemam też

Autorko - wiem, że to teraz trudne, ale odpuść, przeżyj żałobę po tym związku, złość, wykrzycz się, wypłacz, dopuść do siebie te wszystkie złe emocje - i potem poddaj się refleksji, ponieważ wina zawsze leży po obydwu stronach, z tym, że my jesteśmy silniejsze Jest to ciężka praca i gorzka lekcja, która na pewno nie potrwa tydzień, ale pamiętaj, że to TY jesteś teraz najważniejsza... nawet nie zauważysz kiedy staniesz się silną, błyszczącą kobietą, a Twojego byłego będzie ściskał żal

ściskam mocno

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Dziewczyny, to wątek z 2016

[youstinex]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89704292]Dziewczyny, to wątek z 2016[/QUOTE]

O kurcze. Czemu ktoś go odświeżył? :OOO

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez youstinex

O kurcze. Czemu ktoś go odświeżył? :OOO

Czasami ktoś z ciekawości wrzuci pytanie jak się sprawa skończyła. I wątek wraca na pierwszą stronę. A temat interesujący.